Elisia[lasy Elisji] Dni w obozowisku

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Evien
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maiar Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evien »

Patrzyła z oddali na czuły pocałunek starego centaura i jego ukochanej i nie wiedziała czemu poczuła bolesne ukłucie w brzuchu. Zrozumiała, ze oni maja coś ważnego, czego ona nie poznała. Nigdy nie czuła się jeszcze tak przeraźliwie samotna. Jej zielone oczy nabrały blasku, z powodu wzbierających łez. Gałęzie paproci musnęły ja po policzku. Skuliła się mocniej. Była na początku roślina. I nadal to one najwięcej z nią rozmawiały. Zauważały i witały chętniej niż inne żywe stworzenia. Może nigdy nie powinna upodabniać się do człowieka? Może powinna znaleźć sobie jakieś słoneczne spokojne miejsce i zapuścić korzenie na zawsze? Tylko czemu gdy widziała takie sceny... pragnęła zaznać czegoś takiego jak te istoty. Nigdy nie spotkała tego miedzy roślinami. Drgnęła, gdy usłyszała słowa centaurki i w pierwszej chwili nie była pewna czy są one skierowane do niej. Wahała się, czy odpowiedzieć. Jednak postanowiła, ze nie ma odwagi i zamiast otworzyć usta schyliła głowę. Wtedy poczuła, że obwąchuje ją jakieś zwierzątko. To była wiewiórka.
"Zabierz mnie stąd leśna przyjaciółko" poprosiła w myślach.
Skurczyła się do małego kawałka łodygi. Potem rozpostarła kolejne odnogi, duże liście i obfite rozety z kosmatymi rzepami. Zaczepiła się o puszysty ogonek wiewiórki i opuściła razem z nią swój krzew i obozowisko.

[Z tematu na ogonie wiewiórki]
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Emitiel spoglądała na kurczącą się kobietę ... po chwili ta zniknęła całkowicie z jej oczu ...wiewiórka która znalazła się opodal czmychnęła ... co zresztą nie dziwiło centaurzycy ... zastanawiała się jednak gdzie się podziała kobieta ...
Spojrzała pytająco na Mon-adhura ...
-Jak się czujesz ? - zapytała z troską w głosie i dotknęła jego czoła, wciąż było ciepłe, lecz nie rozpalone jak chwilę temu ...
Zmartwiła się ... zioła i jej magia nie za wiele zdziałają ... za niedługo może stać się coś dużo dużo gorszego niż zemdlenie i krótka wędrówka po zaświatach ... niedługo jej ukochany może z niej nie wrócić ...
Z jej oczu popłynęły łzy ... gorączkowo zastanawiała się jak może mu pomóc ... i wtedy przypomniało jej się ... Kiedyś kiedy zatrzymała się w górach Dasso usłyszała o pewnej czarownicy, a raczej wiedźmy, która umiała przywracać życie jak i również leczyć ciężko rannych ...
- Chyba faktycznie będziemy musieli opuścić to miejsce ... ale to dopiero za kilka dni ... na razie odpoczywaj i nie martw się o nic ... Dlaczego nie zdradziła ukochanemu celu wędrówki jaką planowała z nim odbyć? Może dlatego, że do końca nie podjęła jeszcze decyzji ...
Pocałowała go w czoło i przytuliła się mocno ...
_wszystko będzie dobrze tak ? Obiecaj mi ... - szepnęła mu do ucha ..
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Nie spostrzegł nawet kiedy zasnął. Śniło mu się, że siedzi w jakiejś niezwykle bogatej sali, przy stole uginającym się od wszelakiej strawy i trunków. Oprócz niego przy ławie było dobre kilkanaście osób. Nie wiedział skąd, ale wydali mu się dziwnie znajomi. Na sto procent rozpoznał jedynie swych rodziców i rodzeństwo. Jego tata, Ormalis rozmawiał z drobnym chłopcem, wokół którego słychać było szczęk wytrychów. Matka pochłonięta była gadaniną z trzema innymi dostojnymi damami, z których jedna miała na plecach charakterystyczny łuk. Nessmerell i Laurelendil - jego brat i siostra - nie zajmowali się pogadanką, pochłonięci byli pałaszowaniem pieczonej kaczki i smażonej szynki. Daren nie wiedział co się dzieje. Wszyscy byli do siebie podobni, ale jednak nie rozpoznawał tych ludzi. Po chwili obudził się z tegoż głębokiego snu. Rozejrzał się po obozowisku, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdyż jego ciało i ekwipunek poczęły rozpływać się w powietrzu. Po chwili Daren całkowicie zniknął...

Ciąg dlaszy:
Daren
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Westchnął z gorączki. Odkaszlnął i potrząsnął głową aż posiwiałe włosy rozsypały mu się po twarzy. Przytulił Emitiel i pogłaskał ją po twarzy.
- Wszystko musi być dobrze. Emitiel ... . - ujął jej dłoń. - ... czy jeżeli wydobrzeje zgodzisz się dzielić ze mną los? Czy zostaniesz matką moich dzieci? - pocałował wierzch jej dłoni i niedowidzącym okiem popatrzył w jej twarz.

Szangrin zastrzygła uszami i zamerdała ogonem po czym ułożyła się blisko koło nich tak jakby to ona chciała znać odpowiedź a nie stary centaur.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Emitiel uśmiechnęła się do niego.
-Na razie odpoczywaj i nabieraj sił ... za kilka dni chce ruszyć w dalszą drogę, a do tego potrzebujesz siły ... - musnęła lekko jego usta i położyła swoją głowę koło jego ... Powieki same jej się zamknęły ... Obudziła się o świcie ... Spojrzała na Mon-adhura ... on jeszcze spał, a koło niego Szangrin, która jednak wołała wtulić się w Esmodeusza niż swojego pana ...
Emitiel wierzchem dłoni dotknęła czoła ukochanego, gorączka spadła, a jego sen był spokojny.
Na drzewie usiadł mały, niebieski ptak ... przyjrzał się jej po czym zaczął śpiewać pieśń na powitanie poranka ... Emitiel znów położyła się koło ukochanego ... opuszkami palców zaczęła gładzić po jego torsie ... po ranach, które zadało mu życie ... niektóre blizny zaczęły znikać ... Emitiel nie wiedziała dlaczego ... nie wypowiedziała przecież żadnej formułki ... sama nie chciała też użyć jakoś specjalnie magii ... nie rozumiała tego ... może po prostu tak musiało być ... ?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Świergot małej podniebnej istoty wyrwał z niego resztki snu. Popatrzył w niebo i zdziwił się że tak długo spał. Jego ciało czuło dotyk Emitiel. Uśmiechnął się sam do siebie lecz natychmiast usunął ten grymas ze swojej twarzy która ponownie stała się beznamiętna. Poczuł przypływ sił, poruszył nogami i potężnymi niczym konary ramionami. O tak czuł że jest lepiej a stawy zatrzeszczały kiedy się przeciągnął.
- Spisz Emitiel? - potarł swoje prawie ślepe oko i podziękował Bogom Wiatru i Deszczu za ten "dar". Dzięki temu że był niemalże ślepcem potrafił dostrzegać to czego nie widzieli ci co mieli bystry wzrok. Pogłaskał policzek Emitiel, potem jej kasztanowe włosy.
- Ten ptak powiedział mi że mam piękną klacz kolo siebie. - uśmiechnął się ponownie lecz tym razem nie starał się zmienić twarzy w beznamiętną.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Emitiel spojrzała na twarz ukochanego ...
- Jasne jasne ... nie okłamuj mnie ... -powiedziała, lecz jej głos brzmiał żartobliwie ...
Znów dotknęła twarzy Mon-adhura po czym zbliżyła swoje usta do jego i pocałowała czule.
Wiatr zawył głośno między drzewami ... ni stąd ni zowąd nagle przyszła jesień ...
Emitiel zrobiło się zimno ... przez jej ciało przeszedł dreszcz ...
Leżała tuląc się do ukochanego mając nadzieję, że jego ciało ociepli ją ...
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Chłód przeszył jego ciało, lecz nie zrobił na nim większego wrażenia, był przywykły do niewygód i wędrówki przez całe swoje życie. Kiedy Emitiel zadrżała przyciągnął swoją derkę i szczelnie ją okrył.
- Będziemy musieli się zbierać. Przed zimą powinniśmy znaleźć jakieś schronienie. Dobra by była jaskinia. Ale nie mażę o takich luksusach. Będzie musiało nam wystarczyć jakieś miejsce z dostępem do wody i drzewa z którego zbuduję schronienie. Trzeba pomyśleć o zapasach na ten nieprzyjazny okres czasu. Niechaj Bogowie Wiatru i Deszczu nam sprzyjają. -
Z lubością dotknął policzka centaurzycy i podniósł się na nogi. Rozejrzał się po obozowisku i dostrzegł skuloną postać kobiety-ducha.
"Jak jej pomóc? Jakie siły ją więżą? Gdzie jest jej ciało?" Zapytał sam siebie stojąc nad nieszczęsną istotą a jego twarz się zasępiła. Sokół który nie odstępował ducha ani o krok podsunął mu myśl. "Może on wie gdzie jest ciało tej kobiety?" Szybko porozumiał się ze zwierzęciem lecz wyjaśnienia ptaka zasmuciły go jeszcze bardziej. Skoro i on nie znał miejsca gdzie znajdowało się ciało kobiety będzie musiał sobie radzić bez tego. Westchnął.
- Zrobiłem się potwornie głodny. To chyba dobry znak. -
Podniósł swoje juki i wydobył z nich farby, po czym zaczął znaczyć swe ciało czarną i czerwoną farbą cały czas modląc się cicho do swoich Bogów. Szangrin siadła na przeciw starego i przyglądała mu się z uwagą. Kochała swojego pana ponad życie i znaki śmierci w kolorach karminu i sadzy zaniepokoiły ją. Zaskomlała w stronę Emitiel i omiotła obozowisko wzrokiem jakby szukając wyjaśnienia. Wiatr smyrgał po obozowisku i bawił się liśćmi drzew jakby chciał przypomnieć o zbliżających się miesiącach "Umarłych Liści".
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Laurendile
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: ognista wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Laurendile »

- Ał! To bolało! No co jest! Osz cholera! Uch! - takie oto dźwięki (oprócz tych nieartykułowanych) dało się usłyszeć z kupki suchych liści, znajdującej się gdzieś w lesie. W końcu listowie zajęło się ogniem, a spomiędzy płomieni wyleciała malutka, czerwonawa osóbka - Laurendile. Zawisła w powietrzu przy Mon-Adhurze i Emitiel.
- Gdzieś się wybieracie? - rzekła ku nim, otrzepując sadz ze swojej sukienki. - Chyba nie będziecie mieli nic przeciw temu, żebym się wybrała razem z wami? - była nachalna? Może... Ale cóż... Jeżeli nikt jej o tym nie mówił, to chyba nikomu to nie przeszkadzało, co? Takie przynajmniej jest jej rozumowanie...
Uniosła lekko brwi w geście zapytania, gdy poczuła smród spalenizny. Odwróciła się w locie i zobaczyła, że ogień, który trawił pobliską kupkę liści przeszedł na pobliskie krzewy.
- Ou... - mruknęła, po czym pstryknęła palcami, a płomienie znikły.
- A więc? - zwróciła się na powrót ku nim z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie zwróciła nawet najmniejszej uwagi na dziwaczne malunki, pokrywające ciało starszego centaura.
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Spojrzała na ukochanego z zaciekawieniem ... po co mu te malunki na twarzy ... i wtedy przypomniała sobie o duchu dziewczyny ... dziwne teraz nie była w stanie jej dostrzec ...
Spojrzała ze złością na Mon-adhura ... wzrokiem jakim patrzy się na małe dziecko, które zrobiło coś bardzo niedobrego ...
-Chyba sobie żartujesz ...? - spytała retorycznie ... - wiem, że chcesz pomóc tej dziewczynie, ale nie wiesz jak ... ostatnia próba omal Cię nie zabiła ... omal duchy nie zabrały Cię do siebie ... - tym razem jej głos brzmiał inaczej ... jakby miała żal ... jakby zaraz miała się rozpłakać ... - znów chcesz tym ryzykować ? Tej dziewczynie na pewno ktoś pomorze .. istnieje wiele czarodziei ... na pewno chcesz ?
Miała cichą nadzieję, że ukochany posłucha jej ...

Emitiel usłyszała cieniutki głosik wróżki ...spojrzała na nią, kompletnie o niej zapomniała ...
-Tak, możesz - powiedziała beznamiętnie ... w tej chwili zastanawiała się nad tym co jej ukochany postanowi ...
Laurendile
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: ognista wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Laurendile »

Uśmiechnęła się od ucha do ucha, kiedy Emitiel jej pozwoliła, ale jej wyraz twarzy momentalnie zbladł, gdy dotarło do niej, jak centaurzyca to jej powiedziała. Nie miała jej tego za złe. Dlaczego? Sama się nad tym zastanawiała. Strzepała z sukienki ostatnie popioły i wzleciała nieco wyżej. Trochę pokołowała między półkońmi, by później na powrót usiąść na ramieniu Emitiel. Kobieta mogła poczuć ciepło, które biło od wróżki. Sama Laurendile również poczęła przyglądać się temu, co robi Mon-Adhur. Majtała przy tym wesoło nóżkami i nie podzielała zmartwienia centaurzycy, na której ramieniu zasiadła.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Skończył znaczyć swoje ciało. powoli podszedł do Emitiel i ujął jej twarz w dłonie.
- Kiedyś Klan Wiatru był największym klanem na południu. Wtedy przyszli orkowie , którzy bez litości zaczęli mordować centaury jednego po drugim. Wtedy do Kad-ardach'a, który był wielki wodzem, przyszły jego żony. Powiedziały "Kad-ardachu co zrobimy? Cała nasza rodzina i przede wszystkim nasze dzieci są zagrożone. Orkowie nadchodzą." wtedy Kad-ardach zebrał swoją rodzinę i odszedł zostawiając klan. Orkowie z łatwością pokonali resztki klanu w którym zabrakło ducha walki, którego zabrał ze sobą ich wódz. Gdyby został to jeżeli by nie wygrali to przynajmniej zginęli by jak przystało na klan. -
Przyciągnął twarz Emitiel do swojej i delikatnie ja pocałował.
- Nie mogę chociaż nie spróbować. -
Westchnął trzymając Emitiel za dłonie.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Morko
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: duch opiekuńczy
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morko »

Morko z niepokojem obserwowała przygotowania Mon-adhura. Reakcja Emitiel tylko ją utwierdziła w przekonaniu, że jej podejrzenia są słuszne.

- Wybacz... - Morko stanęła przed Mon-adhurem. - Nie wiem, co dokładnie zamierzasz, ale Emitiel może mieć rację. Zaczekajmy, aż ta kobieta się przebudzi i wtedy spróbujemy z nią porozmawiać. Być może jest inny sposób, by jej pomóc niż narażanie waszego zdrowia i życia. Zresztą, po ostatniej próbie nie mogę pozwolić ci na kolejną.
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Cieszyła się, że Morko ja popiera ... nawet nie zauważyła kiedy kobieta wstała ...
- Ta osoba nie jest członkiem Twojego Klanu ... nie jest nawet centaurem ... zamierzasz dla niej ryzykować życie ? Chcesz ryzykować zostawieniem mnie ? Co jeśli się nie uda ? - głos jej powoli zamarł ... do oczu napłynęły łzy.

Słońce górowało teraz wysoko nad lasem ... pora ruszać jeśli chcemy być bezpieczni przed mrokiem ...
-Zastanów się, ja będę czekać na skraju polany ... - powiedziała po czym odeszła puszczając jego rękę.
Za nią pobiegł Esmodeusz ... Szangrin wahała się, chciała dołączyć do przyjaciela ... ale fakt, że to Mon-adhur jest jej panem zadecydował, że została przy jego boku.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Popatrzyli na siebie pan i wilczyca. Po czym Mon-adhur podniósł głowę do nieba. "Wybaczcie wy którzy mnie uczyliście swoich praw. Wybaczcie że porzucę obowiązek szamana. Wybaczcie że może zawiodę kogoś kto oczekuje ode mnie czegoś ważnego. Wybaczcie." Opuścił głowę i bez słowa podążył za Emitiel zbierając swoje manele.
- Niech mi Bogowie Wiatru i Deszczu wybaczą ten postępek. Idę z klanem. -
Podszedł do Emitiel, rzucił swoje rzeczy na ziemię i stanął przed nią.
- Emitiel. - powiedział bardzo stanowczo. - Nigdy nie puszczaj mojej dłoni zanim ja nie puszczę twojej. - i ujął ją za rękę.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Nie wiedziała co dokładnie ma na myśli Mon-adhur ...
-Ja ... ja nie chce decydować za Ciebie. Nie zrozumiałeś mnie ... Przepraszam jeśli to tak to zabrzmiało ... ale chce żebyś postąpił tak jak uważasz ... jak każe Ci serce ...- spojrzała mu w oczy ... - Jeśli chcesz spróbować ... to próbuj ... ja ... ja chciałam Ci tylko powiedzieć co sądzę ...

Emitiel postanowiła dać mu czas ...
Odwróciła się do Morko ... kobieta stała i wydawała się jakby nieobecna ...
-Zamierzamy poszukać lepszego schronienia przed zimą ... pójdziesz z nami? Oczywiście nie chcemy się narzucać ...Jeśli masz lepsze plany zrozumiemy ...
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości