Oglądasz profil – Pony
















- Brak Avatara -

Ogólne

Godność:
Pony Fletcher
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
29 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Hej, hej! Czy wiesz? Wiesz czym była ta aura? A masz pojęcie czym może być teraz? Chodź, zobacz, zerknij! Przekonaj się co znaczy zdrada i lata spędzone w ciasnej, szarej samotności. Stłamsiły i tak nikłą siłę, niemalże wyssały blask młodych, żyznych lat. Niemiękkie powierzchnie, złote niegdyś, wyprane obecnie są z dawnej świetności, z drogocennego połysku. Barachitowe giętkości walają się zszargane w komnacie cuchnącej celą, smętne i rozciągnięte po posadzkach jak suknie porzuconej kochanki, tonąc wśród rozbitych kosztowności: ostrych skorup i przytępionych paciorków. Gdzieś dalej baldachim łoża ugina się z żalem nad ciałem drżącej kobiety. Lepkim od słonych łez, suchym od przeciągu. Słodkim zdawałoby się, lecz bez wyrazu, spospoliciałym już, nędznym. Pachnącym zmarniałą skórą i zwietrzałym aromatem perfum. Skrytym w bursztynowej poświacie, przykrytym szorstkawą narzutką, co z daleka obiecuje atłasy, z bliska zaś staje się ledwie popeliną.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Pony
Ranga:
Zbłąkana Dusza
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Pony

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
5
Rejestracja:
5 lat temu
Ostatnio aktywny:
-
Liczba postów:
3
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Ekradon
(Posty: 2 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Koty, potwory i magia, a śledzie to pułapka.
(Posty: 2 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:wytrwały
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:dobry wzrok, dobry słuch, pozbawiony zmysł magiczny
Umysł:pojętny, błyskotliwy, słaba wola
Prezencja:Ładny, nieokrzesany, szarak

Umiejętności

Otwieranie zamkówBiegły
Skradanie sięOpanowany
Jazda konnaPodstawowy
JubilerstwoOpanowany
W przypadku jubilerstwa zna się jedynie w większym stopniu na rozpoznawaniu minerałów, by mieć pewność co jest kosztowne, a co jest bezwartościowym kamieniem, dla którego nie warto ryzykować...
ZielarstwoBiegły
BotanikaBiegły
Sporządzanie truciznOpanowany
Władanie bronią białą (sztylet)Podstawowy
Jest to jedna z umiejętności, które wykorzystywała jako złodziejka, a której nauczyła się sama przed rozpoczęciem takiego życia. Wychodzi z założenia, że każda kobieta powinna potrafić się obronić, tak w razie czego.
UnikiOpanowany
GimnastykaPodstawowy
Czytanie z ruchu wargOpanowany
Wiele tygodni spędziła na doskonaleniu tej umiejętności. Jest ona niezwykle przydatna podczas krytycznych sytuacji na akcjach, a także umożliwia zrozumienie rozmów toczących się w odległości lub wrzawie.
PoliglotyzmOpanowany
Zna język ludzi oraz język elfów, z którymi najczęściej miała ,,do czynienia&
34Podstawowy
Podstawowy
AktorstwoPodstawowy

Cechy Specjalne

OburęcznośćZaleta
Nie posiada tak zwanej gorszej ręki. Potrafi posługiwać się obiema w równym stopniu.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Tak trudno opisać charakter, kiedy tak wiele rzeczy może sprawić, że staniesz się zupełnie inną osobą.

Pony sprzed kilku lat, a Pony teraźniejsza to dwie zupełnie różne osoby - żadna z nich siebie nie poznaje, nie chce dopuszczać myśli, że inna wersja Pony może w ogóle istnieć!
Kiedyś wygadana, odważna, nieustępliwa, dążąca do swojego i stąpająca twardo po ziemi kobieta... Teraz? Wrak człowieka. Wszystko ze ślepego zapatrzenia, zaufania, które ulokowała w niewłaściwej osobie.
Skupmy się jednak na tym, co istotne; na zmacerowanej osobowości Pony.
Często zmienia zdanie przy zbyt silnych charakterach, które wolą narzucić jej swój wybór, za co beszta się jedynie w myślach i być może daje znać nieznaczną mimiką twarzy. To zdecydowanie idzie w parze z brakiem asertywności. Mimo to, jest osobą błyskotliwą i kiedy trzeba, potrafi wyliczyć bilans zysków i strat - jeżeli będzie się to wiązało z negatywnymi skutkami dla niej samej, w ostatniej chwili stchórzy i obmyśli drogę ucieczki.
Brak w niej empatii dla innych ludzi czy też niewymuszonej grzeczności, wszystkiego, czego sama nigdy nie zaznała. Nie potrafi też chyba szczerze kochać, tak zupełnie bezinteresownie. Na każdym kroku próbuje znaleźć dla siebie szansę na życie lepszej jakości, lecz bez ponownego wpakowania się do więzienia. Jest zawistna, w jej zgorzkniałym sercu mieści się wiele nienawiści, którą póki co zamienia jedynie w myślenie życzeniowe.
Ciężko ją rozweselić, zazwyczaj postrzegana jest jako smętka, a wymuszony i doskonale wyćwiczony uśmiech przykleja do twarzy jedynie wtedy, kiedy jest to konieczne. Tak, kłamanie wychodzi jej naprawdę dobrze.
Lubi spokój, śmiało można stwierdzić, że zrobiła się do obrzydzenia nudna. Jej dni wyglądają niemalże identycznie, są zwykłą, pozbawioną koloru rzeczywistością. I nie zawsze jej to odpowiada. Nie raz przyłapała się już na nostalgicznych wspomnieniach przeszłości. Choć chciałaby się zmienić i rozpocząć życie na nowo... Chyba nie do końca potrafi. Do głowy przyszedł jej już kolejny plan perfekcyjnego rabunku, ale nie, nie mogła tego zrobić. Póki patrzą jej na ręce, póki nie miała jakiegoś wspólnika.

Wygląd

Pony jest średniowysoką, mierzącą niecałe 6 stóp kobietą o burzy nieokrzesanych blond włosów sięgających do połowy pleców. Patrzący na nią z daleka człowiek może stwierdzić, że jest naprawdę ładna. Dopiero z każdym kolejnym krokiem w jej stronę może stopniowo odkrywać wady tej ślicznotki. Zniszczone włosy, zapadnięte, pozbawione krzty radości oczy o niesprecyzowanej zielonoszarej barwie, niesymetryczne wargi; górna zdecydowanie wydatniejsza od dolnej, zadarty nosek, a na domiar złego zbyt pociągła twarz ze zbyt wysokim czołem i lekko odstającymi, jednakże ukrytymi we włosach uszami. Chociaż zęby ma równe. Jej uroda jest naprawdę specyficzna, sama Pony nie znosi patrzeć w lustro, lecz dawniej wszystkie wady potrafiła obrócić na swoją korzyść i znalazło się wielu, którzy potrafili skomplementować jej walory tak, że zawstydzona oblewała się czerwienią.

Należy raczej do grona osób o prawidłowej budowie ciała, nie jest przeraźliwie chuda, zaokrąglona gdzie trzeba, a jej skóra ma delikatny, oliwkowy odcień.
Głos natomiast jest jej największym atutem; jest bardzo dziewczęcy, melodyjny, wręcz chwytający za serce, po prostu z przyjemnością się jej słucha.
Ubiera się... Z reguły w łachy, które ktoś wyrzuci, rzadko może sobie pozwolić na nowe ubrania. Kiedyś przebierała ile mogła na niejednym targowisku, pozwalała sobie na droższe wydatki, a w domu, kiedy nikt nie patrzył, nosiła się jak królowa; w złocie, drogocennych kamykach, najpiękniejszych perfumach. Kto normalny nie tęskniłby za tamtymi czasami?
W tłumie nie wyróżnia się na tle innych, stara się przemknąć niezauważona do celu, nikomu przy tym nie wadząc, nawet jeśli czuje na sobie spojrzenia osób znających jej przeszłość. Takie sytuacje jednak są nieuniknione. Czasem ktoś ją zaczepi, czasem szturchnie... Ale to już opowieść na inną bajkę.

Historia

Swoją historię może zacznę od tego, że właściwie powinnam mieć na imię Peony, lecz jeśli posiada się ojca pijaka, który poza swoją flaszką nie widzi świata... Ma się na imię Pony. W zasadzie nie żałuję, to imię bardziej mi pasuje. Nazywać się jak jakiś głupi kwiatek?
Moja matka zmarła przy porodzie. Nie powinno to być zaskoczeniem patrząc na warunki, jakie u nas panowały. W rodzinie nigdy się nie przelewało, żyliśmy skromnie, można śmiało stwierdzić, że dokładnie tak, by przeżyć. O luksusach mogliśmy zapomnieć, na wszystko trzeba było zapracować... Lub znaleźć inny sposób. O tym jednak później.
Od małego wychowywała mnie w większości babka, matka mojej matki. Babka mieszkała na odludziu w swojej samotni, gdzie zajmowała się zielarstwem, zagłębianiem przeróżnych rytuałów oraz innymi, prawdopodobnie magicznymi sprawami, o których mnie mówić nie chciała. Nie dało się jednak nie usłyszeć pogłosek o okolicznej wiedźmie...
Babka nauczyła mnie wielu przydatnych umiejętności. To dzięki niej znam się na roślinach oraz dobrze wiem, co z nimi zrobić, aby uzyskać oczekiwany wywar lub maść, o truciznach nie wspominając.
Czas sielanki nie trwał zbyt długo. Chciałam chłonąć wiedzę niczym gąbka i wieść wspaniałe życie u boku mojej ukochanej staruszki, lecz i na nią ostatecznie przyszła pora. Odeszła z tego świata, gdy miałam dwanaście lat. Wtedy wszystko się skomplikowało, a moje życie wywróciło się do góry nogami.
Dobytek babki szybko został rozkradziony, reszta w niewyjaśnionych okolicznościach stanęła w płomieniach. Musiałam wrócić do ojca, ponieważ sama nie dałabym sobie rady. To chyba była moja najgłupsza decyzja w życiu. Ojciec nic się nie zmienił, butelki walały się po naszej chatce, wszędzie panował brud, a o jedzeniu można było tylko pomarzyć. Na domiar złego stałam się dla niego kimś w rodzaju służki, wystarczająco już odrosłam od ziemi, by móc iść w miasto i zarabiać. Nieważne jak. Mogłam kraść, sprzedawać bezwartościowe śmieci, pracować w polu lub nawet własnym ciałem... Z ostatniej metody nigdy nie skorzystałam. Brzydziłam się tego, nie mogłabym na siebie spojrzeć wiedząc jak nieistotny cel temu przyświeca. Najłatwiejszą metodą była oczywiście kradzież. Dzieciaki często coś zwijały i uchodziło im to na sucho. Mnie nigdy nawet nie przyłapali! Zupełnie tak, jakbym urodziła się obdarzona idealnymi do tego predyspozycjami, dlaczego więc miałam nie korzystać?
Aż któregoś pięknego dnia na mojej drodze stanął ON. Mężczyzna, którego miałam za swojego prywatnego Boga, którego wielbiłam, kochałam, odnajdywałam w nim wszystko, czego wtedy potrzebowałam. Był dla mnie ideałem, wzorem, a ja... Głupia smarkula. Nie wiedziałam nic o życiu, więc on wydał mi się mentorem doskonałym. Dla niego naprawdę byłam gotowa zrobić wszystko, byleby tylko mnie dostrzegł i odwzajemnił któreś z kotłujących się we mnie uczuć.
Nim się obejrzałam, byłam częścią nowej rodziny, małej szajki. Jak się mogłam spodziewać, nie każdy przyjął mnie z otwartymi ramionami. Musiałam się wykazać, udowodnić im, że absolutnie nic o mnie nie wiedzą, że się nadaję i uciszyć wszelkie docinki kierowane w moją stronę. Cóż z tego, że miałam dopiero trzynaście lat? Jak się okazało, wiek nie miał tu żadnego znaczenia - mimo wszystko wyglądałam doroślej.
Praca w grupie była czymś innym niż kradzieżą dwóch jabłek ze straganu, tu musiałam się wiele nauczyć, zacząć nad sobą pracować, by odpowiednio wyszkolić moje ciało do bardziej wymagających akcji. Uczyłam się pilnie, szczególnie chętnie podpatrywałam małą Vestrę, jej doświadczenie było dla mnie skarbnicą wiedzy, a fakt, że i w niej widzę swoją miniaturową guru chyba również zmienił jej nastawienie do mnie. Z początku byłam uroczą przynętą. Zaopatrzyliśmy mnie w nowe, piękne ubrania, kosmetyki, wiedziałam już jak oczarować mężczyznę, by reszta miała czas działać, jak rozegrać sytuację, by wyciągnąć właściwe informacje... To jednak nie było zajęcie dla mnie. Często się krępowałam, jednakże nigdy nie mogłam tego dać po sobie znać. Wolałam zająć się rabowaniem, poczuć tę nutkę adrenaliny i w końcu na to także przyszła pora...
Lata mijały, coraz odważniej pogrywaliśmy sobie z rabunkami, poprzeczka ciągle się podnosiła, okradani ludzie zajmowali wyższe stanowiska, dzięki temu nie brakowało nam niczego. Vestra odeszła w niewyjaśnionych okolicznościach, a mój ukochany elfi mężczyzna był naprawdę mój. Nic więcej nie miało znaczenia. Mamił mi oczy, składał obietnice, które pieczętował pocałunkami... Świat tak pięknie wirował! Nie chciałam, by kiedykolwiek się to skończyło, lecz ciągle pragnęłam więcej. Mówiłam mu o ucieczce, tylko we dwoje, rozpoczęciu nowego życia, wszystko krok po kroku rozplanowałam... I coś poszło nie tak.
Wiele się słyszało w tamtych czasach o rozbijaniu szajek, jednak my wierzyliśmy, że jesteśmy nie do złamania. Jak bardzo się myliliśmy.
Wpadliśmy i my. Ponoć on i ta przeklęta lisołaczka zbiegli. Ja nie miałam tyle szczęścia, a teraz, po latach, zastanawiam się czy to mój pech, czy może... Było to ukartowane? Ktoś ukradł mój plan na życie, zmodyfikował go, pozbył się przeszkody i wiódł moją sielankę. Obrzydliwie chytra i znienawidzona ruda kita. Gdybym teraz ją dorwała...
Zostałam osądzona, trafiłam do więzienia na całe osiem lat, a kiedy wyszłam, nie byłam już tą samą Pony. Zabrakło mi dawnej radości. Szara cela oglądana dzień w dzień, wszystkie skazane osoby oraz każda sytuacja, która do tej pory wywołuje u mnie ciarki na plecach odcisnęły na mnie nieodwracalne piętno. Tego nie dało się wymazać z pamięci, nie istniało na to żadne lekarstwo. Jedynie śmierć była rozwiązaniem, ale na to zawsze będę miała czas.
Wróciłam do rodzinnego miasta, sama nie wiedząc czego tam szukając. Nasza chata stała pusta. Nie wiem, co stało się z ojcem, wciąż się nie pojawił. Ludzie wytykają mnie palcami, szepczą... A ja egzystuję, bo inaczej tego nie można nazwać. Znów szukam wybawienia. Nowego płomyka, który rozpali mnie od środka, tak jak tamtego dnia zrobił to on...
  • Najnowsze posty napisane przez: Pony
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data