Elisia[Plac targowy] Młyn, młyn i młyn

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Quarraena
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Quarraena »

        Tumult na placu targowym wcale się nie zmniejszał, lecz w miarę upływu czasu zamieszanie robiło się coraz większe. Leciały warzywa – pomidory, sałata, rzodkiewki, rozplaskiwały się na chodniku, tworząc lepką breję, leciały sukna dotąd rozłożone na ladach, leciała biżuteria, koszyki i inne rzeczy, których Kura już nie mogła zidentyfikować. Panował przeraźliwy hałas; wśród gwaru ludzkich głosów elfka wychwyciła gdakanie kur, co natychmiast przytomniało jej o Kokoszce. Dokładnie w tej samej chwili na plac wbiegła żandarmeria, rozdzielając walczących, rozganiając gapiów i zaprowadzając porządek. Miejsce bitwy powoli opustoszało, wzburzeni i potargani jeszcze kramarze zbierali swój cały dobytek i ratowali to, co jeszcze było do uratowania – czyli raczej niewiele.
        Westchnęła cicho, decydując, że pora się stąd zmyć, skoro już nie ma na co patrzeć. Także i swoich niegdysiejszych „znajomych” nigdzie nie dostrzegła, prawdopodobnie również są już daleko stąd.
        Zeskoczyła zwinnie z dachu i przemknęła do tego samego zaułka, w którym stał dom, gdzie zostawiła Kokoszkę. Ostrożnie rozejrzała się na boki, a upewniwszy się, że nikt nie patrzy, weszła do środka. Od razu przywitało ją oszalałe gdakanie i trzepot skrzydeł. Kura chyba już wariowała z samotności.
        – No już, bez paniki – mruknęła, przyklękając i zabierając się za odplątywanie rzemienia od nogi stołu, żeby móc uwolnić Kokoszkę. Ku jej zdziwieniu kura zagdakała radośnie i z nieporadnym machnięciem skrzydeł wfrunęła na jej kolana. Pogłaskała ptaka po białych piórkach, niespodziewanie dla siebie samej czując nić sympatii dla stworzonka.
        – To co, ruszamy dalej?
        Widząc zrozumienie w ślepiach kury, wstała, pozwalając jej usadowić się na ramieniu, po czym wyszła z domu.
Nie miała już w Elisii niczego do załatwienia, więc opuściła miasto, nie wiedząc jeszcze, dokąd i w jakim celu idzie.

Ciąg dalszy: Kura i kura
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości