Oglądasz profil – Sakura

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Sakuriela "Sakura/Czarny Rycerz" Antelion
Rasa:
Upadły Anioł
Płeć:
Kobieta
Wiek:
119 lat
Wygląda na:
19 lat
Profesje:
Wojownik
Majątek:
Zasobny
Sława:
Prominentny

Aura

Aura ta, specyficzna i żywa, zdaje się opowiadać historię o sobie. Średniej siły, na początku może nie zwracać na siebie uwagi, wystarczy się jednak na moment zatrzymać, by odkryć, że ma wiele do przekazania. Zaczyna od nieśmiałego rysowania szmaragdową poświatą niebiańskich wzorów, wyginających się w powietrzu niezbyt mocno, ale czytelnie. Są całkiem gładkie i lepkie. O! Patrz teraz! Powoli przyobleka się w żelazo. Twardnieje. Coraz bardziej i bardziej. Jednak jej smak pozostaje kwaskowaty, a wokół rozchodzą się liczne głosy, wcale niewystraszone. Do czasu. Na pewno nie spodziewasz się tego gwałtownego wybuchu. Fali gorąca zalewającej wszystko dookoła, pikanterii płomieni wciskających się do gardła. Zapach palonych lilii przechodzi w drażniącą nozdrza woń siarki, a wszelkie dotychczasowe odgłosy pochłania głęboka cisza. Nagłe uspokojenie. Ale nie jest to wcale koniec, a ledwie początek kolejnego rozdziału. Niteczki srebra coraz wyraźniej łączą ze sobą dawne obłoki szmaragdu i budzące się do życia rubinowe wiązki o ostrym zarysie. Wygłusza je migrująca cyna, która po jakimś czasie płynnie zmienia się w cynk. Poświaty ukazują się raz jeszcze, aby o sobie przypomnieć, po czym znikają, by nie pozostawić po sobie nic. Jak się to wszystko zakończy?

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Sakura
Wiek:
25
Grupy:

Skontaktuj się z Sakura

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
5
Rejestracja:
6 lat temu
Ostatnio aktywny:
1 rok temu
Liczba postów:
10
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Dalekie Krainy
(Posty: 8 / 80.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Nienazwana wyspa] Nawet bohater potrzebuje odpoczynku
(Posty: 8 / 80.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, wytrwały, wytrzymały
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:dobry wzrok, wyczulony na magię
Umysł:pojętny, ineligentny
Prezencja:piękny, nieokrzesany

Umiejętności

Władanie mieczemMistrz
Praktycznie od dziecka miała do czynienia z bronią.
JeździectwoBiegły
Zarówno na koniu, jak i na smoku.
Walka wręczBiegły
UnikiBiegły
ŁucznictwoBiegły
Pragnąc odmiany od miecza, zrobiła sobie prymitywny łuk i nauczyła się strzelać
PrzetrwanieOpanowany
ZielarstwoOpanowany
MatematykaOpanowany
MedycynaOpanowany
PływanieOpanowany
Nauczyła się, mieszkając na wyspie.
PolowanieOpanowany
Żyjąc w miejscu bez cywilizacji, nieraz była do tego zmuszona.
BudownictwoOpanowany
Nauczyła się co nieco z tego zakresu, gdy z drobną pomocą smoka, ale w praktyce sama wybudowała sobie dom.
NiebianologiaPodstawowy
Pismo runicznePodstawowy
Czytanie i pisaniePodstawowy
PiekielnologiaPodstawowy
Skradanie sięPodstawowy
KartografiaPodstawowy
ŚpiewPodstawowy
Głównie dla odprężenia lub zabicia nudy, choć gdyby więcej poćwiczyła, mogłaby być w tym naprawdę dobra.

Cechy Specjalne

LatanieDar
Jest to możliwe dzięki parze sporych skrzydeł. Potrafi je dodatkowo ukryć.
RegeneracjaZaleta
Sakura nie straciła przyśpieszonej anielskiej regeneracji, jednakże bardzo mocno ona zwolniła
Zło we mnieSkaza
To zaczęło się po wizycie w Piekle. Upadła nie ma pojęcia dlaczego, ale wszelkie złe uczynki zaczęły ją cieszyć i odczuwała również pokusę do ich popełniania. Ostatnimi czasy nawet zabijanie, które kiedyś tak ją martwiło, stało się swego rodzaju rozrywką. Upadła stale z tym walczy, próbuje to spowolnić i ukryć, nawet przed swym smoczym przyjacielem.
Córka płomieniSkaza
Od dziecka drzemała w niej silna magia. Już jako mała dziewczynka przy silniejszych emocjach zdołała podpalić las. Niektórzy żartowali, iż to właśnie przez wrodzoną magię ognia Sakuriela przyszła na świat z włosami tak ogniście czerwonymi. Ponadto ogień nigdy jej nie sparzył. Jednakże nie można tego nazwać zaletą, bo mimo odporności na jego wysoką temperaturę, upadła kompletnie nad nim nie panuje. Wszystko dzieje się przy silnych emocjach, przy których wyzwala się jej moc. Niestety nie potrafi z niej korzystać, kiedy ma na to ochotę. Przy najmocniejszych atakach jej całe ciało staje w ogniu, tak jak wszystko wokół. Wygląda wtedy niemal jak czysty ogień, którego języki przybrały kształt dziewczyny. Dlatego otrzymała niegdyś naszyjnik blokujący tę magię, musiała go jednak zgubić, przez co bywa niezwykle niebezpieczna dla otoczenia. Musi przez to z najwyższą ostrożnością kontrolować swoje emocje

Magia: Inkantacje

OgniaMistrz
Sakura nie ma kontroli nad tą magią, ujawnia się ona pod wpływem silnych emocji.
ŻyciaUczeń
PustkiUczeń

Przedmioty Magiczne

ÆstodioBaśniowy
Jest to miecz należący do Sakury, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Cały ma barwę srebra, zarówno proste ostrze, jak i rękojeść. Na jelcu z jednej strony znajduje się symbol słońca, a z drugiej księżyca. Broń może dzierżyć jedynie członek rodu Antelion, w innym wypadku jego temperatura wzrasta do tego stopnia, że utrzymanie miecza jest niemożliwe. Ponadto nigdy nie rdzewieje.

Charakter

W początkowym okresie życia Saki była bardzo miłą, nawet nieco nieśmiałą anielicą, skorą do pomocy i unikającą wszelakich konfliktów. Wszystko zmieniło się po dostaniu misji. Z niepozornej drobnej dziewczynki, stała się wielką wojowniczką, przewyższającą zdolnościami swoich kolegów po fachu. Jednakże jej serce wciąż było bardzo wrażliwe i otwarte, co okazało się jej zgubą. Mimo siły fizycznej i zaciętości uległa miłości do upadłego, przez co sama upadła. Na dodatek historia zakazanej miłości nie miała dobrego końca, dlatego też obecnie Sakuriela zamknęła się na wszelkie związki będące czymś więcej niż przyjaźnią. Mimo wszystko nie chciała ulec złu, które się w niej przebudziło. Dlatego została czarnym rycerzem, którego tożsamości nie znał nikt, a o którym słyszał prawie każdy. W ten sposób mogła się ukrywać i wciąż czynić dobro, co było niejako misją, o której marzyła. Tak naprawdę, nigdy nie chciała być tą, która walczy z piekielnymi, zawsze wolała zostać przykładowo uzdrowicielką i nieść ukojenie, a nie unicestwienie. Mimo iż zdobyła sławę i ludzie praktycznie obsypywali ją złotem, ona tego nie chciała, wystarczało jej to, że zrobiła coś dobrego. Teraz wszystko się zmieniło, dzięki zaradności Sakura radzi sobie bez problemu, potrafi być niezależna. Za Panem nie tęskni, jedynie za bliskimi. Zachowuje ostrożność, gdy ujawnia swe skrzydła, ale nie z panicznego strachu; jeśli przyszłoby jej walczyć z aniołem, zrobiłaby to, ale tylko dla obrony własnej. Można by rzec, że na zewnątrz widać hardą kobietę, jednak w środku wciąż drzemie ten aniołek, którym kiedyś była. Pozostaje też kwestia zła, które w niej drzemie. Gdy mu ulega, wyrzuty sumienia znikają, a ona potrafi być bezwzględna. Dlatego stara się zachowywać jak nieupadły anioł; wie, że im więcej złych rzeczy uczyni, tym gorzej będzie nad sobą panować. Wciąż tęskni za bliskimi, nawet za Asmodim, nadal coś do niego czuje i często myśli czy jakoś się pozbierał po ich ostatniej walce.

Wygląd

Ogółem:

Anielica, jak to anielica, jest naprawdę piękna. Należy do grona wysokich, a jej sylwetka jest szczupła i mało kto by przypuszczał, że w tak drobnym ciele znajdują się tak silne mięśnie, które pozwoliły pokonać niejednego rycerza. Jednakże pierwszą rzeczą, którą widać już z oddali, są czerwone włosy. Wiecznie w nieładzie, najczęściej zebrane w kucyk na szybko. Po prawej stronie twarzy zazwyczaj widnieje niedługi warkoczyk, który zawsze jest zrobiony najstaranniej, w porównaniu do całej fryzury, i prócz koloru jest on dość charakterystyczny dla Sakury. Oczy dziewczyny również są bardzo wyraźne z powodu kontrastu; mają one błękitną barwę i do tego dosyć jasną. Na rumianych policzkach dostrzec można wiele drobnych piegów. Cera dziewczyny jest bardzo blada, co nie sprzyja ukrywaniu licznych blizn po walkach; blizn, które do tej pory nie zeszły z powodu spowolnienia anielskiej regeneracji. Jedna z nich znajduje się z boku szyi, jest to pozostałość po jednej z walk, gdzie prawie straciła życie, gdyby tylko przeciwnik nie był taki pewny swego. Z pleców wyrasta jej para czarnych jak smoła skrzydeł. W porównaniu do niej samej są naprawdę wielkie, dlatego też, gdy ich nie potrzebuje, zawsze pozostają w ukryciu, bo mogłyby nieco utrudniać życie. Jednakże dzięki ich wielkości upadła może naprawdę szybko latać, więc wszystko ma swoje wady i zalety.

Ubranie:

Gdy przebywała w Alaranii, podstawą była zbroja w czarnym kolorze i potrójnych, zakrzywionych kolcach na karwaszach. Poza tym nie różniła się wieloma szczegółami od tej klasycznej. Hełm, dopasowany kolorystycznie, charakteryzuje się parą niewielkich ozdobnych skrzydeł, po prawej i lewej stronie. Jednakże taki pancerz ma to do siebie, że jest ciężki, więc od czasu Sakura musiała też ubrać się lżej. Jako iż zwykle jej tożsamość podczas walk i tak była skryta, mogła sobie pozwolić na ubieranie zwiewnych, niezbyt długich sukienek podczas wypadów do miast. Najbardziej lubiła te jasne, szczególnie białe. I do tego buty prawie do kolan, o mniej radosnych barwach, zwykle brązowych, bądź szarych.
Teraz gdy pomieszkuje na wyspie, najwygodniej jest jej chodzić w nieco mniej eleganckich ciuchach, czyli starych, już odrobinkę poniszczonych spodniach (ale wygodnych!) oraz w najzwyklejszej koszuli z przyciętymi rękawami, z powodu tropikalnego klimatu.

Historia

Było to nieco ponad wiek temu. Plany Niebiańskie zamieszkiwał anielski ród Antelion. Akurat zdarzyło się, że dwóch braci z tej rodziny spodziewało się dziecka. Przewrotny los sprawił, że im obojgu urodziły się córki i to w ten sam dzień! Nic więc dziwnego, że były dla siebie jak siostry. Niektórzy obawiali się, że mogą być z nimi kłopoty; lubiły psocić i często bywały dość niesforne. Natomiast z Sakurą był dodatkowo problem natury magicznej. Ojciec raz zabrał ją na ziemię. Jednakże ona pobiegła za uroczym motylkiem do lasu. Gdy owad zniknął jej z oczu, była już bardzo głęboko wśród wysokich drzew, nieprzepuszczających praktycznie promieni słońca. Mała Sakuriela była przerażona, wołała, ale bez skutku. Zaczęła płakać, jednakże, gdy tylko usłyszała warczenie, wtedy całkiem spanikowała i zaczęła krzyczeć wniebogłosy, przerażona. Nie wiedziała, że jej silne emocje uwolniły potężną magię, która w niej drzemała. Gdy otworzyła oczy, spostrzegła las stojący w płomieniach. Jak to dziecko, postanowiła dotknąć ognia, ale on jej nie parzył. Potem znalazł ją jej tatuś i zabrał do Planów. Po tym zdarzeniu rodzice zdecydowali podarować jej magiczny medalik, który miał blokować jej nieokiełznaną magię. Dziewczyna nosiła go praktycznie cały czas, dzięki niemu była bezpieczna dla otoczenia. Wkrótce praktycznie przestała zwracać na niego uwagi, tak bardzo przywykła, że jest na jej szyi.<br><br><center>***</center><br><br>W ich 21 urodzin nastać miała nastać decyzja Pana o przyznaniu dziewczynom misji. Jednakże stało się zupełnie inaczej, niż się wszyscy spodziewali.<br>Delia, zamiast robić to, co ojciec - walczyć z piekielnymi - musiała zaprowadzić porządek w ogarniętych wojną państwach. Natomiast Sakura, mimo swej delikatnej natury, dostała właśnie takie zadanie, jakiego wszyscy spodziewali się po Del.<br>Większość szeptała, że być może to jakaś pomyłka, ale anielice zaakceptowały swój los, który w tamtym momencie rozdzielił je na zawsze i postanowił wkrótce postawić dodatkowy mur nie do przejścia.<br>Sakuriela wykonywała swoje obowiązki z wielkim zaangażowaniem, będąc coraz lepszym wojownikiem niebios. Wkrótce nawet przerosła swych kolegów w sztuce walki, a jej pierwotna delikatność stopniowo usuwała się w cień. Miała przed sobą świetlaną przyszłość. Poświęciła się swej misji z niebywałym oddaniem. Niestety podczas jednej walki coś się stało, akurat tego upadłego nie potrafiła zabić. Nie wiedziała dlaczego, jednakże, gdy spojrzeli sobie w oczy, wtedy po raz pierwszy postanowiła darować życie istocie piekielnej.<br>Chciała zapomnieć o tym, co zrobiła, bo wiedziała, że nie powinna była go puszczać wolno. Jednakże ten konkretny upadły nie zamierzał tak łatwo dać jej spokoju. Co chwilę stawał na jej drodze i wciąż walczyli, oboje mieli wyrównane siły, więc wciąż odpuszczali. Saki żałowała czasem, że nie zabiła go, gdy miała okazję. Może gdyby się przemogła, to dałaby radę?<br>W każdym razie nastał czas, gdy znów na siebie wpadli i już nawet nie chcieli ze sobą walczyć, to było bezcelowe. Powoli więc zaczęli nawiązywać bardzo ryzykowną więź.<br><br><center>***</center><br><br>Spotykali się po kryjomu, byli razem coraz bardziej szczęśliwi, jednakże takie potajemne spotkania nie mogły trwać wiecznie. Niebianka coraz bardziej zaniedbywała swoje obowiązki z oczywistych powodów. Traciła powoli poczucie sensu swej misji, nie każdy upadły był zły, niczym zwyczajny diabeł. Niektórzy po prostu nie chcieli żyć na uwięzi bez obawy o drobne i nieco większe grzeszki. Nie chciała ich zabijać za inny punkt widzenia i chęć życia po swojemu.<br>Dodatkowo tę niechęć podsycał Asmodeusz, mówił jej o zaletach odejścia od Pana, że to jakby zerwać z siebie kajdany. Saki była w nim bardzo zakochana, więc i podatna na to, co opowiadał. On był niezwykły, dziewczyna widziała w nim wszystko, co najlepsze. Gdyby jednak dostrzegła wady, zatrzymała się i zaczęła analizować pewne kwestie, jej życie potoczyłoby się inaczej.<br>Pewnego dnia, gdy znów spotkała się z ukochanym, zamiast walczyć, byli wyjątkowo nieostrożni. To miało być krótkie spotkanie, ale akurat wtedy wuj Sakurieli ich przyłapał. Musieli uciekać, a jedynym miejscem, w którym czerwonowłosa mogła uniknąć kary w postaci unicestwienia, było piekło.<br>Podczas podróży przez portal, a może za chwilę po wypadnięciu z niego, straciła przytomność; nigdy tak się nie bała. Gdy otworzyła oczy, była w tym okropnym miejscu. To nie koszmar, wszystko działo się naprawdę. Na szczęście Asmo był przy niej, więc nieco odetchnęła.<br>Wstała z ziemi i spostrzegła swe skrzydła. Nie mogła przyjąć, iż to są jej własne, takie czarne i mroczne. Wcale nie czuła się dobrze z tym wszystkim. Żadnego uczucia swobody, bardziej wstyd, może żal i strach przed nieznanym. Dobrze, że miała obok swego ukochanego, który miał jej pomóc odnaleźć się w nowym dla niej życiu.<br><br><center>***</center><br><br>Początkowo nie było źle, upadły wtajemniczał Sakurę w to, jak powinna żyć po ucieczce z Planów. Chciał nawet znaleźć dla niej jakieś ciekawe miejsce do pomieszkiwania w Czeluściach, ale dziewczyna nie miała zamiaru zostać w tym okropnym miejscu. Może teraz należała po części do tego świata, ale na pewno nie jej serce. Choć ostatnimi czasy miała dziwną pokusę czynienia zła, mogła ją jeszcze zwalczać bez żadnych konsekwencji.<br>Asmodeusz zrozumiał, że nie przekona swej partnerki do tego miejsca, więc zabrał ją do Alaranii; to trwało około miesiąca. Tak wiele dni w otoczeniu największego zepsucia. Anielica, gdy tylko wylądowali w Szepczącym Lesie, postawiła nogi na trawie ze szczerym uśmiechem i niemal od razu na nią padła. Pachniała tak rześko, żadnej siarki. I wiatr, i lekki chłód, tęskniła za tym. Gdyby nie strach przed złapaniem, znacznie szybciej opuściłaby piekielny wymiar.<br>Właśnie wtedy mężczyzna złożył jej propozycję, która na zawsze przekreśliła ich związek. Chciał, by wraz z nim i jakąś jego grupą zabijała anioły. Początkowo zaniemówiła. Przecież od tego uciekła, od zabijania (prawie) niewinnych, a teraz miałaby robić to samo, tylko że będąc po drugiej stronie barykady? Musiała odmówić, to oczywiste, ale też sam Asmodeusz ją zawiódł. Myślała, iż jest w porządku. Dopiero wtedy do niej dotarło. Rozkochał ją w sobie i nastawił przeciw Panu tylko po to, aby mieć więcej pionków do walki z białoskrzydłymi.<br>Złamane serce bolało strasznie, musiała to jednak w sobie zdusić i stanąć do walki. Upadły dał jej wybór: albo dołączy, albo ją zabiją. Sakura postanowiła się nie dać, chwyciła swój miecz, a szczęk metalu co chwilę przeszywał cały las. Saki nigdy nie atakowała z tak wielką nienawiścią. Asmodiego musiało to naprawdę zaskoczyć, bo bardzo szybko jego broń została mu wyrwana z rąk, a on wylądował na ziemi, przez moment praktycznie bezbronny. Wykorzystała to anielica i zwyczajnie chciała mu odciąć głowę swoim ukochanym mieczem, który dostała od ojca zaraz po otrzymaniu misji. Nie mogła tego zrobić, wciąż tliło się w niej uczucie do tego zdrajcy. Wbiła mu miecz w kolano oraz porządnie zraniła skrzydła, by mogła uciec. Każdy cios bolał także ją, to było okropne. Wtedy uciekła jak najdalej. Westchnęła tak, jakby straciła swych bliskich. Nie miała się nawet komu zwierzyć; złamane serce, upadek z naiwnej miłości, na dodatek zaczęło padać. Saki z trudem ruszyła naprzód, nie wiedziała dokąd, byle przed siebie. Chciała usiąść pod drzewem i płakać, ale to by mogło stać się jej wyrokiem, gdyby znalazł ją jakiś niebianin albo Asmo jakimś cudem szybko doszedł do siebie.<br><br><center>***</center><br><br>Podróżowała na piechotę, nie umiała ukryć woni swej aury, ale chociaż skrzydła mogła. Nie wiedziała, co ze sobą począć, aż do czasu, gdy usłyszała o turnieju rycerskim w jednej z wiosek położonej niedaleko Ekradonu, w którym to miałoby się odbywać. Dla zwycięzcy ponoć była nagroda pieniężna. Piekielna ostatnimi czasy klepała biedę, dlatego też zdecydowała się wziąć w tym udział. Zbroję już miała; dobrze, że nie została w Piekielnych Czeluściach. Musiała załatwić sobie jeszcze jakiegoś konia. Nie miała żadnych pieniędzy, dlatego chciała zwyczajnie od kogoś pożyczyć na ten jeden raz. Było ciężko, nikt nie ufał obcej, a im dalej szła, tym gorzej. Nie ma nic za darmo. Anielica była coraz bardziej zrezygnowana, do czasu, gdy spostrzegła pasącego się konia bez opieki. Postanowiła go tak po prostu ukraść. Co okazało się idealnym pomysłem; gdy tylko dojechała do docelowego miejsca, zdążyła na koniec zapisów.<br>Zbroja i hełm całkowicie uniemożliwiały rozpoznanie płci dziewczyny, a Saki również dla pewności nic nie mówiła, więc wszystko odbyło się bezproblemowo. Sam turniej zaś był ogromnym sukcesem. Nie przypuszczała, że tak dobrze jej pójdzie, najwyraźniej tak długo walczyła z piekielnymi, że teraz zwyczajni ludzie do pokonania na bezkrwawym turnieju to była prawie że łatwizna. W ten sposób otrzymała całkiem pokaźną garść ruenów. I była w stanie ruszyć w dalszą drogę. Nie mogła zostać dłużej w jednym miejscu, więc wędrowała, czasem nawet odważyła się lecieć do różnych miast, o których usłyszała, że odbywa się tam jakiś turniej. Była nawet w tak odległym miejscu, jak Rododendronia.<br>Po drodze zdarzało się również, iż pomagała potrzebującym. Oczywiście nikt nie wiedział, kim była; gdy to robiła, zakładała hełm. Nie chciała być rozpoznawaną, a przecież wieść o jej talencie do walk powoli rozchodziła się po kontynencie. Była znana jako czarny rycerz, przez jej nietypową zbroję o obsydianowej barwie.<br>Kiedyś była ona zwyczajna jak każda inna, jednak niedługi czas przed ucieczką Sakuriela postanowiła coś zrobić, by się nieco wyróżniała. Zrobiła to wtedy wyłącznie dla własnej uciechy, ale nigdy nie użyła jej w tej wersji jako niebianka. Dopiero teraz jej się naprawdę przydała. W Planach nikt nie wiedział o tym, że przemalowała zbroję, nawet nie zdążyła nikomu tego zaprezentować.<br>Wiele osób wręcz nie pozwalało Saki odejść bez choćby kilku ruenów, które prości ludzie mogli ofiarować z wdzięczności za ratunek przed różnorakimi wypadkami i przeciwnościami losu. Czasem już nie miała sił na sprzeciw, więc bardzo szybko jej fundusze wzrastały. Gdy gdzieś odbywały się turnieje, wszyscy zainteresowani wyczekiwali czarnego rycerza z niecierpliwością. Saki zaczęło podobać się takie życie. Myślała, że los błędnego rycerza, podążającego przed siebie w samotności, będzie jej towarzyszył już zawsze. Jednakże, jak na upadłą anielicę, wciąż była bardzo młoda i prawdopodobieństwo samotności do śmierci było niewielkie. Prędzej czy później ktoś musiał stanąć na jej drodze.<br><br><center>***</center><br><br>Kiedyś podczas swej wędrówki natrafiła na wioskę, nawet do nich docierały już wieści o czarnym rycerzu, dlatego mieszkańcy bardzo się uradowali, zwłaszcza że mieli ogromny problem. Chodziło o smoczysko z młodymi, które osiedliło się niedaleko. Właśnie przez to ludzie bali się iść uprawiać pole, na którym często rozrabiały młode gadziny. Dzieci nie mogły wychodzić poza wioskę, bo ich matki bardzo się bały, że zostaną one pożarte. Saki zgodziła się tym zająć i ruszyła z myślą, że przegoni stąd potwora albo nawet zabije.<br>Ostatecznie jednak zyskała przyjaciela. Pradawny nie miał złych zamiarów, po prostu opiekował się dziećmi i wystarczyło go poprosić, by zmienił miejsce pobytu. W zamian za to, Sakura postanowiła mu pomóc znaleźć nowe. Wtedy właśnie po raz pierwszy leciała nie na swych skrzydłach. Ludzie z wioski, widząc to, byli zachwyceni i klaskali; w końcu mogli odetchnąć i przestać żyć w ciągłym strachu i niepewności.<br>Tymczasem Sakuriela leciała wraz ze smokiem w pobliże Gór Dasso. Zawsze tam były jakieś jaskinie, powinny być też zdolne pomieścić smoka. Nie było ciężko znaleźć coś tak wielkiego, więc upadła szybko wywiązała się z obietnicy. Ruszyła po tym szukać sobie miejsca do spania. Znalazła je w gospodzie, która okazała się złym trafem. Przez noc ktoś próbował ją zabić. Myślała, że to może jakiś losowy wariat; wyjrzawszy jednak przez okno, zobaczyła niestety zwartą grupę, oczekującą pewnie na znak. Postanowiła uciec. Skoro tu nie była bezpieczna, to w innych miejscach może być podobnie. Dlatego udała się do smoczej jaskini. Tam, paradoksalnie, było bezpieczniej. Sargeras przyjął ją jak starego, dobrego przyjaciela. Jakież było jego zaskoczenie, gdy Sakuriela zdjęła hełm, ujawniając swoją piękną, kobiecą buźkę. Pradawny spodziewał się typowego chłopa. Zdziwieniu szybko ustąpił podziw. Wciąż jednak nie wiedział, kim tak naprawdę jest dziewczyna. Dopiero po dłuższym czasie smok przyłapał ją, jak wylatywała z jaskini na swych czarnych skrzydłach. Wtedy prawie całkowicie ją przegonił. Obawiał się o swoje maleństwa, wszak była piekielną. Dobrze, że choć pozwolił jej na przedstawienie swej historii. Wtedy wszystko zrozumiał, nawet jej współczuł. Wtedy też zaczęła się nawiązywać między nimi prawdziwa przyjaźń.<br>Właśnie od tamtej pory ona i Sar stworzyli prawie nierozłączny duet.<br><br><center>***</center><br><br>Nastał czas, gdy musiała zostawić przyjaciela na dłuższy czas. Jego dzieci nie nadawały się do takiej podróży, a nie zostawiłby ich przecież samych na tak długo. Chodziło o pewne wyspiarskie kraje. Nie mogły dojść one do porozumienia. Saki wiedziała, gdzie one są; przecież miała się nimi zając Delia, aczkolwiek na stały ląd dochodziły pogłoski, iż wciąż trwają walki.<br>Upadła wyruszyła tam w samotności, chcąc pomóc kuzynce, choć wiedziała, że ona jej nie pozna i nie zamienią słowa. Przynajmniej ją zobaczy, choć i to nie było pewne. Mimo wszystko warte próby, bo niebianka niegdyś była dla niej jak rodzona siostra.<br>Gdy dotarła do pięknej krainy, zobaczyła wojnę, jakiej jeszcze nigdy na kontynencie nie ujrzała. Było niezwykle niebezpiecznie, a do tego były aż trzy strony walczące. Przywódca Talianis, Arranty, no i Delia. Czerwonowłosa już z oddali rozpoznała biel jej skrzydeł. Do dziś pamięta tę scenę: jej ukochana kuzynka stała na czele oddziału, był coraz liczniejszy. Potrafiła zjednać sobie tłum. Wtedy Sakuriela właśnie zrozumiała. Pan nigdy się nie pomylił. Del świetnie wykonałaby misję swej kuzynki, aczkolwiek to nie działało w drugą stronę. Do bycia przywódcą potrzeba silnego charakteru, a piekielna takiego nie miała, a przynajmniej wtedy, gdy otrzymała zadanie. Świadczyło o tym chociażby to, że zakochała się we wrogu i przeszła na jego stronę drogą bez powrotu. Jej serce ścisnął żal. Tęskniła za Asmodim, choć równocześnie nienawidziła go całym sercem, dodatkowo bliscy... Gdy widziała Delię, walczącą z tak wielką determinacją o pokój, łzy popłynęły jej po policzku. Nikt ich nie widział i nie miał zobaczyć, Sakura założyła hełm i przyłączyła się do oddziału kuzynki. Choć tyle mogła zrobić.<br><br><center>***</center><br><br>Powrót do domu był powolny. Czarodzieje, nawet największa siła fizyczna, nie może równać z magiczną. Dlatego też Saki była nieźle poturbowana, podobnie jej zbroja, a wolniejsza regeneracja wcale nie ułatwiała sprawy. Wtedy sobie obiecała zgłębienie tajników magii.<br>Jak postanowiła, tak też uczyniła. Musiała zrobić sobie większą przerwę od walk, więc miała dużo czasu na studiowanie wielu książek i testowanie zaklęć. Mogła się też pozajmować młodymi smokami, dając nieco chwili Sargiemu. Wszelkie czytadła brała z różnych bibliotek, czasem nawet kradła, a wyrzuty sumienia za niemoralne występki stale słabły.<br>Na początku bardzo ważna dla niej była dziedzina życia i pustki, by móc się leczyć i ukrywać swą aurę. Później już kształciła się z własnej ciekawości, a nie z pilnej potrzeby. Ostatni raz tyle czytała jeszcze w Planach, gdy uczyli ją rodzice. Dobrała się nawet do legendy o błękitnym aniele nocy, czytała o tym, jak bestialskim był mordercą, ale zamiast odczuwać współczucie dla ofiar, strach przed ową istotą, to Saki musiała dusić w sobie dziwne uczucie podziwu.<br>Czuła się coraz gorzej; im mniej walczyła, tym bardziej miała wrażenie, jakby miano piekielnej coraz bardziej do niej pasowało. Musiała się gdzieś rozładować, te wszystkie, emocję, myśli, napięcia…<br>Wyzwała więc pierwszego rycerza, jakiego spotkała. Ich pojedynek był bardzo zacięty, nikt nie chciał odpuścić. Zwyczajne wyzwanie stało się groźne, oboje zaczęli walczyć na śmierć i życie. Mężczyzna był zaprawiony w boju i zwycięstwo było coraz bliższe jemu. Powalił dziewczynę na ziemię i zrzucił jej hełm. Musiało go to nieźle zaskoczyć, ale nie zawahał się przed powolnym ozdabianiem jej szyi krwawą krechą. Zaczął z boku i powoli przeciągał, ostrze miecza zagłębiało się coraz bardziej. Piekielna krzyczała z całych sił, aż niespodziewanie nastąpił wielki, ognisty wybuch. Saki nawet nie wiedziała, co się stało. Poleciała do jaskini, w której pomieszkiwała. Czuła, że mocno się zmienia, nie chciała jednak z nikim o tym rozmawiać, choć było źle.<br><br><center>***</center><br><br>Sargeras w końcu jednak wymusił na swej przyjaciółce wyjawienie jej problemów. Pradawny uznał, że upadłej dobrze zrobi pobyt z dala od tego środowiska, więc wsiadła na jego grzbiet, zabrawszy najpotrzebniejsze rzeczy. Wyruszyli daleko, w stronę oceanu. Podróż była długa i męcząca, dlatego, gdy tylko ujrzeli wyspę, natychmiast wylądowali.<br>Od tego momentu do dziś żyją na wyspie, nikomu nieznanej, do której jeszcze nigdy nie podpłynął żaden statek, a jedynymi mieszkańcami są oni sami oraz zwierzęta. Miejsce było tak cudowne, że nie chcieli go opuszczać, ale musieli sobie stworzyć godne warunki do życia. Najpierw znaleźli na tyle sporą grotę, gdzie zmieściłby się smok, przy niej zaś anielica postanowiła dobudować drobną chatę dla siebie. Jednakże nie taką zwykłą, wysokie drzewa były idealne, by nie musieć się obawiać przed dzikimi zwierzętami, tam też z wielką pomocą Sargiego, Sakuriela wybudowała swój drewniany „pałac” wśród koron egzotycznych drzew.<br>Życie tam płynęło wolniej, a jej piekielna natura zamilkła, prawie całkiem. Wszystko było pięknie i już miało się ułożyć, gdy wyszło na jaw coś, o czym Sakuriela przypomniała sobie dopiero po fakcie.<br>Między przyjaciółmi często bywają zgrzyty. Kiedyś doszło więc do kłótni między pradawnym a upadłą. Jej gniew był tak wielki, że spaliła chyba połowę wyspy. Wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że w ostatnim czasie musiała go zgubić. Przeczesała wszystkie miejsca na wyspie, w których była, ale ślad po nim zaginął. Możliwe, że stało się to jeszcze na kontynencie, aczkolwiek nie zauważyła tego, bo nie miała ostatnio żadnych wybuchów gniewu, aż do tego dnia.<br>Wiedziała, że będzie musiała znaleźć medalik, jeśli chce normalnie żyć - o ile upadły anioł w ogóle może żyć normalnie. Dlatego też wraz ze smokiem stale planują odwiedziny stałego lądu. Jednakże ciągle coś ich od tego odciąga. Najwyraźniej musi minąć jeszcze trochę czasu…
  • Najnowsze posty napisane przez: Sakura
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data