Oglądasz profil – Shantti

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Znana jest pod pseudonimem artystycznym Shantti. Prawdziwego mienia nikomu jeszcze nie zdradziła.
Rasa:
Pustynny Elf
Płeć:
Kobieta
Wiek:
80 lat
Wygląda na:
27 lat
Profesje:
Artysta, Bard, Kapłan
Majątek:
Dostatni
Sława:
Rozpoznawalny

Aura

Słabo dostrzegalna aura kobiety otula ją niezwykle gładkimi lecz wytrzymałymi, przewiewnymi skrawkami lekkiej tkaniny nieskrępowanie tańczącymi wraz z każdym jej ruchem, wyginającymi się i układającymi w fantazyjne wzory. Mienią się one kolorami soczystej miedzi i kuszącej cyny, a gdzieniegdzie błyszczą upominająco zmatowiałym kobaltem, co wraz ze szmaragdową poświatą sprawia, że trudno oderwać od nich wzrok. Towarzyszy im zapach rozgrzanego piasku i kurzu unoszącego się na pustyni, co wspaniale współgra z ciepłem, które emituje aura i odległym zawodzeniem upiorów, które zdają się błąkać po bezkresnych piaskach w poszukiwaniu odkupienia. Gorzki smak łączy się z kwaśnym, a lepkość nie pozwala szybko ich przełknąć i o nich zapomnieć - ta emanacja wręcz upomina się o poświęcenie jej czasu i uwagi, zupełnie jakby chciała oderwać czytelnika od wszelkich przyziemnych spraw.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Shantti
Grupy:

Skontaktuj się z Shantti

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
7
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
4 lat temu
Liczba postów:
48
(0.05% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.02)
Najaktywniejszy na forum:
Ostatni Bastion
(Posty: 32 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Miasto] Lamento eroico
(Posty: 32 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:wytrwały
Zwinność:niezwykle zręczny, szybki, perfekcyjny
Percepcja:czuły słuch, wyczulony na wibracje, wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:bystry, b. silna wola
Prezencja:piękny, charyzmatyczny

Umiejętności

TaniecMistrz
Lata treningów, które nawet wyczerpujące, napawały Shantti satysfakcją. Wrodzona swoboda i płynność, a także zamiłowanie do tańca sprawiło, że ciało wygiąć umie. Oj, i to zdecydowanie umie! Zakręcić, szarpnąć, wstrząsnąć, jak kto woli ująć wypiąć, wybić... Stała się po prostu mistrzynią.
Instrumentalny drygMistrz
Jak wiadomo, Shantti posiada niezwykłą muzyczność w sobie. To również przenosi się na instrumenty. Czego się nie dotknie potrafi zagrać (zgrabnie!) w jej dłoniach. Oczywiście jak każdy ma swojego ulubieńca tak elfka spośród tak szerokiego wyboru ukochała sobie... ukulele! Następne w kolejce jest harmonijka, a później granie na źdźble trawy.
GimnastykaMistrz
Taniec łączy się z gibkością, a ona zaś ze zdolnością przyjmowania różnorodnych póz. Gimnastyka więc dla Shantti nie jest obca, a wręcz stała się kolejnym imieniem elfki.
AtsrologiaEkspert
Obserwowanie nieba to nie tylko chmurki i promienie słońca. To konstelacje i gwiazdozbiory. Ich układy, a także duchy skryte oraz wędrujące po granatowym sklepieniu. Shantti jeszcze za czasów przebywania na pustyni uzyskała początkowo wiedzę od szamana, jednak po zarazie i czekaniu wciąż w swej rodzinnej wiosce, wpatrywała się godzinami w gwiazdy. Tutaj również dostrzegła pewne zależności, w czasie całego swojego życia usłyszała jeszcze wiele przypowieści. O gwiazdach rozmawia tylko z wyjątkowymi osobami, które mają okazję poznać tancerkę od zupełnie innej strony. Można więc stwierdzić, że tylko istoty godne zaufania mogą wsłuchiwać się w jej gwieździste marzenia.
KuglarstwoEkspert
Umie zabawiać widownię swoimi występami, ruchami, błaznuje chodząc na rękach i rozbawia widownię towarzystwem węży, a także posiada wiele innych zdolności z tej dziedziny.
Wiedza o duchachEkspert
Życie w dzikim ludzie przyprawione było o duchowe połączenie z naturą i pustynią. Shantti poznała na ich temat wiele legend, potrafi się nawet z niektórymi duszami połączyć czy też porozmawiać z pomocą magii, ale także Pustynnego Ducha.
AktorstwoEkspert
Taniec to nie tylko kocie ruchy, ale czasem i całe zawiłe historię! Przedstawienia, które wymagają wczucia się w pewne charakteryzacje, co...przy okazji czasem przydaje się w życiu.
ŚpiewBiegły
Występuje raczej jako chórek. Ona woli tańczyć, przedstawiać się ruchem, ale głos ma ładny i dosyć niski, dzięki czemu piękne komponuje się z legendarnymi przyśpiewkami.
Skradanie sięBiegły
Tak wspomniane było wcześniej, Shantti potrafi się ulotnić. Zniknąć z oczu i... Tyle o niej słuch mógł usłyszeć.
Otwieranie zamkówBiegły
Łomem raczej nie ma w zwyczaju wkradać się na czyjąś posiadłość (chociaż się zdarzało!) aczkolwiek niektóre ucieczki wymagały od niej dobrych kryjówek by móc się, jak to ujmuje elfka, się ulotnić. A że ma ze sobą zazwyczaj cały arsenał błyskotek to nie szkoda jej spinki do ocalenia swojej skóry. Nigdy jednak nie okrada!
MalowanieBiegły
Maluje ciało henną, wykonuje piękne wzory, a także potrafi tatuować ciała specjalnymi barwnikami. Zazwyczaj jednak malowanie ciała jest ściśle związane z występami.
Targowanie sięBiegły
Nikt kitu wciskać nie będzie!
PrzetrwanieBiegły
Rasa mówi sama za siebie oraz ilość podróży.
TkactwoBiegły
Shantti potrafi tkać piękne dywany. Na reszcie zna się nieco mniej, ale ile dzieł wyszło spod jej ręki... Robi to całkiem hobbistycznie i z nudów, z pewnością byłaby zaskoczona widząc swoje działo w zamkach czy innych, dużych posiadłościach. Choć nieświadoma takowych faktów to jednak tak rzeczywiście jest. Kilka wyjątkowych dywanów czy koców trafiło tu i ówdzie, między innymi ze względu na różnorodność barw, które w głównej mierze są bardzo żywe oraz ozdabiane złotymi nićmi.
JubilerstwoBiegły
Cekiny, bransolety, kolczyki, naszyjniki...chusty... czysty handel. I dobre oko by nie kupić bublu!
SzamanizmZaawansowany
Czerpała wiedzę od szamana należącego do jej ludu. Chociaż był świrnięty i szalony, to jednak miał w sobie te mądrość i wiedzę, przez co elfka z chęcią się wsłuchiwała w jego opowieści oraz uczyła od niego doświadczenia.
KulturoznawstwoZaawansowany
Wędrując po rozległych krainach nauczyła się co nieco o innych kulturach i zwyczajach.
StruganieZaawansowany
Dobrą dzidę wystrugać sobie umie! I kilka figurek np. tancerki.
Walka na pięściZaawansowany
Ooo! Wbrew pozorom nie tylko upolowanie zwierzęcia zmuszało Shantti do użycia pięści, ale też liczne bójki, w których, powiedzmy, że niechcący wzięła udział. A trafić na zazdrosną kobietę to też nielada wyzwanie z nią wygrać!
Walka włóczniąZaawansowany
Przetrwanie na pustyni zmuszało jej lud do polowania, dzięki czemu Shantti nauczyła się władać włócznią. Nie była co prawda głównym dowódcą grupy, a raczej dobrym pomocnikiem. Poza tym podróż sama w sobie zmusiła ją do użycia tejże umiejętności.
MeterologiaZaawansowany
Zachwycona niebem i jego składnią, a także podróżami po świecie z wielką uwagą skupiła się na rozpoznawaniu, jak i dostrzeganiu pewnych zjawisk meteorologicznych, które w późniejszym czasie odnalazły odzwierciedlenie w praktyce podczas wędrówek.
PoliglotyzmZaawansowany
mowa ojczysta, mowa wspólna
CzasologiaZaawansowany
Astrologia połączona z meteorologią wbrew pozorom przyczyniła się do opanowania dziedziny z zakresu czasologii. Shantti wciąż poznaje pewne zależności i zasady tejże nauki, ale jest nią zachwycona. Najwięcej doświadczenia zebrała oczywiście w Środkowej Alaranii, gdzie miała okazje zaznać wiosny i jesieni w sąsiadujących ze sobą terenach.
SzulerstwoOpanowany
Występy taneczne nie zawsze musza się zgrywać z poczciwym klientem, a kilku ruenów więcej jeszcze nikomu nie zaszkodziło!
TresuraOpanowany
Tresura głównie ogranicza się do węży, ale nie aż tak tragicznie radzi sobie z innymi gadami czy też zwierzętami. Shantti kieruje się zasadą rozumie swoich ruchów. Porozumiewa się gestami dzięki czemu zyskuje władze w swych rękach, bo wie, że czasem trzeba pokazać gdzie jest czyje miejsce. Rzadziej używa smakołyków do nauczania, ale...też się zdarza!
TropienieOpanowany
Mały zasób wiedzy ma w tej dziedzinie, ale coś tam musiała wiedzieć by móc przetrwać i wspomóc lud podczas nieco gorszych dni.
PolowanieOpanowany
Mały zasób wiedzy ma w tej dziedzinie, ale coś tam musiała wiedzieć by móc przetrwać i wspomóc lud podczas nieco gorszych dni.
Pismo runicznePodstawowy
Niewiele z niego jeszcze rozumie i wie...Ale lepsze niewiele niżli nic!
NiebianologiaPodstawowy
Po spotkaniu czterech aniołów można się co nieco dowiedzieć!
PiekielnologiaPodstawowy
Nabyła podstawy na temat tejże wiedzy po ostatnich zdarzeniach.

Cechy Specjalne

Duch pustynnyFenomen
Duch pustynny składa się z wielu elementów. Zawsze tkwił w sercu elfki, ale wielokrotnie pobudzany podarował dziewczynie wiele zdolności sklepiającym tym samym całą energię magiczną w jedno. Wciąż jednak musi pobudzać w sobie istniejące iskierki, ponieważ nie do końca panuje nad swoimi zdolnościami. Taniec z wężami podarował jej ich mowę, którą zyskała bardziej z przypadku niżli planowała. Podczas występów jednak nigdy z nimi się nie kontaktuje. Prowadzi nią w głównej mierze instynkt, który niebywale współgra z jadowitymi ,mniej lub bardziej, gadzinami. Całym sercem pokochała te istoty. Uwielbia z nimi przebywać i nie umie się ich obawiać, a czasem nawet sobie z nimi pogadać, co zdarza się raczej rzadko. Wychodzi z założenia, że ich rozmowa polega na ruchach, a nie na słowach. Idąc więc dalej i posiłkując się wężowymi zdolnościami, ruchy tancerki potrafią wprawić w hipnozę. W tym aspekcie jest najlepsza , przy czym wymaga zdecydowanie mniej skupienia czy energii. Wie jakie należy wykonać ruchy, jak pobudzić w sobie te wewnętrzną moc, ale… Po co to robić? Zdecydowanie woli ujmować serca swoim tańcem bez zbędnych dodatków. Należy także zauważyć, że o wiele szybciej potrafi wprowadzić w ów trans w towarzystwie węży. Zupełnie jakby i one dzieliły się energią z Shantti. Kolejną zdolność jaką nabyła na pustyni to taniec wywołujący deszcz i słońce. Tutaj zdecydowanie potrzebuje o wiele więcej czasu oraz skupienia. Ruchy w tym przypadku są bardziej skomplikowane i złożone, a najmniejszy błąd może wprowadzić niechciane efekty uboczne lub… nie stanie się zupełnie nic. Jedynie szaman z ich plemienia był na tyle doświadczony i zdolny by sprowadzić ulewę bez najmniejszego problemu, a Shantti pragnie osiągnąć to samo. Wszystko więc zależy nie tylko od wewnętrznego ducha elfki, ale także od poziomu jej doświadczenia. Ostatnią dosyć charakterystyczną cechą ducha pustynnego jest przywoływanie tzw. Pari. Nie jest to nic innego jak błędne ogniki, tylko nieco pod inną formą. Wyglądem przypominają niebiesko-błękitne płomyki, nieco mniejsze od oryginalnej, leśnej wersji. Wskazują one drogę zagubionym wędrowcom, ale pojawiają się tylko dzięki duchowi pustynnemu. Nikt jednak nie zyskał kontroli nad tą zdolnością. Nie można ich przywołać na własne zachcianki, a także… Nie ma zasady, dla której by się pojawiły. Nawet podczas długich wędrówek Shantti i zagubienia nie zawsze się pojawiają. Ludzie z klanu wierzyli, że Pari pojawiają się zawsze w jakimś celu – nie koniecznie po to by wskazać drogę rozumianą dosłownie. Pustynne ogniki mają odkryć także serce i umysł.
GrajekAtut
Muzyka to jej chleb powszedni. Taniec stał się życiem. Ciało składa się wyłącznie z poczucia rytmu. Potrafi godzinami tańczyć, uwielbia śpiewać a z nowymi instrumentami sprawnie się zapoznaje. Wszystkiego czego się chwyci zyskuje melodie i raczej szybko pozbywa się bezsensownego brzękania. Potrafi powtórzyć usłyszaną melodię albo wykonać ruch w tańcu, który zobaczyła raz w życiu czy też ujawnił się w jej śnie. To także sprawia, że pamięć elfki pod tym względem jest dosyć solidna, ale nie koniecznie znajdzie odzwierciedlenie w każdej dziedzinie. Na nutach kompletnie się nie zna, ale po co spis kartek z kropkami skoro ma takie wrodzone zdolności?
GibkośćAtut
Trudno powiedzieć czy to może hipermoblinośc stawów czy też lata treningów, ale ciało Shantti jest w stanie przybrać naprawdę różnorodne i ciekawe figury. Rzadko wykorzystuje fakt, że umie złożyć się w przysłowiową kostkę. Na scenie nigdy tego nie prezentuje, a w życiu codziennym też raczej stroni od takich ruchów. Niemniej jednak na swoich treningach podtrzymuje swoją niebywałą gibkość, na którą naprawdę długo ćwiczyła! Dzięki temu czuje się swobodnie w tańcu i zyskała maksymalną kontrolę nad swoim ciałem. Stanie na palcach jest dla niej małym wyzwaniem i lubi błaznować chodem na rękach. W pewien sposób zdolności ograniczają ją w sztywnych, balowych walcach, ale nie jest to do końca prawdą. Fakt faktem, widać jak biodra kobiety płyną bujnymi ruchami, aczkolwiek same ruchy jest w stanie załapać i zapamiętać. Rozumie różnicę kultur ,dlatego w pewien sposób bale to dla niej zachwycający temat i …bardzo odległy. Pragnie jednakże poznać każdego możliwego tańca!
Cechy rasoweRasowa
Duża wytrzymałość pozwala na taniec godzinami. Również dobrze znosi gorąc, jest nieco bardziej skłonna do tego by jednak wylegiwać się w słońcu niżeli tkwić na zimnym pustkowiu. Sam chłód jakoś znosi, śnieg widziała może raz na oczy i średnio pamięta ten fakt, ponieważ elfka jest w ciągłym ruchu. Uwielbia gdy skóra ma swoją przestrzeń, a także ma możliwość oddychania, a pod stertą futra raczej trudno o takie zwyczaje. Niemniej noce w jej części świata na pustyni, w zależności pory roku (o ile tak można to ująć), bywały mroźne i miała z nimi do czynienia. Mimo wszystko zadziwiający jest fakt, że wysokie temperatury znosi dobrze, a skóra zdecydowanie przystosowała się do pustynnych warunków, dlatego też trudno oparzyć dziewczynę. Ogień sam w sobie uważa za przyjaciela, bo również umie wywijać z pochodniami czy też chodzić po rozżarzonym węglu, ale bądźmy szczerzy. Spalić to się raczej by mimo wszystko nie chciała. Pewność siebie w ruchach dodaje elfce odwagi do takich niebezpiecznych sztuczek! Z pożaru za to umie uciec i jest nieco bardziej odporna na unoszący się dym.

Magia: Rozkazy

DuchaNowicjusz
Głównie rozmawia z duchami, a także stara się wzbudzić w sobie tzw Taniec Dusz. Jeszcze przed nią wiele lat treningów, ale nie niemożliwych do spełnienia!

Przedmioty Magiczne

Anielskie pióroZaczarowany
Chroni przed ciężkimi chorobami i wzmaga intuicję elfki. Dzięki niemu jest bardziej wyczulona na zagrożenie wszelkiego typu. Tak, jak obiecał Dżari - pióro jest amuletem, które ma za zadanie chronić tancerkę.

Charakter

Shantti pozytywnie można kojarzyć ze słońcem, a nawet pustynią. Rozpiera ją pozytywna energia, która przelewa się na innych garncami. Jest niczym wznoszone ziarenka piachu, które niemalże płyną pod naporem wiatru. Rozsiewa swą radość, łata zranione serca, albo chociaż na chwilę wywołuje uśmiech na wielu twarzach. Promyczek w świetle ponurego dnia. Nie do zgaszenia.
Tańczy i śpiewa, dzięki czemu zyskała wielką odwagę. To również przyprawiło ją o zdolność trzymania słusznego według niej zdania, przez co zdarza się jej pyskować. Zaleta ta wykorzystywana jest w towarzystwie nieco bardziej zainteresowanych mężczyzn, którym zwykle odpowiada co trzeba i bije po łapach. Jest przyzwyczajona do takiego obrotu spraw, szczególnie w środkowej Alaranii, gdzie w dużych miastach przewija się codziennie cała masa, różnych osób. Pod tym względem mieszkańcy tego kątka świata bardzo różnią się od plemienia, w którym żyła. Niemniej jednak jakoś sobie radzi, a przy każdym większym zamieszaniu potrafi po prostu zniknąć. Nawet gdy cała afera rozpoczęła się od jej niekontrolowanych słów. Tak więc pod tym względem jest to wada elfki i niechaj Prasmok ma ją w opiece by nie trafić na osoby z wyższych sfer – czyli arystokrację.
W pewien sposób zauroczył ją zgiełk miasta, a w szczególności targowiska. Shantti należy do osób uczciwych. Utrzymuje się z tańca więc nie odczuwa potrzeby kradzieży, ale nie jest powiedziane, że nie pomaga miejscowym złodziejaszkom podczas ucieczki. Ogrom budowli, brak pracy i porzucone dzieci zmuszone do radzenia sobie samym, za bardzo kraje jej serce, dlatego tu i ówdzie stara się każdemu pomagać. Zauważyła, że czasem prawa nie są zawsze adekwatne do sytuacji, a Shantti zawsze staje po stronie dobra. A przynajmniej się stara! Doświadczona więc uciekinierka z licznym bójek zdecydowanie jest skłonna Ci pomóc. To jednakże sprawia, że Shantti bywa nieco naiwna, albo pod naporem emocji oraz braku czasu, czasami skazuje się na towarzystwo nieodpowiednich osób. Tutaj należy więc sobie przypomnieć jej zdolność do nagłego znikania, nie wiadomo jak ani dokąd.
To postać niebywale wesoła i radosna, co widać szczególnie w tańcu. Jest w stanie pierwsza wyjść z szeregu i się śmiało pokazać. Zdarza się więc, że przez osoby niedostosowane do pustynnego klimatu, gdzie wszyscy byli w stanie się wymalować i wyskakiwać prezentując szalone ruchy, może być uznana za zuchwałą. Oczywiście same intencje elfki w żadnym stopniu takie nie są. Po prostu nie umie się powstrzymać słysząc muzykę. Jej ciało po prostu automatycznie wprawia się w znane dla niej ruchy, a dłonie kwapią się do instrumentów. Jest w stanie być wszędzie, ale także umie ukryć się w cieniu, gdy wymaga tego sytuacja, albo chociaż odpowiednio dostosować się do grupy tanecznej, o ile do takowej zechce dołączyć. Rzadko jednak odbierana jest w sposób negatywny. Ten rodzynek pośród wiśni, częstuje słodyczą swojej radości!
Bywa jednak uwodzicielska z zamiarem nieco głębszym niż tylko w tańcu i zazwyczaj z przypadku! Mimo pozornie wielkiej pewności siebie zakłopotana raczej się nie rumieni, ale za to bawi kręciołkami lub końcami włosów. Trudno, co prawda ją onieśmielić, bowiem w Środkowej Alaranii jest zaskakującą i intrygującą postacią, która dorobiła się licznych komplementów. Szczególnie na poziomie klient-tancerka. Przy czym również należy pamiętać, że nie wstydzi się własnego ciała, dlatego powiedzenie elfce, że jest piękna raczej jej nie kupi. Dlatego też zdobycie serca tej płonącej w słońcu damy jest niełatwe. Sama nie jest w stanie określić, co należałoby w tym celu zrobić, bo też nie za bardzo jej na tym zależy. Kocha się w tańcu i to stało się sensem życia Shantti. A to, że po drodze miała kilka miłostek niekoniecznie należących do przeciwnej płci, ani trochę nie ugasiło prawdziwej miłości do pasji. Tak więc w głowie tylko jej gra i brzęczy od instrumentów i cekinów. Stawia na wolność i ogólną miłość do wszystkiego co żywe oraz niechcące zrobić Ci krzywdy. Nie jest więc do skrajności naiwna, bo bywa też cwana. Jednakże intrygi toczące się wokół niej mało ją obchodzą. Zdaje sobie sprawę, że dla wielu widok autorskiego tańca jest jedynie odskocznią, ale też szczerze się tym nie przejmuje kierując się zasadą, że jeśli to da odrobinę szczęścia komuś innemu to dlaczego nie?
Również kryje w sobie noc. Postać elfki wbrew pozorom jest okryta tajemnicą. Nie zdradza swej przeszłości, woli pozostać anonimowa wśród społeczeństwa, w którym akurat na dany moment się wszczepia. To skrapla jej duszę dzikością, sprawia, że duch pustyni wciąż pozostaje sobą posyłając jedyne nieme spojrzenia.

Wygląd

Shantti nie należy zaliczyć do wybitnie szczupłych kobiet, ale w jej przypadku wcale nie jest to ani trochę wadą! Ma ciało bogate w kobiece krągłości. Jest pełna, wypukła i wklęsła tam, gdzie powinna i na każdym możliwym calu. Wielu więc przywodzi na myśl skojarzenie „idealnej tancerki brzucha”, przy czym osoby te nie są w błędzie. Figura jej mieści się w określeniu klepsydry, bo spory i naturalny biust idealnie współgra z szerokimi biodrami, jak i soczystymi pośladkami, od których trudno oderwać wzrok. Jej ruchy są kocie, innym razem płynne, a następnie sztywne, w zależności od tego jak sama sobie zażyczy. To właśnie ujmuje widzów – jej niesamowita kontrola ciała. Potrafi wygiąć się w niewyobrażalny dla ludzkiej wyobraźni sposób, niemalże zgiąć w pół na zawołanie, przekroczyć pewne normy zakresu ruchów normalnego człowieka czy, jak kto woli, elfa. Rzadko jednak to robi, bowiem zamiast zadziwiać woli zachwycać. W tańcu kobiety widać, jak nawet najmniejszy palec u stopy nie jest stawiany bez powodu. Z drugiej strony większość jej prezentacji jest zdecydowanie spontaniczna, daje się unieść muzyce, zagłębią się w nią całkowicie, ale brzuch czy biodra wciąż ruszają się w bezbłędnym rytmie. Chód elfki bywa różny. W zależności od tego czy prezentuje się na scenie, gdzie jest bardziej on uwydatniony, czy też przechadzając się swobodnie po okolicy, zawsze jednak widać jej rozkołysane biodra. Stąd też największą uwagę przykuwają raczej pośladki niżeli biust. Również uda dziewczyny są dosyć spore, aczkolwiek rzadko kto śmiałby określić je „grubymi”. 
Shantti bawi się swoim ciałem i ruchami. Nie boi się prezentować, potrząsnąć tym co trzeba i być może jest to jeden z powodów, dla których nie można sobie wyobrazić elfki w innej wersji. Ubiera się zależnie od sytuacji. W tańcu preferuje bose stopy, nie stroni od błyskotek, cekinów, chust przy czym należy zaznaczać, że rzadko odkrywa swoją twarz. Maluje ciało henną i błyszczy na każdy możliwy sposób. Szeleści unosząc biodra i zastyga w ciszy płynnym ruchem rąk. Na co dzień stara się dostosować do ogólnie panującej mody w Środkowej Alaranii, aczkolwiek w ciężkich sukniach jest jej zwyczajnie za gorąco. Okrywa się lekkimi tkaninami i możliwie lekkimi sukniami, szczególnie na okres zbliżającej się wiosny i kończącego się lata. Początkowo ubierała się chador czy też niqab nie dlatego, że tak nakazywała jej kultura tylko dlatego, że pod spodem rzadko miała na sobie coś więcej prócz bielizny, a to pozwalało skórze oddychać. Dzięki temu na pustyni chroniła się przed prażącym słońcem, które mogło przysporzyć wielu oparzeń, ale nigdy nikt jej nie powiedział, że musi to robić. Wszystko dla własnej wygody, a gdy zadecydowała to odsłaniała swoje ponętne ciało. Trudno jednakże było elfce zrezygnować z owych strojów w Środkowej Alaranii… W końcu zrozumiała, że zwyczajna burka tak naprawdę nie ukryje jej postaci, a raczej przykuje uwagę więc systematycznie stara się dostosować do panujących warunków w społeczeństwie, chociaż nie chce całkowicie rezygnować z własnych przyzwyczajeń.
Cóż jednak kryje się pod warstwą materiałów prócz pięknego ciała?
Ano piękne i gęste włosy w kolorze mlecznej czekolady. Są bardzo grube, przy czym nakładają się na siebie pod naporem długości, sięgając niemalże pępka. Ich ilość czy też objętość przykrywa skrupulatnie elfie uszy dziewczyny, które może nie należą do wybitnie długich, ale są raczej bardziej zaostrzone niżli u typowego przedstawiciela tejże rasy. Przedziałek kroi się równo w połowie czoła elfki, a kolor włosów współgra z ciepłą karnacją. Jest ona przyjemna do oglądania, nieprzesadnie ciemna, co tylko zachęca do zwieszenia na niej bystrego oka. Widać jednak, że postać namaszczona jest obcym bądź też odległym pochodzeniem.
Lubi się malować, ale bez zbędnego nadmiaru. Podkreśla usta, oczy czy też policzki naturalną paletą barw. Shantti uwielbia się stroić do swoich występów i nie uważa tego za grzech. W dużej części jest to część charakteryzacji więc tym bardziej słowo „przesadność” jest jej obca. Bynajmniej na scenie. Jeżeli wystrój elfki da uciechę osobie trzeciej, to nie uzna tego za obrazę. Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku na co dzień wymalowanych do skrajności pań, które chcą się upiększyć. Pustynna elfka osobiście uważa, że każda kobieta ma w sobie to „coś” bez zbędnego okładania się masywną warstwą różu na policzkach.
Twarz kobiety nie przypomina elfiej. Nie jest podłużna i smukła o wyrazistych kościach policzkowych. Bardziej pucołowata, okrągła i przypomina zdecydowanie ludzką. Nos ma prosty, ale nie za wielki. Usta pełne i bogate w smaki, w odcieniach przyciemnionej czerwieni lub brązu. Oczy zaś mienią się w żywym bursztynie, który tylko w transie tańca sięga po koloryt płomiennego karmazynu czy też podczas wykorzystania swych cech rasowych. Ich kształt bliski jest migdałowemu, co również wpływa na jej korzyść, bo dzięki temu uzyskują miano wyraźnych i dużych. Rzęsy ma nie za długie, co wiecznie poprawia kosmetykami, ale za to ściśle ustawione, co uwydatnia sam kształt oka i przykuwa tym samym uwagę.
Być może cała postać Shantti nie każdemu przypadnie całkowicie do gustu, aczkolwiek jest kobietą piękną i bujną. Potarganą i szaloną. Spontaniczną i emocjonalną. Wszystko to widać w jej ruchach i tańcu, w którym wyraża samą siebie.

Historia

Historia Shantti jest wbrew pozorom bardzo bogata w doświadczenia. Sama niewiele mówi o swoich początkach, co nadaje jej tajemniczości. Z pewnością elfka urodziła się na pustyniach poza Środkową Alaranią. Gdzie się znajduje pustynia i jak wielki skrawek na łusce Prasmoka obejmuje rodzinny teren, wie tylko Shantti, aczkolwiek tej informacji również nie zdradza. Nie widzi takiej potrzeby, ponieważ obecnie znajduje się w zupełnie innym miejscu niż początkowo. Swój dom widzi w gwiazdach, które wskazują jej drogę, ale tylko tyle można z niej wycisnąć. Kocha tę nienaganną prywatność w swoim sercu, to nienaruszalne miejsce. Tak więc i sam początek opisu nie będzie zbytnio wielki…
Żyła w niewielkim plemieniu, który przemierzał dalekie drogi pustyni nigdy nie opuszczając łysych terenów. Jedynie wojownicy, by zaspokoić swą ciekawość, korzystali z okazji zwiedzenia tundry czy też przy wielkim szczęściu lasów, gdy plemię na kilka dni zasiedliło się gdzieś niedaleko granic pustyni. I tak też żyli, wędrując i co jakiś czas rozkładając tipi czy też inne, podobne, kolorowe namioty. Lud więc ten, choć niewielki bo składał się zaledwie z kilku, czy też kilkudziesięciu jednostek, został namaszczony nazwą Piaszczy Szlak.
Piaszczysty Szlak głównie składał się z mężczyzn, ale także znalazło się miejsce dla młodej Shantti, która urodziła się w trakcie wyżu plemiennego. Pustynne elfy z tego kręgu można uznać za prawdziwych dzikusów! Aczkolwiek niezwykle wesołych, rozśpiewanych i roztańczonych. Był to lud bardzo oddany ziemi, słońcu i naturze, chociaż trafiały się długie dni bez wody. Największy odcisk w życiu Shantti pozostawił jednak ich szaman, który nie odbiegał za bardzo od norm podstawowych wyobrażeń. Stary, wychudzony i szalony. Na jego głowie znajdowała się masa piór i rzadko kiedy ochraniał się toną materiału przed ognistą kulą, dlatego jego skóra była wyjątkowo ciemna, bo wiecznie opalona i zniszczona od nadmiaru promieni słonecznych. Część jego słów nie była komentowana, gdyż często miewał różne przebłyski, albo też myślał na głos i lubił gadać do siebie, ale wbrew pozorom zdobył szacunek plemienia. Dlatego też wszelkie swoje troski zdradzało się właśnie jemu. Pustynnemu Duchowi.
Szczególnie Shantti nawiązała z nim niezwykłą więź…
Szaman często kładł się na ziemi za dnia, czy też nocą i obserwował niebo lub też płachtę materiału nad jego głową oraz wędrujące cienie. Elfka zaś nie rzadziej przychodziła kłaść się koło niego, a wszystko to stało się za młodu, gdy jako dziewczynka nie rozumiała po co to robi.
***
Mała elfka przychodziła co jakiś czas i kładła się na ziemi. Po twarzy smagały ją pióra, drażniąc mały nosek, którego boczne płatki co chwila unosiły się i opadały. Staruch nic nie mówił tylko gapił się w słońce. Wielokrotnie obrażona wstawała, otrzepywała się z piasku, burknęła coś obrażona. Ziemia parzyła jej delikatną skórę, a słońce oślepiało dziewczynkę do skrajności. Nie rozumiała dlaczego ten głupi wariat wciąż kładzie się na ziemi gapiąc się przy tym bezustannie w niebo. Zresztą, uznała go za bardzo zdolnego, bo ona nie mogła tak długo wpatrywać się w rozjaśnione niebo. To jednak spowodowało, że mała elfka jeszcze bardziej chciała zrozumieć dlaczego to robi!
Pewnego razu przyszła więc pod wieczór, gdy gwiazdy powolutku zgłaszały swą obecność a księżyc rozjaśniał niebo bez nadmiernego oślepiania obserwatora. Bo skoro słońce tak razi, a on i tak się kładzie, to trzeba było przyjść po prostu w odpowiednim czasie!
Elfka położyła się na powoli schładzanym przez mróz piachu. Długo miała zamknięte oczy, jakby bała się spojrzeć w niebo. Nie chciała być oślepiona i znowu wrócić do namiotu bez dodatkowej wiedzy. Była bardzo spięta, zacisnęła bardzo mocno powieki, aż cała drżała na ciele z nerwów. Nie czuła piór, tylko delikatny wiatr i piach, który opływał jej małe ciałko. W końcu wypuściła powietrze, a wraz z nim otworzyła oczy. Oczarował ją widok, oczarowało ją to uczucie.
-Wooooooow…-szepnęła z zachwytem próbując objąć wzrokiem całe niebo. Staruszek nic nie odpowiedział, chociaż jego kąciki ust delikatnie uniosły się ku górze. Usłyszała brzęczenie jego kolczyków. Słyszała ciszę, później trzask płomieni, ściszone głosy, a po chwili także usłyszała ziemię. Jak tętni życiem oraz czuła niebo, którego życie tętniło w migoczących gwiazdach. Gdy przeszło to pierwsze, przecudowne wrażenie szaman rzekł:
-Czasem potrzeba czasu by zrozumieć.
***
Shantti była już dorosła. Przez lata tańczyła, bawiła się, brzęczała instrumentami, jak i błyskotkami. Nie bała się słońca ani nocy. Plemię uwielbiało malować swoje ciała, zdobić swoje namioty. Wówczas Shantti nauczyła się tkać. Ile lat minęło nim sama utkała sobie płachtę na swoje tipi! Bo taką też mieli tradycję. Należało samemu zdobyć materiały by zasłużyć sobie na własny zakątek prywatności. Później było się odpowiedzialnym za swój niewielki dobytek, nosić go i taszczyć kilometrami, dlatego kobiety w głównej mierze dołączały się do mężczyzn by to raczej oni mieli ten obowiązek na swoich barkach. Tancerce jednak to nie przeszkadzało, bowiem była bardzo dumna ze swej pracy, a Piaszczysty Szlak mógł jej tylko pozazdrościć! Stąd też nauczyła się jako tako polować, tropić czy też nawet wystrugać sobie broń, chociaż nim tego dokonała to dorobiła się na swoim koncie wielu żartów. Ona sama śmiała się do rozpuku widząc swoje pierwsze dzieła oraz patyczkowatość włóczni, które nie były skuteczne w walce, gdyż szybko się łamały. Z drugiej strony to właśnie sprawiło, że Shantti posiada w sobie wiele samozaparcia. Woli zrobić coś sama niż komuś coś oddać w ręce do zrobienia. Plecenie bransoletek ze sznurków, nabijanie koralików a nawet zdobywanie ozdóbek bardzo ją wkręciło, ale nie mniej niż …sam taniec!
Bo to właśnie kochała robić! Tańczyła dniami i nocami. Była dzika, szalona w swych ruchach. Potrafiła zakręcić się wokół włóczni lub wskoczyć wymalowana między swoich i się powyginać. Często więc porywała ludzi do aktywności, zabaw, dzięki czemu jej życie wypełnione było słońcem.
Tylko coś nie mogła dorobić się własnego mienia w plemieniu…
***
Był środek nocy a ponad dwudziestoletnia elfka nie spała. Nie miała koszmarów, nawet nie próbowała spać. Leżała w swym tipi obserwując po raz setny wzory, które utworzyła. Trójkąty, koła, zakreślenia… Gdy Piaszczysty Szlak ugasił ognisko, pogrążył się w głębokim śnie, ona wyszła. Odeszła niewielki kawałek od obozowiska. Zamknęła oczy, rozłożyła ręce. Czuła jak delikatny wiatr unosi łagodnie końce włosów, jak porusza i szeleści materiałami namiotów, jak ozdoby brzęczą, jak ziemia oddycha, jak piach natchnął jej ciało energią. Zaczęła tańczyć śledząc blask księżyca, dotykając dłonią gwiazd. Wybijała się, kłaniała nocy, zamaszyście przesunęła stopę a piach wzniósł się za jej śladem. Ręce zwróciły ku niebu, objęły po chwili cały świat w gładkim obrocie, dłonie dotknęły się z ziemią tworząc zamknięty krąg.
Stary szaleniec wyjrzał za swej rudery materiałowej. Od razu dojrzał elfkę, bowiem wokół niej ujawniły się niebieskie płomienie. Wznieciły się i gasiły nawzajem, innym razem niczym pył rozprysły w piruecie, płynęły wzdłuż odchylenia ciała. Tańczyła, dała się ponieść szaleństwu, wariowała, trzęsła, płynęła po czym stanęła by na nowo rozpocząć burzę. Aż wreszcie usłyszała wesoły śmiech szamana, który tańczył, a raczej podskakiwał wokół własnej osi. Gdyby miał kwiaty w koszyku z pewnością rozrzucałby je na boki.
Wystraszona elfka zatoczyła się, ale złapała równowagę. Było jej odrobinę głupio, że staruch przyłapał ją w takiej sytuacji, chociaż przecież nie wstydziła się aż tak (w tamtym momencie) swego tańca. Płomienie zgasły, a wszyscy poczęli spoglądać zirytowani pobudką w środku nocy. Przecierali oczy, część prychnęła, że staruszkowi znowu odwala. A on wciąż śmiał się i darł, aż w końcu stanął ze swym badylem, który gdzieś porwał w między czasie. Zaszeleścił liśćmi, wstrząsnął ozdobami na swym kiju i rzekł:
-Oblubienica Gwiazd.
W ten sposób tancerka zyskała swe mienie. Najpóźniej z plemienia.
***
Od tamtej pory historia Shantti toczyła się dosyć szybko. Przez kolejne lata zagłębiała się w tajniki szamanizmu. Szalony staruszek wzbudził w niej Pustynnego Ducha, którego dojrzał tamtej pamiętnej nocy. Ile to musiała się biedna namęczyć nim wytańczyła deszcz, chociaż zdarzało się jej wezwać pioruny bądź inne, mniej korzystne warunki pogodowe. Piaszczysty Szlak nieco na tym ucierpiał. Wielokrotnie widziała nic nie komentujące miny, które tylko czekały aż wreszcie opanuje praktyczną wiedzę szalonego staruszka. Także w tym czasie zyskała mowę węży, może raz czy dwa razy ujawniły się elfce Pari, ale widziała, że jeszcze długa droga przed nią. Staruszek był perfekcyjny w swej robocie. Zawsze wiedział co robi, posiadał niesamowitą pewność siebie, ale z czasem i Oblubienica Gwiazd zyskiwała jej coraz więcej.
Wszystko toczyło się tak jak zawsze, aż do momentu gdy plemię zapadło na tajemniczą chorobę…
Zaczęło się oczywiście od jednej, czy też dwóch osób. Zaraza jednak powoli obejmowała każdego po kolei, aż wreszcie sięgnęła nawet szamana. Jedynie Shantti nie została zarażona. W ostateczności w końcu sama musiała zdobywać pożywienie, wodę, zajmować się całym plemieniem. Był to niezwykle trudny dla niej okres, w którym wylała wiele łez.
Kilka osób porwał już duch czasu, a ona teraz wyciskała szmatkę w namiocie starucha nic się nie odzywając, chociaż czuła, że mentor chce coś powiedzieć.
-Jesteś skazana na gwiazdy i niebiosa. –zaczął wolno, ale elfka nic nie odpowiedziała. Jedynie zadrżała i skrywała się za własnymi plecami, obrócona tyłem do elfa. – Wszyscy myśleli, że jesteś córką słońca, że jesteś promieniem, który rozświetla każde serce. Ale…hehe… Ale ja wiedziałem, że tak nie jest. – pochwalił się kasłając. – Ja zawsze wiem lepiej!
Oblubienica Gwiazd jedynie zmarszczyła brwi. Jak zawsze zadufany w sobie, nawet w trakcie zagrożenia życia. Odwróciła się do niego. Teraz była odważniejsza, bo nie mówił nic znaczącego dla niej, co odmieniłoby jej życie. Jego czas więc nie nadszedł, dlatego mogła stawić temu wszystkiemu czoła. Wciąż jednak milczała opatrując ranę na przedramieniu.
- Jesteś Panią Nocy. – ponowił w końcu monolog. – Zrozumiałaś ziemię dzięki gwiazdom. Czekałem… Oj ile ja się naczekałem żebyś w końcu miała swe własne mienie. Myślałem, że nie dożyję starości. – Shantti delikatnie się uśmiechnęła, a nawet próbowała powstrzymać od śmiechu. Pomachała tylko głową nie dowierzając, że szaman ma jeszcze siłę tak sobie żartować. – Ja wiedziałem, że to gwiazdy wskażą Ci drogę…
***
Powoli umierali. Jeden po drugim. Aż w końcu zmarł także on, pustynny duch. Shantti starała się z całych sił podtrzymać go przy życiu, bo został ostatnim, bo był mądrym człowiekiem, bo był jedynym. Obejmowała jego głowę i ciało na pustynnej ziemi, gdyż zażyczył sobie połączenia właśnie z nią. Elfka płakała, kazała nie odchodzić, nie opuszczać, a on objął jej twarz i szepnął do ucha:
-Shantti, de lavup. Ma duech tavi intre-we. – spojrzał na niebo i wzniósł dłoń- Gave miya We dared.
Elfka kompletnie nic nie zrozumiała. Spojrzała na szamana jak na idiotę, ale jego duch wypłynął wraz z tymi słowami. Buchnęła gromkim płaczem i jeszcze długo obejmowała ciało szamana…
***
Kolejne trzydzieści lat leżała wśród namiotów swego plemienia i obserwowała gwiazdy. Nie robiła nic więcej. Sama żyła wśród stojącego obozowiska, nie dając go tknąć żadnemu dzikiemu zwierzęciu, co swoją drogą raczej rzadko się zdarzało. Wówczas pojęła zależności w gwiazdach, ich układy oraz specyfikę. Zauważyła również, że piach przesypuje się między jej dłońmi, a każdy dzień i każda noc jest właśnie jak on. Przemijający. Wciąż trwał, lecz spływał i tracił się w rękach elfki, zupełnie jak jej życie. Wtedy wiele zrozumiała. To o czym mówił szaman o czasie, o jego przemijaniu o tym, że przybył z innych krain i że czas ma wielkie znaczenie. Wszystko powoli zaczęło się kleić i lepić. To właśnie on nauczył ją czasologii, którą kreowała przez kolejne lata.
Oblubienica Gwiazd leżała na brzuchu podpierając głowę na skrzyżowanych przedramionach. Ta noc i ten dzień miał należeć do kolejnych zmarnowanych, jednak jej oczom ujawniły się one. Niebieskie płomyki. Zaskoczona uniosła wzrok. Płomyk uparcie palił się tuż przed nią i nie miał zamiaru zniknąć. Elfka niepewnie wstała, jakby właśnie spotkała obcego nie z tej krainy. Odsunęła bezpiecznie, chciała wycofać, ale wówczas ujawniło się więcej Pari. Tancerka wyprostowała się, rozluźniła, nie czuła niebezpieczeństwa. Piach w jej dłoniach uleciał, a ona spoglądała jak mija na jej oczach. Ponownie zwróciła oczy w kierunku małych duszyczek. Ujęła w dłonie włócznie, odpowiednio się ubrała, jak wojownik.
Po trzydziestu latach ruszyła dalej. Pozostawiła obóz, pozostawiła ciała, pozostawiła za sobą Piaszczysty Szlak. Ruszyła by odnaleźć rozerwaną ziemię, gdzie czarodzieje pragnęli zawładnąć czasem, jednak jedyne co po nich pozostało to piach. To był jej cel, to była jej podróż.
***
W ten sposób Shantti zaczęła przemierzać różnorodne krainy. Można by tutaj rozpisać kolejną księgę zdarzeń, które choć miały na dziewczynę duży wpływ to w żadnym z tych miejsc nie zasiedliła się na stałe. Były jedynie podrozdziałami w życiu tancerki wciąż dążącej do Środkowej Alaranii.
I po kolejnych wielu latach dostała się właśnie tu. Do Thenderion.
Trafiła do miasta zbudowanego z kamienia, niezwykle mosiężnego, dzięki czemu zyskiwał miano ogromnego w oczach tancerki. Zachwyciła się przepięknymi rubinami, poznała czym jest wytapianie żelaza. Była zachwycona nowym, choć bardzo przytłaczającym miejscem. Nie przywykła do takich tłumów, ale to właśnie tutaj zyskała największą pewność siebie. Jej taniec oraz egzotyczność działała w zupełnie inny sposób niż na innych. Jakby magia sprowadziła ją zupełnie do innego miejsca, jakby przeszła przez magiczne drzwi i już nie mogła wrócić. Oczywiście charakter Shantti nie pozwolił na to by nie zapoznać się z wieloma ludźmi, krasnoludami czy gnomami. Bawiła się tutaj przepysznie, poznała kilka ciemnych stron miasta, ale to nie było dla niej przeszkodą. Mimo, że wpadła w niejedne tarapaty! Ale to właśnie tutaj los elfki kompletnie się odmienił i sprawił, że życie tancerki naprawdę wypełniło się grozą…
***
Przechodząc po raz setny przez te same ulice, w których wciąż się gubiła, w jednej z wnęk zauważyła człowieka. Skulony obejmował dłońmi swoją głowę i drżał. Elfka czuła jego ból i cierpienie, strach oraz kompletny wir negatywnych uczuć. Zbliżyła się o krok, wyciągnęła delikatnie rękę, gdy nagle usłyszała:
-Larey, przyjdź! Coś Ci pokażę!
Pustynna elfka spojrzała w bok. Uśmiechnęła się i pobiegła, bowiem takie nowe imię akurat sobie wybrała. Brzmiało bardziej rozsądnie, jak i klimatycznie niż jej prawdziwe i te które nadał jej szaman.
Jednak człowiek ten wciąż pojawiał się na drodze tancerki. Widywała go codziennie, aż wreszcie odcięła się od wszystkich. Nie planowała żadnych spotkań, żadnych tańców, jedynie rozmowę z nieznajomym. Stanęła w uliczce, zbliżyła się do niego, przykucnęła. Widząc jak mężczyzna kieruje na nią wzrok od razu się uśmiechnęła, ale jego głowa wolno opadała w dół przez co i kąciki ust Shantti poszły tym samym śladem. Zadawała mu kilka pytań: kim jest, skąd jego smutek, ale nie odpowiadał pogrążony we własnej tragedii. Kilka dobrych dni przychodziła go zagadywać pytając o wszystko co się tylko da, jaki lubi kolor, czemu jest tu sam, czy chciałby coś zjeść, a on całymi dniami nic nie odpowiadał. Aż w końcu dziewczyna poczęła drążyć temat rodziny ów nieznajomego.
-…hm… A dzieci? Miałeś dzieci? Jakie są? Pewnie mają pocieszne twarze i promienne uśmiechy. Latają rozrabiając gdzieś dookoła… Chyba, że już dorosły… Ale kiedyś…kiedyś na pewno miały pyzate buzie!
-Dzieci… Moje małe dzieci… -odezwał się gość, a Shantti nie wierzyła, że cokolwiek słyszy z jego strony.
-T…tak… -odpowiedziała niepewnie – Miałeś dzieci! Znaczy… masz…
-Miałem… Moje małe dzieci… -załkał chowając twarz w przedramionach.
-Och…-westchnęła przejęta elfka. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Wyobrażała sobie tragedię jaką musiał przeżyć ów biedaczyna. Utrata najcenniejszego w życiu…żony, dzieci. To nie mogło się równać z żadną inną tragedią. Największe skarby ludności, bezwzględna miłość i wierność, bo przecież tak małe istotki nie rozumiały jeszcze wszystkiego. Nie rozumiały nawet do końca czym jest zło, ale te dzieci nie cierpiały z powodu ciągłej krzywdy, braku miłości. One za szybko odeszły z tego świata. Nie mogły zaznać szczęścia, nie mogły nauczyć się życia. Teraz były gdzieś zupełnie indziej ograniczając się jedynie do duchowego istnienia.
Shantti ze smutkiem i rozpaczą spojrzała na nieznajomego. Szukała słów, które mogłaby wypowiedzieć, ale czy w takim momencie cokolwiek wydaje się odpowiednie? Przyglądając się tragedii i ciężarowi jaki nosił mężczyzna dojrzała coś jeszcze. W rozszarpanych włosach kryły się malutkie rogi, a spod warstwy płaszczy wyjrzał trójkątny ogon. Cierpiący uniósł twarz. Była obrzydliwa, stara, wymarszczona i pociągnięta w dół. Oczodoły obwisłe odsłaniały delikatnie wewnętrzną część oka. Elfka nabrała wdechu, oczekując dalszych słów w napięciu.
-Zarżnąłem jedno z nich z głodu.
Grobowa cisza zapadła między dwojgiem. Do tancerki nie docierał sens słów.
-Miałem dzieci i byłem chciwy… Chciałem żyć jak król, przeto obiecałem żonie, że będziemy. Ale mieliśmy mnóstwo dzieci, a one potrzebowały jedzenia… Wciąż ledwie donosiłem chleb. Nie miałem sił pracować bo jedno, w tedy jak to nazywałem, „bachorów” musiało żreć za mnie. Byłem strasznym ojcem. Biłem, krzyczałem, katowałem do krwi… Nie ma na to usprawiedliwienia. Nie ma usprawiedliwienia dla mnie za to, że ściąłem jeden łeb by mieć ciągle jedną porcję więcej… Żonę okłamywałem, że dziecię zaginęło. Ale prawda ma taki zwyczaj, że lubi wyleźć na światło dzienne… I tak też było. Nie wytrzymywała ze mną wcześniej, a to co zrobiłem sprawiło, że odeszła… Wszystkie dzieci wzięła ze sobą. Długo nie wiedziałem co się z nimi stało, czy umarli z głodu, czy ich ciała leżą w grobie…W tedy mnie to nie obchodziło… Teraz zaś moje myśli tkwią tylko w tym jednym wspomnieniu… Dlaczego ludzie sprowadzają na siebie tak okrutny los? Dlaczego wciąż zaślepiają się własnym egoizmem? Byłem i jestem słabą istotą… Takie życie mi się należy, a nawet gorsze, bo moje własne dzieci żyły z potworem… Nie zasłużyłem na nie, na skarb jakim były dzieci…
Elfka siedziała zamurowana informacjami jakie usłyszała. Obróciła się i oparła plecami o zimny budynek, który miał ją rozbudzić. Nie spodziewała się takich wyznań, nie spodziewała się takiego potwora tuż obok siebie.
-Żyliśmy w tak skrajnej nędzy… Ale nawet nędza nie może mnie wytłumaczyć, nie może mnie odkupić… Nic nie odkupi takich grzechów. Przed śmiercią, gdy ich los powoli nie przestawał mi być obojętny, dowiedziałem się, że wszyscy trafili na dworek. Ona, moja miła, teraz była żoną dobrego mężczyzny, który zapewnił jej wszystko. Jej, jak i dzieciom… Wpadłem w szał, upiłem się i ktoś kto chciał mnie okraść odebrał mi życie. A nie miałem złamanego miedziaka przy sobie… Żyłem w nędzy, umarłem jak nędzarz, ale… byłem spokojny, że oni są bezpieczni. A teraz odbywam moją karę…
Shantti nie wiedziała kim jest mężczyzna, ale czuła wewnątrz serca, że chciałby zrobić coś… coś dobrego. Nie dlatego by się odkupić, ale dlatego że chciał. Wzięła go więc ze sobą. Do swojej rozwalonej kamieniczki, gdzie chwilowo mieszkała pod dziurawym dachem. Obmyła, obcięła, zakryła rogi i ogon szatami, tak by widać było jedynie jego twarz a raczej oczy, które również przysłoniła czarną siatką. Wędrowała z nim kilka dni po mieście, tak by oswoił się chociażby z niewielką okolicą. Wraz z Shantti był w stanie pomóc biednym dzieciakom, które ukradły jabłka ze stoiska. Aż pewnego dnia, gdy dostał wielki kosz żywności z wdzięczności za pomoc jednej z babuń kowala postanowił sam zanieść żywność kradnącym dzieciakom. Sobie niczego nie zostawił, jedynie Shantti wskazała mu drogę do młodzieniaszków. W tedy jego dusza została odkupiona. Potępieniec stał się wolny, a jego dusza zyskała spokój…
W późniejszym czasie elfka na swej drodze napotkała jeszcze dwóch potępieńców, ale sama nie wiedziała kim są te istoty. Najwidoczniej ta część świata była wypełniona takimi przypadkami, choć nie każdy zasługiwał na odkupienie. Zrozumiała, że sami muszą dojść do pewnych wniosków by móc się wyzwolić, ale czasem potrzebowali bodźca zewnętrznego jak np. umycie, obcięcie…
Nie sądziła jednakże, że ta sprawa może obróci się przeciwko niej. Bowiem wieść się rozniosła o pewnym elfie bądź elfce… O Łowcy Potępieńców, który wchodzi w drogę piekielnym. Ani diabły ani pokusy, ani żaden inny mieszkaniec piekła z wyższych półek nie lubi, gdy odbiera się im zniewolone zabawki…
Shantti raz na swej drodze spotkała piekielnego, który wprowadził niezłą rozróbę w Thenderion. Rozwalał budynki, zniewalał, był naprawdę silny. Nawet odkrył kim jest ów przysłowiowy Łowca Potępieńców… Chociaż Shantti wcale nie prosiła się o taki przydomek! Pragnęła jedynie pomóc, a niestety tkwiła przed obliczem rozwścieczonego diabła, który w głowie już szykował wiele pięknych tortur dla swej ofiary. Szczęście w nieszczęściu, że krasnoludy tak bitewne i tak wierne swym bliższym znajomym, że rzuciły się do walki w obronie tancerki. Kazali uciekać Shantti, a sami zatłukli diabła. Wówczas elfka skryła się w tunelach Gór Dasso, a tam… a tam ruszyła dalej w świat z obawą w sercu. Teraz wiedziała, że musi być o wiele ostrożniejsza, że teraz skazała się na poszukiwania ze strony przerażających istot.

***

<i> Dzieje Alarańskie </i>
Shantti wyruszyła za plotkami o królestwie zamieszkałym przez każdą możliwą rasę. Słyszane pogłoski wzbudziły w niej przekonanie o świecie idealnym, bez rasizmu, lecz obraz ten zamazał się wieloma wątpliwościami, gdy tylko przekroczyła mur Ostatniego Bastionu. Niemniej jednak, uparta elfka zatrzymała się na dłużej. Zliczyć można, iż zatrzymała się na czas około ponad miesiąca, w przypadku wędrowca jest to dosyć długo. Szybko dołączyła jako tancerka do jednej z karczm, gdzie występowały także inne dziewczęta. Te występy dawały jej satysfakcje więc niezbyt spieszyła się ze zmianą środowiska. Nie czuła się całkowicie bezpiecznie w królestwie, ale zapewne dłużej by w nim zasiedziała, gdyby nie pewne spotkanie z aniołem…
Tego dnia poznała także Phelana, elfiego wojownika, który spędził z dwojgiem niewiele czasu. Pomógł on jednakże znacząco w poszukiwaniach Dżariego. Shantti po raz pierwszy na swej drodze napotkała istotę ze skrzydłami, w dodatku o niebywale klarownej duszy. Po drodze natrafili na diabła, a w potyczce z nim dołączyła jeszcze trzecia postać. Tallas – jeden z najlepszych przyjaciół Lakiego. Artystka z przyjemnością zaprosiła dwójkę niebian do swoich tymczasowych, czterech kątów. Tam zaś umocniły się więzy między Shantti a Dżarim. Najwspanialszy w tym wszystkim był lot nad miastem. Widok zapierał dech w piersiach, a pierwszy lęk zdusiło poczucie wolności oraz zbliżenie do gwiazd. Dla pustynnego lądowca był to zawsze krok bliżej nieba niż kiedykolwiek!
Elfka była przez pierwsze chwile nie do zniesienia przez gadulstwo i nieokiełznany zachwyt niespotykanym przeżyciem. Spokój tej nocy miał jednak odebrać gwiazdozbiór królika, który zsyła zdarzenie…
Cała trójka pokierowała się w wyznaczony przez Phelana budynek. W nim spotkali paskudnego z charakteru mnicha, który szantażem zmusił bohaterów do zejścia do podziemi. W tym momencie z oczu zniknął Tallas czym wywołał niepokój Shantti. Elfka na głowie miała jednak większy problem w postaci szantażysty o imieniu Nehiel. Ku wielkiemu zaskoczeniu, on również okazał się aniołem, a relacje z nim do teraz pozostają mocno niedopracowane. Zarówno Shantti, jak i Laki byli zdani na wiedzę, jaką posiadał Nehiel na temat drugiego przyjaciela skrzydlatego, który zaginął o zbieżnym imieniu – Dżariel.
Po wielu godzinach błądzenia po labiryncie w podziemiach, mnich doprowadził dwójkę do celu. W pomieszczeniu czekał zaginiony Dżariel. Lęk przed tym spotkaniem rozbiło prawdziwe przywitanie się przyjaciół. Aniołowie padli w swoje ramiona, ale po Avrze, jak na dłoni, widać było wycieńczenie. Prawda okazała się o wiele bardziej bolesna niż domniemany upadek Dżariela. Przyjaciel Lakiego opuścił Plany Niebiańskie nie będąc w stanie wykonać przydzielonego mu zadania. Przy zachowaniu największej dyskrecji miał on znaleźć zdrajcę, którego ruchy wysłały wielu młodych wojowników na śmierć. Dżariel - ku własnemu zdziwieniu i rozpaczy - odkrył, że to Tallas wszystkim kierował. Skonfrontował z nim swoje podejrzenia, Tiirun jednak niczemu nie zaprzeczył, a wręcz wykpił maga i ostrzegł go, że jeśli ujawni prawdę, głową odpowie za to najpierw Dżari, a dopiero potem mag we własnej osobie. To pchnęło Avrę do ucieczki bez informowania nikogo o swoich planach.
Nie trzeba było długo czekać na ostateczną potyczkę. Tallas, krótko po wyjaśnieniach pojawił się w zasięgu wzroku trójki bohaterów wraz ze swoimi pomagierami. Niehiel próbował rozdzielić grupę Tallasa z grupą Dżariego, lecz powstała bariera doprowadziła do całkowicie odmiennego podziału. Tiirun i Laki byli po jednej stronie, zaś Shantti i Avra po drugiej. Toczące się walki były zacięte, lecz nie sama potyczka była pierwszą z tragedii tego wieczoru. Shantti po raz pierwszy przebiła serce żywej istoty jaką był człowiek.
Przerażona tancerka nie mogła uwierzyć w to co uczyniła. Przeżyła głęboki kryzys w decydującej walce i trudno było jej ustać na nogach. W rosnącej rozpaczy, elfce pomógł Avra. Objął dłonie dziewczyny i zapewniał o słuszności w tej absurdalnej sytuacji, w której to Tallas okazał się zdrajcą. Shantti jeszcze przez kilka chwil walczyła sama ze sobą.
Narastające przeciwności nie mogły jednakże sprowadzić ją na drogę zemsty, chociaż bardzo tego chciała. Ważył się właśnie los życia Dżariego, tuż za prześwitującą, magiczną ścianą. Shantti wraz z Avrą zdołali pokonać własnych przeciwników, ale Laki tkwił w niebezpieczeństwie. Schwycony w siatkę przez posłusznego diablika, szarpał się by zyskać wolność. Nad głową anioła zabłysło ostrze i tylko sekundy sprawiły, że cios ostatecznie przebił nie to serce. Gdy tylko bariera opadła, Avra rzucił się by pomóc przyjacielowi i to właśnie go zabił Tallas. Tej nocy przeważył się także los samego Tirruna, który chwilę później zginął z rąk Lakiego. Dżari żegnał oboje, jak prawdziwych przyjaciół. Na prośbę konającego Dżariela, mężczyzna zaśpiewał mu pieśń. Jeszcze kilka dłuższych chwil spędzili w podziemiach. Shantti próbowała pomóc przyjacielowi pozbierać myśli. Widziała jego ból i cierpienie, rozumiała to. Nie była w stanie całkowicie oczyścić jego negatywnych myśli, ale na szczęście Laki nie załamał się całkowicie. Tancerka musiała nacieszyć się faktem, że nie zechciał zostać w labiryncie na kilka wieków lub nawet do końca swoich dni. Razem podźwignęli się na równe nogi. Zebrali ze sobą również rannego Nehiela, a następnie udali się do wyjścia.
Tam też, poprzez przebite ściany, przywitało ich słońce. Tym razem drażniło ono nos i oczy pustynnej elfki. Z wielkim wysiłkiem udali się do świątyni, jakiej służyli aniołowie. Shantti pierwszy raz miała okazję ujrzeć tak odmienną kulturę od samego środka. Samo przywitanie niebian wywoływało w niej dezorientację, gdyż nie rozumiała tej hierarchii jaka panuje pośród wiernych Pan Planów Niebiańskich. Kleryk oraz młodzian okazali się jednakże bardzo dobrymi ludźmi o złotych sercach. Tancerka do teraz uśmiecha się ciepło na wspomnienie o nich, ale przyszedł ten czas na kolejne smutki. Pożegnanie.
Było to bardzo trudne dla Shantti, ale rozumiała potrzeby Dżariego. Musiał uwolnić się od nękających go dramatów. Potrzeba na to czasu, sama doskonale to rozumiała, a gdy przyszedł czas rozstania, okazało się to nie aż tak ciężkie, jak sądziła. Złożyli sobie obietnicę o ponownym spotkaniu. Oboje w to wierzą, choćby czas ten miał przyjść za kilkaset lat. W ramach wdzięczności otrzymała o Dżariego pióro, które ma stanowić amulet chroniący elfkę. Następnym razem to ona mu podaruje coś podobnego!
  • Najnowsze posty napisane przez: Shantti
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data