Elisia[Domek na Jaśminowej]Krew, Śmierć i On

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Kelly
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Ranga: Buntowniczka
Kontakt:

Post autor: Kelly »

        Kelly odzyskała przytomność kilka chwil później. Usłyszała jakiś głos. Chyba ją wołał, ale wokół niej nie było żywej duszy. Nie słyszała, żadnych odgłosów walki... Co się tu u licha dzieje? Jakby tego było mało, spadła ze schodów. Dziewczyna była tak niezdarna jak to tylko było możliwe. Podniosła się z podłogi i za chwilę znów się przewróciła. Nie mogła utrzymać równowagi. Nagle ktoś z głośnym jazgotem wpadł do izby, w której leżała i ruszył w jej stronę. Z pewnością nie miał dobrych intencji. Kelly jednak była niesamowicie szybka i uskoczyła przed ciosem. Wyjęła swoje sztylety i skoczyła ku przeciwnikowi. Wylądowała na jego karku i wbiła mu ostrza głęboko w gardło. Całą podłogę zalała krew. Dziewczyna wylądowała na podłodze, po czym poślizgnęła się i ponownie wylądowała w kałuży krwi, była nią przesiąknięta. Nienawidziła zapachu ani widoku tejże substancji. Myślała, że zaraz zwymiotuje. I tak też chwilę później się stało. Chwilę później dziewczyna zemdlała drugi raz tego samego dnia...
Awatar użytkownika
Morgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morgrim »

Krasnoludy słyną ze swoich przywar. Nieznośnie długie, pijackie toasty, świńskie żarty, czy sprośna mowa... wszystko, co złe i niekulturalne, przypomina o Nordach i ich wychowaniu - a może jego braku?
Sęk w tym, że może być coś jeszcze gorszego od nieznośnego chama i prostaka: cham i prostak, który się wkurzył. Nic tak dobrze nie działa na Krasnoludy, jak potężna bitka z gromadą silnych przeciwników. Pot, krew, drzazgi w tyłkach, strzały, miecze, magia... siła ramion i kompania braci! Tak tak, Morgrim doskonale to zna! I mimo, że do głupich i niekulturalnych Krasnoludów nie należy, to uwielbia łamać ostrza na czerepach oprychów.
Jeden z nich padł rozcięty w ten właśnie sposób. 'Szajbus' Morgrima latał w powietrzu, ostrze ciskane na wrogów przełamywało obronę, a gardy uginały się pod kurewską pasją mężczyzny. Broń naładowana energią Krasnoluda świstała w uszach przeciwników. Pancerz wytworzony ze skał połyskiwał w świetle księżyca i zapalonych lamp ulicznych. Kowal, rozcinając w połowie jednego z bandytów, krzyknął:
- Zadarliście z Białą Pięścią, śmieciuchy! Koniec łask dla takich jak wy, z rynsztoka wziętych kundli! Przygotujcie się na sprawiedliwą karę!
Morgrim stanął w miejscu, tuż nad ciałami trzech atakujących. W oczach błyszczały mu rubaszne iskierki, dłonie mocno ściskały obydwa miecze. Używał tylko jednego, większego...
Nagle ruszył z impetem, który godzien umiejętności berserkera przewrócił z nóg czwórkę stojących w rządku nożowników. Morgrim tańczył wraz z Szajbusem, zamachiwał się i ruszał, ciął, dotykał... był wszędzie. Skoncentrowany na pozbyciu się denerwującego problemu cofnął się o parę kroków w tył, w stronę domu.
Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, baśnie nigdy na nic nie przedstawiały dowodów. Występował w nich przystojny książę... czy naprawdę był taki? A może po prostu ludzie nazywali go przystojnym, bo był księciem? Dziewczyna była piękna jak poranek... no dobrze, ale który poranek? Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać! Opowieści nie chciały, byś myślała – chciały, byś wierzyła w to, co ci opowiadają...

-Pratchett, Wolni Ciutludzie
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Kiedy Death odwróciła się od schodów z powrotem, zamarła. Kelly zniknęła. Zamiast niej w tym stała tam zakapturzona postać, trzymająca sztylet. Nim dziewczyna zdążyła cokolwiek zrobić, postać przyskoczyła do niej i wbiła jej nóż w serce... czy może raczej próbowała to zrobić. Ostrze zwyczajnie przeniknęło przez ciało dziewczyny, nie czyniąc jej żadnej szkody. Jednocześnie Death skupiła się i przeniknęła przez podłogę. Przez chwilę spadała, ale zaraz uderzyła o podłogę. Wylądowała w miarę szczęśliwie, wstała szybko.

- Kelly? - zawołała.
        Tym razem znalazła się w dość wąskim korytarzu. Nie był długi, a oba jego końce okazały się zakrętami. Jego ściany były wykonane z drewna, a może raczej na kamienną konstrukcję przymocowano drewno... chociaż nigdy tego nie wiadomo. Tu również, podobnie jak w białym pokoju powyżej, było jasno; nie dało się jednak zidentyfikować żadnego źródła światła.

        Death ruszyła przed siebie. Sterczenie w jednym miejscu nie miało sensu. Przeszła za zakręt... i znalazła się w niemal identycznym korytarzu, z tą równicą, że prowadziły stąd trzy drogi - ta, z której przyszła, ta naprzeciwko i jeszcze trzecia, mniej więcej na środku przejścia. Dziewczyna zawahała się przed wyborem. To wyglądało na labirynt.
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Kelly
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Ranga: Buntowniczka
Kontakt:

Post autor: Kelly »

        Kelly podniosła głowę... To wszystko wyglądało jak sen... Obudziła się w swoim łóżku, strasznie bolały ją nogi, jakby rzeczywiście spadła ze schodów. Przy swoim łóżku zobaczyła Morgrima, przyglądał się jej. Dziewczyna jednak nigdzie nie mogła dostrzec Death... Kelly spojrzała za okno. Słońce było wysoko w górze i mocno przypiekało... Czyli to już ranek.

        Kelly wstała z łóżka i zwlokła się na dół. Zauważyła porozbijane deski, rozbite okno, wyważone drzwi. Tu musiało się stać coś strasznego, ale co? Nic nie mogła sobie przypomnieć...
- Morgrim? Death? Zejdźcie na dół! Chyba musimy sobie coś wyjaśnić! - krzyknęła dziewczyna rozglądając się dookoła. Była przerażona. Jednak szybko sobie o czymś przypomniała. Przecież od dzisiaj wraz z Death miały zacząć pracę u krasnoluda.
- Morgrim!!!!! - wydarła się na całe gardło, zapewne ludzie na drugim krańcu wioski ją usłyszeli...
Awatar użytkownika
Morgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Morgrim »

Trójka spod Jaśminowej miała za sobą krwawą noc. Na polach elisijskich, tuż za murami, gdzie składowano wszelkie zbędne przedmioty i rzeczy, palił się duży stos ułożony z poskręcanych, nierzadko powycinanych, pozbawionych kończyn ciał. Nierówno i niedbale ułożone płonęły tak od wczesnego poranka. Wraz z wejściem nad horyzont bladego słońca - ot pomarańczowej kuli wznoszącej się co raz wyżej i wyżej - zwłoki pozabijanych zbójców spalały się dokładniej. Wszelkie oprzyrządowanie, jak np. zbroje, miecze, obuwie zostało zabrane przez wartowników, którzy osobiście odebrali zabitych z rąk Morgrima.
Krasnolud nie dostał żadnej zapłaty. Ni pochwały, ni dyplomu... żadnego podziękowania. Wszystko, o co mógłby poprosić, zainwestował od razu w naprawę szkód, jakie doznał zbudowany z rozkazu królewskiego domek. Zdolni rzemieślnicy z okolicznych chat i zakładów pomogli wstawić mocniejsze drzwi, szyby udekorowano stalowymi ramami i okiennicami nie z lichego drewienka, lecz z twardego metalu. Ślady walki pozostawione na ścianach - głównie obryzgi krwi i wyłamane z ust zęby - albo przemalowano na kolor pasujący do domu, albo zabrano jako radość dla prężnego stomatologa - sąsiada z naprzeciwka.
Krótko mówiąc: wszystko wróciło do normy, a cały wypadek z bandytami wcale nie odbił się echem. Sprawa zanikła tak szybko, jak prędko wzeszło słońce.

Morgrim od rana pracował w kuźni. Wcale nie przejął się atakiem tak bardzo, jak na przykład panienka Death albo Kelly. Prawdę powiedziawszy, dla niego to chleb powszedni. Trenidas, miasto z którego pochodzi, tętni życiem szemranych interesów i gangów, nikt na nudę narzekać prawa nie ma. Wśród wiecznego bronienia się i gotowości Biała Pięść przeżył sporo lat... można przyznać, że wyszło mu to na dobre.
Rozpalając ogień w piecu, podrapał się po podbródku. Niewinny wzrok Krasnoluda padł to na młot, to na kowadło... to znów na wiadra z deszczówką uzbieraną ostatniej nocy. Wojownik co prawda nie miał ochoty odpędzać się od początków pracy, lecz... jak to bywa w życiu... wzywała go dama. Żwawym krokiem popędził więc na korytarz, który może ciasny i własny, nadawał się na spotkania towarzyskie.
- Ach, witaj drobinko!
Morgrim uśmiechnął się szeroko, widząc znajomą oczka, twarz, sweterek.
- Tylko błagam, nie krzycz tak głośno. Jest strasznie wcześnie, inni mogą spać... - zaśmiał się humorzaście, szczerze.

Nie czekając dłużej, wyszedł z Kelly z domu.
Ostatnio edytowane przez Morgrim 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, baśnie nigdy na nic nie przedstawiały dowodów. Występował w nich przystojny książę... czy naprawdę był taki? A może po prostu ludzie nazywali go przystojnym, bo był księciem? Dziewczyna była piękna jak poranek... no dobrze, ale który poranek? Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać! Opowieści nie chciały, byś myślała – chciały, byś wierzyła w to, co ci opowiadają...

-Pratchett, Wolni Ciutludzie
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Dla Death jednak problemy nie rozwiały się z nastaniem ranka. Nie wiedziała, jak ile już błądzi po tych korytarzach, czuła jednak, że długo. Przy każdym zakręcie, jakie wybierała, robiła Czarnym Mieczem krzyżyk w ścianie - ostrze wchodziło w drewnianą powłokę bez problemu. Wciąż jednak nie mogła się zorientować w rozkładzie podziemi, nie wiedziała nawet za bardzo, w jakim kierunku idzie. Co jakiś czas przenikała przez ściany, ale nic jej to nie dawało. Trafiała do niemal identycznego korytarza jak ten, w którym była poprzednio.

        Jednocześnie próbowała wyczulić się na magię. Labirynt jednak zdawał się być całkiem normalny, jeśli nie liczyć niezidentyfikowanego blasku. Czuła parę niedużych zaklęć u góry, pewnie z tamtego pokoju o białych ścianach. Schody, które są tylko wejściem i światło... Czasem wydawało jej się też, że czuje magię gdzieś z boku. Nie wiedziała jednak, czy kierować się w tamtą stronę, czy lepiej jak najbardziej się od nie oddalić. W końcu uznała, że lepiej iść ku źródle - tam przynajmniej coś znajdzie, a podziemia mogą równie dobrze ciągnąć się w nieskończoność.

        Nagle światło dookoła przybrało na intensywności. Po chwili całkiem zalało otoczenie, oślepiając Death. Kiedy dziewczyna odzyskała wzrok, była już gdzie indziej.

Ciąg dlaszy: Death
*
- A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.

"Czarodzicielstwo", Terry Pratchett
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości