Aura
Smutna dość i ponura mimo młodzieńczego blasku emanacja, choć pewnie chciałaby być silniejsza - nie jest. Wije się cynowymi pasami wokół dziewczyny tak bezradnie, jakby nie wiedziała co ze sobą zrobić, ale zbyt żywiołowo, by uznać że poddała się wszechogarniającej beznadziei losu. Jeżeli zbliżymy się nieostrożnie, bez ostrzeżenia zapłonie topazowym gniewem i nagle przypomni sobie o własnej sile - ostrością gilo… zębów szczeniaka przetnie skórę na naszej nodze. Twarda sztuka. Możemy odepchnąć napastnika albo spróbować go złapać i unieruchomić - to jednak zadanie okaże się niemal niewykonalne. Ile byśmy się nie trudzili wyślizgnie się nam z rąk, przyoblekając swoją mizerną formę w przedziwny odcień żelaza skłaniający się bardziej ku przydymionej szarości kamieni niż błyszczącemu orężu. Zadziwić może też różnorodność zapachów - dominuje tu charakterystyczna woń brudu tułaczki wymieszanej z ludzkim, choć nie odstręczającym wcale potem; ziołowe nuty także są jednak wyraźne i zagłuszają swoją obecnością wietrzejący zapach mydła, takiego jakiego używają służki. Dość niecodzienne zjawisko, które zatrzymuje i każe chwilę pomyśleć. Ale chwila w końcu mija. Teraz możemy jeszcze raz dotknąć aury, tym razem nie w celach wątpliwej samoobrony, lecz by naprawdę ją poczuć. Choć zawsze czujna, przywykła już do nas i może nawet nie dziabnie jeśli potraktujemy ją z należytym szacunkiem. Twarde i mięknące powierzchnie barachitu lepią się do palców jakby faktycznie dawno nie zaznały porządnego szorowania, ale da się wyczuć, że faktura ich jest raczej szorstkawa. Nie wszędzie jednak i nie całkowicie, a jeśli nawet to nie na tyle, by uznać je z naprawdę nieprzyjemne w dotyku. Są po prostu trochę umorusane i pokryte paroma strupami. Ale to się zagoi. Może. Kiedyś. Słony posmak starych ran kłóci się z kwasem świeżej krwi, ale trudno zatrzymać się przy owych aspektach na dłużej, bo szybko giną pod naporem przeżerającej zmysły pikanterii i ciężkiej goryczy, które bezlitośnie ucinają spotkanie czytelnika z wciąż rozwijającą się, młodziutką emanacją z uporem zbierającą siły na następny raz.