Oglądasz profil – Trenton

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Trenton Dries
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
40 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Stosunkowo silna aura, której odcień kobaltu przyozdobiony żelaznymi rysami i wgnieceniami wykończonymi srebrzystymi zawijasami, mieni się w rubinowym blasku. Owo światło lekko niepokoi swą barwą. Niespodziewanie pojawia się dość głośny grzmot następnie drugi i trzeci, i tak kilka z rzędu. Towarzyszy temu intrygujące zjawisko unoszenia się włosów na głowie. Niesie zapach ludzkiego potu i niezbyt wyczuwalną woń kadzideł. W dotyku twarda nie pozwoli się złamać, ale zachęca, by podziwiać jej elastyczność. W razie czego posiada coś do obrony, a mianowicie ostre jak brzytwa brzegi gotowe zabić za nieodpowiedni ruch, chociażby. Wywołuje pragnienie poprzez swą suchość, zdarza się, iż delikatnie zdaje się lepić, lecz bardzo rzadko. Dodatkowo zostawia po sobie słony posmak.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Trenton
Grupy:

Skontaktuj się z Trenton

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
8 lat temu
Liczba postów:
3
(0.00% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 2 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o sprawdzenie KP
(Posty: 1 / 33.33% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:raczej silny, wytrwały, odporny
Zwinność:zręczny, szybki, precyzyjny
Percepcja:szczątkowy smak, przytępione czucie, czuły zmysł magiczny
Umysł:bystry, ineligentny, Żelazna wola
Prezencja:brzydki, barbarzyński, przekonywujący

Umiejętności

Walka wręczMistrz
UnikiBiegły
SzpiegostwoBiegły
Odnajdywanie portali/źródeł magiiOpanowany
PrzetrwanieOpanowany
Wiedza TajemnaOpanowany
Otwieranie ZamkówOpanowany
Skradanie sięOpanowany
Czytanie AurOpanowany
KulturoznawstwoOpanowany
Pismo runiczneOpanowany
MatematykaPodstawowy
PływaniePodstawowy
JeździectwoPodstawowy
WspinaczkaPodstawowy
KartografiaPodstawowy

Cechy Specjalne

Halucynacje.Klątwa
Zdarza mu się widzieć tych, których zawiódł, tych którzy nie żyją.
Koszmary.Skaza
Co noc dręczą go koszmary. Po kilku godzinach snu budzi się z przerażeniem.
Odporność psychicznia.Zaleta
Zdobył ją bedąc skazańcem. Okupiona koszmarami i zwidami.
Manifestacja energii.Fenomen
Na życzenie wyzwala z siebie potężny ładunek mocy magicznej okalającej jego sylwetkę podobnie do aury. Energia ta wzmacnia jego siłę, oraz odporność.

Magia: Rozkazy

EnergiiAdept
Urodził się posiadając do niej predyspozycje. Kiedyś objawiała się u niego pod wpływem emocji, teraz kiedy jego wola stała się potężna, używa rozkazów.

Przedmioty Magiczne

Amulet przestrogi.Baśniowy
Drga, jeżeli coś lub ktoś ma zamiar zaatakować użytkownika.

Charakter

Po przeżytej traumie i zemście zaspokajającej gniew, Trenton zapomniał o istnieniu wielu uczuć. Tak jakby zostały wypalone z jego pamięci przez nienawiść, która zgasła po tym jak pochłonęła go całego. Po tej nienawiści pozostał wyłącznie wrak człowieka - nawet wspomnienia stały się niezrozumiałymi widmami przeszłości. Trenton zapomniał co znaczy współczucie, altruizm, czy radość. Pusta skorupa jego ciała chroniła zimny i wyrachowany umysł osoby, dla której życie przestało mieć znaczenie. Tak samo śmierć. Dlatego istniał sobie zawieszony między pogardą dla życia, oraz pogardą dla śmierci. Nie zależy mu na pieniądzach, ani sławie. Nie zależy mu również na wiedzy. W obliczu nękających go koszmarów i zwid, zależy mu wyłącznie na odkupieniu. A aby odkupić swoje grzechy, należy przetrwać. Dlatego właśnie stąpa jeszcze po tym świecie, dlatego ima się każdego zajęcia jakie wpadnie mu w ręce. Poszukuje drogi, która pozwoli mu zmazać swoje winy, poszukuje wybaczenia, aby odzyskać spokój i móc dostąpić przywileju śmierci. Robi to podświadomie, ponieważ sam nie potrafi przyznać się do tego przed sobą.

Nie ma w zwyczaju wiele mówić, czy obcować z innymi. Zazwyczaj chodzi własnymi ścieżkami, od czasu do czasu tylko dołącza do różnych ludzi wędrujących po Alaranii. Prawo nie ma dla niego żadnego znaczenia, tak samo jak ojczyzna, władza, wiedza, pieniądze - nic z tego się nie liczyło, o ile nie było środkiem do większego celu, jakikolwiek by on nie był. Bo poszukiwanie swojej drogi ma tę zaletę, że każdy ma dowolność wyboru kiedy napotka na jakąś ścieżkę. Czy to, że prawo stoi na jej drodze przeszkadza w czymś Trentonowi? Absolutnie nie. Czy wolność wyboru znaczy, że zawsze dobrze wybieram? Też nie. Trenton również podejmował złe decyzje, za które później płacił. Przeważnie krwią.
Traumatyczne wydarzenia utwardziły jego psyche, stał się odporny psychicznie. Bywało, że magowie biegli w magii umysłu próbowali zajrzeć do jego wnętrza. Fiasko. Byli też mistrzowie tortur, którzy próbowali nauczyć go pokory i uległości. Fiasko. Zbyt dobrze potrafił otoczyć swój umysł murami, gdzie zawsze czekało na niego schronienie, kiedy ktoś nim pomiatał albo manipulował. Sam nigdy nie doświadczył sprawiedliwości, a że nie ma zamiaru zbawiać świata, nie walczy o praworządność, takie mrzonki pozostawia bajarzom.

Wygląd

Przeciętnego wzrostu mężczyzna przeciska się przez tłum, porusza się sztywno, jest lekko przygarbiony, stąpa ciężko. Gdybyś obserwatorze potrafił wychwycić z hałasu gawiedzi dźwięk jego kroków, zauważyłbyś że są one niezwykle ciche jak na taki chód. Sądząc po tym jak bez problemu przepycha innych, mężczyzna prawdopodobnie  jest silnie zbudowany. Odwrócił się na chwilę, chyba wyczuwając Twój wzrok. Zdążyłeś zauważyć jego twarz ukrytą pod osłoną kaptura. Kiedyś pewnie uchodziła za przystojną, teraz regularne rysy i pełne usta zostały zepchnięte na drugi plan przez dwie blizny: jedną grubą idącą wzdłuż linii kości policzkowej, od łuku brwiowego prawie do nosa, drugą cienką przecinającą usta. Nos lekko przekrzywiony w prawo i zgrubiony w jednym punkcie nosi znamię złamania. Na boku, w okolicy prawego ucha widać drobne dziurki - blizny po pasożytach, samemu zaś uchu brakowało połowy małżowiny. Sądząc po prostej krawędzi, zostało ucięte. Oczy ma piwne i podkrążone, a w ich głębi widać błysk determinacji. Spod kaptura wystaje niewiele włosów, można tylko zauważyć że są krótkie, brązowe. Szyję po lewej stronie szpeci wypalony znak skazańca. Ubrany jest w niewyróżniające go z tłumu biedaków łachmany: wytartą brązową kamizelkę z wysokim kołnierzem i ćwiekami, czarny dublet pod kamizelą, wełnianą szarą opończę, czarne płócienne spodnie, znoszone wysokie buty. Dłonie ma obwiązane poszarzałym bandażem, jak ci których czasem można spotkać w ciemnych zaułkach, gdzie tłuką się dla pieniędzy. Słyszysz jak warknął na któregoś z przechodniów niskim i chrapliwym głosem, chwilę potem straciłeś go z oczu w mrowiu ludzi.

Historia

Początek tej historii to czasy zamierzchłe, których Trenton nawet nie pamięta. Dzieciństwo, dorastanie, twarz matki i ojca zniknęły z jego pamięci wymazane zbrodnią i opresją. Mężczyzna urodził się w Arturonie, w rodzinie kuglarzy i aktorów należących do trupy objeżdżającej okoliczne krainy. Jego rodzice nie byli jednak częścią trupy: matka była szefową obwoźnego teatru, ojciec mistrzem magii, który za pomocą iluzji tworzył scenografie i efekty specjalne podczas przedstawień. Trenton od małego wiele wędrował ucząc się od innych dzieci jak kraść, skradać się i chować. Ojciec odkrywając czarodziejski talent w jego aurze, przekazywał mu też wiedzę na temat magii, oraz tego jak ją kształtować. Młody Dries chętnie się uczył i miał do nauki talent, ale rzadko kiedy używał swojej Mocy, ponieważ uważał ją za niebezpieczną, a jako że wydobywała się z niego pod wpływem emocji, była również nieobliczalna. Dni, miesiące, lata mijały w ten sam sposób. Nauka i harce. Kiedy dojrzał, dano mu możliwość pomagania w teatrze na co przystał. Życie obwoźnego kuglarza wcale nie było proste, zdarzały się wydarzenia naprawdę niebezpieczne. Kiedy znudzona, albo czymś zniesmaczona widownia potrafiła okazać swoją krytykę agresją. Czasem teatr musiał wręcz uciekać przed gniewem jakiejś wioski, albo niezadowolonego szlachciury. W każdym razie, po wielu latach Trenton założył rodzinę i po śmierci rodziców przejął pieczę nad teatrem. Ożenił się z jedną z młodszych aktorek - Nessie. Doczekał się z nią dwójki dzieci - bliźniaków Dena i Moneen. Żyli razem szczęśliwie i jak każda szczęśliwa historia, także i ta doczekała się swojego końca. W czasie trasy po wsiach i miasteczkach, teatr zatrzymał się w małej, niepozornej wiosce bardzo blisko Arturonu. Przyjęto ich w tym miejscu z nieufnością, ale pozwolono im się zatrzymać. Wieczorem teatr był już rozstawiony, aktorzy w kostiumach, czarodziej iluzjonista wykreował scenografię i jedyne co pozostało to rozpocząć spektakl. Trenton swoim zwyczajem zajął miejsce w pierwszym rzędzie widowni wraz ze swoim dziećmi. Oprócz niego na ławach zasiadła cała wieś. Przedstawienie zaczęło się, trwając nieprzerwanie do trzeciego aktu, kiedy to jakiś hałas zaczął dobiegać z oddali. Tętent kopyt zaczął zagłuszać występujących, aż w końcu bardzo szybko zmienił się w głośny huk i nagle na osłoniętą parawanami widownię wjechało dwudziestu jeźdźców. Uzbrojeni po zęby z impetem wpadli w tłum, który natychmiast wpadł w panikę. Rozpoczęła się istna rzeź. Podpalano chaty, parawany i wozy teatru. Mordowano kogo popadnie. Przerażony Trenton złapał za swoje dzieci i rozglądając się za swoją żoną zaczął biec w stronę wyjścia, nie zrobił nawet pięciu kroków, kiedy jeden z napastników zadał mu cios buławą w głowę wysyłając mężczyznę w krainę nieprzytomności. Trenton upadł jak długi na ziemię z płaczącymi dziećmi na rękach. 
Kiedy się obudził, nie otworzył oczu od razu. Czuł niesamowity ból i przytępione czucie w rękach. Potem poczuł okropny zapach krwi, oraz uczucie wielkiego ciężaru który go przygniatał. Otworzywszy oczy wrzasnął z przerażenia. Leżał na nim trup jednego z wieśniaków z wyłupanymi oczami. Mężczyzna w śmiertelnym przerażeniu zrozumiał, że otaczają go same truchła i najprawdopodobniej został wrzucony do mogiły. Krzycząc i płacząc w szoku zaczął wygrzebywać się z góry zimnych ciał noszących twarze jego przyjaciół, a właściwie rodziny. W końcu wywlókł się na zewnątrz z jedną desperacką myślą. Chciał znaleźć swoją żonę i dzieci. Nie dopuszczając do siebie myśli o tym, że mogą leżeć w mogile razem z resztą, nie spojrzał nawet na trupy. Jedyne co zauważył, że wieczór zmienił się w ciemną noc i obok krawędzi mogiły leży wbita w ziemię pochodnia. Wioska nieopodal dogorywała w ogniu, z ryneczku ze studnią słychać było śmiechy i dźwięki koni. Z pobliskich krzaków dobiegał inny dźwięk. Jakby jakiś płyn lał się z góry w towarzystwie wygwizdywanej przez kogoś wesołej melodii. Trenton podniósł się i poczuł jak przez jego ciało przepływa moc magiczna, której dawno nie używał. Jego wewnętrzna energia zaczęła kumulować się pod wpływem emocji i manifestować się w postaci srebrnych wyładowań energetycznych błądzących po jego ciele. Dźwięk wylewanego płynu ustał, a melodia zaczęła wychodzić z krzaków. W końcu pojawił się też instrument. Mężczyzna odziany na czarno i brązowo, radosnym krokiem wyszedł na polankę i zatrzymał się nagle zauważając Trentona. "O kurw..." zaczął kiedy przypominająca piorun srebrna energia uderzyła prosto w jego głowę dezintegrując ją natychmiast. Dries przestąpił nad trupem mordercy i ruszył w stronę reszty rzeźników. Wkroczył powoli na plac wioski, a balujący tam i mocno pijani oprawcy ucichli natychmiast. Hekatomba rozpoczęła się na nowo, tym razem jednak role się odwróciły. Paręnaście minut później było po wszystkim. Bandyci leżeli porozwalani na kawałki pod wpływem niszczącej magii energii, Trenton zaś klęczał między nimi z okropną blizną na twarzy, ranami kłutymi, połamanymi żebrami. Czuł że zaraz straci przytomność i w ostatnich chwilach trzeźwego myślenia rozglądał się za swoją rodziną. Nie miał siły, aby wstać a kiedy spróbował, natychmiast kucnął i zemdlał.
Obudził go wymierzony mu policzek. Był już ranek, pośród trupów stali żołnierze z herbem króla Arturonu. Ich dowódca patrzył się w zmęczone oczy mężczyzny, którego dzień trzydziestych urodzin stał się też dniem śmierci dotychczasowego Trentona i zarazem narodzenia nowego. Bowiem Dries wiedział, że pośród osób w mogile leżała jego rodzina. Jego żona i małe dzieci. Porzucił już wszelką nadzieję i oddał się w ręce dowódcy jeźdźców. Jak się okazało, pobliskie wioski nękali bandyci mordując ludzi i grabiąc ich dobytek. Żołnierze króla podążali ich śladem, z zamiarem przyprowadzenia ich przed wymiar sprawiedliwości, jednak w obecnej sytuacji musieli zadowolić się tym, który sprawiedliwość tę wymierzył sam. Zabrali go więc przed oblicze sędziego. To kim był Trenton Dries pozostało w zakopanej już mogile za wsią. Przesłuchania trwały trzy długie miesiące, podczas których oczekujący na szafot szalony mag - ludobójca nie odezwał się do nikogo i patrzył tępo w ścianę nie przejawiając zainteresowania niczym więcej. Trenton nic nie pamięta z tego okresu życia, ma wrażenie jakby nie rejestrował tego co się działo wokół niego. A działo się niego, bo zważając na charakter jego zbrodni, czyli zemstę która pomogła odzyskać spokój w okolicy, sędzia skazał mężczyznę na pięć lat w zbiorowym więzieniu na jednej z kamiennych wysp w zatoce, w której leżał Arturon, a następnie na piętnaście lat na galerach. Sprawa Trentona wzbudziła poruszenie w stolicy królestwa i komentowano ją szeroko, a szlachta której większość uważała czyn Driesa za niezgodny z prawem, ale słuszny naciskała na sędziego aby nie skazywał go na śmierć. Widocznie ich starania przeważyły i zamiast śmierci na szafocie, w ramach łaski został skazany na pół dekady w małym wilgotnym pomieszczeniu z piątką innych morderców, oraz półtora dekady jako galernik, którego średnia długość życia nie przekraczała roku. Łaskę tę zaczęto egzekwować od razu po ogłoszeniu wyroku.
Czas w więzieniu był czasem apatii i uczenia się granic swojego ciała, oraz umysłu. Więźniowie okazali się być solidarni w porównaniu do strażników, którzy dla własnej rozrywki organizowali walki skazanych. Traktowali ich jak konie wyścigowe. Jeśli któryś dobrze sobie radził, karmiono go i zmuszano do ćwiczeń, aby walczył jeszcze lepiej. Trenton dużo medytował, tak jak kiedyś uczył go ojciec. Pomagało mu to rozwijać przepływ energii magicznej w swoim ciele, ćwiczyć czytanie aur i chronić się przed rzeczywistością. Nie mógł ukierunkowywać jednak swojej mocy, ponieważ nałożone mu magiczne kajdany sprawiały, że magia uciekała z niego jak woda z dziurawego garnka. Na jego nieszczęście strażnicy znając jego wyrok uznali, że taki zabijaka jak on musi na pewno być niesamowitym wojownikiem, więc karmiono go jak zwierzę na ubój i nakazywano ćwiczyć ciało. Jeśli tego nie robił, był bity drewnianymi lagami, czasem biczowany. Nie widząc innej możliwości niż poddanie się swoim oprawcom, Trenton robił to co mu kazano. Walczył z innymi, a że nigdy nie umiał się bić - przegrywał, tracił zdrowie przez ciągłe ćwiczenia w wilgotnej celi i ciągle myślał o śmierci. Nie było mu jednak dane dostąpić tego ułaskawienia. Był pod ciągłym nadzorem strażników, którzy pilnowali aby ich faworyt nie zrobił sobie krzywdy. W końcu po pięciu długich latach tortur, przez które mistrzowsko opanował walkę wręcz, Trenton został wyprowadzony z więzienia z nakazem transferu na galerę wojenną Jego Królewskiej Mości. Ważył wtedy na oko osiemdziesiąt kilo i niewiele z tego stanowił tłuszcz. Nos miał krzywy i złamany tyle razy że nawet zdolny uzdrowiciel nie byłby w stanie go naprawić. Bolał go każdy staw od ciągłej wilgoci. Jego ciało stało się niezwykle sprawnym narzędziem, ale zdecydowanie zużytym. Inaczej było z jego psychiką, która miała tylko jeden cel - wolność. Jego wola stała się mocna jak żelazo, nic nie było już w stanie go złamać.
Jednak to co przeżył w więzieniu było niczym w porównaniu do galer. Galernicy wiosłowali, jedli, spali i załatwiali się siedząc na szerokich drewnianych ławach. Brud był wszechobecny, pasożyty i choroby toczyły wioślarzy nie oszczędzając nikogo. Nad wydajnością pracy mieli pieczę poganiacze. Chodzili w te i we w te na dolnym pokładzie smagając plecy powoli umierających skazańców biczami. Czasem, gdy więzień się im sprzeciwiał mieli w zwyczaju odcinać mu ucho. Dla przestrogi. Nie było tutaj ulubieńców dostających lepszą żywność. Wszyscy dostawali tę samą zarobaczoną, owsianą papkę i twardy chleb, który przyjmowali z drżeniem rąk i łzami w oczach. To co wydawało się wcześniej torturami - zmuszanie go do krzywdzenia innych, katorżnicze ćwiczenia od których mdlał, to wszystko przygotowało go do męczeńskiej pracy przy wiosłach. Przez rok, galera pływała po Wybrzeżu Cieni patrolując wody królestwa. Przez ten czas Trenton dzielił ławę z czterema innymi wioślarzami. Po jego prawej stronie siedział starszy mężczyzna, który cały czas opowiadał współwięźniom o swoich podróżach. Opowiadał o kulturach z każdego zakątka Alaranii. Innych więźniów męczyło jego ciągłe gadanie, ale nie odzywający się do nikogo Trenton, który wyparł z pamięci wszystko sprzed swojego wyroku chłonął słowa podróżnika jak gąbka. Było to jedyne zajęcie oprócz medytacji, które pomagało mu pozostać przy w miarę zdrowych zmysłach, ponieważ od dłuższego czasu widywał majaki. Projekcje kobiety i dwójki dzieci, których nie poznawał ale wydawało mu się że je zna. Twarze ludzi, których nie pamiętał. Walka o życie nie toczyła się wyłącznie w rzeczywistości, ale i w jego psychice. W końcu, któregoś dnia gadanina starszego człowieka zdenerwowała jednego z poganiaczy. Oprawca w napadzie furii podbiegł do podróżnika z nożem i ugodził go bez pardonu w serce. Trenton zerwał się, ale kajdany skrępowały mu ruchy. Widząc to, poganiacz zaczął go dusić i uśmiechając się paskudnie przyłożył mu nóż do twarzy. Za próbę pomocy współwięźniowi Dries zapłacił okropną blizną na twarzy i uciętym uchem. To był ostatni akt miłosierdzia z jego strony.
Osiemset siedemnastego dnia kary, galerę na morzu zaskoczył sztorm. Wiosła zostały schowane w obawie, że połamią je ogromne fale przetaczające się przez okręt. Woda wlewała się przez właz z górnego pokładu, oraz przez otwory na wiosła. Więźniowie mokli niemiłosiernie ochlapywani przez słoną wodę. Nagle przez kadłub na sterburcie przebiła się ogromna skała, na którą został rzucony okręt, zabijając połowę z wioślarzy. Drewno zaskrzypiało niemiłosiernie, kiedy fala odeszła, to co pozostało z galery oderwało się od skalnej wyspy. Upadek trwał cztery sekund, w których stalowy łańcuch o mało nie oderwał Trentonowi rąk. Trzymając się z całej siły ławki przed sobą, mężczyzna przygotował się na spotkanie z taflą wody. Ogromny huk towarzyszący upadkowi galery ogłuszył Trentona. Okręt tonął ciągnąc za sobą przyczepionych łańcuchem do stępki wioślarzy. Teraz jedynym celem skazanego było oderwanie się od więzów. Dries ciągnął i ciągnął z całej siły. Po dwóch latach spędzonych na tym przeklętym okręcie niewiele zostało mu z tego co wypracował w więzieniu. W tym czasie woda zalała już całkowicie dolny pokład, pozostawiając mu niewiele czasu na działanie. Kolejna fala przeniosła galerę na podwodną skałę, impet złamał jej szkielet. Siła była tak duża, że pozostałość kadłuba pękła na dwoje i co ważniejsze wybiła gwóźdź trzymający łańcuch w beli drewna. Trenton był wolny. Inni więźniowie nie mieli tyle szczęścia. Większość zginęła w uderzeniach o skały inni już się potopili, a Ci którzy uwolnili się od statku nie mieli siły na wypłynięcie z łańcuchem na powierzchnię. Trenton z trudem, pokonując prądy i ciężar metalu w ostatniej chwili wybił się ponad wodę łapiąc desperacki oddech. Burza była potężna, utrzymanie się powierzchni samemu było niemożliwe, dlatego złapał jakieś szczątki i oparł się na nich ciężko. Wycieńczony do granic możliwości Arturończyk wypatrywał ocalenia. Fale rzucały nim na wszystkie strony, będąc na górze jednej z nich zauważył że brzeg zatoki jest niedaleko i prąd spycha go w jego stronę. Pozostało mu więc tylko przeżyć.
Cała noc walki o utrzymanie się na kawałku drewna, przyprawiona szczęściem że bałwan nie wrzucił go na skałę, sprawiła że pierwsze co zrobił po znalezieniu się na lądzie to stracenie przytomności. Obudził się kilka godzin później. Słońce chyliło się ku zachodowi, ciepłe promienie ogrzewały jego plecy. Był zupełnie suchy.
Trenton podniósł się i rozejrzał wokół. Wszędzie leżały tylko ciała, oraz szczątki okrętu. Mężczyzna znalazł wyrzucony na brzeg dziób galery z nieuszkodzoną rzeźbą. Była cała z brązu. Trenton spojrzał na swoje kajdany i począł uderzać metalem o metal. Po kilku okupionych koszmarnym bólem godzinach, magiczne kajdany leżały na ziemi, a jego ręce były wolne od nich i łączącego ich łańcucha. Nigdy wcześniej nie czuł takiej ulgi. Teraz wystarczyło znaleźć jakieś ubranie i ruszyć przed siebie.
Przez kolejne dwa lata Trenton podróżował po Alaranii szukając dla siebie miejsca, drogi, celu. W poszukiwaniach podejmował się różnych prac, poznawał wielu ludzi. Niestety nie znalazł jeszcze tego czego szukał, ale kto wie co przyniesie przyszłość?
  • Najnowsze posty napisane przez: Trenton
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • [Ujście Javis] Noc
    Nocne podróże przerażały ludzi - nie wiadomo na co można natknąć się na szlaku, kiedy słońce zajdzie. Kupcy z rzadka przemierzali drogi Alaranii po zmierzchu, woleli zatrzymać się w zajazdach i karczmach. Chłop…
    0 Odpowiedzi
    2922 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post