Oglądasz profil – Kai

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Kay’en "Kai" Ca’non
Rasa:
Leśny Elf
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
380 lat
Wygląda na:
21 lat
Profesje:
Myśliwy, Wędrowiec, Żołnierz
Majątek:
Zasobny
Sława:
Nieznany

Aura

Wielu zadziwi siła i chaos tejże emanacji. Żelazo wciąż toczy nieustanną wojnę z barachitem, który przepleciony został srebrnymi wstęgami. Ale to właśnie one swoimi ciągłymi ruchami pozostawiają stałą, istnie roztrojoną i ogłuszającą melodię. Trudno jest tu doszukać się trzasku płomieni, szmeru wody czy też szeptu liści, bowiem kotłownia tych dźwięków zdaje się ginąć w głębokim tonie, któremu towarzyszą liczne głosy. Jeden z nich zdaję się przypominać kobiecy z melodyjnym, elfickimm akcentem. Ciągła walka pozostawia po sobie szmaragdowe pyły tworząc w ten sposób poświatę. Ludzki pot zmieszany został z mocno zakorzenionym dębem, którego korona kołyszę się i gnie pod wpływem nawet delikatnego wiatru. Aura ta odznacza się także ostrymi brzegami o gładkich bokach. Na zmianę to odnaleźć można twarde i miękkie zarysy. A na sam koniec parzy pikanterią i ostrością, która lepi się nieprzyjemnie do warg, gdzie z rzadka kiedy pozostawia po sobie suchość.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Kai
Wiek:
28
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Kai

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
13
Rejestracja:
13 lat temu
Ostatnio aktywny:
3 lat temu
Liczba postów:
171
(0.18% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.04)
Najaktywniejszy na forum:
Dolina Umarłych
(Posty: 20 / 11.70% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Nocna batalia, czyli "Jak dałem się w to wplątać ?!"
(Posty: 20 / 11.70% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

                ||> Main Character Theme <||

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej wytrwały, delikatny
Zwinność:zręczny, bardzo szybki, perfekcyjny
Percepcja:sokoli wzrok, wszechsłyszący, kiepski węch, b. wyostrzone czucie, słaby zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, silna wola
Prezencja:Ładny, szarmancki, przekonywujący

Umiejętności

ŁucznictwoArcymistrz
Jego główna i prawdopodobnie jedyna tak rozwinięta umiejętność. Nie ma wręcz możliwości, aby Kay’en nie trafił do nieruchomego celu. W wypadku przemieszczającego się potrzebuje tylko sekundy, aby ustawić trajektorię.
JeździectwoMistrz
Skradanie sięMistrz
Władanie BroniąEkspert
TaktykaEkspert
PływanieBiegły
MatematykaBiegły
ŚpiewBiegły
Skoro pisze, musi umieć je zaprezentować.
Gra na instrumencieBiegły
Instrumentem, którym się posługuje jest flet.
TropienieBiegły
GeografiaBiegły
SzpiegostwoBiegły
ZielarstwoBiegły
EtykietaBiegły
PoezjaZaawansowany
Pisze swoje wiersze, poematy, rymowanki, a czasem nawet teksty piosenek.
PolowanieOpanowany
PrzetrwanieOpanowany
FizykaOpanowany
TaniecOpanowany
Czytanie AurOpanowany
PoliglotyzmOpanowany
Potrafi porozumiewać się na targach i rynkach całego kontynentu, zna więc kupieckie zwroty i podstawy komunikatywne w niemal każdym języku.
JubilerstwoPodstawowy
Pismo runicznePodstawowy
WspinaczkaPodstawowy
UnikiPodstawowy

Cechy Specjalne

Widzenie w ciemnościAtut
Kay’en ma bardzo dobry, wyostrzony wzrok. Słabe światło czy półmrok to dla niego pestka zachowuje się wtedy równie pewnie co na ulicy w południe. W ciemności potrafi dostrzegać zaś ruch, często kształty i kontury, choć jest to dosyć naciągana zdolność. W takim wypadku wystarczy już drobny płomyk zapałki albo świecy, aby ponownie zyskał pełną sprawność.
Mowa zwierzątRasowa
Jak na elfa przystało, płynnie potrafi porozumiewać się z żyjącymi istotami, głównie skupiając się na zwierzętach oraz istotach magicznych. Wykorzystywał tę zdolność przede wszystkim przy rozmowach z Kierem. Gdy ten jednak zginął, umiejętność nieczęsto znajduje zastosowanie.
Odporność na chorobyRasowa
Katar? Kaszel? Dżuma? Ospa? Cholera? Jakieś może inne wymyślne nazwy? To wszystko jest znane Kaiowi wyłącznie z anegdotek, historyjek i opowiadań. Nigdy nie chorował i nigdy nie zachoruje, co jest skutkiem jego częściowo elfiej krwi. Jednocześnie jego odporność na niektóre trucizny jest zwiększona.
PechKlątwa
Kay’en nieświadomie ściąga na siebie masę nieszczęść. Nie są to jednak zwyczajne błahostki takie, jak potknięcie się czy zgubienie strzały lub monety. To raczej bardziej poważny problem - niespodziewane ataki łowców elfów, potyczki z nieumarłymi, czasem całymi batalionami zbrojnych. Kai, gdzie tylko się pojawi, szybko zostaje postrzegany negatywnie i ścigany. To dlatego nie potrafi odnaleźć spokoju.

Magia: Inkantacje

ZiemiArcymistrz
(Loteria) Podczas ciężkiej przeprawy przez Mgliste Bagna w poszukiwaniu Łzy Demona - artefaktu, który miał pomóc mu w ocaleniu Katherine, wpadł w poważną pułapkę. Otoczony przez czarnych zbrojnych rycerzy - nieumarłych, byłby stracił życie wraz z jego towarzyszami, gdyby nie natura, która niespodziewanie ruszyła elfowi na ratunek. Od tamtej pory jest mu posłuszna w pełni. Pewnego dnia Kai spotkał maga, który mu wyjaśnił, że uśpiona w jego rodzie Magia Ziemii przebudziła się w niespodziewanym momencie, ratując życie łucznika.
ŻyciaNowicjusz
W swojej ojczystej wiosce nie był dobry z zajęć magii, opanował podstawowe czary i zaklęcia, głównie umożliwiające regenerację złamanych kończyn czy też krwotoków z nosa.

Przedmioty Magiczne

Kastral broń Leśnych Elfów (dwuręczny)Tajemny
Kastral to potężny artefakt stworzony przez najstarszych magów w wiosce Łucznika. Broń ta, na życzenie właściciela, przybiera dowolny kształt. Młot, topór, miecz, pikę, halabardę, kosę, sztylet, łuk. Ograniczenie jest jedno, musi to być broń biała. W wypadku kuszy, łuku lub procy prócz samej broni w odpowiednim do tego miejscu pojawia się również skórzany woreczek, lub kołczan z amunicją. Ka’yen najczęściej wykorzystuje Kastrala jako swój ukochany łuk z białego drewna i z cięciwą z grzywy jednorożca. Zdarzy się jednak, że zmuszony jest do starcia kontaktowego – wybiera wtedy krótkie, jednoręczne ostrze.
Plecak przechowywaniaZaklęty
Plecak bez dna. Potrafi pomieścić nieskończoną ilość przedmiotów, ma jednak ograniczenie co do ich wielkości - aby móc do niego cokolwiek schować, musi się dać to wcisnąć przez główną kieszeń.
Złota mizerykordia pokryta runamiZaklęty
Znaleziona w Dolinie Umarłych podczas walk z ożywionymi. Czuć od niej energię i moc magiczną. Jej moc odstrasza i osłabia demony oraz inne siły pochodzenia piekielnego, rany nią zadane na przeciwnikach z Otchłani goją się kilkanaście razy dłużej, są poważniejsze i zatruwają wroga.
MinasBaśniowy
Roślina, po której zjedzeniu można oddychać pod wodą. Kai zawsze ma przy sobie jej trzy listki, co pozwala na trzykrotne skorzystanie z niej. Dodatkowo elf wie, jak z jednego listka wyhodować całą nową roślinę po kilku tygodniach.
Pierścień ze smoczą łuskąBaśniowy
Pierścień odnaleziony podczas pierwszej misji w oddziałach elfickiej armii. Po zbadaniu jego właściwości okazało się, że chroni użytkownika przed jego największym lękiem.

Charakter

Chłopak, choć jest zaradny i sprytny, nie kontroluje swoich uczuć, często je wyolbrzymia i upowszechnia. Jest bardzo empatyczny i burzliwy, nie trudno wyprowadzić go z równowagi i zdenerwować. Z tego powodu ma niewielu przyjaciół. W złości zaś prawie wcale się nie kontroluje i staje się nieprzewidywalny. Poza tym Kay'en jest dobrym chłopakiem. Niegdyś bardzo ważna dla niego była czystość krwi, bowiem uważał się za pełnoprawnego elfa. Wszystko jednak się zmieniło, gdy ojciec wyjawił mu wiedzę o matce. Znienawidził wtedy swoich najbliższych, całą wioskę i przyjaciół. Nietrudno zdobyć zaufanie Kaia, jest on dość łatwowierny, naiwny, czasem wręcz kolokwialnie. Nie lubi, gdy silniejsi krzywdzą słabszych, dlatego bezinteresownie staje w ich obronie. Jego lękiem nieustannie są smoki, dzięki pierścieniowi jego strach jest jednak zmniejszony. Zakochany po długie uszy w elfce Katherine – to dla niej motywuje wszystkie swoje działania, robi co tylko w jego mocy, by spędzić z nią jak najwięcej czasu. Poza tym jest również nieustraszony. Przeżył wiele, włącznie z załamaniem. Gotowy był na śmierć, której wręcz chciał się dobrowolnie oddać – stracił wtedy ukochaną, przyjaciela, szczęście i sens, to po co mu było życie. Szybko jednak zbudził się z tego mrocznego transu, gdy dotarła do niego wiadomość, iż Katherine wciąż żyje. Od tamtej pory walczy, aby móc się z nią spotkać. Pragnie tylko jednego – spokoju. Szczęścia wraz z kobietą swojego życia oraz świętego spokoju, kresu przygód i tułaczki.

Wygląd

Wygląd Kay’ena nie odbiega znacząco od stereotypowego elfa. Wysoki, o pociągłej, delikatnie rysowanej twarzy, z nieco zadartym nosem, ostro zakończonym podbródkiem i soczyście zielonymi oczami uchodzi za osobę przystojną. Jasna cera wydaje się niemal przeźroczysta, niby nigdy nie doznała kontaktu ze słońcem, co jest oczywiście kłamstwem, bowiem elf zmuszony jest do długich i męczących podróży. Nie mierzy sobie zapierających dech w piersiach rozmiarów, ma nieco powyżej sześciu stóp (około 1,80 metra). Oczywiste jest, że ma długie spiczaste uszy, nawet mimo swojej nieczystości krwi. Za odzienie przybrał starą, nieco zużytą zbroję dywizji łuczniczej wojsk elfickich, która okazuje się dosyć trwałym i nieniszczącym się pancerzem przed atakami, a narzuca na to ciemnozielony płaszcz z głębokim kapturem. Peleryna ta doskonale chroni przed chłodem, deszczem, jak i wzrokiem niepożądanych przechodniów. Rozpoznać go można również po białym łuku ze złotą cięciwą na plecach. Chód tego łucznika wyraźnie nie pasuje do jego rasy: zamiast nosić się szlachetnie i dumnie, on raczej zachowuje się jak skrytobójca lub inny rzezimieszek – chodzi cicho, delikatnie stąpając po gruncie, jakby się ukrywał, nie garbi się jednak, a porusza się wyprostowany, choć skryty pod cieniem kaptura. Rzadko się wypowiada wśród nieznajomych, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Kiedyś mówił dużo, był rozgadany, czasem wręcz do bólu. Po ostatnich wydarzeniach, zwłaszcza ucieczce i śmierci Kiera, umilkł i wypowiada się tylko, gdy to konieczne. Nawet wtedy jego głos jest niski, wyraźnie artykułuje każdą sylabę, ale mówi bardzo szybko. Kiedyś miał długie, jasne blond włosy, w kolorze dojrzałego zboża, mieszanka złota pszenicy i słońca. Całkiem niedawno zaś je ściął na krótkiego jeżyka. Jego dłonie wyraźnie przypominają ręce osoby posługującej się łukiem, która ma bardzo często pomiędzy palcami cięciwę – są długie, młotowate i po prostu nieatrakcyjne.

Historia

…::Młodość::…
Przyszedł na świat z mieszanego małżeństwa – ojciec był elfem, zaś matka człowiekiem. Rodzicielka umarła podczas porodu, dlatego mężczyzna musiał wychować syna samodzielnie. Ukrył przed nim prawdę o jego połowicznym pochodzeniu, bowiem Kai od zawsze wyglądał niczym pełnoprawny długouszny, a później nawet nieco gardził pradawnymi nieczystej krwi. Był to spory błąd wychowawczy, który miał umożliwić zebranie plonu dopiero za wiele lat. Tymczasem już od małego Kay’en uczony był wszystkich podstawowych dziedzin, wraz z wieloma rówieśnikami uczęszczał do kobiety o przydomku „Serce”, która to pracowała jako nauczycielka dla najmłodszych. Umiejętnie przekazała ona swoją wiedzę na tematy takie jak matematyka, zielarstwo, podstawy magii. Syn Ca’nona nie był wybitną jednostką, uczył się miernie, choć robił to z ogromnym wkładem i systematycznością. Na zajęciach talentów szybko odkryto jego zdolności i predyspozycje do łucznictwa: wprawną rękę, celne oko, czułe zmysły. Decyzja została podjęta. Kai miał został żołnierzem.

…::Wojsko::…
W jednostce elfickiej Straży – elitarnym ugrupowaniu łuczniczym – spędził większość swojego życia. Pod wymagającym okiem instruktorów, dowódców i nauczycieli kontynuował naukę ogólnych dziedzin, choć największy nacisk spoczywał na zajęciach strzelectwa, musztry, ćwiczeniach cielesnych oraz psychicznych. Długie przebieżki, setki ćwiczeń oraz ciężkie warunki miały zahartować przyszłych wojowników. Kai nie był wyjątkiem. Trzymał się raczej na uboczu, nie nawiązywał z nikim bliższych kontaktów, choć styczność z innymi żołnierzami miał często i szybko zaplatał z innymi nici znajomości. Całego siebie poświęcał na ćwiczenia, nauki i rozwój umiejętności. Miał jasne ambicje: awansować aż do najwyższej możliwej rangi. Wiedział, że mógłby być dobrym dowódcą, niestety nie miało mu być to dane.

…::Misja::…
Po niemal stu latach treningów wszyscy kadeci zostali oficjalnie zaprzęgnięci do wojska. Dostali prawdziwe mundury, broń, odznaki, rangi. Elfy, które pomyślnie przeszły szkolenie stworzyły kompanię. Ponieważ wszyscy byli w podobnym wieku, tak samo dobrze znali panią Serce, tak więc postanowili nazwać na jej cześć brygadę. Tak oto tuż po przyjęciu inauguracyjnym ugrupowanie „Serce” zostało zwołane do rozpoczęcia pierwszej w ich życiu misji. Byli zgrani, dobrze przygotowani, rozumieli się świetnie nawet bez słów, rozkazy dostawały się nawet do najtrudniej dostępnych miejsc. Zawsze sobie potrafili poradzić. Było ich w sumie dwadzieścia troje, w tym jedna kobieta – dowódca. To ona dostała rozkazy, które przekazała swoim podwładnym. Tak oto rozpoczęli prawdziwą pracę i prawdziwą walkę.

…::Błahostka::…
Zadanie polegało na eskorcie jednego z urzędników do innej wioski. Klasa zagrożenia głosiła „A”, czyli misja wyjątkowo pokojowa i bezpieczna. Każdy znał swoje zadanie w ekipie, każdy miał swoje rozkazy, do których przystąpienia przystąpił. Podobnie Kay’en, który ze swoim łukiem z białego drewna i złotą cięciwą z grzywy jednorożca podróżował kilkaset stóp od samego traktu, w lesie, wraz z panią generał. Był lubiany, szanowany, już teraz miał swoją niemałą pozycję w hierarchii. Po tej misji mógł nawet dostać kolejny awans, co była dla Kaia spełnieniem marzeń. Skupiał się jednak na zadaniu.

…::Pogrom::…
Kompania została jednak zaatakowana. Brutalnie. Nagle. Spomiędzy drzew spadła niczym grad z nieba cała zgraja zakapturzonych, mrocznych postaci. Pani dowódca syknęła jedynie „Mroczne Elfy”, widząc, jak te wykonują masakrę na niemal całym, niespodziewającym się niczego oddziale. Oboje ruszyli biegiem do karawany. Mieli swoje zadanie, swoją misję, jasno określony cel. Zabrać stąd polityka. Doprowadzić go do punktu odbioru, do końca wyprawy. Dla Łucznika niezrozumiałe było tylko, że musi pozostawić swoich towarzyszy broni na pastwę bandytów. Niemniej rozkaz był zobowiązujący. Wraz z Shevarną – takie imię nosiła przełożona Kay’ena – odbili osobistość i ruszyli pędem przed siebie. Zostawili przyjaciół, znajomych, mając jedynie nadzieję, że sobie poradzą. Klasa niebezpieczeństwa „A” nagle zmieniła się na „E”, czyli najwyższą! Jak do tego można było dopuścić?!

…::Powrót::…
Misja została wykonana, nagroda odebrana, urzędnik dotarł cały i zdrowy na czas. Na Kay’ena i panią generał czekały laury triumfalne w ich wiosce. Jednak im nie spieszyło się do bram, a do pola bitwy, z której zmuszeni byli uciekać. Zastali tam jedynie pobojowisko. Totalny chaos ciał, krwi, kurzu. Nie znaleźli żadnego przeciwnika, czyli albo wygrali bez żadnych własnych strat, albo zabrali ciała poległych. Za to dwadzieścia jeden trupów kompani „Serce” lśniło szkarłatem przy zachodzie słońca. Jak to się mogło stać? Tak szybko… nie zdążyli nawet dobrze przygotować się do walki. Sam Kai nie potrafił sobie przypomnieć ani jednej wypuszczonej strzały, ani jednego zabitego wroga. I choć wiedział, że musiał strzelać, bowiem jego kołczan był w połowie pusty, za żadne skarby nie pamiętał samej potyczki. Tylko czas, kiedy już uciekali. Zdecydowali zabrać poległych do domu, aby ich tam pochować. Naprawili uszkodzony powóz urzędnika. Pozostawili go tu, aby szybciej się przemieszczać. Wszak dwa konie dla trzech osób to wystarczająco, a cała kareta tylko by spowalniała uciekających, zwiększając szanse pościgu. Teraz stał tutaj, zniszczony, wymagający trochę pracy. Następnego ranka przystąpili do ładowania pokonanych na deski pojazdu. Kay’en, podczas przeszukiwania pogorzeliska, natrafił na niesamowicie piękny pierścień. Początkowo chciał go przekazać Shevarnie, ale doskonale wiedział, jak zareaguje pani generał na jakiekolwiek zaloty. Schował więc go do torby i kontynuował pracę. Niedługo później wrócili do wioski. Witano ich niczym zwycięzców, choć to była ogromna porażka. Radowano się świetnie wykonaną misją, ale tylko Ka’yen i Shevarna czuli wyrzuty sumienia. Oboje zamknęli się w swoich własnych domach, nie utrzymując kontaktów nawet z rodziną. Niedługo potem dowódczyni brygady „Serce” popełniła samobójstwo we własnym mieszkaniu. Kaiem też miotały wyrzuty sumienia. Mógł wrócić. Pomóc. Czemu to akurat on musiał jako jedyny przeżyć? Nie rozumiał tego.

…::Ucieczka::…
Ogłoszono, że Łucznik Ca’non zostanie głównodowodzącym nowej brygady. Już szykowano mu uroczystość, na której miał dostać tak wymarzony awans. Ale Zielonooki nie chciał, aby kosztem swoich towarzyszy jemu się powodziło. Ojciec nie potrafił przemówić synowi do rozsądku. Mijały kolejne dni, kiedy elf nic nie jadł, żył o samej wodzie, nie wychodził z pokoju. Awans anulowano, zawieszono go, pogłoski mówiły o zabraniu odznaki i munduru. Jakby tego było mało, rodziciel powiedział mu od lat skrywaną tajemnicę o jego matce. To była kropla goryczy, która przelała kielich. Kai pamiętał doskonale, że jego ojciec również był w wojsku. W ich rodzinie przekazywany był wyjątkowy oręż, który starszy Ca’non przechowywał ukryty na strychu. Pewnej nocy Łucznik się tam wślizgnął, zabrał Kastrala, swój wyjątkowy mundur wojskowy, będący jednocześnie magicznym pancerzem, i po prostu uciekł. Nie chciał żyć z hańbą na twarzy, bo pozostawił przyjaciół w walce. Nawet, jeśli usprawiedliwiały go przed opinią publiczną rozkazy, przed jego własnym sumieniem nie usprawiedliwiało go nic. Uciekł i nigdy nie zamierza wracać.

…::Tułaczka::…
Miotany uczuciami, sumieniem, goryczą i wiatrem wędrował od wioski do wioski, od drzewa do drzewa, utrzymując się dzięki polowaniom na dzikie zwierzęta i bliskości wielu krystalicznych rzek i strumyków. Zapuścił się, choć nieco zmężniał, nabrał sił witalnych. Wielodniowa głodówka pozostała w niepamięci, jego organizm wrócił do wojskowej wprawy. Tylko umysł pozostawał przytłumiony, przygaszony, jakby odległy cień otulał całunem jego myśli. W ten oto sposób trafił do Centralnej Alaranii, gdzie wreszcie mógł zapomnieć o przeszłości. Mógł pozostać tu anonimowy. Postanowił jednak nie nawiązywać z nikim żadnych kontaktów, twierdził bowiem, że ściąga na wszystkich nieszczęścia, z których samemu wychodzi bez szwanku, w przeciwieństwie do towarzyszy. Na targu na szlaku Zielonym zakupił za wszystkie pieniądze Kiera: mądrego ogiera, z rodu koni kawalerii elfickiej. Był silny, dobrze zbudowany, o ciemnej, brunatnej sierści i inteligentnym spojrzeniu. Stał się on jedynym przyjacielem Łucznika. Od tej pory wędrowali wspólnie.

…::Przyjaciel::…
- Nie słyszałeś? Coś do ciebie mówiłem! - zdawał się krzyczeć ktoś jakby przez mgłę. Dopiero mocne uderzenie w szczękę z prawego sierpowego wybudziło Kaia z zamyślenia. Spojrzał wrogowi w oczy, wzrokiem tak przenikliwym i przesiąkniętym wściekłością, że niejeden wilk by mu pozazdrościł.
- A ja, skoro się nie odzywam, uważam, że nie jesteś wart odpowiedzi, kmiocie! - odpyskował elf, plując rozmówcy w twarz. Nie był to raczej zbyt przemyślany czyn, zwłaszcza, że siedział w ciemnym pokoju związany i rozbrojony. Dookoła niego było może z pięciu osobników różnej rasy i krzepy. Tak, to na pewno są grabieżcy...
- Pożałujesz tego!!! - krzyknął gruby głos, a Kai usłyszał dźwięk wyjmowanego z pochwy ostrza. Doskonale, na to właśnie czekał! Przeciwnik wziął długi zamach sponad głowy, na tyle długi, iż Kai zdążył obrócić się z krzesłem i pochylić tak, aby ostrze rozcięło sznur blokujący mu ruchy. Ciach! I udało się!
Zielonooki nabrał rotacji w taki sposób, iż z rozmachem kopnął w twarz przeciwnika, zaś ten zakołował się, upuszczając swój miecz. Kai szybkim ruchem chwycił go w powietrzu. Już jest uzbrojony. Jednak tego ruchu również nie przemyślał. Wnet czterech pozostałych rzuciło się z odsieczą! I nagle...! Światło zostało zapalone i w drzwiach stanął dawny przyjaciel Zielonookiego z czasów akademii! W trzech cięciach położył wszystkich obecnych wrogów, następnie rzucił do Kaia torbę i krzyknął:
- Uciekaj!
Długo-uszny nawet nie pomyślał, co robi, po prostu rzucił się szybkim krokiem do drzwi, a następnie sprintem wybiegł z budynku na ruchliwą ulicę. Zaraz za nim wybiegł jego przyjaciel. Elf zamierzał za nim podążyć, biegł długo, lecz niestety znajomy z akademii szybko zniknął Kaiowi z oczu. Skąd się on tu wziął?! Jak znalazł Kaia?! Skąd wiedział, że ten ma kłopoty?! Co się w ogóle stało dzisiejszej nocy?! Jakim cudem ktoś jeszcze z kompanii „Serce” przeżył?! Przecież doskonale pamiętał, jak zimne już ciało tego mężnego chłopaka ładował na wóz! Tyle pytań, żadnej odpowiedzi... Od tamtej pory Blondyn wciąż poszukuje swojego wybawiciela, chcąc znaleźć informacje i rozwiązać nurtujące go pytania.

…::Alarania::…
Kai nie zdołał już od wielu dni odnaleźć śladów swojego przyjaciela. Nadal nie rozumiał, co się stało. Miał zanik pamięci z ostatnich wydarzeń, nie miał pojęcia, jak trafił w ręce bandytów. Teraz jednak nie było to zbyt ważne. Żył, był cały i czuł się świetnie.

Nie wiedział jeszcze, że tuż u progu jego życia stoją potężne uczucia: przyjaźń, bowiem poznał Upadłego Anioła Rotohusa, z którym, ramię w ramię, przeżył wiele bitew, oraz zakochanie, bowiem miał spotkać wybrankę swego serca. Dolina Umarłych nie jest gościnnym miejscem, ale ta para efla i piekielnego tworzyła świetnie zgrany duet. W tych samych okolicach natrafił na piękną kobietę o migdałowych oczach i złotych lokach. Elfka Katherine, ogromna miłość, tak silna, że nawet śmierć nie mogła ich rozdzielić. Kai już raz stoczył wszak walkę o życie swojej ukochanej. Zdobycie artefaktu o tajemniczej nazwie Łza Demona oraz wyjątkowego ziela uratowało Kath, jednak spowodowało u niej zanik pamięci. Pod nieobecność długousznego opuściła ona kryjówkę. Od tamtej pory Kay’en tułał się po miastach, szukając, choć wzmianki o zaginionej kobiecie. Wreszcie trafił na ślad, który prowadził do Klasztoru Mrocznych Sekretów…

Towarzysz

Imię:Kier
Gatunek:Koń armii leśnych elfów
Płeć:Samiec
Wiek:4 lat

Kier był wyjątkowym koniem hodowanym w specjalnych stajniach wyłącznie w wioskach Leśnych Elfów. Kay’en spotkał go na jednym z czarnych rynków, gdzie miał zostać sprzedany „na lewo”. Pomiędzy tą dwójką nawiązała się głęboka nić zrozumienia, która szybko rozrosła się do pajęczyny przyjaźni. Ciemnego ubarwienia sierść i bardzo mądre spojrzenie tego wierzchowca zawsze towarzyszyła długousznemu w podróżach, potyczkach i radościach. Pewnego dnia jednak, podczas pościgu, Kier został ranny. Zasłonił potem swoim własnym ciałem Kaia, ratując go w ten sposób. Koń nie przeżył tamtej pogoni, zaś elf doskonale zapamiętał, kto zasługuje za ten czyn na śmierć.

Kier niestety nie żyje.
  • Najnowsze posty napisane przez: Kai
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data