Oglądasz profil – Yvia

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Yvianella Muile / Yvia Rzezimieszek
Rasa:
Lodowy elf
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
170 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Okrywająca postać emanacja wygląda jak góra lodowa, przybierając stożkowaty kształt. Jej idealnie gładka, twarda powierzchnia zakończona jest ostrym czubkiem, pod dotykiem gnie się jednak posłusznie, niczym świeży śnieg. Ametystowa poświata nie jest zbyt silna, raczej wypada blado w porównaniu z intensywnością kolorów, pokrywających emanację. Niczym malowane pędzlem, zamaszyste żelazne smugi pokrywają niemal całą jej powierzchnię na zmianę z pasmami cyny. Na to ktoś chlapnął porządnie srebrną farbą, pozostawiając mnogość plam tego koloru. Wszystko to wygląda pięknie, a bijący od aury chłód jest o tyle bardziej wyczuwalny, iż emanacja nawet pachnie mrozem. Słaba woń lasu przykryta jest mroźnym zapachem zimy, śniegu i chłodnego wiatru. Do ust wdziera się łagodny, ale nieprzyjemny gorzko-słony smak, który zlepia wargi niemiłosiernie. Wówczas również zaczynają docierać dźwięki. Najpierw jest to zmysłowy szept, który razem z uczuciem podniecenia, przyspiesza bicie serca. Za chwilę jednak serce tłucze się ze strachu, gdy szept ten przechodzi w zawodzenie upiorów i krzyki agonii. Poczucie straty niweluje dopiero spokojna, głęboka melodia, łagodząca zmysły i obiecująca odkrycie czegoś nowego.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Yvia
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Yvia

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
7
Rejestracja:
7 lat temu
Ostatnio aktywny:
3 lat temu
Liczba postów:
34
(0.04% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Elisia
(Posty: 6 / 17.65% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Centrum miasta] Cisza przed burzą
(Posty: 6 / 17.65% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, wytrwały, odporny
Zwinność:zręczny, szybki, precyzyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, dobry słuch, czuły zmysł magiczny
Umysł:błyskotliwy, b. silna wola
Prezencja:piękny, godny, charyzmatyczny

Umiejętności

EtykietaBiegły
Jako niegdyś z córa z królewskiego rodu dane jej było zapoznać się z etykietą.
TaniecOpanowany
Jakieś tańce bardziej dostojne jeszcze pamięta.
JeździectwoBiegły
Koń do ucieczki, a kierowanie saniami napędzanymi przez psy nie było jej obce.
PolitykaOpanowany
Córa króla w końcu...
StrategiaOpanowany
Dobrze coś tam wymyślić umie.
TaktykaPodstawowy
Podobnie jak w przypadku strategii.
SztukaOpanowany
Jako czystej krwi księżniczka musiała zapoznać się także z wszelaką sztuką, chociaż obecnie kompletnie porzcuiła tego typu tematykę.
Walka mieczemMistrz
Lubuje się w mieczach dwuręcznych, ale jednoręczny z braku laku też może być.
SztyletowanieBiegły
Skuteczne zabijanie.
AnatomiaBiegły
Trzeba wiedzieć gdzie ciąć by szybko zabić.
Sporządzanie truciznOpanowany
Sporządzić coś tam umie dobrego by kogoś ukoić na wieki wieków,a otruć też się łąatwo nie da.
UnikiBiegły
Jak i walczyć mieczem umie, sztyletem machnąć to i sama musi się dobrze uchronić przed atakiem.
SkrytobójstwoOpanowany
Woli zabijać na bezczela, ale czasem trzeba się pofatygować i z ukrycia zabijać.
Otwieranie zamkówOpanowany
A bo to niejedne drzwi się otwierało... Profesja tego wymaga!
Skradanie sięBiegły
Cichuteńka jak mysz pod miotłą i elf lodowy wśród śniegu.
SzpiegostwoOpanowany
Tutaj coś niechcący usłyszeć, tam coś podsłuchać, gdzieś uwieść i zagadka rozwiązana.
SzulerstwoOpanowany
Czasem trza trochę kitu nawciskać.
Zastawianie pułapekOpanowany
Jakoś zbója chwycić trzeba!
ZielarstwoOpanowany
Wkraczając do Alaranii musiała co nieco wiedzieć czym się nie struć, a do sporządzania trucizn tez przydatna wiedza.
BotanikaOpanowany
Podobnie jak powyżej.
Pismo runiczneOpanowany
Przebywanie z czarodziejami coś tam dało.
Wiedza o duchachBiegły
Główny kłopot, o którym wiedzę szybko zdobyła.
TropienieBiegły
Wytropić kogoś lub coś lub ducha doskonale umie.
WspinaczkaOpanowany
Elf lodowy zobowiązuje, ale i też praca.

Cechy Specjalne

CzuwanieKlątwa
Yvia nigdy nie śpi. Wkracza pełną świadomością w krainę snów. Podróżuje po niej i odszukuje dusz uwolnionych wojowników. Szuka śladów oraz wszelkich podpowiedzi, które nakierują ją na danego ducha. W ten sposób odnajduje je i likwiduje w realnym świecie, by zdjąć klątwę (z siebie czy tez jej rodu – tego nie wie). Elfka nie potrzebuje snu, a formę wypoczynku dla jej organizmu stanowią podróże po snach. W zależności jednak od obecnego stanu (głównie psychicznego) i siły woli, Yvia może zostać w nim uwięziona – jeżeli okaże się być słaba. Będąc silną osobowością obecnie jej to nie grozi. Ba! Podczas czuwania słyszy wszystkie dźwięki wokół z realnego świata i potrafi szybko wyjść ze świata snów. Ta cecha specjalna pozwala jej także podróżować między snami innych istot. Nie tylko tych bardziej inteligentnych, jak np. elfy, smoki, ale także nawiedza sny zwierząt czy też roślin. Praca ta jest więc na swój sposób żmudna. W każdej wolnej chwili, gdy Yvia przymyka oczy, stara się wędrować po czyiś wyobrażeniach, ale głównie interesuje się tymi silniejszymi emanacjami. To właśnie w nich duchy pozostawiają po sobie ślad.
Klątwa duszKlątwa
Na ród Muile spadła okrutna klątwa, na temat której Yvia posiada niejasne informacje. Język, jakim posługiwał się autor księgi, jest starszy od samego Prasmoka – tak żartobliwie mówi o tym Yvia. Niemniej jednak, najemniczka snuje więcej domysłów niż posiada jasnych faktów. Każda ofiara zachłanności jej brata przeżyła przeraźliwy moment, jakoby przejścia i stania się zniewolonym. Yvia zdołała go przeżyć, jednak jak się okazało w trakcie podróży po lepsze jutro, nie wszyscy muszą, czego przykładem stała się Enebir. Z księgi wynika również, że tylko jej rodzina winna być nią obciążona, ale ile w tym prawdy… Enebir nie należała do rodziny królewskiej więc jest to pewien płomyk nadziei na to, że po snach kroczą także rodowici mieszkańcy zniszczonego królestwa. Z przetłumaczonych słów wynika, że aby uwolnić się od klątwy należy zgładzić wszystkie dusze, które wydostały się z Jeziora Dusz. Klątwa również przyczynia się do niemożności snu, a czuwania [Cecha specjalna: Czuwanie] i wędrowaniu po snach w poszukiwaniu wskazówek do odnalezienia dusz wojowników. Na twarzach osób obciążonych nieszczęściem ujawnia się tatuaż o różnorodnych kształcie, który obejmuje bardzo dużą część twarzy, u innych może obejmować także większość ciała.
Cechy rasoweZaleta
Niewrażliwość na zimno. Widzenie w słabym świetle.

Magia: Intuicyjna

EmocjiMistrz
DuchaAdept
UmysłuNowicjusz
ŚmierciNowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Elfkę można podzielić na dwie odrębne osobowości. Yvianellę Muile, która kiedyś istniała – zimna, zdystansowana, chłodna kobieta o bardzo twardym usposobieniu, wielokrotnie porównywana do lodowych gór oraz Yvię – najemniczkę pogodzoną z własnym losem. Zyskała pewien dystans do swojej przeszłości. Ma świadomość tego, że utraciła wszystko. Przede wszystkim całe swoje królestwo. Współpraca z najemnikami nauczyła ją rozmawiać z każdym, a zarazem nikogo się nie bać. Nawiązała wiele kontaktów, mniej lub bardziej przyjaznych, ale na pewno korzystnych. Chwyta się raczej każdej roboty, chociaż stara się unikać zlecenia zabicia wskazanej osoby. Nie ze względu na sumienie, ale jeżeli dana osoba wydaje się jej nieszkodliwa to nie widzi sensu w brudzeniu sobie rąk. Woli polować na grube ryby, choć i od nich stroni, chyba, że głód i brak pieniędzy ją przyciśnie. Zawsze sprawdza swoich zleceniodawców, upewnia się czy jest to gra warta świeczki. Wywalczyła sobie możność odmówienia zlecenia, zapracowała na pewien prestiż na czarnym rynku, dlatego też nie może skarżyć się na nudę. Z zaś ofiarami obsługuje się różnie. Jak trzeba kogoś uwieść, to czemu by nie. Może czasem kończy się całkiem miłą przygodą w łóżku, ale nigdy nie jest tak, że to Yvia się o kogoś stara. Oj nie! Kobieta z pewnością nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jeżeli kuszenie się nie udaje to przecież wystarczy poderżnąć gardło w odpowiednim momencie i po sprawie. Yvia pod tym względem wyróżnia się wśród innych kobiet, najemniczek. Jeżeli się jej coś nie udaje to załatwia to krótko. Łatwo więc wywnioskować, że jest osobą bardzo dumną, porażkę omija szerokim łukiem i choć umie się z nią pogodzić, to nigdy nie przyznaje się do niej na głos. Wbrew wszystkiemu, rzadko zdarza się by elfka kogoś poniżała, a już z pewnością nikomu nie udało się jej poniżyć. Mimo profesji jest osobą bardzo szlachetną. Honorową, trochę nieustępliwą, chodzi własnymi ścieżkami – wyczuć można w niej dorosłość i dojrzałość, co kłóci się z młodzieńczą twarzą elfki.

Jest z pewnością personą o silnej osobowości, bo właśnie taka musi być. Inaczej pochłonęłaby ją klątwa, o której nikomu nie mówi. Jedynie jej banda wie, że miewa problemy ze snami, ale na czym one dokładnie polegają, tego już nie wiedzą. Stąd też można uznać, że Yvia nie za bardzo umie obsługiwać się uczuciami. Nie potrafi dzielić się problemami z innymi (będące na płaszczyźnie emocjonalnej), a to sprawia, że również jakoś w ogóle nie mówi o sobie samej. Owszem, potrafi dużo mówić oraz długo rozmawiać, i to całkiem ciekawie, ale wypowiedzenie czegoś na temat tego jaka czuję się w środku graniczy z cudem. Elfka nie cofa się do przeszłości. Wybudowała w sobie pewną blokadę na to, co było, co pomogło jej się odnaleźć w obecnym świecie i w obecnej sytuacji. Śmiało można rzecz, że to gwiazda, która spadła z nieba i na nowo próbuje zabłysnąć.
Yvia potrafi się kłócić, ale woli stosować raczej swoją naturalną zdolność do obojętnego sumowania rozmówcy. Zdecydowanie częściej odchodzi niż ciągnie temat dalej, a skoro już mowa o odchodzeniu i przychodzeniu… Yvia szybko pojawia i znika z czyjegoś życia bez pożegnania. Nigdy z nikim na poważnie się nie związała, bo jakoś jej to do życia nie było potrzebne. Poza tym, odrzucając od siebie wszelaką świadomość uczuć trudno się zakochać. Umie się za to przyjaźnić i tworzyć trwałe więzy pod tym względem. Jest wierna, lojalna i bliskim osobom umie pomóc bez opłaty. W zależności od tego kogo spotka na swojej drodze, jest w stanie czasem pomóc bezinteresownie – tak samo, jak zrobili to Enebir i Hene. Sami wiecie. Różnie to bywa. Zależy od chęci i czasu. Mimo wielu zmian w życiu oraz charakterze Yvi, jedna cecha pozostała z nią na zawsze. Wzbudzanie szacunku. Szybko zyskuje respekt, samą swoją postawą, czy też ruchami, gdzieś z tyłu głowy ciągle ma świadomość bycia kimś znaczącym. Nie pozwala sobie siebie obrażać i zdecydowanie otaczające ją osoby to odczuwają. Białowłosa należy do kobiet niebezpiecznych, o czym należy zawsze pamiętać..

Wygląd

Yvianella, jak przystało na jej pochodzenie, jest raczej wysoką kobietą. Wzrostem sięga 173 cm, ale nie wykazuje nadmiernie chudej sylwetki. Ciało kobiety jest dobrze rozbudowane, ale też nie przesadzone jeżeli chodzi o widoczność mięśni. Ma mocne wcięcie w talii, co optycznie poszerza jej biodra. W komplecie charakteryzuje się równo rozstawionymi, kościstymi barkami, co w efekcie sprawia, że ciało elfki kreuję się na kształt klepsydry. Średniej wielkości piersi podkreślają zazwyczaj przylegające do ciała ubrania. Yvia nie bawi się w sukienki czy luźne koszulki. Zdecydowanie woli, gdy wszystko ma swoje miejsce, stąd też widzieć ją można głównie w spodniach, tunice i mocno zawiązanymi elementami skórzanymi. Na plecach dźwiga ciężki miecz w pochwie wykonanej ze skóry niedźwiedzia – robiona specjalnie na zamówienie, by nie obcierała za mocno pleców. Ciężar ten jednak wydaje się dla Yvii niczym wielkim, od niemalże stu lat taka broń wszak jej towarzyszy. Podczas pracy nosi się zawsze na czarno, a poza wykonywaniem czarnej roboty nie przykłada zbyt dużej uwagi do kolorów, chyba, że ma jakieś większe wyjście. Cechą charakterystyczną są u niej rękawiczki. Prawie nigdy nie odsłania swoich dłoni, nie z powodu kompleksu, a dla zachowania odrobinę królewskiego szyku. Najbardziej lubi oczywiście białe, ale podczas wspinania się po budynkach w ciemną noc raczej z tego koloru rezygnuje.

Skóra Yvii bije tajemniczą aurą. Wielu mężczyzn, a nawet i kobiet, intryguje to przedziwne uczucie, którego nikt źródła jeszcze nie odnalazł. Czuć bowiem od niej delikatny, a zarazem niebywale przyjemny chłód, który w pewien sposób przynosi ukojenie. Jej skóra ma barwę nieśmiałego różu, co mocno podkreślają śnieżnobiałe włosy zakrywające swoją długością piersi. Są bardzo gęste, ale raczej cienkie. Zazwyczaj związuje je w niską kitkę, a kilka kosmyków uwalnia się z pułapki rzemyków, które uparcie spływają na twarz elfki. Często przykrywają czarny tatuaż widniejący po prawej stronie jej oblicza. Bliżej nieokreślone, czarne wzory nadają lodowej elfce charakteru najemnika, który przeżył swoje lata i ma pełen bagaż doświadczeń. Spiczaste i ostro zakończone uszy delikatnie tylko odstają poza białą linię włosów, ale Yvia stara się je uklepać wraz z kitką.
Ma wklęsły, wąski nos oraz usta w kolorze brzoskwini,o raczej bogatej objętości. W komponent wpisują się również ciemne brwi mające wąski, lecz łagodnym łuk. Niegdyś przenikliwie zielone oczy obecnie charakteryzują się jasno-fiołkową barwą, a ich kształt zdecydowanie należy określić słowem migdałków.
Yvianella chodzi raczej z wyuczonym drygiem, który sprawia by biodra mocniej się kołysały. Gdy staje, to zazwyczaj opiera ciężar ciała na jednej nodze tak, aby jeszcze mocniej uwydatnić swój atut – czyli wcięcie w biodrach. Jest nonszalancka, pewna siebie, co łatwo odczytać z jej mowy ciała. Mimo wszystko, wykazuje pewne niuanse w ruchach wskazujące na arystokratyczne pochodzenie, choć wówczas Yvianella tłumaczy się, że bywała wielokrotnie na dworach z racji przyjmowanych zleceń. Głos ma bardzo twardy, zdecydowany, aczkolwiek wciąż pozostaje bardzo melodyjny i na swój sposób łagodny i kuszący.

Historia

Ród Muile niegdyś żył w pokoju. Każdej nocy mogli oni w pełni bezpieczeństwa zmrużyć oko i płynnie przejść do krainy snów. Wówczas brzmiało to zupełnie inaczej, nie tak dosłownie, jednakże wszystko po kolei.
Zamieszkiwali oni daleką północ Alaranii, na schyłku Gór Thargorn oraz Lodowego Pustkowia, gdzie teraz pozostały jedynie szczątki w postaci dryfujących lodowców. To właśnie wśród owych lodowców znajdowało się potężne, chociaż wciąż jeszcze nie tak wielkie królestwo. Mroźne konstrukcje były osadzone dosyć blisko siebie, lecz z należytym dystansem tak, by nie narażać się na wpuszczenie zbyt mocnego wiatru i tak, by nie powstało zbyt duże ciepło, bowiem grozić to mogło zawaleniem się niektórych budowli. Pewne części królestwa zbudowane były z wszechobecnego kamienia niewysokich gór, których pasmo swe rozpoczynało w zasięgu wzroku. Wciąż jednak dominowała tam mroźna i lodowa atmosfera.
Istniała także legenda na temat tychże ziem. Wieść głosiła, że gdzieś pod lodowymi płytami odnaleźć można artefakt, który czynił właściciela niepokonanym. Oczywiście była to tylko jedna z wielu ludowych opowieści... która okazała się niemalże do cna prawdziwa.
W rodzie Muile zrodził się niejeden syn, lecz jeden z nich pragnął siły, której nie miał. Silnego głosu, którego mu brakowało. Respektu, jaki posiadał wyłącznie z tytułu i grzeczności. Artefakt więc wydawał się być idealnym wyjściem z sytuacji, ale o swoich planach jeszcze przez długi, długi czas nie opowiadał. Musiał nabrać odpowiedniego doświadczenia oraz zyskać wiedzę by być zdolnym do zdobycia magicznego przedmiotu. Całą tę sytuację podsycał fakt, że ów królewicz, kolejny syn rodu Muile, nie miał szans na zdobycie korony. Pozostała mu więc błyskotliwość, inteligencja oraz siła... której zdecydowanie mu brakowało, a którą miał zdobyć. Chuderlawy, cienki i długi, kto by chciał takiego króla?
W tym czasie na świat przyszła także córka. Para królewska długo walczyła o kolejne dziecię, a szczególnie trzymali kciuki za dziewczynkę. Ich modły w stronę Prasmoka zrodziły się w postaci białowłosej córy o zielonych oczach. Piękna była to panna, która rosła i przyjmowała swoje obowiązki bez najmniejszego sprzeciwu. Lata sprawiły, że wyrosła na bardzo dumną oraz elokwentną kobietę. Wówczas jeszcze nie za bardzo tykała się broni. Wolała działać umysłem, zajmować się dworem od strony bardziej wewnętrznej niż zewnętrznej, ale by nie zepsuć swojego wizerunku idealnej księżnej zdecydowała się pobierać również nauki z zakresu walki mieczem. Wiedziała od samego początku, na co rodzice szykowali ją całe życie więc mimo wielu niezadowoleń podejmowała się każdej nauki, choć zdecydowanie wolała działać słowem niżeli ostrzem. Zawsze chodziła wiecznie w białych rękawiczkach, w gładkich sukniach i nie wolno się jej było spieszyć. Kompletne przeciwieństwo o wiele starszego brata, który był gotów oddać wszystko za artefakt.
I czas sprawił, że rodzice byli coraz bliżej końca swego żywotu, a brat Yvii musiał przeco sprężać się by zyskać koronę i przegonić najstarszego z braci. O śliskich planach podejrzewała go jedynie Yvia. Zimna, zdystansowana i chłodna kobieta, która wielokrotnie przyuważała braciszka na dziwacznych przesiadywaniach po nocach. Pewnego dnia przyłapała go na czytaniu księgi, która wiecznie znikała z pułki w bibliotece królewskiej. Ujrzała zakładkę, która przedstawiała kulisty artefakt z wieloma zdobieniami. Yvia nie musiała się wczytywać dalej, gdyż przebrnęła przez tę część biblioteki dosyć niedawno. Wiedziała z czym wiążą się plany starszego brata.
To była pierwsza i ostatnia kłótnia pomiędzy rodzeństwem. Doszło do tego, że rodzimy brat spoliczkował białowłosą elfkę na tyle mocno, by upadła na ziemię brudząc jasne rękawiczki. Yvianella zazgrzytała zębami, spojrzała przenikliwie i groźnie, po czym pogłaskała czerwony policzek. Nie mogła wyjść z biblioteki bez rzucenia ciętych, aczkolwiek typowo zimnych słów w stronę brata. To był środek nocy więc księżniczka nie wiedziała czy winna budzić swych rodziców.
Nie mogła spać całą noc. Oczy miała naszpikowane energią nerwów, przez co powieki ani na moment nie opadły aby zesłać na nią spokojny sen. Yvianella długo myślała o tym, co powinna uczynić. Czy jej brat naprawdę chce wyruszyć w w drogę, w stronę Jeziora Dusz, po prawdopodobnie nieistniejący artefakt?
Słońce wschodziło malując kryształowe budowle różowo-fioletową barwą. Elfka do teraz pamięta tajemniczy, srebrzysty pył, jaki uniósł się w powietrzu i sprawił, że usnęła.


***
Yvianella obudziła się bardzo późno. Próbowała przypomnieć sobie ostatni wieczór, co zajęło jej spory kawał czasu. Głowa niemiłosiernie ją bolała, a ogólne samopoczucie mogła porównać do zbitej masy odłupanego kamienia. Wszystko zmieniło się, gdy tylko w swojej pamięci ujrzała obraz zaznaczonej strony w księdze. Dziewczyna zerwała się na równe nogi i nie zważając na fakt, że jest w samej halce wybiegła z sypialni.
Krzyczała za bratem, szarpała i wymijała służbę. Okazało się, że również rodzice opadli z sił i oboje leżą dogorywając w łożu. Yvianella od razu rzuciła podejrzenia na swego brata. Nie wyjaśniła reszcie rodzeństwa o co chodzi, nie było na to czasu, ani też nie przysiadła do łoża swych rodziców. Po prostu ruszyła w pogoni za jednym za winnym zamieszania. Założyła szybko najlżejszą zbroję oraz świeżo naostrzony miecz. Nie zdołała wybiec z lodowego zamku, gdy nastąpiło pierwsze, potężne trzęsienie ziemi. To wystarczyło by elfy wpadły w panikę. Kilka budowli osunęło się i zawaliło. Yvianella upadła dobijając wczorajszy ranny policzek. Cicho jęknęła, ale szybko wyciągnęła rękę po miecz, wstała i ruszyła z impetem w stronę wyjścia. Drugie trzęsieni ziemi sprawiło, że znowu prawie straciła równowagę. Most tuż za jej plecami łączący pałac z miastem pękł w kilku miejscach. Księżniczka uniosła głowę. Królestwo przypominało domek z kart, otoczony ciszą, której każdy się obawia. To właśnie po niej następuje zniszczenie.
Tak też było i w tym przypadku.
Białowłosa próbowała wybiec dalej, lecz lodowe płyty łamały się i rozwalały pod wpływem dziwnego ciśnienia znajdującego się w wodzie tuż pod miastem. Królestwo rozpadało się w mgnieniu oka i na to wszystko spoglądała Yvianella. Spomiędzy platform i niekształtnych części tryskała nie tylko przezroczysta ciecz, ale i coś jeszcze. Elfka rzuciła spojrzenie na niebo, które całkowicie pociemniało, zachmurzyło się tajemniczą substancją. Po dłuższym przyglądaniu dziewczyna zachłysnęła się zimnym powietrzem z przerażenia, bowiem nie było to kłębowisko chmur. Były to dusze.
Płynęły one po niebie wydając z siebie przeciągłe i paskudne dźwięki, przez które ciarki przechodzą po plecach. Dziewczyna wzdrygnęła się. Pierwszy raz w życiu chciało się jej płakać, ale nie czas było na łzy. Yvianella niewiele pamięta z tego, co działo się później. Rozpadające się schody, śmierć rodziców, rozdzielenie się rodzeństwa. Próbowała uratować kogokolwiek, służba nie służba, biedak, dziecko, kobieta, mężczyzna. Obrazy wciąż ma mieszane. Miała wrażenie, że zbliża się koniec świata, że ta łuska Prasmoka całkowicie się rozpadnie.
Później tylko czarny obraz pozostał w jej pamięci. Dźwięki pędzących sań i wyjących wilków. Jakieś rozmowy.

***
Obudziła się grubo owinięta futrami. Wiatr nie był mocny, ale i tak przeszkadzał otwierającym się oczom, gdyż zsyłał na nie drażniące płatki śniegu. Czuła się okropnie. Potwornie zmęczona, wręcz wykończona. Jedna z rozmawiających osób szybko do niej przybyła.
Fiołkowe oczy. Srebrne włosy. To na pewno musiała być mieszkanka królestwa.
Yvianella nie zdołała nic powiedzieć, gdyż zaczęła ostro kaszleć. Nie mogła złapać oddechu, a z każdą chwilą było coraz gorzej. Wypluła wszystko, co dawali jej do ust. Krzyczała, szarpała się, płakała. Wręcz wyła. Dwoje elfów po wielogodzinnej walce z białowłosą poważnie się zastanawiali czy by nie skończyć żywota dziewczyny. Była na skraju wyczerpania i wyglądała na obłąkaną, a sami ledwie sobie radzili. Los jednak chciał, że Yvia sama straciła siły. Ciągłe łkanie, paląca twarz, pęczniejąca głowa. Chciała odgonić od siebie to co znajdowało się wokół niej, a czego obecnie nawet nie pamięta. O swoich wyczynach usłyszała dopiero długi czas po tym, jak podróżowała z dwójką.
W końcu jednak dopadł ją sen, a później i zbudzenie. Yvia milczała. Usiadła i rozglądała się dookoła. Para elfów także nic nie mówiła przyglądając się plecom dziewczyny. Wokół panowała cisza. Wyłącznie jeden z wilków zapiszczał, co spowodowało, ze białowłosa uniosła głowę wyżej.
Po dłuższym namyśle dosiadła się do dwójki. Kobieta nazywała się Enebir, zaś mężczyzna Hene, co w którymś z języków, jakiś bardziej starożytnych ich ludu oznaczało „nadzieja”. Yvia uśmiechnęła się pod nosem. Ich rozmowa trwała nadzwyczaj długo i szybko się ze sobą zaprzyjaźnili. W końcu nadszedł wieczór i Yvia wraz z dwójką skonstruowała pobieżny schron przed zimnem. Tak by pomieściły się cztery wilki i trzy elfy. Było strasznie ciasno, ale przynajmniej przyjemnie i nie mroziło. Enebir wykorzystała możliwe materiały do rozpalenia ogniska i tak znowu rozmowa sama się potoczyła.
Yvie strasznie piekła twarz. Szczypała i bolała, gdy już się z resztą obudziła miała założone opatrunki. Początkowo uznała, że musiała doznać rany podczas tej nieokiełznanej apokalipsy, lecz to zmieniło się wraz ze słowami Enebir.
-Jejku… Gdyby nie kolor twoich oczu wzięłabym cię za księżniczkę Yvianelle. – Powiedziała elfka wpatrując się z podziwem w dziewczynę.
-Kolor… oczu? – spytała Yvia. Czuła, jak fala gorąca zalała jej ciało. Drżała cała z nerwów i wybiegła gwałtownie z kryjówki.
-Powiedziałam coś nie tak?... – spytała Enebir spoglądając na Hene.
Yvianella wręcz wypadła na zewnątrz. Szybko zaczęła rozkopywać śnieg by dostać się do tafli lodu, którą dokładnie przetarła. Dwójka elfów wyjrzała zmartwiona. Księżyc tej nocy był zabójczo jasny. Doskonale oświetlał lustro kawałka lodu, w którymi Yvia ujrzała siebie. Zerwała opatrunek. Na jej połowie twarzy widniał świeżo wykonany tatuaż, a jej oczy miały barwę fiołków.
-Wy…wy mi to zrobiliście?! – spytała z wyrzutem w stronę elfów.
-Oszalałaś?! – oburzyła się Enebir. – Miałaś całą poranioną twarz! I niby z czego mielibyśmy ci to zrobić?!
Yvia jeszcze raz spojrzała na siebie w odbiciu. W tedy popłakała się.

***
Dalsza część wydarzeń dla Yvii była, jak podróż w nieskończoność. Ziemia wydawała się jedynie białym śniegiem i niczym więcej. Dwoje elfów opowiedziało o tym, co widzieli. O rozpadzie królestwa, o duszach, które szybko zaczęły się rozrzedzać i rozjaśniać niebo, o tym w jaki sposób odnaleźli także ją. Mieli pędzić wilki by uciec poza granicę królestwa, ale zobaczyli jak Yvia opada bezwładnie na przechylający się odłam lodu. Miecz plusnął wpadając do wody, a jej ciało również miała pochłonąć lodowata ciecz, lecz Hene z ciężkim westchnieniem postanowił uratować nieznajomą mu dziewczynę. Dużo tym ryzykował, ale jego sumienie nie pozwoliło mu na porzucenie elfki, którą miał szansę uratować. Już w tedy miała poranioną twarz.
W tej świeżej i tragicznej sytuacji, Yvie najbardziej męczył brak snu. Gdy zasypiała to od razu nawiedzały ją koszmary. Tak realne, namacalne, że bardzo bała się usnąć ponownie. Nie chciała przeżyć kolejnych spazmów, nie móc się wyrwać z koszmaru lub nie mieć możliwości się rozbudzić. Co noc łzy płynęły jej z oczu, a za dnia wytrzymywała w ekstremalnych warunkach. Niektóre dni były lekkie, inne zaś stawały się prawdziwym piekłem.
To właśnie podczas tych piekielnych dni, gdy trójka powoli zaczęła głodować, postanowili zapolować na niedźwiedzia. Był jedyną widzianą istotą podczas wielogodzinnej wędrówki, a ryb w tym miejscu było żenująco mało. A właściwie w ogóle. Podobnie jak foki i inne zimowe zwierzęta.
To polowanie skończyło się porażką. Hene zginął, a wraz z nim odeszła i nadzieja…

***
Z Enebir było coraz gorzej. Popadła w rozpacz po straceniu Hene, a to sprawiało, że jej i tak już marne zdrowie poupadało jeszcze bardziej. Yvia ostatecznie musiała zabić jednego z wilków by móc dać kobiecie chociażby odrobinę pożywienia. Czuła, że ich koniec jest już tak blisko. Robiła wszystko by podtrzymać elfkę przy życiu.
Yvii udało się ją nawet wyciągnąć z gorączki. Myślała, że już będzie lepiej, gdy pewnego dnia…i Enebir dopadł ten sam szaleńczy atak. Białowłosa próbowała o nią walczyć. Nieważne ile godzin by nie spała, i tak za bardzo bała się zamknąć oczy, trwała przy niej tak długo jak tylko mogła. Widziała, jak na ciele srebrnowłosej pojawiają się rany, a one zaczynają zastępować się czarnym pigmentem. Yvia była przerażona. To samo spotkało przecież i ją! Klątwa rozbudzonych dusz spłynęła nawet i na biedną Enebir, która… nie przeżyła tego ataku.

***
Los zakpił sobie z Yvii, gdy w ciągu kolejnych dni zaczęła zbliżać się do zupełnie innej ziemi. Śnieg powoli ustępował, a jej oczom począł pokazywać się świat, którego nie znała. Trawa, piach, drzewa… Nawet góry były tutaj osłonięte ścianą lasu. Białowłosa od razu rzuciła się na polanę jedząc trawę, kwiatki, cokolwiek, co mogłoby zapełnić jej żołądek i nie zważając na to, czy jest trujące.
Dławiła się nie tylko marnym jedzeniem, ale także spływającymi łzami, które dzieliły ją od wybuchu rozpaczy. Wystarczyły zaledwie z dwa, trzy dni by Enebir przybyła tu wraz z nią. Nie zdążyła jej doprowadzić do tego miejsca. Nie zdołała jej uratować, ocalić.
W tedy z lasu wyszła banda. Yvia nic nie mówiła, nawet nie pisnęła, tylko spojrzała na szajkę kompletnie wychudzona i wycieńczona. Oczywiście początkowy plan mężczyzn był taki by zgwałcić dziewczynę, porzucić i tyle z całej historii. Jednak w tej całej nieszczęśliwej opowieści pojawiło się odrobinę światełka w tunelu.
Jeden z mężczyzn, o imieniu Loka, sprzeciwił się ogólnemu planowi, a że panowała między mężczyznami dziwna solidarność to postanowili zgarnąć dzikuskę. Przy okazji zebrali wszystkie fanty, takie jak: sanie, wilki, które ich pogryzły i to co kryło się w futrach, czyli właściwie nic.
Niezbyt opłacalny interes, jak na początek, ale czas zechciał, że i Yvia zmuszona była do nich dołączyć. Długo walczyła o to by ją wypuścili, lecz Loka kierował się własnymi przeczuciami – nie chciał tego zrobić. Księżniczka sapała powtarzając, że nie ma ochoty z nimi podróżować. Przez wiele miesięcy próbowała się wybić, być kimś więcej, ale wszyscy widzieli w niej zwykłą jednostkę, bez większego znaczenia. Ile nerwów i kłótni z nią przebyli... To pozostanie już w ich wspomnieniami, ale przyszedł dzień, w którym w końcu się poddała. Była do tego zmuszona. Społeczeństwo odrzucało ją z powodu wyglądu, a raczej tatuażu na twarzy. Kto by uwierzył, że księżniczka wysokiego rodu wygląda właśnie tak?
Zdołowana usiadła na niewielkim wzgórzu. Wiatr zbliżającej się jesieni otulał jej ciało, unosił włosy, a ostatnie płatki umierających kwiatów wznosiły się w powietrzu. Do towarzystwa dosiadł się właśnie on, jej wybawiciel Loka.
-Widzisz… Tak to już jest. Czasem nie warto walczyć o zmianę wizerunku. Gdy społeczność cię zaszufladkuje to nie ma szans być kim więcej, gdy dla nich wszystkich… jesteś tylko ziarnem w morzu piachu. Nie da się tak po prostu wtopić w „wyższe” towarzystwo.
Yvia odpuściła. Pozostała z bandą najemników i sama stała się jego doskonałą częścią. Z jednej strony stała się tym kim chcieli ją widzieć ludzie i nieludzie, z drugiej tak naprawdę poznała siebie na nowo. Elfka stała się twarda, zdecydowana, bardziej kontaktowa, chociaż wciąż bywa zimna i zdystansowana. Banda nauczyła ją odpowiednio żyć, walczyć, nie musieli się martwić o jej przetrwanie. Długie lata współpracowała z tą bandą, która zasłynęła pod nazwą „Rzezimieszki”. Odkryła w sobie także zmysł do magii. Stała się samodzielną, zaradną kobietą. Potrafiła wielokrotnie przekupić bądź po prostu zmusić czarodziei by ją uczyli, a wszystko to działo się na przestrzeni wielu lat.
Jednak nie jest to jedyna część historii Yvii. Jej noce wciąż stanowiły śmiertelny problemem. Brak snu przeszkadzał kobiecie w początkowej nauce i w pracy najemnika. To właśnie jeden z czarodziei pomógł odkryć elfce tajemnicę. Posiadał te samą księgę, którą czytał brat elfki w bibliotece, tylko w oryginalnym języku, bez przekładu. Wraz z nią starał się ją przetłumaczyć, a z czasem Yvia zdecydowała się na kilka doświadczeń u czarodzieja, który władał magią emocji i dziedziną ducha. Dzięki niemu odkryła, że brat dobywając artefaktu nie miał wystarczającej siły woli by nad nim zapanować. Legenda nie była bujdą, a prawdą. Królestwo stało na morzu dusz, które spały tam w wiecznym spokoju. Należały one do zmarłych wojowników królestwa. Jednak ich rozbudzenie sprawiło, że dusze wypełniły się złem i teraz zakłócają sny, i nie tylko sny, innych stworzeń. Yvia zyskała dar spotkania tych dusz w swych snach. Czarodziej poradził jej podbudować pewność siebie oraz siłę swej woli by móc się im przeciwstawić. Tak też się stało. Im Yvia była pewniejsza siebie tym większą kontrolę zdobywała nad swoimi snami. W końcu odkryła, że tak naprawdę w krainie snów jest w stanie odnaleźć poszlaki, które doprowadzają je do uwolnionych dusz. Postanowiła kierować się zapiskami księgi, która niepewnie została przetłumaczona przez wszelakich czarodziei. Musi zgładzić wszystkie dusze wojowników w realnym świecie by klątwa została ściągnięta.
Tym więc się zajmuje od około półtorej wieku. Yvia Rzezimieszek.
  • Najnowsze posty napisane przez: Yvia
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • [Centrum miasta] Cisza przed burzą
    Knajpa, w której się znaleźli... cóż, miała swój urok. Czarne pasma trudno było określić materiałem czy też cieniem, ale ciepło światło świec i wszędobylska czerwień wprawiała w odpowiedni klimat każdego tu prz…
    17 Odpowiedzi
    8822 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Centrum miasta] Cisza przed burzą
    Słońce wyjrzało zza chmur, obejmując swą złotą poświatą całe królestwo. Ciepło spoczęło na ramionach najemniczki, która delikatnie zaciągnęła materiał tiulowego płaszczyka, by się przed nim ochronić. Między sko…
    17 Odpowiedzi
    8822 Odsłony
    Ostatni post 4 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Centrum miasta] Cisza przed burzą
    Yvia wyciągnęła dłoń by skryć oczy przed rażącym światłem słonecznego oka Prasmoka. Panował gwar, uczestnicy festynu byli barwni i weseli. Kolorowe spódnice kręciły się wokół własnych osi w rytm grającej muzyki…
    17 Odpowiedzi
    8822 Odsłony
    Ostatni post 5 lat temu Wyświetl najnowszy post