Ruiny Nemerii[W pobliżu domu przy cmentarzu] Poszukiwania

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

[W pobliżu domu przy cmentarzu] Poszukiwania

Post autor: Amaranta »

Wieczór był przyjemny i ciepły. Izaura wyszła gdzieś wcześniej z domu, ale dotąd nie wróciła, więc zaniepokojona Amaranta wyszła poszukać swojej siostry. Konie stały w zagrodzie, więc powinna być gdzieś w pobliżu.

- Jak zwykle mi gdzieś uciekła, ciekawe co ona robi całymi dniami. Ehh... - westchnęła. - Może choć znajdę jakieś ciekawe księgi o magii. W sumie mogłabym poćwiczyć po drodze. – Amaranta skupiając się, wyciągnęła dłoń do przodu i wypowiedziała tajemnicze słowa. Ćwiczyła umiejętność telekinezy na różnych kamieniach, których było tu pełno, w końcu to ruiny Nemerii.

Długoucha szła spokojnie uliczkami wymarłego miasta, niespodziewanie na ścianie dostrzegła jakiś cień, zaintrygował ją, ale nie wystraszył, a w sumie mógł, ponieważ przybrał kształt jakiegoś potwora. Ama jednak za mądra byłaby uciekać przed cieniem, mogło być to cokolwiek, co przypominało dziwacznego stwora. Bardzo prawdopodobne, iż był to jakiś duch czy upiór, mimo to dziewczyna szła za cieniem, co znikał z jednego miejsca i pojawiał się w drugim. W międzyczasie mroczna elfka spoglądała na domy, tyle poniszczonych chat, willi, kiedyś musiało to być piękne, tętniące życiem miasto a teraz… to po prostu cmentarz. Dodatkowo strasznie łatwo się tu zgubić, na szczęście już dłuższy czas tu mieszkała i wiedziała gdzie iść a gdzie lepiej się nie zbliżać. Brzmieć to może paradoksalnie, ponieważ mieszkała tuż przy cmentarzu, ale nawet to nie było tak straszne, jak niektóre zakamarki Nemerii.

- To takie niezwykłe jak ważne było niegdyś to państwo-miasto. O rety, to zadziwiające, że jeszcze z Izaurą nie odwiedziłyśmy pałacu z kamieni księżycowych, przecież tam może być tyle wartościowych ksiąg i nie tylko… Oczywiście najpierw muszę tą niesforną nordkę znaleźć… Ehh… - Przez chwilę elfka szła przed siebie, nie myśląc o niczym, tylko obserwując i oglądając cień dawnej potęgi tego miejsca. Przez drogę przebiegł jej czarny kocur, zatrzymała się na chwileczkę – Ponoć to przynosi pecha, bujda, aczkolwiek los ma to do siebie, że lubi nas zaskakiwać, zmienię więc kierunek poszukiwań i oszukam przeznaczenie – jak pomyślała, tak zrobiła.

W ten sposób doszła na cmentarz za ich domem, przewróciła oczami i się rozejrzała.

- Groby, nagrobki, krzaki, odkopany grób… Chwileczkę…co? – podeszła do tego odkopanego. Widać, iż ktoś niedawno to zrobił i chyba zabrał kości, ponieważ w dole nie było żadnego zmarłego.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        Nigdy nie ufaj diabłom. Nigdy, ale to przenigdy. Choćby i ceną za nieufność było spędzenie romantycznej i prawdopodobnie ostatniej nocy u boku behemota. Brzmi dziwnie? A i owszem. A czy to możliwe? Jak najbardziej, bowiem właśnie tego typu sytuacja spotkała Siyne.

        Jeszcze kilkanaście chwil temu była w piekle, trafiła bowiem tego dnia na diabła, któremu bardziej gadanie w głowie niż korzystanie z męskiego mózgu. W końcu jednak ten znudził się nią, więc zaoferował, że albo załatwi jej szybki powrót do świata, z którego pochodzi, albo też spróbuje zapoznać ją z behemotem. Stęskniona za trunkiem, którego skurwesyn nie dał jej ani kropli, wampirzyca zgodziła się bez większego narzekania.

        W ten oto sposób znalazła się chyba tak daleko od najbliższej karczmy, jak to jest tylko fizycznie możliwe, bez potrzeby zagłębiania się swoim ciałem w głębiny rozległego oceanu. A przynajmniej tak to wyglądało. W dodatku nie tylko miejsce jej nie podobało się, ale i kompozycja, która wokół niej powstała.

        Leżała na cmentarzu, w jednym z jego dalszych części, a dokładniej, to na jednym z grobów. A jak leżała? Na pewno nie sama, bo była ustawiona tak, że obściskiwała całkowicie martwy, ale trzymający się jeszcze w jednym kawałku szkielet. A obściskiwała go tak, jakby kochanek to jej był. Nie, żeby martwi ją pociągali, po prostu zaklęcie teleportowało ją w dokładnie ten sposób. A jeśli taki dowód komuś nie wystarcza, to nadmienić trzeba, iż gdy tylko dotarło do nieumarłej, co się dzieje, to odrzuciła ona z trzaskiem szkielet, po czym krzyknęła.

- Aż tak obojętne życie mi nie jest!

        Chwiejąc się lekko, opierając się o pobliski nagrobek, powstała na własnych nogach.

- Chociaż… To byłby chyba pierwszy raz, kiedy ktoś byłby delikatny. I nie obrzydzony mną. Taa… Jebać to. Zwłoki zresztą też, ale to później. - Powiedziała sama do siebie, myśląc, iż to opuszczone przez wszelkie istoty miejsce.
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

Izaura zadowolona iż udało jej się wymknąć właziła do budynków do których wejść zabraniała elfka ponieważ mogą się zwalić. No ale jak tam nie wejść skoro może być tam coś ciekawego? No po prostu nierealne, to tak jakby ominąć tajemniczą skrzynie stojącą ci na środku drogi, a co jeśli jest tam złoto? Wchodząc do jednego z takowych domostw zawahała się, pomyślała o Amarancie.

- „ Jeśli coś by ci się stało, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła”… hmm cóż… eyh – przez chwile chciała się wycofać – Oj tam, będę uważać – powiedziała jakby się usprawiedliwiając.

Weszła, dach wyglądał jeszcze w miarę solidnie. Było tu troszkę pusto, jakiś stół, jedno krzesło z poduszką pod cztery litery… Krasnoludka ciągnąc za sobą topór wyznaczając wyraźny ślad na podłodze usiadła na siedzisku. Jednak skrzywiła gdy poczuła że jest na nim coś czego być nie powinno. Podniosła poduchę i znalazła pod nią zrobioną z księżycowego kamienia wręcz idealnie gładką kulę wielkości ludzkiej pieści.

- Ale błyszczy! I jak się mieni, musze pokazać Amie, na pewno będzie wiedzieć jak się nazywa ten kamyczek! A może ma magiczne właściwości?! Ale super! Tylko… um jak ja się wyjaśnie skąd go wzięłam… będę musiała się przyznać że jej nie posłuchałam, ajjajjaaaj! ALE! Mam pomysł! Powiem że…nic się przecież nie stało, hehe… - ukryła kulę w obu rękach przez co jej topór spadl z trzaskiem na ziemie – Ups…

Dziewczyna wzięła kamień w lewą rękę, a prawą podniosła broń. Prawie nigdy się z nią nie rozstawała, kiedyś nawet chciała mieć ją w łóżku jako przytulankę, jednak ten pomysł szybko wybiła jej z głowy starsza siostra. Aczkolwiek toporek mógł sobie spać pod łóżkiem. Przecież nie mógł być gdzieś daleko.
No ale nadszedł czas by wrócić do siostrzyczki, gdy nordka sobie skocznie podskakiwała usłyszała jak elfka ją woła.

- Oho, będzie awantura… - szybko zmieniła kierunek trasy by wejść od strony cmentarza, kto by się spodziewał że tam tez pójdzie mroczna elfka? No ale cóż, trudno się mówi…

Biegła ile sił w nogach rozglądając się wszędzie co skutkowało tym iż gdy na jej drodze pojawił się nagrobek… potknęła się i wpadła na…jakąś mroczną elfkę, jej topór spadł tuż obok, a nordka ledwo co złapała kamienną kulkę.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

W centrum cmentarza coś zazgrzytało, zupełnie jakby wyładowanie energii magicznej, brzmiącej melodią bardziej zbliżoną do widelca ścierającego talerz niżeli pięknych śpiewów ptaków. Pierwszy dźwięk jeszcze był bardzo krótki i raczej nie zwrócił na siebie niczyjej uwagi. Drugi zaś był dosłownie przesady, nagły i gwałtowny. Szczególnie, że wręcz wystrzelił z siebie niezłą niespodziankę!
- AAAAAA! – rozległ się odległy głos Kvasera, który z ogromnym impetem leciał w stronę nagrobków ustawionych jak domino. Ledwie zdołał wysunąć dłoń rzucając niezdarnie jakiekolwiek zaklęcie struktury, które pozwoliło mu na przeżycie ów wypadu z portalu. Kilka nagrobków przesunęło się w bok, inne opadły w kłębiącym się w prochu. Uderzył o ziemię dosyć mocno, a z pewnością z wystarczającą siłą, która zdołała go jeszcze niezły kawał przeturlać. Sam nie wiedział o swojej zdolności do fikołków aż do tego momentu, gdy próbował się uratować przed twardymi głazami nagrobków. Zrobił to niebywale niezbornie. Wciąż czuł efektu teleportacji. W pewnej chwili nawet zdołał wstać na równe nogi, gdy nagle poczuł jak ziemia osunęła mu się spod pięt i poleciał do tyłu wymachując rękoma dla uwydatnienia balansu. Wpadł wprost do rozkopanego grobu. Proch i piach teraz wolno opadały odkrywając mrocznej elfce postać niemalże wyjętą z kosmosu.
Biedny Kvaser wsparł się na łokciach i od razu chwycił się za głowę jedną dłonią. Czuł ogromną ilość nabitych guzów, startej skór i spływającą krew.
- Aua… - wyszeptał zagryzając zęby. Spojrzał w górę i ujrzał parę niebieskich oczu. Nie wiedział co się dzieje, był kompletnie zdezorientowany, ale gotowy do wszelkich akcji w tym samoobrony. Czyżby ta Pokusa wpędziła go w czeluści Piekła? Zerwał się na równe nogi i chciał zwrócić się w stronę nieznajomej postaci, w kurzu niestety nie zdołał określić płci ani dokładnie osoby, ale był gotów do działania. Jednakże nie zdążył nic zrobić. Drugi zgrzyt rąbnął piorunem tuż nad jego głową. Z portalu wystrzeliła kolejna niespodzianka. Tym razem był to kostur, który skutecznie zwalił go swoją siłą wyrzutową z nóg. Złożył się w grobie gotowy do pochówka.
Ubranie Kapłana było podziurawione i skutecznie wymiętoszone. Piękna szata teraz ledwie trzymała się w strzępach. Nieco lepiej prezentowała się zwykła lniana, ciemna koszula i ciemne spodnie czy też dosyć solidne buty. Głowa i twarz zabrudzona była mieszaniną piachu z krwią. Na pierwszy rzut oka z pewnością trudno było przyjrzeć się jego umorusanej mimice z daleka, szczególnie gdy tak leżał półprzytomny w grobie. Bardziej interesujący od jego osoby zdawał się być kostur. Prosty, zagięty elegancko na końcu kij wokół którego wiły się grube łodygi ozdobione kolcami. Posiadał okrągły, ścięty w wielu miejscach, przez co i nierównomierny, kryształ. Mienił się w barwach fioletu, a żywo zielony kolor lśnił na ostrych brzegach. Ewidentnie emanował magią. Wydawało się, że łodygi ożywiły się i zacisnęły na głównym pniu swej konstrukcji. Zabłysnął na moment by po chwili zastygnąć w ciemności, a jego energia magiczna zdecydowanie opadła.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Amaranta cofnęła się, ponieważ kompletnie się nie spodziewała zobaczyć portal w takim miejscu. Dodatkowo jeszcze bardziej nieprawdopodobne, było, że wypadnie z niego mężczyzna i to całkiem przystojny. Mroczna elfka stała dłuższą chwilę w osłupieniu. Szybko jednak wrócił zdrowy rozsądek. Podeszła do pradawnego, by pomóc mu wyjść z dołka.
Przykucnęła i od razu wyczuła, iż jest osobą silnie związaną z magią, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Odgarnęła opadające jej na oczy białe kosmyki i ukradkiem zagryzła wargę, po czym wyciągnęła dłoń do czarodzieja. Ten jednak szybko wstał ot, tak, co zdezorientowało dziewczynę, mimo to nadal chciała mu pomóc wyjść. Już miała się odezwać, gdy z portalu wypadło coś jeszcze, a mianowicie kostur. Trafił on w biedaka, powalając go. Amaranta westchnęła.

- Ktoś tu ewidentnie nie ma dzisiaj szczęścia – pomyślała.

Z pomocą telekinezy, którą gwarantowała jej magia przestrzeni, uniosła mężczyznę oraz kostur. Im wyżej podnosiła ręce, tym wyżej się pojawiali, tak też wylądowali na ziemi tuż obok klęczącej elfki. Dziewczyna była bardzo zaciekawiona mężczyzną, przez tyle lat jedynym, jakiego znała, był jej… przybrany ojciec.
Wyciągnęła rękę i dotknęła jego twarzy zupełnie zapominając, że miała szukać siostry. Przejechała palcami po jego policzkach, włosach, a nawet po powiekach i oczywiście, ustach. W porównaniu do niej był taki blady, zresztą jak każdy, przecież skóra elfki miała bardzo ciemny odcień szarości.

- Ojejku, przecież on się może mnie wystraszyć, ponieważ wyglądam dość inaczej. Co wtedy? Muszę jakoś zrobić dobre wrażenie… Hmm myśl Amaranto, myśl! Może powinnam coś wyczarować? Może jest głodny? Może…

Nagle ten szereg pytań, jakie zadawała sobie Ama został przerwany przez intrygujący blask. Kostur przez chwilę się świecił, elfka była tego pewna. Podeszła do magicznego przedmiotu i usiadła w siadzie skrzyżnym. Głowę zaś oparła na prawej ręce i myślała. Szybko i dość nierozważnie jak na nią zdecydowała się lekko dotknąć kostur, a nawet wziąć go w ręce.

- Ciekawe co potrafisz, czuję tą magie. Mam nadzieję, że twój posiadacz mi wszystko opowie - spojrzała jeszcze raz na pradawnego, nie mogła się doczekać, kiedy oprzytomnieje, kiedy dowie się, jak ma na imię i zobaczy jego reakcje na nią. Tak rzadko widywała żywe istoty w tym miejscu, nie licząc nordki rzecz jasna.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

“Nie ma to jak szczęście w nieszczęściu. Nieszczęście - babsztyl, który sprzedał wzrost za mięśnie, wpadł na mnie z potężnym impetem, zaś szczęśliwe jest to, że ostre kamienie, żwir oraz kawałki niezwykle niewygodnych skał pod moimi plecami idealnie się nadają do amortyzacji takiego czegoś. Taa… Jak ja nienawidzę świata.”

        Oto pierwsza myśl, jaka przeszła przez głowę Siyne, gdy stało się to, co sama skomentowała w swoich myślach. Tyle dobrego, że nie została zbytnio ogłuszona, więc mogła szybko i sprawnie dość do sarkastycznego wniosku odnośnie rzeczonej sytuacji. W międzyczasie krasnoludka mogła poczuć niezbyt ładną otoczkę zapachową wampirzej mrocznej eflki. Mówiąc wprost, Siyne śmierdziała, i to bardziej, niż mogłoby się wydawać po jej wyglądzie.

“Dobra, nie ma przy sobie piwa. I nie dziwie się, takie istoty jak ona pewnie piją krew tych, których zabijają w walce na pięści. Tak czy siak, trzeba się pozbyć tego zbędnego towarzystwa.”

        Po tejże myśli, wampirzyca wzięła głęboki wdech, po czym zaczęła mówić, jednocześnie wydychając wyziewy prosto w twarz krasnoludki, która ja przygniotła do ziemi.

- Witaj nieznajoma. Czy zechcesz łaskawie ruszyć swe tłuste dupsko i zadośćuczynić to, co się stało, kuflem trunku, czy też raczej wolisz załatwić to w bardziej nieprzyjemny sposób?

        Każde jej słowo to była kolejna chwila, gdy z jej ust ulatywało powietrze, przy którym pierdy smoka zdawały się rześkie niczym górskie powietrze. Nordka przez chwilę mogła poczuć, jak to jest otrzeć się o śmierć wywołaną wskutek oddechu, którego zazdrości pewnie i sam Bóg Śmierci. Słychać było, jak okoliczne szczury zaczynają piszczeć w panice, uciekając jak najdalej. Niedaleko rosnący kwiatek zaś aż zwiądł, z chwili na chwilę.

        W końcu jednak Siyne przestała mówić. Smród pozostał, ale przynajmniej powoli słabł na sile. Przynajmniej tak było do chwili, w której owa mroczna elfka… beknęła i to prosto w twarz nordki, celowo jeszcze przybliżając się do tejże. A beknięcie ów jeszcze potężniejsze, w negatywnym i smrodliwym tego słowa znaczeniu, było.
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

Nordka przyjrzała się mrocznej elfce, przez chwile, gdy kręciło jej się w głowie, uznała ją za swą siostrę.

- Ym…Amaranta? Co się stało z twoimi oczami?... Chwilkę… nie. Ty nie jesteś Amaranta, ale jesteś do niej strasznie podobna, dziwne – stwierdziła krasnoludzica – I nie obraź się droga elfko, ale śmierdzisz… I to okropnie. Czy ty się w ogóle kiedyś myłaś? – spytała Izaura jak zwykle brutalnie szczera.

Następnie dziewczyna rozejrzała się za swoim toporem, był tuż obok wbity ostrzem w ziemię, wampirzyca miała szczęście, że nie obciął jej głowy. Natomiast księżycowy kamień nadal spoczywał w ręce Iz, słysząc słowa nieumarłej, nordka zasłoniła sobie nos wolną ręką. Oczywiście wstała, odsunęła się odrobinkę, by nie omdleć ze smrodu.

- Ym, piwa? Uwielbiam… Niestety Amaranta jest taka uparta i mówi, że nie mogę go za dużo pić, ale może coś schowała, musimy się jej zapytać, swoja doga przydałoby ci się zjeść trochę mięty, Ama mówiła, że ta roślina ma bardzo świeży i silny zapach. – nagle Siyne beknęła jej prosto w twarz – Ueeehh! Na Prasmoka! Coś ty jadła?! A ponoć to nordy śmierdzą i są niewychowane. Ale jak widać, są wyjątki. Dobra, damy ci piwo, jestem pewna, że Ama je gdzieś trzyma. Pod warunkiem że się wykąpiesz i zjesz coś z tą miętą, czy to się pije, a zresztą… W każdym razie masz to zrobić! Jasne? – rzuciła jej piorunujące spojrzenie.

Po chwili jednak wzięła swój topór, do którego wyciągnięcia z ziemi potrzeba było dość sporej siły, a Izaura zrobiła to z łatwością. Rozejrzała się dookoła, odnalazła wzrokiem siostrę i zdziwiła się mocno, widząc, jak z kimś rozmawia.

- Kto to u licha jest? Jakiś facet? O cholera, Ama jest zbyt spokojna, to podejrzane, a może on jej mąci w głowie?! Muszę tam pójść i w razie czego przywalić temu intruzowi prosto w szczękę. Nie będzie mi siostry czarował jakimś czułymi słówkami — pomyślała Izaura, przepełniała ją zazdrość, aczkolwiek wmawiała sobie, że to uczucie powinności obrony swojej starszej siostry.

- Dobra słuchaj mroczna elfko, jestem Izaura, jestem nordką, a tam stoi moja siostra Amaranta z… jakimś typkiem, którego nie znam wprawdzie, ale idziemy tam i to już! – złapała za rękę wampirzyce i wyrwała do przodu, by nie odczuwać aż tak jej smrodu.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

Kvaser, mimo że był półprzytomny, poczuł ciepło na swej twarzy. Wówczas jeszcze nie za bardzo rozumiał, że to filigranowa dłoń elfki wędruje swoimi ścieżkami, ale z pewnością ten gest należał do przyjemnych. Gdyby był bardziej świadom z pewnością przypomniałby sobie ćwiczenia za czasów bywania w świątyni, gdzie to kobiety nakładały delikatne dłonie na twarze uczestników przysłaniając ostatnie promienia słońca i zmuszając ich tym samym do poruszenia wyobraźni, a w późniejszej chwili zyskania spokoju ducha. Teraz jednak kapłan ani trochę nie mógł zaznać takich przeżyć.
Ocknął się nieco bardziej dopiero, gdy elfka przysiadała do kostura. Nic jeszcze nie słyszał, a obraz wciąż bujał się z kąta w kąt, aczkolwiek dostrzegł, że ktoś, lub coś, zbliża się do jego „ szlachetnego prezentu”. Widok był na tyle rozmazany, że pierwsze co na myśl przyszło Kvaserowi to fakt, że chyba piekielna z ostatniego spotkania wysłała go albo do świata duchów albo na swoją ojczyznę, chociaż druga opcja była mniej przekonywująca. W końcu piekło śmiało kojarzyło się z czernią i czerwienią lejącej się lawy, a tu istniał jedynie mrok i pochmurność dnia. Istota wydawała się długa, jakby okryta płachtą bieli, która w dosyć intrygujący sposób mogła łączyć się z cmentarnym wystrojem tego miejsca. Jedni pomyśleliby „upiór”, inni zaś „diabeł”, ale Kvaser nie pomyślał nic.
Nie pomyślał, bo nie czuł strachu, ani wątpliwości. Jedynie okropny i pękający ból na całej powierzchni głowy, szczególnie w miejscu zderzenia czaszki z kosturem (chociaż tego nie pamiętał, ale tam kumulował się najgorszy punkt cierpienia). Nawet potężny kac po zebraniu się kapłanów z każdego możliwego zakątka Alaranii w porywająco nazwanej budowli „Świątynia Światów” nie równała się z tym dudnieniem we łbie co teraz.
O dziwo, dotychczas nie wypowiedział ani jednego słowa. Zyskał na tyle świadomości oraz rozsądku by nie jęczeć z bólu i nie paść nagłą śmiercią, bo nie wiedział, a wręcz nie widział, z kim ma do czynienia. Przyglądał się tak jeszcze przez chwilę, aż wreszcie zaczęły docierać do niego inne bodźce zewnętrzne tj. zapach czy też słuch. Obraz powoli się stabilizował, nabierał konturów i zrozumiał, że to kogo spotkał nie mogło być niczym strasznym. A przynajmniej nie było potworem.
Poczuł łagodność natury nieznajomej, jej opanowanie, wyczuł jej ciekawość. Teraz sam był nieco spokojniejszy. Niektórzy emanowali wręcz swoją wewnętrzną energią i w przypadku tej kobiety było tak samo. Dojrzał szpiczaste ucho i szybko doszedł do wniosków, dosyć logicznych, że prawdopodobnie należy do mrocznej odmiany elfów. Już miał odetchnąć z ulgą nakładając dłoń na pierś, gdy nagle oczy niemalże wystrzeliły mu jak z orbit widząc, jak dziewczyna sięga po kostur.
Kapłan zerwał się na łokciach, po drodze docisnął dłoń do czubka głowy odczuwając większy ból pod wpływem podwyższonego ciśnienia i opadł na przedramiona kompletnie zaskoczony widokiem. Kostur, swoim własnym kaprysem, owinął swe pnącza w bardzo łagodny i elegancki sposób. Początkowo to na dłoni mrocznej elfki, a później z odwagą sięgnął szczupłego nadgarstka. Był dla niej przyjazny, starał się zrobić wszystko by nie naruszyć ciągłości skóry ów nieznajomej kolcami.
Kvaser, jak zaklęty, wpatrywał się w zaistniała sytuację, a dopiero po chwili załapał, że czarnoskóra istota na niego spogląda. I tu uderzył go kolejny, ale za to atrakcyjny widok. Miała smukłą twarz, nieco pociągłą. Uszy ozdobione kolczykami, nie za długie, ale za to pełne usta i wpasowujący się do sylwetki twarzy nos. Jej włosy, idealnie proste i ostro ścięte, opływały całą sylwetkę nieznajomej. Jednak na pierwszy widok wybiły się skontrastowane oczy. Niczym dwa diamenty odnalezione w kopalniach węgla mieniły się w odcieniach klarownego błękitu, bawiąc się różnorodnością swych odcieni. Z jednej strony były pięknem, z drugiej zaś przypomniały mu o piekielnej, w której sidła mógł w końcu paść z własnej głupoty.
-Ahm…Ja…-zaczął mało politycznie. Potrząsnął głową i usiadł ocierając twarz. Czynną rękę wsparł na zgiętym kolanie i rozejrzał się dookoła. Wciąż nie za bardzo wiedział gdzie jest, a okoliczne nagrobki oraz wykopany dół raczej niezbyt dobrze czy przyjaźnie się prezentowały. Jednak Kvaser był zbyt dobrze wychowany by pierwsze, co powiedzieć to „ale dziura”. Każdy mieszkał, jak chciał i nie miał w nawyku oceniania czyjegoś stylu życia. Najwidoczniej ta kobieta preferowała sobie nekromackie krajobrazy i chyba wolał nie wiedzieć czy bawi się i tańczy z trupami. Wówczas z pewnością, jeszcze chwilę temu, byłby honorowym gościem.
-Wybacz…-podjął na nowo ochrypniętym, ale niskim, męskim głosem.
Jak mógł dokończyć to zdanie? „Ale miałem ciężki dzień”? To z pewnością było widoczne na pierwszy rzut oka! „Trafiłem tu całkiem przypadkowo”? To również mogłaby szybko stwierdzić spostrzegawcza osoba, a ta elfka na taką wyglądała. Inteligentna, mądra i spokojna. Z resztą dopiero co wyleciał z portalu i stracił przytomność. Nawet najzwyklejszy wieśniak mógłby się tego domyśleć. Chociaż nie… Wieśniak już by leciał z widłami posądzając kapłana o demoniczne lub piekielne pochodzenie.
Jeszcze raz rzucił spojrzenie na dłoń dziewczyny, z której kostur powoli wycofywał swój uścisk powracając do początkowej formy. Oczy mężczyzny wydawały się bledsze niż zazwyczaj na tle ubrudzonej twarzy. Były puste, bezemocjonalne, mimo że głowa wciąż pulsowała stałym bólem. Delikatnie przeniósł wzrok wyżej i teraz przeszywał ją na wskroś swoim spojrzeniem, chociaż sam Kvaser nie miał zamiaru być odebrany za złego. Po prostu wciąż próbował odnaleźć się w sytuacji i miejscu.
-Nazywam się Kvaser…-podjął na nowo, nieco odważniej, ale jego pewność szybko przytłoczona została zbliżającą się postacią. Mężczyzna mlasnął, jakby w zapytaniu o osobę, ale wówczas dojrzał, że jest tam ktoś jeszcze. Blond, mała piękność kroczyła zdecydowanie bardziej w jego stronę, co odczuwał nawet przy fakcie, że znajdował się bardzo blisko mrocznej elfki. Była nastawiona w gotowości bojowej, a kapłan zdecydowanie nie miał sił walczyć. W dodatku z kobietą?! Jego sumienie nie miało na to szans. Wydawać by się mogło, że jasnowłosa coś sobie upolowała, bowiem ciągnęła ledwie poruszające się, niemalże zwłoki, które wykazywały odrobinę życia tylko tym faktem, że nogi się jej poruszały.
-Nie chcę być niegrzeczny, aczkolwiek ona chyba kieruje się w naszą stronę. Zdaje się być w humorze zdecydowanie bardziej energicznym i nastawiona nieco bardziej „entuzjastycznie”, przy czym odnoszę wrażenie, że cała jej „energia” kumuluje się na mojej osobie, co wzbudza we mnie pewne wątpliwości mojego przeżycia. –zauważył Kvaser nie wiedząc czy lepiej spoglądać na zbliżającego się napastnika, czy może z grzecznością mówić w stronę elfki- Mam tylko nadzieję, że ją znasz. –rzucił w końcu podsumowująco.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Amaranta patrzyła zaciekawiona na pnącza, które oplatały w bardzo delikatny sposób jej dłoń. Dziewczyna zaczęła myśleć, co jeszcze może robić ten kostur, gdy czarodziej wstał nagle, wspierając się na łokciach. Po chwili jednak utracił siły, a elfka już miała zamiar coś powiedzieć, iść gdzieś po coś, co by mu pomogło. Jej myśli zostały bardzo łatwo zaprzątnięte pnączami posuwającymi się coraz bardziej w stronę nadgarstka.

Po chwili jej spojrzenie ponownie spoczęło na pradawnym. Analizowała jego wygląd od czubków ciemnobrązowych włosów, potem zaś przyjrzała się jego piwnym oczom tak wnikliwie, jakby chciała zajrzeć wprost w jego duszę. Następnie omiotła wzrokiem jego ubiór, pomyślała o tym, iż mogłaby mu stworzyć jakiś całkiem nowy, jednak to teraz takie ważne nie było, ponieważ on się odezwał.
Wsłuchała się w jego głos, zapominając całkiem o magicznej lasce i szukaniu siostry. Teraz w centrum uwagi znajdował się Kvaser i zaprzątał mrocznej elfce niemal wszystkie myśli. Zastanawiała się, kiedy powie coś więcej. Oczywiście rozumiała jego dezorientacje, ale buzowała w niej ciekawość i fascynacja mężczyzną, więc z tego napięcia aż zagryzła wargi zniecierpliwiona.

W końcu to zrobił, Ama chciała odpowiedzieć, ale wydała tylko bliżej nieokreślony dźwięk będący swego rodzaju „mhm” bez otwierania ust i kiwnęła głową na znak, że jest w porządku i nie musi przepraszać. Skarciła się za to w duchu, zła na samą siebie. Nie spodziewała się tego, że ktoś ją do tego stopnia onieśmieli. Odwróciła wzrok w stronę kostura, którego pnącza już wycofywały się z jej dłoni.

- Miło cię poznać… - wreszcie zdołała coś wypowiedzieć – Kvaser, ja nazywam się Amaranta – powiedziała bardzo łagodnie, umiejętnie ukrywając burzę uczuć, jaka się przez nią przetaczała, wywołując szybsze bicie serca.

Niespodziewanie wspomniał o kimś, kto się zbliża. Elfka spojrzała w tamtą stronę, a na jej ustach zagościł uśmiech. Pomachała Izaurze, ciesząc się, że ostatecznie nordka sama do niej przyszła i nie będzie musiała włóczyć się nocą, szukając jej.
Teraz ponownie odwróciła głowę do pradawnego, by mu odpowiedzieć.

- Nie musisz się obawiać. Ona nazywa się Izaura i jest moją siostrą, niebiologiczną rzecz jasna, bo przecież jesteśmy zupełnie innych ras. Najbardziej prawdopodobne jest to, że coś ją lekko zdenerwowało, aczkolwiek jej charakter bywa często dość wybuchowy co w połączeniu z tym, że należy ona do nadzwyczajnie żywych osób, może wywoływać strach u niektórych osób, które widzą ją w takim stanie. Gwarantuję jednak, iż włos ci z głowy nie spadnie – odpowiedziała.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        W pełnym skupieniu, wyczulając wszystkie swe zmysły, Siyne starała się jak najbardziej, by każde słowo Izaury wleciało do niej jednym uchem, pominęło mózg szerokim łukiem, a następnie zagnieździło się w jej dupie, by po jakimś czasie móc wydalić przemowę nordki, podobnie jak organizm wydala wszystko, co ma podobną wartość, a co mu zbędne. W międzyczasie zaś wstała, podrapała się po obolałym pośladku, czyniąc przy okazji prowizoryczny masaż paznokciami, co by ból ustąpił, a i przy okazji rozglądnęła się, czy może przypadkiem nie zna tego miejsca.

“Ani śladu wymiocin, oszczanych ścian czy choćby moich podobizn z napisem “Tego ścierwa nie wpuszczamy”. Czyli jednak jeszcze nikt mnie nie ugościł w tych stronach. Sądząc po stanie okolicy, przy odrobinie szczęścia zostanę zarżnięta za rogiem przez jakiegoś psychopatę. Oby tylko użył narzędzia zbrodni z ostrym końcem, w przeciwnym wypadku to byłby już dwunasty raz, gdy ktoś robi mi nadzieje na szybką śmierć, która równie szybko idzie się pieprzyć, a wraz z nią mój napastnik i ja, czy tego chce, czy nie.”

        Rozmyślałaby tak dalej, gdy nagle skuteczny przesył informacji do jej zacnej rzyci został przerwany przez słowo “piwo”, które z królewskim orszakiem przeszło prosto do mózgu, by tam uaktywnić wszystko, co do uaktywnienia było, czyli z trzy, cztery szare komórki, które jeszcze nie zostały zapite na śmierć.

- Piwo? Przekonałaś mnie. Jeśli się da, to z odrobiną trutki, tak w proporcji jeden do jednego. To znaczy jedna kropla trunku na jeden worek trutki, co by smak odejścia z tego świata był wyrazisty, ale jednocześnie by choćby nutka alkoholu przez to przemawiała. - Odpowiedziała, nie wiedząc, na co się zgodziła, bo nie przywiązywała zbytnio uwagi do innych informacji, jakie próbowano jej przekazać. W końcu Siyne została złapana za rękę, a następnie ciągnięta w pewien nieokreślony kierunek. A ciągnięta była tak energicznie, iż nie zdołała utrzymać się na nogach, kończąc niczym szmaciana lalka w rękach dziewczynki, której nie obchodzi los targanej po ziemi zabawki. - Mocny uścisk. Mam uzasadnione przeczucie, że kiedyś miałaś brodę, a imię twe brzmiało Olaf. Dam ci znać, gdy zacznie ci wystawać twój zapasowy oręż, który starasz się ukryć wraz ze swą dawną płcią.

        W końcu znaleźli się niedaleko rozkopanego grobu. W nim przebywał z wyglądu ludzki mężczyzna, a tuż obok była kobieta, będąca mroczną elfką, zupełnie jak Siyne kiedyś. Już miały ją dopaść dawne wspomnienia, lecz wampirka wyparła je, a następnie wykrzyknęła niemalże takie oto słowa.

- Gdzie to piwo, ja się pytam. Piwo obiecałaś, piwo dawaj. Przez ciebie muszę znosić katusze życia przez kolejne sekundy do cholery, to miejsce nie wygląda mi ani na karczmę, ani na burdel choćby. Chociaż druga opcja wciąż jest możliwa, gusta są różne, wszystkie jednak z dupy wyciągnięte.

        Po tych słowach, z pomocą mizernego szarpnięcia ręką, uwolniła się z uścisku nordki, by następnie chwiejnie niczym ożywiony przez nekromantę nowicjusza szkielet powstać na swe własne nogi. A przez swe pijackie ruchy, choć chciała ustawić się w stronę nieznanych osób, to jednak ustawiła się plecami do nich, przez co ci mogli podziwiać jej plecy, oraz cyrograf na tychże, w pełni okazałości. Nie trwało to jednak długo, bowiem z gracją żula spod tawerny obróciła się we właściwy kierunek.

- No dobra. Widzę wasze krzywe mordy pierwszy raz, wiec, pozwólcie, że się z wami przywitam. - Najpierw skierowała dosyć niechętnie wzrok na Amarantę. Nie poznała jej ani trochę, bowiem zbyt zajęta była odpędzaniem tego, co pojawiało się w jej głowie, gdy patrzyła na białowłosą. - Witam cię, uliczna kurwo. Tyś jest najtańsza z tanich ladacznic, niech więc twe plugawe narządy oraz obsrany tyłek będą szeroko otwarte na widok mężczyzn, a ryj twój przerażający niech odstrasza wszystko, co ma oczy na wieki wieków, kurwa.

- Ty zaś, mężczyzno o dziewiczym wyrazie twarzy, zasłużyłeś na lepsze przywitanie. Spłoń duszą w piekle, a twe truchło niech pożre stado bezdomnych. Nie dziękuj, i tak mam to gdzieś.

        Następnie, jak nigdy nic, odetchnęła, w międzyczasie chwytając się za głowę obiema dłońmi, bowiem nagle uderzyło ją to, że przy odrobinie szczęścia już dawno opuściłaby ten marny świat, a tak, to musi się użerać z innymi, równie marnymi istotami.

- To jak z tym piwem? - Rzuciła w stronę nordki, nawet nie patrząc w stronę tejże.
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

Krasnoludka skrzywiła się bowiem czuła, że ta kobieta podobna do jej siostry jakoś wcale nie raczy jej słuchać, a ponoć to nordowie są niewychowani! No i ona jeszcze się po tyłku ot, tak drapała, Iż przewróciła oczami. Dopiero jak wspomniała o piwie, jej niekulturalna rozmówczyni raczyła wykazać zainteresowanie.

- Ee… Co ty się zabić chcesz? Głupia jesteś? Szkoda życia! – skomentowała nieco zaskoczona dziewczyna, po czym zaciekawił ją pradawny przy mrocznej elfce.

Izaura szła z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy, aczkolwiek jedno jest pewne, nie był on pozytywny. Ciągnęła za sobą wampirzycę i starała się, by ta pozostawała jak najbardziej w tyle, ten nieznośny smród, a fe! No i dodatkowo obawiała się o siostrę, jakoś nie miała zaufania do tego faceta. Przecież to ledwo drugi facet w jej życiu, gdzie pierwszy przybranym ojcem, który wraz z matką chciał zabić ją i Amarantę. Słowa nieumarłej jednak sprawiły, że jasnowłosa gwałtownie się zatrzymała i stanęła jak wryta.

- Co…? – zdołała wykrztusić, analizując słowa pijaczki, które kompletnie ją zszokowały, jeszcze nikt nigdy tak do niej nie mówił, nordka aż spojrzała za swoją spódniczkę czy aby na pewno wszystko jest w porządku, dotknęła podbródka. Bez słowa ruszyła do przodu, nadal ciągnąc mroczną elfkę za sobą.

Szybko dołączyły do reszty i nim ktokolwiek, cokolwiek powiedział zrobiła to Siyne. Darła się do krasnoludki by dała jej piwo, ale dziewczyna nie odpowiedziała, wygląda na to, że jej wcześniejsze słowa naprawdę ją zabolały. Nawet nie protestowała, jak wampirzyca uwolniła się z jej uścisku. Zajęła się najbardziej możliwym z możliwych zgrabnie obraźliwym powitaniem. To przywołało krasnoludke do rzeczywistości, patrzyła gniewnie na ciemnoskórą i gdy ta wspomniała o piwie, Izaura po prostu skoczyła na nią i powaliła na ziemię.

-NIKT NIE BĘDZIE OBRAŻAŁ MOJEJ SIOSTRY!!! – krzyczała w niebogłosy i okładała nieumarłą pięściami.

Potem jednak się uspokoiła i wstała, nie mogłaby jej zabić. Odetchnęła, próbując się uspokoić i podeszła do Kvasera przyglądając mu się wnikliwie. Ostatecznie uznała, iż trzaśnięcie mu z otwartej ręki w twarz będzie dobrym zwieńczeniem całego zamieszania.
Gdy trochę ochłonęła podeszła do Amaranty i westchnęła smutno.

- Czy ja wyglądam, jakbym była facetem? – wypaliła całkiem skołowana.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

Słysząc spokojny głos Amaranty Kvaser uśmiechnął się nie tylko w duchu, ale i jego kąciki ust w rzeczywistości powędrowały ku górze. Jeszcze bardziej się ucieszył na wieść, że być może istnieje szansa na brak starcia z małą blondyneczką, która z mordem w oczach kierowała się w ich stronę. Tylko, właśnie… Ten mord w oczach długo pozostawał u krasnoludzicy i to niestety ponownie wzbudziło grom wątpliwości w mężczyźnie.
Kapłan postanowił wyjść naprzeciwko przybranej siostrze mrocznej elfki, dlatego też wstał, po czym pomógł również zebrać się Amarancie do pionu. Zrobił to, jak zawsze, z należytym wychowaniem. Odniósł nawet wrażenie, że białowłosa jest odrobinę onieśmielona, ale trudno mu było ocenić sytuację z brakami emocjonalnymi jakie w sobie posiadał. Przy tym prostym geście zwrócił również uwagę na to, by nie odwrócić się tyłem do zbliżających się dwóch kobiet, tak by Izaura mogła zarejestrować całość jego działania. Zrezygnował także z przejęcia kostura w swoje dłonie, by ta nie uznała go za wroga pierwszego rzędu. Przynajmniej nie tak Kvaser wyobrażał sobie swój pogrzeb.
I cała nadeszła sytuacja zmieniła się w ciągu kilku następnym minut.
Kvaser oczywiście z delikatnym ukłonem przywitał już z daleka dwie nieznane mu istoty. Był w stanie zdzierżyć smród mrocznej i pijanej elfki. Nie zatknął nosa! Chociaż szczerze cierpiał z tego powodu. Starał się utrzymać nieugiętą mimikę na swej twarzy, a wręcz ozdobić ją przyjaznym, choć tym razem niepewnym, uśmiechem. Odebrały by wszelkie ciosy ze strony Izaury byleby tylko wojna się nie rozpętała, a zapowiadało się na niezłą siekę już po pierwszych słowach pijaczki.
-Witajcie. –odezwał się jako pierwszy, a wsiąknięty odór wywołał w jego głowie pulsujący ból. Nie był w stanie powstrzymać swoich myśli krytykujących te chemiczną trutkę w postaci ładnej, ale zapuszczonej, kobiety. Udało mu się dojrzeć wykreowany na plecach mrocznej elfki dziwny wzór, dosyć znajomy dla oczu kapłana. Wytężył wzrok, ale nim zdołał cokolwiek odczytać bądź spróbować odczytać, ta zwróciła się ku ich dwójce.
Pierwsze słowa nieznajomej wzbudziły zarazem odrazę, jak i litość w sercu czarodzieja. Zmarszczył brwi, jakby w złości, ale też zastanawiał się w głębi serca w jaki sposób można doprowadzić się do takiego stanu. Z reguły trochę inaczej podchodziło się do pijanych osób… Stąd też wiedział, że wszelkie nauki i karcenie ciemnoskórej na nic się zda w takim momencie. Mimo wszystko, jakoś wewnętrznie chciał się odezwać.
-Jesteś tak nieuprzejma, że nie powinnaś dostać za to kropli alkoholu. –zauważył nieco krytycznie Kvaser. On zdawał sobie doskonale sprawę, że nawet najgorsza obelga w jej stronę nie podziała, ale zabranie alkoholu na pewno choć trochę wewnętrznie ją poruszy. Bynajmniej na tyle by wymusić w niej minimalizm grzeczności. – A w okolicy nie odnajdziesz krzty jakiegokolwiek trunku…
Nie aby szczególnie ruszyło go wyzwiska w jego stronę, ale obrażanie kobiety (nawet przez kobietę!) nigdy nie potrafił uznać za stosowne. Nikt siebie lubić nie musi, ale wyzwiska też przecież nie są w stanie czegokolwiek zdziałać, cokolwiek by ów dziewczyna nie przeżyła. Szczególnie, że pijana elfka najwidoczniej w tym wszystkim miała jakiś choćby najmniejszy interes. Niedługo wytrzeźwieje i to dopiero będzie ból…
Jednak ból przyszedł nieco szybciej i trochę w innej postaci.
Mężczyzna wybałuszył oczy widząc, jak nordka rzuciła się z pięściami na tę przepitą elfkę. Nie spodziewał się aż takiej agresywności! I oczywiście nie przeczuwał takiego obrotu spraw. Nie zdążył się zastanowić nad tym co zrobił, a jego gest graniczył ze śmiercią.
-Izauro, proszę uspokój się –powiedział bardzo twardym i ostrym głosem w stronę krasnoludzicy. Szybko przełknął ślinę, bo nie był pewien czy dobrze spamiętał jej imię, ale i też dlatego, że mógł oberwać prosto w nos z niezłą siłą.
Podczas tych słów chwycił Izaurę za przedramię powstrzymując ją od kolejnego ataku. Nie stronił również od kontaktu wzrokowego, ale ta w szale pieści szarpnęła się sprzedając dziewczynie kolejny cios. Kvaser był niesamowicie zmęczony, ale jeszcze bardziej nie chciał być świadkiem śmiertelnej ofiary. Ani w swojej postaci, ani w postaci tej pijaczyny.
Wokół jego ciała uniosła się delikatna otoczka błękitu, ale gwałtownie zgasła, gdy Izaura nagle się opanowała.
Kvaser nie wiedział nawet co zrobić. Nakrzyczeć na nią, pogniewać się…co prawdopodobnie nie podziałałoby na nordkę. Nie potrafił jednakże ukryć swojego niezadowolenia.
Gdy krasnoludzica wstała on spojrzał na nią delikatnie wściekłym wzrokiem marszcząc przy tym mocno brwi. Mogła odnieść wrażenie, że nie drgnął o centymetr, gdy ta trzasnęła go w policzek. Na chwilę tylko przymknął oczy, by przegryźć te całą sytuację i by przygotować się na liścia po drugiej stronie, który nie nadszedł.
Nabrał spory haust powietrza przez nos i wypuścił, gdy tylko dziewczyna go wyminęła. On sam zbliżył się do pijaczyny nie zważając na to czy ta w zemście rzuci się na Izaure z pięściami. Przyłożył dłoń na poranioną twarz i cicho wypowiedział zaklęcie. Niebieski kłęb dymu ulotnił się z obręby granic twarzy wampirzycy. Wyssał z niej energię, na tyle by nie miała sił wstać, ale by też nie doprowadzić dziewczyny do zgonu. Teraz mogła jedynie jojczeć niezrozumiałe słowa, ale Kvasera mało to obchodziło. Przy okazji sam się odrobinę „nakarmił” by mieć siłę nieść pijaczkę.
Tak też zrobił. Zebrał mroczną elfkę w swoje ręce, po czym przerzucił ją sobie przez ramie modląc się o to, by ta na niego nie puściła kolorowej rzeki swoich niedawnych posiłków, chociaż psychicznie był na to gotowy. Szczerze nie przyglądał się i nie porównywał mrocznych elfek, bo nie miał na to czasu w tak gwałtownych zdarzeniach. A teraz, gdy twarz upitej była nieco zniekształcona ciosami już w ogóle nie skupił na to swojej uwagi.
-Nie chciałbym być nachalny… Rozumiem, że poczynania tejże nieznajomej nie są jakoby zgodne z ogólną normą zachowania, aczkolwiek mimo jej grubiańskości nie będę popierał tego typu odwetu. Nie mam również sposobności zabrania jej ze sobą, ponieważ nie dane mi było się dowiedzieć gdzie jestem. A nawet gdyby, to okolica ta nie jest bogata w roślinność, która pozwoliłaby mi nad opieką tejże… kobiety. Zwracam się więc z prośbą, czy moglibyśmy dotrzeć gdzieś w bezpieczne miejsce z możliwością skorzystania medykamentów, po czym usunęlibyśmy się z tej okolicy? –spytał Kvaser głównie to oczekując odpowiedzi od Amaranty. Mroczna elfka była o wiele bardziej skłonna to chęci współpracy, a na zgodę ze strony krasnoludzicy nie miał z pewnością co liczyć…
Aby odrobinę przekonać do siebie nordkę postanowił jeszcze coś dodać od siebie na koniec:
-Pomyśl, jak ją wyleczymy i obudzi się na potężnym kacu bez możliwości zapicia go... Myślę, że bardziej będzie się tym przejmować niż obecnym stanem swojej twarz...-próbował zachęcić do współpracy Izaurę.
-Mam nadzieje, że nie krwawi nadmiernie... -mruknął pod nosem, bardziej martwiąc się o stan zdrowia pijanej niż o swoje zniszczone szaty, z których ledwo co i tak zostało.
Awatar użytkownika
Amaranta
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje: Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Amaranta »

Amaranta widząc Siyne zdziwiła się lekko, ponieważ pierwszy raz spotkała przedstawicielkę tej samej rasy co ona. Dodatkowo jej kolor skóry oraz włosów był praktycznie taki sam jak u elfki. Wprawiło ją to w stan zamyślenia.

- Nadzwyczajne… mam wrażenie, iż nie spotykam cię po raz pierwszy – powiedziała w myślach mimowolnie.

Kolejne słowa wampirzycy, całkiem zbiły dziewczynę z tropu, tego się nie spodziewała.

-… Piwo? – spytała, by się upewnić, że to nieprzesłyszenie – Ugh… Naprawdę Izauro? Obiecałaś przypadkowo spotkanej osobie piwo ot, tak? – pacnęła się dłonią w czoło, zawiodło ją zachowanie siostry, a sposób wypowiadania się przez nieznajomą dodatkowo dobił.

Nagle nieumarła obróciła się w taki sposób, iż doskonale widoczny okazał się cyrograf, na co Amaranta lekko rozdziawiła usta, zaskoczona tym faktem, a nawet można by powiedzieć, wystraszona. Kto wie, co też za tragedia spotkała tę dziewczynę, iż musiała zawrzeć pakt z samym diabłem. Przez chwile białowłosą ogarnęło współczucie dla nieznajomej. Jednak kolejne słowa owej przemiłej osóbki całkowicie to rozproszyły.

-… - zaniemówiła, słysząc jej słowa i musiała minąć dobra chwila, by zdołała cokolwiek odpowiedzieć – Jakim prawem kierujesz we mnie tak obraźliwe słowa i oszczerstwa niemające choćby najmniejszych podstaw? – spytała nieco zdenerwowana, aczkolwiek tylko trochę, za spokojna była na ataki gniewu.

Po tym, jak jej obraźliwe słowa dotknęły również czarodzieja, miała jeszcze czelność pytać co z tym piwem… Mroczna elfka nie rozumiała, jak można być takim… Takim nieprzyjemnym delikatnie mówiąc.

- Wiesz… jeśli tak chcesz to piwo, powinnaś zachować się nieco grzeczniej i… - chciała dać Siyne cały wykład o dobrym wychowaniu, ale wkurzona krasnoludzica się nie pohamowała. Skoczyła na nieumarłą i okładała ją pięściami – I… Izaura! Natychmiast przestań! – krzyknęła, nawet nie przewidując takiego obrotu spraw, ale siostra jej nie słuchała, tylko zagłębiła się w szaleńczym odwecie za wcześniejsze, okropne słowa wampirzycy.

W końcu jednak przestała i wszystko wskazywało, iż już jest w porządku, ale nim Ama zdążyła zareagować Izaura musiała jeszcze przywalić Kvaserowi co mroczna elfka skomentowała jedynie bezradnym westchnięciem. Spojrzała na leżący na ziemi kostur, mężczyzna raczej się ni obrazie, jeśli go tylko podniesie… i się mu przyjrzy. Tak też zrobiła i przejechała po nim palcem, jakby szukała czegoś, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Jednakże przez odór, jaki niosła wraz z sobą wampirzyca, nie mogła się skupić nawet na tym, myślała, że w końcu nie wytrzyma i chyba zemdleje.

- Oh… chyba zgłębię dziedzinę magii wody, choćby tylko dla zmycia, przynajmniej połowicznego, tego smrodu z tej dziewczyny… - pomyślała z niezwykłą powagą.

Amarancie nie umknęła ta chwilowo widoczna błękitna otoczka wokół pradawnego.

- Chciałeś użyć jakiegoś zaklęcia? – spytała z miną wyrażającą coś pomiędzy ciekawością a zaniepokojeniem. Po chwili, gdy Izaura już całkiem się opanowała, użył on zaklęcia na pijaczce – Co ty jej zrobiłeś…? – spytała spokojnie, aczkolwiek z jednej strony dobrze, że coś zrobił, bo wampirzyca nie była zbyt miła, a z drugiej no to nie wyglądało najlepiej.

Następnie mężczyzna wziął pół przytomną dziewczynę i miał zamiar zabrać ją gdzieś w bezpieczniejsze miejsce. Ama poczuła dziwne, nieuzasadnione ukłucie zazdrości, które zdusiła, by nikt tego po niej nie zauważył. Sama tego kompletnie nie rozumiała.

- Ależ oczywiście, razem z Izaurą tutaj mieszkamy, pójdziemy do nas do domu – uśmiechnęła się do Kvasera przez chwilę patrząc mu prosto w oczy, jednak gdy zdała sobie sprawę z tego, co robi, to szybko odwróciła głowę gdzieś w bok, patrząc niby w coś ciekawego w oddali.

O ironio faktycznie coś tam było, biała, mieniąca się różnymi odcieniami błękitu, idealnie wygładzona kamienna kula.

- A cóż to? – spytała, rzucając spojrzenie Izaurze, bez słów dając znak, by po to poszła.
Awatar użytkownika
Siyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Kurtyzana , Służący , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Siyne »

        Choć niebo było pochmurne, a i wieczór się zbliżał, to jednak Siyne nie była w stanie przewidzieć, że zacznie padać pięściami i do w dodatku prosto w jej twarz. Była to miła niespodzianka z dwóch powodów. Pierwszym była szansa, iż krasnoludzica nie zdąży się opanować i skróci jej żywot, co byłoby tak mile widziane przez pijaczynę, że aż nie wydawała z siebie odgłosów bólu, gdy była bita. Druga rzecz to fakt, iż z jakiegoś powodu cyrograf nawet nie starał się bronić jej przed obecną sytuacją, dzięki czemu wizja nadchodzącej śmierci była coraz bardziej przejrzysta i widoczna.

        Niestety jednak, po którymś uderzeniu Izaura zaprzestała swojego ataku, choć jak dotąd szło jej całkiem dobrze. Złamany nos, podbite prawe oraz lewe oko, rozcięty prawy łuk brwiowy oraz usta, a także intensywne siniaki i już nieco opuchnięta twarz na całej swej powierzchni. A wisienką na torcie były strużki krwi uchodzące zarówno z nosa, jak i ust. Pewnie jakieś uszkodzenia jeszcze były, lecz na pewno nie dostrzeże się ich nagim okiem.

        Po chwili, która upłynęła bez żadnych dodatkowych ran, na jak dotąd obojętnej twarzy wampirzycy pojawił się grymas gniewu. Już miała wstać, otrząsnąć się nieco i zwyzywać po raz kolejny kogo się da, lecz pewien mag imieniem Kvaser postanowił storpedować tego typu zamiary, bowiem, o ironio, wyssał z wampirzycy tyle energii, ile mógł, bez zbędnego zabijania przy tejże czynności.

“Nienawidzę magii, nienawidzę magów, nienawidzę wszystkiego. Niech wyczaruje sobie smoczą kuśkę między pośladkami, a nie na innych się rzuca i ich osłabia niczym cnotliwa panienka, zamiast po prostu załatwić kogoś porządnie jak facet z jajami”

- Eee...eyhhhh… - Miało to być prawdopodobni przezwisko, lecz faktycznie, była tak słaba, że ledwo to zdołała z siebie wydobyć, a już miała ochotę nic więcej nie mówić, bo i sił brakowało.

        Nawet zwymiotować sił nie miała, a to chciała zrobić, ledwo została podniesiona przez czarodzieja. A jak została przerzucona przez jego ramię, to już planowała, jakby pokryć mężczyznę w szczynach, wymiocinach i odchodach. niekoniecznie w tej kolejności, ale bez wątpienia to było w planach wampirzycy. Próbowała ruszać rękami i nogami, co by okaleczyć tego, co ją przenosił, ale ledwo smyrnęła go rękami i nogami, pogłaskała niemalże - niecelowo oczywiście.

“Może wykrwawię się po drodze, kto wie…”

        Jak na zawołanie, ledwie te myśli przemknęły przez pijacką główkę, a cyrograf rozpoczął swe działanie, w czasie, gdy Amaranta ujrzała tajemniczo ciekawy przedmiot. Atmosferę dookoła nich przeszyło złowrogie przeczucie, zupełnie jakby piekło samo w sobie miało zamiar otworzyć swe bramy dokładnie tam, gdzie stała Siyne. Czysta magia obecna dookoła nich zaczęła zaginać się oraz zmieniać dookoła wampirzycy, przybierając złowieszczy charakter, który jest charakterystyczny dla czegoś, co określić można esencją piekła samego w sobie.

        Tak czy siak, magia, która była dookoła, na mocy diabelskiego cyrografu, zaczęła robić swoje, czyli ratować zarówno zdrowie ciała, jak i urodę wampirzycy. Rany zaczęły się zasklepiać, siniaki zanikać, a krew, która ubrudziła jej twarz, także przestała istnieć, nie pozostawiając po sobie ani jednego śladu, dzięki czemu powróciła do Siyne jej nieskalana uroda. Całemu temu procesowi wciąż towarzyszyła magia piekielna, która, o dziwo, nawet po zakończeniu leczenia, nie zanikła, przez co w powietrzu unosiło się złowrogie poczucie zagrożenia.

- A było tak… blisko. - Westchnęła z trudem Siyne, która odzyskała odrobinę energii. Nie za dużo, bowiem tylko taką ilość, co odzywać się pozwalała, lecz nie szło to za szybko. - Radzę mnie puścić, facet. Chyba cię nie lubi. A może to babochłop wywołał taką reakcję? - Przemawiała ślimaczym tempem, ale przynajmniej było to zrozumiałe. - Jak przeżyjecie, to stawiam wam piwo, oczywiście na wasz koszt.
Awatar użytkownika
Izaura
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Izaura »

Słysząc prośbę o uspokojenie się ze strony tego obcego mężczyzny, Izaura gwałtownie odwróciła się na moment w jego stronę i rzuciła mu spojrzenie, w którym malowała się istna chęć mordu. Ją przecież może przywoływać do porządku tylko i wyłącznie jej siostra. Mniejsza o to, że w tym szale zupełnie nie zwróciła uwagę, że mroczna elfka właśnie stara się ją przywołać do porządku. Na dodatek ten obcy śmiał jeszcze ją chwycić za rękę, no niedoczekanie! Dziewczyna szarpnęła się, by uniemożliwić czarodziejowi przytrzymywanie jej. Po solidnym pobiciu cuchnącej pijaczyny, krasnoludzica wreszcie się opanowała. Jednakże ktoś musiał jeszcze oberwać w policzek.

Po dokonanym czynie, widząc niezadowolenie Kvasera, jasnowłosa rzuciła mu krzywy uśmiech, po czym pokazała mu swój różowiutki język i natychmiastowo się obróciła, zostawiając pradawnemu do podziwiania jej plecy oraz ich zgrabne zakończenie.

Nordce nie przypadło do gustu to używanie magii na Siyne. Nigdy nie rozumiała i nie ufała takiemu „czary-mary”. No, chyba że robiła to Amaranta, ale to wyjątek, bo jej przecież bezgranicznie ufała. Natomiast ledwo poznany facet zdenerwował ją jeszcze bardziej tym, co zrobił i wzbudził niepokój.

Mało tego, jej własna siostra chciała zaprosić te typki spod ciemnej gwiazdy do ich kochanego domku. Izaura cudem stłumiła wybuch gniewu i westchnęła ze złością, rzucając gniewne spojrzenie każdemu, na kogo spojrzała, nawet tej niewinnej ptaszynie, która postanowiła usiąść na jednym z nagrobków, a widząc wkurzoną dziewczynę, od razu odleciała gdzie pieprz rośnie.

- Ehe… - odburknęła do Kvasera, którego słowa ani trochę jej do niego nie przekonały.

W tym momencie długoucha zwróciła nordce uwagę na temat tamtej kuli. Dziewczyna niemal zapomniała o znalezisku. Nie zdążyła odpowiedzieć, pobiegła po kule i równie szybko wróciła.

- Znalazłam ją i… może najpierw pójdźmy do domu, by jak najszybciej załatwić sprawę z intr-… naszymi gośćmi – rzuciła oburzone spojrzenie Amarancie.

Tak więc nordka, która powoli dochodziła do siebie, po niemałym wybuchu furii, nawet nie zwróciła uwagi, na mamrotanie pod nosem tej nieumarłej. Nie obchodziła jej, miała ochotę się przespać albo usiąść gdzieś i mieć święty spokój. Dziś miał być taki ładny dzień, ale musiało przyjść jakieś towarzystwo, już by jakieś złe duchy wolała. Swoją droga ciekawe, że nigdy się nie zjawiały…w końcu opuszczony teren…cmentarz, to przecież idealne środowisko dla nich, czyż nie?

Nie trwało to długo, aż cała czwórka dotarła do niewielkiego, starego domku, który zachował się w całkiem dobrym stanie. Przy głównych drzwiach znajdowała się para kolumn podtrzymujących niewielki daszek nad nimi. Na podwórku stały konie, jeden biały, drugi zaś czarny. Pasły się, nie zwracając zbytniej uwagi na nowych gości.

Izaura pobiegła do przodu, wyprzedzając wszystkich, z jakiegoś powodu chciała wejść jako pierwsza. Gdy to zrobiła, od razu zamknęła się w jednym z wielu pomieszczeń i oznajmiła to głośnym trzaskiem zamykanych drzwi od swojego pokoju.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

Kvaser wyczuł te dosyć znajomą dla niego złowrogość. Szczególnie, że właśnie z taką nutką strachu i napięcia wiązała się duża zmiana w jego życiu. Czarodziej zwrócił głowę to na bok, to sięgając gdzieś polem widzenia za siebie w poszukiwaniu źródła, ale jak się okazało, piekło ogarniało ich w przestrzeni mimo pobytu w zupełnie innym wymiarze.
Kapłan zmarszczył brwi, chyba pierwszy raz od bardzo długiego czasu coś go wreszcie poruszyło, a była to dokładniej rzecz biorąc delikatna irytacja. Był gotowy na postawienie się twarzą w twarz z każdym możliwym piekielnym. Nawet palce delikatnie ucisnęły skórę wampirzycy, bo gdzieś musiał wyładować jakże skromny podarunek emocji.
-Niech się wkurza. – Stwierdził po chwili milczenia próbując przełknąć drażliwą sytuację. – Nie mam zamiaru ściągnąć cię na drugi świat ani też nie pozwolę byś opóźniała nam przejście do domostwa, bo nie będziesz miała siły przejść nawet kawałka dróżki.
Kvaser dopiero teraz zaczął się zastanawiać, gdzie właściwie ten drugi świat będzie w jej przypadku się znajdował. Czując na swoim ciele piekielny oddech raczej nie spodziewał się, że dusza elfki trafi do świata dusz.
Właściwie, co i ile wspólnego miała kobieta z piekielnymi?
Gdyby mężczyzna miał kierować się rozsądkiem z pewnością by ją zostawił. Jego szare komórki krzyczały „dureń”, bowiem znowu igra z ogniem. Nie miał by nawet ku temu oporu, gdyby nie fakt, że jedyne czego pragnie to zachować odrobinę człowieczeństwa w sobie. Poza tym był kapłanem! Nie może zaszkodzić swojej sławie, która wielokrotnie się mu przydała. Nikt też mu nigdy nie obiecał, że współpraca z kobietami będzie łatwa. Szczególnie takimi zapuszczonymi, jak te ciemnoskóre zwłoki przewieszone przez jego ciało.
-Nie skrzywdzę cię – stwierdził uparcie ruszając za Izaurą – ani też nie puszczę.
Ile pytań kłębiło się w głowie czarodzieja pozostaje już tajemnicą, ale z pewnością próbował je szybko rozwiać. Nie chciał zagłębiać się w historię pijaczyny, chociaż nie pasowało to do roli jego pracy. Był jednak gotów uwolnić dwie mieszkanki cmentarza od tego paskudnego odoru, by mogły w spokoju dalej żyć bez komplikacji. A ciekawość musiał uciszyć. Chociaż zdecydowanie korciło go od środka. Kto wie, może spotkanie z piekielnym przybliży go do rozwiązania własnej klątwy?
-Dziękuję Amaranto – wyznał szczerze spoglądając kobiecie w oczy podczas niedługiej wędrówki – I tobie Izauro również, za przyjęcie na wasze włości. – Mówił ze spokojem uparcie trzymając pijaczynę, bez względu na to czy się szarpała czy nie, on nie miał zamiaru patrzeć jak zatacza się i przewraca między grobami. Nie teraz i nie dziś.
-I przepraszam jeżeli wypełniłem cię wątpliwościami. W tamtym momencie pobrałem jedynie odrobiny energii w ramach przeniesienia nowej towarzyszki. Wiesz… sądziłem, że nagłe uzdrowienie, nie wiadomo skąd, raczej nie będzie miało miejsca…a – wytłumaczył się przed elfką. Niekoniecznie musiał, ale wewnętrznie czuł jakąś taką chęć. Nie miał zamiaru stracić zaufania kobiet.

W końcu dotarli do miejsca zamieszkania przybranych sióstr. Kvaser momentalnie odetchnął z ulgą. Przyjrzał się dokładniej okolicy oraz domowi, który wyglądał dosyć przerażająco. Mężczyzna mógł go śmiało skojarzyć z domem duchów ze względu na krajobraz. Szczególnie biały koń, który tutaj wyglądał niczym widmo. Czarodziej jednak cieszył się na myśl o chwili odpoczynku. Trochę go jeszcze głowa bolała po tej agresywnej teleportacji!
Przepuścił na początek właścicielki do czterech ścian i wkroczył trzymając pijaczynę. Wzrokiem dosyć szybko przechwycił kanapę, na która ułożył wampirzycę w delikatny sposób, nawet jeżeli nie zasługiwała na takowy gest. Kvaser tylko pobieżnie rozejrzał się po pomieszczeniu, bo nie umiał być niegrzeczny. Syknął słysząc, jak Izaura przemierza swój domowy świat trzaskając wszystkim czym się dało.
-Mam nadzieję, że tutaj mogę czuć się bezpiecznie – zażartował szeptem wspominając i głaszcząc przy okazji swój „zraniony” policzek.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości