Elisia[Mieszkanie Lycoris] Potajemne spotkanie.

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Mieszkanie Lycoris] Potajemne spotkanie.

Post autor: Nerina »

Był już późny wieczór, gdy Nerina opóściła Dom Uzdrowicieli i zaczęła cichutko prześlizgiwać się ulicami miasta. Oficjalnie poszła się opiekować przewlekle chorym pacjentem, tak naprawdę jednak chciała spotkać się ze swoimi przyjaciółkami. Wprawdzie wszyscy, których to w jakimś stopniu interesowało wiedzieli, że się znają, jednak ich częste spotkania mogłyby być źle odebrane, zwłaszcza że czasami przeciągały się na niemal całą noc, dlatego gdy mogły ukrywały to.

Na szczęście uzdrowiciele byli poważanymi i powszechnie szanowanymi ludźmi, dlatego do celu udało jej się dotrzeć nie niepokojoną przez nikogo, nawet mimo późnej pory. Nerina zatrzymała się przed oknem wystawowym sklepiku prowadzonego przez swoją przyjaciółkę, podziwiając przez chwilę piękne rośliny znajdujące się za nim, po czym cichutku wśliznęła się na dziedziniec kamienicy i nieśmiało zapukała do bocznego wejścia. Miała nadzieję, że Lycoris nie zapomniała o spotkaniu, a jej mąż faktycznie dzisiaj wyjechał. Niestety nie miała dzisiaj czasu by wcześniej się o tym upewnić, jako że cały dzień musiała się zajmować trudnymi przypadkami i ledwo udało jej się skończyć z wszystkimi pacjentami by zdążyć na czas.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris w takie wieczory jak dziś cieszyła się że ma takiego męża, a nie innego. Kapitan miast zostać z żoną w domu, wolał prowadzić dysputy filozoficzne z hrabią. Zawsze ją to dziwiło, ale w takich sytuacjach było ułatwieniem. Kobieta ze spokojem mogła zaprosić swoje przyjaciółki, bez tłumaczenia komukolwiek powodu ich przybycia. W oczekiwaniu na pojawienie się Neriny i Isandrieli, kwiaciarka przechadzała się po swojej pracowni. Przyglądała kolorowym roztworom, pachnącym olejkom kapiącym z jednego naczynia do drugiego, przygotowanym posiekanym roślinom. Miała to wszystko zakończyć wcześniej, ale jej mąż pojawił się niespodziewanie w środku dnia. Przerwała zatem wtedy pracę, teraz zaś nadrabiała stracony czas.
Kaar wdrapał się właśnie na stół, chrobocząc cicho coś w sobie znanym języku. Był głodny, co kobieta rozpoznała po dźwiękach jakie wydawał. Odłożyła zatem nożyk jakim cięła rośliny na bok i ruszyła do szafy. Stała w niej, przygotowana już miska, z kawałkami mięsa dla istoty smokopodobnej.

W tym czasie piętro niżej, po kuchni krzątała się młoda dziewczyna imieniem Elena. Była jedyną służącą jaką zatrudniła Lycoris. Mało komu ufała, a Elena była biedna. Od zawsze nie mówiła i potrzebowała pomocy. Lycoris przyjęła ją zatem do siebie, a ułomność dziewczyny była dla pracodawczyni zaletą. Nawet gdyby domyślała się co łączy przyjaciółki, nie umiałaby tego zdradzić komukolwiek. Kiedy Nerina zapukała do bocznego wejścia, Elena przerwała zamiatanie podłogi i podeszła do drzwi. Uchyliła je, skłoniła się i wpuściła gościa do środka.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isandiel powinna już spać, ale nie spała. Siedziała w swoim malutkim pokoiku, w dworku hrabiego i dłubała nożykiem w kawału drewna. Na nocnym stoliczku paliła się świeca. Isa czekała, aż będzie odpowiednio późno. Dziś wartę miał ktoś inny, a ona mogła robić co chciała. Elendala i tak nie obchodziło co robią pozostali wojownicy, a hrabia... hrabia głównie siedział, pił i rozprawiał o nudnych sprawach.
Mamut - brązowy kot, który można powiedzieć, należał do Isandiel chodził z kąta w kąt po malutkiej komnacie, jakby też na coś czekał.
- Przestań łazić, nie dajesz mi myśleć - odezwała się do kota. Ten tylko spojrzał na nią, przeszedł przez izbę, wskoczył na łóżko i zaczął łasić się do właścicielki.
- Zebrało Ci się na miłość- pogłaskała kota odkładając na bok nożyk i kawałek drewna.
- I tak zaraz sobie pójdziesz, co? Nie lubisz ze mną tam chodzić, wiem. Za dużo zapachów - podrapała kotka za uchem.
- Muszę już iść kocie. Chodź - Isa wstała, a kota zestawiła na podłogę. Była ubrana w ciemne, obcisłe spodnie, długie buty, zieloną tunikę bez rękawów, przepasaną skórzanym, szerokim paskiem przy którym wisiał miecz. Włosy miała zaplecione jak zwykle w warkocz. Przypięła jeszcze do pasa sakwę i sztylet, w razie czego. Podniosła kota z podłogi i ruszyła do drzwi. Wyszła na zewnątrz zamykając je za sobą i znów stawiając kota na ziemi.
- Idź, poluj, albo coś. Do zobaczenia - pożegnała się ze zwierzakiem i ruszyła w swoją stronę.

Jej pokoik znajdował się na tyłach dworku hrabiego. Z posiadłości najłatwiej było wydostać się przeskakując przez mur. Nie trzeba było przechodzić przez dziedziniec i wychodzić główną bramą, gdzie stróżowali jej koledzy. Isandiel przemknęła w mroku przez malutki ogródek jaki znajdował się niedaleko jej izdebki, od razu docierając do muru. Miała już opracowany system wyskakiwania. Wspięła się po drewnianej pergoli, po której pięły się róże, wskoczyła na mur, po czym przeskoczyła go i znalazła się na ulicy.

- Szlak - mruknęła pod nosem dotykając prawej dłoni. W skórę wbił jej się jeden z większych kolców róży. Wyciągnęła go i poczuła, że z rany wypływa krew. Musiała mocno rozharatać dłoń, ale w mroku nie mogła dokładnie dostrzec jak wygląda rana. Bez zbędnych ceregieli i opatrywania rany ruszyła cicho ulicami miasta. W kilkanaście minut później wślizgiwała się już na wewnętrzny dziedziniec kamienicy w której mieszkała Lycoris. Nie chciała być widziana przez służkę, dlatego użyła innego sposobu na wejście. Trzymając się ściany budynku przemknęła przez dziedziniec, aż do wejścia. Ominęła drzwi w które powinna zapukać, przesuwając się jeszcze kawałek dalej. Cicho zaczęła wspinać się bo starym murze i w chwilę później znajdowała się na dachu kamienicy.

W pokoiku na strychu zawsze czekało na nią otwarte okno. Wślizgnęła się do środka. Nikogo jeszcze nie było. Ris była pewnie na piętrze doglądając roślin. Isa nie zamierzała schodzić. Wiedziała, że koniec końców przyjaciółka i tak się pojawi. Usiadła na parapecie i czekała.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Nerina przywitała się uprzejmie ze służącą i wręczyła jej niewielki słoiczek z maścią na otarcia, którą od czasu do czasu przynosiła Elenie. Ta jak zwykle usilnie próbowała jej za nią zapłacić, uzdrowicielka jednak nie chcąc przyjmować pieniędzy od biednej dziewczyny czym prędzej czmychnęła po schodach na górę unikając tym samej trudnej sytuacji. Stanęła przed uchylonymi drzwiami do pracowni i zrobiło jej się cieplej na sercu gdy zobaczyła krzątającą się po niej przyjaciółkę. Wyglądało na to, że ta wciąż pracowała.

- Cześć Ris - przywitała się - poczekam w pokoiku - powiedziała cichutku i ruszyła dalej, by nie przeszkadzać w dokończeniu zadania. Nie chciała by Lycoris popsuła przez nią jakieś perfumy.

Nerina pokonała ostatnie schody i wkroczyła do pogrążonego w półmroku pokoju zamykając za sobą drzwi. Gdy odwróciła się w stronę okna krzyknęła cichutko przestraszona i chwyciła się za pierś, opierając się plecami o drzwi.
- Isa... przestraszyłaś mnie - powiedziała drżącym głosem, a potem skuliła się i schowała w jej ramionach gdy ta zeszła ze swej grzędy na parapecie.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris uniosła głowę, spoglądając na przyjaciółkę. Odstawiła z ognia ostatni flakon, przelała jeszcze zawartość jednej kolby do drugiej. Kiedy zostawiła pracownie już bezpieczną, postawiła Kaara na swoim ramieniu. W drugą rękę chwyciła dwa mniejsze flakoniki, w środku których znajdowało się pachnidło. Do paska przyczepiła sobie mieszek z kawałkami mięsa dla chowańca. Zostawiła zapalone w pomieszczeniu świecę, wiedząc że do pracowni zajrzy jeszcze Elena. Co wieczór sprzątała pomieszczenie i gasiła wszystkie świece.
Przeszła do mniejszego pomieszczenia, gdzie jak co zwykle spotykały się, przyjaciółki.
- Moje kochane - uśmiechnęła się kobieta widząc przyjaciółki.
Postawiła na drewnianym stole, stojącym obok okna, flakoniki i stwora. Teraz miała wolne ręce, by mocno przytulić każdą z kobiet.
- Dobrze, że już jesteście - dodała. Pocałowała Nerine i Isandiel w policzek, na przywitanie się.
- Mam coś dla was - powiedziała z radością. Chwyciła dwie buteleczki i podała kobietą.
- Zrobiłam je specjalnie dla każdej z was. Zapachy są zupełnie inne, zgodne z waszymi charakterami.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

- Ciii - objęła mocno Eri przytulając do swojej piersi.
- Nie bój się. To tylko ja - dodała głaszcząc ją po białych włosach zdrową dłonią. Druga ciągle krwawiła, od kolca, który wbił się w skórę. W pokoiku było na tyle ciemno, że póki co Nerina nie mogła zauważyć rany Isy.
- Moja Eri, jak zwykle przestraszona i płochliwa. Nigdy się nie nauczysz, że zawsze jestem tu przed wami, co? - blondynka uśmiechnęła się pod nosem nadal głaszczą gładkie włosy uzdrowicielki.
Gdy do pokoju weszła Ris, Isandiel puściła Eri spoglądając w stronę zielarki.
- Jesteś - uśmiechnęła się.
- O i jest też potwór - miała na myśli małego smoczka. Objęła Ris na przywitanie i przyjęła jej buziaka, choć była z jego powodu średnio zadowolona. Kiedy Ris wyciągnęła do nich dłonie z perfumami Isandiel znów się uśmiechnęła i odebrała prezent zdrową dłonią. Podziękowała skinieniem głowy.
- Boję się pytać co wlałaś do mojej flaszki - zażartowała. W pokoju nadal panował półmrok. Ris nie zapaliła świec, stały więc w ciemności widząc tylko zarysy, swoich szarych twarzy.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Nerina zapiszczała z radości, gdy otrzymała prezent.
- Jesteś kochana Ris - powiedziała, jednocześnie odkorkowując butelkę i przystawiając do niej nos. Zapach był cudowny. Lekki aromat idealnie do niej pasował. Skupiła się próbując zgadnąć jakich roślin użyła przyjaciółka, jednak nie była w tym zbyt dobra. Udało jednak wyczuć się jej zapach kwiatu neriny - rośliny od której wzięło się jej imię.

- Cześć Kaar - przywitała się z zwierzątkiem, starając się nie pokazywać zębów w uśmiechu jakim go obdarzyła. Opuszkami palców delikatnie pogładziła go po grzbiecie. - Łapa już nie boli co? - Dodała wspominając nie tak dawny wypadek, gdy stworzenie uszkodziło sobie kończynę skacząc z wysokiej komody, gdzie buszowało wbrew zakazom jego właścicielki.

Odwróciła się w stronę wojowniczki i dopiero wtedy dostrzegła ranę na jej dłoni.
- Jejku Isa, co się stało? - zapytała przestraszona spoglądając na ranę. Jeśli chodziło o jej przyjaciółki to uzdrowicielka nawet drobne rany traktowała jakby co najmniej urwało im kończynę. - Siadaj - powiedziała rozkazująco wskazując łóżko, po czym zaczęła grzebać w torbie, w której nosiła różnego rodzaju medykamenty i z którą się prawie nigdy nie rozstawała. Isandiel próbowała ją zbyć, twierdząc że to ledwo zadrapanie, jednak szybko zrezygnowała. Nerina zwykle była płochliwą i cichą istotką, jeśli jednak chodziło o sprawy medyczne nie było sensu się z nią spierać.

Po krótkiej chwili wydobyła bukłak z specjalnie impregnowanej skóry zawierający płyn do odkażania ran, maść przyśpieszającą ich gojenie i kawałek delikatnej tkaniny. Przez chwilę jej wyszkolenie kłóciło się z sercem, zastanawiając się czy napewno powinna stosować tą tkaninę. W normalnych okolicznościach wystarczyłoby pokryć rankę maścią i przypilnować przez kilka minut aby się nie zabrudziła, a w ostateczności wystarczyłaby lniana szmatka, tu jednak chodziło o jej kochaną Isę. W końcu serce wygrało i dziewczyna zabrała się za opatrywanie rany.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

- Nie martw się, są tam same dobre rzeczy - powiedziała z uśmiechem.
- Zapalę może świece, przecież w ciemności siedzieć nie będziemy - powiedziała na głos. Przeszła na chwilę do pracowni by wziąć stamtąd jedną z zapalonych świec, od której zamierzał odpalić te mieszczące się w pokoju na poddaszu. Po chwili jasność płomień świec oświetlił całe pomieszczenie. Izba nie była za duża, jednak bardzo przytulna. Obok okna stał dębowy prosty stół, przy nim zaś trzy krzesła. Po drugiej stronie postawiono duże łóżko, z miękkim materacem, przykryte przyjemną, grubą tkaniną. Na jednej ze ścian wisiał ładny gobelin, nadający klimat całemu pomieszczeniu. Przy łóżku, na malutkim stoliczku, gospodyni postawiła pachnące kwiaty w glinianym dzbanie. Ostatnią rzeczą przykuwającą uwagę, były regały wypełnione byle jak poukładanymi książkami oraz porzucone tutaj słoiki i fiolki. Szklane naczynia miały wiele kształtów, niektóre były większe, inne mniejsze. Większa część zawierała nawet w środku jakiś płyn lub ususzone kwiaty.
Zielarka podeszła do obydwu kobiet, siadając na brzegu łóżka.
- Coś zrobiłaś? - zapytała.
- Jakbyś potrzebowała maści, zioła, albo opatrunki to powiedz Eri - zwróciła się do najmłodszej z kobiet. Oczywiście martwiła się raną Isy, ale też nie wpadała w panikę. W końcu Isandiel trafiła w najlepsze ręce jakie mogła.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isa pokręciła tylko głową, ale pozwoliła Eri opatrywać ranę. Nie było sensu protestować. Uzdrowicielka i tak zrobiłaby to i tak. W tej kwestii nie dało się jej powstrzymać. Była przewrażliwiona, ale Isandiel doskonale o tym wiedziała. Kiedy usiadła na łóżku wyciągając rękę, nawet uśmiechnęła się delikatnie.
- To nic - powiedziała do Ris.
- Nie chciałam wychodzić główną bramą, znasz mnie. Tak, więc wyskoczyłam przez mur, jak zwykle włażąc na pergole. No i wbił mi się kolec od róży, ale musiał być stary, bo do małych nie należał. Z reszta był strasznie twardy. Nawet nie wiem kiedy chwyciłam się za jakaś gałąź, Dopiero kiedy wyskoczyłam zauważyłam, że coś mi się wbiło. Naprawdę nic mi nie jest, w końcu tu weszłam, tak? Wspinanie się po murze nie jest wcale takie proste, a jednak jakoś się wdrapałam. Prawie mnie nie boli.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Nerina normalnie skarciłaby Isę za tak niebezpieczne wspinaczki, rozumiała jednak potrzebę dyskrecji, poza tym jej przyjaciółka była sprawna i miała doświadczenie w tego typu rzeczach. Ona sama zapewne spadłaby i potłukła sobie pośladki.

Po chwili opatrunek był już gotowy, uzdrowicielka miała w końcu w tym niemałą wprawę. Bandaż dobrze przylegał i nie krępował ruchów, co w przypadku wojowniczki było ważną rzeczą, chodź Neri miała pewne wątpliwości co do tego, czy jej przyjaciółka nie zdejmie go przy pierwszej okazji. Westchnęła tylko w duchu lecz nic nie powiedziała. Podniosła zamiast tego dłoń do ust i delikatnie ją pocałowała jakby chcąc tym samym dodać dodatkowej mocy opatrunkowi.
- Teraz na pewno się zagoi - powiedziała uśmiechając się ciepło.

Nagle przypomniała sobie coś, bo znów zaczęła grzebać w torbie. Po chwili wydobyła z nich trzy małe zawiniątka, wręczając po jednym każdej z przyjaciółek. Gdy te spojrzały na nią pytająco, ta rozwinęła swoje a ich oczom ukazała się ładna czekoladowa, babeczka z rodzynkami - prawdziwy przysmak.
- Dostałam ją od jednej z pacjentek w ramach zapłaty - powiedziała uśmiechając się szeroko, gdy dziewczyny zabrały się za rozsupływanie swoich pakunków. - Mam nadzieję, że będą wam smakować.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris nim chwyciła w drobne dłonie ciastko, wytarła dłonie w suknie. Nadal miała na nich pachnący kwiatami pyłek, o czym zupełnie zapomniała. Z niezadowoleniem odkryła, że materiał jej ubioru nagle się zabrudził. Skrzywiła się i teraz próbowała zetrzeć zabrudzenie. Jednak jej wysiłki wyszły na marne co jeszcze bardziej ją zirytowało.
- No pięknie - powiedziała pod nosem. Zastanawiała się co dalej robić, ale w tej chwili nie było już na to rady. Chwyciła więc w dłonie ciastko i wgryzła się zębami, zapominając ostatecznie o swoim problemie.
- Przepyszne, bardzo mi smakuje - uśmiechnęła się. Ciastko miało cudowny smak, zresztą jej ulubiony, bo czekoladowy. Jadła przez dłuższą chwilę podarunek od Eri, delektując się smakiem. Ostatecznie przechyliła się do uzdrowicielki i dała jej całusa w usta.
- Dziękuję - ponieważ zielarka nie krępowała się towarzystwa pozostałych kobiet, podciągnęła nogi siadając po turecku na na łóżku. Jej suknia podwinęła się, ukazując część zgrabnej nogi.
- Opowiadajcie, coście robiły cały dzień?
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isa uśmiechnęła się szeroko biorąc w dłonie pakunek. Eri była taka kochana. Właśnie to zauroczyło ją najbardziej. Zawsze pamiętała o innych. Jeśli miała mieć prezent, to zawsze i dla niej i dla Ris. Opiekowała się nim najlepiej jak umiała. To w jaki sposób starała się je zadowolić było cudowne. Isa, mimo swojego twardego usposobienia, zupełnie miękła przy drobnej Eri. Nie umiała jej nie kochać.
Isandriel odpakowała pakunek, żeby zobaczyć babeczkę, ale nie wzięła jej do ust tylko położyła sobie na kolanach. Przez chwilę przyglądała się Ris pałaszującej smakołyk. Wyglądała jak mała dziewczynka, zajadająca się właśnie najlepszy na świecie tortem. A przecież był to tylko wypiek kogoś, kogo nie stać było na zapłatę. Półelfka wiedziała, że obrazek Ris wcinającej ciasto zostanie w jej pamięci już na zawsze.
- A ja nic dla was nie mam - stwierdziła trochę smutno. Nie chciała tego po sobie pokazywać, ale było jej przykro, że jako jedyna nic nie przyniosła.
- Dłubałam nożem w drewnie zamiast pomyśleć o czymś dla was. Przepraszam. Ale chyba nie chciałybyście dostać ode mnie patyka podłubanego nożem - skrzywiła się smutno.
- Nie pomyślałam - przyznała - mogłam chociaż zerwać wam róże. I tak się pokaleczyłam, wtedy przynajmniej poświęcenie nie poszłoby na marne.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

- Jak to nic nie masz dla nas? Przecież masz siebie, jesteś dla nas najlepszym prezentem - powiedziała odkładając torbę na krzesło i siadając na brzegu łóżka obok Isandiel. W przeciwieństwie do drugiej z przyjaciółek grzecznie trzymała nogi jedna przy drugiej i położyła sobie na nich ciastko, z chustki w które było zawinięte robiąc sobie serwetkę.

- U mnie dzisiaj nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Kilka osób potrzebowało pomocy, ale nie było nic poważnego. Mogę wam powiedzieć o tym jak ładnie mi się udało zszyć ranę u bednarza - spojrzała z nadzieją w oczach po przyjaciółkach, ale szybko zorientowała się, że te tylko z grzeczności kiwają głowami. - Zresztą - machnęła ręką - nie będę przy jedzeniu o mojej pracy opowiadać - ułamała mały kawałek ciasta i wsadziła sobie go do ust starając się jak najmniej kruszyć.

- Lepiej niech Isa nam opowie jak ma się Mamut i czy wciąż broi. Cała jesteś w jego sierści - dodała zwracając się w stronę wojowniczki.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

- No właśnie, nic nie szkodzi - powiedziała Ris.
- Najważniejsze, że jesteśmy teraz w trójkę. Nie wyobrażam sobie spędzić bez was choćby dnia. Nawet nie wiecie jak się stęskniłam. Cały dzień o was myślałam.
Lycoris odłożyła zawiniątko od ciasteczka i spojrzała na kobiety.
- Całe pół dnia wysłuchiwałam nudnych filozoficznych dysput na temat wojska, jak mało starają się rycerze oraz jak ważna jest polityka hrabiego. I to nie tak, że to było niemądre, ale... same rozumiecie, żadne z tych tematów mnie nie interesuje.
- Stąd kiedy przyszłyście nie zdążyłam dokończyć wszystkich moich prac.
- Właśnie, lepiej powiedz Isa, jak ma się twój kot? - uśmiechnęła się ciepło czekając na opowieść.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isy chyba nie przekonały słowa przyjaciółek. Czuła się gorsza. Nienawidziła tego uczucia. Mogła pomyśleć. Mogła dać im chociaż kwiaty, przecież obie je kochały. Nie umiała piec, ani szyć, ani haftować, ale zerwać parę kwiatków jeszcze potrafiła. Głupia... Tak bardzo skupiła się na tym, żeby czas do wieczora po prostu minął, że w ogóle przez myśl jej nie przeszło, by ten czas wykorzystać na znalezienie prezentu dla Eri i Ris.

Wysłuchała uważnie wszystkiego co mówiły kobiety. Nie odezwała się jednak ani słowem. Starała się być dobrą słuchaczką. Poza tym bez względu na to co się działo, naprawdę interesowały ją sprawy uzdrowicielki i zielarki. Lubiła słuchać ich opowieści o tym co się zdarzyło, co robiły, jak się czuły. Kiedy oczy obu kobiet skierowały się w jej kierunku, w oczekiwaniu na odpowiedź, na zadane jej pytania, Isa powoli wstała. Odłożyła ciasteczko razem z zawiniątkiem na nocny stolik, przeszła przez pokój i usiadła znów na parapecie. Patrzyła w ich stronę i milczała przez kilka sekund. Widziała jednak zdziwienie malujące się na twarzy zarówno białowłosej jak i kwiaciarki.

- Mamut ma się dobrze - powiedziała cicho.
- Jak to on, łazi, poluje, czasem przyjdzie spać do domu, czasem szlaja się za kotkami po dachach. Cały Mamut.
- A Elendal może sobie swoje poglądy w sadzić w du... w buty. Mało starają się rycerze. Sam jest leniwą świnią, jakiej świat nie widział, ale uwielbia rozprawiać o tym jak to inni siedzą i nic nie robią. Czasem mam ochotę przywalić mu w twarz. Ale jest moim dowódcą... Podobno wszystko wie lepiej... - mruknęła.

- Dobrze, że poszedł do hrabiego i zostanie u niego na noc. Są takie dni, że go nie znoszę. Wiem, wiem Ris... nie jest zły. Ale jego dowództwo i niby mądrości doprowadzają mnie do szału. Poza tym... zabiera mi Ciebie.
- Czasem mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy - ciągnęła - skakanie przez mury, wymykanie się po nocy, wymówki. Czekanie aż Elendal wyjdzie z domu, ucieczki z kwatery - westchnęła.

- Kocham bycie rycerzem, kocham moją małą izdebkę, Mamuta, Sori, treningi z mieczem, strzelanie, ale... Chciałbym wracać do tej izdebki po treningu i mieć tam was. Nie martwić się o to, czy tej nocy Elendal cię tknie, czy Eri nie zostanie zatrzymana przez uzdrowicieli, czy ktoś na ulicy nie zaczepi jej i nie skrzywdzi. Po prostu... po tych kilku latach takie życie zaczęło mi doskwierać.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Nerina posmutniała wsłuchując się w słowa przyjaciółki. Po chwili również odłożyła swoje ciastko na stolik, jakoś przeszła jej ochota na jego jedzenie. Doskonale rozumiała Isabel, bo sama też się tak czuła. Uwielbiała swoją pracę, cieszyło ją gdy widziała jak chorzy wracają do zdrowia. Nawet gdy nie mogła kogoś wyleczyć, to przynajmniej przynosiła mu ulgę w ostatnich godzinach życia. Wszystko to było piękne, ale gdy dzień się kończył i wracała do pokoiku, który został jej przydzielony w domu uzdrowicieli czuła się niezwykle samotnie. Nie zawsze mogły się spotykać, ba okazje takie jak ta dzisiaj zdarzały się nader rzadko - zwykle mogły tylko zamienić kilka słów i to w dwójkę, a nie w trójkę.

Czasami miała ochotę zostawić to wszystko i uciec gdzieś z przyjaciółkami. Mogłyby przebywać w swoim towarzystwie ile tylko zechcą. Przecież mogła pomagać ludziom równie dobrze gdzie indziej. Wszędzie byli potrzebujący. Ba! W Elisji było mnóstwo uzdrowicieli, czego nie można było powiedzieć o małych, daleko położonych wioskach.

Nerina skarciła się w myślach za głupie marzenia. Przecież wiedziała, że to się nigdy nie stanie. Isa miała swoje obowiązki, a Lycoris męża i chodź nie był on najcudowniejszy na świecie, to jednak wiązała ją z nim przysięga. A sama przecież nie ucieknie, pozostało więc tylko pogodzić się z tym jak jest.

Uzdrowicielka posmutniała jeszcze bardziej i spojrzała na swoje ukochane nic nie powiedziawszy.
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości