ElisiaBohater w stali

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Bohater w stali

Post autor: Luxuria »

Nie czekała długo na Solembuma, wiedziała, że już nie wróci. Czuła jak jej małe serduszko znów lodowacieje. Spojrzała przed siebie, tam hen daleko rozpościerały się Góry Fellarionu i Klasztor w którym, ma nadzieję, pozna prawdę o sobie.
Tak więc wróciła do stałego rytmu swojego dnia, zakradła się do lasu, szybkimi ruchami przyszpiliła całą rodzinkę królików. Siódemka. Szczęśliwa liczba. Później trafił jej się jeszcze lis, który czyhał na owe króliki.
Szybko i zwinnie obdarła je ze skóry, oddzieliła wnętrzności od mięsa, wyczyściła swą suknię i pognała na rynek główny w Elisii. Musiała sprzedać swoje łupy, by za pieniądze kupić suchary, wędzoną wieprzowinę i jeszcze kilka produktów, które niezbyt szybo się psują. Czekała ją długa podróż, na którą musiała się przygotować. Wraz ze swoim koniem ruszyła ku bramom.

Na rynku poszło jej dość gładko, o skórę rdzawego lisa nawet się pobili. Znów nikt nie pytał skąd pochodzi, dlaczego ma taki strój, jak poluje. Nikogo to nie obchodziło, ważne było, że miała towar. I taki stan chyba najbardziej jej odpowiadał.
Szybko uwinęła się ze swoim towarem i była bogata jak jeszcze nigdy w życiu. Dlatego też postanowiła spędzić wieczór w karczmie i tam też przenocować. Nie chciała jednak przepłacać, tanie karczmy były niestety w innej dzielnicy, do której przechodziło się pod starym rynsztokiem.
Trzeba przyznać, strach ją dopadł. Było już ciemno, a ona sama, miała co prawda magię, ale nie chciała korzystać z niej przeciwko ludziom... no chyba że ją do tego zmuszą.
Na samym początku wąskiego przemyka minęła postać w kapturze, jej się nie obawiała, emanowała dobrą aurą. Jednak zgraja przed nią wydawała się już podejrzana. Chciała szybko przejść, prześlizgnąć się. I kiedy już myślała, że jej się udało, jeden z nich chwycił ją za rękę.
-A dokąd to taka ślicznotka idzie? - zapytał złowieszczo. - Chyba się zgubiłaś - z tymi słowami szarpnął ją do siebie, a sakiewka z jej pieniędzmi upadła na ziemie rozsypując monety. Już miała przeszyć jego serce strzałą z lodu, kiedy koń zarżał a jej oczom ukazał się... sama nie mogła w to uwierzyć.
Ostatnio edytowane przez Sanaya 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Ujednoliciłam króliki i zające. Poprawiłam brakujące/nadmiarowe spacje, dodałam przecinki przed "który".
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Gdyby opisywać całą akcję związaną z przesłuchaniem i wypuszczeniem Wilkomira z więzienia w Turmalii, zajęłoby to zbyt dużo, więc można napisać tylko, że gdy dowiedzieli się, że pochodzi z Bractwa od razu zmienili ton i w ogóle cały stosunek do niego. Szkoda tylko, że stało się to dopiero po jakiejś godzinie. Kiedy wyjaśniła się cała sprawa, naczelnik całego więzienia, czy kto to tam był, zgodził się wypuścić Wilkomira i oddać mu cały sprzęt, pod warunkiem że opuści miasto i przez jakiś czas nie będzie się tu pokazywał. I co w tej sytuacji miał zrobić łucznik? Gdyby się nie zgodził gniłby w celi nie wiadomo ile. Przystał więc na propozycję naczelnika i teraz był już bardzo daleko od Turmalii. Dojeżdżał do Elisii. Dlaczego właśnie tutaj? Misja znalezienia krasnoluda wciąż była aktualna, a z tego, czego dowiedział się podczas przesłuchania Wilkomir, grupy co zamożniejszych nieludzi udawała się właśnie tam. To był jedyny trop. Zatrzymał konia niedaleko bramy głównej. Rozejrzał się dokładnie po okolicy. Najbardziej widoczna, poza wszechobecnymi drzewami, które otaczały miasto, była wysoka wieża, siedziba władz. Budowla robiła wrażenie. Wilkomir jeszcze raz sprawdził czy wszystko jest na swoim miejscu. Łęczysko i cięciwa osobno schowane były do pokrowca. Miecz półtoraręczny przytwierdzony do pasa po lewej stronie trzymał się pewnie. Sakiewkę z monetami schował do wewnętrznej kieszeni swojego kaftanu wzmocnionego kolczugą. Poprawił się na koniu i wjechał do miasta. Widok jaki ujrzał był dosyć ciekawy. Multum ludzi, uwijających się przy swoich straganach i budkach. Tu jakiś kowal, tam bednarz, stara kobiecina sprzedająca chrust, którego mieli raczej pod dostatkiem dlatego cena nie była zabójcza. W takich miejscach w Wilkomirze odzywał się duch cywilizacji. Zapominał o lesie i naturze i zatapiał się w te wszystkie stoiska. Uwielbiał tak chodzić i oglądać towary, nawet jeśli to miały być jedwabne szale czy suknie. W takich miejscach zawsze było też to, co Wilkomir bardzo szanował i wręcz kochał. Muzyka. Niemal że zastępy Bardów, na każdym rogu przygrywali wesołe melodie na swych instrumentach. Łucznik przystanął przy jednym z nich. Młody chłopak, wyglądający na góra 19 lat, ubrany skromnie, acz schludnie w niebieską tunikę, związaną kolorowym sznurem w pasie i jasne spodnie dawał upust swoim emocjom poprzez grę na flecie. Mężczyzna rzucił bardowi parę monet do czapki na ziemi, a ten w podzięce skłonił się nisko i zagrał jeszcze weselej niż wcześniej. Brakowało mi tego. Jeszcze chwilę posłuchał, po czym zwrócił się w stronę pierwszego lepszego straganu. Starszy mężczyzna wykładał właśnie swoje towary, kolorowe barwniki z dalekich krain. Cena tych akurat była ciut za wysoka, więc Wilkomir przeszedł parę metrów i znowu stanął przy kolejnym straganie. Tam towary były milsze dla oka. Liczne świecidełka, naszyjniki, pierścionki, bransoletki czy kolczyki kusiły, mieniąc się milionem kolorów. Sprzedawca od razu zauważył pierścień Wilkomira.
- Ach, piękna rzecz. Twórca znał się na rzeczy. Mógłbym obejrzeć go z bliska? - spytał otwarcie.
- Oczywiście, wszyscy w naszym Bractwie taki dostają, zależnie od cechu, z odpowiednim symbolem - uśmiechnął się do pulchnego sprzedawcy.
- Niemożliwe. Tośmy bracia w takim razie! Pan De Rufus. Znakomity kupiec, od dziesięciu lat w Bractwie! - aż krzyknął z zachwytu, pokazując swój pierścień. - Co sprowadza cię łuczniku w te strony?
- Szukam kogoś. Krasnoluda imieniem Zagun. Dostałem rozkaz odeskortowania go do Głównej Siedziby.
- Na mojego ojca, świętej pamięci. Osławiony Wilkomir, mistrz łuku, pan o złotym sercu, opiekun i członek Rady. Niech skonam, że nie poznałem. Proszę mi wybaczyć - kupiec zaczął się trochę jąkać.
- Uspokój się. Jestem zwykłym człowiekiem, jak ty. Tylko ty jesteś trochę zamożniejszy - zaśmiał się Wilkomir. - Wiesz może coś o tym krasnoludzie?
- Niewiele. Coś mi się tylko obiło o uszy. Ale ma pan szczęście, panie Wilkomirze. Podobno jest tutaj, znaczy w mieście. Słyszałem fragment rozmowy jego pobratymców. Mówili, że ledwo uciekł przed ludźmi, przypuszczam, że chodzi o tę rebelię w Turmalii. Siedzi teraz gdzieś schowany. Boi się czegoś, czy co? Ja osobiście sprawdziłbym w dzielnicy rzemieślniczej, tam pełno ich jest, w sensie krasnoludów.
- Dziękuję ci, panie De Rufus. Korzystnych interesów życzę.
- Jeśli chciałbyś panie gdzieś odpocząć, to niedaleko jest dobra, tania karczma. Właściciel też należy do Bractwa, więc dodatkowa zniżka na pewno będzie. Bywaj, panie Wilkomirze - krzyknął na odchodne kupiec.
Wilkomir rzeczywiście był trochę zmęczony i stwierdził, że trochę snu nie zaszkodzi, toteż zwrócił się w stronę wskazanej przez kupca karczmy. Żeby tam dojść musiał przejść pod starym rynsztokiem. Cieszył się, że złapał jakiś wiarygodny trop i po drodze nawet pogwizdywał. Zamilkł jednak, widząc scenę, daleko odbiegającą od zwyczajnej pogawędki damsko-męskiej. Kilku przerośniętych zbirów szarpało właśnie drobną dziewczynę. A na to Wilkomir nie mógł pozwolić.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Anioł, prawdziwy anioł. Może i wyglądał na zwykłego człowieka, Luxuria jednak natychmiast poznała jego aurę. Był taki jak ona... a raczej jak ona kiedyś była.
Kolejne szarpnięcie i... rana znów się otworzyła. nigdy tego nie wyleczę
Zaczęła się bójka, a na początku w jednego z oprychów uderzyło białe światło. Po chwili już na ziemi leżał i drugi bandzior. Anioł światła. Jej wybawca. Świetnie sobie radził, znakomicie posługiwał się mieczem, urodzony bohater. Obrońca słabych i uciemiężonych. Czy ona była słaba? Przecież potrafiła się obronić. Na pewno dałaby im radę, tylko, że jej moc ... nie zawsze nad nią panuje i... znów poczuła się zakłopotana, zagubiona, świat zaczął wirować... przez dłuższą chwilę stała nieruchomo pośrodku walki. Wtem zauważyła, że jeden z rzezimieszków próbuje ugodzić anioła w plecy, kiedy ten rozprawia się z innym. Jej reakcja była natychmiastowa. Supeł lodu wyrósł jak z podziemi oplatając jego rękę z nożem. Ale nie tylko jej reakcja była tak gwałtowna. W lodzie tkwiła też strzała uchwycona w locie. Luxuria skierowała wzrok w stronę z której przyleciała. Wysłał ją wróg? Czy przyjaciel?
I wtedy zobaczyła, to był mężczyzna którego niedawno wyprzedziła. Więc przyjaciel... a przynajmniej taką miała nadzieje. Ktoś znów ją szarpnął, z rany poleciały kolejne krople krwi. A wraz z nimi na około niej wyrosły szpice lodu, przebijając tym samym nogę ostatniego grabieżcy i dłoń jej samej.
Jak mogła być tak nieostrożna? Jak mogła do tego dopuścić? Kolejna rana... po lodzie zaczęła spływać krew, a sama Luxuria poczuła jak opada z sił. Zdążyła jeszcze tylko lekko rozpuścić sopel który przebijał jej dłoń na wylot . Później widziała już tylko ciemność.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Wilkomir sprawnym ruchem wyciągnął łęczysko i szybko nałożył na nie cięciwę. To były sekundy. Został oślepiony jakimś błyskiem. Nim jego oczy znowu zaczęły widzieć poprawnie, zdołał tylko dojrzeć kontur. Zarys potężnej zbroi i miecza, tnącego bezlitośnie. Wilkomir nie miał co do tego złudzeń, to był prawdziwy Anioł. Nigdy wcześniej takiego nie spotkał. Był zupełnie inny od pozostałych aniołów. Nadawałby się raczej na Mściciela czy Jeźdźca Apokalipsy. Wilkomir kilka razy przetarł oczy i chwilowe oślepienie przeszło. Anioł był tak wciągnięty w walkę, że nie zauważył jak jeden ze zbirów zachodzi go od tyłu. Niewiele myśląc posłał ku niemu strzałę. Wtem spod ziemi wystrzelił sopel lodu. Najprawdziwszy sopel lodu. Co jest?! Strzała utkwiła w nim, ledwo sięgając zbójcy. Cel jednak został osiągnięty, sopel lodu skutecznie go unieruchomił. Wilkomir skoczył do przodu i wykończył go pchnięciem nożem w plecy. Kątem oka zobaczył jak kolejny pretendent do bycia martwym rzuca się na dziewczynę. W momencie gdy tylko ją złapał, wokoło nich pojawiły się kolejne sople, przeszywając nogę atakującego i rękę dziewczyny. Wilkomir przyciągnął cięciwę tak, że lotka dotykała jego ucha, czyli najmocniej jak się dało i posłał pocisk w ostatniego zbira. Z powodu niedużego dystansu i siły z jaką łuk wystrzelił, strzała wbiła się w brzuch zbira i przyszpiliła go do ziemi. Ten jednak nadal żył. To wszystko musiało boleć.
- Na Boga! Jak boli! Wyjmij to, błagam! - wił się na ziemi.
- Teraz Boga wzywasz? Pozwól, że skrócę twoje męki! - w Wilkomira jakby wstąpił sam diabeł, podniósł łęczysko wysoko nad głowę i wbił je w oko leżącego, wykańczając go do reszty. Ten był ostatni. Chyba. Łucznik wyprostował się, strzepnął z siebie bitewny kurz i omiótł spojrzeniem dookoła. Anioł dobił właśnie ostatniego napastnika. Gdzie jest dziewczyna? Znalazł ją tuż obok, nieprzytomną, z przebitą dłonią, w której wciąż tkwił, na wpół już stopiony, sopel lodu. Nie był gruby, więc złamanie go było niczym dla tak silnego mężczyzny jak Wilkomir. Chwilę później trzymał już dziewczynę na rękach. W tej samej sekundzie podszedł doń Anioł.
- Pogadamy później. Niedaleko jest karczma, tam ją opatrzymy. Idziesz? - łucznik był stanowczy, choć miał świadomość, że wciąż mówi do Anioła. Teraz najważniejsza była ta drobna osóbka na jego rękach, która już po chwili leżała na grzbiecie jego konia. Wilkomir zaczął iść w stronę karczmy.
Ostatnio edytowane przez Sanaya 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Obudziła się... na koniu?
Ale co się stało? Jak ja?-przyłożyła rękę do czoła i... ona była zdrowa. Obejrzała się do tyłu, na kostce leżały truchła, a jej sople lodu powoli się rozpuszczały.
Spojrzała w bok, drugi, była otoczona przez mężczyzn, swoich bohaterów. trochę z tyłu szedł za nimi jej prywatny konik, wraz z tobołkami. Niby wszystko się zgadzało, ale czuła się jakaś zagubiona, jak zawsze. Złapała za końcówkę swego warkocza i zaczęła go nerwowo miętosić. Jej wzrok stał się rozbiegany, nie wiedziała gdzie spojrzeć. Na anioła, na łucznika, na swojego konia? I gdzie oni w ogóle ją prowadzili? Co chcieli zrobić?
Tak dużo pytań jej się nasuwało, a... bała się zapytać. Jak oni zareagują? Czy mogą jej zrobić coś złego?
Cóż... kiedyś musiała zaryzykować. Wzięła kilka głębszych oddechów.
- Czy mogę wiedzieć gdzie podążamy? - zapytała w końcu nieśmiało.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Zapewnienia anioła w minimalnym stopniu ją uspokoiły.
Kiedy pomógł jej zsiąść z konia, kiedy jego dłonie dotknęły jej ciała....przeszył ją dziwny dreszcz, spodziewała się twardego uścisku, a on był delikatny i zarazem stanowczy. Nie spodziewała się tego po nim. Kiedy stanęła na nogach okazało się, że by spojrzeć na twarz anioła musiała zadzierać głowę. Wyglądał na młodego, choć oczy mówiły coś innego. Był w nich spokój, którego dawno nie zaznała. Wilkomir również był wysoki, ale jak po człowieku było na nim widać ślady czasu.
Weszli powoli do gospody i gdy tylko przeszła koło kuchni i pysznych zapachów od razu zaburczało jej w brzuchu.
-Ja jestem Luxuria, Panie, jak mam się zwracać do Ciebie - odpowiedziała po długiej chwili milczenia
Wciąż miała obawy, ale kultura nigdy jej nie opuściła.
Usiadła razem ze swoim wybawcą przy jednym ze stolików i czekała tylko, aż opowie jej coś o niebiańskim życiu, może wtedy sobie coś przypomni?
Nagle zwróciła uwagę na to, że wszyscy się na nich gapią. Poczuła wypieki na twarzy i kolejne zakłopotanie. Nie lubił być w centrum uwagi. Czasami jeszcze przez myśl przechodziło jej to by łucznik szybko wrócił i mogli zamówić coś do jedzenia.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Po chwili byli już pod gospodą. Anioł pomagał dziewczynie wejść do środka, a Wilkomir odprowadził konie do stajni. Tam czekał na niego już chłopiec stajenny, który ochoczo przejął od łucznika wodze, licząc na jakiś bonus za pomoc. I nie przeliczył się. Mężczyzna rzucił mu jedną złotą monetę, która świeciła prawie jak oczy chłopca.
- Dziękuję panie... - wyjąkał tylko, ale Wilkomir przyłożył tylko palec do ust i wrócił do drzwi głównych gospody. Otworzył je pewnie i wkroczył do środka. Od razu odnalazł swoich towarzyszy, co trudne nie było pośród tych pijaków, chłopów czy tłustych skner, nie chcących wydawać więcej na porządną karczmę. Zanim jednak do nich poszedł, zwrócił się do właściciela stojącego za ladą.
- W czym mogę pomóc? - karczmarz był wyjątkowo miły, chociaż nie wiedział nawet z kim rozmawia.
- Witaj, zwą mnie Wilkomir, przybyłem tutaj z dwójką towarzyszy, mężczyzna i dziewczyna. Ona jest ranna i potrzebuje odpoczynku. Chciałbym wynająć najlepszy pokój i zamówić specjał twojej kuchni razy trzy - mówiąc to pokazał karczmarzowi swój pierścień.
- Niech mnie gęś kopnie, sam pan Wilkomir we własnej osobie. To dla mnie zaszczyt. Oczywiście, dostaniecie pokój i strawę, za pół ceny ma się rozumieć.
- Przy okazji, szukam pewnego krasnoluda imieniem Zagun. Słyszałeś może o nim?
- Nie za dużo. Wiem tyle, że uciekł z Turmalii przed ludźmi i schował się gdzieś w dzielnicy rzemieślniczej. Podobno w jakimś warsztacie zbrojmistrza. Ale nie jestem pewien - odpowiedział karczmarz.
- Dziękuję ci za pomoc.
W czasie gdy rozmawiali, kucharz zdążył przygotować już jedną porcję. Gotowana kasza i udko z kurczaka parowały roznosząc po pomieszczeniu smakowity zapach. Łucznik przyniósł talerz dziewczynie, a ta aż rzuciła się na jedzenie, jakby przez tydzień nie jadła. Zauważył, że wszyscy im się przyglądają. No rzeczywiście trochę odstawali od reszty. Mężczyzna omiótł wszystkich wzrokiem, dając do zrozumienia, żeby zajęli się swoimi sprawami. Na razie pomogło. Sam był ciekaw swoich towarzyszy. Anioł kapłan i drobna dziewczyna miotająca soplami lodu z ziemi. Niecodzienny widok. Po chwili na ich stół wjechały dwie pozostałe porcję jedzenia. Szczerze mówiąc, to był bardzo głodny, ale dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę.
- Moje imię brzmi Wilkomir, a was jak zwą? - spytał podnosząc wzrok znad talerza.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Ją również zastanowiło to, skąd wszyscy znają Wilkomira. Może jest jakimś sławnym poetą czy pieśniarzem? A może występuje na scenie tak jak te karły?
Powoli jadła jedzenie, które podano jej na talerzu. Co prawda na razie była w tym sama. Trochę ją to zdziwiło, ale była głodna. A skoro już jej dali jeść. Ostatni jej posiłek to jakiś królik z nad ogniska.
Karły zaczęły wygłupiać się na scenie, a Viktorius chwycił za swój wystrzępiony widelec, a raczej chciał go chwycić, bo wypadł mu z rąk i skończył na podłodze obijając się cichym echem. Wraz z Wilkomirem schylili się po niego i uderzyli głowami. Cała scena wyglądała bardzo zabawnie. Luxuria z trudem powstrzymywała śmiech, bała się że urazi swoich wybawców, a i z rany na plecach wciąż ją pobolewały przy każdym ruchu. czuła jak po sukni cieknie jej gęsta niczym smoła krew. Co jakiś czas mroziła ją na swoim ciele tak by nie było tego widać. Nie chciała by ją opatrywali... mężczyźni. Choć dłonie Viktoriusa były tak delikatne... że, można by wysunąć podejrzenie iż były kobiece. Choć właściwie ich rozmiar temu przeczył.
Teraz kiedy się najadła, choć i tak nie zjadła całego talerza, bo ile może zjeść tak krucha istotka jak ona? Teraz chciałaby się wykąpać. Choć nie nastawiała się na to jakoś specjalnie. często już w życiu nie dostawała tego, co chciała.
Karły na scenie wykonały jeszcze kilka figli, fikołków. Po czym zniknęły za sceną, a chwilę później chodziły z odwróconymi kapeluszami wokół stolików. Gdy jeden z nich podszedł do niej zaczerwieniła się. Czy ma pieniądze by zapłacić za występ? Powinna mieć... ale wszystko rozsypało się na ulicy. Czy ktoś to pozbierał? Czy ciężko zarobione pieniądze kiedyś do niej wrócą?
Karzeł poczekał jeszcze chwilę, choć Luxuria już go w ogóle nie widziała. Przed oczyma miała bójkę. Co ona tak właściwie zrobiła? Dlaczego przebiła siebie i napastnika? Przecież nie chciała ich skrzywdzić...
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

- Może słyszałeś, może nie, o pewnej organizacji zwanej Bractwem. Zrzeszamy wszystkich utalentowanych w różnym kierunku, militarnym i artystycznym, ludzi. Nasi członkowie rozsiani są po całym świecie. Wykonują zlecenia dla Bractwa, lub po prostu oddają dziesiątą część zarobku w zamian za ochronę i liczne ulgi w różnych miastach. Ten tu karczmarz należy właśnie do Bractwa, a konkretnie do najmłodszego z cechów, czyli zwyczajnych przedsiębiorców, a ja, tak się składa, zasiadam w Radzie Głównej Bractwa, która zajmuje się najważniejszymi sprawami z nim związanymi - wytłumaczył Wilkomir i zabrał się za swoje udko. Wcześniej tego nie zauważył, ale miał rozciętą dłoń. Najwyraźniej adrenalina sprawiła, że podczas walki, jakimś sposobem został trafiony. Nie przejął się tym jednak i jadł w spokoju, co chwilę zerkając na dziewczynę. Interesująca osóbka. Niewinna, drobna, a posiada taką moc. Do tego była całkiem urodziwa. W innej sytuacji pewnie próbował by ją poderwać, ale teraz miał ważną misję. No i dopiero co ją uratowali z łap potencjalnych gwałcicieli. Bo na kradzieży by się pewnie nie skończyło. Wtem jego rozmyślania przerwał karzełek krążący pośród gości. Co poniektórzy rzucali mu do kapelusza monetę. Kiedy podszedł do dziewczyny, ta wyraźnie się zaczerwieniła. No tak...przecież straciła wszystkie pieniądze w tamtym zaułku. Wtedy nikt nie myślał o ich pozbieraniu, najważniejsze było jej bezpieczeństwo. Łucznik rzucił szybko dwie monety, uśmiechając się przy tym życzliwie do dziewczyny. Popatrzyła na niego trochę zdziwiona.
- Wynająłem ci pokój. Możesz doprowadzić się do porządku i zdrzemnąć - powiedział, podsuwając jej klucz.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Dokończyła spokojnie swoje danie, Wilkomir był bardzo miły, zapłacił za to wszystko i ... Kiedy i on skończył Luxuria wstała od stołu i skinięciem głowy podziękowała. Wilkomir doprowadził ją bezpiecznie do pokoju i tam ją zostawił.
Pokój był... przytulny. Dużo lepszy niż to w czym zazwyczaj spała. Na stoliku leżała miedziana misa i dzban wody. Luxuria jeszcze raz spojrzała na drzwi i ściągnęła suknię. Nie było to dość dobre posunięcie, gęsta krew z rany przykleiła się do delikatnego materiału i ściągając suknię zerwała powstały strup. Zacisnęła zęby i zasyczała z bólu. Krew znów zaczęła się lać. Szybko zaczarowała strumyczek wody i zamroziła go na ranie, poczuła zimno i na chwilę przystopowało. Lód na ciele jednak nie był zbyt komfortowy, wystarczył jeden ruch by się pokruszył, a i ciepła krew powoli go roztapiała.
Szybko więc jedną ręką zaczarowała resztę wody, tak, że utworzyła coś na kształt latającego gluta. Ten za jej wskazówkami wędrował po jej ciele, zabierając brudy, pod koniec jeszcze wyczyściła suknię, tak, że teraz znów lśniła pełnym blaskiem. Zdążyła jeszcze wyjąć z podróżnej torby bandaż, po czym lód na ranie się roztopił i znów zaczęła lecieć krew, tym razem trochę wolniej, gdzieś w środku musiał powstać skrzep... Niezdarnie jakoś się owinęła bandażem i założyła suknię. Ból przypomniał jej jak kiedyś próbowała walczyć z tą raną, zamrażała ją, przypalała, zszywała... nic nie dawało rezultatu. Taka najwidoczniej miała być jej kara. Wyjrzała przez okno i spojrzała w niebo. Jak tam jest? Tam w górze? Pośród aniołów. Jak wyglądają Plany? Jak wygląda Stwórca? Wszystko to zapomniała, dlaczego? Co takiego zrobiła?
Myślała nad tym dłuższą chwilę, po czym wpadła na pewien pomysł... Może jeśli Viktorius opowie jej o Niebie to sobie coś przypomni?
Wyszła cichutko z pokoju i zapukała w jego drzwi.
Otworzył jej, ale tym razem nie miał, ani płaszcza, ani koszuli, tylko nagi, umięśniony tors. Zarumieniła się, jej wzrok uciekł na podłogę.
- Miałabym do Ciebie prośbę - powiedziała po chwili milczenia.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości