Ruiny Nemerii[Ulice Nemerii] Pechowa Podróż

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Zablokowany
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

[Ulice Nemerii] Pechowa Podróż

Post autor: Zanmato »

Nemeria... Czasy świetności tego miejsca już dawno przeminęły. Jedyne, co tu pozostało, to zgliszcza i ruiny, przesiąknięte krwią, cierpieniem, rozpaczą... Zatem czego mógłby szukać tutaj mag?

Trafił tutaj przypadkiem. Stary Portal znajdujący się w Akademii Feniksa od jakiegoś czasu był wadliwy, przenosił podróżnych w różne miejsca, często będące dla nich wyrokiem śmierci.
Uczniowie z Przepustką mogli skorzystać z Głównego Portalu w każdą Sandrię, lecz jego matka była chora, a on nie chciał czekać dwa dni, by móc z niego skorzystać. Chciał jak najszybciej ulżyć jej w cierpieniu i umożliwić jej powrót do pracy.

Stary woźny, Julius, postanowił pomóc zatroskanemu młodzieńcowi, więc opowiedział mu o nieczynnym portalu, znajdującym się w podziemnej części Akademii, który został tam przeniesiony z powodu nieszczęśliwego wypadku, przez który jeden z uczniów został przeniesiony bezpośrednio nad przepaścią w Górach Dasso, co skończyło się dla niego tragicznie.

Julius go ostrzegał, lecz mimo to mag skorzystał z portalu, który najwidoczniej nie został w pełni zdezaktywowany, albowiem zareagował na Przepustkę posiadaną przez maga.
Portal najwidoczniej musiał być mocno osłabiony, skoro trafił na ulice Nemerii, co w jego przypadku było niczym dar od niebios, albowiem przeniósł się w miejsce, z którego można było wrócić do Rapsodii na piechotę, korzystając z konia, bądź przeprawiając się przez rzekę Nefari. Mag wybrał pierwszą opcję.

Mag zwiedzał ruiny w celu poszukiwania bramy lub czegokolwiek, co pozwoliłoby mu opuścić to miejsce i doprowadzić go do Akademii.
Nie miał przy sobie map, więc musiał się kierować swoją intuicją, oświetlając sobie drogę przy pomocy magii, albowiem zamiast słońca na niebie widniał księżyc w pełni, co potęgowało jego obawy. Nie jest tajemnicą, że takie miejsca przyciągają różnych złodziejaszków, bandytów, czy nawet potwory, dla których opuszczone siedliska ludzkie stanowiły idealną kryjówkę.

Po dwóch godzinach znalazł trakt zwieńczony bramą, skąd było widać rzekę Nefari. Uradowany krzyknął w pustkę:
- Nareszcie! Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki... Już nigdy więcej nie skorzystam z tego zepsutego portalu! Mam nadzieję, że staruszek się o tym nie dowie... Wtedy to miałbym przerąbane...
Uznał, że nie warto tracić czasu na ten monolog, więc udał się w stronę tego, co było kiedyś bramą, by jak najszybciej powrócić do Akademii...
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Polowanie na wampiry. Jedna z najgłupszych rzeczy, jaką można wymyślić, nie będąc paladynem czy kapłanem. W dodatku iść na te łowy uzbrojonym po zęby... w kołki. Los pokarał nieszczęśnika, który zapuścił się w te mroczne, nawiedzone strony. Choć przynajmniej wampirzyca mogła czym zaspokoić swój głód.

Alinsa często zapuszczała się w stronę Nemerii, przechadzając się wokół starego domu, do którego jednak nigdy nie odważyła się zbliżyć. Dworek jej matki stacjonował kilka mil dalej i dziewczyna często spacerowała, marząc o zemście nad swą matroną. W głębi duszy wiedziała jednak, iż jest zbyt słaba, aby stawić czoło nieumarłym, którzy tam rezydowali. Szczególnie iż matka była od niej starsza o kilka stulecia. Mimo to dziewczyna lubiła spacerować po tych miejscach. Często można było spotkać inne nieumarłe dusze towarzyskie, z którymi można było podyskutować o trudach "nieżycia",

Z okolicznej krypty, w której przywykła nocować wyszła dopiero po zachodzie słońca. Wyspana, najedzona i świeżo-wypoczęta nieumarła zwróciła uwagę na słowa, które rozległy męskim głosem. Zerwała się, pośpiesznie założyła na zbroję i ekwipunek. Szybko spakowała się i wybiegła na zewnątrz. Jej pancerz brzęczał, w biegu. Spanikowała dość mocno. O tej porze mogły grasować już tutaj inne wampiry i pomioty, które nie bały się światła dziennego.

Rozejrzała się dokładnie po okolicy. Trochę trwało, nim namierzyła źródło odgłosów. Ktoś kierował się traktem i najwyraźniej chciał opuścić to przeklęte miejsce. Dziewczyna spokojnym krokiem ruszyła również w kierunku bramy. Na tych opuszczonych ziemiach bywało cholernie nudno i kierowała ją jakakolwiek możliwość nawiązania dialogu.
- Lepiej podróżować w dzień, w nocy czyhają straszydła. Znajdź sobie lepiej dach nad głową i się wyśpij. W ciemnościach pogubisz drogę i zabłądzisz.

Wyszeptała spokojnym, dźwięcznym głosem. Niedawno jadła, ale miała naprawdę wysoki metabolizm. Zatrzymała się na jakieś pięć metrów przed nieznajomym, aby zachować ostrożność. Wbiła swój wzrok badawczo w mężczyznę. Chłopak musiał być dość bogaty, skoro pozwolił sobie na płytowy rynsztunek. Jednak nie zauważyła żadnej białej broni przy pasie i to najbardziej ją zaniepokoiło.
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

Młodzieniec nagle się zatrzymał. Szept nieznajomej istoty go zaniepokoił, lecz nie był tym całkowicie zaskoczony. Zaczął się rozglądać, lecz nie miał słuchu na tyle dobrego, by precyzyjnie odnaleźć źródło szeptu. Wychodził również z założenia, iż szepcząca postać mogła się przemieszczać w różnych kierunkach, by go zmylić, lecz trening obejmował również i takie sytuacje.

Postanowił rozświetlić nieco to miejsce, jak i nieco wystraszyć nieznajomą postać, bo jeśli, coś jest żywe i się rusza, to z reguły ognia się boi... Ale jak wiadomo, istnieją wyjątki, które potocznie się zwie nieumarłymi.

Mag ułożył prawą dłoń tak, jakby trzymał coś okrągłego, po czym skupił się mocno, by wypowiedzieć zaklęcie:
- Ignis... Rotundus...
Nagle w jego dłoni pojawiła się kula ognia wielkości dorodnego jabłka, która była w stanie nieco rozjaśnić otoczenie, ale równie dobrze mogła posłużyć do zastraszenia napastnika.

Zaczął się rozglądać, będąc jednocześnie skupionym zarówno na podtrzymywaniu zaklęcia, jak i potencjalnym napastniku. Rzekł w pustkę, spodziewając się, iż nieznajoma postać usłyszy jego słowa.
- Trafiłem tu przypadkiem i zamierzam wrócić do domu. Wiedz jednak, że nie po to jestem szkolony, by się bać podrzędnych rabusiów i nocnych mar. Pamiętaj, że ogień to źródło światła zwalczającego ciemność... Daje życie, ale również je odbiera...

Wróciwszy na trakt, podążał w stronę pozostałości bramy, by móc wreszcie opuścić to nieprzyjazne miejsce, pozostając jednocześnie czujnym, albowiem łatwo w takich sytuacjach stracić życie.
Ostatnio edytowane przez Zanmato 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Dziewczyna syknęła wściekle, kiedy ujrzała źródło ognia. Mężczyzna zdradził swą pozycję, wcześniej kierowała się swoim elfim słuchem i wampirzymi zmysłami, które nie były niezawodne. Światło ognistej kuli dość dobrze rozświetliło okolicę. Wampirzyca bała się, wciąż bała się ognia, nie umiała wykształcić w sobie nawyku, wbrew swej naturze. Jej dłoń szybko powędrowała na rękojeść broni, ale nie dobyła jej jeszcze.

- Przyciągasz uwagę swoim światłem. Nie jest to mądre, w tych stronach.
Wypowiedziała te słowa, przybliżając się. Spokojnym krokiem zmniejszała dystans pomiędzy sobą a nieznajomym.
- Zazwyczaj magicy, którzy zapuszczają się w te tereny, okazują się nekromantami, bezczeszczącymi zwłoki w idei swoich plugawych badań, czyż nie? Może się jednak przydasz, Magia idzie w parze z alchemią, a ja poszukuję perfekcyjnego alchemika.

Wampirzyca podążyła za mężczyzną, również w stronę bramy. Nie musiała nawet wytężać wzroku, ponieważ ogniste światło oświetlało drogę.
- Zgaś to, jeszcze się poparzysz. W dodatku nie potrzeba, abyś budził całą okolice. Po licho męczysz się, utrzymując ten płomyk?

Dziewczyna wyszeptała słowa, które zdawały się niezrozumiałe. Słowa brzmiały twardo, szorstko i niemiłe dla uszu. Po ich wypowiedzeniu wampirzyca zniknęła, nie było jej widać w ciemnościach. Jednak wciąż było słychać zbroję, która brzęczała z każdym jej krokiem. Teraz ruszyła nico pewniej. Nie bała się już niczego, wszak, nawet gdyby coś miało wskoczyć z ruin, pierwszą uwagę przykułby blask ognia.

- Czyżbyś wyzywał mnie od rabusiów? To ty mi raczej wyglądasz na hienę cmentarną!

Jej słowa podniosły się po okolicy. Mimo niewidzialności nie zamierzała podchodzić do czarodzieja, wciąż podążała za nim, trzymając się z dystansem. Jednak nie miała zamiaru zostawić go w spokoju, rzadko miała okazję, by porozmawiać ze śmiertelnikiem.

- A gdzie ten twój dom?
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

Fakt, światło ognistej kuli zdradzało jego pozycję, poza tym nie warto marnować swoich sił, podczas gdy nieznajoma postać nawet go nie zaatakowała.
Mag wyczuł przyjazne intencje w jakże nieprzyjemnym głosie, więc zgasił ogień i rzekł, znowu w pustkę:

- Zapewniam, że jeszcze się nie poparzyłem kulą ognia, więc Twoja troska w tej sprawie jest zbędna, lecz mimo to ją doceniam.
Poszukujesz alchemika, powiadasz? Fakt, zdarzyło mi się studiować księgi w bibliotece, ale muszę szczerze przyznać, że nie jestem tak dobry, za jakiego mnie uważasz. Jednakże czytać umiem i znam teorię, więc to byłaby idealna okazja, by poćwiczyć poza Akademią.
Mój rodzinny dom jest w Rubidii, ale to zdecydowanie zbyt daleko stąd, dlatego staram się wrócić do Rapsodii, gdzie obecnie się szkolę w magii bitewnej...

Mag nadal próbował rozglądać się wokół siebie, chociażby po to, by móc przemawiać w jej stronę, bo teraz wyglądał, jakby rozmawiał sam ze sobą, a taki widok mógł zdziwić gapiów, jeżeli takowi tutaj byli.

- Nie jestem hieną cmentarną. Trafiłem tutaj przez wadliwy teleport. Miał spore niedobory mocy, dlatego trafiłem tutaj.
Chciałem zanieść lekarstwa dla schorowanej matki, albowiem zbyt długo męczy się biedaczka.
Zresztą nie wiem, co teraz począć... Gdyby Mistrz się o tym dowiedział, słono bym za to zapłacił...

Młodzieniec usiadł sobie na pobliskim murku, żeby odpocząć nieco. Uznał, iż nieznajoma istota nie ma wobec niego złych zamiarów, więc mógł odetchnąć z ulgą. Ale czy mógł jej w pełni zaufać?
Ostatnio edytowane przez Zanmato 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Prędzej, czy później będziesz miał przyjemność, aby się poparzyć. Ogień wymyka się spod kontroli. Powiedz, z jakiej akademii pochodzisz, będę musiała udać się tam prędzej czy później skoro mówisz, że znajdę tam kogoś wykształconego w tej dziedzinie.

Dziewczyna podeszła do nieznajomego mężczyzny, wciąż pod osłoną niewidzialności. Nie zamierzała jeszcze przerywać zaklęcia. Usiadła również na murku, po lewej stronie nieznajomego. Obok niego rozległ się odgłos metalu, który otarł się o kamienną, chropowatą powierzchnię.

- Akademia w Rapsodii... nigdy tam nie byłam, więc może znajdzie się tam jakiś utalentowany alchemik. Dziś ze świecą takich szukać. Jeśli chodzi o powrót do domo, chyba będę mogła Ci pomóc. Można powiedzieć, że trochę się znam na dziedzinie Przestrzeni. Wprawdzie nigdy nie teleportowałam nikogo na taką odległość, ale skoro nie boisz się ryzyka i korzystasz z wadliwych portali... myślę, że mogłabym pomóc, ale to na twoją odpowiedzialność.

Wampirzyca gestem dłoni przerwała zaklęcie. Iluzja prysła i mężczyzna mógł ujrzeć jej trupio-blade oblicze. Dziewczyna wbiła wzrok w pierwsze gwiazdy, które właśnie pojawiły się na niebie.

- Cóż, to trochę straszne, kiedy widzi się, że wy ludzie tak szybko przemijacie. Mam świeżo ponad pół wieku i nie straszną szkodą byłoby mi teraz dożywać późnej starości. Choć z drugiej strony, nie chciałabym się męczyć w całej Alaranii przez wieczność.

Dziewczyna zeskoczyła z muru i skierowała swe spojrzenie na maga.

- Nie masz daleko, Gdyby było jaśniej, to na pewno ujrzałbyś góry. Chyba nawet przejdę się ten kawałek z tobą, ale musimy iść teraz. Chciałabym zdążyć przed świtem. Myślę, że możemy sobie poradzić, jeśli się pośpieszymy.
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

- Masz rację, ogień jest najdzikszym z żywiołów, choć można go opanować dzięki ciężkiej pracy, o wiele cięższej niż w przypadku pozostałych...

Nareszcie mógł ją ujrzeć. Mówiono, iż nieumarli z reguły urodą nie grzeszą, są straszni i niebezpieczni, ale kobieta nie pasowała do tego opisu, mimo swej bladej cery.

- Wywodzę się z Akademii Feniksa, która szkoli magów ognia. W samej Rapsodii jest kilkanaście Akademii, szkolących w różnych dziedzinach. Brat mojego znajomego jest uczniem Cechu Alchemików i czyni spore postępy w tej dziedzinie.
Jednakże muszę wiedzieć, czyje interesy mam reprezentować i cy mogę Ci zaufać, chociażby ze względów bezpieczeństwa.

Zszedł z muru, oczyścił swoje odzienie z kurzu ruchem dłoni i zaczął się zastanawiać, dlaczego ona oferuje mu pomoc?
Czyżby zdanie o nieumarłych było tylko mitem? A może ona jest wyjątkowa, wyróżnia się spośród nich? Jeśli tak, to oznaczałoby początek ciekawej znajomości. Zbliżył się do niej, zainteresowany jej propozycją.

- Nie mam nic przeciwko, ale skąd ten pośpiech? Wszak to zbyt niebezpieczna pora na przeprawę...

Gdy powiedziała mu o znajomości magii przestrzeni, zaczął się tego obawiać, albowiem już zaufał staremu portalu i nic dobrego z tego nie wyszło. Z drugiej strony żona Sulivana była Mistrzynią, więc jeśli napotkana kobieta jest tak dobra, jak uczniowie Samary, to mógł jej bez wahania zaufać.

- Co do teleportacji... Nie musisz nas przenosić aż do samej Rapsodii, jeśli nie jesteś pewna swoich umiejętności. Najważniejsze jest to, by spokojnie ominąć Nemerię i znaleźć się w miejscu, skąd będziemy mogli bezpiecznie ruszyć dalej.

Nie chciał jej urazić przez to stwierdzenie. Po prostu nie chciał, by kobieta podejmowała zbędne ryzyko. Zaczynał ją lubić, co było do niego niepodobne. Aczkolwiek nadal się jej obawiał, wszak dopiero co ją spotkał i nie miał pewności co do jej zamiarów.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Spokojnie, poradzę sobie. Skoro mówisz, że uczą tam alchemii na pewno znajdę kogoś, kto spełni moje oczekiwania. Sama poszukam ekspertów, nie ma konieczności, abyś mnie reprezentował.

Uniosła kąciki ust, kiedy wytkał jej pośpiech. Wręcz parsknęła śmiechem.

- Niebezpieczna? Bardziej niebezpieczne dla mnie są promienie słoneczne. Jeśli chcesz dojść do Rapsodii, będziemy musieli zrobić to przed świtem. W przeciwnym razie zostanie ze mnie kupka popiołu. Raczej szkoda by było...

Wampirzyca zaczęła się poważnie zastanawiać nad wiekiem maga. Wszak wśród czarodziejów panowała moda na "odmładzanie", jednak pytania skierowane do niej rozmyły te wątpliwości. Jak ktokolwiek doświadczony mógłby się zgodzić na teleportacje, ze strony świeżo-poznanej osoby, zwłaszcza nieumarłej. To było naiwne i głupie, bez cienia wątpliwości.

- Nie będę nas nigdzie przenosić. Sama nie ufam swoim zdolnością. Nigdy nie przenosiłam się na odległość większą, niż milę i tylko szukałam królika doświadczalnego, który zgodziłby się na podobny eksperyment. Oczywiście na własne ryzyko... Mam dość ograniczony budżet i nie mogę sobie pozwolić na odszkodowania.

Nie była pewna czy ruszać w drogę, czy nie. Postanowiła powierzyć decyzję mężczyźnie. W ostateczności mogła pójść sama, ale wtedy doga zapewne zaczęłaby się jej nieprzyjemnie dłużyć.

- Nie wiem, chcesz teraz odpocząć czy później. W ostateczności mogę poszukać jakiegoś schronienia, przed świtem. Wolałabym jednak znaleźć się w mieście jak najszybciej. Teleportacja nie wchodzi w grę. Zrobię to, tylko aby przedostać się przez mury.

Akademia wydawała jej się dobrym miejscem do zwiedzenia. Mogła zawsze "pożyczyć' ukradkiem kilka książek. Jednak wątpiła, iż wpuszczają tam byle kogo. Właśnie dlatego potrzebny był jej magik.
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

- Słońce? Faktycznie... Wybacz, roztrzepany jestem dzisiaj od samego rana...

Uśmiechnął się lekko, lecz wiedział, iż wampirom w kwestii promieni słonecznych nie było wcale do śmiechu.

- Fakt, szkoda byłoby, gdybyś spopielała... Zwłaszcza, że sprawiasz wrażenie miłej osoby i chciałbym sprawdzić, czy to tylko wrażenie...

Wampirzyca zaczęła się mu podobać, lecz raptem przybrał poważny, nawet jak na niego ton, by się nie zdradzić.
Po chwili niezręcznej ciszy kontynuował rozmowę:

- Na czym to ja... Ach, tak! Jeśli chodzi o sposób teleportacji, który mi doradziłaś, to mogę się zgodzić. Co do braku odszkodowania, to muszę sprytu pogratulować, zaimponowałaś mi!

Miał zachować poważny ton, mieć minę grabarza, ale jednak było w niej coś, co go przyciągało, fascynowało.

- Tak jak wspomniałem, Rapsodia ma wiele uczelni, które specjalizują się w szkoleniu magów w określonych dziedzinach magii.
Pewien uniwersytet, który szkolił magów o wielu kierunkach najzwyczajniej się nie sprawdził, ponieważ uczniowie regularnie prowadzili wojny magiczne, prowadzące do ogromnych strat.
Na szczęście od czasu Wielkiej Reformy Szkolnictwa Magicznego konflikty ustały, zaś uniwersytet został rozbity na mniejsze oddziały, zwane uczelniami.

Mag ziewnął lekko, przysłaniając sobie usta dłonią, albowiem opowiadanie o szkolnictwie magicznym zawsze go nużyło, po czym nieco przysypanym głosem rzekł do niej:

- Mam ochotę się zdrzemnąć, aczkolwiek wiem, że muszę się spieszyć, bo inaczej będę miał kłopoty. Zresztą oboje możemy je mieć, uwzględniając zbliżający się świt, więc lepiej wyruszyć teraz, póki mamy ku temu sposobną okazję.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Wampirzyca wysłuchała słów, w ponurym, grobowym milczeniu, przeciągnęła się i zebrała do drogi.

- Pośpisz sobie, kiedy wrócisz do akademii. Na razie mam jeszcze kilka pytań odnośnie akademii. Mianowicie, jak wygląda ta edukacja? Czy akademia dostępna jest dla wszystkich? Załóżmy, że chciałabym spędzić kilka godzin w jednej z bibliotek. Istniałaby taka możliwość, bez niepotrzebnego włamywania się?

Nieumarła ruszyła, spokojnym tempem, nie śpieszyła się jakoś szczególnie. Nigdy wcześniej nie przemierzała tego szlaku, więc nie widziała dokładnie ile może trwać droga. Dłuższa podróż w zbroi bywała niewygodna, ale wampirzyca przywykła do tych trudów.

- Lepiej będzie, jeśli nie będziemy rozmawiać na temat nauki, to nudne. Jednak osobiście uważam, że grzechem byłoby nieskorzystanie z możliwości odwiedzenia akademii. Może i ja nauczę się czegoś nowego...

Przyśpieszyła tempo marszu i obejrzała się, sprawdzając czy mężczyzna podążył za nią. Ułożyła dłonią skomplikowany znak i po wyszeptaniu kilku dziwnych słów, nad jej głową pojawiła się jasna, świetlista kula. Ognik podążał za wampirzycą i oświetlał trakt, którym szli.

- Chodź, iluzja oświeci drogę!

Wampirze zmysły pozwalały jej zorientować się w ciemnościach, zaklęcie rzuciła bardziej z uwagi na obecność człowieka. Jednak światło poprawiło również jej widoczność. Dlatego też jeszcze bardziej przyśpieszyła chód. Trochę bała się nadchodzącego świtu. Ostatnio dość dużo czasu przebywała w pieklę, a podróże między planami znacznie zatraciły jej zdolności pilnowania czasu.

- Co chcesz robić po zakończeniu akademii?
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

- Musisz być moim gościem, jeśli chcesz skorzystać z biblioteki czy innych rzeczy dla uczniów, jednakże z pewnymi zastrzeżeniami.
Muszę wtedy powiadomić o tym Sulivana, a rozmowa z nim będzie długa, albowiem staruszek bardzo dba o moje bezpieczeństwo.

Zbliżył się ku światłu i wampirzycy, po czym rzekł do niej:

- O moich planach to my jeszcze porozmawiamy na miejscu. Teraz trzeba się nieco pospieszyć, nieprawdaż?

Stanął obok niej i przyglądał się jej badawczo. W jego głowie zaczęły się rodzić pytania:

- "Czy to dobry pomysł? Dlaczego się zgodziłem? Przecież znam ją od niedawna... Z drugiej strony wyszedłem cało z tarapatów i poznałem ciekawą osobę, takie szczęście w nieszczęściu..."

Trzeba przyznać, że jest w niej coś pozytywnego, co pozwala jej zaufać. Uznał, iż warto ją mieć na oku, albowiem jest jedyna w swoim rodzaju.
Mag przyjął pewniejszą postawę, choć czekał na jej ruch z lekkim niepokojem...
Ostatnio edytowane przez Zanmato 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Dobrze, nie będę sprawiać kłopotów. Nie zmierzam rozmawiać z czarodziejem. Z resztą, racze nie wpuści nieumarłej istoty. Szkoda mojego czasu...

Wypowiedziała te słowa chłodnym tonem. Nie zatrzymywała marszu i wciąż brnęła do przodu. Było ciemno, ale noc zapowiadała się ciepło.
Westchnęła w głos i już zamierzał powiedzieć coś, gdy uwagę jej przykuł dziwny ruch. Dostrzegła to kątem oka. Znieruchomiała, bo nie potrafiła zrozumieć cóż takiego właśnie przyszło jej oglądać. Najpierw pomyślała o niedźwiedziu lub dziku, potem o jakimś wielkim dzikim psie, ale tak naprawdę nic nie pasowało do owego zjawiska. Zmrużyła oczy, coś mknęło stepem z niesamowitą prędkością, wzbijając w ślad tuman kurzu. Przedziwna, czworonożna sylwetka, koślawo, ale energicznie gnała teraz w dół skłonem. Przez chwilę wampirzycy wydało się, że to była ludzka istota.
Dystans niestety wykluczał dokładniejszą ocenę. Zawahała się czy nie przyśpieszyć i ruszyć śladem dziwoląga, ale tak naprawdę nie była pewna czy aż tak ją to interesowało, do tego szczerze nie chciała biec w zbroi. To było zbyt męczące. To coś zeszło z traktu, aby zniknąć jej wreszcie z oczu.
Pieszy marsz był niesamowicie męczący. Że też nie pomyślała o tym wcześniej. wampirzyca nie posiadała własnego konia. Nie mogła sobie przypomnieć jakim cudem nie wzięła pod uwagę problemu transportu. Bolały ją łydki, okute metalem buty uwierały, jakby mszcząc się za to, że zabrała je na podróż po polnych drogach i na domiar złego robiła się trochę głodna. Kiedy dawniej podróżowała po Alaranii, potrafiła bez problemy wstrzymywać żądzę krwi na dłuższą metę. Jednak ostatnie życie w luksusie rozbestwiło ją i podczas drogi snuła myśli na temat ugryzienia człowieka.

- Musimy się pośpieszyć, droga może nie okazać się tak bezpieczna, nie o tej porze.

Wątpiła, aby mogli natrafić na zbójców, czy inne kłopoty, ale wypadki chodziły po ludziach. A raczej para osób, błąkających się po ciemku zwróciłaby uwagę.
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

- Cicho bądź! Jeśli mówię, że coś zrobimy, to tak będzie, jasne?!

Ognisty temperament maga dawał już o sobie znać. Jednakże wiedział, że strach kobiety był całkowicie uzasadniony, więc się uspokoił i kontynuował dalej, nieco milszym dla ucha tonem:

- Wybacz, czasem mnie ponosi... Po prostu mi zaufaj. Sulivan nie jest taki, jak reszta magów. On we mnie wierzył, od początku do końca.
No bo kto mógł się spodziewać, że chłopiec z biednej, rybackiej rodziny stanie się uczniem magii bitewnej?
Wszak to logiczne, że skoro mnie nie zagryzłaś, bądź nie zabiłaś oznacza, iż jesteś osobą godną zaufania.

Spojrzał się na nią i wpatrywał się tak przez dłuższą chwilę, po czym ujął jej dłoń i rzekł:

- Poza tym on ma władzę w Akademii Feniksa, więc jeśli ktoś Cię skrzywdzi, to będzie miał z nim do czynienia, zaś ja zrobię wszystko, by do tego nie doszło...
Staruszek będzie Tobie wdzięczny za to, że sprowadziłaś mnie do Rapsodii żywego, więc nie musisz się o nic martwić, naprawdę.
W końcu idziemy tam, by zdobywać wiedzę, a każdy powinien mieć szansę na naukę nowych umiejętności... Nieprawdaż?

Mag uciął temat i puścił jej dłoń, nieco niezręcznie, ponieważ też zauważył coś niepokojącego. Skoro wampirzyca zatrzymała się i wypatrywała czegoś, to oznaczało, iż nie są tutaj bezpieczni.

- Masz rację, lepiej się pospieszyć...
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Panuj nad sobą! - odburknęła tylko, nie poczynając żadnych obronnych lub kontrofensywnych kroków. Nieumarli nie cieszyli się popularnością większych społeczności. Krwiopijczyni obawiała się, że pierwszą rzeczą, którą powitają ją magowie z akademii będzie jedna z ognistych kul.

- Sulivan nic o mnie nie wie. Obawiam się, że gdybyście udostępniali bibliotekę pierwszym lepszym przybłędom to akademia już dawno spłonęłaby. Nie mam zamiary zdobywać wiedzy w twej dziedzinie. Ogień jest zbyt zgubny dla nieumarłych. Mam nadzieję, że ktoś z twej akademii skieruje mnie do bibliotek innych magicznych uczelni - odparła chłodno, nie wzruszyła się faktem, iż mężczyzna chwycił ją za dłoń. Nie przejęła się tym wcale. Jej trupio-blada twarz nie wykazywała teraz żadnych emocji.

Ruszyła przed siebie, wszak jej nocne, wampirze zmysły wyśmienicie radziły sobie w nocnym trybie tego nieżycia. Jej dłoń błądziła raz na jakiś czas po rękojeści miecza. Szelest pobliskich krzaków płatał jej zmysłom figle. Dłuższa podróż w zbroi była uciążliwa, zwłaszcza, że wampirzyca przywykła do luksusowego życia.
Przełamywanie wygodnych nawyków było trudne.
- Daleko jeszcze? - zapytała retorycznie, wzdychając po niespełna piętnastu minutach drogi. Z początku chciała spieszyć się przed świtem, ale z biegiem czasu zmęczyła się przez swój ozdobny pancerz, który wcale nie był wygodny w podróży.
- Jeśli nie zdążymy przed świtem, będę musiała przygotować sobie schronienie. Masz może jakiś koc, aby osłonic się przed światłem?
Nie przerwała marszu, prowadząc przez mrok.
Ognik nad jej głową dawał wystarczająco dużo światła, ale zdradzał również ich pozycje. Kilka razy uratował wampirzycę przed skręceniem kostki przez nierówności terenu.
Zanmato
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Zanmato »

- Dobrze już, dobrze... postaram się...

Odpowiedział nieco znużony już mag, bo wiele razy musiał przepraszać za coś, co było jego naturą. Wiedział, że musi złagodnieć, by mieć więcej sprzymierzeńców, niźli wrogów.

- Jeżeli to Ci będzie odpowiadać, to sam z nim porozmawiam, w cztery oczy. Na pewno nas skieruje do specjalistów, których poszukujesz.
A co do ognia... przynajmniej żaden wampir, pół-zwierze, czy inny potwór mnie nie zaatakują!

Zaśmiał się dyskretnie, by rozładować sytuację. Jednocześnie chciał, by towarzyszka to potraktowała zarówno jako gwarancję bezpieczeństwa, jak i ostrzeżenie skierowane do niej samej.

Narzekanie wampirzycy dawało mu się we znaki, więc zaczął szukać jakiegokolwiek miejsca, które mogłoby posłużyć za punkt postojowy.
Nagle spostrzegł mała, nieco zawaloną chatkę, otoczoną gruzem. To miejsce raz mu uratowało życie, gdy zgubił się na wyprawie, będącej częścią szkolenia w terenie. Wokół unosiła się nieznana mu energia, która odstraszała zarówno ludzi, i magiczne, bądź wyczulone na magię istoty. Postanowił więc, że tam warto odpocząć, po czym odrzekł do narzekającej kobiety:

- Widzisz to miejsce? Tam się zatrzymamy. Skoro w tym miejscu mnie nie zabito, to i Ty powinnaś się czuć bezpiecznie. Wygód tutaj nie ma, ale lepsze takie schronienie, niż żadne. Jeśli dobrze pamiętam, to wystarczy pół godziny marszu, by trafić wprost do bram Rapsodii, a potem już będzie z górki.
Na przyszłość polecam Ci nie wybierać się na dłuższe wyprawy w tej zbroi. To niezwykle niepraktycznej rozwiązanie, bo siły tracisz i łatwo Cię namierzyć.

Mag przystanął nieco i obrócił się, niczym kurtyzana prezentująca swe wdzięki przed zainteresowanymi i kontynuował:

- Jak widzisz, moja zbroja to raczej ochraniacze, ale bardzo skuteczne w obronie przed prostą bronią białą, choć najbardziej się przydają w walce wręcz, bo lepsze to i skuteczniejsze od gołych pięści, zaś nagolenniki sprawiają, iż ciężej mnie wyprowadzić z równowagi.
Polecam Ci zbroję z umagicznionej stali, która cechuje się lekkością i lepsza wytrzymałością w stosunku do wojskowej.
Znam kowala, który się para wytwarzaniem takich cudeniek, może nawet dostaniesz zniżkę...

Gdy wspomniał o kowalu, przypomniało mu się coś ważnego. Z reguły nie zapomina niczego, ale dzisiejsze wydarzenia rozproszyły skutecznie jego uwagę, więc jego błyskotliwa pamięć nieco zawiodła.

- Niech to szlag! Prawie bym zapomniał... Jutro muszę dać szaty i ochraniacze do Guldena... to ten kowal, o którym wspomniałem.
Jego córka, Melisa, zajmuje się umagicznianiem odzieży, a ja muszę swoje odzienie uodpornić na działanie ognia, bo raz sobie niemal całą szatę spaliłem, gdy ćwiczyłem potężniejsze zaklęcia obronne...
Zresztą, to już mało istotne, bo mogę to przełożyć na inny termin. Teraz trzeba odpocząć i się przygotować do jutrzejszego marszu...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Para zatrzymała się na postój w chatce wskazanej przez Zanmato. Zbliżający się świt kazał Alinsie od razu skryć się w jej wnętrzu, magowi zaś nie pozostało nic innego, jak objąć wartę chociaż na ten krótki czas, który dzielił ich od wzejścia słońca nad horyzont. Cała noc na nogach dała mu się jednak we znaki, więc i on zapadł w sen dokładnie w momencie, gdy niebo zaczynało szarzeć i przechodzić w błękit...
        Gdy Alinsa po całym dniu spędzonym w bezpiecznym schronieniu wyszła na zewnątrz, Zanmato nie było już nigdzie w zasięgu jej wzroku, jakby rozpłynął się w powietrzu. Można było przypuszczać, że przemyślał sobie wszelkie plusy i minusy podróżowania razem z wampirzycą i uznał, że lepiej zmyć się cichcem, bez pożegnania, by nie ryzykować przypadkiem, że kobieta będzie nalegać by iść z nim. Prawda była jednak troszkę inna...

        Mag został porwany, nie było to jednak takie zwykłe porwanie przez zbójów, którzy liczyli na godny okup. Zanmato nawet nie poczuł, gdy został zabrany z chatki, w której zasnął, gdy jednak się obudził, był już w zupełnie innym miejscu. Spał pośrodku ogromnego gniazda, wyłożonego suszonymi kwiatkami, kolorowymi kamykami i śmieciami, które błyszczały i mieniły się wszelkimi barwami. Na jego głowie spoczywała ciężka korona wykonana z pordzewiałej misiurki ozdobionej świeżymi owocami i kwiatami ułożonymi w misterną piramidę. Nad nim kołysały się girlandy wykonane z kawałków potłuczonych butelek, elementów pancerzy i czaszek różnych zwierząt oraz ludzi.
        - Uk, uk, uk! - Mag usłyszał dziwny okrzyk, a gdy spojrzał poza granice gniazda, dostrzegł stłoczone wokół niego przedziwne stworzenia, przypominające miniaturowe wersje trolli, z których żadne nie przekraczało łokcia wzrostu, a ich futra były gęste, puchate i łaciate, przez co przypominały maskotki. Potworki gdy tylko spostrzegły, iż Zanmato się obudził, zaczęły podskakiwać i wydawać z siebie okrzyki zadowolenia. Jeszcze bardziej ucieszyły się, gdy zirytowany mag w jednej chwili spopielił jednego z nich - widać bardzo podobały im się takie pokazy siły. Zaraz całe stado padło na kolana i zaczęło bić pokłony ogniomistrzowi - jednomyślnie został uznany za ich wodza, czy tego chciał czy też nie.
        Miniaturowe trolle były głupie i słabe, a mimo to nie dało się od nich uciec - gdy tylko Zanmato odchodził zbyt daleko od gniazda, zaraz był przez nie obskakiwany i wleczony z powrotem. Nie wiadomo, czego konkretnie od niego chciały, miał chyba po prostu siedzieć w miejscu, ładnie wyglądać i co jakiś czas popisywać się swoimi zdolnościami magicznymi - w zamian dostawał ogromne ilości jedzenia, a trolle piłowały mu paznokcie kamiennymi pilnikami i masowały mu plecy. Absurdalna sytuacja trwała kilka tygodni, ile dokładnie, tego mag niestety nie był w stanie stwierdzić - wszystkie dni wyglądały dla niego tak samo i w końcu stracił rachubę. Pasmo rutyny przerwało dziwne wydarzenie, niepojęty wybuch gniewu potworków, który spowodowany był spaleniem na popiół jednego z nich - do tej pory była to ich ulubiona rozrywka, tym razem jednak z niezrozumiałego dla człowieka powodu wpadły w gniew i kilka stworów pokąsało maga. Rany były bolesne, ale nie głębokie. Mimo to nie minęła godzina, gdy Zanmato zrobiło się gorąco, zaczął się pocić i z trudem łapał oddech. Konając zrozumiał, że te niepozorne stworzenia były pewnie jadowite i to ich toksyna właśnie trawiła go od środka.
        Gdy mag ognia ostatecznie wyzionął ducha, kieszonkowe trolle odczekały jeszcze pół dnia, by przekonać się, że ten na pewno nie wstanie, a gdy człowiek nie reagował nawet na dźganie patykiem pod żebra, zjadły jego ciało, a czaszkę powiesiły wśród innych makabrycznych trofeów wiszących nad gniazdem, które za kilka dni miało stać się "tronem" ich kolejnego przypadkowo wybranego króla.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości