ElisiaDroga ku lepszemu życiu.

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Droga ku lepszemu życiu.

Post autor: A-kaea »

Położyła dłoń koźlęciu na oczach całkiem je zakrywając po czym szybkim wprawnym ruchem wbiła nóż mu w serce. Koźle szarpnęło się i znieruchomiało. "Przynajmniej nie cierpi."Podniosła sie i popatrzyła z nienawiścią na zezwłok ghula który zaatakował jej stado. Biedne kozie dziecko nawet nie zdążyło się zorientować kiedy bestia przegryzła je na pół. Chciała odejść już w stronę reszty stada kiedy jej uwagę przykuł znak wypalony na barku ghula. Znieruchomiała i pochyliła się nad truchłem. "Nie. To niemożliwe."Na łopatce trupa widniała złamana podkowa wpleciona w czaszkę. Zbladła i zaraz potem jej łagodna twarz wykrzywiła się w grymasie nienawiści. - Sługa starego Licza. Dotarł aż tutaj?- wyszeptała drżącym głosem. Szybko lecz dokładnie omiotła okolicę wzrokiem w poszukiwaniu zagrożenia. Jeszcze chwilę węszyła powietrze w poszukiwaniu innych zapachów rozkładu. Uspokojona ruszyła wreszcie do stada. Kozy pasły się tam gdzie je zostawiła a Yarg zamerdał ogonem na jej widok. Policzyła dobytek i stwierdziła z ulgą że są wszystkie. "Nie mogę tu zostać. Muszę znaleźć bezpieczne schronienie dla siebie i trzody.."Gwizdnęła krótko i Yarg podjął swoją pracę zaganiając stado, W wkrótce wyruszyli wszyscy dalej podążając w kierunku wschodzącego słońca.
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

Droga się dłużyła lecz A-kaea nie chciała się zatrzymywać dopóki mogła. Chciała zwiększyć dystans od ostatniego obozowiska tak aby ewentualnie słudzy starego Licza którzy znajda swojego towarzysza nie zaskoczyli jej podczas odpoczynku. Szła pomiędzy drzewami starając się nie stawać na suche gałązki tak aby móc słyszeć dźwięki dobiegające przednią. Stado pobekując szło za nią ufnie a Yarg biegał wokoło i przywoływał do porządku "samotniczki". Węsząc wyczuła nagle w powietrzu wilgoć a po paru minutach do jej czułych uszu dotarł szmer wody. "Strumień. Będziemy mogli odpocząć." Po chwili wyszła spod drzew na rozległa polanę,która faktycznie była zagłębieniem w lesie które było przedłużeniem olbrzymiej równiny. Przez środek płynęła struga a w pobliżu jej wprawne oko odnalazło skrytą w cieniu jaskinię. - Yrg. Pilnuj. - powiedziała do psa i ruszyła ostrożnie w stronę groty. Węszyła powietrze i strzygła uszami w poszukiwaniu niebezpieczeństwa. Kilka kroków przed otworem w skale zamarła w bezruchu dostrzegając iż coś poruszyło się na skraju lasu. Powoli odwróciła głowę w tę stronę i znieruchomiała. Z pomiędzy drzew wyszedł szkielet odziany w całkiem dobrą kolczugę i hełm z nosalem. Powoli stawiając krok za krokiem wznosił w górę berdysz trzymany oburącz. - Witaj to zaszczyt , że dołączysz do nas. - powiedział szeleszczącym głosem i doskakując zadał cios. A-kaea w ostatniej chwili, nie spodziewając się tak szybkiego ataku, chwyciła "Widowmakera" i schodząc z Lini ciosu napastnika , uderzyła w jego czerep. Hełm wyhamował impet ciosu lecz sam rozleciał się od siły uderzenia która zdolna była powalić rosłego i silnego centaura. Napastnik zawrócił i zaatakował ponownie, centaurzyca naparła na niego tak , aby skrócić dystans i uderzyła obydwoma przednimi kopytami. Starcie było gwałtowne , a siła impetu powaliła nieumarłego. Cios maczugi na czerep spadł w tym samym momencie kiedy leżący wydobywał szeroki długi puginał, chrupnęło i dało się słyszeć krzyk wyzwalającej się z truchła duszy. Odskoczyła gwałtownie, gotowa do zadania ponownego ciosu gdyby trup chciał się jednak podnieść. Rozejrzała się nerwowo węsząc i w miejscu w którego wyszedł nieumarły dostrzegła cofającego się powoli , gremlina. Zdała sobie sprawę , że nie może pozwolić mu uciec. Oceniła sytuację i zrozumiała że nie zdąży go dopaść zanim tamten się teleportuje. Obsydianowe ostrze oszczepu przebiło ciało karła , a drzewce przeciążyło i spowodowało , że gremlin upadł na bok. - Cholera. - zaklęła ciężko dysząc. - Cholera. Czego oni jeszcze chcą przecież już nas pobili. -
Ostatnio edytowane przez A-kaea 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

Pozostawiła pokonanych tam gdzie padli. Wydobyła tylko z ciała karła swój niezawodny oszczep. Otarła czarną krew z oręża o ciało zabitego i podeszła do wejścia do jaskini. Szybko skrzesała ogień i weszła do chłodnego wnętrza. Światło smyrgało po gładkich ścianach uciekających gdzieś w głąb. Kiedy ruszyła w głąb na środku olbrzymiej sali dostrzegła drewniany słup. "Bogowie Wiatru i Deszczu toż tu mógłby się zadomowić cały klan." Zbliżyła się do centrum w stronę słupa u stóp którego zobaczyła stare palenisko. Na drewnie pala jeszcze było widać resztki czerwonej i czarnej farby a u szczytu były uwieszone czaszki i końskie ogony. Stanęła jak wryta. - Klan Wiatru! - wystraszyła się własnego głosu który odbijając się od sklepienia uciekł w głąb jaskini. Chwilę stała nasłuchując lecz poza piskami nietoperzy żaden głos jej nie doszedł. "Skoro są tu nocni łowcy to nie ma drapieżników. Pocieszające."

Nastał świt na środku jaskini pod totemem klanu płonął ogień jasno oświetlając pomieszczenie. A-kaea wraz z Yrgiem wyprowadzali kozy na polanę. Poklepała psa po głowie. - Wygląda na to że zatrzymamy się tutaj.- westchnęła. -Eh. Gdyby tak jeszcze ktoś zapalił nam święty ogień. -
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Od dawna mieli problem z tym kościotrupem ...
Aleerea była jedynym duchem cntaurzycy, który został, by strzec tej jaskini . Wraz z nią tułało się jeszcze kilka centaurów- kapłanów służących wiatru. Jednak nie widziała ich od dawna. Weszli oni w głąb jaskini i słuch po nich zaginął ...
Słyszała ciche głosy Ktoś wszedł. Co mam robić?. Tak na prawdę nic nie wiedziała o obronie jaskini. Była dość młodą kapłanką i posiadała dość mały staż kiedy umarła. Cały Klan Wiatru został dawno napadnięty przez bandę orków. Ona, Kenar,Aveleinen i Elladan jako kapłani schowali się w głębi jaskini. Wiedzieli, że przegrają tą bitwę. W sercu jaskini rozpalili ognisko i wezwali do siebie bogów wiatru. Poprosili wtedy o przedwczesne wyzwolenie ich dusz ... tylko tak mogli przetrwać i opiekować się jaskinią ... Czy to był wybór Aleerei ? Ona sama tego do dziś nie wie ... może zdecydowałaby inaczej gdyby miała więcej czasu na podjęcie decyzji ... może wolała sama paść martwa, może wcale by jej nie zabili ...
Wyszła zza rogu i ujrzała młodą centaurzycę walczącą z kościotrupem ... a potem zabił też gremlina ... przyglądała się naściennym malowidłom stworzonych jeszcze zza czasów jej prapradziadka .... Kobieta rozpaliła ognisko i zagoniła swoje stado ...
Aleerea podeszła do niej i stanęła za plecami. Jednak ona nie mogła jej zobaczyć, czuła jedynie jej obecność ...
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

Yrg zaskomlał a ona wyczuła w jego głosie niepokój. Powoli podniosła się na kopyta węsząc i strzygąc uszami cały czas obserwowała otoczenie. Blaski z ogniska pląsały na jej pokrytym bliznami i tatuażami ciele. Jasna twarz pod równo przyciętą grzywka była spokojna. Nic nie dostrzegła ani nie wyczuła i wtedy ogarnął ją zabobonny lęk. Wiedziała że stare pola bitew i miejsca takie jak te moga mieć swoich mieszkańców z którymi mogli nawiązywać kontakt Łucznicy żywiołów. Lecz ona była tylko tropicielem i wojownikiem o czym świadczył jej pomalowany czarną i czerwoną farbą ogon który teraz wisiał spokojnie.
- Jest tu kto? -
Cisza która jej odpowiedziała wcale nie napełniła jej serca odwagą. Wzięła z ognia szczapę i uniosła ku górze obracając się powoli dookoła, lecz światło też nie wniosło nic nowego do obserwacji. Rzuciła szczapę ponownie w ogień.
- Cholera wcale się nie boję. - powiedziała to aby dodać sobie otuchy. Wciągnęła głęboko powietrze w płuca i przypomniała sobie że Łucznicy Żywiołu karmią duchy przodków swoją krwią. Powoli wydobyła szerokie kościane ostrze i nacięła skórę nad nadgarstkiem. Kiedy krew popłynęła strząsnęła ja w płomienie.
- Nie jestem Łuczniczką Żywiołów. Nawet nie wiem czy to wam wystarczy. - w jej głosie brzmiało zagubienie i przeprosiny.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Aleerea uśmiechnęła się do siebie. Przed oczami kobiety stanęła a raczej objawiła się lekko znacząca sylwetka ducha ...
-Wiem, że się nie boisz ... jesteś bardzo dzielna ... - jej głos mile wypełniał jaskinię, był dźwięczny, dość cichy, ale przyjemny ...
Aleerea dotknęła skaleczonego miejsca i użyła swojej wciąż drzemiącej magii, by zaleczyć ranę.
- Jesteś bardzo dzielną cenaturzycą ... i nie potrzebnie dokonywałaś tego rytuału ... zabiłaś kościotrupa i gremlina to wystarczy byś mogła tu dłużej zostać ... duchy będą Ci przychylne ... Zapraszam jednak Ciebie, Twojego przyjaciela, a także hodowlę do głębi jaskini tam jest dużo cieplej i bezpieczniej ... Rozpalisz ognisko na miejscu dawnego stosu kapłanów ... tylko ono daje tak duże ciepło ... nie było zapalane od dawna ... miło będzie widzieć jak płomyki skaczą ... - kiedy zorientowała się, że popadła w monolog umilkła i ruszyła w głąb jaskini ...
- Chodź za mną ... - powiedziała
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

A-kaea popatrzyła na zasklepiającą się ranę i pożałowała że nie pozostała po niej nawet blizna. Wysłuchała słów ducha po czym gwizdnęła na Yrga i ruszyła za duchem. Pies zaganiał kozy które ruszyły za centaurzycą. Po drodze zgarnęła z ognia szczapę i przyświecała sobie nią po ścianach na których klan walczył , polował i żył. Dzieła wykonane rękami starych kapłanów lub Łuczników Żywiołów. Beczenie kóz wypełniało salę za nią a głos Yrga odbijał się od sklepienia niosąc w głąb groty. Nie zastanawiała się nad tym co robi po prostu ruszyła i podążała tak aby nie zgubić zarysów postaci przed sobą. Jaskinia zaczęła trochę się obniżać, kopyta trącały drobne kamyki, a do wyczulonych uszu dotarło powolne kapanie wody.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Schodziły coraz bardziej w głąb jaskini, tu strop znacznie się ożywił, w skałach płynęła krystalicznie czysta woda, która mieniła się na tysiąc kolorów.
Przeszły koło źródełka z którego niegdyś cały klan czerpał wodę. Po chwili natrafiły zaś na niskie schody ... droga była dość długa ... Jaskinia stała się labiryntem korytarzy prowadzących do ... tego nikt nie wiedział ... niektóre ścieżki były nieznane nawet przez najstarszych członków klanu ...
Dochodziły coraz bliżej paleniska ... Aleeara nie wyczuła w pobliżu swoich duchowych towarzyszy ... Może zwiedzają niepoznane im dotąd labirynty - pomyślała. O wędrujących duchach usłyszała od babki szamanki, która potrafiła z nimi rozmawiać opowiadały jej ponoć dość często jaki tunel gdzie prowadzi ... staruszka jednak nigdy nie sporządziła żadnej mapy ...

W tym odcinku drogi zrobiło się już całkowicie ciemno ... Aleeara złapała rękę cenatrzycy by ta się nie zgubiła ... ona znała tą drogę na pamięć .... przeszły jeszcze kilkanaście kroków i znalazły się w wielkiej, okrągłej grocie ... W ciemnościach jednak nie było jej widać ... Pociągnęła centaurzycę za sobą ... wprost do uszykowanego niegdyś stosu ...
- Stoimy nad stosem, proszę Cię możesz go rozpalić? - powiedziała łagodnie do nowej znajomej ...
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

Zatrzymała się i uniosła w górę żarzącą się szczapę. U swoich stóp dostrzegła stos . Pochyliła się i włożyła żar w drewna, kilka mocnych dmuchnięć i płomyczki zaczęły lizać drwa. Pojaśniało. A-kaea rozglądała się ciekawie dookoła.
- Tu mieszkał klan Wiatru? - raczej stwierdziła niż zapytała. - Powiedz mi co się z nim stało? Został jeszcze ktoś żywy z niego? -
Popatrzyła na twarz przewodniczki, a potem ponownie dookoła.
- Zginęliście tu wszyscy? -
Ponownie pochyliła się i poprawiła drwa aby bardziej rozpalić ogień.
- Gotowe. - rzekła wesoło patrząc w igrające płomienie.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Aleerea długo się zastanawiała, w końcu przewała swe milczenie ...
- Nie wszyscy ... nie zginęli kapłani ... moi dotychczasowi towarzysze ... - odpowiedziała ze smutkiem w głosie ... za pomocą magii podniosła grubą, palącą się gałąź i poprowadziła ją w po kole ... tak, że jej światło ukazywało starodawne malowidła na ścianach ... Wydarzenia były przedstawione chronologicznie ... ostatnie rysunki przedstawiały bitwę członków klanu z wrogiem ... i ich upadek ...
Pochodnia zatoczyła koło ...
- Ja nie zostałam zabita ... sama oddałam swą duszę bogom jak moi towarzysze, by strzec tej jaskini nawet wtedy gdy już nie będzie kogo w niej bronić ...
Znów zamilkła i spojrzała na centaurzycę ...
- Co Cię tu sprowadza ? - zapytała się nieśmiało ... - pasterza nie łatwo spotkać w tych okolicach ... a zwłaszcza pasterkę ...
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

Długo przyglądała się malowidłom , które ożyły w jej wyobraźni, gdzieś w pamięci usłyszała okrzyki bitewne centaurów i potępieńcze wycia nieumarłych, szczęk oręża jęki konających i piszczałki wodzów wydających rozkazy. Przed oczami stanęły twarze jej wojowników, Ekhan, Soa-kiar, Meara, Kon-kigi... i inni ... gdzieś w sercu poczuła ukłucie a w kąciku oka zaszklił się słony diamencik. Ostatnia walk jeszcze raz przetoczyła się po północno-zachodnich równinach Opuszczonego Królestwa. Jeszcze raz niezawodny łucznik Kon-kigi umierał powolną śmiercią z przebitym płucem, mała Łuczniczka Żywiołów Mear, krzycząc przeraźliwie walczyła o życie, była najmłodsza z jej oddziału i taka wesoła. Potrząsnęła głową kiedy w głowie narastał tętent biegnących wojowników, ścisnęła piszczałkę , aż zbielały knykcie. Obrazy na ścianach znieruchomiały i umarli powrócili do zaświatów, jeszcze tylko przez chwile w jej uszach brzmiał krzyk umierającej Meary. Zacisnęła oczy i po chwili je otworzyła, przed nią stała Aleeara , a jej pytanie właśnie dotarło do jaźni A-kaei.

- Nasz klan. Klan Czarnego Płomienia zamieszkiwał daleko stąd na północny-zachód na rubieżach Opuszczonego Królestwa i Mglistych Bagien. Kiedy byłam źrebięciem wybuchła wojna w której wyrosłam. Hordy Starego Licza szarpały nasze osady , aż w końcu przerodziło się to w otwarty konflikt. Trwało to ponad 200 lat , aż w końcu Klan Czarnego Ognia praktycznie przestał istnieć. Zebrałam 50 dzielnych centaurów z którymi szarpaliśmy nieumarłych, w naszych rajdach zapuszczaliśmy się daleko w tereny Doliny Umarłych i tam atakowaliśmy wroga aby wycofać się i pojawić w innym miejscu. Lecz kiedy pozostało nas dziesięcioro rozpuściłam oddział i każdy ruszył na własną rękę. Ja dotarłam tutaj z moim stadem. Pasterzem jestem bo to zawód mojego ojca i brata... . A umiem tylko prowadzić wojnę lub wypasać stada. Szukałam ... nowego domu... może innego klanu... nie wiem. -
głos jej się załamał , a po twarzy przemknęły cienie bólu. Popatrzyła na swoją towarzyszkę.

- Może znajdzie się mój brat...kiedyś...może mały Soa-Kiar nie zginął jednak w ostatniej walce... .
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

-Hm .... Klan Czarnego Płomienia ... słyszałam kiedyś o nim ...co do Twojego brata ... myślę, że niestety znajduje się już wśród nas ... wśród duchów ... jednak jeśli tak jest ... Na pewno odnalazł drogę do Raju ... I na pewno nie tuła się po jaskiniach jak ja- dodała sobie w myślach ...
-Usiądź - zaproponowała centaurzycy ... Te malowidła nie są, aż tak wspaniałe ... są dość przesadzone ... "wielcy artyści" z naszego plemienia uwielbiali wyolbrzymiać walki, które stoczyli ... tak na prawdę nasz Klan nigdy nie był zbyt dobry w biciu się ... wiedliśmy dość spokojne życie, tylko od czasu do czasu nasi mężczyźni musieli przeganiać trolli z naszego terenu ... tak na prawdę zajmowaliśmy się hodowlą ... tak jak Ty ... dobrzy też byliśmy w zielarstwie ... jednak tego, żaden z "artystów" nie pokazał w swoich dziełach ...
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

A-kaea stojąc w pobliżu ognia oglądała malowidła na ścianach po raz wtóry. Jej myśli błąkały się po kurhanach je przyjaciół i bliskich. Ocknęła się słysząc głos towarzyszki.
- Czy nikt z waszego klanu nie ostał się przy życiu? Słyszałam o Łuczniku Żywiołów z waszego klanu. Zwał się Mon-adhur. Sława jego dotarła do nas i w innych klanach też jest o nim głośno. Szukam cały czas innych centaurów gdyż życie jakie mi teraz jest dane to dzban goryczy i smutku. Rozmowy z innymi nie potrafią przynieść ulgi. Nikt nie zrozumie centaura jak tylko drugi centaur. -
Opuściła głowę i westchnęła.
- Nawet jako wojowniczka nie mogę się spełnić, prawdziwy wojownik powinien bronić swego klanu. Nie ma klanu, nie ma czego bronić. -
Popatrzyła znużonym wzrokiem na Aleere, i rzuciła swój dobytek koło ognia.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Alaeea przyjrzała się cenaturzycy ... poczuła smutek ... wiedziała jak to jest ... po części ... i ona nie mogła walczyć za swój lud ... choć bardzo tego pragnęła ... wybrano los za nią ... i już niec nie mogła na to poradzić ...
- Mon-adhur- powiedziała w zamyśleniu ... było nas kiedyś dużo... nie zapamiętałam go ... chociaż ... kiedyś był w naszym stadzie centaur o tym imieniu ... nie znałam go jednak dobrze ... - zamilkła na chwilę
-Jeśli żyje ... niech czuwają nad nim bogowie wiatru i ziemi ... - spojrzała na malowidła naścienne .. gdyby nie była tylko duchem pewnie uroniłaby teraz łzę ... ale była tylko kolorową mgłą ... zarysem centaurzycy jaką była kiedyś ...
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Yorno, mistrz w fachu przewodnika, był świecie przekonany, że gubienie się to coś, co zdarza się innym. A tym czasem biegał zdezorientowany i szukał kogoś, kto łaskawie mu pomoże wyrwać się z tego padołu łez, jak to poetycko przyszło mu do głowy,kiedy rozmyślał nad swoją obecną sytuacją.
Był dość głody, zmęczony, trochę poraniony, bo przez pewien czas ścigało go coś, co miało długie pazury i ostre zębiska. Wolał się nie oglądać i nie sprawdzać co to takiego było. Grunt, że udało mu się wskoczyć do rwącej rzeki. Dlatego też był również przemoczony. Włosy oklapły i przykleiły mu się do pleców i szyi. Strzepnął ogonem rozpryskując krople wody dookoła. Kichnął cicho i zmęczonym wzrokiem rozejrzał się.
W tymże momencie, dojrzał wejście. Do jaskini, ściślej mówiąc.
Ucieszył się. Było mu to bardzo na rękę. Przy okazji, wcale nie zastanawiał się czy ta jaskinia jest zamieszkana. Jeśli siedział tam niedźwiedź czy rodzina wilków - będzie miał kolejny kłopot. Starał się nie myśleć, co czeka go w głębi groty. Po prostu ruszył do przodu, pozostawiając po sobie mokry ślad. Starał się też, choć go trochę to niepokoiło, nie patrzeć na krew i jakieś trupy przed wejściem. Taki nierozsądny był Yorino.
Stuk jego kopyt odbijał się cichym echem, kiedy schodził coraz niżej.
Awatar użytkownika
A-kaea
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: A-kaea »

Cóż mogła zrobić? Nic. Nie była w stanie ożywić duchów. Poprosiła jedynie towarzyszkę aby ta zechciała oprowadzić ją po jaskini i opowiedziedź o jej zakamarkach na wypadek gdyby jakaś koza się tu zgubiła. Po czym wzięła się za porządki. Pozbierała i wrzuciła w ogień wszystkie odpadki które nagromadziły się tu prze długie lata, wygnała szkodniki które mogły zagrozić koźlakom, wymościła sobie legowisko i zbiła prowizoryczna zagrodę dla swojego stada. Tak. To było to co poprawiło lekko jej samopoczucie. Na ogniu stał kamienny garnek w którym gotowało się mleko z ziołami, jego zapach rozchodził się przyjemnie po jaskini. A-kaea siedziała pomiędzy swoimi podopiecznymi i oglądała wszystkich w celu sprawdzenia czy które nie jest chore.W pewnym momencie do jej uszu doszło stukanie kopyt. Tak kopyt to nie były stopy. Wiec albo w jaskini zabłąkało się zwierzę albo... , nie to niemożłiwe, jest jedyna ze swojej rasy w tym miejscu. Podniosła się jednak gdy pies zainteresował sie głosami z korytarza biegnącego od wejścia. "Widowmaker" ogromna dwuręczna maczuga znalazła się w lewej ręce A-kaei.

- Kto tam? - krzyknęła w stronę korytarza i podeszła do jego wylotu. Ku jej zdumieniu to co się nim poruszało miało zarys centaura. "Kolejny duch?" opuściła broń czekając na przybysza.
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości