Ruiny Nemerii[Ulice Nemerii] Pechowa Podróż

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Zablokowany
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Para zatrzymała się na postój w chatce wskazanej przez Zanmato. Zbliżający się świt kazał Alinsie od razu skryć się w jej wnętrzu, magowi zaś nie pozostało nic innego, jak objąć wartę chociaż na ten krótki czas, który dzielił ich od wzejścia słońca nad horyzont. Cała noc na nogach dała mu się jednak we znaki, więc i on zapadł w sen dokładnie w momencie, gdy niebo zaczynało szarzeć i przechodzić w błękit...
        Gdy Alinsa po całym dniu spędzonym w bezpiecznym schronieniu wyszła na zewnątrz, Zanmato nie było już nigdzie w zasięgu jej wzroku, jakby rozpłynął się w powietrzu. Można było przypuszczać, że przemyślał sobie wszelkie plusy i minusy podróżowania razem z wampirzycą i uznał, że lepiej zmyć się cichcem, bez pożegnania, by nie ryzykować przypadkiem, że kobieta będzie nalegać by iść z nim. Prawda była jednak troszkę inna...

        Mag został porwany, nie było to jednak takie zwykłe porwanie przez zbójów, którzy liczyli na godny okup. Zanmato nawet nie poczuł, gdy został zabrany z chatki, w której zasnął, gdy jednak się obudził, był już w zupełnie innym miejscu. Spał pośrodku ogromnego gniazda, wyłożonego suszonymi kwiatkami, kolorowymi kamykami i śmieciami, które błyszczały i mieniły się wszelkimi barwami. Na jego głowie spoczywała ciężka korona wykonana z pordzewiałej misiurki ozdobionej świeżymi owocami i kwiatami ułożonymi w misterną piramidę. Nad nim kołysały się girlandy wykonane z kawałków potłuczonych butelek, elementów pancerzy i czaszek różnych zwierząt oraz ludzi.
        - Uk, uk, uk! - Mag usłyszał dziwny okrzyk, a gdy spojrzał poza granice gniazda, dostrzegł stłoczone wokół niego przedziwne stworzenia, przypominające miniaturowe wersje trolli, z których żadne nie przekraczało łokcia wzrostu, a ich futra były gęste, puchate i łaciate, przez co przypominały maskotki. Potworki gdy tylko spostrzegły, iż Zanmato się obudził, zaczęły podskakiwać i wydawać z siebie okrzyki zadowolenia. Jeszcze bardziej ucieszyły się, gdy zirytowany mag w jednej chwili spopielił jednego z nich - widać bardzo podobały im się takie pokazy siły. Zaraz całe stado padło na kolana i zaczęło bić pokłony ogniomistrzowi - jednomyślnie został uznany za ich wodza, czy tego chciał czy też nie.
        Miniaturowe trolle były głupie i słabe, a mimo to nie dało się od nich uciec - gdy tylko Zanmato odchodził zbyt daleko od gniazda, zaraz był przez nie obskakiwany i wleczony z powrotem. Nie wiadomo, czego konkretnie od niego chciały, miał chyba po prostu siedzieć w miejscu, ładnie wyglądać i co jakiś czas popisywać się swoimi zdolnościami magicznymi - w zamian dostawał ogromne ilości jedzenia, a trolle piłowały mu paznokcie kamiennymi pilnikami i masowały mu plecy. Absurdalna sytuacja trwała kilka tygodni, ile dokładnie, tego mag niestety nie był w stanie stwierdzić - wszystkie dni wyglądały dla niego tak samo i w końcu stracił rachubę. Pasmo rutyny przerwało dziwne wydarzenie, niepojęty wybuch gniewu potworków, który spowodowany był spaleniem na popiół jednego z nich - do tej pory była to ich ulubiona rozrywka, tym razem jednak z niezrozumiałego dla człowieka powodu wpadły w gniew i kilka stworów pokąsało maga. Rany były bolesne, ale nie głębokie. Mimo to nie minęła godzina, gdy Zanmato zrobiło się gorąco, zaczął się pocić i z trudem łapał oddech. Konając zrozumiał, że te niepozorne stworzenia były pewnie jadowite i to ich toksyna właśnie trawiła go od środka.
        Gdy mag ognia ostatecznie wyzionął ducha, kieszonkowe trolle odczekały jeszcze pół dnia, by przekonać się, że ten na pewno nie wstanie, a gdy człowiek nie reagował nawet na dźganie patykiem pod żebra, zjadły jego ciało, a czaszkę powiesiły wśród innych makabrycznych trofeów wiszących nad gniazdem, które za kilka dni miało stać się "tronem" ich kolejnego przypadkowo wybranego króla.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości