Źródło Natchnienia
: Wto Wrz 28, 2010 12:05 pm
Było to jedno z najbardziej magicznych miejsc w Niebiańskich Krainach. Położone u szczytu doliny, źródełko, otoczone młodym zagajnikiem brzóz i świerków. Posiadało moc regeneracji istot duchowych, przynosiło wizje przyszłości i ożywiało nadzieję. W powietrzu unosiły się kule złotego światła niczym miniaturowe słońca, zalewające okolicę ciepłym blaskiem.
Eroen kochał to źródełko, przede wszystkim dlatego, że przypominało mu obrazy z dzieciństwa. Wolał urok naturalnych zaciszy od diamentowych pałaców.
Po długim i meczącym locie, zanurzył się z rozkoszą w odżywczej wodzie. Długo unosił się na jej powierzchni, pośród złotych iskier. Starał się wymazać ze swojej świadomości obraz dwojga ziemian, których zostawił poprzedniej nocy. Nawet anielski blask i przesiąknięte magią dobra wody magicznego źródła, nie były w stanie osłodzić goryczy, którą ze sobą przyniósł. Każdy szept, wypływającego stąd strumyka, zdawał się szemrać mu w sercu o winie i odpowiedzialności. O ucieczce i tchórzostwie...
"Nie chcieli mnie słuchać! Boją się... złoszczą się na mnie!"
Eroen kłócił się z własnym wnętrzem.
"Wcale mnie nie potrzebują. Och.. on z pewnością doskonale ją wszystkiego nauczy. A ona, jego..."
Pomyślał rozgoryczony i stworzył w swych myślach obraz rycerza i lisicy baraszkujacych nago w trawie, przy akompaniamencie pisków i śmiechów. Zamazał wizję szybko czując jak ogarnia go złość. Następnym obrazem, jaki mu się nasunął, była Jenya, stojąca w kałuży krwi z, ociekającym czerwoną cieczą, mieczem Garta w dłoni. Jej oczy pałały satysfakcją.
Jęknął, a właściwie zawył przeciągle. Nie był to dźwięk, który mogłyby usłyszeć ziemskie uszy. Fala żałości i bezradnej żądzy powstrzymania zła spłynęła po zboczu doliny niczym chłodniejszy powiew wiatru.
Eroen kochał to źródełko, przede wszystkim dlatego, że przypominało mu obrazy z dzieciństwa. Wolał urok naturalnych zaciszy od diamentowych pałaców.
Po długim i meczącym locie, zanurzył się z rozkoszą w odżywczej wodzie. Długo unosił się na jej powierzchni, pośród złotych iskier. Starał się wymazać ze swojej świadomości obraz dwojga ziemian, których zostawił poprzedniej nocy. Nawet anielski blask i przesiąknięte magią dobra wody magicznego źródła, nie były w stanie osłodzić goryczy, którą ze sobą przyniósł. Każdy szept, wypływającego stąd strumyka, zdawał się szemrać mu w sercu o winie i odpowiedzialności. O ucieczce i tchórzostwie...
"Nie chcieli mnie słuchać! Boją się... złoszczą się na mnie!"
Eroen kłócił się z własnym wnętrzem.
"Wcale mnie nie potrzebują. Och.. on z pewnością doskonale ją wszystkiego nauczy. A ona, jego..."
Pomyślał rozgoryczony i stworzył w swych myślach obraz rycerza i lisicy baraszkujacych nago w trawie, przy akompaniamencie pisków i śmiechów. Zamazał wizję szybko czując jak ogarnia go złość. Następnym obrazem, jaki mu się nasunął, była Jenya, stojąca w kałuży krwi z, ociekającym czerwoną cieczą, mieczem Garta w dłoni. Jej oczy pałały satysfakcją.
Jęknął, a właściwie zawył przeciągle. Nie był to dźwięk, który mogłyby usłyszeć ziemskie uszy. Fala żałości i bezradnej żądzy powstrzymania zła spłynęła po zboczu doliny niczym chłodniejszy powiew wiatru.