Łzy Rapsodii[Brzeg jeziora] Przyjaciel, czy wróg?

Z zachodnich szczytów Gór Fellarionu spływają dziesiątki wodospadów. Ich nazwa pochodzi od starożytnej legendy o księżniczce Rapsodii, która zamknięta w magicznej wieży w górach płakała tak długo, że z gór zaczęły spływać liczne wodospady.
Awatar użytkownika
Casil
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny-Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Casil »

Elf został po raz kolejny zignorowany przez chłopaka, który wpatrywał się gdzieś w jezioro. Zabójca po chwili zaczął szukać w zbiorniku wody czegoś, co przyciągnęło uwagę chłopaka. Przeczesywał je wzrokiem od jednej strony do drugiej, i tak kilka razy, dopóki nie zauważył, że dzieciak stojący obok niego skupił się na skałach. Cokolwiek człowiek tam dostrzegł, już się schowało i jeśli widziało ich, to szybko raczej nie pokaże się ponownie.
Miał po raz kolejny zadać pytanie chłopakowi, ale ten zaczął wykrzykiwać coś w stronę jeziora. Elf zaczął się zastanawiać, czy to przypadkiem nie była nimfa, która znudziła się ciągłym siedzeniem w jeziorze i postanowiła pobawić się z człowiekiem. Gdy zabójca rozmyślał co to mogło być, dłonie smoczokrwistego zaczęły płonąć. Z początku pomyślał, że jest czarodziejem, ale kiedy płomień nawet nie doleciał do jeziora, na twarzy elfa pojawił się złośliwy uśmiech.
Fale wyrzuciły na brzeg dość dużą rybę, niedaleko głodnego zabójcy, która wyglądała na smakowitą.
- W końcu los się do mnie uśmiechnął - pomyślał białowłosy, ale nie mógł na nią tak wiecznie patrzeć, bo zaraz wskoczyłaby z powrotem do jeziora albo dostrzegłby ją wilk, po czym zjadłby ją na miejscu.
Ciemnoskóry niezauważony przez nikogo zbliżył się do ryby i szybkim ruchem wbił w nią nóż, by ukrócić męki stworzenia oraz odebrać jej możliwości wyślizgnięcia się. Gdy elf złapał rybę, wdrapał się z nią na drzewo, by wilk nie mógł mu jej wyszarpać podczas patroszenia jej. Białowłosy zasłonięty przez liście drzewa, zaczął przygotowywać rybę do skonsumowania jej.
Awatar użytkownika
Cassie
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Morska elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassie »

Zaklęła, kiedy woda zagotowała się bardziej. Chaos jednak był, jak to chaos, nieprzewidywalny. Gdyby normalnie chciałaby zagotować wodę do takiej temperatury, zwyczajnie nie wystarczyłoby jej mocy. Ale chaos rządził się własnymi prawami. Zastanawiała się przez chwilę, czy nie cofnąć zaklęcia, jednak lepiej już ciepła woda niż lodowata. Przyszło jej do głowy coś innego. Skupiła magię energii i chwyciła ciepło, czy raczej gorąco. Udało się jej rozprowadzić je po większej powierzchni, tak że woda powróciła do letniej temperatury, za to objęło to znacznie większy obszar. Mgła, pozbawiona źródła, zaczęła się z wolna rozpraszać.

I właśnie wtedy Ever wystrzelił pierwszą kulę. Nie trafiła na szczęście. Cassie nie dała drugiej szansy. Zanurkowała pod wodę, głęboko, tuż przy dnie. Choć woda była raczej przejrzysta, od powierzchni dzieliło ją zbyt wiele, by dało się ją dostrzec. Muł, drobinki piasku i wszelkie inne tego typu rzeczy zrobiły swoje. Jako że elfka była pod wodą, nie usłyszała wołania chłopaka. Zauważyła mimochodem, że Ilam wyślizgnął się z wody i najwyraźniej skrył na brzegu. Miała nadzieję, że pod osłoną mgły udało mu się wyjść bezpiecznie. Zresztą kto by się zajmował jakąś przerośniętą jaszczurką?

Cassie przepłynęła w spokoju kilkanaście metrów, po czym stwierdziła, że musi być już niedaleko przeciwległego brzegu. Potwierdzał to fakt, że dno zaczynało się już podnosić. Przez chwilę bała się, że tak będzie dalej. Gdyby dno podchodziło pod sam brzeg, byłaby zmuszona ujawnić się zbyt wcześnie. Ale na szczęście po chwili okazało się, że od tej strony górskie jezioro kończy się na półce skalnej; ta była już brzegiem. Elfka ostrożnie chwyciła się jej i podciągnęła. Celowała kilka metrów w bok od Evera i jej orientacja nie zawiodła. Dobrze.

Wstała i wzdrygnęła się z zimna. Chociaż zaklęcie sięgało i tu, to zdecydowanie słabiej, a ona w dalszym ciągu miała na sobie tylko strój kąpielowy. Świetnie. Znów chwyciła nieco ciepła wytworzonego przez zaklęcie chaosu, a spotęgowanego jeszcze przez ogniste kule chłopaka i owinęła się nim. Trochę lepiej.
- No? - burknęła na tyle głośno, żeby Ever ją usłyszał. Zauważyła leżący przy nim stosik jej rzeczy - To dobra zabawa, kraść kąpiącej się ubranie?
*
        "Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą, byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
        Chcą patrzeć, jak się wijesz w przerażeniu. Dlatego odkładają moment zabójstwa, jak ktoś inny mógłby odkładać na później dobre cygaro.
        Trzeba więc mieć nadzieję, że zabójca jest złym człowiekiem. Dobry człowiek zabije cię bez słowa."

"Zbrojni", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ever
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Sangine
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ever »

Chłopak skupiony był na zwiększaniu energii kuli, więc nie zauważył elfki, będącej coraz bliżej tafli wody, starającej się opuścić zbiornik. Moc zawarta w zaklęciu bardzo wywyższała się od reszty wykonywanych ataków. Słaby poziom opanowania tego czaru nie pozwoliłby na jego powodzenie, co było wiadome od początku. Asear nie wtrącił się jednak w tę sytuację.
- Następnym razem będzie wiedział, on w części jest człowiekiem, który uczy się na błędach - mówił do siebie w myślach wilk.
Chwilę potem skupienie Evera odciągnęły kobiece słowa, dochodzące z prawej strony, obejrzał się w tamtą stronę. Była kawałek od niego, a mgłę znad jeziora zwiało w jej stronę. Jednak dobry wzrok pozwolił mu ujrzeć ją, nawet przez tę cienką warstwę mgły, odchodzącej coraz dalej od jeziora. Ujrzał elfkę obdarzoną pięknym ciałem, była cała przemoknięta, a krople wody spływały po jej ciele w stronę ziemi. Jej mokre, długie, czarne włosy, lekko lśniące granatem, leżały ułożone na plecach, dzięki diademowi. Słońce dodawało im blasku. Chwilę potem mógł spojrzeć na jej twarz, zasłoniętą wcześniej przez mgłę, zobaczył ładne, harmonijne rysy twarzy, zakończone spiczastymi uszami, na których wisiały kolczyki. Na pięknej buzi widniały szaroniebieskie oczy, w których chłopak się utopił. Jednak chwilę później wypłynął z jej oczu, ujrzawszy tatuaż w kształcie smoka na lewym ramieniu. Zdziwiło go to, ale nie wzbudziło strachu. Mógł przewidywać najgorsze, łowce smoków. Tatuaż poprzedzała bransoletka, która znajdowała się na przedramieniu.
Chwilę potem ujrzał już całe ciało elfki, widniała na nim mokra, niebieska sukienka wisząca na ramionach, sięgająca do pół uda. Pięknie układała się na jej krągłych piersiach, które w tej chwili zwróciły wzrok chłopaka, było w pełni widać ich kształty, przez przylegającą sukienkę. Te kilka sekund w które stracił skupienie, spoglądając w jej stronę, doprowadziło do eksplozji, ciało chłopaka wchłonęło płomienie wytworzone w jego dłoniach, jednak pozostała po nich energia, która odrzuciła go na pień drzewa stojącego niedaleko za nim, znajdował się na prawo od miejsca przebywania białowłosego, patrząc oczami elfki. Odbił się od niego plecami i upadł na kolana, ostatkami sił podtrzymywał się rękami, chroniąc się przed upadkiem na twarz. Nie miał sił się podnieść.
- Czego tu chcesz? Śledzisz nas? - powiedział niezbyt głośno Ever, nie podnosząc nawet głowy.
- Asear miał rację, czemu go nie posłuchałem? - rozmyślał chłopak.
Wilk spuścił głowę, nie musiał już nic dodawać, wziął ubrania w paszczę i ruszył wolnym krokiem w stronę Evera, sądził, że przyda się element przetargowy. Rzucił ubrania koło Evera i sam usiadł przy nim, czekając, aż znajdzie siły i się pozbiera.
Ever nie kradnie - bierze co jemu się należy,
Nie grozi - uświadamia o przyszłości,
Nie rozkazuje - stanowczo doradza,
Nie leni się, po prostu ceni sobie wypoczynek,
Nie kłamie - przedstawia swoją wersje.
Awatar użytkownika
Casil
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny-Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Casil »

Ciemnoskóry elf siedział na jednej z gałęzi i przygotowywał swoją rybę. Gałąź ta wydawała się lekko spróchniała, więc białowłosy, nie chcąc ryzykować, wspiął się wyżej na stabilniejszą część drzewa. Chwilę po przemieszczeniu zerwał się konar, na którym poprzednio przebywał, a gdy spadł na ziemię, złamał się w pół.
- Jak widać szczęście mnie nie opuszcza - pomyślał elf.
Po przygotowywaniu ryby zaczął rozglądać się za jakoś gałęzią na którą będzie można ją nadziać. Poszukiwania nie trwały za długo bo odpowiedni patyk wisiał tuż obok. Wystarczyło go jedynie naostrzyć, co nie trwało zbyt długo.
- Teraz pozostało tylko upiec rybę i będę ucztować - powiedział sam do siebie.
Nie posiadał on przy sobie czegoś, czym mógł rozpalić ogień, ale przypomniał sobie że chłopak potrafił tworzyć ogień magią. Elf zeskoczył z drzewa i pierwsze co ujrzał, to leżący pod drzewem Ever oraz stojąca niedaleko elfka, do której wcześniej krzyczał chłopak.
- To zapewne jej ubrania przyniósł wilk. Chyba go za to uderzyła. Między nimi znajduje się spory odstęp, więc musi ona mieć silny cios, albo po prostu od niego szybko odeszła - zaczął rozmyślać.
- Co ty na to, żeby użyczyć mi trochę swojego ognia? - zaproponował chłopakowi.
Awatar użytkownika
Cassie
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Morska elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassie »

Nie widziała chłopaka dokładnie, nie w pierwszej chwili. Jednak po chwili mgła się przerzedziła i ujrzała młodego, wysportowanego chłopaka. Nie dostrzegła wyraźnie twarzy, a więc i oczu, ani tego, na co nieznajomy kieruje spojrzenie. Zauważyła jednak długie blond włosy, a także to, że jest ubrany, jakby gotował się do walki. Spostrzegła również i godło, jednak nim zdążyła przyjrzeć się dokładnie, chłopaka coś odrzuciło do tyłu. Dziewczyna patrzyła się na to w pewnym zdziwieniu, ponieważ sama na pewno tego nie zrobiła, a nie wyczuwała obcej magii. Dopiero po chwili skojarzyła to sobie z kulami ognia i zrozumiała, co musiało się stać.

Mimowolnie poczuła złość. Ten chłopak do niej strzelał, prawdopodobnie kilka razy, a jeśli nawet tylko jeden, to i tak o jeden za dużo. No i okradł ją z ubrania, przy którym teraz siedział ten jego wilk! I jeszcze szczerzył zęby w wymowny sposób! Ha, jeśli gdzieś tam zostaną ślady wilczych zębów, to nie ręczy za siebie!

Zmusiła się, żeby wziąć głęboki oddech. Dopiero potem podeszła do niego nieco bliżej, chociaż i tak niezbyt blisko, i odpowiedziała:
- Szpieguję? Ja? - parsknęła. - A kto kradnie mi ubranie? Już się nawet w spokoju wykąpać nie można?! Do demona, może teraz będziesz mi żądania stawiał? Za majtki to, za bluzkę tamto - I co jeszcze?

Dopiero teraz zauważyła półmrocznego elfa, pytającego się o ogień jakby to było coś najzwyklejszego pod słońcem. No w sumie racja, ogień nie dzisiaj wynaleźli, no ale... To przypomniało jej o tym co mówił Ilam. Człowiek o przodku-smoku? No jeśli tak, to dość dalekim, bo Pieczęć nie odzywała się na razie. Mimo wszystko Cassie uznała, że lepiej trzymać dystans. Sygnały dawane przez tatuaż wcale nie były przyjemne, a już teraz była przemoczona, wściekła i zziębnięta. Taka mieszanka wystarczy z nawiązką.

- Następny do spółki? - rzuciła do elfa. - Czy to tylko przypadkowy przechodzień, który przyszedł się pogapić, co?
*
        "Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą, byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
        Chcą patrzeć, jak się wijesz w przerażeniu. Dlatego odkładają moment zabójstwa, jak ktoś inny mógłby odkładać na później dobre cygaro.
        Trzeba więc mieć nadzieję, że zabójca jest złym człowiekiem. Dobry człowiek zabije cię bez słowa."

"Zbrojni", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ever
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Sangine
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ever »

Chłopak ostatkami sił trzymał się nad ziemią, jednak nie miał siły się podnieść. Jego emocje opadły, czuł się słaby, jak ludzie. Nie chciał zachować się, wyglądać jak człowiek, nie w tym życiu. Ta refleksja wystrzeliła w nim impuls, przez który prawie się podniósł, ale to było chwilowe i znów powrócił do poprzedniej pozycji. Ręce mu się trzęsły, ból mu doskwierał, nie miał siły utrzymać swojego ciężaru, jednak walczył, nie poddawał się.
Słyszał, że elfka podchodzi, nie był pewny co zrobi, starał się zebrać siły, aby móc przynajmniej zginąć z mieczem w dłoni.
- W razie czego, zajmę się nią, zbierz siły - warknął wilk do Evera.
Chwilę potem już znajdował się przed chłopakiem z wyszczerzonymi zębami, uniósł ogon do góry, co znaczyło, że ostrzega przeciwnika. Sierść jego się nastroszyła i był już w pełni gotowy do ewentualnego ataku, przecież elfka otrzymała ostrzeżenie przed zbliżaniem się, teraz robi to na swoją odpowiedzialność.
- Jestem wybrańcem, nie mogę się poddać, muszę udowodnić innym, że zasługuję na ten tytuł - mówił do siebie w myślach chłopak.
- N..i..i.. - próbował odpowiedzieć. - Argh - wyjęknął na koniec z braku sił.
- Przecież nie stawiałem jej jeszcze żadnych żądań, jak nie szpieguje, to jaki cel miała wyprawa morskiej elfki w te strony? - mówił do samego siebie w myślach, nie mógł jej tego powiedzieć w twarz, po prostu nie miał siły.
Gdy niespodziewanie białowłosy zszedł z drzewa, chłopak nawet się nie spojrzał, tylko słyszał, że elf znajduje się już na ziemi, koło niego. Początkowo zdziwiło smoczo-krwistego pytanie elfa, ale po chwili nastawienie się zmieniło. Więcej takich pytań elfa, a Ever wolałby umrzeć, niż teraz cierpieć z braku sił. Chętnie wrzasnąłby mu i przemówił do rozsądku, ale nie miał na to możliwości. Tak, więc pozostawił to, bez najmniejszej próby odpowiedzi. Pozostawił go bez pomocy, jest dorosły, niech radzi sobie sam.
Ever nie kradnie - bierze co jemu się należy,
Nie grozi - uświadamia o przyszłości,
Nie rozkazuje - stanowczo doradza,
Nie leni się, po prostu ceni sobie wypoczynek,
Nie kłamie - przedstawia swoją wersje.
Awatar użytkownika
Casil
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny-Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Casil »

Stał pod drzewem i śledził wzrokiem wodną elfkę, która miała ochotę wydrapać oczy dla wpółprzytomnego chłopaka za kradzież jej ubrań. Z początku Casil chciał obserwować całe zdarzenie z boku, lecz został wplątany do rozmowy przez Cassie.
- Tak, jesteśmy współpracującymi bandytami, a teraz dawaj wszystko co masz - powiedział białowłosy, próbując zastraszyć nowo przybyłą osobę.
Zaczął kierować się w stronę Evera, ale wędrówka nie trwała zbyt długo, ponieważ odstęp między nimi nie był większy niż metr. Gdy był już przy nim, ustał obok wilka na znak, że jest po ich stronie, licząc na to, że jednak smoczo-krwisty użyczy swojego ognia. Wystawił patyk z rybą przed siebie wskazując na elfkę, po czym powiedział:
- Teraz daj wszystko co posiadasz, a będziesz mogła spokojnie opuścić to miejsce.
Wiedział on, że nie odda swoich oszczędności dobrowolnie, bo ten świat jest pełen odważnych i walecznych osób, które wolą najpierw zostać zmasakrowane przez przeciwnika, więc wyjął jeszcze nóż do rzucania, by pokazać, że nie żartuje.
Awatar użytkownika
Cassie
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Morska elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassie »

Nie była w nastroju do kalkulacji. Przyzwała już magię, gotowa ukształtować ją za pomocą chaosu. W myślach pojawił jej się obraz noża atakującego swego właściciela. Był bardzo kuszący. Tak kuszący, że wypuściła magię, nie bacząc na ewentualne późniejsze konsekwencje. Miecz w ręku elfa drgnął. Następnie szarpnął, uwalniając się z uścisku. I skierował się ku elfowi, który zdążył się jednak uchylić. Nóż jednak nie rezygnował - wyhamował w powietrzu i zaatakował ponownie.

Cassie zostawiła elfa z jego problemami, po czym podeszła do chłopaka. Pieczęć zapiekła, i to dość mocno. Na pewno nie pełny smok, ale jakąś część smoczej krwi miał... Elfka postanowiła to jak na razie zignorować, choć nie było to takie proste. Uważając na wilka, przyjrzała się dokładnie chłopakowi. Wciąż nie wstawał, jeśli nie liczyć tamtego prawie zrywu, więc założyła, że nie zostało mu zbyt wiele energii. Gdyby okoliczności nie były takie, jakie były, pewnie dałaby mu trochę energii. Mogłaby wykorzystać moc z zaklęcia na jeziorze. Na razie jednak postanowiła zostawić tamtą możliwość na potem.

- Jak się ruszysz, to go zabiję albo przynajmniej mocno skrzywdzę - zagroziła wilkowi. Wydawał się mocno przywiązany do swojego właściciela. - Jasne, jesteś szybki, ale ja mam już magię przygotowaną. Zanim skoczysz, zastanów się dobrze, czy na pewno nie zdążę uwolnić zaklęcia. A jak już skończysz myśleć, siedź na miejscu.

Ostrożnie podeszła do swojego ubrania i chwyciła je. Wilk warknął, szczerząc zęby. Był wyraźnie zły i trudno się mu dziwić. Pozwolił jej jednak wziąć swoje rzeczy i wycofać się za drzewa. Tam elfka szybko przebrała się, nie czekając, aż elf poradzi sobie z nożem albo chłopak odzyska siły. Dopiero potem z powrotem wyszła i ponownie stanęła w odległości paru metrów od dwójki "bandytów".
*
        "Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą, byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
        Chcą patrzeć, jak się wijesz w przerażeniu. Dlatego odkładają moment zabójstwa, jak ktoś inny mógłby odkładać na później dobre cygaro.
        Trzeba więc mieć nadzieję, że zabójca jest złym człowiekiem. Dobry człowiek zabije cię bez słowa."

"Zbrojni", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ever
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Sangine
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ever »

Chłopak zdenerwował się, że bezprawnie odebrała jego tymczasową własność. Starał się zebrać siły, aby coś z tym zrobić.
- Ukryj się przed jej spojrzeniem! - warknął Ever do wilka, gdy elfka przebierała się za drzewem.
Asear spojrzał tylko na smoczo-krwistego, a po chwili spokojnie spojrzał w tamtą stronę, chwilę potem skupił się i starał się wpłynąć na jej myśli. Gdy skończył, a elfka przebrała się, podszedł bliżej niej, utrzymując spojrzenie na "złodziejce". Udało się mu prawidłowo wpłynąć na jej myśli, ponieważ nie zauważyła, że wilk stał obok niej. Czar Aseara był silny, bo czasami na chwilę także Ever tracił go z oczu.
Chłopak ciągle próbował zebrać siły, aby się podnieść i spróbować zrealizować swój plan, wszystko było pięknie, elfka stała przy brzegu jeziora.
- Muszę zebrać siły, muszę... mus..! - myślał chłopak, w końcu z trudem wstając na nogi.
Ledwo się na nich utrzymywał, jednak nie było to zauważalne, on sam tylko wiedział, że na długo sił mu nie starczy. Zobaczył teraz co wyprawia elf, chciało mu się śmiać, ale to nie był na to czas. Nóż był mądrzejszy, niż on, dzieciak sobie by poradził.
Białowłosemu coraz większy problem stawiało unikanie sztyletu. Uniknął jednego z ciosu sztyletu, schylając się, a on zawrócił. elf stał odwrócony plecami. Ever zareagował najszybciej jak potrafił, próbował wyjąć miecz z pochwy, jednak nie miał siły, aby unieść w górę jego masę. Musiał się poświęcić, o życiu elfa decydowały sekundy, w ostatniej chwili chłopak ustał za białowłosym, sztylet leciał prosto w serce smoczo-krwistego. W myślach wyobrażał sobie to inaczej, skamieniał, jednak w porę się ocknął, ścisnął obiema rękami ostrze noża, zatrzymał je dosłownie kawałek przed swoim ciałem. Nóż rzucił i wbił w ziemię, obok swoich stóp.
- Mam coraz mniej sił, po co poświęcałem dla niego życie? - myślał chłopak, opuszczając głowę i łapiąc głęboki oddech.
elfka zaskoczona była poświęceniem elfa i straciła chwilowo czujność.
- Przygotuj się, zepchniesz ją do wody! - szczeknął Ever do wilka.
Wilk mu nie odpowiedział, aby się nie zdradzić, ale był gotowy do skoku. Ever wszystkie siły skierował w magię wiatru i wzniósł sukienkę elfki do góry, ściągając ją z elfki. Ever zdążył jeszcze przyciągnąć ją do siebie, mocno ścisnął ją dłonią, tak, że niemożliwe byłoby mu jej wyrwanie, nie rozrywając materiału.
Chwilę potem wilk ujawnił się, wyskoczył na zdezorientowaną tą sytuacją dziewczynę z próbą zepchnięcia jej do wody, próbowała się bronić rękami, ale wilk był silniejszy. Głównie wspomógł go element zaskoczenia. Elfka wpadła do wody, była w samej bieliźnie, elficką sukienkę zostawiła przy drzewie, za którym się przebierała.
Z braku sił oczy Evera same mu się zamknęły, nie ujrzał jak wpadała do wody. Chwilę potem leżał już na ziemi, sukienkę trzymał w ręku przy piersi, przygniecioną ciężarem ciała. Chłopak ledwo się trzymał, w każdej chwili mógł stracić przytomność, był wykończony. Asear poszedł zaniepokojony w stronę Evera.
- Trzymaj się stary, trzymaj! - myślał wilk, nie mogąc nic zrobić.
Ever nie kradnie - bierze co jemu się należy,
Nie grozi - uświadamia o przyszłości,
Nie rozkazuje - stanowczo doradza,
Nie leni się, po prostu ceni sobie wypoczynek,
Nie kłamie - przedstawia swoją wersje.
Awatar użytkownika
Cassie
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Morska elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassie »

Przed tobą! - wykrzyknął telepatycznie Ilam, pojawiając się w krzakach nieopodal.
        Było już jednak za późno, wilk zepchnął Cassie do wody. Elfka zdołała jednak nabrać wcześniej powietrza i mogła tak wytrzymać piętnaście minut albo i więcej. Przez krótką chwilę zastanawiała się, co dalej, jednak szybko podjęła decyzję. Najpierw wilk. Wciąż nie widziała zwierzęcia, jednak Ilam tak i wysyłał jej dokładny obraz z jego położeniem.

        Cassie skupiła się na wodzie dookoła. W końcu była morską elfką. Może i nie władała tą magią aż tak wprawnie, jak jej pełnokrwiści rodacy (ćwierć jej krwi była czarodziejska), jednak akurat to, co zamierzała zrobić ćwiczyła wielokrotnie. Była nawet taka zabawa, w której należało wykorzystać to zaklęcie i to wielokrotnie. Trochę jak podmorskie dwa ognie, tylko bez piłki. Następnym razem, bratku, pomyślała, zastanów się zanim wepchniesz morską elfkę do wody.

        "Chwyciła" sporą część wody dookoła i z ogromną siłą, porównywalną z gejzerem, cisnęła nią w wilka. Strumień wystrzelił zwierzę daleko. Ilam natychmiast popędził za nim, gotów powstrzymać go przez jakiś czas, gdyby ten doszedł do siebie zbyt szybko. Co prawda w przypadku telepatycznego pojedynku powinien mieć przewagę, w końcu telepatia to była jego naturalna forma ataku, jednak fizycznie nie mógł się z nim równać. Spowolni go ile się będzie dało, a potem czmychnie gdzieś w bok albo na drzewo.

        Tymczasem Cassie wynurzyła się z wody. Nie była nawet zdyszana. Większość mocy potrzebnej do zaklęcia pochodziła z diademu, więc nie była też jakoś specjalnie zmęczona, choć może wolałaby nie powtarzać tego jeszcze raz. Rozejrzała się w poszukiwaniu chłopaka, po czym zdziwiła się, widząc go leżącego na ziemi. Widać wcale nie był w tak dobrej kondycji, w jakiej się na początku wydawał. No cóż, to tylko upraszczało sprawę.
- Oddaj mi moją sukienkę - zażądała elfka, podchodząc bliżej - Nie mam pojęcia kim jesteście, ani czego tu szukacie, ale nie będę tolerowała kradzieży moich ubrań!
        Zerknęła przelotnie na elfa, gotowa w razie agresji z jego strony przywołać energetyczną tarczę, a następnie wyssać jego energię, oczywiście nie całą, tylko tyle, by ten nie mógł się ruszyć. Uznała, że to dobry sposób na rozbrojenie go, nie czyniąc mu większej krzywdy, choć nie podobało jej się to.
*
        "Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą, byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
        Chcą patrzeć, jak się wijesz w przerażeniu. Dlatego odkładają moment zabójstwa, jak ktoś inny mógłby odkładać na później dobre cygaro.
        Trzeba więc mieć nadzieję, że zabójca jest złym człowiekiem. Dobry człowiek zabije cię bez słowa."

"Zbrojni", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ever
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Sangine
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ever »

Asear nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń, wielka pompa wodna leciała prosto w niego. Nie miał szans na ucieczkę, jednak poszczęściło się mu i wpadł w krzaki, bez większych obrażeń. Odczuwał tylko ból od uderzenia wody, otrząsnął się i wstał. Obok krzaków stała dziwna jaszczurka, ewidentnie wrogo do niego nastawiona. Nie chciał jej krzywdzić, więc postarał się zniknąć z jej oczu i wrócić znów na brzeg. Gdy był już pewien, że jest niewidzialny, to ruszył przed siebie, ale nagle jaszczurka uderzyła go głową.
- Jak to możliwe? - myślał Asear, przyglądając się jej.
Dopiero teraz zauważył, że to nie jest zwykła jaszczurka.
- Może to jest smaczniejsze, niż jaszczurki? - rozmyślał wilk.
Jednak gdy wyszczerzył zęby, przygotowując się do ataku, w mgnieniu oka mały stworek zniknął w najbliższych krzakach. Wilk niestety przez ból nie mógł biec za nim, bo ból mu to uniemożliwiał, także wolnym krokiem ruszył w stronę jeziora.
W tym czasie Ever ledwo zipał, chciał się podnieść, ale brakowało mu sił, bardzo dużo sił. Trening ze smokiem go mocno wykończył, nie miał czasu na odpoczynek, nie zdążył zebrać pełnych sił, do tego te emocje związane z jego rodziną bardzo go wyczerpały. Jednym z głównych powodów wyczerpania był także wielki głód. Po chwili jednak chłopakowi udało się zebrać trochę mocy, aby powiedzieć kilka słów:
- Ni...e jj...estem ban...dytą, t...en cioo...łek wygg...add...uje gł...upp...oty! - mówił chłopak - Je...tem głoo...dnn...m po...drr...óżnik...em! - A ci n...ie wsss...tyd ch...oo...dzić w sss...am...ej biee...liźnie? - dodał chłopak po chwili.
Skończył mówić, stracił większość swoich sił, należał mu się teraz wypoczynek. Co było dziwne, to miał siły trzymać sukienkę elfki w dłoni.
Ever nie kradnie - bierze co jemu się należy,
Nie grozi - uświadamia o przyszłości,
Nie rozkazuje - stanowczo doradza,
Nie leni się, po prostu ceni sobie wypoczynek,
Nie kłamie - przedstawia swoją wersje.
Awatar użytkownika
Casil
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny-Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Casil »

Wygrażał on elfce, kiedy nagle jego nóż zaczął sam latać. Casil przez chwilę był zdziwiony, kiedy zobaczył latający sztylet, ale pojął to że kobieta która wyszła z jeziora bawi się magią. Z początku traktował to jako zwykłą zabawę, dopóki sztylet nie poleciał za jego plecy. Chciał on uskoczyć w bok, ale zauważył chłopaka, który zaczął biec, by uchronić go przed sztyletem. Więc nie ruszył się z miejsca by pozwolić na działanie.
- Teraz czekasz na oklaski lub podziękowania? - spytał się Evera który złapał nóż. - Bo ode mnie ich nie dostaniesz, w każdej chwili mogłem uskoczyć - dodał.
Nagle zaczął wiać wiatr i było można usłyszeć charakterystyczny odgłos, który oznaczał, że ktoś wpadł lub coś wpadło do wody. A osobą tą była elfka wepchnięta do wody przez wilka, który po chwili oberwał z strumienia wody.
- Hej! - wrzasnął elf by skupić na sobie uwagę. - Jak tak na to patrzyłem, to zacząłem się zastanawiać, czy my przypadkiem nie jesteśmy dziećmi. O co tak właściwie się kłócicie, o sukienkę? - spytał się tu zgromadzonych.
Casil wiedział, że on też miał w tym wszystkim jakiś udział i nie jest niewinny, ale postanowił nie wytykać nikogo palcami.
- Najlepiej zawrzyjcie kompromis, wypocznijmy oraz coś zjedzmy - zaproponował kobiecie, bo leżący chłopak nie miał nawet siły na mówienie, a jeśli elfka się zgodzi, to białowłosy naje się za darmo.
Awatar użytkownika
Cassie
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Morska elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassie »

- Jak możesz o to pytać, skoro sam zabrałeś mi ubranie? - spytała, wciąż zła. Na słowa Casila złagodniała nieco, choć trudno byłoby nazwać jej obecny stan spokojem. - Mam sporo prowiantu, mogę się podzielić, ale oddaj mi tę sukienkę natychmiast!
        Nie czekając na odpowiedź podeszła do leżącego chłopaka. Poczuła ukłucie bólu w Pieczęci, ale postarała się nie zwracać na to uwagi. Dotknęła boku chłopaka, po czym skupiła się na ostatkach zaklęcia krążących nad jeziorem. Przejęła ich energię, ostatecznie kończąc działanie zaklęcia, po czym przelała jej część w chłopaka. Nie była durniem, dała mu jej tylko tyle, by mógł chodzić, a i to z pewnym trudem. Jednocześnie, wykorzystując zaskoczenie, odebrała mu sukienkę. Skrzywiła się, kiedy usłyszała odgłos rozdarcia, ale na razie nie zwróciła na to uwagi.

        Szybko narzuciła ją na siebie, po czym ruszyła żwawo wzdłuż brzegu. Po drodze wzięła swój strój kąpielowy. Pomyślała, że w ostateczności, jeśli rozdarcie sukienki się pogłębi, będzie mogła się przebrać.
- Jak chcecie jeść, to chodźcie za mną - mruknęła. - Zostawiłam rzeczy kawałek dalej.
        Po chwili dotarli na miejsce, gdzie weszła do wody. Leżał tu jej ekwipunek, wśród którego było także i jedzenie. Po drodze dołączył do niech także i Ilam. Cassie z ulgą odnotowała fakt, że nic mu się nie stało.
        Wilk idzie z tyłu - ostrzegł ją.
        Trudno. Daj znać, jakby chciał zaatakować - odparła, nie odwracając głowy w jego stronę. Nie chciała się zdradzić, że ma z jaszczurką kontakt.

        Po chwili zasiedli już do jedzenia. Cassie była już w pełni ubrana, na sukienkę narzuciła ciepłą pelerynę, co poprawiło jej nieco humor. Uznała, że czas się przedstawić.
- Nazywam się Cassie - znacznie wolała to zdrobnienie, niż pełne imię. - A wy?
*
        "Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą, byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
        Chcą patrzeć, jak się wijesz w przerażeniu. Dlatego odkładają moment zabójstwa, jak ktoś inny mógłby odkładać na później dobre cygaro.
        Trzeba więc mieć nadzieję, że zabójca jest złym człowiekiem. Dobry człowiek zabije cię bez słowa."

"Zbrojni", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Ever
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Sangine
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ever »

Chłopak nie rozumiał w pełni czemu elfka pomogła mu, nie otrzymał wiele energii, ale odzyskał siły, aby się podnieść, a nawet chodzić. Nie spodobało mu się odebranie sukienki z jego rąk, ale siedział cicho, chciał się najeść. Choć nie było tak źle, początkowo idąc za nią miał opuszczoną głowę, ale potem ją uniósł. Widok całkiem go zaciekawił, sukienka była rozdarta w połowie na pośladkach elfki i trochę nad nimi. Podczas chodu był to miły widok, a od tej strony Ever widział ją pierwszy raz.
Smoczo-krwisty szedł obok elfa, gdy byli już prawie na miejscu, zabrał mu z ręki rybę, chcąc go zostawić z niczym. Kiedy spojrzał na ilość prowiantu to wiedział, że naje się do syta, od razu naszło go kilka myśli.
- Może zabrać to wszystko i uciec ze szczerym uśmiechem i zjeść to wszystko, robiąc kawał elfowi? - myślał chłopak. - A może będę jadł i chował to pod ubranie, będę miał na potem.
Wilk doszedłszy do miejsca wszystkich zdarzeń zobaczył, że jest pusto, zaniepokoiło go to. Obwąchał wszystko i dowiedział się, że trzy osoby ruszyły na drugą stronę brzegu, są trzy pary śladów, Ever dobrowolnie nie dałby się nigdzie zaciągnąć, musieli mieć w tym jakiś cel. Ruszył za nimi, jednak po chwili poczuł jedzenie i nagle odzyskał siły na bieg, szybko znalazł się niedaleko za nimi.
Ever już zaczął się zajadać, nie zwracając uwagi na elfkę, a białowłosy powoli podążał w stronę jedzenia, jednak przegonił go wilk, nie zauważając go podczas biegu i rozpychając się zepchnął go do jeziora. Chwilę później obaj byli najedzeni, a z prowiantu nic nie zostało. Chłopak zlitował się i rzucił w stronę ciemnoskórego rybę, aby mógł jednak zjeść to, nad czym się napracował.
Gdy się najedli, obaj byli w pełni sił. Asear najedzony przysiadł sobie kawałek od wszystkich i wypoczywał, napchał się jedzeniem jak nigdy w życiu, chętnie zjadły więcej, ale niestety prowiant się skończył, teraz wypoczywał, nie miał siły się ruszać. Wprawdzie Cassie prawie nic nie zjadła, ale i tak nie starczyło do ciemnoskórego, wilki bardzo dużo jedzą, głodni smoczo-krwiści także.
- Piękne imię. Ja jestem Ever - powiedział niepewnie, spoglądając na szumiące wodospady.
- Elfie, to co, podgrzać ci rybę? - powiedział chłopak. - Jak nie chcesz, to Asear pewnie chętnie ją zje, nawet na surowo.
Ever nie kradnie - bierze co jemu się należy,
Nie grozi - uświadamia o przyszłości,
Nie rozkazuje - stanowczo doradza,
Nie leni się, po prostu ceni sobie wypoczynek,
Nie kłamie - przedstawia swoją wersje.
Awatar użytkownika
Casil
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny-Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Casil »

Na twarzy elfa zagościł uśmiech, kiedy usłyszał o darmowym jedzeniu. W końcu mógł się najeść do syta, nie męcząc się oraz portfel nie musi cierpieć. W tej chwili jego największym marzeniem było to, żeby w jego ustach zagościł chociaż kawałek pożywienia.
Gdy elfka powiedziała, gdzie leży jej prowiant, Casil od razu zaczął zmierzać w tamtym kierunku wraz z Everem. Podczas tego krótkiego spaceru chłopak wyrwał mu z dłoni rybę nadzianą na patyk. Być może blondyn myślał, że białowłosy będzie go gonił jak dzieciak. Niestety mylił się co do elfa, bo na miejscu powinna czekać na nich przygotowana wyżerka, więc nie było by sensu kłócić się o głupią rybę, która w dodatku jest surowa.
Chłopak już dorwał się do jedzenia, a gdy i ciemnoskóry miał to zrobić to został przypadkiem wepchnięty do wody przez wilka. Kiedy wylądował w wodzie, przez chwilę nie wiedział co się stało, ale zauważył dobiegającego do jedzenia wilka, co wszystko mu wyjaśniło. Chciał on nawrzeszczeć na wilka, lecz przypomniał sobie o jedzeniu i po chwili opanował się, wyszedł z wody po czym podszedł do reszty zgromadzonych.
Widok ten wkurzył go, bo wszystko co było, zostało zjedzone przez niewychowanego dzieciaka i jego wilka. Gdy Ever rzucił mu rybę pod nogi, Casil ją podniósł. Miał zamiar z początku rzucić rybą prosto w twarz najedzonego bezczelnego bachora, ale on zaproponował dość korzystną propozycje.
- Najlepiej rozpal ognisko, to wszyscy na tym skorzystamy - powiedział do blondasa, po czym rzekł do elfki - Jestem Casil.
Awatar użytkownika
Cassie
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Morska elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassie »

        Kiwnęła głową, słysząc ich imiona. Jakkolwiek nie spodobała jej się zachłanność wilka, nie skomentowała tego. W końcu zwierzę mogło zapolować samo, a zresztą to dziwne, żeby wilk jadł sucharki. Na szczęście pozostało jej jeszcze trochę suszonych owoców i rzeczy "niemięsnych" schowanych w plecaku. Poza tym zawsze mogła użyć magii wody by złapać kilka ryb, choć nie podobało jej się to. Ilam, o ile mogła się zorientować, już jadł, zresztą zawsze polował sam.

        Zostawiła dwójkę chłopaków zajętych rozpalaniem ognia, sama ruszyła w głąb krzaków. Musiała się przebrać, czuła, w którym miejscu jej suknia się rozdarła. Strój kąpielowy wciąż był nieco mokrawy, ale na szczęście miała jeszcze płaszcz. Wróciła, niosąc sukienkę i oglądając ją krytycznie.
- No i gdzie ja znajdę krawca, w najbliższej okolicy? - poskarżyła się. - Zresztą sądzę, że będę musiała kupić nową - westchnęła. - A do Równin Maurat jeszcze daleko... No właśnie, dokąd zmierzacie? - zainteresowała się. - Ja planuję przejść przez Szepczący Las i dostać się do Meot, po drodze zahaczając o kilka miast. Sprzedaję zioła i magiczne przedmioty - wyjaśniła. - Po Meot nie mam planów.
*
        "Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą, byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
        Chcą patrzeć, jak się wijesz w przerażeniu. Dlatego odkładają moment zabójstwa, jak ktoś inny mógłby odkładać na później dobre cygaro.
        Trzeba więc mieć nadzieję, że zabójca jest złym człowiekiem. Dobry człowiek zabije cię bez słowa."

"Zbrojni", Terry Pratchett
Zablokowany

Wróć do „Łzy Rapsodii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości