Ruiny Nemerii[W pobliżu domu przy cmentarzu] Poszukiwania

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Awatar użytkownika
Quillithea
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wędrowiec , Łowca , Artysta
Kontakt:

Post autor: Quillithea »

        Quillithea gotowa była na wszystko – na spotkanie rodziny nekromantów, na chore umysłowo skrzaty, ale to przerosło najśmielsze oczekiwania nordki. Szeroko otworzyła usta, pragnąc znowu lamentować nad swą niedolą i tragicznym losem, jaki wymyśliła sobie w jednej chwili, lecz widząc wyraźne zaskoczenie białowłosej kobiety w progu, zaniemówiła.
        - Przepraszam bardzo, żie zakłacam spokói… - mamrotała, dając upust swemu przyzwyczajeniu i przekształcając słowa na dobrze znany jej język. Kiedy natomiast usłyszała śmiech Trido, szybko opanowała usta i zacisnęła je w wąską kreskę. Niespodziewanie na progu drzwi pojawiła się kolejna białowłosa kobieta, bardzo podobna do gospodarza domu – bo w mniemaniu Quill ta pierwsza dama, która otworzyła jej drzwi, była właścicielką mieszkanka. I z pojawieniem się kolejnej nieznajomej w głowie nordki ukazały się nowe historie, nowe plany; zaginiona siostra, matka rozpustnica, ojciec, który ją sprzedał… Doprawdy, mogłaby być gwiazdą teatru z oczami, jakimi spoglądała na białowłose. Gdyby nie fakt, że je zamknęła, czując obleśną ciecz na całym ciele. Przetarła twarz w nadziei, że cokolwiek ujrzy, lecz i to mało dawało. Krew była lepka, a umiejętność dedukcji i domyślność Quill pozwoliły jej odgadnąć, z kim ma do czynienia. Wampirzyca zaczęła narzekać, co dało blondynce kolejne powody do ucieczki.
- Dom wariatów! – powiedział Trido, co usłyszała tylko jego właścicielka. W myślach zgodziła się z trollem, lustrując spojrzeniem obie kobiety. Nawet zbryzgana krwią nie zdjęła maski pokrzywdzonej podróżniczki. Cóż za doskonała gra aktorska! Quillithea była z siebie bardzo dumna. I powinna dostać medal, że pomimo oblania jej krwią, nie wypadła z roli.
        - Wybaczcie mi, drogie panie – rzekła, kłaniając się lekko i spoglądając na buty Amaranty. – Nie chciałam zakłócać waszego spokoju. Szukam tylko… - Zaniemówiła, widząc siebie. To lustro? Nie, lustro zachowywałoby się jak ona. Robiłoby to, co robi ona. A ta tutaj… Ta tutaj to była jej doskonała, czysta kopia! Dotykając noska młodej nordki, tym bardziej wpłynęła na emocje kobiety. Te same oczy, włosy, postawa… Wszystko! Quillithea cofnęła się powoli.
        - Ej, ej, ej, ej, ej – mówiła, szukając jakiegoś logicznego wyjaśnienia. – Co to ma być? Jesteś tym leśnym dziadostwem, co może się zmieniać w co kce? – Już nie panowała ze zdziwienia nad wymową. – Kim jesteś? I dlaczego mnie małpujesz? Trido, co to ma znaczyć?!
- To jest nord. – Towarzysz Quill zignorował zakłopotanie swej pani, nie przypomniał jej nawet o zasadach dobrego wychowania, o poprawnej wymowie… O niczym. Sam zaś był zafascynowany tym zjawiskiem i ujawnił się, oglądając nowo poznaną krasnoludzicę. Quillithea zmarszczyła brwi, próbując jakoś przywrócić maskę nieszczęśnicy. Zaskoczenie jednak wywarło na nią dziwny wpływ. Kim był jej klon? Czy wszystkie nordy wyglądają po prostu tak samo? Pozostawiona z tymi pytaniami czekała na odpowiedź kobiet.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Amaranta skrzywiła się nieco widząc jak łapczywie pije nieumarła, musiała być naprawdę spragniona. Elfka jednak nie komentowała, czekała cierpliwie licząc, że teraz będzie można wyciągnąć od pijaczyny jakieś informacje mogące się okazać przełomowymi. Zastanawiała się, czy nie zaproponować jej chusteczki, by mogła otrzeć swą twarz, ale… jej zapach wskazywał na to, iż raczej nie gustowała w czystości.
Zresztą teraz i tak najważniejsze było porządne opatrzenie rany Izaury, ah ta jej porywczość. Mroczna elfka wprost nie wyobrażała sobie jak krasnoludzica mogłaby sobie poradzić w życiu sama, prędzej czy później wpadłaby w jakieś tarapaty. Teraz przynajmniej może nad nią czuwać.
Słowa Siyne ją zdenerwowały, nie okazała jednak tego po sobie i skupiła się na tym, co trzeba. Gdyby sytuacja była odwrotna i Izaura usłyszałaby coś takiego to najpewniej rzuciłaby się na spiczastouchą. Nie było w niej krzty empatii, nie dość, że nordka prawie się zabiła, by zaspokoić głód krwiopijczyni to, wyżej wymieniona jeszcze domagała się więcej, co za wstrętna kobieta. Przynajmniej wiedzieli już jak ma na imię, ale to i tak niczego nie rekompensowało.
Jakby tego było mało, po opanowanej sytuacji z raną wpadła sobie na herbatek istna kopia Izaury, tylko trochę brudna, a jeszcze wczoraj miały tak spokojne życie… Dobrze, że Kvaser był przy krasnoludzicy, bo w tej chwili w razie czego spiczastoucha nie mogłaby odpowiednio zareagować, za wiele tego wszystkiego.
Nie zwróciła uwagi na stojącą tuż za nią szaroskórą, dlatego też, gdy cofnęła się o krok, by wpuścić tak bardzo znajomego i równocześnie obcego gościa, nadepnęła pijaczynie na stopę.

- Ojć, przepraszam – powiedziała w naturalnym odruchu dobrze wychowanej osoby i odsunęła się nieco dalej od swej rzekomej siostry, na całe szczęście, bo gdyby nie to zostałaby opluta krwią i wampirzą śliną co byłoby okropnie niehigieniczne. Szkoda jej trochę było przybyszki czyli tej, która stała się ofiarą szoku nieumarłej. Nie dość, że wybłocona to teraz jeszcze wyglądała jakby kogoś zamordowała.

Zresztą sama Amaranta nie lepiej. Ukradkiem zerknęła na swe dłonie, na nich również widniała krew nordki, ale dzięki czarnej niemal jak węgiel skórze, nie było to aż tak widoczne.
Z szoku wyrwało ją zachowanie wampirzycy, rzuciła kuflem, to można jeszcze wybaczyć tej niewychowanej istocie, ale białowłosa miała już stanowczo dość obrażania jej siostry.

- Słuchaj Siyne. Uważam, że zachowujesz się karygodnie, jesteś w gościach, dostałaś krew, jeszcze ci mało a na dodatek obrażasz moją siostrę, a skoro czułe słowa nie działają, będę zmuszona użyć argumentów siłowych, nawet jeśli za nimi nie przepadam – to mówiąc, zamachnęła się i z płaskiej ręki solidnie przyłożyła pijaczynie w policzek.

Na szczęście wykończona wszystkim nieumarła poszła ułożyć się na sofę i uciąć sobie drzemkę, będzie nieco spokojniej, chyba.
Teraz musiała wyjaśnić chwilę temu przebudzonej siostrze, że to nie jej magia.

- Nie Izauro, nie władam taką magią, by móc zrobić coś takiego, no i nie miałabym żadnych powodów ku temu.

Chciała odwrócić się do Kvasera, spytać go, czy to może jego sprawka, ale… On wyparował, dosłownie, przed chwilą jeszcze tu stał a teraz nic tylko… jakaś dziwna pożółkła karteczka. Elfka podeszła do niej i podniosła, od razu przeczytawszy wiadomość, jaką zawierała. Zdziwiła się nieco, to dość nieoczekiwane i pomyślała, że dość niepasujące do stylu mężczyzny, ale cóż mogłapowiedzieć, znała go niecały dzień. Trochę posmutniała, wprawdzie nie zdążyła się między nimi nawiązać bliższa relacja, ale to i tak było sporym zaskoczeniem dla Amy, choć może to i lepiej, bo gdyby zniknął tak dłuższy czas później, bolałoby to pewnie bardziej.
Teraz i tak powróciła do obu nordek patrząc to na Izaure, to na tę drugą. Przeczesała palcami swoje białe włosy opadające na twarz. Nie miała pojęcia co robić, o takich sytuacjach nie pisano w żadnej książce!

- Dobrze, już dobrze, oddychaj Amaranto, uczucia na wodzy, teraz trzeba zachować zimną krew, kto wie, czy się na siebie nie rzucą… - wypuściła powietrze ustami, by się nieco uspokoić.

Chciała odpowiedzieć za swą siostrę, że nie jest ona maie, ale ugryzła się w język, chwilowo nie chciała się wtrącać, ale jak zobaczyła latającą głowę… Przyłożyła ręce do twarzy skrywając ją w nich, po czym zabrała licząc, iż to coś magicznie zniknie… ale nie. To nie był sen, to wszystko działo się naprawdę.

- Co to za… duch? – odczytała aurę stworzenia i mocno się zdziwiła, duch bez ciała w formie głowy, z tym też się nigdzie nie spotkała, poczuła się jak nowicjuszka w dziedzinie magii i istot magicznych. Westchnęła cicho i czekała na rozwój sytuacji.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        Krew. Ciepła krew. Czysta, niesplamiona zarazą krew. To, co wypiła, powoli pomagało. Wszystko mniej bolało. Głód milkł po raz pierwszy od kilku miesięcy. Nawet kac, który trzymał się jej niemal zawsze, osłabł po utopieniu w przesłodkiej cieczy z żył nordki, cieczy, która to obecnie była trawiona w wampirzym brzuszku, który niezmiernie się z tego faktu cieszył. Zaczęła żałować, że wylała to, co zostało. Że wypluła to, co miała w ustach. Nawet halucynacje by przeżyła, gdyby tylko była tak spokojna, jak teraz, gdy z twarzą w swych dłoniach wylegiwała się na sofie. Tyle że teraz wiedziała, że to nie zwidy. Głos nowo przybyłej nordki nie znikł, a wręcz przeciwnie. Niemałe zamieszanie było przy drzwiach, co dało się rozpoznać po ożywionej, i niemającej do końca sensu rozmowie, którą nieumarła słyszała.

“Jest do dupy jak zwykle. Ale nie jest tak źle, jak kilka chwil temu. Zawsze to coś. Taa...”

Przestała chować twarz w swych rękach. Westchnęła, kiedy zaczęła rozmasowywać swój policzek. Plaskacz bolał. Szczególnie że nie mogła od siebie oderwać myśli, że zasłużyła na niego. Jej wspomnienia zaczęły się klarować za sprawą krwi. Była pewna, że to ręka jej rodzonej siostry ją spoliczkowała.

“Cóż, jeden powód więcej, by się schlać przy najbliższej okazji. Ale tego bez mojej wypłaty nie zrobię. A to znaczy…”

- Ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh… - Jęk, który zirytowałby zmarłych, przeszył dom. Celowo było to niezwykle głośne, gdyż Siyne chciała zwrócić na siebie uwagę. Miała w końcu ważny komunikat do przekazania. - Będę mówić. Słyszycie?! Przyjdźcie tu do mnie, zanim zmienię zdanie. Czyli przeteleportujcie się tu, ale już! Nieznajoma też, jeśli chce przeprosiny, czy tam całusa w dupę, czy coś...
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

Izaura patrzyła się na Quil, ona na nią. Wtem stało się coś dziwnego. Czerwone znamiona na ciałach obu nordek zalśniły czerwonym światłem, niebywale intensywnym. Siostra Amaranty pierwszy raz coś takiego widziała, one nigdy wcześniej nie świeciły. Dotknęła jednego na ręce, ale wszystko było w porządku poza tym niepokojącym blaskiem. Cofnęła się niemal w tym samym momencie co jej bliźniaczka.

- Leśnym dziadostwem? – zdziwiła się krasnoludzica, nie mieszkała w lesie, nie miała pojęcia o czymś takim jak maie, Ama być może, ale nie ona. Gdy elfka czytała książki, Izaura wolała ćwiczyć walkę toporem.

Robiło się coraz gorzej. Pytań więcej i więcej, odpowiedzi brak. Nie wiadomo jak reagować na to całe… zjawisko. Wyszło na to, iż to się dzieje i to nie magiczne sztuczki, ale faktycznie spotkała dziewczynę będącą jej lustrzanym odbiciem.

- Trido? Jaki Trido? Wcale cię nie małpuje tylko ty mnie! I to chyba ty jesteś tym leśnym czymś! Czemu mnie drażnisz? Chwila, ty też jesteś nordką? I co do cholery to jest?! – krzyczała, gdy zauważyła lewitującą głowę. Chwyciła swój topór i zaczęła grozić dziwnym przybyszom – Ama! Czy ja mam halucynajcę?! – skoro nie magia to liczyła, że może od utraty krwi… No przecież to byłby istny żart losu, gdyby tego dnia obie naraz znalazły swoje zaginione siostry. To niemożliwe, prawda?

Chociaż widok elfki uderzającej kogoś w twarz był niemal równie szokujący, toż to oaza spokoju była. Wszystko zaczęło się mieszać. Izaura zrobiła wielkie oczy i aż zaniemówiła. Przynajmniej Kvaser, ten wstrętny facet zniknął. To wcale nie tak, że krasnoludzica miała coś do facetów. Tylko do tych, co podkradali jej siostrę. Tych by ukatrupiła, obcięła głowy i nie tylko. Jednakże wyczuła smutek siostry i jej gniew wywołany zazdrością opadł, a zastąpiło współczucie. Może naprawdę coś mogło między nimi wykiełkować, ale on zniknął, a kichać, znajdzie innego, oczywiście, jeśli będzie on także dobry dla nordki i przez nią akceptowany, wtedy w porządku.
Wtem obwieszczenie Siyne zaintrygowało wszystkich obecnych w domu. Izaura westchnęła, ale była bardzo ciekawa więc chwyciła bliźniaczkę za rękę i pociągnęła do salonu gdzie leżała wampirzyca.

- Chodź, bo chce wiedzieć, co powie… - wytłumaczyła krótko głosem niecierpiącym sprzeciwu.

- Proszę tylko niech ona nie mówi, że jest siostrą Amaranty… Ja jestem jej siostrą, może nie rodzoną, ale ja… - błagała w myślach nie wiedząc nawet, że Quil będzie je mogła słyszeć tak dokładnie jakby wypowiedziała swe obawy zwyczajnie na głos...

W salonie zaś nordka patrzyła po kolei to na żulice, to na siostrę, to na swego klona i oczekiwała. Ta chwila była jakby świat się właśnie zatrzymał albo niezwykle spowolniło. Dłużyło się to w nieskończoność.
Awatar użytkownika
Quillithea
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wędrowiec , Łowca , Artysta
Kontakt:

Post autor: Quillithea »

        Zegar tykał, minuty mijały, ale czas zdawał się zwolnić. Wszystkie sekundy zamieniły się w godziny… Imię “Izaura” wpadło do jej umysłu, gdy tylko elfka je wymówiła. Quillithea wpoiła sobie, że tak nazywa się jej klon. Trido natomiast dumnie spoglądał na wszystkich z góry, gdyż chyba jako jedyny kompletnie nie znalazł zainteresowania w tymże spotkaniu. Widział w sytuacji tylko niezrozumiały zbieg okoliczności; dwie bliźniaczki spotkały się po latach, nawet nie wiedząc o swym istnieniu. Duch zainteresował się jednak momentem, w którym to on był w centrum uwagi. Schylił głowę (się) w geście powitania i przeprosin.
        - Moja podopieczna została zaatakowana po drodze. Nie jest zbyt pojętna, nie potrafi nawet porządnie liczyć. Wychowała się na ulicy, gdy ja zostałem stracony przed obliczem króla Ildehara z Demary. Teraz niestety jest brudna i potrzebuje pomocy, a ten dom akurat zauważyliśmy jako pierwszy. Czy łaskawi gospodarze zechcą nam pomóc? - Troll nie jest głupi. Sformułował to wszystko tak, że święte prawo gościnności obejmowało tych ludzi. A jak rzecze to prawo, jeśli się nie zaopiekujesz gościem, spadnie na ciebie straszliwa klątwa. Quillithea zawsze słuchała opowieści Trido o ludziach, którzy zignorowali święte przykazania i zostali ukarani. Pewien kucharz dawniej, gdy dowiedział się, że przyjeżdża rodzina królewska do jego gospody (swego czasu syn mężczyzny zginął z ręki władcy), przyrządził im specjalną potrawę - zabił dziecko króla i podał mu do stołu. Od tamtego czasu kuchcik jest szczurem, który zjada własne dzieci. Jakże smutne zakończenie dla mordercy.
        - Trido jest duchem - odpowiedziała Quill, spoglądając na czarnoskórą elfkę. - Jak już mój opiekun wspomniał, został stracony. To z niego zostało. - Spuściła wzrok, by jak najbardziej okazać smutek, do tego jeszcze przełknęła ślinę. Kątem oka spojrzała na Trido, w myślach nakazują mu, aby grał z nią.
        Całe zainteresowanie Quillithei padło na jej klona; kobieta miała bardzo niewyparzony język i z góry zaczęła coś mówić. Gra aktorska nordki została zachwiana, aczkolwiek nic nie podsuwa co do niej podejrzeń; nadal na spokojnie wszyscy mogli ją uznać za przypadkową żebraczkę, która błaga o pomoc.
        - To to zmiennokształtne to - powiedziała blondynka, próbując wyjaśnić swej bliźniaczce, kim są maie. Chociaż sama nawet nie wiedziała, jak “to to” się nazywa. Dopiero w tej chwili Quilluthea spostrzegła blask swych znamion. Nieznajoma również lśniła karmazynowym światłem, która raziło w oczy i sygnalizowało “to tutaj jest darmowe jedzonko, państwo potworki z cmentarza obok!”.
Trido, o dziwo aż, również się zainteresował.
        - Maleńka, wszystko w porządku? - zapytał Troll, lecz odpowiedziało mu milczenie ze strony swej podopiecznej. Quill była bowiem zbyt zdziwiona. Nigdy nic takiego się nie wydarzyło.
        - Jeżeli nie wzięłaś leśnych liści od leśnego dziadostwa i ich nie zjadłaś, zapewne halucynacje są włęcz niemoczliwe - rzekła norkda, łamiąc język, przez co od razu została zrugana przez swego towarzysza.
        - Wręcz niemożliwe, maleńka. - Trido westchnął.

        Niespodziewanie Izaura chwyciła Quillitheę za rękę i zabrała ją do domu. Gdy tylko nordka przekroczyła próg domostwa, była już pewna, że przyjęli ją z otwartymi rękoma. Kobieta syknęła nagle, dając znak, że dalej coś ją boli. W końcu kurtyna nie opadła.
        - Nie potrzeba nawet przeplosin. - “Sama się w dupę pocałuj” w wolnym tłumaczeniu. Z jednej strony ciekawość zwyciężyła i Quillithea stanęła obok swego klona, słuchając ciemnoskórej pijaczyny. Trido niestety wzbudził zainteresowanie duchów z cmentarza, gdyż zdawał się z nimi rozmawiać przez próg drzwi. To bardzo niegrzeczne. I to bardzo podważało zasady prawa gościnności. Niegrzeczny troll.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Amaranta z krzywą miną spoglądała na Siyne, która żłopała krew jej siostry. To nie należało do najprzyjemniejszych widoków, a potem to ot tak wypluła. Elfka nie czuła ni krzty skrupułów, gdy widziała, jak wampirzyca rozmasowuje policzek. Nawet można powiedzieć, że żałowała, iż mocniej jej nie przyłożyła. Albo jakimś ostrym narzędziem, albo ciężkim… Nie, ona tak by nie mogła, ale złość ją zalewała od środka, więc do głowy przychodziły przerażająco brutalne jak na nią myśli. W międzyczasie słuchała też… ducha pod postacią głowy trolla. Zrobiło jej się żal tej drugiej, jakżeby nie mogła ugościć kogoś, kto wygląda jak jej ukochana siostrzyczka.

- Ależ oczywiście. To okropne co mówisz, ale kto was zaatakował? Tu jest praktycznie pustkowie i mało kto się tu zapuszcza, choć dziś w sumie mamy naprawdę wyjątkowy dzień… I jeśli mogę, to chciałabym spytać, z jakiego powodu zostałeś tak srogo ukarany? Natomiast co do braków podstawowej wiedzy, moja droga, z chęcią cię poduczę. – Uśmiechnęła się szczerze, lubiła to robić.

Z rozmowy wyrwał ją przeraźliwy dźwięk, przypominający westchnięcie, który wydała nieumarła. Długoucha rzuciła jej pytające i oczekujące spojrzenie. Jednak gdy ta ofiarowała się wreszcie powiedzieć coś sensownego, irytacja ustąpiła zaciekawieniu i szybszemu biciu serca. Musiały jednak zaczekać na nordki. Wtem stało się coś dziwnego.

- Twoje… Wasze znamiona, to niesamowite – zachwyciła się czarnoskóra i poczekała, aż podejdą, po czym natychmiast chwyciła jedną i drugą za ręce i się przyjrzała świecącym tatuażom. – Niebywałe, jakbyście były połączone z sobą w jakiś magiczny sposób, a to w połączeniu z waszym jednakowym wręcz wyglądem… Izaura wygląda na to, że nabawiłaś się bliźniaczki… - zachichotała Ama nieco nerwowo, nieco wesoło. Sama za bardzo nie sądziła, że powie to na głos. – A to „leśne dziadostwo”, o którym wspominała… - No tak, ta druga nordka nie wyjawiła im swego imienia, ależ ciężko dziś coś od innych się dowiedzieć, nawet jeśli chodzi jedynie o godność. – Jak właściwie masz na imię? – spytała i zaczekała na odpowiedź. – W każdym razie to się zwie maie.

Białowłosa poczuła się jednak nieco zignorowana po tym, jak iż zaczęła drzeć się do siostry z pretensjami o małpowanie i halucynację. Gdyby tylko ktoś raczył posłuchać kogoś z racjonalnym spojrzeniem na świat…

- To nie halucynację, Izauro, mogłabyś w końcu posłuchać, co mówię, a teraz mamy do wysłuchania kogo innego, więc na razie koniec sporów, zrozumiano? – zwróciła się do obu dziewczyn.

W końcu wszyscy ustawili się wokół sofy, na której była rozłożona pijaczyna. Było to istne okrążenie ciemnoskórej, w końcu trzy osoby stojące tuż przy kimś, kto sobie beztrosko leży… No, ale zarówno Izaura jak i Amaranta były bardzo ciekawe, co też ma do powiedzenia czerwonooka. I czy powie to w miarę normalnie, czy też obrazi je wszystkie po drodze z dziesięć razy każdą. Gestem ręki wskazała miejsce przy ścianie, tam też polewitowal topór nordki. Tak, aby nic głupiego nie przyszło jej do głowy.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        Sytuacja, z chwili na chwilę, straciła resztki emocji. Gdy trójka kobiet przybyła, odpowiadając na słowa Siyne, zapanował spokój. Nie licząc słów tej nowej, które zdawały się nieprzyjazne, z wierzchu przykryte ładnymi słówkami dla niepoznaki. W każdym razie zamilkły poprzednie rozmowy. Było niemal słychać, jak muchy padają na podłogę po spotkaniu z oddechem nieumarłej.

        Przez moment pijaczka wyglądała, jakby zapomniała, co w ogóle miała w tym momencie powiedzieć. Grymasiła, patrząc na sufit. Rękami zaś, po chwili, zaczęła masować oba policzki. Jedna ręka szła w górę, druga w dół. I na odwrót, i tak w kółko przez kilkanaście sekund. Nie mogło trwać to jednak wiecznie i żulica dobrze o tym wiedziała.

- Dobrze. Amaranto, jakby ci to powiedzieć… - Zaczęła, z początku całkiem, ale to całkiem przyzwoicie. Brzmiała niemalże jak zupełnie inna osoba, ale to fałszywe wrażenie szybko zostało zmyte przez kolejne słowa. - Mam cię w dupie. Ale nie po prostu w dupie. O nie, nie, nie. Masz specjalne miejsce w mojej dupie. Takie zarezerwowane na tych, których nienawidzę bardziej od innych, z różnych powodów. W twoim przypadku jest to to, iż… Bardzo prawdopodobne, że byłyśmy siostrami. Z naciskiem prawdopodobnie. I że byłyśmy. Tak przynajmniej to obecnie wygląda. Czuj się więc zaszczycona, czy coś… - Machnęła ręką, pokazując w stronę mrocznej elfki, że to tyle, jeśli chodzi o ich sprawę. Widać było po twarzy Siyne, że bardzo, ale to bardzo nie spodobało jej się to, że musiała wypowiedzieć te słowa.

        Po krótkim namyśle nastała w głowie pijaczyny decyzja, że nie ma dalej co leżeć. Usiadła, rozciągając się nieco tu i tam, po czym spojrzała na nordki, skacząc wzrokiem między każdą z nich co kilka sekund.

- Dobra, teraz wy dwie wyznajcie sobie nawzajem, że jesteście dawno rozdzielonymi siostrami. Będzie nieco mniej dziwnie. A może dziwniej? Kto to wie. Zwisa mi to, szczerze mówiąc. - Bekła, jakby jej słowa nie były wystarczające do stwierdzenia, że ma gdzieś to wszystko. - Chociaż w sumie, gdyby tak było, to by była historia jak z karczemnego kawału. A ja nienawidzę, do cholery, karczemnych kawałów. - Mina jej zrzedła przy ostatnich słowach i tak jej zostało przez najbliższy czas. - To, co? Długo mamy czekać na waszą kolej?
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

- Hah, jak Ama tylko ją dopadnie to i pisać runami będzie umieć świetnie – zaśmiała się Izaura, wciąż pamiętała, jak siostra uczyła ją tylu trudnych i całkowicie zbędnych rzeczy, których większości już i tak nie pamięta. Niektórzy zwyczajnie nie są stworzeni do przyswajania wiedzy, tylko do obijania mord. – Eje eje! Ama, poczekaj chwilę, a jeśli oni kłamią? Nie ufałabym im tak, tamtej zaufałaś i chyba zaśmierdła nam już sofę tak, że nawet czarami się jej nieodśmierdnie – powiedziała oburzona, lubiła na niej siedzieć.

Jednakże elfka wpuściła kolejną nieznajomą mimo niechęci blondynki. Teraz jednak stało się coś dziwnego czerwone światło od znamion krasnoludzic zalśniło i nie chciało się wygasić za żadne skarby. Iza jednak wiedziała, iż to coś, co się wydarzyło, nie może być puszczone w niepamięć.

- Hmm… Nie brałam żadnych liści… - Spojrzała nieufnie na nordkę. – Dziwnie mówisz… - rzuciła ot tak, by zmienić temat, od którego wręcz zaczynała ją boleć głowa, pomieszanie z poplątaniem.

Najpierw trzeba było zakończyć sprawę pijaczyny, potem razem z Amą zajmą się klonem, a jak magia starszej siostry nie pomoże to topór młodszej już tak. Wtem jedna elfka złapała bliźniaczki i zaczęła się im przyglądać. Izaura przewróciła oczami. Teraz stały się obiektami do badań tej mądrali. Już wystarczało, że nieraz sprawdzała te czerwone zawijasy na jej ciele, jak nic się z nimi nie działo, strach pomyśleć, na co tym razem wpadnie.

- Bliźniaczki? – zdębiała Izaura. – Czyli takiej siostry co wygląda jak ja? – Potrzebowała chwili, by sobie to wszystko poukładać, bo faktem było, iż przypominały swoje własne odbicie.

Stanęła i zaczęła bawić się kosmykami swoich pięknych blond włosów, które nieopatrznie zaczęła teraz podgryzać, w życiu by się nie przyznała, ale trochę ją to wszystko stresowało.

- Ta…jasne – odburknęła do Amaranty tkwiąc zamyśleniu i zapominając już o chęci kłótni, a nawet rychłej bójki. Jednak są pewne granice. – RINLOJM! AMA! – rzuciła siostrze piorunujące spojrzenie, jej ukochana broń, ot tak zabrana!

Nordka westchnęła i starała się oddychać przez usta, mając pewne trudności ze zniesieniem tego odoru. Może lepiej by było, gdyby ta zaraza to napisała, niż raczyła wszystkich swym oddechem niepierwszej świeżości.

- E… - Najpierw Iza wybuchła śmiechem, to wszystko było zbyt absurdalne. – Nie, niemożliwe! No może to, że ja mam bliźniaczkę, jest możliwe z naciskiem na MOŻE. Wygląd to nie wszystko! Ale żeby Ama, pani idealna, przemądrzała i perfekcyjna miała siostrę, która jest…no… jakby to powiedzieć… Wygląda gorzej niż sto nieszczęść, jest chamska i wredna… To niedorzeczne! I że niby się wszystko stało w jednym czasie? Hęęę? Amaranta! Weź coś powiedz, zrobiłaś nam jakiś dziwny sen tą swoją magią?
Awatar użytkownika
Quillithea
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wędrowiec , Łowca , Artysta
Kontakt:

Post autor: Quillithea »

        “Przestańcie się drzeć…” Quill chciała powiedzieć to głośno, lecz nie mogła przekrzyczeć wrzawy spowodowanej jej przybyciem. Izaura zdawała się nie wierzyć w to, co widzi, bardziej niż Quillithea. Trido prychnął, niby rozbawiony, lecz nordka wiedziała, że tak naprawdę jest zazdrosny.
        - Nie wiem, kto. Banda, cwele, żule, źli ludzie… Wiem tylko, że moja podopieczna została zaatakowana pod moją nieobecność - odezwał się troll, starając się zachować jak najbardziej dostojnie. - Pomylono mnie z mordercą, moim bratem, i stracono - skłamał. Quillithea zachowała kamienną twarz, ale w głębi duszy śmiała się jak opętana. Trido przebywał z nią tak długo, że gra aktorska nie pozostawała mu obca.
        - Trido mnie uczy. Idzie mu bardzo dobrze. Surowy belfer - dodała nordka, uśmiechając się niewinnie i skromnie. Otrzepała się lekko z brudu, zanim weszła do środka. - Pochodzę z gór. Mam też zniekształcony język, nie wiem, czemu. - Pół kłamstwo, pół prawda. Quill faktycznie miała coś nie tak z tym narządem, ale wiedziała, dlaczego. Ci ludzie nie muszą przeprowadzać z nią wywiadu na dzień dobry.
Nordka uśmiechnęła się radośnie, zamykając oczy, by ukryć złośliwe ogniki w spojrzeniu.
        - Dlaczego mi nie ufasz? - zapytała Izaurę. Co racja, Quill także nikomu tutaj nie zaufa; ona nikogo nie będzie słuchać. Tylko Trido był dla niej jak bliski przyjaciel, może nawet ojciec.
        Niespodziewanie elfka chwyciła obie blondynki i zaczęła badać ich znamiona. Światło, które biło od symboli, okazało się tajemniczym zagadnieniem. Żadna z nordek nie wiedziała, jak to wyjaśnić. Z niewiadomego powodu one po prostu zaczęły świecić. Nhurmil, który nadal spoczywał w dłoni kobiety, prezentował się dumnie. Niestety, niszczył wiarygodność nordki. Momentalnie wymyśliła coś, dzięki czemu nie zostanie uznana za bandytkę.
        - Quill - powiedziała, podając skróconą wersję swojego imienia. - I tak. Maie - potaknęła cicho, wymykając się z uścisku i wścibskiego wzroku elfki. Na wzmiankę o bliźniaczkach tylko mruknęła. Wprawdzie chciała zareagować, jak to przystało na Quillitheę; krzyknąć “Co?!”, oburzyć się i żądać wyjaśnień, lecz… nie teraz. “Jesteś niewinną, zranioną wojowniczką”.

        Razem z Izaurą, swoją potencjalną bliźniaczką, oraz Amaranthą podeszła do wampirzycy. Quillithea chętnie teraz posłałaby jej szyderczy uśmiech i zamordowała ją wzrokiem, lecz przypomniała sobie o swojej roli w tym przedstawieniu. A kurtyna jeszcze nie zapadła.
Z przesadnym przejęciem słuchała, co ma do powiedzenia druga elfka. Nawet jej smród nie skrzywił nordki; chociaż blondynce zbierało się lekko na wymioty. Niespodziewana informacja, która zakładała, że Quill i Izaura to siostry, zaskoczyła nordkę. Kąciki jej ust drgnęły. Chcą dramatu rodem z karczemnych opowieści? Proszę bardzo. Zaraz dostaną.
        - Moja… bliźniaczka? - wyszeptała cichutko, mimo że doskonale wiedziała, iż każdy ją usłyszał. - Och, siostro! - Niemal rzuciła się na nią z uściskiem, zamykając Izaurę w swych ramionach. - Więc to prawda, mam siostrę! Ach, jak się cieszę! - krzyczała radośnie. Trido zniknął, ponieważ omal co nie wybuchnął śmiechem. Gra jego podopiecznej niemal zawsze doprowadza go do śmiechu. - Nie mogę w to uwierzyć! Musisz mi tyle opowiedzieć, skąd pochodzimy, jak się rozdzieliłyśmy… - Drobna przykrywka. Jeśli Quill naprawdę miała siostrę, musi stać za tym bardzo ciekawa historia rodem z dramatów alarańskich. A nordka chętnie jej posłucha.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Białowłosa szczerze współczuła Trido, a także jego podopiecznej. Na pewno wiele przeszli. Rodzice, którzy chcieli złożyć ich w jakiejś ofierze czy coś to pewnie nic w porównaniu z przygodami tej nietypowej parki podróżnych.

- Miło cię poznać Quil, hmm. – Spojrzała na topór dziewczyny i zaczęła mieć obawy, ale przecież obcej nie zabierze ot tak broni, to nie jej siostra.

Amaranta nieco się już niecierpliwiła, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Patrzyła na Siyne, poprawiła grzywkę, która opadała jej teraz na oko nieco bardziej niż powinna. Białe włosy, tak samo, jak te u pijaczyny, ale to chyba nie było nic dziwnego wśród mrocznych elfów. Rzuciła jeszcze Izaurze wymowne spojrzenie, później kwestie zaufania, teraz kwestie rzekomej prawdy, która miała większe prawdopodobieństwa być trochę mniej rzekoma a bardziej prawdziwa.
W końcu zaczęła, błękitne oczy spoczęły na jej ustach, jakby chcąc pomóc uszom wyłapać każde słowo, każdą ważną treść. Początkowo nie wypowiedziała żadnego przekleństwa, nawet użyła zwrotu „droga Amaranto”, ale nie byłaby sobą, gdyby nagle stała się taka grzeczniutka.
Elfka już chciała westchnąć, rozczarowana, iż nie dowiedziała się nic szczególnego, ale nie chciała przerywać, może powinna, ale była zbyt kulturalna na takie coś w przeciwieństwie do wampirzycy.

- Siostrami… Ale dlaczego „byłyśmy”? Jeśli nas rozdzielono w dzieciństwie, to nie znaczy, że nagle przestały nas łączyć więzy krwi… O ile faktycznie tak jest – spiczastoucha była niepewna. – Powiedz coś więcej, musisz coś pamiętać, coś, co by definitywnie określiło czy to prawda, by można bez cienia wątpliwości stwierdzić „tak” lub „nie” – mówiła, a ton jej głosu był poważny, mina zatroskana, a serce rozdarte.

Zamilkła na chwilę, spojrzała na Izaurę i na obcą, po czym jeszcze raz na nieumarłą. To wyglądało absurdalnie, jakby los nagle postanowił zwrócić im zaginione siostry i chciał, aby rozeszły się w różne strony. Jednakże, o ile naprawdę chciała pomóc pijaczynie wyjść z nałogu, nawet jeśli nie była jej prawdziwą siostrą, to tak naprawdę najbardziej zżyła się z tą małą, żywiołową krasnoludzicą, łączyła je miłość, jaka łączy rodzeństwo. Znały się na wylot, blondynka nie musiała nawet nic mówić, nic robić, to jasne, że była teraz okropnie zazdrosna i wystraszona o to, czy nie pójdzie w odstawkę. Ach, kochany głuptas.

- Tak, Izauro. Bliźnięta to rodzeństwo, które najczęściej wygląda tak samo, choć bywają przypadki, że i bliźniaki są różne, nawet przeciwnych płci.
– Przecież ci go nie zabieram, po prostu musiałam go odłożyć nieco dalej, nie życzę tu sobie żadnej bójki, siostrzyczko – powiedziała spokojnie, aczkolwiek serce jej było niemiłosiernie rozkołatane i niepewne.

Jednakże wybuch śmiechu nordki i podsumowanie całej sytuacji już nieco wyprowadziło mroczną elfkę z równowagi.

- Uspokój się! Każdy z nas ma swoją historię, która czyni nas tym, kim jesteśmy obecnie, nie wiesz, przez co przeszła Siyne. Może pod tą maską nienawiści do świata i wszystkich jego mieszkańców kryje się tak naprawdę elfka, która cierpi? Pomyślałaś o tym? Jestem pewna, że nie, więc nie spisuj tak na straty, każdy ma szanse, by zacząć od nowa – mówiła to rozzłoszczona, aczkolwiek pewna siebie. Po chwili zaczerpnęła głęboki oddech i odetchnęła, powracając do swojego zwyczajowego, łagodnego usposobienia.

Zaskoczyła ją reakcja tej drugiej krasnoludzicy, ale była naprawdę urocza. Zachichotała cicho, widząc minę zszokowanej Izaury. Nie ma to jak rodzinne spotkania.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        Gadały, gadały… Psia była mać, ile one gadały!? Nawet bez resztek tego, co zwykło się zwać kacem, głowa przeciętnej istocie wybuchłaby przy takim natężeniu słów. Co gorsza, każdy gadał na swój sposób, a to oznacza, że każda kobieta doprowadzała pijaczynę do kurwicy na swój własny sposób. Nic więc dziwnego, że minę miała, jakby chciała przytulić twarzą siekierę, którą ktoś akurat macha.

        Izaura o dziwo była najmniej irytująca. Tępa jak but, a co za tym idzie, jej tok rozumowania był prosty, więc ciężko było czego się uczepić. Że się pośmiała troszkę, to tylko przeszkadzał fakt, że za głośno to robiła, bo do samego aktu Siyne była przyzwyczajona. A i nazwała ją “chamską i wredną”. To było niemal jak komplement, w końcu istniały gorsze słowa, które można by skierować na wampirzycę.

        Ta druga nordka, Qui...Coś tam, była… niedorzeczna. Coś zgrzytało, gdy Siyne na nią patrzyła. Z początku wampirzyca myślała, że to tylko na bąka się jej zbiera, ale nieprzyjemne uczucie nasiliło się, gdy kobieta zaczęła się cieszyć jak sarenka bez części mózgu na słowa wampirzycy. Cóż, nie było po co w to wnikać, były ważniejsze sprawy na głowie.

        Amaratna… Nieprzyjemnie dociekliwa, do bólu poprawna, a wisienką na tym śmierdzącym torcie łajna był jej optymizm. Tak okropna, że aż łatwiej było uwierzyć w to, że łączą je więzy krwi. W końcu tylko w baśniach rozdzielone rodzeństwo jest w stanie uściskać się na powitanie w dniu, w którym odnajdą się nawzajem, a że to nie była baśń, tylko bolesna rzeczywistość, to też wszystko nabierało szansy na prawdziwość. W każdym razie postanowiła zignorować kupy mięśni o śladowych ilościach kobiecości, co by móc skupić się na swojej domniemanej siostrze.

- Byłyśmy, bo jeśli jesteś moją siostrą, to cię nie znam. Mam w dupie więzy krwi, jeśli osoba po drugiej stronie jest mi nieznana. Zresztą, powinnaś zauważyć pewną zależność. Jeśli coś istnieje, to mam to w dupie, w ten czy inny sposób - powiedziała do Amaranty stwierdzając niezbyt ważne fakty. - Czy pamiętam coś ważnego?... Daj mi pomyśleć.

        Kilka chwil później Siyne zaczęła dłubać w nosie, nie kryjąc się z tym faktem. Najpierw zajęła się lewym otworem w nosie, z którego wydobyła w miarę dorodnego gluta. Przyjrzała mu się, po czym dzięki ruchowi palców przypominającym pstryknięcie posłała dawną zawartość swego nosa prosto we włosy Izaury. Nie czekała długo nad zrobieniem tego samego z drugim otworem w nosie. Podobny glut także i tu się znalazł, tyle że ten poleciał na klatkę piersiową nordki, której towarzyszyła gadająca głowa.

- Hmm, wystarczająco blisko - skomentowała swoją celność w kwestii obrzucania ludzi wydzielinami swojego ciała. - Jeśli dobrze pamiętam, moja siostra miała dwa lata. Była pod moją opieką, kiedy ja zostałam pozbawiona przytomności, a ona porwana. Tyle ją widziałam. Reszta to już historia. Czy ta odpowiedź cię zaspokaja, Amaranto? - powiedziała, po czym odetchnęła, z trudem powstrzymując swoje typowe, niezbyt mile widziane w tym otoczeniu, słownictwo.
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

- Oczywiście, że nie, mi nie ufa nawet własna siostra, a ty wyglądasz jak ja, więc nie ufam ci podwójnie! – powiedziała, choć zdanie nie miało zbyt wiele sensu, w każdym razie zachowywała bezpieczny dystans w stosunku do Quil.

Patrzyła na nią z naburmuszoną miną, oceniając wygląd, jej i swój. Gdy wpadła na to, że dzięki temu może zobaczyć prawie dokładnie, jak wygląda i to z każdej strony zaczęła przypatrywać się brodzie krasnoludzicy. Owszem, Izaura była twardą babką, no ale babką i odkąd Siyne jej dogadała, zaczęła się martwić o swój wygląd, bo przecież jest nordką…
Nawet nie obchodziło ją już tak bardzo światło z jej szkarłatnych znamion, a tak szczerze mówiąc to działo się tak wiele w tak niewielkim miejscu i jednym czasie, że blondynce kręciło się w głowie od całej tej afery.
Dlatego, gdy Quilithea rzuciła się na nią z uściskiem, nie zareagowała, lekko mówiąc, pozytywnie. Na początku z każdą sekundą uścisku można by rzec, że twarz Izaury zaczęła czerwienieć ze złości coraz bardziej i bardziej… W końcu nastąpił wybuch.

- A JA NIE! – krzyknęła i odepchnęła od siebie siostrę, do tego stopnia, iż ta poleciała na podłogę. – MAM JUŻ JEDNĄ SIOSTRĘ I WYSTARCZY! I nie obchodzi mnie, że wygląda, jakby wpadła do komina ani że jest nieznośnym kujonem. I tak jest mniej nieznośna niż ty, i ty. – Wskazała na obie wciąż nieco obce dziewczyny. W tym momencie też oberwała glutem z nosa wstrętnej pijaczyny, jakby nie była wystarczająco wkurzona. – TY LADACZNICO CHĘDOŻONA! TY… - zaczęła określać nieumarłą serią najbardziej kaleczących uszy przekleństw, nie zważając nawet na Amarantę i zasady dobrego wychowania.

Pobiegła po swój topór i obcięła kilka zanieczyszczonych kosmyków, po czym odłożyła go, bo wiedziała, że może on znowu zostać jej wyrwany. I ruszyła prosto na sofę, gdzie leżała mroczna elfka. Skoczyła na nią i miała zamiar zatłuc ją pewnie na śmierć, jednakże czary starszej siostry uniosły ją w powietrze i trzymały, póki nie ochłonęła. Dopiero wtedy została odstawiona na podłogę.
Nie miała sił już krzyczeć ani klnąć. Po prosto poszła do drugiego pomieszczenia, będącego jej pokojem i tam usiadła. Nie płakała, to by godziło w jej honor, ale była naprawdę bardzo zła i czuła się wręcz odrzucona.

- Dlaczego Ama jest taka dobra dla tej… tej… UGH! – myślała, chodząc w kółko. Mimowolnie spojrzała w lustro na ścianie. Przystanęła i oceniła swój wygląd. To nie wystarczyło, usiadła przed swym własnym odbiciem i nie zamierzała odejść, choć tak naprawdę nie wiedziała, czego chciała się w nim doszukać.

Nikt jednak nie wpadł na ten genialny pomysł, by przyjść i ją pocieszyć. No co za ludzie… czy tam elfy, nordy… Istoty, no! Izaura wstała więc znudzona i jeszcze bardziej przybita. Wyszła z pokoju i rozejrzawszy się dokładnie, cichaczem weszła do sąsiedniego pomieszczenia, należącego w zupełności do mrocznej elfki.
Było tu bardzo dużo książek, w większości strasznie nudnych dla blondynki. Teraz jednak chciała czymś zabić czas, a spiczastoucha kiedyś mówiła, że te cale książki to wielki pożeracz czasu. Zaczęła więc szukać czegoś, co choć trochę zrozumie, bo nie sądziła, by cokolwiek przypadło jej do gustu.
Znalazła w końcu jakąś księgę, gdzie były rysunki i mało czytania. Przedstawiały różne rasy oraz ich żeńskich i męskich przedstawicieli. Z boku zaś były jakieś nudne opisy.

- Centaury… Heh, to zabawne. Ciekawe czy śpią na stojąco i czy wygodnie na nich się jeździ…W sumie. taki gadający koń z rękami no i trochę rozumny… - przekartkowała parę stron i spostrzegła także wzmiankę o krasnoludach, w ten temat się już mocniej wciągnęła i pierwszy raz nie czuła, że przy książce sekundy dłużą się w nieskończoność.
Awatar użytkownika
Quillithea
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wędrowiec , Łowca , Artysta
Kontakt:

Post autor: Quillithea »

        - Mnie również jest miło - odpowiedziała Quillithea, spuszczając nieco głowę i przymykając oczy. Dawno temu nauczyła się, że ten gest oznacza pokorę, a ludzie zazwyczaj aż nadto ufają poddańczym osobom. Tak działa gra psychologiczna; czując władzę nad jedną osobą, wiemy, że ona nie może “ośmielić się”, aby zrobić nam krzywdę. Władczy ludzie czują się pewnie, aż w końcu się odsłaniają, żeby “słabsi” mogli zdjąć maskę pokory i wbić im nóż w plecy.
        Cierpliwość jest matką nieustraszonych, jak to mówi Trido. Nordka z uwagą przysłuchiwała się słowom Syine, oczekując intrygującego zakończenia tej historii. I nastało. Czwórka dziewcząt, dwie rozdzielone rodziny. Tak różne, a wszystko zarazem tak podobne. Quillithea ukryła swoją reakcję na wzmiankę o tym, że właśnie trafiła do domu, w którym mieszka jej rodzona siostra. Mimo że sytuacja wydawała się wręcz irracjonalna, norka zachowała zimną krew i postanowiła poczekać z reakcją, przywdziewając maskę zaskoczenia. Niech wszyscy myślą, że jest w zbyt wielkim szoku, aby się odezwać; ta mina tak doskonale pasowała do obecnej postaci, jaką grała Quill.
Bądź niewinna. Bądź delikatna”.
        Trido obserwował każdy ruch, jaki wykonała jego podopieczna. Niespodziewany atak na Izaurę nie zaskoczył ducha, a wręcz rozbawił. Trol jednak nie dał po sobie tego poznać, obserwując Quill. I patrząc, jak druga nordka odpycha ją od siebie i wybucha krzykiem. Quillithea odsunęła się od dziewczyny, obawiając się niepotrzebnej awantury (w której bardzo chętnie wzięłaby udział, a jak), która zaraz mogła się rozpętać. Mimo że nordka zareagowała wcześniej, i tak skończyła na ziemi. Udając oszołomioną, spoglądała na kobietę, jakby patrzyła w odbicie lustrzane.
        - Przepraszam, jeśli moja reakcja tak cię rozzłościła… - zaczęła Quill. Oczywiście w jej głowie brzmiało “zamknij ryj, przestań dramatyzować i pogódź się z rzeczywistością, cokolwiek, a nie rozwalaj całej tej rudery” i aż kusiło, aby wypowiedzieć to zdanie na głos. Nordka spojrzała na Syine, po czym zajrzała w dół; na swój biust, aby następnie zrobić najbardziej zniesmaczoną minę, jaką tylko mogła zrobić. Kobieta była po prostu obrzydliwa.
Jeszcze zanim Izaura wybiegła, Quillithea zdążyła wstać z podłogi i powiedzieć głośno;
        - Jestem córką właściciela cyrku. - Co chciała osiągnąć? Może pragnęła jakoś połączyć fakty, porozmawiać i wyjaśnić co niejasne. Skoro wiecznie nietrzeźwa wampirzyca twierdzi, że są bliźniaczkami (już sam fakt, kto to stwierdza, zmusza do zakwestionowania tezy), pasowałoby to przedyskutować i dojść do wniosku; czy są, czy nie są spokrewnione.
Quillithea westchnęła głęboko i spojrzała na Trido. Ten wzrok wręcz pytał “jak długo jeszcze potrwa moja scena w tym akcie?”. Trol milczał.
        - Em… - zaczęła nordka, spoglądając w stronę Amaranty. - Czy mogłabym skozystać z łazienki? Miska z wodą też mnie uscyśliwi. Chciałabym obmyć twatz. - A szło już tak dobrze i bez potyczek językowych. Trido wyglądał przez chwilę na załamanego.

        Quillithea skorzystała z okazji i zaczęła szukać swojej rzekomej bliźniaczki. Ujrzała jej złotą czuprynę zza otwartych drzwi. Dziewczyna do bólu przypominała nordkę, co tak bardzo ją intrygowało. Blondynka nie mogła znieść myśli, że gdzieś na świecie istnieje jej wierna kopia.
        Quill przez dłuższą chwilę stała tam i obserwowała Izaurę. Zastanawiała się nad doborem słów; w końcu jej rola musi wypaść doskonale! Dobry aktor nigdy nie ujawnia się przed zakończeniem przedstawienia. Dlatego też Quillithea musi udawać, musi grać.
Dlatego też nie może pokazać swoich morderczych chęci.
        - Witaj… - zaczęła, pukając w drzwi. Stała przed progiem i nie zbierało się na to, że go przekroczy. W tym momencie nordka przypominała trochę wampiry; nie wejdzie do czyjegoś bezpiecznego sanktuarium bez zaproszenia.
A co się stanie, kiedy już takiego zaprosisz…?
        - Ja… Chciałam porozmawiatz na spokojnie. Mogę? - Kobieta starała się dobrać słowa na tyle, żeby język jej się nie poplątał i nie strzeliła większej gafy. - Wiem, że potzątek był nagły. I nieotzekiwany. Ale chcę znatz prawdę i dlatego chcę pogadatz - powiedziała szybko. Miała nadzieję, że tym razem Izaura potraktuje ją mniej brutalnie…
...bo inaczej nie wytrzyma i odda jej dwa razy mocniej.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Amaranta skrzywiła się lekko. Gdyby tylko wiedziała, że to coś poskutkuje to dałaby Siyne istny wykład na temat rodziny i więzów krwi i tak dalej. Jednakże po części wampirzyca miała trochę racji, nie znały się, aczkolwiek były na dobrej drodze, a jak wszystkim wiadomo, co się źle zaczyna, to się dobrze skończy, czyż nie?

- Posłuchaj, zawsze można to zmienić, skoro już się spotkałyśmy, to możemy się trochę poznać, czyż nie? – oczywiście mroczna elfka była całkiem pewna odmowy – Bo inaczej może cię czekać dość gwałtowny odwyk od alkoholu – powiedziała spokojnie, aczkolwiek kryło się w tym coś sadystycznego, choć spiczastoucha próbowała tego nie okazywać, to jej nerwy trzymane na wodzy były bliskie to wyrwania się jej.

Najważniejsze, że nieumarła mówiła, a Ama chłonęła wszystko, co mówiła, oprócz przekleństw i wulgaryzmów, które jednym uchem wpuszczała, a drugim wypuszczała. Odwróciła wzrok zażenowana, widząc naganną kulturę swej wysoce prawdopodobnej siostry.

- Udam, że tego nie widziałam, ale następnym razem nie będę taka miła – zagroziła ze stoickim spokojem – Powiedzmy, na pewno zgadza się z wersją z dziennika, nasi przybrani rodzice, w sensie moi i Izaury porwali nas, gdy byłyśmy bardzo małe. Poza tym jesteśmy dosyć podobne… I nie chodzi mi tu o samą karnację i włosy, w końcu wszystkie mroczne elfy tak mają… jeśli wierzyć książkom – dodała, bo przecież prócz siebie w lustrze i swej wampirzej siostrzyczki, to żadnego nie widziała. Niestety.

Zrobiła dziwny gest rękami, jakby obejmowała szklaną kulę i wyszeptała coś pod nosem. Błękitne i fioletowe światełka utworzyły niewielkie podręczne lusterko. Dziewczyna złapała je pewnie i podeszła do siostry z trudem ignorując przykrą woń. Wyciągnęła zwierciadełko przed siebie i nieumarłą.

- Spójrz, te same rysy twarzy. To chyba musi być prawda… Uh, uściskałabym cię, ale najpierw niezależnie od tego, czy chcesz, czy nie musisz się wykąpać. Zrobisz to po dobroci albo… Cóż, mamy dwie opcję, Izaura i jej pięści albo ja i moja magia – uśmiechnęła się, zacierając ręce. Pod tę powłoką brudu i smrodu i jeszcze raz smrodu na pewno kryje się cudowna kobieta.

Wtem do jej uszu dotarły okropne słowa, jakby właśnie ktoś stworzył klona pijaczyny. Było jednak ciekawiej, to Izaura, klęła na potęgę, nie zważając na zakazy i nakazy starszej siostry. Amaranta westchnęła rozgoryczona.

- Izauro, opanuj się, proszę… - jej słowa nie poskutkowały, nordka rzuciła się na nieumarłą – Ehh… - uniosła ręce w górę, sprawiając, iż krasnoludzica zaczęła lewitować, niestety dokładnie tam, gdzie chciała Ama, czy z daleka od wampirzycy. Nim jednak przerwała zaklęcie, musiała mieć pewność, że młoda znowu nie wystartuje z tę swą żądzą zemsty, wywołaną głównie przez zazdrość.

Blondynka na szczęście ochłonęła wystarczająco, ale była wściekła, poszła do swojego pokoju tak rozgniewana, jak jeszcze nigdy. Amarancie zrobiło się szkoda siostrzyczki, ale musiała na razie zrobić coś ze swoją biologiczną siostrą. Zabawne, powinna być zarówno tę młodszą jak i starszą teraz, a czuła się, jakby zyskała kolejne młodsze rodzeństwo, które trzeba wychować.

- Oczywiście, na końcu korytarza – powiedziała Ama do Quil, ciesząc się, że przynajmniej jeden gość jest miły, a wręcz uprzejmy ponad miarę w porównaniu do nieumarłej – Hmm, zostałyśmy same, więc pozostaje opcja magiczna – chwyciła ją magicznie, tak samo, jak wcześniej Izaurę, trzymała w powietrzu i nie pozwalała się ruszyć nieumarłej. W taki sposób wyszła wraz z nią na zewnątrz i wyczarowała, używając do tego drugiej, wolnej od zaklęć ręki, sporą balię.

Z pomocą magii przestrzeni napełniła ją z pomocą wiadra, które zanurzała w wodzie ze studni, wciąż trzymając pijaczkę. Gdy woda była gotowa, wsadziła do niej Siyne. Po chwili musiała powtórzyć to, bo woda momentalnie stała się czarna. W każdym razie Amaranta wzięła sobie za cel umycie siostry, by chociaż nie zasmradzała ich domku, więc postanowiła próbować do skutku, w końcu odpadnie z niej ta smrodliwa powłoka.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        Siyne, od momentu, kiedy udzieliła Amarancie odpowiedzi, zamilkła, choć nawet to słowo mogło być niedopowiedzeniem tego, w jaki stan wpadła pijaczyna. Na chwile przestała reagować na świat zewnętrzny, pozwalając, by inni mówili, co chcieli i by robili, co uważali za słuszne. Oczywiście była świadoma, słyszała i czuła wszystko. Po prostu potrzebowała chwili ze samą sobą, by zrozumieć, czemu w ogóle odpowiada na pytania. Czemu po prostu nie wyjdzie przez drzwi, pozostawiając to wszystko niczym wczorajszy smród.

“Zabrała moją wypłatę. Zajmuje mój czas. Jej siostra oraz podobna do tejże istota są tępe jak dwa lewe buty. Mogłabym już dawno siedzieć gdziekolwiek, pić cokolwiek… A co mi tam, życie i tak jest do dupy, pozwolę, by przynajmniej w tą noc było takowe w nieco inny sposób.”

        Uznała za rozmowę ze sobą za zakończoną, spojrzała więc ze skupieniem na Amarantę, przypominając sobie, co tam ona w międzyczasie mówiła.

“Rodzeństwo, Bla bla bla, odwyk od alkoholu jak jej nie wejdę w dupę łaskawie, bla bla bla, jesteśmy podobne, lusterko potwierdza, bla bla blaaa…”

- Kąpiel? Jak to smakuje i jak mocnego ma kopa? - Stwierdziła Siyne, a jej słowa były gdzieś między wieczną udręką a czymś, co mogłoby być żartem, gdyby miało jakiekolwiek, choćby śladowe, ilości wesołości. - Wybieram twoją magię. Od dotyku panny delikatna-jak-cholera jeszcze się pobrudzę. O, o wilku mowa…

        Ostatnie słowa wypowiedziała, gdy Izaura zaszarżowała na nią. Siyne kiwnęła głową jakby z podziwem, że nordka wytrzymałą tak długo. Widać było, że wampirzyca już była przyzwyczajona do tego, że ktoś leciał na nią z pięściami, szczególnie po tym, że nie wyglądała, jakby chciała się bronić, tylko pierwotne odruchy sprawiły, że niejako zasłoniła się przed nadchodzącym bólem.

- No wiesz co? Ładnie to tak psuć zabawę? - Stwierdziła, niby niezadowolona z tego, że Amaranta wtrąciła się ze swoją magią. - Daj facetowi imieniu Izaura się wyszaleć, bo z gniewu mu jeszcze żyłka pęknie.

        Nie opierała się magii, gdy Amaranta przeszła do czynów i zaczęła ją przenosić do miejsca, gdzie mogłaby pozbyć się fetoru z nieumarłej. Na zewnątrz, z pomocą kilku czarów, Siyne została umieszczona w balii, w której to była płukana wodą raz po raz. Woda z każdą próbą robiła się coraz mniej zgniła po każdym kontakcie, ale smród wciąż - w nieco słabszej formie - nadal roztaczał się dookoła.

- Nie, żeby coś, ale mogłabyś się bardziej postarać, niż tylko na mnie sikać zawartością studni? - Stwierdziłą, rozkłądając się w balii niczym jakaś księżna czekająca na pielęgnacje. - Moje ubrania same się nie zdejmą, a to, że sama jesteś świnia i w odzieży się czyścisz, nie ma tu nic do rzeczy. A i bym zapomniała, akceptuje szorowanie wyłącznie ręczne. Wszelkie szczotki czy inne wymysły jeszcze by ci za bardzo ułatwiły robotę, a wolałabym, byś mogła w pełni doznać zaszczytu czyszczenia nowo odnalezionej siostry.

        W słowach wampirzycy była czysta wredota. Widać było, że chociaż akceptowała to, co się dzieje, to jednak nie zamierzała tego ułatwiać Amarancie ani troszkę. Dlatego też w beztrosce wpatrywała się w nocne niebo, zastanawiając się, jak jeszcze mogłaby szarpnąć tutejszych za nerwy. Nic tak bowiem nie przyśpiesza upływu czasu, jak drażnienie debili, to Siyne wiedziała aż za dobrze.
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

Izaura skrzywiła się, widząc, jaka do biedna i potulna jest dziewczyna będąca jej sobowtórem. No, ale gdyby tak naprawdę było, to nie byłaby taka miękka, co znowu sprawiało, że w głowie nordki rozbrzmiewał głos mówiący, że to jej najprawdziwsza bliźniaczka. Wszystkie znaki o tym świadczyły, nawet te na ich ciałach.

- Ughh! – ryknęła blondynka, słysząc te ckliwe przeprosiny, z jakiegoś powodu irytowało ją to dwa razy mocniej niż gdyby Quil rzuciła się na nią i mogłyby się spokojnie poszamotać, a nie jakieś takie dziwne gierki, te całe przeprosiny i to jaka była mila było wprost dziwne! Amaranta przecież mówiła, że krasnoludy to wojownicza rasa, skoro ta obca też była krasnoludzicą, to zachowywała się niewłaściwie jak na norda!

Iza miała już serdecznie dość tej całej zgrai, więc pobiegła do swojego pokoju, ale jakoś tak pokrętnie wyszło, że wylądowała w pokoju siostry i przeglądała jej książki. Dorwała się do wzmianki o krasnoludach.

- To znaczny, że jestem bardzo wysoka jak na moją rasę! Super! Jestem takim elfem wśród nordów… Chyba – dziewczyna gadała do siebie, próbowała nawet zbudować jakąś dobrą przenośnię, ale coś nie wyszło. – Hej, jestem wysoce odporna na alkohol, a Ama mi zabrania go dużo pić! A przecież książki nie kłamią, nie rozumiem, taka oczytana, a tej obrazkowej książki nie przeczytała, że tak się boi, że się będę upijać na umór.

Wtem przyszedł jej do głowy pomysł, by poszukać za mrocznymi elfami, ciekawe co też za umiejętności skrywa jej kochana przemądrzała siostrunia. Na stronie w książce była pokazana wyraźna różnica mrocznych elfów od reszty, krasnoludka nawet zaczęła o nich czytać, choć tekst był, jak dla niej, strasznie obszerny. Wyczytała o tym, jaka to ta odmiana spiczastouchych jest bezwzględna i dzika oraz o tym, że żyją głównie w jaskiniach oraz że porzucają dzieci, gdy te są zbyt słabe.

- To mi kompletnie nie pasuje do Amaranty! Co za głupia książka! Ama łażąca po jaskiniach, stroniąca od słońca – zachichotała, perfekcyjna siostra, nauczycielka, pani domu, a tu czyta, że ci jej pokroju to obdartusy i agresywne dzikusy, po prostu wybuchła śmiechem i odrzuciła książkę na bok, kładąc się na ziemię i chichocząc cicho.

Wtem rozległo się pytanie, krasnoludzica natychmiast wstała na równe nogi i szybkim ruchem ręki poprawiła włosy. Chciała chwycić swój topór, ale został w salonie, westchnęła. Quilithea miała szczęście, że emocje jej bliźniaczki powoli opadły.

- No możesz no. Wejdź, tylko uważaj, to pokój Amaranty… Pogadać mówisz? Dobra, tylko mów… normalniej – powiedziała oschle i usiadła na podłodze, łapiąc wcześniej odrzuconą książkę o istotach zamieszkujących ich świat.

Bezczelnie zaczęła sobie ją znów przeglądać, znieważając nieswojego gościa w nieswoim pokoju.

- Minotaury, pół byki, pół ludzie. Jak myślisz, skoro mają głowę byka, czy tam krowy to są równie głupie, jak te zwierzęta? – tu oczywiście się nie wczytała, nie miała na to czasu i ochoty, zwłaszcza że musiała stale spoglądać na Quil czy niczego nie broi, a to okropnie utrudniało czytanie.

Przewróciła parę kartek, szukając jakiejś ciekawej grafiki w międzyczasie spoglądając na bliźniczkę, patrząc w jej równie niebieskie oczy, aż ta zacznie gadać, skoro tak bardzo chciała.

- Upiory, czyli złe duchy, ciekawe czy upiór mógłby być dobry, czy w ogóle idzie z takim pogadać… jak uważasz? Hmm? Albo jak śpią centaury? Na stojąco, czy kładą się swoim wielkim cielskiem na boku jakoś? No ale co tam chciałaś mi ciekawego powiedzieć, hmm?
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości