Ruiny NemeriiW poszukiwaniu kwiatu Vulpeculi

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

W poszukiwaniu kwiatu Vulpeculi

Post autor: Ilian »

W jednym z najlepiej zachowanych budynków w tych ruinach, znajdowało się obozowisko Niebianina...
Od czasu nałożonej na niego klątwy oraz trucizny, jego ciało przechodziło wiele różnych zmian, nie pomagał również fakt obniżonej regeneracji anioła. Jedną ze zmian, jest z pewnością wydłużenie czasu snu. Gdy tylko wstawał ranek, podczas gdy pierwsze promienie słoneczne zakwitały na nieboskłonie, Niebianin był już wybudzony. Teraz jednak, zmieniło się to. Ilian potrzebuje w większości przypadków, przynajmniej dwukrotnie dłuższego snu. Oznacza to, że wstawanie po godzinie 10 lub nawet i później, skraca drastycznie długość dnia dla anioła, a przez to niesamowicie wydłuża czas podróży. Ilian dotarł do Ruin Nemerii już wczorajszego dnia, jednak nie był w stanie kontynuować w nocy swoich poszukiwań, więc postanowił, że przenocuje w jednym z opuszczonych budynków.

Równo z nastaniem południa, Niebianin wybudził się ze snu z dosyć twardej dębowej podłogi. Na jego brzuchu zaś, już spoczywała biała łuna światła.

- Jak spałeś? - łuna nieco bardziej zalśniła, dając o sobie znać aniołowi, który dopiero co otwierał oczy.
- W porządku, Elaris... Zanotujesz? - zapytał starając się podnieść z pleców, aby usiąść i oprzeć się o nienaruszoną kamienną ścianę budynku. W tym samym momencie, biała łuna "zeskoczyła" z jego brzucha i przyjęła postać malutkiej dziewczynki, do złudzenia przypominając wróżki. Wkrótce z torby położonej obok Iliana, wydobyła mały notatnik wraz z węglowym rysikiem, a następnie czekała na słowa jej towarzysza.
- Dzień 29. - rysik objęty malutkim polem magicznym przez Elaris zaczął poruszać się i notować to, co Ilian mówił.
- Od sześciu dni moja moc magiczna zniknęła całkowicie, a więc spełnił się najgorszy scenariusz w tym przypadku... Dzisiaj rozpocznę poszukiwanie kwiatu Vulpeculi. Myślę, że to będzie odpowiedni składnik do lekarstwa, dzięki któremu pozbędę się przynajmniej tej uporczywej trucizny. Jeśli chodzi o klątwę, nie mam żadnego pojęcia jak z nią walczyć. Wydaje mi się, że od momentu zniknięcia mojej mocy magicznej, zaprzestała dalszego rozszerzania się. Zastanawiam się, czy ta klątwa jest w ogóle do odwrócenia... Nigdy nie spotkałem się z czymś takim, żadne księgi nawet nie wspominają o takiej klątwie. Sam zacząłem ją nazywać Klątwą Siedmiu Grzechów Głównych, gdyż to właśnie po tym zaklęciu, klątwa wzmocniła się przynajmniej kilkunastokrotnie... Nie wiem czy obecnie będę w stanie nawet wykrywać zbliżające się osoby za pomocą magii...

- Ilian? - zapytała Elaris, przerywając mu. - Zbliża się ktoś, nie jestem w stanie dokładnie tego określić, ale jest to istota, która z pewnością dysponuje całkiem sporą mocą magiczną.

- Zanotuj. - odpowiedział jej - ... Odpowiedź brzmi, nie jestem. - Niebianin zupełnie nie wyczuwał zbliżającej się magii, aby potwierdzić przypuszczenia Elaris, zamknął oczy i skoncentrował się, starając się wykryć Aurę tej osoby. Na jego szczęście, oprócz magii została mu jeszcze umiejętność wykrywania aur, jednak z pewnością nie była tak bardzo efektywna, jak zwykłe wyczucie magii... I rzeczywiście, wróżko podobna istota miała rację, Ilian podniósł się całkiem szybko, zarzucając na plecy bagaż, a samą Elaris postawił na swoim barku. Następnie zaczął się powoli przesuwać w stronę okien opuszczonego domostwa, aby zrobić częściowe rozpoznanie terenu. Brak mocy magicznej, z pewnością sprawia, że jest go ciężej wykryć, jednocześnie nie pozwala mu także, na określenie, gdzie znajdują się przeciwnicy, czy jakiekolwiek inne istoty... Na razie, Niebianin postanowił po prostu zostać w cieniu z nadzieją, że nie zostanie odnaleziony...
Ostatnio edytowane przez Ilian 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aruviel podróżowała już od kilku dni, zmierzając w stronę Rapsodii, a podążając w górę rzeki Nefari. Była ona dla niej wyznacznikiem i najprostszą drogą do miasta, zmierzając z południa, a konkretnie z Równiny Maurat. Miała tam odnaleźć pewną kobietę i odebrać od niej medalion, który później miała dostarczyć na Nandan-Theru. Tak czy inaczej miała do wykonania misję, lecz czas jej trwania ustalała sobie sama. Odpoczywała więc regularnie i korzystając z okazji cieszyła się pięknem przyrody.

Za sposób podróżowana wybrała lot. Ignis, jej piękna lwica była na tyle inteligentna, że biegła wzdłuż rzeki i dzięki temu zawsze odnajdywała swoją przyjaciółkę w miejscach odpoczynku, bez potrzeby przywoływania jej magicznie. Poza tym Ignis miała na grzbiecie wszelki ekwipunek anielicy. Przez jej grzbiet były przewieszone juki, w których Aruviel trzymała swój dobytek, który swoją drogą nie był zbyt obszerny. Gdyby nie Ignis Aruviel nie mogłaby po prostu latać, musiałaby bowiem, cały swój majątek nosić ze sobą.

Był piękny poranek, kiedy anielica wyruszała ze swojego obozowiska. Słońce świeciło jasno i przyjemnie ogrzewało ziemię. Rosa powoli parowała z trawy i liści, unosząc się białą mgła nad zielenią soczystych, pełnych kęp. Powietrze miało przyjemny, wręcz słodki smak. Nastawał cudowny dzień, bezwietrzny i ciepły. Idealny by podróżować, by oglądać świat z wysokości. By podziwiać piękno lasów i równin.

Aruviel leciała już kilka godzin i od pewnego czasu, czuła, że powinna odpocząć. Postanowiła jednak dolecieć, aż do Ruin Nemerii. Znała to miejsce, aż nazbyt dobrze i doskonale wiedziała, że wszelkie oprychy zostawiły już to miejsce w spokoju. W starej Nemerii nie było już czego kraść, ani szukać. Ruiny były puste. Wszelkie klejnoty i cały dobytek już dawno został rozkradziony. Owszem czasem wśród ruin można było spotkać przedstawicieli różnych ras, ale tylko dlatego, że wybierali to miejsce za dobre do rozbicia obozu i odpoczynku. Z reszta tym samym tokiem myślenia szła Aruviel. Chciała tam odpocząć i zregenerować siły.

Gdy znalazła się nad ruinami nie dostrzegła nic niepokojącego. Nie zauważyła również obozowiska będącego tam anioła. Wyczuła tylko aurę, lecz nie była w stanie określić skąd dokładnie ona pochodzi. Jej znajomość czytania aur nie była najlepsza. Zgrabnym ruchem wylądowała na jednym ze starych filarów jakiegoś domu i rozejrzała się po okolicy. Wtem zobaczył w oddali jakiegoś mężczyznę, który cofał się w cień starej budowli. To od niego biła ta aura i była ona łudząco podobna do niebiańskiej. Aru nabrała pewności, że to co czuje to aura niebianina, kogoś takiego jak ona. W duchu ucieszyła się, że spotkała na swojej drodze przedstawiciela jej rasy, Teraz już bez strachu sfrunęła do obozowiska nieznajomego.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Reakcja Iliana była błyskawiczna, zanim jeszcze anielica wylądowała dosłownie przed nim, jego dłoń była już na rękojeści artefaktu, aby w razie zagrożenia nie być całkowicie bezbronnym. Jednak gdy tylko zauważył, że istota, która wylądowała tuż przed nim, posiada anielskie skrzydła, zdjął dłoń z rękojeści, jednak wciąż trwała ona w jej pobliżu.

- C-Czy... - ciężko było mu sformułować pytanie, wolał zachować chociaż trochę dystansu z początku - Jesteś Niebianką? - zapytał, jego ostatnie spotkanie z inną żywą istotą nie było zbyt przyjemne. Wciąż nie był do końca pewien, czy stojąca przed nim osoba, nie była przykładowo Zmiennokształtnym. W obecnym położeniu, jego szanse byłyby minimalnie w ewentualnym starciu z nieco silniejszą istotą... W rogu budynku, bez możliwości ucieczki ani nawet uniku...

Elaris odleciała z barku Iliana i zbliżyła się w stronę nieznajomej, dokładnie przypatrując się.

- Wydaje mi się, że... nie ma powodów do obaw... - Odpowiedziała cichym dziewczęcym głosem, aby następnie ukryć się za skrzydłami stojącego w rogu Anioła Światłości...
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aru była pewna, że ma do czynienia z niebianinem. Teraz czuła jego aurę bardzo wyraźnie. Miała nadzieję, że on również odczytuje jej aurę i wie, że nie ma złych zamiarów. No bo jakież złe zamiary może mieć anioł. Byli uosobieniem dobra, a walczyli tylko ze złem, z diabłami, piekielnymi i tymi, którzy czynili krzywdę innym, bez względu na rasę. Aruviel widziała już wiele w swoim życiu i wiedziała, że zdarzają się wśród rożnych ras wyjątki, takie jak choćby dobre wampiry, przemienieni, którzy nigdy nie chcieli stać się nieumarłymi, lecz los z nich zakpił. Były demony o dobrych sercach, widzące więcej niż ich pobratymcy. Lecz piekielnych degradowała i wrzucała do jednego worka. Czasem miała wątpliwości co do upadłych, ale szybko jej mijały. Nauczono ją, że piekło i piekielni są tylko po to by czynić zło i należy ich zwalczać. Kiedy była jeszcze elfką było nieco inaczej, ale po przemianie i szkoleniu sporo się zmieniło. Początkowo nienawidziła tego kim jest. Chciała być wolna, chciała by wszystko było jak kiedyś, ale tak się nie stało. Lata szkolenia zmieniły ją nie do poznania. Nauczyła się być tym kim się stała, nauczyła się dzielić i pomagać. Wcześniej nie była na żadnej służbie, robiła co chciała i jak chciała, teraz jej życie wyglądało zupełnie inaczej. Było służbą dla innych, choć w jej wnętrzu nadal tliły się iskry wolności, które wykorzystywała jeśli tylko miała ku temu sposobność.
- Tak - odparła delikatnym, aksamitny głosem.
- Jestem niebianką, aniołem - dodała.
- Tak jak ty, czuję twoją aurę, jest silna. Gdybym jej nie czuła nie wylądowałaby tutaj, ale pomyślałam, że spotkanie kogoś z niebios będzie i dla ciebie i dla mnie miłe - uśmiechnęła się swobodnie. Wtem podleciała do niej wróżka, przynajmniej Aru tak o niej myślała. Była malutka, miała ciało człowieka i pierzaste skrzydełka. Sadziła, że to po prostu jakiś rodzaj chochlika, którego nie znała wcześnie.
- Witaj - rzekła do istoty nim ta zdążyła schować się za plecami mężczyzny.
- Nie zrobię ci krzywdy - zapewniła.
- Chciała tylko się przywitać.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Ilian stał nieruchomo jeszcze przez chwilę, podczas swojej dwudziestoletniej podróży, spotkał tyle przedstawicieli jego rasy, że mógł ich wymienić na palcach. Niebianin już po kilku sekundach nie miał już żadnych wątpliwości...

- Dzięki Najwyższemu... - Powiedział, a następnie ciężko westchnął, jakby mu kamień z serca spadł...
- Nie często spotykam innych Niebian, a co dopiero podczas podróży... - Rozluźnił się po czym wyszedł z kąta pokoju, stając naprzeciwko Niebianki. Elaris zaś przestała się chować, siadając na barku mężczyzny po czym założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się szeroko w stronę przybysza.
- Miło mi cię poznać, nazywam się Ilian... - Przerwał na chwilę. - Przepraszam... Za to niezręczne powitanie... - Obdarował anielicę delikatnym uśmiechem, a następnie kontynuował. - Ostatnio miałem... pewne problemy. - Skwitował cały ostatni miesiąc, w dwóch słowach.

W tych kilku zdaniach, można było wyczuć zakłopotanie Anioła Światłości, który zupełnie nie przewidział takiego obrotu spraw. Zawsze interesował się innymi przedstawicielami swojego gatunku i zawsze pragnął chłonąć od nich jak najwięcej wiedzy, pytając się nawet o najdrobniejsze informacje. Jeszcze lepiej, gdy anioł, od którego czerpał wiedzę, nosił już duże doświadczenie i przebywał wiele lat na Alarańskim padole. W głowie rozmyślał, jak długo żyje stojąca przed nim Niebianka i ile może się od niej dowiedzieć... Zaraz jednak przyszły pierwsze wątpliwości... Czy to, aby na pewno ładnie pytać się o wiek anielicy? W jego głowie trwała burza myśli, która dopiero po dłuższej chwili ucichła i dała mu do zrozumienia, że ostatni raz, kiedy widział płeć piękną ze swojego gatunku, minęło dobre... 20 lat. Otrząsnął się z nachodzących go myśli, a następnie kontynuował rozmowę.

- Jeśli zamierzasz odpocząć w Ruinach Nemerii podobnie jak ja, zapraszam cię... - po chwili puknął się w głowę, na samą myśl co chciał powiedzieć - ... Cóż nie mogę cię już zaprosić, bo jesteś w środku... - zaśmiał się - ... W każdym razie, polecam ci odpoczynek tutaj... Jest to chyba najlepiej zachowany budynek w okolicy i najlepsze miejsce do zregenerowania sił, czy nawet do noclegu...
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Ja również - odparła - jest nas tak wielu, a jednak ciężko spotkać kogoś z niebios. Mamy tyle misji, tyle podróży, trudno nam niebianom się spotkać. Tym bardziej miło jest mi widzieć kogoś, kogo mogę zwać bratem.
Aruviel była bardzo szczęśliwa, że wreszcie na jej drodze staje jakiś inny niebianin. Tak dawno nie widziała już żadnego pobratymca. Oczywiście nie licząc niebios. Tam byli tylko tacy jak ona, nie wpuszczano do tego planu żadnych innych istot. Tymczasem na ziemi, w Alaranii pełniąc swoje misje niebianie byli samotnikami. Każdy dbał o swoje sprawy, o to co jemu powierzono, nie szukali się wzajemni, bo pełnili posługę dla innych, dla ludzi, czasem dla elfów. W różnych miejscach, w różnym czasie. Nie łatwo było spotkać grupę niebian, a tym bardziej jednego pochodzenia.

- Nic się nie stało - rzekła.
- Rozumiem. Nie mogłeś wiedzieć, że jestem niegroźna - oczywiście w domyśle miała słowa "jeśli nie czytasz aur", ale nie rzekła tego na głos. Nie było ku temu powodów.
- Ale teraz już wiesz, jestem nastawiona pokojowo - uśmiechnęła się.
- Znam dobrze Nemerię, a raczej to co z niej zostało. Wiele razy się tu zatrzymywałam. Zapewne kiedyś było tu pełno łowców majątków, oprychów i innych podejrzanych ludzi, którzy grabili miasto, ale teraz jest tutaj spokojnie i można odpocząć bez większych problemów. Znam też ten budynek. Często sama z niego korzystałam - mówiąc cały czas jej twarz zdobił przyjazny uśmiech.
- Ale dziękuję, chętnie podzielę z tobą Ilianie to obozowisko.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Wspólnie usiedli po chwili w obozowisku. Ilian miał jeszcze sporo czasu, zresztą nic go nie poganiało, a spotkanie z innym przedstawicielem Niebian, było czymś na tyle niezwykłym, że warto było na to poświęcić chociaż jeden dzień.

- A więc byłaś wiele razy w Ruinach Nemerii... i korzystałaś z tego samego budynku? - zapytał, a następnie uśmiechnął się szeroko - Cóż... Widać, że jesteśmy podobni jako Niebianie...

Zaraz po tym, podniósł leżący obok niego notatnik, w którym notował tuż przed pojawieniem się anielicy. Następnie zamknął go i podał w stronę Elaris. Nie chciał aby Niebianka zajrzała do notesu. Z pewnością ma "wiele" swoich problemów na głowie, jak każdy inny sługa Najwyższego, a nie chciał sprawiać jej kolejnego kłopotu. Zresztą, aniołowie prawie zawsze rozwiązywali swoje problemy sami, nie potrzebowali żadnej pomocy. Taki też był zamiar Iliana i jego cel w Ruinach Nemerii. To był jednak już ostatni potrzebny składnik, do zrobienia lekarstwa, które najprawdopodobniej poradzi sobie w płynącą w jego żyłach trucizną... Jednak odnalezienie niemal legendarnego kwiatu Vulpeculi może sprawić niemałe problemy...

- Zajmij się tym dzisiaj, jeśli możesz... - Elaris odebrała notatnik unosząc go sobie w magicznym lewitującym polu, a następnie poleciała z nim wysoko na krawędź stojącej zniszczonej ściany. Tam też, w zasięgu wzroku Iliana, zajęła się nim.

Gdy tylko załatwił sprawę notatnika, ponownie zwrócił uwagę na siedzącą przed nim olśniewającą anielicę. Przez dłuższą chwilę po prostu z uśmiechem wpatrywał się w jej stronę, niczym zaczarowany.

- Wybacz... - zwrócił uwagę, że zbyt długie patrzenie się, mogło być źle odebrane, więc odwrócił wzrok w kierunku podniszczonych ram okiennych na froncie budynku, po czym kontynuował chcąc się niejako wytłumaczyć - Rzadko kiedy spotykam innego Niebianina i zawsze chciałbym im zadać ogromną ilość pytań, ale mam tyle pytań, że nie jestem w stanie nawet wybrać...

Ogólnie sam Ilian, bardzo lubił spędzać czas z innymi istotami, oraz rozmawiać niemal o wszystkim, nie można mu odjąć tego, że z pewnością jest bardzo towarzyski... ale szansa rozmowy z kimś takim jak on, jest niezwykle rzadka i traktuje to niemal jak hobby. Jednak od czasu nałożenia na niego klątwy nie miał szansy zamienić ani jednego słowa z nikim innym, prócz Elaris... On sam jednak nie lubił ukazywać swoich słabości, nie chcąc sprawiać dla innych wrażenia bycia w niedyspozycji, zresztą od wielu lat był zdany sam na siebie, więc przywykł już do radzenia sobie z własnymi problemami czy słabościami.

Patrząc na to z innej strony, rozmowa to była idealna metoda, na odwrócenie uwagi od innych rzeczy. W tym przypadku, Ilian chciał odwrócić uwagę od notatnika, oraz od samego tematu jego zdrowia. Dopóki się starał, ciężko było zauważyć cokolwiek złego, gorzej było jednak gdy zaczynał tracić koncentrację lub miał po prostu chwilę słabości.

- Jeśli to nie jest tajemnicą... Dokąd zmierzasz? - zapytał ponownie nawiązując kontakt wzrokowy, po czym dodał - Po tym przystanku w Ruinach Nemerii?
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Tak - odparła - to chyba najlepiej zachowany budynek, a przynajmniej jeden z takich. Na południu miasta jest jeszcze jeden, podobny. Zachował się na tyle, że ma jeszcze dach, a w nim dziurę, rzecz jasna. Można przez nią wlecieć na strych. To dobre miejsce na kryjówkę, jeśli jest się samemu. Pewnie poleciałabym właśnie tam, gdyby nie twoja aura. Chciałam się przekonać, kto jeszcze tutaj jest czy dobrze wyczułam pobratymca.

Owszem, było pewne ryzyko, że na jej drodze stanął ktoś, kto tylko maskował swoja aurę, lecz w życiu miała tak niewiele okazji by spotkać innych niebian, że postanowiła to sprawdzić. Na szczęście nie myliła się i nie musiała się bać o swoje zdrowie, czy życie. Z resztą nawet jeśli spotkałaby w tych ruinach postać inną niż oczekiwała, mogła wzbić się w powietrze i uciec przed potencjalnym zagrożeniem.

- Pytaj o co tylko chcesz - rzekła przyjaźnie.
- Chętnie odpowiem na wszystko - uśmiechnęła się. Aru nie miała zbyt wielu tajemnic, była raczej istotą otwartą i chętnie opowiadała o sobie i tym co przeżyła. Z resztą co za tajemnice mogła mieć anielica? No właśnie, raczej żadne. Zmiana w anioła była dla Aruviel bardzo trudna, początkowo miała wrażenie, że nic gorszego nie mogło się zdarzyć, jednak z czasem zmieniła zdanie. Umarła... mogła i powinna trawić do Matki Natury, lecz dostała nowe życie jako anielica. Wcześniej nie była podporządkowana niczemu i nikomu. Dlatego służba wydawała się jej tak dotkliwa. Jednak czas mijał, a ona co raz bardziej rozumiała, że to co jej się przytrafiło to nie pech, lecz wielkie szczęście. Mogła dalej żyć, dalej patrzeć na świat, dalej podziwiać jego piękno.

- Lecę do Rapsodii, mam tam misję - rzekła prosto.
- A ty? - zapytała.
Ostatnio edytowane przez Aruviel 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

- Przybyłem do Nemerii w poszukiwaniu kwiatu Vulpeculi... - Spojrzał na twarz anielicy, aby zobaczyć jej reakcję. Usłyszenie o kwiecie Vulpeculi mogło wywołać różne reakcje... Najbardziej znany był chyba ze swojej legendarności i unikalności. Owy kwiat potrzebował wręcz nieziemskich warunków do zakwitnięcia, przez co stawał się w pewien sposób, niemal niemożliwy do zdobycia. Elfowie nazwali ten kwiat "Zmorą Zielarzy". Jednak nie bez powodu otrzymał to miano... Oprócz samych wymogów klimatycznych do jego rozrostu, należało wspomnieć o tym, że kwiatu Vulpeculi praktycznie nie dało się zasiać ręcznie, a raz przesadzony kwiat, obumierał bezpowrotnie. Innymi słowy, każdy taki kwiat, patrząc na jego wymogi, był cudem natury, który zdarzał się bardzo rzadko. Dlatego otrzymał nazwę "Zmory Zielarzy"... Ilian czytał kiedyś książkę, w której mówiono o "produkcji" tego kwiatu. Na samym już wstępie było zaznaczone, że lepiej tego nie próbować, gdyż tylko nielicznym Mistrzom Zielarstwa się to udało. Ale po co tyle zachodu? I tu wkraczamy na temat unikalności tego alchemicznego ziela. Sam kwiat był... całkowicie bezużyteczny. Dopiero po dodaniu innych składników, kwiat Vulpeculi ujawnia swoje właściwości... Problem w tym, że w każdej miksturze działa on praktycznie inaczej. Używanie kwiata Vulpeculi w Alchemii jest zatem bardzo ryzykowne i mało przewidywalne, z racji jej małej ilości oraz jeszcze mniejszej liczby zarejestrowanych eksperymentów. O ile samo korzystanie z niego nie jest trudne, to jednak trzeba być niezwykle dokładnym w jego używaniu. Wykonanie dobrego eliksiru z kwiatem Vulpeculi jest jak słodzenie herbaty. Zakładając, że zaparzamy herbatę gorzką, wyciąg z kwiata Vulpeculi jest czymś w rodzaju cukru. Chcąc pokazać trudność wykonania owego eliksiru można uświadomić sobie nawet na poziomie zwykłej herbaty. Jeśli herbata będzie gorzka, powstanie potężna trucizna, która bez problemu ubije większość stworzeń w Alaranii. Jeśli będzie za słodka, powstanie bardzo silny lek, który jest w stanie przytrzymać nas przy życiu, nawet po otrzymaniu śmiertelnych ran, jednakże, zażywanie jego będąc zdrowym, najprawdopodobniej również doprowadzi do śmierci. O ile Alchemicy potrzebowali wykonać mocny lek, nie było żadnej trudności z wykonaniem owej mikstury, gdyż po prostu wystarczyło dodać jej trochę więcej. Prawdziwy problem zaczyna się wtedy, gdy nie interesuje nas zarówno lek, jak i trucizna, tylko moment, w którym owa "herbata" nie jest ani gorzka, ani słodka. Przy roztropnym i idealnym rozdysponowaniu, uzyskujemy jeden z najpotężniejszych katalizatorów w świecie Alchemii, który wręcz potęguje działanie pierwotnego eliksiru. Kwiat Vulpeculi miał jednak nie tylko zastosowanie w Alchemii, czy w medycynie, ale także w Poezji. Z racji swojego działania, często jest przedstawiany jako symbol Prawdziwej Miłości, a raczej trudności z jaką na nią trafić. O ile Ilian w tym momencie zupełnie nie myślał o Prawdziwej Miłości, tak z pewnością na widok samego kwiatu ucieszyłby się bardziej, niż chyba na cokolwiek innego. Pozbycie się tej niezwykłej trucizny, która zalegała w jego ciele, z którą męczy się już cały miesiąc, byłoby jak wyzwolenie... Nie był w stanie jednak powiedzieć o tym siedzącej naprzeciw niego anielicy. - Potrzebuję go aby kogoś ważnego uzdrowić... - zakończył temat, aby przypadkowo nie wplątać się w dalsze wyjaśnienia.

- Więc... lecisz do Rapsodii? - oparł się głową o ścianę - Same dobre wspomnienia z tego miasta... Miło byłoby się tam znaleźć jeszcze raz... Miałem kiedyś plany odwiedzić znajomą mi czarodziejkę, albo chociaż wysłać list... - stwierdził po chwili.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Vulpeculi? - zdziwiła się. Nie pierwszy raz słyszała tą nazwę. Kiedy uczyła się botaniki w wielu księgach natknęła się na informację o tej roślinie. Jednak znalezienie jej graniczyło z cudem. Mogła rosnąć dosłownie wszędzie, w najdzikszych ostępach, na bagnach, w górach, ale i na równinach. Jednak była tak rzadką rośliną, że szukanie jej dla wielu było wariactwem. Owszem znajdowali się też śmiałkowie, którzy szukali, a nawet odnajdywali tą roślinę, ale zajmowało im to długie miesiące, czasem lata. Szkopuł w tym, że jeden taki kwiatek, z pozoru zwyczajny kosztował majątek. Za znalezienie go i sprzedaż można się było nieźle obłowić. Był potrzebny do produkcji wielu środków, ale przede wszystkim do mikstur leczących ogromne rany i obrażenia wewnętrzne. Siła tego kwiatu była ogromna, jeśli tylko zmieszać go z innymi składnikami. Owszem mógł służyć też za truciznę, jednak nie często stosowano go do takich praktyk. Zwyczajnie były dużo tańsze i łatwiejsze sposoby na zrobienie trucizny, jak na przykład cykuta.

- Wiesz, że znalezienie tej rośliny graniczy z cudem? - spojrzała na anioła pytająco, bo nie mogła uwierzyć, że naprawdę szuka właśnie tej rośliny.
- W ruinach Nemerii na pewno go nie znajdziesz - zapewniła.
- Nawet gdyby gdzieś tu rósł już dawno zostałby zerwany przez kogoś, kto tak jak my, się tu schronił. Jest zbyt cenny, żeby zachował się w takim miejscu. Z byt wielu tu przybyszy. Pewnie większość z nich nie ma pojęcia do czego mógłby służyć ten rodzaj rośliny, ale jestem pewna, że znaleźli się i tacy, którzy doskonale wiedzieli czego szukają.
- Tak czy inaczej... - zmieniła temat - jestem mistrzem magii życia, jeśli ktoś cierpi, jestem pewna, że mogę go uzdrowić. Pomogę ci, a właściwie temu, któremu trzeba udzielić pomocy - zaproponowała.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

- Wiem... - Odpowiedział tuż po tym, gdy powiedziała mu o szansach na znalezienie kwiata Vulpeculi.

- Jednak jest to prawdopodobnie jedyna znana mi możliwość. Nawet jeśli nie ma go w Ruinach Nemerii, jest to doskonała baza wypadowa na olbrzymi obszar, gdzie potencjalnie mógłby się znaleźć. Z tego miejsca mogę rozpocząć poszukiwania zarówno w Opuszczonym Królestwie jak i we Wschodnich Pustkowiach...

Gdy tylko usłyszał o magii życia siedzącej przed nim niebianki, zaczął się zastanawiać. Rzeczywiście, mistrzyni magii życia, mogłaby poradzić sobie z trucizną, która płynęła w jego żyłach. Niestety, sama trucizna nie była jedynym problemem. Sama magia życia nie zdziała tutaj nic, a raczej tylko pogorszy sytuację. Wszystko za sprawą tej potężnej demonicznej klątwy. Nie bez przyczyny anioł przestał emitować jakąkolwiek energię magiczną. Gdyby tylko Niebianka zaczęła używać na nim swojej magii, klątwa zaatakowała by również organizm i umysł Aruviel. Oprócz samej magii życia, przydałaby się tutaj jednocześnie magia dobra na wysokim poziomie, która zdołałaby powstrzymywać działanie klątwy podczas leczenia oraz potężna silna wola, która zdołałaby się oprzeć tej demonicznej klątwie bez popadnięcia w szaleństwo albo co gorsza, przejście na stronę demonów. Ilian nie mógł na to pozwolić, więc jedyną opcją nadal zostawało nie-magiczne zwalczanie trucizny i ewentualna późniejsza próba zdjęcia klątwy w nieodkryty dotąd sposób. Teraz wypadałoby pomyśleć, jak w prosty sposób zbyć pomoc dziewczyny...

- Myślę, że... nie jesteś w stanie pomóc tej osobie... - Po wypowiedzeniu tych słów, z całą przyjemnością pacnąłby się ręką w czoło na znak swojej głupoty.

- "Piękna niebianka... mistrzyni magii życia... A ty jej odmawiasz... Naprawdę, Ilianie? Aż tak bardzo się stoczyłeś?" - Pomyślał, a po chwili odruchowo zaczął kręcić głową. Właśnie zdał sobie sprawę, że nigdy nie odmówiłby komuś takiemu. Z jednej strony cieszyło go to, bo wciąż myślał tak jak dawniej, więc jego charakter wciąż pozostawał bez wyraźnych zmian. Z drugiej strony natomiast, dopiero zauważył, że dał wskazówki anielicy. W końcu, z pewnością nie jest to normalna istota, która potrzebuje większej pomocy od zaoferowanej przez niebiankę. Jaki człowiek, elf czy krasnolud zdołałby przyjąć na siebie takie rany, aby nawet pomoc takiego maga jak ona, była niewystarczająca? I kto by szukał czegoś tak legendarnego dla istot bez daru długowieczności, kiedy poszukiwania czegoś tak rzadkiego, mogą trwać miesiące, a nawet lata? Z własnego niedopatrzenia, skreślił niemal wszystkie istoty i rasy w całej Alaranii. Cóż... Może smok potrzebuje pomocy? Tak! Niebianin szuka pomocy dla śpiącego, chorego smoka. Brzmi dość absurdalnie...

- Sama tak podróżujesz...? - Niepewnie rozpoczął nowy temat. Niebianin chciał czym prędzej odwrócić uwagę od problematycznego dlań tematu. - Hmm... Wiem, że anioły raczej podróżują samotnie, ale czasami zdarza się, że mają jakiegoś towarzysza...
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aruviel nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć. Nie była głupia. Mężczyzna zbywał ją z jakiegoś powodu i choć nie wiedziała z jakiego zastanawiała się nad tym co teraz. Czy ciągnąć temat, czy też raczej dać sobie spokój. W takich sytuacjach trudno było o rozsądną decyzję. Z jednej strony wiedziała, że czasem warto przycisnąć taka osobę, bo może wstydziła się, albo bała przyznać do tego kto i jakiej pomocy potrzebuje. Z drugiej taki napór mógł być bardzo źle odebrany. W końcu istniała możliwość, że mężczyzna mógł mówić prawdę i wiedział, że nawet moc Aruviel nie pomoże takie osobie. Tak czy inaczej ta sytuacja sprawiała, że Aru czuła się niekomfortowo. Niby niebianina powinna traktować jak równego sobie i ufać mu, ale taka niewyjaśniona i dziwna sprawa, dawała jej do myślenia. Jakoś nie potrafiła w pełni ufać komuś kto, bądź co bądź „kręcił”. Może miał ku temu powody, ale takie zachowania z pewnością nie sprzyjały w budowaniu zaufania. Ostatecznie Aru uznała, że nie będzie ciągnąć tematu.

- Sama – odparła zdawkowo. Nie bardzo wiedziała do czego ta rozmowa zamierza. Jej nowy towarzysz zachowywał się bardzo dziwnie. Mimo iż była mistrzynią magii życia od razu wiedział, że nie pomoże chorej osobie, a teraz pytał ją czy jest sama. Cofnęła się o dwa kroki, oddalając nieco od niebianina. Dziwne pytania i zbywanie odpowiedzi postawiły ją w stan gotowości. Związała ręce za plecami i potarła lekko pierścień z głową lwa, tak by nieznajomy tego nie widział. W ten sposób wezwała do siebie Ignis. Sytuacja zdawała się jej groźna, a lwica stanowiła dla niej bufor bezpieczeństwa.
- A ty? - spytała chcąc choć udawać, że proponuje rozmowę.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Dobrze wiedział, że rozmowa zmierza w niepożądanym kierunku, ale była to chyba najlepsza opcja, aby nawet w najmniejszym stopniu, nie angażować nieznajomej mu niebianki. Z chęcią rozpłynąłby się teraz w powietrzu, gdyby tylko mógł. Z drugiej strony nie miał nawet żadnej możliwości na jakiekolwiek działanie czy ucieczkę, inna istota pewnie zabiłaby go na miejscu za takie ekscentryczne sceny, które rzeczywiście mogą budzić nawet niepokój. Musiał się zdać na to, że anielica w najgorszym przypadku go zignoruje i odejdzie z obozowiska. Powiedzmy sobie szczerze, w obecnym stanie Ilian nie miałby szans z pierwszym lepszym ludzkim szermierzem, a co dopiero z innymi rasami, czy z magami. Na samym początku należy wspomnieć o klątwie Siedmiu Grzechów Głównych, która ogranicza jego zdolności magiczne do zera, a która w przypadku niekontrolowania, wpływa negatywnie na charakter, umysł czy nawet zachowanie. Następnie należy dodać truciznę, która wprost idealnie komponuje się z przeklętą klątwą, sprawiając, że stracił dużą część swoich sił fizycznych, a w dodatku mocno osłabił jego organizm, wpływając między innymi na długość snu, pory w jakich potrzebuje on odpoczynku, szybsza utrata i tak niewielkich już sił. Gdyby teraz miał odbyć podróż z Rododendronii do Rapsodii w średnim tempie swoich poprzednich podróży, zginąłby z wycieńczenia, zanim opuściłby mury Rododendronii. Ciężko to sobie wyobrazić, aby taka istota jak Anioł Światła, mogła być tak słaba i tak wątła. Jeśli nawet zwykłe chodzenie sprawia mu duże problemy, wystarczy sobie tylko wyobrazić, jak niemożliwa w zasadzie jest walka. Wyobrażenie bezbronnego anioła było... nieco dziwne. Na sam koniec trzeba wspomnieć o pozostałych na jego ciele ranach, które teraz były okryte ubraniami oraz prowizorycznymi bandażami. Najgorsza była ta, na środku klatki piersiowej, która została zadana przez Gurhanga potężnym zaklęciem połączonym z brutalną siłą, na niczym nieochronione wtedy ciało Niebianina. Ciężko jednak opisać, jak bardzo źle to wyglądało. Z pewnością gdyby ją ktoś z ludzi, zobaczył w pełnej okazałości, zapytałby się "Jakim cudem on dalej jest na świecie żywych?". Oprócz klatki piersiowej, w równie fatalnej kondycji była jego lewa ręka, a dokładnie od barku do łokcia. Każdy oddech czy ruch lewą ręką sprawiał niemały ból, nad którym ciężko było nie myśleć...

Do tego momentu rozmowy, Niebianinowi udawało się to znakomicie, nawet sam był z siebie zadowolony, że udaje mu się pokazywać, jakże kamienną a czasami nawet uśmiechniętą twarz, nawet bez najmniejszej oznaki bólu. Teraz jednak nastała między nimi nie lada konsternacja... Anioł nie przewidział, że rozmowa z nowo spotkaną Aruviel, będzie się tak wahała.

- Od miesiąca podróżuje tylko i wyłącznie z Elaris... - Zaraz po wypowiedzeniu tego zdania, wróżko-podobna istota łagodnie spadła na jego brzuch mając coś ważnego do powiedzenia.

- Coś bardzo szybko zbliża się dokładnie w stronę obozowiska - poinformowała, dając znak Niebianinowi, że coś tu jest nie tak...

Obecna sytuacja już dawno przerosła jego "przewidywanie". Jeśli w kierunku obozu zbliża się coś, co chciałoby z nim zawalczyć, albo z samą anielicą, to dawno nie był w tak olbrzymich kłopotach jak teraz. Opatulił Elaris w dłonie, a po chwili zniknęła chowając się w pierścieniu.

- Tu będziesz bezpieczna... - Powiedział cicho, a następnie zwrócił się do Niebianki - Byłoby wprost rewelacyjnie, gdyby nie zwiastowało to nadchodzącej walki... Byłbym wdzięczny, gdybyś... ukryła się trochę bardziej... - Anielica stała na środku pomieszczenia, w najbardziej widocznym miejscu w całym budynku. Nie tylko walka byłaby niezwykle niebezpieczna, ale nawet jeśli rozmowa między nimi zaczęła się nie układać, to z całą pewnością nie chciałby, aby to "coś" zaatakowało również Aruviel, wykazując przy tym odrobinę troski do w zasadzie, całkowicie nieznajomej dla niego osoby.

Z dużym trudem zebrał siły i powolnie podniósł się do góry, podpierając się wyłącznie zdrową prawą ręką. Ponownie schował się w tym samym miejscu, w którym ukrywał się przed Anielicą, zaś prawą dłonią kurczowo trzymał na rękojeści zaklętego przedmiotu z Planów Niebiańskich, na Mieczu Dusz. Spojrzał również ukradkiem na dwa pierścienie, które emanowały słabym białym blaskiem. Jedyną możliwością na wygranie ewentualnej walki bez poświęcania lub narażania swojego zdrowia, a może i życia, było jedne, celne cięcie. Stojąc w rogu zastanowił się chwilę, czy zmierzająca w ich stronę istota, czy aby na pewno ma złe zamiary. Za pierwszym razem się pomylił... A co jeśli jest tak i drugi raz? Dobrze wiedział, że nie zamierza ryzykować zabicia niewinnej istoty. Przeczyło to, jego zadaniu, które dostał od Najwyższego, a które wypełniał zgodnie z naukami w Planach Niebiańskich, bez przerwy przez 20 lat. Jego prawa ręka przestała spoczywać na rękojeści, była jednak w pobliżu, aby mieć szansę na jakąkolwiek reakcję... Wtedy też, między jego barkiem a klatką piersiową utworzyła się szczelina w podniszczonej zbroi, za którą można było zauważyć czerwony, poplamiony bandaż z jakiegoś materiału, który opatulał jego klatkę piersiową...
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aruviel zaczęła się dziwnie czuć w obecności mężczyzny. Ich rozmowa, jak jej się zdawało, zeszła na jakieś niebezpieczne tory. Nie bardzo jednak rozumiała co się dzieje. Miała przeczucie, że to nie jakaś obca osoba potrzebowała pomocy, tylko on sam. Pytanie jednak brzmiało dlaczego nie chciał przyjąć jej pomocnej dłoni. Ona naprawdę miała szczere intencje. No bo po co niby miała mu proponować pomoc? Żeby go skrzywdzić? Na Najwyższego! Byli aniołami, istotami bezinteresownymi i dobrymi. Jeszcze nie spotkała na swojej drodze kogoś, kto z zasady by jej nie ufał. Wręcz przeciwnie, anioł światła, czy ducha, nie ważne, wystarczyły białe, lśniące skrzydła by przekonać ludzi do tego, że nie niesie ze sobą złych zamiarów. Tymczasem Ilian ewidentnie coś przed nią ukrywał i jej nie ufał. Ale cóż... nie mogła go do niczego zmusić, poza tym nie chciała. Bo i po co? Jeśli potrzebowałby pomocy przecież by powiedział, tak? Chyba... pomyślała. Wtem ni stąd ni zowąd na brzuchu Iliana wylądowała mała wróżka. Aru nie miała jeszcze okazji zapytać kim ona jest i jak się nazywa. Oczywiście chciała to zrobić, była najzwyczajniej w świecie ciekawa, poza tym to pokierowałoby rozmowę na inny tor, jednak nie zdążyła, bo mała oświadczyła, że coś się zbliża. Ilian wyraźnie się zaniepokoił i wstał.

Aru nie miała w tym momencie wątpliwości – to on był osobą potrzebującą pomocy. Nie była głupia, ani ślepa – mężczyzna z trudem podniósł się z ziemi. Jego lewa ręka była przyciśnięta do boku, trzymał ją sztywno i nie pomógł nią sobie przy wstawaniu, choć na logikę powinien podeprzeć się obiema dłońmi.

- Nie – odparła anielica – z nas dwojga to ja lepiej walczę – powiedziała stanowczo i sięgnęła do pasa po coś co zdawało się do tej pory krótkim kijem. Odpięła go i jednym machnięciem ręki sprawiła, że nagle z tego niepozornego przedmiotu zrobił się piękny, długi łuk z białego drewna z już naciągniętą cięciwą. Chwyciła za strzałę i napięła ją na cięciwie. Zrobiła krok do przodu wychodząc przed Iliana. Był w słabej kondycji i tylko ślepiec by tego nie zauważył. A ona była doskonałym strzelcem i potrafiła walczyć. Jedną nogę wstawiła lekko do przodu. Cięcia łuku naciągnięta do granic stykała się teraz z jej policzkiem. Oddech miała równy, miarowy, choć jeszcze nie wiedziała do czego mierzy. Nagle do jej uszu dobiegł odgłos łamanych gałązek, a zaraz potem poczuła czyjąś aurę. Powoli zdjęła strzałę z cięciwy i opuściła łuk. Ruchem ręki powstrzymała Iliana, tak by nie zrobił czegoś głupiego. Wtem zza jednego z budynków wyszła piękna, potężna lwica.
- Ignis – Aruviel uśmiechnęła się i ruszyła w stronę zwierzęcia. Jednym zgrabnym ruchem odczarowała łuk, tak że ten na powrót stał się jedynie niepozornym, rzeźbionym kijem. Kiedy była naprzeciw wielkiej kocic przykucnęła i objęła zwierzę ramionami.
- Myślałam, że przyjdziesz później – rzekła do kota.
- Tak się cieszę, że jesteś – pogładziła Ignis po wielkim pysku, po czym wstała i ruszyła wraz z nią do prowizorycznego obozowiska.
- Nie bój się – odezwała się do Iliana.
- To moja lwica, nic ci nie zrobi – wyjaśniła.
- Ma na imię Ignis – przestawiła zwierze aniołowi.
- Ale chyba nie o tym powinniśmy rozmawiać – zagadnęła tajemniczo.
- Nie jestem głupia, jesteś rany i mogę ci pomóc, pytanie jednak brzmi dlaczego moją pomoc odrzucasz? Przecież nic ci nie zrobię, a moja magia może zaleczyć twoje rany – spojrzała wymownie na fragment jego ciała, tan w którym widać było zakrwawiony bandaż.
- Komu zaufasz jeśli nie drugiemu aniołowi?
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Gdy tylko Aruviel stanęła w jego obronie, poczuł się zdecydowanie pewniej, nie obawiając się już tak bardzo. Idealna postawa, szybkość dobycia broni i biegłość w posługiwaniu się łukiem, jasno dały do zrozumienia, że stojąca naprzeciw niego anielica, posiadała duże umiejętności w tej dziedzinie. Zwątpił jednakże, czy aby na pewno niebianka posiada większe od niego umiejętności bojowe, ale to nie był czas na kłótnie czy sprawdzanie kto jest lepszy. Zresztą i tak w obecnym stanie, nie miałby żadnych szans...

Gdy tylko lwica wyskoczyła zza progu, Ilian podskoczył ze zdziwienia.

- L-Lew!? - zapytał donośnym, zdziwionym głosem, zanim Aruviel przedstawiła towarzysza, którego po chwili pogładziła po pysku. W swojej podróży, nie spotkał jeszcze oswojonej lwicy. Z reguły widział je zamknięte w klatkach na odległym wschodzie, albo hasających na wolności podczas polowania na zwierzynę. - Czy aby na pewno twoja koleżanka, nie zrobi ze mnie obiadu? - zapytał, nie będąc do końca przekonanym.

Z sekundy na sekundę jednak, atmosfera stawała się coraz to poważniejsza, a szansa na wyminięcie odpowiedzi, już w zasadzie zniknęła. Zostały więc dwie możliwości, albo zignorować, albo wytłumaczyć. Nie miał jednak zamiaru ponownie denerwować anielicy. Aruviel miała tutaj jednak olbrzymią rację, inny anioł był nie tylko najlepszą możliwością do zaufania, ale w tym wypadku, również jedyną.

- To... Długa historia... - Powiedział, podchodząc ponownie do obozowiska, siadając w tym samym miejscu co wcześniej, jednak tym razem nie opierał się o mur, a skrzyżował nogi i spojrzał poważnie w jej stronę.

- Opowiadanie jej, zajęłoby wieki, więc postaram się jak najbardziej skrócić... - wziął głęboki oddech, a jego usta nieco skrzywiły się z bólu, przez znajdującą się ranę na klatce piersiowej, a dokładnie, na wysokości splotu słonecznego. - W Planach Niebiańskich, zostałem doskonale wyszkolony do walki z szeroko pojętym złem i przyjąłem zadanie od Najwyższego, aby chronić wszelkie, prawe życie... W pewnym zbiegu okoliczności, znalazłem się na przyjęciu u jednej z najbardziej wpływowych rodzin w Ostatnim Bastionie. Tam też, w lochach ich posiadłości, odkryłem potężny demoniczny rytuał okupiony ludzkim, niewinnym życiem. Jednak gdy tam przybyłem... Było już za późno. Za sprawą nieznajomego mi czarnoksiężnika oraz silnej, pomagającej mu skrytobójczyni, został otworzony portal do najgłębszych odmętów Otchłani. Od samego początku wiedziałem już, że najważniejszym jest, aby jak najszybciej zamknąć owy portal. Niestety, okupiłem to wysoką ceną. Przed śmiercią, Skrytobójczyni zadała mi ciężką ranę zatrutym sztyletem, niemalże przebijając mnie na wylot na wysokości barku. - W tym momencie, prawą ręką zrzucił z siebie płaszcz, a następnie odpiął barkowy kawałek zbroi z przodu, a Elaris pomogła mu z tylnym zaczepem. Aruviel mogła wtedy zobaczyć dobrze opatrzoną ranę na barku, Ilian jednak na chwilę odwinął bandaż, ukazując wciąż fatalnie wyglądającą, poziomą głęboką ranę. Zaraz po tym jednak, zawinął ją z powrotem dokładnie z pomocą Elaris. - Niestety, jednemu demonowi udało się wyjść przez zapadający się portal między wymiarowy. Był to wysokiej klasy demon o imieniu Gurhang. Osłabiony trucizną, która zaczęła działać już po kilkunastu sekundach, zostałem pokonany pierwszy raz, zaś czarnoksiężnik wraz z demonem, uciekli z lochów przez portal, który przeniósł ich w centrum wyżej odbywającego się, ekskluzywnego przyjęcia...

- Nie czekając ani chwili, ni zważając na rany, ruszyłem za nimi w pogoń. Tam w centrum przyjęcia, ochraniałem wszystkich gości balu, zapominając o sobie. Był to błąd, jakiego nie powinienem popełnić w walce z tak potężnym przeciwnikiem, jednak nie byłem w stanie tak po prostu dać zginąć wszystkim znajdującym się tam istotom. Wtedy też... Stało się to. - Odpiął dwa przednie zaczepy, a zbroja na tułowiu sama się osunęła na ziemię, prezentując rozbudowaną muskulaturę z wieloma małymi bliznami oraz olbrzymią raną na środku klatki piersiowej, która wciąż jątrzyła się krwią. - To jednak nie koniec. - Dodał po chwili, spoglądając jej prosto w oczy. - Mimo tych obrażeń, wróciłem do walki ratując wszystkich gości i zmusiłem do ucieczki demona, czarnoksiężnika oraz Feylana, drugiego syna z rodu sławetnej rodziny organizującej ten bal, który pomagał w ukryciu wykonać rytuał w podziemiach posiadłości. Cała wroga trójka, ponownie wykorzystała inny portal, który tym razem, wyniósł ich za mur Ostatniego Bastionu. Cała posiadłość zawaliła się i niewiele brakowało, aby tam skończyła się moja historia. Przegrałem więc z nim po raz drugi...

- Wiedziałem jednak, że pozwolenie na ucieczkę tak groźnego demona oraz czarnoksiężnika, który może otwierać portale między wymiarowe... - Przerwał na chwilę, nie musiał tak na prawdę tego wyjaśniać, anielica powinna zrozumieć, czym to mogło grozić. - Ruszyłem za nimi ponownie w pogoń, póki trucizna nie zabrała mi wszystkich moich sił... Tam też, na skraju lasu w pobliżu Ostatniego Bastionu, nawiązała się bitwa, w której wpierw poległ wrogi czarodziej władający demonicznymi arkanami, a zaraz po tym Feylan. Nie posiadając żadnego uzbrojenia, tam zmierzyłem się w pojedynkę z Gurhangiem, który zwał siebie demonem odzianym w czerwień i czerń. W naszej trzeciej, długiej i okrutnej walce, udało mi się przeważyć szalę na swoją korzyść. W związku z tym, syn otchłani zdecydował się postawić na szali swoje życie. Wtedy też, zostałem poddany mocarnej klątwie Siedmiu Grzechów Głównych. Znalazłem się wtedy w wymiarze, poza rozumieniem czasu i miejsca, gdzie były tylko dwie rzeczy, Ciemność i Zło. Udało mi się wyrwać z tego wymiaru i dokończyć demona, jednak wtedy zrozumiałem, że klątwa spoczęła na mnie i nie było żadnego sposobu, aby ją przemóc. Negatywnych skutków, nie jestem w stanie nawet opisać słowami, a z każdym dniem pojawiają się nowe, jeszcze gorsze od poprzednich. Przez klątwę, nie jestem w stanie korzystać z magii, a moje zmysły są przytłumione... najgorsze jest to, że zaczął się zmieniać również mój charakter oraz moje zachowania. Od jakiegoś czasu zaczęło to działać również na mój umysł... Podczas użycia jakiejkolwiek magii na moim ciele, klątwa bezzwłocznie atakuje tego, który używa magii, jednocześnie blokując jej działanie. Każda bezcelowa próba, to misja samobójcza, która może się skończyć w najgorszym wypadku tym, że całkowicie pochłonie w ciemności umysł maga... Ja... - Przerwał na chwilę, zwracając wzrok na swoją prawą dłoń, którą po chwili zacisnął w pięść - ... Jestem w stanie się temu oprzeć. Dlatego szukam kwiatu Vulpeculi, bo to jedyny znany mi kwiat, który będzie w stanie wyleczyć tę truciznę, która płynie w moim ciele, a która sprawia, że nie mam sił nawet na poruszanie się... - Powiedział, a po chwili ciszy dodał - A walka ta... odbyła się miesiąc temu.

Wziął głęboki oddech, po tak długim monologu. Miesiąc już, borykał się z tym wszystkim. Ciężko było też opisać stan, w jakim obecnie się znajdował, ale łatwo można było zrozumieć, że cały czas ukrywał przed nią ból, którego nie dało się opisać zwykłymi słowami...

- Po jej zakończeniu - kontynuował - leżałem już gotowy na śmierć, jakby oczekując na odejście do Pana... Jednak mój zapał do życia był zbyt wielki, nie byłem w stanie tak po prostu się poddać. Zużyłem całą pozostałą moc magiczną, na zaklęcie "Wezwania". Nie miałem jednak tylu sił, aby w pełni wykonać nawet to zaklęcie, ale jak się okazało... Nie potrzebowałem jej. W blasku zaklęcia, pojawiła się Elaris... Z początku myślałem, że długo czekała na to, abym ją przywołał... Z innej strony poczułem głęboko w swoim sercu, że po prostu chciała mi pomóc z czystości własnego serca i duszy... - Spojrzał ukradkiem na wróżko podobną istotę - Nie wiem nawet, czym jest... Ona sama tego nie wie, a jednak cudownie przybyła do mnie, tylko dla mnie, nie zmuszona jakimkolwiek zaklęciem... - Oparł się bezsilnie o mur i tylko dzięki pomocy Elaris nałożył na swoje plecy płaszcz, tylko lekko przykrywając gołe barki i ręce.

- Taka jest historia... Nie jesteś w stanie mi pomóc z trucizną swoją magią życia... A przeobrażona klątwa na moim ciele, wydaje się być czymś, czego nie da się "uzdrowić" w normalny sposób, ani za pomocą magii dobra, którą bardzo dobrze znam... Zostaje mi tylko nadzieja, że specjalny wywar z archiwów Rapsodii, ze specjalnie i idealnie przygotowanym kwiatem Vulpeculi, załatwi sprawę trucizny... Potem przyjdzie czas na klątwę...

Dokładnie w tym momencie, Aruviel mogła chyba zobaczyć tylko jeden obraz. Obraz rannego, wyniszczonego i całkowicie bezsilnego Niebianina, leżącego tuż przed nią, w niewielkim bezbronnym obozowisku, który mimo tego wszystkiego, tego bólu i nędzy samotności, dalej wprost emanował wigorem i chęcią do życia, bez znaczenia na jego obecny stan. Ten anioł postawił na szali swoje życie w obronie życia innych, bez najmniejszego wahania.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Nie, Ignis nie jest groźna, przynajmniej do momentu aż jej nie rozkażę. Nie tknie cię, zapewniam. Ignis nie je ludzi – uśmiechnęła się głaszcząc lwicę po pysku, ale spoglądając na swojego nowego towarzysza. Cieszyła się, że lwica do nich dołączyła. Nie niepokoiła się o nią, jednak jej bliskość była bardzo ważna dla anielicy. Wiedziała, że lwica prędzej, czy później ja odnajdzie. I tak właśnie się stało. Gdy Ilian wycofał się do ich prowizorycznego obozu poszła za nim. Usiadła na ziemi niedaleko niego, krzyżując nogi. Ignis poczłapała za nią i położyła się u jej boku uważnie obserwując mężczyznę. Aruviel w milczeniu zaczęła przysłuchiwać się historii, którą opowiadał jej Ilian. Musiała przyznać, że w jego życiu wiele się działo i to niezbyt dobrego. Z wielką uwagą wysłuchała całej historii, a w głowie pojawiło jej się wiele pytań.

- Więc jeśli użyję na tobie magii życia, ona wróci do mnie? Nie mogę zdjąć z Ciebie klątwy, ani usunąć trucizny, przynajmniej tak to rozumiem. Ale co z twoimi ranami, czy mogę je wyleczyć? Jeśli jest jak mówisz i magia odbija się od ciebie by wrócić do właściciela, to co najwyżej moje zaklęcia leczące przeniosą się z powrotem na mnie. Nic mi więc nie grozi, a może jednak da się ciebie chociaż podleczyć. Twoja rana na klatce piersiowej nie wygląda dobrze. A jeśli magia nie zadziała jestem pewna, że mogę ci pomóc w inny sposób.

- Znam się na zielarstwie i to dość dobrze. Wiem gdzie szukać ziół, które okażą ranę i przyczynią się do jej zagojenia. A co do trucizny, jest kwiat podobny w działaniu do kwiatu Vulpeculi, działa słabiej, ale dużo łatwiej go zdobyć. Znam kilku zielarzy w Rapsodii, który mogą mieć do niego dostęp. Pytanie czy jesteś w stanie tam dotrzeć? Możesz latać? - zadała mu pytanie, ale chyba znała odpowiedź. Mogła sama polecieć do Rapsodii zdobyć kwiat, ale wtedy zostawiłaby Iliana samego, a był wycieńczony i ranny.
- Pomogę ci – zapewniła – damy sobie s tym radę – dodała pocieszająco.
- My aniołowie musimy na sobie polegać.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości