Ruiny Nemerii[Las nieopodal ruin] Kac

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Zablokowany
Awatar użytkownika
Grim
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

[Las nieopodal ruin] Kac

Post autor: Grim »

Otworzył oczy, pierwsze co poczuł to ból głowy, gdy ten zaczął ustępować, jakby mgła odchodziła mu z oczu, widział niebo, czyste, ładne jasne. Słyszał śpiew porannych ptaków. Dźwignął się, klnąc pod nosem. Wiedział, że ta impreza nie skończy się dobrze... ale miał inne wyjście? Jeszcze kazali mu chlać, dopóki się nie spije. Nie, żeby się sprzeciwiał, w końcu czemu nie i bardzo chętnie, w końcu za darmo, a on nie na darmo był krasnoludem. No, tyle że okazało się, że miał strasznie twardą głowę.... Nikt go nie mógł upić, nikt ani nic. Pewnie więc desperaci podali mu jakieś prochy.
Splunął na ziemie, choć śliny było niewiele... w ustach miał pustynie, rozejrzał się po rzeczach, które mu zostawili, wziął od razu manierkę, na szczęście nie robili mu kawałów i zostawili wodę. Nie było jej dużo, pół manierki, wypił połowę z tego. Przejrzał resztę rzeczy, po czym stwierdził, że płyny z nocy odzywają się z drugiej strony. Rozejrzał się więc za większymi krzakami i ruszył ku nowemu wychodkowi. Był w lesie, spał oparty o spory kamień, obok leżał porządny pień, wcześniej pewnie było tu jakieś obozowisko. Może tu spędzić trochę czasu, dopóki się nie ogarnie. Więc odszedł jakiś kawałek, by zapachy mu nie doskwierały. Gdy skończył, wrócił poprawiając sobie krocze.

- Możesz powiedzieć mi coś ciekawego o tej całej uczelni?
Kat
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kat »

Głosy w głowie powoli zaczęły ucichać, w miarę jak wyłaniał się z zakamarków przeszłości. Kap, kap, kap. Dźwięki z góry, dźwięki oznaczające, że wciąż oddycha. Otworzył oczy.
Nabrał łapczywie powietrza, uginając się od zdrętwiałych nóg. Kaptur dawno opadł mu na plecy, a siąpiący deszcz zrosił obficie jego włosy. Rozejrzał się dookoła zdezorientowany, przypominając sobie podstawowe fakty. Podróże w poszukiwaniu zagubionych dusz były wycieńczające, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. A Kat czuł się jakby przygrzmocono mu solidnie obuchem w potylicę. Z drugiej strony, skoro głowa boli, to żyje, z czego był nad wyraz uradowany.
Zastanowiła go jednak inna rzecz. Musiał się przebudzić, gdyż ludzkie ciało wykryło jakieś poruszenie niedaleko; w innym razie dalej pozostawałby duchem daleko w czeluściach ziemi, kompletnie odcięty od świata zewnętrznego. Nekromancja to suka.
Wstrzymał oddech, lustrując wzrokiem teren dookoła, przypatrując się każdemu kwadratowi otoczenia osobno. Nauczył się tego od spotkanego na drodze łucznika, którego imię kojarzyło mu się z rozkazem "Stop!" w starym aralueńskim. Nie była to jedyna sztuczka, którą od niego wyciągnął, a która niesamowicie przydawała się w życiu na drodze. W końcu coś usłyszał.
Wypuścił cicho powietrze przez nos, po czym poprawił sznur wiążący prostą szatę mnicha w pasie, którą nałożył na siebie, by ukryć swój ekwipunek zarówno przed deszczem, jak i spojrzeniem ciekawskich; cóż jest bowiem interesującego w zwykłym pielgrzymie?
Założył ponownie kaptur na głowę, po czym bezszelestnie podążył za źródłem dźwięku, które już w zasadzie naprowadzały go, kogo może tutaj spotkać. Ruiny Nemerii nie były specjalnie odwiedzane przez podróżnych, bardziej przez hieny cmentarne. Nie sprawdzi, nie dowie się.
Wyjrzał zza sporego kamulca, przyglądając się miotającemu się na wszystkie strony krasnoludowi. Nie wiedział za bardzo, co może o nim powiedzieć poza tym, co było oczywiste; niski, krępy, brodaty. W dodatku w złym humorze, a nie ma wielu rzeczy gorszych od naburmuszonego krasnoluda.
Niczym duch przeskoczył nad kamieniem, stając w odległości może trzech kroków za plecami brodacza.
- Kim jesteś, co tu robisz? - zapytał, patrząc na niego spod cienia kaptura. - Niezbyt rozsądne jest zapuszczaniu się tutaj samemu.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Szlak prowadzący z Równiny Maurat do Rapsodii był długi i kręty. Przejście go zajmowała wiele tygodni. Gdyby była sama pewnie szybciej dotarłaby na miejsce, ale miała swoją Ignis. Lwica była jej przyjaciółką, ale nie potrafiła latać tak jak sama Aru. Podróżowały w górę Nafari. Tak było najbezpieczniej. Zawsze miały blisko słodką wodę. Wyjątek stanowiła Pustynia Nanher. Tą przeszły na około, nie ryzykując napotkania na swojej drodze burz pisakowych, nieznośnego upału w dzień i niskich temperatur w nocy. Bezpieczniej było pójść na około. I tak po wielu, wielu dniach dotarły aż do Ruin Nemeri. W porównaniu do innych miejsc znajdujących się na granicy Wschodnich Pustkowi i Opuszczonego Królestwa, stara Nemeria wydawała się stosunkowa bezpieczna. Owszem pełno tu było podróżników i poszukiwaczy starych skarbów, ale przynajmniej bestię grasujące po równinie trzymały się od Nemeri z daleka. Za dużo tu było ludzi i nieludzi, którzy swoją magią i orężem odstraszyli skutecznie większość potworów.

Aru była już kilka razy w tym miejscu. Wiedziała, że dobrze jest się tu trzymać wysoko. Najpewniejszym schronieniem były stare, wysokie budynki i wieże, Podróżnicy i hieny cmentarne szukali raczej złota w podziemiach i w piwnicach, mało kogo interesowały ruiny wież, czy dachy. Tego dnia nocowała na strychu jednego z budynków. Dach starej kamienicy wyglądał na wyjątkowo mocny. Było to dobre miejsce na nocleg. Obudziły ją jakieś glosy. Wstała więc i wyszła przez dziurę w dachu, przez którą wcześniej wleciała, by zobaczyć, co się dzieje. W dole niedaleko zburzonego muru, gdzie przez lata zdążyły już wyrosnąć drzewa, a gdzie poprzedniego dnia siedziała rozbawiona grupka łowców skarbów, zobaczyła krasnoluda, którego wydawało jej się, że widziała poprzedniego wieczoru i kogoś, kto był, lub chciał uchodzić za człowieka.

Grupka, która bawiła się w obozowisku poprzedniego wieczoru, nie miała pojęcia, o obecności Aruviel. Anielica skryła się na strychu, zanim jeszcze łowcy skarbów postanowili urządzić sobie niedaleko obozowisko. Teraz jednak kiedy patrzyła z góry na dwójkę mężczyzn była dobrze widoczna.
Awatar użytkownika
Grim
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grim »

Grim po wizycie w tymczasowym wychodku wrócił na polanę i napił się ponownie z manierki. Suszyło go niemiłosiernie, musiał jednak oszczędzać wodę, dopóki nie znajdzie jakiegoś jej źródła. Zastanawiał się, za co by tu się wziąć, czy lepiej zostać tu przez chwilę, czy może lepiej iść znaleźć wyżej wymienioną wodę czy pożywienie. Stwierdził jednak, że jest ranek i że w pierwszej kolejności warto sprawdzić swoje wyposażenie. Tak więc usiadł na pniu i zaczął przeglądać swoje rzeczy i sprawdzać, czy są na swoim miejscu, np. czy topory są dobrze przymocowane. Jednak nim skończył, usłyszał za sobą jakieś hałasy, a po chwili ujrzał człowieka. Tak sądził, w swoim mieście czasem ich widywał, głównie kupców innych ras. Poza tym oczywiście musiał się o tym uczyć. Wstał, rękę trzymał na toporze gotowy go dobyć. Przecież nigdy nie wiadomo, a "przezorny zawsze ubezpieczony" jak brzmi jedno z powiedzeń ludzkich. Tamten jednak zaczął rozmowę, krasnolud prychnął i odpowiedział mu od razu.
- Dlatego też wolałbym ci uważać, poza tym, podobno wasza kultura, nakazuje przedstawieni się samemu, nim się spyta kogoś o jego miano.
Jak dotąd nie zauważył anielicy, stał do niej plecami, no i obserwował tamtego, ale też się rozglądał, był czujny, bo wypowiedź tego człowieka mogła wskazywać na to, że on nie był sam.
Kat
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kat »

- Kultura ludzka może i przewiduje taki przepis, ale znaczy to dla mnie tyle, co pyłek na wietrze - odparł enigmatycznie, zwężając oczy. Nie spodziewał się po krasnoludzie specjalnej uprzejmości, bo i który mądry by tego oczekiwał. Po takiej reakcji nie zostawało mu nic jak albo sobie pójść, albo go zabić. Nie miał jednak ochoty na żadne z powyższych; skoro i tak już go wybudził z transu, niech, chociaż zabawi go trochę.
Przeżuł dumę, po czym skłonił lekko głowę, mówiąc:
- Nazywam się Kathleen Tregath, jeśliś tak ciekawy mojej godności. A jak ciebie zwą, panie krasnoludzie?
Zanim zaczął rozgryzać go metodą dedukcji, usłyszał nad uchem wycie kolejnego ducha. Nie zdziwiłoby go to, HA! Nawet nie zainteresowało specjalnie, gdyby nie... No właśnie.
Podążył oczami za tym głosem, który do złudzenia przypominał mu chóry anielskie, jakie słyszał podczas celebracji świąt zimowych w Rapsodii, i napotkał zagadkowe spojrzenie jasnowłosej piękności.
Zmarszczył brwi. Według wewnętrznego systemu oceny zauważył zależność, że im dziewczyna jest ładniejsza, tym niebezpieczniejsza. Zastanawiał się, czy jest tak i w tym wypadku.
Nauczony przypadkiem sprzed chwili, stracił chwilowo zainteresowanie krasnoludem, podszedł krok w stronę jasnowłosej.
- Witaj, nieznajoma- ukłonił się, trochę głębiej niż poprzednio. - Nazywam się... Chociaż to już pewnie słyszałaś. Co robisz tutaj sama? To miejsce niezwykle zaciekle oblegane przez duchy. Czy to odpowiednie miejsce dla... - poległ tym razem na wewnętrznym oku magicznym, by dodać w zamyśleniu: - anioła?
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Skoro została zauważona nie zamierzała udawać, że nie istnieje. Krasnolud nie wydawał jej się niebezpieczny, co innego drugi z towarzyszy. Jednak, skoro się przedstawił i zaczął rozmowę, uznała, że pokusi się o przywitanie z obiema mężczyznami. Rozłożyła śnieżnobiałe skrzydła i zgrabnie sfrunęła na polanę.

- Aruviel Velron – skinęła głową i przedstawiła się, równocześnie składając skrzydła po sobie, tak by nie przeszkadzały.
- Nie straszne mi duchy. Zmierzam do Rapsodii, a to miejsce jest bardziej oblegane przez łowców skarbów niż przez bestie, które można spotkać na równinach i przyległych lasach. Nocleg pod starym dachem, wysoko, z dala od stworzeń ziemi zdaje się być stosunkowo bezpieczny. Nie pierwszy raz odpoczywam w starej Nemerii – rzekła.

- A mości panowie? Co tu robią? Pana krasnoluda, zdaje się, że widziałam już wczoraj z kompanami – skinęła głową w stronę norda na znak powitania. Rzecz jasna nie zamierzała go przecież ignorować.
- Jednak kompania zniknęła, a pan został – zagadnęła, nie była pewna, czy to dobry sposób na odzew do krasnoluda, jednak ton jej głosy był delikatny i przyjazny. Mogła więc mieć nadzieję, że nie obraziła brodacza.
Awatar użytkownika
Grim
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grim »

Grim wpatrywał się pewnie w człowieka, gdy ten mu odburknął. Nie zamierzał okazać słabości i koniec końców, człowiek uległ, choć pewnie był znudzony. Wtedy i krasnolud odpuścił - tamten nie wyglądał na groźnego, choć Grim wiedział, że pozory mylą, i że nie każdy potrzebuje topora by być groźnym.
- Grim - powiedział krótko, nazwiska nie było sensu podawać, zresztą, już go nie miał.
W tym momencie ten cały Kathleen zagadał do kogoś za krasnoludem. Gdy Grim się obejrzał, ujrzał kobietę - też wyglądała na człowieka, i to o wiele ładniejszego niż ten niewychowany Kathleen, Ale był jeden fakt, który mu nie pasował. Mianowicie miała skrzydła! Człek wytłumaczył, że jest ona aniołem. Cóż, wcześniej Grim żadnego nie widział, ale nie okazywał jakiegoś nadmiernego zainteresowania, nie skakał do niej z każdej strony przyglądając się z każdej możliwej pozycji. Nie. Po prostu skinął głową na przywitanie.
- Grim wystarczy, panienko. I faktycznie mogłaś w nocy widzieć więcej krasnoludów, ale to taka piekielna rodzinna tradycja - powiedział, a po chwili uśmiechnął się sam do siebie. Że też słowo "piekielna" przyszło mu na myśl. Cofnął się trochę na bok, by nie stać między młotem a kowadłem, a w tym wypadku człowiekiem a aniołem, teraz to bardziej ich grupka przypominała trójkąt, a on kompletnie nie miał pomysłu co by tu powiedzieć.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Czarodziejowi nie było dane brać czynnego udziału w rozmowie. Ledwo przyszła jego kolej by wtrącić swoje trzy grosze, gdy coś nagle przykuło jego uwagę. Gdzieś daleko dostrzegł ruch, niewyraźną sylwetkę, która zdawała mu się dziwnie znajoma i z jakiegoś powodu bardzo, ale to bardzo ważna. Wpatrzony w jeden punkt mruknął coś pod nosem i jak zahipnotyzowany podążył za tamtą osobą. Na moment stracił kontakt z rzeczywistością, a gdy go odzyskał, jedną nogą stał już nad głęboką rozpadliną, w którą prawie wpadł. Wtedy wszystko stało się jasne: jakaś zjawa zabawiła się jego kosztem. Gdyby nie korzystne zrządzenie losu, pewnie skończyłby na dnie ziejącej w ziemi szczeliny, jako bezkształtny, krwawiący wór kości. Całe szczęście żył, mógł wrócić i... No właśnie, ale gdzie był? Wśród ruin trudno było określić kierunek, a odnalezienie obozu, gdzie zostali krasnolud i anielica, okazało się niemożliwe. Zresztą, na dobrą sprawę tamta dwójka również mogła pójść w swoją stronę.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości