Ogólne
Potęga: | |
Imię: | Maxine |
Rasa: | Człowiek |
Wiek: | 16 lat |
Aura
Smutna dość i ponura mimo młodzieńczego blasku emanacja, choć pewnie chciałaby być silniejsza - nie jest. Wije się cynowymi pasami wokół dziewczyny tak bezradnie, jakby nie wiedziała co ze sobą zrobić, ale zbyt żywiołowo, by uznać że poddała się wszechogarniającej beznadziei losu. Jeżeli zbliżymy się nieostrożnie, bez ostrzeżenia zapłonie topazowym gniewem i nagle przypomni sobie o własnej sile - ostrością gilo… zębów szczeniaka przetnie skórę na naszej nodze. Twarda sztuka. Możemy odepchnąć napastnika albo spróbować go złapać i unieruchomić - to jednak zadanie okaże się niemal niewykonalne. Ile byśmy się nie trudzili wyślizgnie się nam z rąk, przyoblekając swoją mizerną formę w przedziwny odcień żelaza skłaniający się bardziej ku przydymionej szarości kamieni niż błyszczącemu orężu. Zadziwić może też różnorodność zapachów - dominuje tu charakterystyczna woń brudu tułaczki wymieszanej z ludzkim, choć nie odstręczającym wcale potem; ziołowe nuty także są jednak wyraźne i zagłuszają swoją obecnością wietrzejący zapach mydła, takiego jakiego używają służki. Dość niecodzienne zjawisko, które zatrzymuje i każe chwilę pomyśleć. Ale chwila w końcu mija. Teraz możemy jeszcze raz dotknąć aury, tym razem nie w celach wątpliwej samoobrony, lecz by naprawdę ją poczuć. Choć zawsze czujna, przywykła już do nas i może nawet nie dziabnie jeśli potraktujemy ją z należytym szacunkiem. Twarde i mięknące powierzchnie barachitu lepią się do palców jakby faktycznie dawno nie zaznały porządnego szorowania, ale da się wyczuć, że faktura ich jest raczej szorstkawa. Nie wszędzie jednak i nie całkowicie, a jeśli nawet to nie na tyle, by uznać je z naprawdę nieprzyjemne w dotyku. Są po prostu trochę umorusane i pokryte paroma strupami. Ale to się zagoi. Może. Kiedyś. Słony posmak starych ran kłóci się z kwasem świeżej krwi, ale trudno zatrzymać się przy owych aspektach na dłużej, bo szybko giną pod naporem przeżerającej zmysły pikanterii i ciężkiej goryczy, które bezlitośnie ucinają spotkanie czytelnika z wciąż rozwijającą się, młodziutką emanacją z uporem zbierającą siły na następny raz.
Wygląd
Maxine to dziewczyna niewysoka jak na swój wiek, gdyż mierzy aż dwa kroki wzwyż, oczywiście gdy się wyprostuje i wypręży. Od dziecka nie miała zadatków na zgrabną kobiecą sylwetkę, najpierw przypominając chłopców w swoim wieku, teraz nadal wyglądając jak szczupły chłopak, ale o kilka lat młodszy niż Max liczy sobie w rzeczywistości. Nigdy nie uznawała tego za wadę, dziś traktując jako zaletę. Dla pewności, dodatkowo klatkę piersiową owija bandażem. Wystarczy dodać typowo męski strój i nikt nie doszukuje się w Maxine dziewczyny. Wygodne spodnie i znoszone buty osoby, która każdy dzień spędza w pyle dróg. Koszula a na niej luźna tunika związane są różnymi pasami i paskami, z podróżną kaletką, podręcznym mieszkiem z drobiazgami czy ziołami i wiernym nożem przytroczonymi do nich. Obszerne rękawy owija skórzanymi pasami imitującymi karwasze. To wszystko wraz z nieodłącznym towarzyszem wędrówki w postaci długiego dębowego kija sprawdzającego się całkiem dobrze w walce, jedynie wspiera obraz młodocianego poszukiwacza przygód, a nie dziewczęcia powoli wchodzącego w dorosłość.
Twarz ma ładną, może i skłaniającą do zastanowienia czy za kilka lat Max nie stanie się atrakcyjną kobietą, dla większości świata jednak pozostaje ona ślicznym chłopaczkiem, więc też mało kto myśli o młodej w kategoriach, jaką niewiastą będzie. Ciemnobrązowe i dość długie włosy splata w ciasny i praktyczny warkocz. Pewnie ścięłaby je na krótko, gdyby nie fakt, że taka fryzura kojarzy się dziewczynie z walką z wszawicą i plagą pcheł. Ona zaś dba o higienę i nie życzy sobie takich powiązań. Tylko dlatego oszczędziła dziewczęce loki. Spod krótkiej grzywki, otoczone gęstymi rzęsami, spoglądają orzechowe oczy. Patrzą na świat i wszystkich bezczelnie i wyzywająco, zazwyczaj stanowiąc wystarczającą prowokację dla tego świata właśnie, wraz z jego bywalcami.
Głos niby ma dziewczęcy, ale biorąc pod uwagę, że zazwyczaj rzuca nim wszelkiej maści obelgi, znów każdy prędzej upatruje się w niej bezczelnego chłopaczyska przed mutacją niż dziewczyny. Gdy jednak się nie wydziera, nie klnie jak szewc i nie rzuca gróźb karalnych, to ma on przyjemne ciepłe brzmienie. Więcej, gdy jest przekonana, że nikt nie widzi i nie słyszy, dziewczyna chętnie nuci lub śpiewa, co robi całkiem wdzięcznie, nieźle radząc sobie zarówno z karczemną śpiewką, jak i smętną balladą.
Charakter
Już na pierwszy rzut oka Max jest krnąbrnym uparciuchem. Jeśli sobie coś postanowi, wątpliwe by zmieniła zdanie. Do celu będzie dążyć choćby i pełznąc na czworakach, nie zważając na krwawiące dłonie i kolana. Gdy coś zostanie jej zakazane, można być pewnym, że sprawdzi przyczynę zakazu. Nie przemawiają do niej argumenty, "nie wolno, bo to niebezpieczne" lub "tak się nie robi". Zawsze z chęcią przetestuje zasadność otrzymanych restrykcji.
Szybko też można uznać ją za łobuza. Od pierwszych lat życia, wszyscy sądzili, że Max sama prosiła się o kłopoty. Maxine zaś zawsze uważała, że jest zgoła odwrotnie, iż to świat wiecznie czepiał się jej bez powodu. Gdzie leżała prawda, pewnie się nie dowiemy. Natomiast próby temperowania dziewczynki przyniosły odwrotny skutek od zamierzonych, kreując szatynkę taką, jaką jest dzisiaj. Arogancka i bezczelna dla jednych, inni uznaliby może, że dzieciak zwyczajnie nie daje sobie dmuchać w kaszę. Obiektywny efekt zaś był i jest jeden. Tam, gdzie jest bójka, tam w centrum zapewne znajduje się nasza chłopczyca. Może sama nie trąca innych i nie wypatruje potencjalnych przeciwników, ale odpowiada na najmniejszą prowokację, ukazując się jako pyskaty narwaniec. Tak pyskaty. Jeżeli Max aktualnie nie kotłuje się z kimś, to pewnie wymyśla głośno całe litanie epitetów wobec tego, kto właśnie jej podpadł, lub robi obie te rzeczy na raz, w końcu obijanie czyjegoś pyska nie przeszkadza w rzucaniu wyzwisk.
To, co jednak często umykało i umyka postronnym obserwatorom, to inteligencja dziewczyny. Młoda jest całkiem bystra i mimo impulsywnego charakteru doskonale wie, kiedy powinna wiać lub siedzieć cicho. Nie tyczy się to sytuacji gdy zwyczajnie przeceni swoje możliwości. W końcu poza zielarką nie miała nigdy opiekuna z prawdziwego zdarzenia czy mentora, wszystkiego uczy się sama, siłą rzeczy więc, zdarzają jej się bolesne wpadki. Jeśli jednak nadarza jej się taka możliwość, to edukuje się chętnie i pilnie, co więcej idzie jej to z naturalną łatwością.
Max brzydzi się kradzieżą czy innymi przestępstwami. Jak śmiesznie by to nie zabrzmiało, tyczy się to również przemocy. W pojęciu dziewczyny walka to jedno, ale katowanie słabszych, wyżywanie się na innych, budzą w niej odrazę i gniew. Sama obiecała sobie, że stanie się dość silną, by nigdy więcej nie zbierać razów. Nie jest to łatwa droga i chwilowo nie można powiedzieć, by Maxine zbliżała się do swojego celu, ale jak to ona, zawzięła się i raczej nie odpuści.
Przyjaciół jeszcze w swoim życiu nie miała, ale dziewczyna jest materiałem na wiernego towarzysza, gotowego oddać życie za bliskie jej osoby. Gdyby los kiedyś się do niej uśmiechnął, Max odwdzięczyłaby się oddaniem i troską.
Chociaż przyzwyczaiła do wiecznej walki o swoje i zaakceptowała ciągłą samotności, wciąż jest tylko dzieckiem i tęskni do posiadania kogoś bliskiego, nawet jeśli się do tego nie przyzna.
Z zewnątrz może sprawiać wrażenie niewdzięcznej i niewychowanej smarkuli, ale za okazaną jej uwagę odpłaca się zaangażowaniem i pilną pracą, a czasem też szacunkiem. Na ten ostatni jednak, trzeba sobie zapracować.
W duchu jest całkiem pogodną dziewczyną, która zwyczajnie nie miała zbyt wielu okazji do beztroski. Można też powiedzieć, że jest całkiem odważna. Oczywiście, to nie tak, że nie odczuwa lęku. Wręcz przeciwnie, boi się bardzo często. Stara się jednak nie pozwalać, by strach przejmował nad nią kontrolę.