Łzy Rapsodii[Przy wodospadzie] Na ratunek!

Z zachodnich szczytów Gór Fellarionu spływają dziesiątki wodospadów. Ich nazwa pochodzi od starożytnej legendy o księżniczce Rapsodii, która zamknięta w magicznej wieży w górach płakała tak długo, że z gór zaczęły spływać liczne wodospady.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Noelia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Artysta , Mieszczanin
Kontakt:

[Przy wodospadzie] Na ratunek!

Post autor: Noelia »

        Dzień zapowiadał się całkiem uroczo. Mimo że okolice Rapsodii nie należały do najcieplejszych miejsc, nie padał deszcz, co niezmiernie cieszyło Noelię. Mogła wszak wybrać się na długi spacer wzdłuż wodospadu. Zamierzała zamoczyć w nim nogi i uprać swoją podniszczoną ciągłymi podróżami sukienkę. Pomyślała, że przedtem przyodzieje coś czystszego, by ktoś nie wziął jej za żebraczkę. Ukryła się na polanie - do wodospadu był jeszcze kawałek - którą zasłaniały wysokie drzewa i krzewy. Nikt w takim położeniu nie mógł jej dostrzec- no prawie nikt. Istniało prawdopodobieństwo, że ktoś zakradnie się od tyłu, ale nie chciała się nad tym zastanawiać. Poszperała w torbie, w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na te warunki pogodowe i zdecydowała się na - tradycyjnie - białą suknię obszytą wokół linii dekoltu drobnym kożuchem. Była zrobiona z grubszego, cieplejszego materiału. "W takiej sukni na pewno nie będzie mi tutaj zimno", uzgodniła Noelia przygładzając suknię ku dołowi.

        W pewnej chwili zobaczyła przy wodospadzie kobietę i mężczyznę. Oboje nie wyglądali na zadowolonych, Noelia była pewna, że rozgrywa się tam potężna kłótnia. Nagle mężczyzna zamachnął się i z całej siły uderzył swoją towarzyszkę. Wampirzyca parokrotnie przetarła palcami oczy, nie mogła bowiem uwierzyć w to, co widzi. Przez krótki czas zastanawiała się, czy ma zareagować i stanąć w obronie kobiety, na co wkrótce się zdecydowała.
- To nie twoja sprawa - rzucił w jej stronę mężczyzna i spojrzał na nią spode łba. - Lepiej się nie wtrącaj - ostrzegł ją ze złowieszczym wzrokiem. Noelia nie zamierzała posłuchać młodzieńca. Podeszła bliżej, z całej siły się koncentrując. Ręce skierowała w stronę oprawcy, a spod jej opuszków palców wydostała się kanonada barw. Noelia zaprezentowała Magię Demonów. Po chwili młodzieniec zwijał się na ziemi z bólu, zaś jego ciałem zawładnął demon. Ubezwłasnowolniony, zemdlał i miał tak leżeć jeszcze sporo czasu. Dziewczyna podziękowała wampirzycy ruchem dłoni, ale szybko potem zniknęła.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

Asirra siedziała na białych głazach, tuż przy brzegu jeziorka, do którego wpadał wodospad. Bose stopy zanurzyła w zimnej, górskiej wodzie, twarz wystawiła na pierwsze promienie słońca, które muskały już horyzont, jej biało-błękitna suknia rozlała się po kamieniach. Ostatnio okolica wodospadu stała się jej domem. Uwielbiała przychodzić nad wodę, siadać na tych głazach i obserwować świt, zwierzęta przychodzące do wodopoju, las budzący się do życia. Napełniało ją to energią na cały następny dzień.
W pewnym momencie zauważyła parę, po drugiej stronie jeziorka. Znała ich z widzenia, wiedziała, że mieszkali w niezbyt oddalonej wiosce. Kiedyś zakochani spotykali się tu, by razem spędzić czas. Pływali wtedy łódką, albo kąpali się w jeziorze. A potem siadali na łące, która wodę okalała i robili sobie piknik, pełen śmiechu i radości, by w końcu czule się pożegnać i wrócić do rzeczywistości. Ostatnio jednak coraz częściej się kłócili i spotykali się tu tylko po to, by wygarnąć sobie ich błędy. Nie rozumiała tego. Jak można jednego dnia kochać, a następnego nienawidzić? Pokręciła głową i wróciła do wpatrywania się w horyzont, odwracając wzrok od pary. Mężczyzna właśnie uderzył ukochaną. Nie było w tym nic zaskakującego, już to widziała. Rozłożyła się wygodniej i uśmiechnęła do słońca.
Nie dane jej było jednak spędzenie tego dnia tak, jakby tego chciała. Kilkanaście minut później zauważyła ową kobietę, idącą w jej stronę. Dziewczyna wyglądała na przerażoną. Elfka burknęła coś niezadowolona ale wrodzona chęć pomagania zwyciężyła i usiadła, wpatrując się w jej zbliżającą się sylwetkę.
- Co się stało? – zapytała, gdy kobieta zbliżyła się na odległość głosu. Ta spojrzała na nią zaskoczona, ze strachem. No tak, nigdy jej nie widziała.
- Kim jesteś?
- Przyjaciółką. Co się stało?
- Mój ukochany mnie uderzył… ale potem jakaś kobieta do nas podeszła… ona… ona wyciągnęła rękę, a on… ona go chyba opętała… - wyszeptała, a elfka tylko dzięki wyostrzonym zmysłom dosłyszała co mówiła. Na szczęście nie stała daleko. Dziewczyna oddaliła się szybko, prawdopodobnie myśląc, że nie usłyszała. Myliła się. Asirra zeskoczyła z kamieni w przybrzeżną wodę, mocząc skraje sukni. To nic, wyschnie, mężczyzna był teraz ważniejszy. Chwyciła swoją broń, zapięła kołczan strzał na plecach i pobiegła w las. Bose stopy nie wydawały nawet najmniejszego dźwięku na trawie, gdy tak przemykała między drzewami, trzymając się cienia na skraju puszczy. Dość szybko dotarła na miejsce zdarzenia. Rzeczywiście była tam kobieta, a młody mężczyzna leżał bezwładnie u jej stóp. Coś sprawiło, że elfka sięgnęła po strzałę ze srebrnym grotem. Pogładziła lotki, sprawdzając stan opierzenia, nim jeszcze założyła ją na cięciwę. Teraz mogła napiąć łuk, wycelować i wystrzelić w ciągu trzech sekund.
- Zostaw go! – krzyknęła, wychodząc z lasu. Broń trzymała opuszczoną. Na razie.
Awatar użytkownika
Eladir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Górski elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eladir »

        Eladir był zmęczony wędrówką, chciał usiąść i odpocząć. Nie posiadał żadnej mapy, ale odgłos wodospadu był na tyle głośny, że bez problemu go usłyszał i wyruszył w jego stronę. Miał już podejść bliżej, ale spostrzegł tam kobietę i mężczyznę, będących w środku kłótni. Wolał poczekać aż skończą i się nie angażować. Kiedy jednak zobaczył drugą kobietę, która używając dziwnego rodzaju magii, zaatakowała mężczyznę...
        Eladir mało wiedział o życiu. Tak, prawdę powiedziawszy, nie wiedział prawie nic. Ale kiedy ktoś podchodzi do jakiejś pary, której prawdopodobnie nie zna i od razu jest w stanie obezwładnić jednego z nich... cóż, wolał obserwować sytuacje z oddali. Rozważał wszystkie za i przeciw podejścia bliżej, gdy przybiegła elfka."Co za dzień. Oni wszyscy chcą się dzisiaj pozabijać?" pomyślał Eladir i odruchowo dotknął swojego łuku. Był kompletnie zmieszany, z jednej strony, nie powinien wychodzić, nie widział takiej potrzeby, sprawa go nie dotyczyła. Ale z drugiej, nie chciał pozostawać obojętny. Widział siłę magii której użyła tamta dziwna kobieta, jak tak dalej pójdzie to może zaatakować też tamtą elfkę. Chociaż elfka miała łuk, a mało kto znał tak dobrze jego siłę jak Eladir. W każdym razie uznał, że dalszy rozlew krwi jest niepotrzebny. Poza tym spędził sporo czasu w lesie i niezależnie z jakimi zwierzętami przebywał, one zawsze podążały w grupie, z innymi stworzeniami swojego gatunku. "Skoro one tak robią, to może mają racje?" - pomyślał Eladir i szybkim ruchem nałożył kaptur, wyciągnął łuk i podszedł mierząc w wampirzyce. Była to pierwsza taka sytuacja, nie wiedział jak zareagować, co mówić i co tak właściwie chce zrobić. Ukłonił się i powiedział, dosyć zmęczonym głosem
- ... nie lepiej byłoby w spokoju pogadać?
        Po czym natychmiast zdał sobie sprawę, że tak naprawdę w tej chwili jedyną osobą która trzyma broń jest on sam i że to co robił było głupie. Ale był nauczony, że sprawy należy doprowadzać do końca, więc westchnął tylko, uśmiechając się lekko i czekał.
Ostatnio edytowane przez Eladir 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

Asirra spojrzała na nowoprzybyłego jak na idiotę, ale po chwili... uśmiechnęła się lekko. Dawno już nie widziała jednego ze swoich. Dawno, zbyt dawno. Powoli zdjęła strzałę z cięciwy i schowała ją do kołczanu. Pogładziła delikatnie łabędzie lotki.
- Powtarzam, zostaw go w spokoju. Uwolnij go. Wierz mi, ten łuk zawsze da się napiąć i to szybciej niż myślisz.
Słońce świeciło jej za plecami, co oznaczało, że kobiecie świeciło prosto w oczy. To mogło jej pomóc. Spojrzała jeszcze szybko na elfa, stojącego po drugiej stronie. Sprawiał wrażenie, jakby nie do końca wiedział co ma zrobić. Uśmiechnęła się do niego, chcąc dodać mu otuchy.
Awatar użytkownika
Kuugen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kuugen »

Eh... życie bywa naprawdę męczące. Ale zaraz, Kuu wcale nie była, aż taką pesymistką - wręcz przeciwnie dziewczyna zawsze należała do osób cieszących się z życia, jednkże w takiej temperaturze każdy mógłby stracić pogodę ducha.
-Ale zimno - szepnęła do siebie trąc dłonie by je nieco ogrzać. Ta podróż miała wyglądać nieco inaczej. Była pewna, że już da radę znaleźć swojego przyjaciela, a tu? Minęło już naprawdę dużo czasu, a żadnego przełomu. Nikt nie widział, ani nie słyszał by Valerian pojawił się gdzieś w okolicy... to zła wiadomość. Nie dość, że robiło się coraz zimniej i jej płaszczyk przestał już wystarczać, a ilość funduszy w jej małym woreczku wcale się nie zwiększał. To nie dobrze.
Koniec! Nie można się skupiać nad negatywami. Nadal żyła, była zdrowa i poza kilkoma pęcherzami nic jej nie dolegało! A na domiar tego jeszcze usłyszała gdzieś w oddaliszum wodospadu - będzie mogła pomownie napełnić bukłak. Dlatego właśnie nie można się załamywać.
Na drobne usteczka dziewczyny wyskoczył szeroki uśmiech i przyspieszając kroku ruszyła w kierunku wody.
Zbliżała się równym krokiem, gdy do jej noska dotarł dziwny zapach. Kojarzyła tylko część z tych woni. Pachniało to trochę jak ludzie... był też akcent trochę jakby elfi (poznała kilku elfów podczas swojej podróż stąd to skojarzenie) i domieszka czegoś, czego jeszcze nie znała. Powoli do jej dużych, zmarzniętych uszu docierały kolejne głosy.
- Trzeba uważać - powiedziała do siebie i poprawiła dzwoneczek na szyi by obecni mogli usłyszeć jak się zbliża. W razie czego Kuu podeszła do wody pare metrów od obecnych. Nie chciała przeszkadzać.
Białowłosa uklęknęła przy tafli wody i powoli zaczęła napełniać mały bukłak. Dzwoneczek jeszcze kilka razy zadzwonił, ale to donośne kichnięcie tak naprawdę przecięło panującą ciszę i rozładowało choć w drobnym stopniu panującą atmosferę.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

Asirra uśmiechnęła się mimowolnie widząc kotołaczkę, ale szybko wróciła wzrokiem do kobiety. Po chwili ostrożnie podeszła bliżej i uklękła przy mężczyźnie. Dotknęła jego czoła, wzdrygnęła się lekko. Wiedziała, że elf ją osłania i cieszyła się, że akurat teraz się pojawił.
- Uwolnij go od tych demonów. Nic nikomu nie zrobił - powiedziała. Teraz gdy była bliżej wampirzyca usłyszała wyraźniej jej śpiewny akcent, dostrzegła błysk w błękitnych oczach.
Awatar użytkownika
Eladir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Górski elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eladir »

Eladira zaskoczyło nowo-przybyłe stworzenie. Nie miał jednak jak przyjrzeć mu się bliżej, wiedział że jakakolwiek dekoncentracja może go w tej chwili kosztować za dużo, choć nie spodziewał się takiego obrotu spraw. On chyba naprawdę uważał, że elfka i wampirzyca po prostu odpuszczą. W końcu teraz narażają się, dla mężczyzny którego nie znają. Przecież uderzył tamtą kobietę, może to jakiś pospolity morderca, może sam jest gorszy od tej wampirzycy? Jednak po chwili pozbył się tych przemyśleń, wolał mieć czysty umysł, po czym skupił się na osłanianiu elfki. Trzymał łuk pewnie, żeby w każdej chwili mógł wystrzelić i obserwował.
Ostatnio edytowane przez Eladir 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Noelia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Artysta , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Noelia »

        Noelia zaśmiała się głośno, myśląc: "Co te głupie elfy sobie myślą?". To był zdecydowanie dziwny dzień. Nie dość, że niepotrzebnie ukarała mężczyznę za uderzenie kobiety, to jeszcze okazało się, że ma tu w okolicy swoich fanów, gotowych bronić go w każdej sytuacji. To wydało się idiotyczne dla Noelii, postanowiła zabrać w końcu głos w tej sprawie:
- Tylko idiota broni takiego gada, jak ten tutaj. Nie zdejmę uroku, zasłużył sobie. Powinien minąć po jakiejś godzinie. Mam nadzieję, że gdy demon opuści jego ciało, będzie na przyszłość wiedział, by nie wyżywać się na słabszym - odparła zdecydowanie. Następnie spojrzała obojętnie na leśną elfkę i odparła:
- A ty musisz być jedną z tych głupich kobiet, które staną w obronie mężczyzny znęcającego się nad kobietą. Cóż, tak też można. To naprawdę perfidne z twojej strony, że stajesz po stronie sukinsyna, który potrafi uderzyć słabszego od siebie. - Spojrzała na nią z pogardą. - Możesz sobie strzelać do woli, skarbie. Życzę powodzenia - uśmiechnęła się kpiarsko, pokazując swoje białe, ostre kły. - Widzę, że w swej naiwności zapędziłaś się nieco, podobnie jak ten chłystek - wskazała na następnego elfa. - Używajcie sobie tych zabawek do woli, żadna strzała nie odbierze mi życia. Za to chętnie wgryzę się w wasze tętnice, jeśli się ode mnie nie odwalicie. - ostrzegła, następnie zamieniła się w nietoperza i poszybowała wysoko, ku niebu, kierując się na zachód. - Spróbujcie mnie złapać, idioci - śmiała się z nich z góry, przeklinając w duszy elfów. "Nigdy więcej przygód z elfami."
- Szczęście jest dziś po waszej stronie, brzydzę się waszej krwi. - I odfrunęła.

Ciąg dalszy: Noelia
Ostatnio edytowane przez Noelia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

Asirra zaklęła pod nosem i schowała broń.
- Nie bronię idiotów, ani oszustów - powiedziała w powietrze, zastanawiając się czy jej słowa dotrą do nietoperza. - Ta para kłóci się już od wieków i nie jedne rzeczy już sobie wzajemnie robili. Ale im nadal na sobie zależy. On prawdopodobnie zaraz by zaczął ją przepraszać, a potem znów zaczęliby się kłócić... - pokręciła głową i z westchnieniem podeszła do mężczyzny, przykładając dłoń do jego czoła. Znów zaklęła - wampirzyca mówiła prawdę, demon opuści jego ciało dość szybko. Świetnie, jeszcze tego brakowało, żeby wdawała się w porachunki z wampirzycą. Jakby to, że nadal była ścigana jej nie wystarczyło. Teraz do zatargów z ludźmi doszedł jeszcze wampir-obrońca.
Spojrzała na elfa. Niezbyt wysoki, a jego oczy przywodziły na myśl niebo nad pasmami gór. Była w nim ta ostrość i niezwykłe piękno tamtego świata.
On musi pochodzić z gór pomyślała i wstała. Postanowiła zostawić opętanego w spokoju. Nic mu się nie stanie, więc nie było potrzeby się martwić. Jeszcze raz jej wrodzona chęć pomocy bez względu na wszystko wyszła jej na złe.
Spojrzała przez ramię, na dziewczynę kucającą przy wodzie. Kocie uszy, długi ogon... to musiała być przedstawicielka kotołaków. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Początek niezbyt radosny, ale możemy próbować dalejJestem Asirra - przyłożyła dwa palce do ust, a następnie zwiniętą w pięść dłoń do czoła, w tradycyjnym, elfickim geście szacunku. - Oboje jesteście zapewne w drodze... dzieś, hen daleko. Mogę wam zaproponować ciepło ognia w domu, z dala od wiatru i chłodu poranka. Jeśli wam to nie przeszkadza oczywiście. Mogę też wskazać drogę w miejsce, do którego dążycie, lecz ostrzegam was, iż nie znam wielu terenów poza okolicą wodospadu i najbliższej wioski.
Awatar użytkownika
Eladir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Górski elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eladir »

        Eladir schował łuk, ale stał jeszcze przez chwile w miejscu bez reakcji. Nie mógł zrozumieć motywacji wampirzycy, która oszołomiła tamtego człowieka, czy miało to cokolwiek zmienić? Lekko zmieszany przyglądał się elfce i temu dziwnemu stworzeniu przypominającemu połączenie człowieka i kota. Na początku największą uwagę zwrócił na Asirre, dawno nie miał okazji widzieć przedstawiciela swojego gatunku, więc to spotkanie podświadomie go ucieszyło. Gdy skończyła mówić, zastanawiał się nad jej propozycją. Szczególnie słowa dotyczące wskazania drogi w miejsce, do którego dążą, były dla niego ciosem. Jeżeli zna miejsce, do którego Eladir dąży, to mogłaby się nim podzielić. Propozycja ciepłego ognia w domu nie brzmi źle, choć i chłód poranka bywa przyjemny...
        Nagle jednak Eladir otrząsnął się z zamyślenia, ukłonił się i uśmiechnął w stronę elfki
- Nazywam się Eladir i z chęcią przystanę na twoją propozycje. Przydałoby mi się trochę... odpoczynku - powiedział, po czym zwrócił wzrok na kotołaczke. Po raz pierwszy widział takie stworzenie. Zwróciła ona jego uwagę w dużej mierze z tego powodu, że Eladir spędzał większość czasu wśród zwierząt. Gdy parę metrów od siebie ujrzał stworzenie będące hybrydą kota i człowieka zastanawiał się na ile jest ona zwierzęciem.
- Ruszamy, czy masz jeszcze coś do zrobienia w tym lesie? - dodał, spoglądając na Assire
Ostatnio edytowane przez Eladir 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Kuugen
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kuugen »

Nagle wampirzyca zmieniła się w nietoperka co naprawdę mocno zdziwiło Kuu. Czyżby Noelia była zmiennokształtną? Czyżby kotołaczka spotkała (o ile można tu mówić już o sootkaniu - wszak nie zamieniły ze sobą ani słowa) kolejnego przedstawiciela swojej rasy? Serce aż zaczęło rosnąć w drobnej piersi dziewczyny, mimo, że ostatnie spotkanie z inną zmiennokształtną zakończyło się tym, że znowu została sama. Pytania które krążyły po głowie kotki do chwili, aż Asirra wspomniała coś na temat wskazania miejsca "do którego dążą". Może z powodu swojego całkiem sporego rozkojarzenia, ale nie do końca uchwyciła wszystkie słowa... ale to nie istotne... raczej.
Kuu miała nadzieję, że jest to znak od jednego z tych na górze, oznaczający, że teraz jest już na dobrej drodze by znaleźć swojego przyjaciela. Przecież już minęło tyle czasu od jego ucieczki, a podczas tego okresu białowłosa spotkała wiele ciekawych osób, co oczywiście nie oznacza, że trudy podróży dla osoby zupełnie niedoświadczonej nie dawały sie we znaki.
- Miło mi Was poznać... - mówiła z typowym dla siebie szerokim uśmiechem, a ton jej głosu był jak zwykle delikatny, radosny i serdeczny. Mimo, że słyszała o tym co mówili (mowa tu o zajściu z Noelią) starała się ignorować i zapominać treść rozmowy, to i tak część słów zapadła jej w pamięci.
- Nazywam się Kuugen - przedstawiła się, po czym zamknęła bukłak, schowała go i stanęła znów twarzą do elfów. Końcówka ogona Kuu zadrgała w mimowolnym geście ekscytacji. Zostało jej już tylko czekać na dalsze poczynania pozostałych.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

- Jak rozumiem oboje się zgadzacie - uśmiechnęła się szeroko elfka. - Wspaniale. Proszę więc, pozwólcie za mną.
Elfka ruszyła wzdłuż jeziorka, a potem weszła w las. Ćwierć mili dalej wyszli na skraju pustej łąki. Ziemię porastały gęste kępy dzikich kwiatów, od róż, po dzwonki i lilie Po drzewach uganiały się wiewiórki, latały ptaki, których śpiewy było słychać w całym lesie. W pierwszej chwili nie dostrzegali nic zaskakującego. Lecz gdy przyjrzeli się bliżej zaczęli dostrzegać ścieżki ukryte w poszyciu, osobliwy układ kwiatów, tak naturalny, że umykał uwadze to, że to miejsce nie do końca stworzyła natura.
Tu też płynęła rzeka, malutka, właściwie strumyk, który potem wpadał do jeziorka. Ścieżka wiodła aż do granicy lasu po drugiej stronie polanki, gdzie rósł potężny dąb. Wyrastał z niego dom, wznoszący się na trzy piętra. Musiał być bardzo jasny, widzieli to po wielkich oknach. Girlandy ogniodrzewu i winorośli oplatały go ze wszystkich stron, pędy zwisały aż do ziemi. Dach tworzyła korona drzewa, dodatkowo kryta mchem na tyle gęstym, że nie przepuszczał wody.
Obok stała altana upleciona z wierzbowych i dereniowych gałązek, obsypana kwieciem i listkami. Latarnie wyglądały jak narośle na korze. Niezwykły budynek idealnie uzupełniał otoczenie, doskonale pasując do reszty lasu i zlewając się z nim na tyle, że nie można było do końca określić gdzie kończy się sztuka, a gdzie zaczyna dzieło natury. Pozostawały ze sobą w absolutnej równowadze. Zamiast opanować otoczenie, elfka postanowiła zaakceptować świat taki jaki jest i dostosować się do niego.
- Nareszcie... - westchnęła Asirra. - Witajcie w moim domu. Mieszkam w samotności, ponieważ dzięki temu mogę w spokoju rozmyślać i studiować. Mój umysł lepiej pracuje z dala od wścibskich uszu i oczu. Przynajmniej mam spokój.
Elfka wskazała im altankę, prosząc by się rozgościli, a sama znikła w głębi domu. Wróciła po chwili niosąc kosz owoców leśnych oraz karafkę z wodą. Postawiła ją na stoliku przed elfem i kotołaczką, do pucharków, które również przyniosła nalała wody. Była tak czysta, że niemalże czuło się w niej życie.
Awatar użytkownika
Eladir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Górski elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eladir »

        Eladir szedł za elfką bez słowa. Obserwował jezioro, potem las, słuchał zwierząt. Chociaż był w drodze już dłuższy czas, ciągle czuł zew, który ciągnął go w stronę natury. Chłonął wycie wilków w oddali, śpiew ptaków, wzbijające się ku niebu drzewa, cała ta aura, która pomagała mu iść ciągle przed siebie. Gdyby to on był tym, który zaproponował pójście do swojego domu, prawdopodobnie wskazałby im miejsce w lesie, oddalone mniej-więcej 15 minut drogi od nich na wschód, bo stamtąd słychać było wilki, które wznosiły swój krzyk do księżyca. Gdy ujrzał przed sobą altanę, był pod ogromnym wrażeniem. To jak bardzo współgrała ona z naturą, było czymś pięknym, na chwile przystanął w marszu będąc pod jej ogromnym wrażeniem.
        Wchodząc do środka, po raz pierwszy zdjął swój kaptur i usiadł na podłodze, przed stołem. Nie wiedział jak się zachować, czuł pewną niezręczność, ale przez spotkanie z wampirzycą zapomniał jak bardzo chciało mu się pić. Chwycił więc naczynie i napił się wody.
- Dziękuje... - powiedział, spoglądając na elfkę. Dawno nie miał okazji usiąść w ciepłym pomieszczeniu. Mimo niezręczności odczuwał pewien spokój, którego dawno już nie czuł. To w jakiej symbiozie z naturą było stworzone to miejsce jednoznacznie wskazywało, że należy do elfa. Nikt inny nie byłby w stanie zachować takiej równowagi.
- Co robiłyście w tym lesie? - spytał Eladir. Sam nie wiedział, czy dlatego że go to interesowało, czy po prostu było to pierwsze pytanie które mu przyszło na myśl. Odwykł od głosu stworzeń innych, niż zwierzęta. Poza tym chciał poznać historie elfki, oraz dowiedzieć się jakimi stworzeniami są kotołaki.
Ostatnio edytowane przez Eladir 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

Asirra westchnęła cicho, siadając naprzeciwko dwójki nowych towarzyszy i zamyśliła się. Nigdy nie wyjawiała swej historii nieznanym jej osobom, ale… tak długo żyła tu sama, nigdy nie miała prawdziwego przyjaciela, poza Amirem. Chciała się komuś zwierzyć. Jej spojrzenie stało się jakby nieobecne, gdy wspominała dawne czasy.
- Urodziłam się dwa i pół wieku temu, w Kryształowym Królestwie – zaczęła w końcu swoją opowieść – dwadzieścia pięć lat po tym, jak na świat przyszedł mój brat – Lifaen. Moimi rodzicami była Audaia i Vadamir… ale różnili się między sobą. Ona, kochająca pokój uzdrowicielka i on – wojownik i mag wody. Ale największa różnica jaka ich dzieliła, przepaść nie do przeskoczenia to ich status społeczny. Mój ojciec był szlachcicem, pochodził ze znaczącego i bogatego rodu aep Eilla. Natomiast moja matka wywodziła się z mieszczaństwa, zarabiała na życie leczeniem innych. Poznali się, gdy ratowała mojemu ojcu życie – uśmiechnęła się lekko. – Matka opowiadała mi, że mój ojciec wiecznie pakował się w kłopoty. Ale nie miałam nawet pojęcia, jak wielkie one były.
Mój brat był jak ojciec – wysoki i dumny, śmiertelnie groźny w walce. Pamiętam, że miał oczy w kolorze wzburzonego morza, a jednocześnie tak ciemne jak noc. Uważał, że zawsze trzeba walczyć, a magia nie prowadzi do niczego. Przecież zawsze i tak staje się twarzą w twarz, o zwycięstwie decyduje miecz. To on nauczył mnie, że zawsze trzeba walczyć o swoje. On… - westchnęła kręcąc głową. – On odszedł jak miałam pięć lat. Nigdy więcej go nie zobaczyłam. Nie wiem nawet czy żyje – wyszeptała. Milczenie przedłużało się ale żadne z dwójki nie chciało jej przerywać. Czekali więc aż wznowi opowieść.
- Ja od zawsze fascynowałam się magią. Byłam zupełnie inna niż Lifaen, czy Vadamir. Ja wdałam się w matkę. Też chciałam pomagać innym. Ojciec nauczył mnie walczyć, trenował mnie. Łuk, miecz, sztylet… tylko łucznictwo pokochałam. Miecz po prostu nie leży mi w ręce… wydaje mi się, że nie jest bronią dla mnie. Ale łuk… to coś zupełnie innego. Ojciec nie był zadowolony, ale ja chciałam iść w ślady matki. Rodzice ulegli. Mam do tego talent, więc wysłali mnie do Akademii, bym mogła się uczyć. Wróciłam pięć lat później, z tytułem adepta, motywacją, radością… wróciłam do pustego domu i martwych rodziców. Zamordowani. Byłam w szoku, mimo, że nie byłam wtedy już małą dziewczynką. Miałam szesnaście lat.
Ja… ehh, nie wiedziałam co mam dalej robić. Ojciec, nim wyjechałam podarował mi moją klacz – Kelpie. Podświadomie czułam, że muszę uciekać. Zabrałam z domu wszystko, co mogło mi się przydać. Wszystkie zwoje matki, receptury, kilka ksiąg… nie mogłam mieć dużego bagażu, ale chciałam zabrać wszystko. Nie dało się. Zabezpieczyłam dom magią, ale wątpię by wciąż działała… i uciekłam. To było dwa stulecia temu. Jako szesnastolatka zostałam wygnańcem. Żyłam z tego, co udało mi się znaleźć i upolować. Przenosiłam się z miejsca na miejsce. Las stał się mi domem. Moją matką i ojcem. Dlatego też żyję z nim w takiej symbiozie. Po co niszczyć drzewa, skoro można się dostosować do lasu?
W końcu opuściłam dom i zaczęłam podróżować po świecie, zarabiając na leczeniu. Chciałam kontynuować dzieło matki, nie mogłam pozwolić by moja nauka poszła na marne. Tułałam się tak ponad pięć dekad. A potem trafiłam do starej wieży, gdzieś na pustkowiach. Mieszkała tam czarodziejka Vinsenna. Co więcej przygarnęła mnie. Mieszkałam u niej kolejne czterdzieści trzy lata. Wiele mnie nauczyła, a jeszcze więcej by mogła, ale… zrozumcie mnie… ktoś kto raz zakosztował przygody nie może się od niej oderwać. Chciałam znów ujrzeć góry i morze, pędzić przez Równiny. Opuściłam Vinsennę i znów ruszyłam w świat. I to był największy błąd jaki zrobiłam.
Dorwali mnie. Zabójcy moich rodziców dorwali i mnie. Zabrali mnie na pustynię, torturowali i wypytywali. Nie wiedziałam o co chodzi. O jakiś spisek? Ojciec w coś się wmieszał… Ocalił mnie zabójca, pochodzący z pustyni człowiek, imieniem Amir. Ehh… gdyby nie on… już pewnie bym nie żyła. Ale porywacze zdołali zrobić jedno – zniszczyli mój umysł. Amira już nigdy nie spotkałam. A po powrocie z pustyni znalazłam się tu… i od tego czasu tu mieszkam. Znam okolicę doskonale, ale… boję się zapuszczać dalej. Nie wiem czy ci, którzy próbowali wymordować mój ród wciąż na mnie polują, czy już nie.
Elfka spuściła głowę. Nie wyjawiła im swej słabości, aż tak głupia nie była. Ale… czuła ulgę. Ulgę, że mogła się wreszcie komuś zwierzyć. Spojrzała na nich po dłuższej chwili, wcześniej szybko ocierając oczy.
- A wy? Jak wy się tu znaleźliście? – zapytała.
Ostatnio edytowane przez Asirra 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Eladir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Górski elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eladir »

Eladir słuchał opowieści Asirry w zamyśleniu, nie chcąc jej przerywać. Obserwował jej wszystkie gesty, jej mimikę, która mówiła równie dużo co słowa. Bał się jednak, że kiedy skończy opowiadać, ze zwykłej grzeczności, czy ciekawości zada takie samo pytanie. Miał racje, gdy Asirra zadała to pytanie poczuł się dziwnie. Jakiś czas po tym gdy je zadała siedział wpatrzony w ziemie. Z jednej strony chciał je usłyszeć, usiąść, opowiedzieć o tym wszystkim, z drugiej strony nie wiedział czy ma cokolwiek do powiedzenia. Zbierał te wszystkie wydarzenia, które dane mu było przeżyć, ale nie potrafił z tego niczego ułożyć. Wszystko mu się rozmywało i było nieczytelne. Spojrzał więc w stronę Asirry i zaczął, a gdy zaczynał jego głos i mina była zupełnie obojętna
- Nie pamiętam kiedy się urodziłem i jak nazywali się moi rodzice. Żyłem w dobrej rodzinie, jak dobrze pamiętam nie brakowało tam niczego. Ojciec po jakimś czasie chyba odszedł... Ale ciągle żyłem dosyć dostatnio. - zatrzymał na chwilę opowieść - tak naprawdę, sam nie wiem czy posiadam jakąkolwiek historie. Wiesz, miałem iść w ślady matki, zajmowała się wytwarzaniem czegoś... może to były zbroje, może była piekarką... nie pamiętam - pierwszy raz słychać w głowie Eladira mocną złość, której starał się jednak nie okazywać.
- Nie potrafiłem tego. Nie chciałem i nie potrafiłem prawie niczego. Większość swojego życia spędziłem raczej w odosobnieniu, w górskim lesie który dawał mi spokój. Sam nie wiem kiedy i po co poszedłem do niego pierwszy raz, ale było tam coś co nie pozwoliło mi opuścić tego miejsca na dłużej. Czułem, że muszę tam wracać, coś mnie tam ciągnęło. Z dala od wszystkiego, uciekałem od zgiełku miasta, w którym nie mogłem wytrzymać...
Nie miałem nigdy talentu magicznego. Może to, że od zawsze znałem mowę wiatru i zwierząt było tym talentem? Nie wiem. Tak samo nigdy nie używałem żadnej broni, widząc miecze czy sztylety nie czułem kompletnie nic. Dopiero gdy zupełnym przypadkiem byłem świadkiem polowania z użyciem łuku, wszystko się zmieniło. Był piękny, szybki, dyskretny, a mimo to zabójczy. Od tamtej pory wciąż mi towarzyszy, pokochałem strzelanie nim, nawet kiedyś wygrałem dzięki temu jakiś turniej, co pozwoliło mi na kupno tego, który trzymam teraz przy sobie. Swój stary łuk zostawiłem w tamtym lesie, może ktoś kto kiedyś będzie w podobnej sytuacji do mojej go podniesie i również poczuje to, co ja poczułem wtedy... - Eladir zamyślił się na chwile, po czym dokończył
- To był impuls. Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem. Po prostu chwyciłem łuk i wyszedłem przed siebie. Szedłem tam, gdzie poprowadził mnie wiatr, polowałem razem z wilkami, wyłem z nimi do księżyca i szedłem, wciąż przed siebie. Zobaczyłem już naprawdę ogromną część tego świata, widziałem ocean, ogromne miasta, porty, ale nigdzie nie mogłem osiąść na dłużej. Sam nie wiem, czy bym potrafił, nawet jeśli bym chciał..
Droga to życie, choć ciężko podróżować wciąż bez celu.- zakończył i nie potrafił opisać uczucia jakie zaczęło mu towarzyszyć gdy skończył mówić. Nawet jeśli chciał o tym wszystkim opowiedzieć, to gdy skończył, wydawał się dosyć smutny.
Ostatnio edytowane przez Eladir 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Asirra
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 89
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Asirra »

Elfka słuchała mężczyzny z zafascynowaniem. To jak opowiadał o lesie... kochał go. Tak samo jak ona cenił sobie naturę ponad wszystko. Tak jak wcześniej oni jej, tak teraz ona nie przerywała jego opowieści. A gdy skończył i jej zrobiło się jakoś tak smutno. Nie miał właściwie swojego miejsca, nie potrafił usiedzieć na miejscu. Był tak podobny... także do Lifaena. Może to właśnie podobieństwo do brata sprawiało, że cxuła się z nim tak związana.
- A ty Kuugen? Co tu robisz? - zapytała w końcu, patrząc na kotołaczkę pytająco.
Zablokowany

Wróć do „Łzy Rapsodii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości