Oglądasz profil – Azajasz

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Azajasz Thorn
Rasa:
Anioł Światła
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
145 lat
Wygląda na:
40 lat
Profesje:
Żołnierz, Wojownik
Majątek:
Dostatni
Sława:
Rozpoznawalny

Aura

Jest to już niezbyt połyskliwa aura, chociaż do leciwych przydymionych barw wciąż jej daleko. Nie przywita cię ona zbyt chętnie. Od razu da się tutaj wyczuć chłód skłaniający do zachowania dystansu i rozsądku, chociaż emanacja wybrzmiewa przyjaznym i harmonijnym tonem licznych głosów. Próżno też czekać wywołanych przez nią pogodnych wrażeń. Jej smak jest pełen goryczy, ubarwiony delikatnie lepkim aspektem. Dominuje tutaj żelazo, będąc jakby całym sednem tej aury. Jest gładko wypolerowane i wystarczająco twarde jak na ten metal. Nie brak w nim również ostrych krawędzi. Jedynie miejscami wypatrzysz niewielkie skazy pośród stali, drobne opiłki cyny i cynku mieszające się ze sobą, z jednej strony sprzeczne, z drugiej opowiadające niespokojną drogę emanacji. Intensywny obsydian odbijający się we wszystkich powierzchniach, zdaje się być wręcz żałobnym. Wraz z ciężką wonią mirry stanowią wyraziste połączenie, dobrze komponujące się z resztą srogiej w odbiorze aury. Na koniec da się tu wyczuć ledwie uchwytny cień kwaskowego posmaku dobrze zamaskowanego przez resztę doznań, a może tylko ci się wydawało...

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Azajasz
Wiek:
34
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Azajasz

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
6
Rejestracja:
6 lat temu
Ostatnio aktywny:
9 miesiące temu
Liczba postów:
54
(0.06% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.02)
Najaktywniejszy na forum:
Nizina Arkadyjska
(Posty: 35 / 64.81% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Trakt Rododendronia-Rapsodia] Transport rannej
(Posty: 35 / 64.81% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, raczej wytrwały, wytrzymały
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:przeciętna

Umiejętności

PrzetrwanieMistrz
W tym przetrwanie w dziczy, zastawianie pułapek, tropienie, polowanie, patroszenie zwierzyny, gotowanie na podstawowym poziomie, znalezienie schronienia, budowanie szałasu i inne.
Walka różnym orężemMistrz
Świetnie walczy mieczem jedno i dwuręcznym, właściwie się bez niego nie rozstaje. Potrafi też doskonale posługiwać się sztyletem lub sztyletami, zarówno w walce w zwarciu jak i w rzucaniu. Poza tym potrafi się posługiwać w walce kijem. Jest także wyszkolony w walce buzdyganem.
Pisanie i czytanieEkspert
ŁukEkspert
Nie jest w tym mistrzem, ale radzi sobie z łukiem i strzałami.
NiebianologiaEkspert
EtykietaEkspert
JeździectwoEkspert
PiekielnologiaEkspert
UnikiEkspert
PowożenieBiegły
Czytanie aurZaawansowany
GeografiaZaawansowany
BestiologiaZaawansowany
DemonologiaZaawansowany
MatematykaZaawansowany
TorturowanieZaawansowany
HistoriaZaawansowany
PrawoZaawansowany
FizykaZaawansowany
TaniecOpanowany
ZielarstwoOpanowany
PolitykaOpanowany
Język elfówOpanowany
OkarynaOpanowany
Jest to coś czego Azajasz poniekąd się wstydzi. Kiedy był jeszcze chłopcem grać nauczył go dziadek, ale niestety z dezaprobatą ojca Azajasza. Dlatego Thorn zna tylko podstawy gry. Nikt z jego obecnej drużyny nie ma pojęcia, że Azajasz posiada taki talent.
ŚpiewPodstawowy
AnatomiaPodstawowy

Cechy Specjalne

Mowa ZwierzątAtut
Azajasz zna bardzo dobrze mowę zwierząt. Jest to jego wrodzony dar. Nie szkolił się, on po prostu urodził się z taką zdolnością.
LatanieRasowa
Azajasz jest aniołem i choć obecnie ukrywa swoje anielskie przymioty, to naprawdę jest posiadaczem wielkich, białych, pierzastych anielskich skrzydeł dzięki którym może latać.
RegeneracjaRasowa
Rany Thorna goją się znacznie szybciej niż rany przeciętnego człowieka. Oczywiście zadrapania znikają w parę minut, ale głębsze urazy goją się znacznie dłużej, od kilku godzin do kilku dni. Rzecz jasna odcięte kończyny nie odrastają, a wbicie noża, czy miecza w serce powoduje zgon i regeneracja w tym przypadku nie działa.
Twardy jak głazWada
Jest to raczej wada, niż zaleta. Azajasz nie umie wyrażać uczuć, a jeśli już je wyraża to w sposób bardzo krótki i często niejasny. Thorn jest trudny w obyciu przez co ciężko nawiązać mu jakąkolwiek przyjaźń, czy nawet prostą koleżeńską relację.

Magia: Intuicyjna

DobraEkspert
ŻyciaAdept
PorządkuUczeń

Przedmioty Magiczne

Amulet UkryciaZaklęty
Srebrny znak najwyższego, dwunastoramienna gwiazda z czerwonym klejnotem w centralnej części. Bardzo mały przedmiot, wisiorek, noszony na czarnym rzemieniu pod koszulą. Służy do ukrywania aury. Oprócz tego amulety potrafią ukrywać skrzydła anielskie.
Barachitowy MieczZaklęty
Mieczy wykonany w całości z zielonej stali barachitowej. Jest niezwykle wytrzymały, nie wyszczerbi go zwyczajny stalowy oręż. Poza tym miecz jest zaklęty przez co nie tępi się i nie rdzewieje. Poza tym rany od tego miecza goją się znacznie dłużej niż normalnie, nawet jeśli obrażenia leczone są magicznie.

Charakter

Azajasz jest typem raczej małomównym. Trudno namówić go do jakikolwiek zwierzeń. Wszystko co się z nim dzieje, dzieje się w jego wnętrzu. Lubi rozmyślać o różnych rzeczach, ale rzadko kiedy o tym mówi. Powodem tego jest to jak bardzo Azajasz jest zamknięty w sobie, ale także to, że nie ma przyjaciół. Może mógłby ich mieć, ale jak tu mieć przyjaciół, skoro nie lubi się mówić? Thorn uznawany jest za gbura. Jest stanowczy, jeśli coś postanowi to to wykona. Jest także bardzo posłuszny, wykonuje powierzone mu zadania sumiennie. Raczej nie sprzeciwia się swojemu dowódcy, przyjmuje rozkazy i je wykonuje. Choć nie zawsze się z nimi zgadza. Raczej nie polemizuje z dowódcą, no chyba, że coś naprawdę mu się nie podoba. Wtedy wypowie swoje zdanie, ale zrozumie, jeśli dowódca nie zmieni swoich rozkazów. Azajasz w głębi duszy nie jest zły, on po prostu nie umie okazywać uczuć. Urodził się w rodzinie, gdzie wszyscy byli wojownikami z ramienia Pana. W jego domu nie było zbytniej czułości. Nikt nie rozczulał się nad dziećmi, które od najmłodszych lat trenowały ciężko, żeby stać się rycerzami. Nawet jego matka była wojowniczką zahartowaną w boju. Oczywiście rodzice kochali tak jego, jak i jego braci, ale nikt nie mówił w ich domu o miłości. Thorn może i potrafiłby się zmienić, ale nie ma dla kogo. I jest święcie przekonany, że nigdy nie będzie miał. Nie jest bezduszny. Potrafi pomóc każdemu, kto tego potrzebuje, lecz nie głaszcze nikogo po głowie. Może gdyby miał kogoś, kto by go ułagodził i pokazał świat z innej strony to by się zmienił, ale jak na razie nikogo takiego nie ma. Jedyną osobą, która darzy pewnym afektem jest anielica zakochana w jego dowódcy. Wie, że nie ma u niej szans, poza tym są w jednej drużynie, a to uniemożliwia mu zrobienie jakiegokolwiek ruchu. Nie dlatego, że naprawdę mu nie wolno, a jedynie dlatego, iż uważa, że nie powinien się wiązać z kimś, z kim pracuje. Rzadko kiedy mówi miłe słowa, on po prostu nie potrafi przebić psychicznego pancerza, który nosi na sobie.

Wygląd

Azajasz jest postawnym mężczyzną o szerokich barkach i stosunkowo wąskich biodrach. Mierzy 190 cm wzrostu, co czyni go wysokim, choć przy dowódcy i tak wygląda na niskiego. Ogółem jednak spokojnie można pokusić się o stwierdzenie, że jest potężnym mężczyzną o sporej muskulaturze. Ma wyćwiczone ramiona od miecza. Jego brzuch jest płaski i twardy dzięki codziennym ćwiczeniom. Jest bardzo silny, miecz trzyma pewnie w szorstkich i pełnych odcisków dłoniach. Już od bardzo dawna nie zdarzyło mu się wypuścić z rąk oręża. Ma umięśnione, dość grube nogi, które twardo stąpają po ziemi. Nie nosi się szczególnie dumnie, choć ma wyprostowaną postawę. Ubiera się praktycznie i dość skromnie. Ceni sobie wygodę, choć nie ucieka od noszenia zbroi. Wiele lat nosił na sobie ciężki pancerz, co jednak nie wpłynęło na jego kręgosłup. Obecnie chodzi ubrany dość prosto. W ciemne spodnie, białą, lub szarą koszulę, ciemną tunikę i skórzaną kurtkę zapinaną na metalowe klamry. Kurtka ta jest bardzo mocna i posiada wiele kieszeni by można było sporo w niej schować. Na to najczęściej ma założony skórzany, gruby pancerz. Przy pasie zawsze nosi miecz. Dosłownie śpi z mieczem pod poduszką, a jeśli nie z mieczem to przynajmniej ze sztyletem, a miecz stoi gdzieś w zasięgu ręki. Nie to, że nie czuje się bezpiecznie w swojej kwaterze, on po prostu jest tak wychowany. Lubi naturę, ale o tym mało kto wie. Dobrze czuje się na powietrzu, dlatego trenuje raczej na dziedzińcu za kwaterami niźli w sali treningowej. Co zaś się tyczy jeszcze jego wyglądu. Jego twarz jest surowa, o ostrych rysach. Nosi krótki, przeważnie kilkudniowy zarost. Ma wąskie usta, które jednak idealnie wpasowują się w jego fizjonomię. Jest posiadaczem stosunkowo dużego nosa, o szerokich nozdrzach. Jego oczy są idealnie dopasowane do twarzy. Tęczówki Azajasza ciężko określić, raz są bardziej niebieskie, raz bardziej stalowe, w zależności od tego jak pada na nie światło. Ma wąskie, raczej rzadkie brwi w ciemnym kolorze. Rzęsy ma krótkie, prawie niewidoczne. Brwi często ma ściągnięte w grymasie. Nosi długie włosy, sięgające nieco za ramiona, w intensywnie czarnym kolorze, lekko kręcone. Spina je najczęściej w koński ogon nisko na karku, chociaż rozpuszczone mu nie przeszkadzają.

Historia

Azajasz urodził się w rodzinie wojowników. Miał czterech braci, a z całej zgrai to on był najmłodszy. Izajasz był najstarszy, nieco młodszy Ananiasz, potem David i Micheasz, a na samym końcu nasz bohater. Matka Azajasza - Rachela była wojowniczką, wyszkolono ją do walki z piekielnymi, była twardą kobietą, mocno stąpającą po ziemi. Kochała synów, ale im nie folgowała. Ojcem Thorna był dużo starszy od swojej żony Rafael. Również wojownik i to z dziada pradziada. Tak jak żona, kochał swoje dzieci, ale był wychowany w rodzinie, gdzie niewiele było czułości. Azajaszowi i jego braciom nigdy niczego nie brakowało. Mieli duży dom w Planach Niebiańskich, chłopcy mieszkali w osobnych izbach. Zawsze byli najedzeni, czyści i mieli ciepło w komnatach. Naprawdę niczego im nie brakował, prócz prawdziwej, rodzicielskiej miłości. Od małego chłopcy trenowali, najpierw rzecz jasna z drewnianymi mieczami. Poza tym byli posyłani na nauki do innych mistrzów, tak by dobrze znali realia w których żyją. Niebianologia, piekielnologia, demonologia, historia, geografia, czy fizyka. Chłopcy musieli być dobrze wykształceni, jednak największy nacisk i tak kładziono na treningi. Biegi z workami kamieni przytoczonymi do rąk, podciąganie, skoki, czy stanie na kołku dopóki nie zabrakło sił. Walka wręcz, walka kijem, łuk, buzdygan, z czasem prawdziwy miecz. Noszenie ciężkiej zbroi, to wszyto było codziennością Azajasza odkąd tylko pamiętał. Jedyną odskocznią od tego całego szaleństwa był dziadek chłopca. On w odróżnieniu od rodziców Azajasza nie był wojownikiem, był uzdrowicielem. Bywały dni, w które chłopiec był tak poobijany i zmęczony, że nie dawał rady trenować, zdarzało się też tak, że rodzice mu odpuszczali, wtedy mały Azajasz chodził do dziadka. A dziadek, imieniem Uriasz, uczył chłopca magii. Te treningi były dla Azajasza samą przyjemnością. Nie czuł się wyobcowany, nie czuł się niekochany, czuł, że wreszcie jest na swoim miejscu. Wtedy jeszcze wierzył, że istnieje dla niego inna droga, niż droga wojownika. Ale lata mijały, a on przyzwyczaił się do ciężkich treningów siłowych. A może nawet trochę je polubił. Było ciężko, ale wysiłek i to, że potrafił pokonać w boju swoich starszych braci sprawiało, że zaczynał wierzyć w siebie i być z siebie dumnym. Nim wysłano go na pierwszą misję w jego życiu dużo się wydarzyło. Miał siedemnaście lat i jeszcze wtedy nie był zgorzkniałym, starym gburem. Wierzył w wiele rzeczy, miał wiele ideałów. I jak na nieszczęście się zakochał. <br><br>Anivia była piękną, młodziutką anielicą. Miała śliczne, kręcone blond włosy i wielkie, turkusowe oczy, które okalały niebotycznie długie, ciemne rzęsy. Jej spojrzenie było zniewalające. Pod potencjalnymi kandydatami ubiegającymi się o jej względy uginały się nogi. Azajasz nie był wyjątkiem. Zakochał się w Anivii bez pamięci. I na jego szczęście (oj bo musiał mieć wieeelkie szczęście), z wzajemnością. Ivia polubiła Azajasza od pierwszej chwili, był skromny, spokojny, nie chełpił się ani swoją pozycją, ani tym, że świetnie walczy, był po prostu sobą. Niczym się nie chwalił, po prostu rozmawiał z Anivią o tym o czym marzy i kim chce być. Ivia była równolatką Azajasza. Spotykali się dwa lata, a mając lat dziewiętnaście się pobrali. Ich ślub był wspaniały, rodzina Ivii byłą przeciwieństwem rodziny Thornów. Sami uzdrowiciele, magowie, zielarze, wszyscy pełni miłości i współczucia. Azajasz odnalazł się w ich towarzystwie, ale jego rodzina niezbyt polubiła rodzinę żony syna. Tak czy inaczej ślub się dobył, a dziewięć miesięcy później na świat przyszła piękna, jasnowłosa dziewczynka. Nadano jej imię Staria i była oczkiem w głowie swojego nader młodego ojca. Do czasu jego dwudziestych pierwszych urodzin rodzina żyła razem w Planach. Mieli swój dom i dobrze im się żyło. Mimo tego, że byli bardzo, bardzo młodzi radzili sobie świetnie. A małą Staria rosła jak na drożdżach. Kiedy Azajasz skończył dwadzieścia jeden lat wysłano go na pierwszą misję na ziemi. Musiał zostawić rodzinę i wykonać powierzone mu zadanie. Wraz ze swoim bratem Izajaszem mieli ochraniać pewnego księcia, na którego ponoć polowała zgraja piekielnych. Pierwsza prawdziwa walka Thorna była niezwykle krwawa. Pięciu diabłów, na dwóch aniołów. To, że ich pokonali było cudem. Niestety i Azajasz i jego brat ponieśli wiele ran. Ciemnowłosy anioł miał pocięty bok, pogruchotane żebra i złamaną nogę. Jego brat nie był w lepszym stanie. Na szczęście oboje posiadali regenerację, lecz nim zdążyli się wyleczyć zabrano ich do Planów. Azajasz dochodził do siebie kilka dni, złamana noga zrosła się po tygodniu bez większego wspomagania się magią żony, czy innych niebian. Ale psychicznie, psychicznie Azajasz bardzo to przeżył. Trernował, umiał zabijać, ale nigdy wcześniej tego nie robił. Tymczasem musiał zarżnąć bezlitośnie zgraję piekielnych. Trzech zabił brat, ale pozostałęj dwójce to Azajasz przebił pierś mieczem. Byli źli, gwałcili, mordowali, kradli, sprowadzali na złą drogę, ale ciągle byli stworzeniami, nie boskimi, nie ludzkim, ale żyli, a on im to życie odebrał. Przez pewien czas nie wysyłano Azajasza na misję, co niestety spotkało się z dezaprobatą jego ojca i braci. Nie podobało się im, że Azajasz jest taki, że ma wyrzuty sumienia po zabiciu piekielnych. Ojciec ciemnowłosego anioła zabrał go do siebie na kilka dni i dosłownie zrobił mu pranie mózgu. Po tej wizycie Azajasz zupełnie zmienił podejście do zabijania diabłów, pokus i innych istot piekielnych. Sam poprosił o nowy przydział i zostawiając rodzinę ruszył na ziemię. <br><br>Nie było go pół roku, w tym czasie wyrżnął zgraję piekielnych, a z każdym kolejnym zabitym jego wyrzuty sumienia malały. Kiedy wrócił do planów nie był już taki sam. Kochał żonę, kochał córkę, ale nie potrafił im już tak bardzo okazywać miłości. Kiedy Anivia oświadczyła, że jest w kolejnej ciąży, Azajasz bardzo się ucieszył, lecz ta radość była tylko w jego wnętrzu. Ucałował żonę, ale mimo jej błogosławionego stanu znów wyruszył na misję. Tym razem na krótszą, wrócił nim Ivia urodziła. Kiedy nadszedł dzień porodu Azajasz był w domu. I tego właśnie dnia na świat przyszło nie jedno, a dwoje niebian. Bliźnięta Neza i Viriel, dwóch ciemnowłosych chłopców. Tego dnia do Azajasz dotarło, że nie może być jak ojciec, że nie może traktować swojej rodziny tak oschle jak to robił. Postanowił, że mimo nacisków swojej rodziny nie będzie taki jak oni, że będzie kochał żonę i dzieci i będzie im to okazywał. <br><br>Anivia była młodą matką, ale radziła sobie nadspodziewanie dobrze. Nie wysłano jej na żadną misję, jej zadaniem było wychowanie dzieci, ale Azajaszwoi nie odpuszczono. Ktoś przecież musiał zwalczać piekielnych na ziemi. Początkowo anioł zawsze wysyłany był razem ze swoim bratem, lecz wkrótce zaczęto wyznaczać mu zadania samodzielne. Zawsze wracał do planów, przynajmniej na kilka dni, po wykonanym zadaniu. Ale nie przebywał ze swoją rodziną ciągle. Dzieci rosły jak na drożdżach, a on nie mógł widzieć tego codziennie. To było przykre, ale Azajasz nie płakał, nigdy. Nawet nie wiedział, czy potrafi. Z każdą kolejną misją wracał co raz bardziej zmęczony psychicznie. Mimo iż bardzo się starał to nie potrafił być do końca obecny w życiu swojej rodziny. Znów, choć bardzo powoli, zamykał się w sobie. Zabijanie piekielnych przychodziło mu co raz łatwiej, bo co raz mniej czuł. <br><br>Minęło kilka lat. Dzieci Azajasza były już duże, a Anivia nie musiała już spędzać z nim całego czasu. Postanowiono, że rodzina przeniesie się na stałe do Alaranii. Anivia miała być uzdrowicielką, a Azajasz nadal miał być wysyłany w różne miejsca by pozbywać się wrogów. I tak też się stało. Dostali dom niedaleko miasta, tak by anielica mogła pomagać najbiedniejszym, a Azajasz dostał pierwszą, spokojniejszą misję. Miał po prostu być obecny w życiu miasta, pilnować, szukać, sprawdzać, ochraniać. Pierwszy raz nie musiał po prostu zabijać. Pomyślał wtedy, że wszystko może się zmienić. Był z rodziną, widział jak jego dzieci się rozwijają, mógł być szczęśliwy, ale nie potrafił. Sprawy zmieniły się nieco, kiedy Anivia oświadczyła, że znów będą mieli dziecko. Azajasz stał się jakoś bardziej czuły, a mniej zamknięty w sobie. Miesiące mijały, a Anivi rósł ciążowy brzuszek. Jej widok przy nadziei rozczulał Thorna. Czuł się naprawdę szczęśliwy, jakby zapomniał ile w swoim życiu widział śmierci. <br><br>Pewnego dnia wysłano go na zwiad do sąsiedniego miasta. Miał go nie być kilka dni. Zgodził się bez problemu. Poleciał gdzie mu kazano, zrobił co do niego należało i wrócił. To co zastał zmieniło go na zawsze. To co zobaczył miało już na zawsze pozostać w jego pamięci...<br><br>Zabił w swoim życiu setki piekielnych, setki... W końcu to musiało się na nim zemścić - tak myślał. Nadszedł czas zemsty ze strony Piekła. Nie spodziewał się tego, nie sądził, że to w ogóle jest możliwe... Wszedł do domu pewnie, z uśmiechem na ustach, lecz to co zastał przekraczało jakiekolwiek pojęcie. Jego ciężarna żona leżała na podłodze w kałuży krwi, z poderżniętym gardłem i rozciętym brzuchem. Na mokrych od szkarłatu deskach leżało wyrwane z jej łona dziecko. Staria, jego piękna córka, jego oczko w głowie... Leżała niedaleko, a jej ciało było pobite, pocięte i zgwałcone. Nie żyła. Bał się wejść w głąb domu, ale wiedział, że to nie wszystko co miał tego dnia zobaczyć. Gdy wszedł do pokoju bliźniaków zobaczył ich leżących na podłodze, pobici tak jak siostra i z podciętymi gardłami, jak matka. Azajasz miał do końca życia pamiętać ten obraz. Wtedy po raz pierwszy i po raz ostatni w swoim życiu zapłakał. Upadł na ziemię i zapłakał. Klęcząc nad ciałami swojej rodziny spędził wiele czasu. Kiedy się ocknął była ranek następnego dnia. Nie wiedział, czy usnął, czy z rozpaczy stracił przytomność, po prostu przez kilka godzin jakby nie było go wśród żywych. Kiedy się ocknął był już zupełnie innym człowiekiem. Pochował swoją rodzinę w lesie, pod wielkim i pięknym dębem. Nie chciał zostać w tym miejscu, nie chciał już nigdy go oglądać, dlatego podpalił dom i wszystko co do niego należało, a potem wrócił do Planów. <br><br>Odwiedził rodzinę swojej żony, ktoś musiał im powiedzieć co się stało. Nie było to łatwe. Z resztą nigdy nie miało takie być. Nie opowiadał im jednak szczegółów, nie chciał by wyobrażali sobie to wszystko co on zobaczył. A potem, gdy już nic nie mógł zrobić wrócił na łono swojej rodziny. Tam nikt się nad nim nie rozczulał, choć matka wyraźnie mu współczuła. Ojciec jednak nie miał dla mężczyzny litości. Kazał mu wrócić na ziemię i znaleźć tych, którzy zabili jego rodzinę. Po raz pierwszy w życiu Azajasz zgadzał się z ojcem. Nie mógł odpuścić, nie mógł się załamać. Musiał znaleźć tych piekielnych, którzy mu to zrobili. A był pewien, że jest to ich zemsta, nie brał nawet pod uwagę, by mógł zrobić to ktoś inny. <br><br>Nie prosił o przydział, nikogo nie pytał. Wrócił na ziemię i zaczął poszukiwania. Chodził po karczmach, wypytywał ludzi, przesłuchiwał podejrzanych. Jeśli trzeba torturował, długo, bezlitośnie, kalecząc ciała i dusze. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć kto zabił jego rodzinę. Dotarł do wielu piekielnych, dotarł do wielu ludzi, wydobył wiele informacji, ale nic nie zbliżało go do tego, kto zniszczył mu życie. Zabił niezliczoną ilość diabłów i pokus, ale to nic nie dało. Jedni zdradzali drugich, ale nikt nie przyznał się do morderstwa rodziny Thornów. Mijały lata, a Azajasz nie rezygnował powoli popadając w obłęd. W końcu zmuszono go do powrotu do Niebios. Tam miał odzyskać spokój, ale tak się nie stało. Każdego dnia wstawał co raz bardziej wściekły. Trenował jak szalony z młodymi rekrutami. Nie miał dla nich żadnej litości. Był zabójczym mistrzem. W końcu postanowiono odsunąć go od szkoleń, ponieważ był zbyt ostry. <br><br>Wysłano go do uzdrowicieli i zaproponowano usunięcie wspomnień, lecz Azajasz się nie zgodził. Nie chciał zapomnieć, wręcz przeciwnie, chciał pamiętać. Minęły dekady nim wrócił do siebie na tyle by znów ruszyć na misję. Ale zmienił się nie do poznania. Zamknął się w sobie, stał się cichy i gburowaty. Wykonywał kolejne zadania, ale miał wrażenie, że nic nie czuje. Aż w końcu trafił do drużyny Malachiego i dopiero tu coś się zmieniło. Poznał Safirę, która okazała się być jego kolejną klątwą. Mimo tego co przeżył zaczął czuć coś do dobrodusznej anielicy. Przestał tak bardzo rozpamiętywać przeszłość i skupił się na teraźniejszości.
  • Najnowsze posty napisane przez: Azajasz
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • [Trakt Rododendronia-Rapsodia] Transport rannej
    - Nigdy cię nie zostawię - odpowiedział. I nie były to czcze obietnice, on naprawdę miał taki zamiar. Instynkt opiekuńczy działał u niego raczej średnio, bazował raczej na analizie wydarzeń, gestów, słów. Stara…
    69 Odpowiedzi
    16386 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • [Trakt Rododendronia-Rapsodia] Transport rannej
    A jednak... Czekało go znów coś zupełnie nieprzewidzianego. A liczył, że może Safira po prostu położy się i zaśnie. Tymczasem ona leżała na podłodze, zwinięta „w kulkę” i płakała. Przestraszył się. Czyżby znów …
    69 Odpowiedzi
    16386 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • [Trakt Rododendronia-Rapsodia] Transport rannej
    O, słodka niewiedzo! Gdyby tylko Azajasz zauważył co się dzieje... Na szczęście Safira miała nie tylko opuszczony wzrok, ale całą głowę, więc wyglądało to tak, jakby gapiła się w jedzenie, które stało pomiędzy …
    69 Odpowiedzi
    16386 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post