Oglądasz profil – Know
















- Brak Avatara -

Ogólne

Godność:
Pankracy "Know" Achterpick
Rasa:
Wilkołak
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
50 lat
Wygląda na:
70 lat
Profesje:
Żebrak, Mędrzec, Włóczęga
Majątek:
Ubogi
Sława:
Rozpoznawalny

Aura

Hej, hej - podejdziesz tu!? Nie? A może chociaż spojrzysz? Znowu odmawiasz? W sumie nic dziwnego. Ta aura nie będzie Cię wołać, nie przykuje Twojego spojrzenia. Niewielkiej siły i jakby przykurzona siedzi sobie gdzieś z boku, w absolutnej ciszy, takiej która pochłania wszelkie inne odgłosy. Duszą się w niej i tłamszą aż znikają zupełnie i nie pozostaje po nich żaden wyraźny ślad. Na ich miejsce wypełza z ukrycia delikatna szafirowa mgiełka, snująca się ospale po cynowych uliczkach. Uważaj tylko żeby jej nie spłoszyć, bo wtedy czmychnie migusiem i zniknie gdzieś w barachitowym zaułku nim zdążysz poczuć jej obleśną lepkość. Prześlizgując się śladem uciekiniera między ulicznymi pododcieniami kobaltu, możesz natknąć się na twardsze fragmenty chropowatej jak stopy pastucha powierzchni woniejącej psią sierścią i mokrą ziemią, jakby litości dla biedaka nie mieli. Miejski szlak wyginać się będzie ostro od czasu do czasu, a Ty lepiej pilnuj swoich bucików, bo stępione kocie łby naraz zmienią się w brutalnie sterczące odłamy kamulców tylko czekających na kawałek obrobionej skórki. Jeżeli zaś będziesz mieć pecha i potkniesz się w czasie pogoni, nie zdziw się gdy w Twych ustach pojawi się słodkawa ciecz o pikantnym, dezorientującym posmaku. Lecz unieś wtedy głowę. Powykręcana sylwetka szarego wędrowca już wyciąga do Ciebie dłoń. Chwyć ją i stań na nogi, a potem odejdź w pokoju w swoją własną stronę.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Know
Ranga:
Błądzący na granicy światów
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Know

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
5
Rejestracja:
5 lat temu
Ostatnio aktywny:
3 lat temu
Liczba postów:
12
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Nowa Aeria
(Posty: 11 / 91.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Kto dogoni psa? kto dogoni psa?
(Posty: 11 / 91.67% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

„Saepe est etiam sub palliolo sordido sapientia.”

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej wytrwały
Zwinność:błyskawiczny
Percepcja:wyostrzony wzrok, czuły słuch, czuły węch
Umysł:bystry, Łatwy do złamania
Prezencja:maszkaron, nieokrzesany, szarak

Umiejętności

Topografia miastaMistrz
Całe miasto jest jego domem. Zna tu każdy zaułek, każdy budynek, każdy kamień, każdy kanał, każdą dziurę w płocie.;Plotki

Cechy Specjalne

Pamięć absolutnaDar
Ma obszerną wiedzę o mieście i jego mieszkańcach głównie dlatego, że pamięta każdą bzdurę, którą usłyszał. Magazyn w jego mózgu ma po prostu nieograniczoną pojemność i gromadzi dosłownie wszystko.;Mowa zwierząt

Magia: Intuicyjna

PustkiUczeń
Całkiem silna magia wyzwalana podświadomie w momentach panicznego strachu. Know nie ma nad nią żadnej kontroli. Tworzone wokół iluzje pomagają zmylić pościg, zatrzeć ślady, ukryć się i przeczekać. Znikają samoczynnie, gdy mężczyzna ponownie poczuje się względnie bezpieczny.

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Mnich. Pustelnik. Asceta. Zupełnie nie pociąga go bogactwo, więc nie zabiega o nie w żaden sposób – pod tym względem pozostaje wierny zasadom zakonnym, a poza tym przyzwyczaił się do życia na ulicy i nie chce już tego zmieniać. Wujek dobra rada. Mędrzec i myśliciel – bazuje na filozofii mnichów, ale jego zgnębiony umysł nie zawsze podąża utartymi schematami. Podglądacz. Podsłuchiwacz. Kolekcjoner plotek. Nienachalny, ale dociekliwy, wścibski i ciekawski. Po prostu musi wszystko wiedzieć i dowie się w taki czy inny sposób. Można go zobaczyć najczęściej żebrzącego na ulicach, ale nikt nie domyśla się, że to tylko kamuflaż dla wnikliwego obserwatora, który w ten sposób na bieżąco zbiera informacje o sytuacji w metropolii, jej obywatelach i nowych przybyszach, polityce i plotkach. Paranoik. Jest przekonany o wielkim spisku, który tylko on odkrył i rozgryzł. Z przerażeniem, ale i z wyczuwalną ekscytacją czeka „kiedy wszystko się zacznie” i niecierpliwie szuka wokół siebie „znaków nadciągającego końca”. Uważa, że ktoś go bez przerwy śledzi i tylko czeka na okazję, by poderżnąć mu gardło, kiedy tylko straci czujność. Nerwowy i płochliwy. Zawsze gotowy. Zawsze na baczności. Zawsze czujny. Zawsze spięty. Nie potrafi się wyluzować. Śpi zawsze z jednym okiem otwartym. Unika wszelkich konfrontacji jak tylko może. Panikarz. Tchórz. Chodzi przygrabiony, jakby dźwigał olbrzymie ciężary, ale nikt nie wpadnie na to, że porusza się tak dlatego, by zawsze być gotowym do błyskawicznej ucieczki na czterech łapach. Na co dzień nierzucający się w oczy. Jest bardzo ostrożny w stosunku do obcych, ale w ogólnym rozrachunku zachował pozytywne nastawienie do ludzi. Wobec tych, którzy uważają się za lepszych, zadzierają nosa i wywyższają się ponad niego, pozostaje potulny i uległy, schodzi takim z drogi i unika ich. Dla pozostałych z natury uprzejmy. Jeśli nie czuje się zagrożony i jeśli potrafi, to chętnie pomoże każdemu. Jeśli ktoś chce słuchać, to chętnie dzieli się swoją wiedzą. Nie potrafi dochować tajemnicy. Nałogowy chwalipięta, który jednakże nie koloruje swoich opowieści kłamstwami. Jego osobowość jest trudna do polubienia, a urojenia i paranoje mocno denerwujące, ale jeśli uda ci się je zaakceptować to zyskasz w Pankracym dobrego i wiernego przyjaciela, który co prawda nie potrafi się bić, ale za to ma sporo innych zalet.

Wygląd

Nigdy nie przybiera formy czysto człowieczej. Czasem w razie potrzeby korzysta z formy bestii, ale zwykle pozostaje w formie hybrydy. Jako taki na stałe nosi kilka cech typowo zwierzęcych i przy bliższych oględzinach można po nich poznać, że nie jest człowiekiem, ale kto by tam dokładnie przyglądał się bezdomnemu. Posiada całkiem atletyczną budowę sprintera: jest wysoki, szczupły i wyżyłowany, jednak w wiecznie przygiętym ku ziemi włóczędze wcale nie widać tych cech. Jego postawa nie budzi ani zachwytu, ani przerażenia, ani nawet zainteresowania. Wygląda paskudnie. Starszy, zniszczony życiem mężczyzna, okutany w podarte łachmany, za duże, zgrzebne i zupełnie niedopasowane do pory roku, z grzywą sterczących na wszystkie strony siwych kudłów. Garbaty grzbiet okrywają zawsze przynajmniej dwie grube, pocerowane kapoty z gryzącej włosienicy. Ich ewidentnie za długie rękawy skrywają chude, gęsto porośnięte szczeciną łapska zakończone wilczymi pazurami. W workowatych spodniach z niezliczoną ilością kieszeni giną szczudłowate kształty psich odnóży. Gdyby ktoś zechciał dłużej obserwować tego kloszarda, to zauważy jego dziwny chód. Kolana zginają mu się w drugą stronę i w nienaturalnych (dla człowieka) miejscach. Ale nikt normalny na to nie zwróci uwagi – kuternoga i tyle. Zresztą on przeważnie siedzi na krawężniku z nogami zaplecionymi pod tyłkiem i żebrze. Twarz ludzka, dojrzała i nawet całkiem przyjazna, przy odrobinie chęci mogąca budzić sympatię, ale trochę jakby niepasująca do reszty postaci. Nos szeroki, kartoflowaty. Spojrzenie dużych, brązowych oczu mądre i głębokie, trochę smutne i zauważalnie rozbiegane. Zwykle nosi czapkę-uszankę, której niezawiązane klapy dyndają po bokach głowy, a dopiero na nią naciąga głęboki kaptur. Dużo gada, choć zwykle do siebie. Raczej trudno zobaczyć ostre, zwierzęce kły, a nawet jeśli ktoś przypadkiem zauważy, że jest coś dziwnego z jego uzębieniem, to prędzej uzna, że Know jest po prostu szczerbaty niż rozpozna w nim zwierzołaka. Jedyne co go może zdradzać to charakterystyczny sposób mówienia, jakby szczekał: akcent kładzie zawsze na ostatnią sylabę, a po każdym słowie następuje krótki, ale wyraźnie słyszalny trzask zamykanych szczęk, tak jak gdyby musiał kłapnięciem zębów oddzielać od siebie wyrazy. Pomimo odstręczającego wyglądu jego zapach nie jest już aż tak odrzucający, ale woń zwierzęcej sierści i tak drażni wysublimowane nosy mieszczuchów.

Historia

		Urodził się na ulicy. Ojca nie znał. Matkę kojarzył, ale nie chciał znać. Była ladacznicą, a dzieciak przeszkadzał jej w pracy, więc go porzuciła. Od najmłodszych lat wychował się więc w sierocińcu u świątobliwych mnichów. Nauczyli go czytać i pisać, modlić się i medytować, a jako zakon mendykancki również żebrać. Po osiągnięciu dorosłości miał zostać jednym z nich i wstąpić w szeregi konwentu - taki przynajmniej był plan ojca przeora. Póki był dzieckiem, skrupulatnie podporządkowywał się zasadom i surowej klasztornej regule, która zalecała powściągliwość i milczenie, głosiła pokorę, skrytość, ubóstwo i porzucenie wszelkich spraw tego świata jako marności nad marnościami. Jednak gdy zaczął dorastać, obudziła się w Pankracym natura odkrywcy, która przeszkodziła podążać dalej tą ścieżką. Dla młodego chłopca nie istniały bowiem żadne zakazy ani nakazy, nie było tematów tabu, nie uznawał też możliwości, że jakieś miejsce może być dla niego niedostępne. Wszędzie musiał wejść, wszystko zobaczyć na własne oczy, dotknąć własnoręcznie, sprawdzić jak działa, wiedzieć wszystko i o wszystkim. Inaczej nie mógł spać, nie potrafił na niczym się skupić, rozsadzało go od środka. Narastające w nim ciekawość, dociekliwość, a przede wszystkim wtykanie nosa w nie swoje sprawy spowodowały, że począł coraz bardziej odstawać od archetypu pobożnego mnicha i coraz bardziej wierzgać przeciw schematowi, w który w dobrej wierze, ale jednak wbrew osobowości dzieciaka chcieli wpasować go ojczulkowie. Mimo jednak tego buntu nigdy nie weszli przeciwko sobie na ścieżkę wojenną. Cisi i pokorni mnisi w żaden sposób nie chcieli zmuszać czupurnego chłopca do swojego stylu życia, a on sam też traktował zakonników z szacunkiem, bowiem zdawał sobie świetnie sprawę, że zawdzięczał im wszystko: dach nad głową, wychowanie, solidne podstawy wiary, wykształcenie i w zasadzie całe dotychczasowe życie, a poza tym jako prostoduszny człowiek zwyczajnie pokochał swoich tatuśków w habitach, którzy go przygarnęli i ocalili. Gdy zatem Pankracy w wieku szesnastu lat opuszczał mury klasztoru, rozstali się bez wrogości, a wręcz przeciwnie, otrzymał od ojca przeora błogosławieństwo oraz zapewnienie, że zawsze będzie u nich mile widziany.

Początkowo po opuszczeniu monastyru był nieco zagubiony, ale szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. Nie szukał sobie lokum. Urodził się ulicznikiem, więc ulica stała się jego kwaterą, a całe miasto domem. Nie miał żadnych oporów, by tak jak dotychczas utrzymywać się z żebrania i zwyczajnie prosić dobrych ludzi o jałmużnę. Dopiero nieco później znalazł sobie jakieś stałe zajęcie i zatrudnił się jako rakarz. Niezbyt chwalebna praca, ale dla młodzieńca przyzwyczajonego do mnisiej pokory nie była w żaden sposób uwłaczająca. Robił to, co lubił pomagając zarówno ludziom, jak i zwierzętom.

Niepohamowana ciekawość dalej kierowała jego poczynaniami, a wielka metropolia stanowiła świetne miejsce do kolekcjonowania nowych doświadczeń. Tak jak dotychczas zaglądał wszędzie, gdzie się tylko dało, podglądał, podsłuchiwał, zbierał plotki, zwiedzał i uczył się topografii swojej małej Ojczyzny, a równolegle poznawał jej mieszkańców. Szybko nauczył się na pamięć układu ulic i rozmieszczenia przy nich konkretnych domów. Ewidentnie mózg młodego sieroty miał wybitne predyspozycje do zapamiętywania. Gdy poznał już powierzchowność miasta, wtedy mógł zapuścić się w głąb. Wchodził do budynków, wpierw tych porzuconych, później ogólnodostępnych, a w końcu nawet takich zamkniętych przed postronnymi. Oglądał, sprawdzał, poznawał ich rozkład i przeznaczenie.

Podczas jednej z takich nocnych eskapad wlazł gdzieś, gdzie zdecydowanie nie powinien być, natknął się na jakąś naradę i usłyszał coś, czego nie powinien był słyszeć. Nic nie jest wykluczone, ale historia pewnie wcale nie zagrażała integralności państwowej, pewnie wcale nie stanowiła niebezpieczeństwa dla miasta, pewnie nie była nawet tajemnicą handlową. Może była zwykłym zjazdem absolwentów lub rodzinną sprzeczką? Bez różnicy. Nie byłoby to może wielkim nieszczęściem, bowiem nie pierwszy raz gumowe ucho Pankracego wyłapało coś, co nie było przeznaczone dla niego, ale tym razem jego nieproszona obecność na spotkaniu została odkryta, a właścicielowi posesji wybitnie nie spodobało się, że jego domostwo zostało nawiedzone przez włamywacza. Achterpick od razu zerwał się do ucieczki, lecz jego oponenci, widząc umykającą postać, natychmiast poszczuli na niego ogary gończe.

Pankracy nie raz spotykał w swojej pracy psy. Wiedział, do czego są zdolne, jak są szybkie, jakie mają schematy pogoni i ucieczki, jak je łatwo zmylić. Ale tym razem się przeliczył. Zwierzęta reagowały inaczej, inteligentniej, przewidując ruchy uciekającego z wyprzedzeniem, były szybsze, silniejsze, większe i przede wszystkim bardziej zacięte. To nie były zwykłe psy. Jak się później okazało, ścigały go oswojone, udomowione, ale jednak leśne wilki, a przewodzący sforze dorodny wilczur, z którego oczu biła krwawoczerwona poświata, był zmiennokształtnym w swojej zwierzęcej formie. Młody awanturnik nigdy nie opuszczał miasta, więc nie miał pojęcia co to za stwory. Spanikował i popełnił błąd. Wataha dopadła go i niemal zagryzła na śmierć.

To wydarzenie było punktem zwrotnym w życiu młodego Achterpicka. Wyszedł z niego żyw, ale obciążony niestety aż trzema ciężkimi i uciążliwymi klątwami. Pierwszą, która najbardziej zaważyła na jego osobowości, jest paranoja. Podsłuchana przypadkiem historia urosła w podświadomości mężczyzny do nieogarniętych rozmiarów spisku światowego, który on jako jedyny postronny świadek poznał. Wszędzie teraz doszukuje się jej elementów i nie potrafi sam się wyłączyć z tego myślenia. Druga klątwa to paniczny wręcz strach o własne życie. Jest przekonany, że jako jedyny, który poznał „tajemnicę”, już nigdzie nie może się czuć bezpieczne, bo zawsze z tyłu głowy będzie kołatała się ta myśl, że ktoś na niego czyha. Innym aspektem tego samego przekleństwa jest fakt, że nieudana ucieczka przed wilkami zabiła całkowicie jego pewność siebie i spowodowała, że lęka się ponownie zaufać swoim umiejętnościom. Woli wybrać rejteradę z podkulonym ogonem, niż stawiać czoła jakimkolwiek przeciwnościom. Trzecią klątwą, która jednakże ocaliła mu życie, jest lykantropia. Przeżył, mimo iż umierający na ulicy bezdomny włóczęga od nikogo nie mógł doprosić się pomocy. Jako zarażony zyskał wszakże regenerację, która pozwoliła mu powstać z rynsztoka o własnych siłach i samemu odzyskać zdrowie.

Został wilkołakiem, jednak w żaden sposób nie podobało mu się to. Potraktował to jako karę za porzucenie drogi kapłańskiej. Przerażony tym, co się z nim zaczęło dziać, ukrył się przed wzrokiem ludzi. Nie czuł się godny, by wrócić między mnichów, ani tym bardziej nie chciał swoją klątwą zaciągnąć na klasztor infamii. Zniknął zatem na długie lata w ciemnych i opuszczonych zaułkach, przy okazji tym dokładniej wnikając w miasto od drugiej, tej bardziej mrocznej strony, jego systemy kanałowe i wszelkie inne tajemne miejsca poznając namacalnie i od podszewki. Wrócił do swoich starych pustelniczych nawyków z mnisiego życia, praktykując wyciszenie, medytację, post i surowe traktowanie własnego ciała. Ukrywał się długo, aż stłamsił w sobie tę nową naturę. Pojawił się znów na ulicach, gdy całkiem opanował zwierzęcy szał, a agresji pozbył się zupełnie – z resztą w zasadzie samoczynnie zastąpiło ją tchórzostwo. Regeneracji nawet sobie nie uświadamiał. Z fizjonomii postaci zwierzęcej pozostawił wszystko, co pozwalało mu szybko się poruszać, ale mozolnymi ćwiczeniami udało mu się wypracować tę jedną zmianę, by nawet w postaci hybrydy zachowywać ludzką twarz - tylko po to, by zbytnio nie rzucać się w oczy, podróżując po mieście jednak z normalną, chociaż zakapiorską mordą aniżeli z wilczym pyskiem. Nawet w postaci czysto zwierzęcej przestał być okazem zdrowia i zwierzęcej urody. Skundlony, niedożywiony i zaniedbany organizm szybko zmarniał i wychudł, tracąc na zawsze blask i siłę właściwą wilkom. Po tylu latach bardziej już przypomina zabiedzonego psa, niż to, czym był kiedyś.

Jednak znacznie bardziej interesujące jest to, jak czas odosobnienia wpłynął na psychikę świeżo przeobrażonego wilkołaka. Długotrwałe modły i umartwienia sprzyjały filozoficznym deliberacjom na temat własnej sytuacji i ludzkiej egzystencji w ogóle, co ostatecznie zaowocowało powstaniem w głowie Knowa autorskiego systemu wierzeń, twierdzeń i recept na szczęśliwe życie. Natomiast paranoja i strach w połączeniu z ciekawską naturą przyniosły nieoczekiwane zmiany osobowości. O ile dotychczas kierowała nim zwykła chęć zaspokojenia ciekawości, to od czasu pamiętnego zdarzenia Pankracy wręcz chorobliwie potrzebuje wiedzieć wszystko i o wszystkich, by poczuć się choć trochę bezpieczny. Gromadząc w swojej głowie każdą, nawet zupełnie bzdurną i nieistotną informację jest w zasadzie wszechwiedzący, jeśli chodzi o swoje miasto. Stąd też jego ksywka. Po prostu: Pankracy wie - Pankracy Know. Kompleksowo i jak leci, zna sprawy publiczne, prywatne interesy, jasne i ciemne sprawki, wieści ze sfery państwowej, prywatnej, publicznej, intymnej, a nawet sacrum. Szukasz kogoś w mieście? Zapytaj Knowa. Potrzebujesz haka na skorumpowanego urzędasa? Know podpowie jakie lody gość kręci na boku. Zgubiłeś cenny artefakt? Know ci go znajdzie. Chcesz opchnąć nielegalny towar? Know powie gdzie. Potrzebujesz porady życiowej? Know jest lepszy od każdej wróżki. Podejrzewasz żonę o zdradę? Know rozwieje twoje podejrzenia. Spodobała ci się jakaś panna? Zapytaj Knowa, co ona lubi. Poszukujesz jakiejś informacji? Nałogi strażnika, ceny u pasera, upodobania klawisza, wzrost zegarmistrza, waga burmistrza, rozmiar stanika żony latarnika? Zgłoś się do Knowa. On jest jak encyklopedia - wie wszystko. A do tego lubi pomagać bezinteresownie.

Normalny obywatel z reguły unika zadawania się z wyrzutkami społeczeństwa, a Know wyglądając i zachowując się, jak żebrak jest modelowym przypadkiem takiej osoby, więc tylko kilku wtajemniczonych zna ten aspekt osobowości Pankracego. Byłby więc świetnym tajnym informatorem zarówno dla służb porządkowych, jak i dla półświatka, jednak Know nie stoi po niczyjej stronie. Zwierzęcym instynktem potrafi wyczuć wyrachowanie i podejście interesowne, więc jak może unika zarówno jednych, jak i drugich. Mimo swojej prostoduszności nie jest naiwny i nie chce być tylko narzędziem wykorzystywanym do realizacji czyichś celów. On zwyczajnie chciałby mieć przyjaciela. I samemu być przyjacielem. Marzenie niestety nadal pozostaje tylko marzeniem, ale Pankracy nie porzuca nadziei. Co dzień wstaje i wyrusza na ulice z tą właśnie myślą, że może wreszcie dziś uda się coś zmienić.

Towarzysz

Imię:Łajdak
Gatunek:Kundel
Płeć:Samiec
Wiek:1 lat

Znaleziony w kanałach bezdomny szczeniak. Know zaopiekował się nim i zamiast oddać lub wypuścić zatrzymał przy sobie. Ma podłużny, trochę jakby szczurkowaty pysk, oklapnięte śmiesznie uszy i brązowo-białe umaszczenie. Mały, niefrasobliwy, niegroźny, zabawny, szybki i zwinny, ale przede wszystkim  czujny i bardzo głośny. Tylko dzięki niemu Pankracy pozwala sobie na sen, gdyż Łajdak uważnie pilnuje wtedy swego pana, jest jego budzikiem i sygnałem alarmowym. Psiak potrafi aportować, zna kilka sztuczek i ciągle uczy się nowych. Potrafi podskoczyć nadspodziewanie wysoko jak na swoje niewielkie rozmiary.
  • Najnowsze posty napisane przez: Know
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Kto dogoni psa? kto dogoni psa?
            Know nie odezwał się. Jakby czarodziejki w ogóle nie zauważył, a słowa puścił mimo uszu. Wilkołak kultury osobistej miał oczywiście bardzo dużo, ale ewidentnie starał się z tym nie obnosić. To, jak od d…
    20 Odpowiedzi
    8783 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Kto dogoni psa? kto dogoni psa?
            Know swoim pokracznym truchtem przebiegł kilkanaście przecznic. Za każdym razem, gdy zmuszony był przebyć skrzyżowanie dróg chował się wpierw w bramach, w podcieniach, w zaułkach, albo w razie braku pow…
    20 Odpowiedzi
    8783 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Kto dogoni psa? kto dogoni psa?
            Gdy położyła mu na wyciągniętej dłoni jabłko – nie pogardził. Zacisnął dłoń na podarku i delikatnie podparł się kończyną w taki sposób, by trzymanego w niej owocu nie zmiażdżyć. Widząc wszakże, że stara…
    20 Odpowiedzi
    8783 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post