Oglądasz profil – Umm

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Umm
Rasa:
maie nieboskłonu
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
89 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Kiedy spojrzysz w tę aurę bez wątpienia od razu dostrzeżesz krystalicznie czystą, szafirową poświatę, na której niczym gwiazdy błyszczą srebrne i kobaltowe punkciki migające raz to smutno, raz figlarnie i bardzo wesoło. Niekiedy na przestwór o niewątpliwej, choć nieprzerysowanej sile wkradają się dojrzałe pasma obsydianu, są jednak zbyt anemiczne i blade, by została z nich zrodzona ametystowa barwa. Miast niej pojawia się miedziany pył - przylatuje do Ciebie wraz z ciepłym wiatrem; wiatrem niosącym zapach dzikich kwiatów i rzadkiego powietrza znad najwyższych gór. Podmuchy, z początku spokojne, stają się coraz silniejsze. Próbują unieść Cię ku niebu, ku jego krańcom, wyżej i wyżej - a gdy osiągną swój limit i dalej nie będą już mogły dotrzeć, z żalu zacznie drgać cały świat. I ziemia i wody i przestworza nad nimi. I znów stąpać będziesz po rozległych, barachitowych polach pokrytych miękką, lepką od wilgoci trawą. Tworzy ona pod stopami mięciutki dywan - podłoże, na którym baraszkować by mogły najmłodsze księżniczki o najdelikatniejszych stópkach. Gładkie źdźbła bajkowych roślin uginają się pod niemal najlżejszym naciskiem, a odciśnięte na nich cynowe ślady ku niewiadomej, zostają na zawsze zapisane w pamięci emanacji. Trzeba tylko uważać na trafiające się od czasu do czasu kamyczki - nie są one ostre, ale jednak leciutko chropowate. Poza tym można wędrować spokojnie, chłonąc atmosferę słodkiej niewinności i przytłaczająco kwaśnej melancholii wczesnego poranka.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Umm
Grupy:

Skontaktuj się z Umm

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
6
Rejestracja:
6 lat temu
Ostatnio aktywny:
4 lat temu
Liczba postów:
23
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Turmalia
(Posty: 14 / 60.87% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Wilk morski.
(Posty: 14 / 60.87% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:słaby, chuderlawy, wrażliwy
Zwinność:bardzo zręczny, błyskawiczny, dokładny
Percepcja:dobry wzrok, czuły słuch, przytępiony smak, czuły zmysł magiczny
Umysł:słaba wola
Prezencja:piękny, nieokrzesany

Umiejętności

Czytanie i pisanieBiegły
KartografiaBiegły
AstronomiaMistrz
Gra na harmonijceBiegły
ŚpiewOpanowany
MeteorologiaMistrz
Czytanie aurPodstawowy
NiebianologiaOpanowany
GeografiaOpanowany
TaniecOpanowany
FizykaPodstawowy
KaligrafiaPodstawowy

Cechy Specjalne

Skaza krwiSkaza
Podatność na urazy i powolne krzepnięcie krwi. Jest to efekt podziału kropli energii, z której Umm powstał. Całość objawia się w cielesnej postaci - ludzkiej. Jakkolwiek maie próbował uwtorzyć ciało silne i bez skaz, za każdym razem okazywało sie to niemożliwe. Tak więc, gdy Umm przybiera postać młodego chłopca, bardzo musi na siebie uważać. Wszelkie urazy od razu skutkują siniakami, a przy poważniejszych krwotokiem, który ciężko zatrzymać. Zdarza się nawet, że bez wyraźnej przyczyny pojawia się krotok wewnętrzny.
Instynkt naturyDar
Co prawda nie obejmuje to porozumiewania się ze zwierzętami i roślinami, jednak intuicyjne wyczuwanie zmian pogody oraz poznawanie terenu przez wczucie się w wiatry po nim wędrujące nie sprawiają chłopcu problemów.
EnergetycznośćDar
W głównej mierze wykorzystywana do własnej regeneracji (choć jego ogólna słabość sprawia, że nie jest w tym najlepszy i najczęściej potrzebuje do uleczenia się długiego odpoczynku), jednak drobne rany innych osób również mogą zostać uleczone.
PrzemianaDar
Umm wytworzył sobie dwie powłoki, które najczęściej przyjmuje, gdy ma na to ochotę. Jest to postać młodego chłopca oraz sokoła - białozora.
Mowa gwiazdDar
Przyjaciółki - tak o nich mówi, a one wciąż o nim pamiętają. Choć nie może do nich bezpośrednio przemawiać, słyszy i rozumie ich głosy, śmiech oraz śpiewy. Podpowiadają mu melodie, by mógł opiewać ich piękno. Stąd biorą się jego piosenki i grane utwory. Maie wzdycha do gwiazd, a one do niego. Czasem opowiadają mu o przyszłości, ale Umm nie wie jak wiele jest prawdy w tych opowieściach.

Magia: Inkantacje

PowietrzaMistrz
Naturalna zdolność do kontrolowania tego żywiołu. Umm jest w końcu maie nieboskłonu, a tu przede wszystkim rządzi powietrze. Gdy nie jest w swej naturalnej postaci lekkiego wiatru, chłopak musi włożyć więcej wysiłku w używanie tej sztuki magii - robi to poprzez inkantacje, objawiające się lekkimi gestami wyglądającymi czasem na taniec oraz słowami, przypominającymi ciche, melodyjne gwizdanie, czy też raczej świst wiatru. Używa jej w różnych celach - głównie podróżowania, m.in. na Heroglobinie.
StrukturyUczeń
Sztuka podpatrzona u pewnego maga, już po wyruszeniu w świat od bibliotekarza i wykorzystana na własny użytek. Umm najczęściej używa jej, by z drobinek unoszonych przez wiatr tworzyć pożądane kształty. Ulubioną formą są kule, które wykorzystuje do zabawy i chmury, które łączą się z jego życiowym przeznaczeniem.

Przedmioty Magiczne

Wieczne pióroBaśniowy
Białe, gęsie pióro. Nigdy się nie zużywa i nie potrzebuje zasilania atramentem. Czasem tylko, złośliwie, lubi stawiać kleksy. Umm dostał je od bibliotekarza, który się nim opiekował i uczył czytać i pisać.
HeroglobinaBaśniowy
Heroglobina jest... książką. Nie byle jaką jednak. Wyróżnia się nawet na tle największych klasyków literatury i świętych ksiąg najmroczniejszych z sekt. Z całą pewnością pod względem treści właśnie... Jest bowiem zbiorem wszystkich informacji, jakie jej obecny i wcześniejszy właściciel chciał zachować. Liczba stron jest więc magicznie nieskończona, choć po grubości zszytych stronic tego nie widać. Ma grubą i bardzo twardą okładkę. Jej kolor przypomina korę starego świerku, a rogi zakute są w zdobione żelazo. W środku zdobi ją złota zakładka. Nie posiada tytułu, zamiast niego na środku okładki jarzy się mały, czerwony diamencik. Na dodatek książka ta jest wodoodporna. Po tym opisie jednak, ktoś mógłby powiedzieć, że wcale aż taka niezwykła nie jest. Ot, nieco magicznie ulepszony dziennik. Ale co powiedzielibyście, gdyby ta powiększała nagle swoje rozmiary, by jej właściciel mógł swobodnie usiąść na którejś ze stron. Czy nie zdziwiłby was nieco widok roześmianego chłopca, który wyciągając lekko dłonie do przodu, podrywał ów przedmiot z ziemi i z pomocą magii powietrza latał na niej, jak na wielkim ptaku? Cóż, jeśli nie, to dodam tylko nieco suchych faktów: Umm dostał ją od bibliotekarza, z którym spędził wiele lat na nauce czytania, pisania i zgłębiania tych mniej żywych dzieł. Był to dar na nową drogę życia, zaopatrzony w wiele map i wspaniałych historii do urozmaicania nudnych wieczorów. Przede wszystkim jednak do podróżowania i utrwalania nowych informacji. Jej imię wypisane zostało na pierwszej stronie przez samego maie, gdyż to on je jej nadał. Pomysłodawca twierdzi, że wyczytał kiedyś to słowo w pewnej mądrej księdze, która niezwykle mu się podobała. Najpewniej jednak przekręcił lub połączył ze sobą dwa słowa, które w małej główce utworzyły jedno - ładnie i mądrze brzmiące.

Charakter

Gwiezdny żłobek przez czterdzieści lat nie przyczynił się ani trochę do wychowania podrzuconego mu stworzenia. Gwiazdy  mają w sobie wiele wrażliwości. Jednak w swym pięknie i majestacie nie próbują nawet zmniejszyć dystansu między innymi elementami snu Prasmoka. Dobrze im tam - daleko, poza zasięgiem wszelkich żywych istot. Więc choć ronią łzy nad zdarzeniami bytów, nigdy nie próbują ich zmieniać. Umm leżał więc na gwiezdnym pyle i jedyne czego się sam nauczył to umiejętność zachwytu, który tak schlebiał światłom przestworzy. Dowiedział się również jak bardzo niewiedza może być błoga... I krzywdząca, gdyż nie wiesz co tracisz. Te lata niewątpliwie miały ogromny wpływ na młodego maie. Bezsilność na zawsze pozostała w jego duszy, mimo energii do działania, która wypełniła jego jestestwo po upadku do królestwa chmur. Umm nie zdaje sobie często sprawy, że jest w stanie coś zmienić. Ma wrażenie, że rzeczy po prostu się dzieją, a on jest zaledwie ich obserwatorem. Co prawda wydaje mu się to zupełnie naturalne, jednak nieraz ten brak świadomości zżera jego wrażliwe serce. Kiedy widzi smutne przypadki, zazwyczaj nie ingeruje - jedynie patrzy z przerażeniem i łzami w oczach, lub ucieka w drugą stronę. 

Tak przynajmniej jest na ziemi. Kiedy wędruje po przestworzach, wie, że jego siła jest większa. Tu znaczy więcej, choć nadal mniej niż większość jemu pokrewnych. Zdarza się więc, że pomoże zmęczonej jaskółce dotrzeć do celu.
Inną sprawą wydaje się być zabawa. Umm kocha ją i uważa, że wszyscy chętnie również by się jej oddawali. Często więc z pomocą magii powietrza i struktury wymyśla zabawy i wciąga do nich zwierzęta, a czasem nawet ludzi, elfy i inne istoty. Najczęściej te młodsze.
Duszka można więc określić jako niewinne, beztroskie stworzenie. Do tego dość naiwne, ze względu na swoją niewielką wiedzę na temat świata i istot na nich żyjących. Bo choć przeczytał setki książek, wiadomo, że nie zawsze są one przekazać wszystko. Maie wie, że świat bywa zły i ponury. Czytał przecież historie o przerażających potworach, żądnych władzy królach i nieszczęśliwych kochankach. Jednak w głębi serca wierzy, że każdy jest z natury dobry. Wydaje mu się również, że takie niemiłe przypadki go nie dotyczą, tak jak każdego, kto stara się do pewnych spraw nie mieszać. Wciąż jednak doznaje uczucia zaskoczenia, gdy świat okazuje się o wiele bardziej skomplikowany. A jednak, zawsze i tak kończy z ekscytującą myślą o jego nieskończonym pięknie.

Umm uwielbia historie. Wszelakie. Czasem nawet dla nicj decyduje się na ingerencję w losy świata. Poznaje wtedy kogoś kto go zainteresował i zalewa wieloma pytaniami. Jest jednak przy tym doskonałym słuchaczem, choć w swej dociekliwości może być uznany za męczącego. Ciekawsze odpowiedzi spisuje w swej nieodłączalnej księdze - Heroglobinie. Interesujące są dla niego również prawa rządzące światem i nieraz spędza dni na obserwacji np. tryskającego źródła lub młodych pisklaków w gniazdku. Czasem natrafia na zjawiska i zagadnienia, których nie jest w stanie zrozumieć. Nie do końca pojmuje czym są płcie, choć zna ich definicję i ogólną charakterystykę. Nie rozumie też w jaki magiczny sposób ludzie wiążą się ze sobą na całe życie, by ostatecznie wydać na świat kolejne istnienie. Nie wie również dlaczego istnieje i w jaki sposób działa śmierć. Nic więc dziwnego, że czasem wpada w panikę i ma wrażenie, że sam umiera, gdy na jego ciele pojawiają się rany. Cóż, nie jest to obawa całkiem nieuzasadniona. Ale nie zawsze tak jest. Umm próbuje się czegoś nauczyć, przez co jednak popada w skrajność - zdarza się, że efekty skazy krwi traktuje jako interesujące zjawisko, ale nie warte zmartwienia.

Maie nieboskłonu jest nieco niezdarny, najpewniej przez swoją słabowitość i nieustanne rozmyślania na temat wszystkiego.
Najbardziej w swoim życiu kocha niebo... Przestworza, w których czuje się silniejszy i zupełnie wolny. Wciąż jednak odczuwa niezrozumiałą tęsknotę za gwiezdnym żłobkiem, który przemieszcza się po jego naturalnym środowisku. Umm słyszał, że tam mógłby być naprawdę sobą. Jednak jak tam dotrzeć, jeśli nawet wiatry mają swoje granice?

Wygląd

CENTERBI/B/CENTER

Jak można opisać coś co czujesz, gdy budzisz się i masz ochotę zasnąć z powrotem? Jak opisać uczucie, gdy wyglądasz przez okno i widzisz delikatną mżawkę, będącą jedyną nadzieją na rozbudzenie? Co czujesz, gdy widzisz malutkie listki koniczyny zroszone mokrymi kropelkami? Wychodzisz na dwór, by woda przyprawiła o przyjemne dreszcze twoją skórę? Dobrze wiesz, by po przekroczeniu progu wyciągnąć ręce do góry i dostarczyć płucom życiodajnej energii. A ta nie każe ci czekać. Niczym psotny chochlik uderza nagle w twoje ciało, wciskając się między pory skóry. Orzeźwia je wraz z umysłem i zaprasza do zabawy.
Czy energia, którą za każdym razem odczuwasz w inny sposób, lecz nieustannie pragniesz, nie kojarzy ci się z czymś żyjącym? Z najwierniejszym przyjacielem, który owszem, miewa humory - bywa smutny, a czasem rozwścieczony tak bardzo, że można to tylko przeczekać w milczeniu, innym razem tak radosny, że cały dzień pragnie się spędzić na tańczeniu na łące lub słodkim leniuchowaniu pod brzozą – ale i tak zawsze pragnie się wiedzieć co ma do powiedzenia i nie wyobraża się sobie życia bez niego... Ci przyjaciele to właśnie maie pogody, powietrza i nieboskłonu. Energetyczne istoty, które ciężko opisać miarą ludzkich słów. Jeśli jednak patrzysz uważnie i chciałbyś zobaczyć, któregoś z nich – np. Umm, maie nieboskłonu – najpewniej dostrzegłbyś życie w niemal przezroczystej wstędze wiatru, która mieni się czasem odcieniami szarości i błękitu. Jest to delikatna forma, którą łatwo pomylić z zefirkiem letniego poranka. Wraz z nim przychodzi bowiem orzeźwienie i przyjemne ciepło. Czasem, gdy słońce dopiero wstaje lub właśnie zachodzi, w formie tej można dojrzeć pomarańczowe i różowe refleksy. Wieczorami zaś odbijany blask nocnego srebra. Wtedy też dostrzec można delikatne wspomnienie pochodzenia maie - zdawać się może, że w jego delikatnej formie błyszczą smutno gwiazdy.
Taki właśnie jest Umm. Taki się narodził i w takiej postaci ściga się z błyskawicami lub wyleguje na obłokach.

CENTERBII/B/CENTER
Czasem jednak zazdrości ptakom uczucia kontroli nad własnym ciałem, dzięki której podporządkować sobie można takich jak on – wiatry różnych stron świata, które przynoszą ulgę nieznaną energetycznym maie. Ulgę lekkości po ciężarze własnego ciała. Zamienia się więc w jednego z nich, by kosztować tego trudu i wytchnienia. Wtedy zobaczyć możemy go jako dużego białego ptaka, nazywanego przez istoty z ziemi białozorem. Jest to ptak, którego ze względu na ubarwienie ciężko by było dostrzec, gdyby nie rozmiary. Długość jego ciała, wraz z ogonem sięga niecałego łokcia. Kiedy zaś Umm rozłoży swe piękne skrzydła, by poczuć w piórach przestworza - ich rozpiętość jest dwa razy większa niż długość ciała. A te w całości pokryte jest białymi piórami z nielicznymi czarnymi plamkami. Czarne oczy i szary, zakrzywiony ogon dopełniają wizerunku zwierzęcia. Jego widok w środkowej i południowej części Alaranii może dziwić, gdyż białe białozory występują na terenach pokrytych śniegiem i z pewnością chłodnych. Ale co to znaczy dla beztroskiego chłopca przestworzy?

CENTERBIII/B/CENTER
Jeśli ktoś poznał Umm w którejś z wyżej opisanych form, zapewne zdziwiłby go widok niewysokiego (mierzy troszkę ponad pięć stóp) chłopca, przedstawiającego się tym samym imieniem. Dziwnie, ale i miło byłoby patrzeć na jego cieniutkie, lecz bujne włosy w kolorze altostratusa. Sięgają nieco za uszy, a niesforne kosmyki często sterczą na róże strony. Czasem, w blasku księżyca, ognia lub promieniach słońca delikatnie zmieniają odcień, mocniej niż naturalne odbijając światło. Tym samym nie kontrastują silnie z delikatną skórą chłopięcego ciała. Jej kolor jest ciepły, jak gdyby – w przeciwieństwie do włosów – pochłaniał słoneczny gorąc i się do jego odcienia upodabniał. Kontrastem są oczy, przypominające wieczorne niebo. Tęczówki są niczym firmament tuż przed zapadnięciem nocy – ciemnoszare. Mimo to błyszczą się radośnie światłem pierwszych gwiazd, choć przy tym bije z nich dziwny spokój. Podobne szczęście wyrażają usta Umm. Wąskie, jasne i delikatnie różowieją wespół z policzkami. Nic dziwnego, gdyż to one, jako pierwsze wystawione są na ciężar i szczypanie pasatów, podczas lotów. Gładka, cienka skóra znowu zbiera krew na dłoniach i stopach, które z zimna czerwienieją lekko, czego Umm nie potrafi zrozumieć i wstydzi się. Dlatego też w zimniejsze dni zakłada na nie wełniane rękawiczki, podobnie jak na szyje – choć nieco niedokładnie – narzuca gruby szal w błękitnym kolorze. Tak, gdy nadchodzą zimne dni, Umm rzadziej przebywa w tej cielesnej powłoce, gdyż ciężko jest znieść zimno. Kiedy jednak to robi, ubrany jest ciepło w kożuch z foczej skóry. Zakłada nawet równie ciepłe, grube skarpety – o ile nie zgubił ich, co ma w zwyczaju. Jeśli więc zobaczysz gdzieś nad głową żółtą, szarą lub niebieską skarpetkę pędzoną przez wiatr w nieznanym kierunku, bądź łaskaw ją schwytać i przechować dla młodego maie. Ciężko jest mu bowiem zdobyć jakąkolwiek część garderoby. Dlatego na stopach zazwyczaj nie ma nic, nawet butów. Poza tym jednak pod zimową warstwą zwykł nosić to samo co letnią porą. Jest to... prawie biała koszula z długimi rękawami. W gorętsze dni podwija je, wystawiając na widok chude ręce z odstającymi łokciami. Koszula ta jest dosyć długa, lecz przewiewna. Niemniej nie zakrywa początku lekkich, lnianych spodni, zafarbowanych przez wiatr na szaro. Trzeba przyznać, że Umm nie nauczył się jeszcze odpowiednio ubierać do warunków panujących na ziemi. A szkoda, bo szczególnie jest to istotne, gdy posiada się tak słabe, chude ciało, na którym byle uderzenie maluje bolesną pamiątkę. Gdy patrzy się na jego nogi, szyję i ręce od razu można domyślić się reszty... Żebra wyraźnie malują się pod skórą, tak samo obojczyki, biodra i kolana. Umm zapomina bowiem, że ludzka forma wymaga karmienia. I mimo, że nie mógłby się zagłodzić na śmierć, gdyż jest istotą energetyczną, to z pewnością przydałaby mu się pewna nauka. Jeśli nie jedzenia, to chociażby umiejętniejszego kreowania formy, którą przyjmuje. Jeśli zaś nie dla własnego dobra, to chociażby po to, by nie straszyć wrażliwych matek obrazem tak pięknej istoty, lecz zaniedbanej i poszkodowanej. Siniaki z pewnością nie wzbudzają w nich pozytywnych odczuć. Kto jednak jest ignorantem i brak mu wrażliwości, może zatrzymać spojrzenie na delikatnych rysach twarzy chłopca, jego długich rzęs, drobnych uszach lub dłoniach o długich palcach, kiedy tylko nie rażą czerwienią.

Tak rozpoznać można Umm – maie nieboskłonu.

Historia

Czy pamiętacie historię o powstaniu maie? Matka Ziemi zrzuciła na ziemię krople energii.  Te ożyły, tworząc pośredników między nią a resztą życia ziemskiego. W zależności od tego, gdzie kropla się zatrzymała, otrzymywała zadanie opieki nad innym fragmentem istnienia. Niektóre opadły na dna rzek w dolinach, inne na porośnięte lasem pagórki, górskie szczyty lub którąś z gęstszych chmur. Były również takie, które lot swój zakończyły bardzo szybko – tuż pod samymi gwiazdami. Opowieść ta wydaje się być zaledwie niezwykłą legendą, czyż nie? Odległą, piękną lecz nawet jeśli rzeczywistą, to już nieaktualną. Niemniej ten kto tak myśli, jest w błędzie. Maie nadal się rodzą, inaczej ich ilość nieustannie by malała, aż w końcu nie byłoby już czego liczyć. Jak smutny i niepewny byłby wtedy świat. 

Ale ta strona nie ma być poświęcona historii i znaczeniu wszystkich opiekuńczych duszków. Ten atrament poświęcony został jednemu z nich. Dla tego, który rozumie jak istotna jest pamięć i pragnie spisywać wszystko co na wspomnienie zasługuje. Bohaterem naszym jest jeden z energetycznych istnień: Umm, który narodził się całkiem niedawno, dzięki łasce Matki Ziemi. Akt ten nie był zwyczajny, jak każde przybycie na świat maie. Niemniej, śmiem twierdzić, że tego biedaka los skrzywdził nieco bardziej niż większość ze swego gatunku.

Była to noc ciemna i nieprzenikniona. Ziemię zakrywała gęsta pierzyna chmur, przysłaniając jedyne źródła światła. Choć ziemskie istoty przyzwyczajone były nawet do takich warunków, dla młodego maie była ona o wiele bardziej niebezpieczna. Nie był wtedy jeszcze istotą. Nie był nawet świadomością. Ot, z odległych przestworzy, zbliżał się plan, kropla energii, która jeszcze nie znaczyła zbyt wiele. Zalążek czegoś pięknego. Wszystko mogłoby się potoczyć zwyczajnym rytmem, gdyby nie ta ciemna kurtyna poniżej. Chmury powoli zaczęły się skłębiać i tworzyć niezwykły kształt – spiralę z ciemnym okiem po środku. Widok ten był równie niesamowity, co groźny. Tym razem również dla tych, którzy znajdowali się po jego drugiej stronie. Kropla zaś zmierzała w sam jego środek.

W ten sposób narodziło się dwoje maie. Tak, dwoje, choć z jednej cząstki energii, powinien powstać zaledwie pojedynczy byt. Tak się jednak stało, że nieszczęsną energię wiatr zdmuchnął w najgroźniejszy fragment zawieruchy, a tam ogromne siły natury rozerwały ją na dwie części. Jedna z nich trafiła w spokojny środek zjawiska, tam nareszcie doświadczając inicjacji życia. Druga zaś wystrzelona została tak wysoko, że zdawało się, że powróci w objęcia Matki. Nie wiadomo, czy szczęście czy pech sprawił, że na jej drodze zabłąkał się gwiezdny pył. Gdyby nie on, najprawdopodobniej nie byłoby historii do opowiedzenia. Faktem jest na pewno, że to na nim zatrzymała się połowa kropli energii i tam też przeobraziła w maie.

Duszek był wtedy bardzo młody. I niezwykle słaby. Nieszczęsne oderwanie jego drugiej połowy, odebrało mu moc i możliwość kształtowania swojego dalszego życia. Biedne stworzenie Matki Ziemi nie było w stanie robić niczego poza leżeniem na pyle i podróżowaniu na nim. Nikt mu nie pomógł, bo był zbyt mały, aby dojrzeć go z niższych warstw. Nawet Matka nie wyciągnęła pomocnej dłoni, najwidoczniej uważając, że tak ma być. Młody byt nie wiedział, że inni z jego gatunku żyją w odmienny sposób... Że mógłby prosić swą stworzycielkę o pomoc, że istnienie nie polega na nieustannej obserwacji gwiazd i odległych światów. Nie wiedział o świecie po drugiej stronie, który nie jest czarną przestrzenią z jaśniejącymi punkcikami. Tak upłynęło mu czterdzieści lat. Po tym czasie maie był już na tyle silny, by pozwolić ciekawości obrócić się na drugą stronę. Wtedy wszystko się zmieniło.

Gdyby miał płuca, widok zaparłby mu w nich dech. Niesamowita jasność, paleta barw i dynamika ziemi zauroczyła go i oszołomiła do tego stopnia, że nie zauważył, iż powoli osuwa się z gwiezdnego pyłu. Po chwili znów spadał, przerażony nie wiedząc co to znaczy...

Tu jednak, nareszcie szczęście się do niego uśmiechnęło. Spadając został zauważony. Szczęśliwie pochwycił go maie powietrza i litościwie postanowił nim zaopiekować.

Od tego momentu życie Umm nabrało niespotykanego tempa. Sam nie mógł pojąć, jakim cudem coś może dziać się tak szybko. A jednak, każdego dnia uczył się czegoś nowego, widział kolejne wspaniałości i odczuwał tak wiele, że czasem myślał, iż eksploduje od nadmiaru emocji. Maie powietrza nie miał łatwego zadania. Młoda energia przeznaczona została do opieki tego co znajdowało się jeszcze wyżej, niż otoczenie, w którym aktualnie się znajdowali. Ale nie podołała zadaniu i teraz nie pozostawało nic innego, jak spróbować ją nauczyć czegoś nowego. Stworzenie dowiedziało się więc kim właściwie jest i co będzie robić. Zrozumiało znaczenie słowa „równowaga”, „bezpieczeństwo”, „przyszłość”. W końcu umiało się komunikować nie tylko ze swoim opiekunem, ale także środowiskiem, w którym żyło. Pokochało je całym sercem, tak samo jak wielbiło gwiazdy. To co, w mowie określa się mianem powietrza, wiatrów, ciśnienia, zjawisk atmosferycznych stało się czymś oczywistym dla energetycznego duszka i ukształtowało jego postać. Nareszcie bardziej przypominał swoich pobratymców, choć jego moc była nadal zbyt słaba, by móc być tak samo przydatnym jak oni. Dowiedział się np., że nie jest w stanie komunikować się z Matką. Ta czasem tylko w śnie się do niego zwracała. Jego przeznaczenie gwiazdom uniemożliwiało również całkowite poświęcenie się powietrzu i pogodzie. Na dodatek był zbyt słaby, by móc wrócić do swojego naturalnego środowiska. Jego umiejętności latania były ograniczone i młody zwykle wykorzystywał istniejące lub kreowane wiatry do przemieszczania się. Wiele bólu sprawiało mu robienie tego o własnych siłach. Starszy duch był zmartwiony. Nie wiedział co powinien zrobić. Nie mógł przecież przez całe życie towarzyszyć i nadzorować malca. Ale litość nie pozwalała mu go całkiem porzucić. Widząc więc zapał przyszłego opiekuna do poznawania świata, ciekawość i cierpliwość w jego badaniu i dokładnym zapamiętywaniu, pomyślał o pewnym przyjacielu.

Dwa duchy opiekuńcze zeszły na ziemię. Dla młodszego była to od dawna wyczekiwana chwila. W swym zachwycie wesoło szalał wśród drzew, traw, na łąkach i w górach. Poznawał zwierzęta, których istnienie zupełnie wywróciło mu świat do góry nogami. A więc ziemia pełna była niesamowitych form życia, zdolnych do czucia, jak on! Niektóre nawet latały podobnie do niego, choć odczuwały to w inny sposób. Myślał, że oszaleje z zachwytu, kiedy opiekun zaprowadził go w miejsce, gdzie ku niebu wznosiła się marmurowa budowla. Była piękna. Wyglądała tak delikatnie, a przy tym majestatycznie. Wzbudzała powagę i niezwykłą ciekawość, tego co może kryć we wnętrzu. A w środku mieszkała kolejna forma życia – człowiek, wraz z tysiącem zapisanych kart.

~

Bibliotekarz był stary, ale zapalony do wychowania energetycznego stworzenia i przekazania mu całej swojej wiedzy. Jak się okazało ekscytacja była odwzajemniona. Tutaj maie dowiedział się, czym jest słowo mówione i pisane. Okazało się, że na ziemi wszystko miało swoje nazwy. Nie do końca rozumiał dlaczego, ale gdy starzec zaczął do niego przemawiać w swym języku, używając tych wszystkich stworzonych przez jego lud określeń, uznał, że to niesamowite. Jak wielką siłę miało słowo! Maie zwykle nie potrzebował niczego nazywać. Po prostu czuł czym są chmury, czym wiatr, czym jest on sam. Wszystko jednak nabierało barw i znaczenia głębszego, niż przypuszczał, kiedy nadawano temu imię.

- A ja? Jak się nazywam? – spytał któregoś razu duszek.
- Ty mi powiedz. Jeśli coś nie ma imienia, musisz je stworzyć. – odparł starzec.
- Umm... – maie stropił się i zawstydził. Nie miał pojęcia jak powinien nazwać samego siebie. Lecz wtedy nieco ekscentryczny bibliotekarz przyklasnął i pochwalił swojego ucznia. Nareszcie miał imię.

Wkrótce Umm zaczął poznawać alfabet. Kiedy go tylko przyswoił, szybko nauczył się czytać, gdyż księgi kusiły go niezmiernie od samego początku. Zakochał się w nich tak, jak kochał przestworza. Dniem i nocą przesiadywał w bibliotece, wśród regałów czytając jedną księgę po drugiej. Chłonął wszystkie historie, każdą informację o świecie. Coraz bardziej pragnął też go poznać własnymi zmysłami. Zauważył to bibliotekarz i kiedy podopieczny osiągnął wiek 67 lat, dał mu pewną niezwykłą księgę. Jej słowa opisywały ten cudowny twór Matki Ziemi – maie. Zdumiony zrozumiał, że może więcej niż przypuszczał. Ale nie uszedł też jego uwadze fakt, że czegoś mu brakuje...

Wkrótce odwiedził go poprzedni opiekun – maie powietrza, by nauczyć tego, co księga opisywała w teorii. Nie było to łatwe. Trzeba było wpierw pojąć ziemskie miary i wartości. Umm po raz pierwszy stanął przed dylematem, który w jego małym umyśle zdawał się zwiastować kolejny koniec świata. Znów musiał określić samego siebie.

- Maie mogą przyjmować różne, cielesne formy. Nie jest to jednak łatwe, dlatego musisz dokładnie zdecydować kim chcesz być po przemianie. – mówił maie powietrza. – Jeśli chcesz być człowiekiem, musisz zdecydować czy twoja fizyczność będzie męska czy żeńska. Dla ciebie samego nie jest to aż tak istotne, jednak w komunikacji z innymi cielesnymi niemal konieczne.

Umm nie wiedział kim chce być. Na dobrą sprawę nie czuł się ani kobietą ani mężczyzną. Te pojęcia wydawały mu się abstrakcyjne. Szczególnie, że nie poznał obu płci zbyt dokładnie. Odpowiedzi postanowił więc poszukać w księgach. Przypomniał sobie zbiory wspaniałych, ilustrowanych opowieści i zdecydował, że na ich podstawie zdecyduje kim chce być. Stanęło na uroczym rysunku młodego chłopca, z opowieści o „Księciu, który bujał w obłokach”. Tak duszek stał się chłopcem, nauczywszy się przybierania swej pierwszej formy. Dopiero po pewnym czasie okazało się, że ożywiony książe z opowieści nie jest idealnym pomysłem. Choć trzeba przyznać, że natura maie przebijająca się przez książkowe ciało, uczyniła je nie tylko słabszym niż oczekiwano, ale i pod pewnymi względami piękniejszym. Na kolejną formę zdecydował się już sam, podczas wędrówek po ośnieżonych górach.

~

Umm nareszcie był przygotowany. Jeszcze nie wiedział na co, ale tak mówił mu bibliotekarz. Któregoś dnia obudził go wcześnie rano. Miał przy sobie mały plecak, z prostokątnym kształtem w środku.

- Ruszaj, Umm. Nie możesz tkwić całe życie w jednym miejscu. Dam ci sposób na życie, ale ty sam zdecydujesz jaki jest twój cel. Możesz żyć tu na ziemi, możesz wrócić w przestworza... Możesz robić co chcesz. Tylko pamiętaj o historiach zawartych w księgach. Szczególnie o tych smutnych.

Wtedy chłopiec dostał Heroglobinę. Księgę, która stała się jego nieodłączalnym "towarzyszem". Sposobem na życie miało być zaś obcowanie z zapisanymi kartami i pakunkami owiniętymi w papier. Prościej mówiąc, maie został listonoszem. Do biblioteki trzeba było dostarczać wiele rzeczy, jednak energetyczny duszek mógł także wyruszyć w daleki świat i wrócić dopiero, po wielu latach.

Książka rozłożyła się nagle powiększając swe rozmiary. Maie dobrze wiedział co powinien dalej zrobić. Uściskał dobrodusznego staruszka, wskoczył na pięćsetną stronę, skierował wiatr pod okładkę i wyleciał przez okno furkocząc złotą zakładką. Nie pojmował na jak wiele trudów się przez to decyduje.

Starzec miał tylko nadzieję, że piękno świata nie zniszczy radości małego istnienia...
  • Najnowsze posty napisane przez: Umm
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: Wilk morski.
            „Jutro jest jutro. Za tydzień też jest jutro, podobnie za miesiąc”. Ale dzisiaj może być dzisiaj, a w tej chwili, może być rzeczywiście tą chwilą? Ale czy to właściwie ma sens? Czy naprawdę, coś mogło b…
    41 Odpowiedzi
    16938 Odsłony
    Ostatni post 5 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Wilk morski.
            Biblioteka była duża, ale wciąż był to zlepek kamieni i cegieł, izolujących od przestrzeni wypełnionej wiecznie żywym i hiperzdrowym powietrzem. Płuca maie zrodzonego dla gwiazd i wychowanego dla wiatru…
    41 Odpowiedzi
    16938 Odsłony
    Ostatni post 5 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Wilk morski.
            Relacje między kobietą a mężczyzną nigdy nie były do końca zrozumiałe dla młodego maie, jeśli tylko wkraczały na dziwny grunt pozbawiony słów i wypełniony bliskością. Fizyczność wydawała się mieszać z p…
    41 Odpowiedzi
    16938 Odsłony
    Ostatni post 5 lat temu Wyświetl najnowszy post