Oglądasz profil – Raavik

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Kapitan Raavik z Kattegat, syn Rolla, dowódca Piątej Drużyny Tarczowników.
Rasa:
Krasnolud
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
150 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Aura ta zaskakuje intensywnością żelaznego kolorytu. Jest niezwykle silna, a dzięki temu także imponująca. W szczególności zachwyca, jakby wykutymi na swej powłoce, miedzianymi czy też kobaltowymi, cienkimi ścieżkami. Cała ta mozaika na swój sposób przypomina mapę, która pokrywa obsydianowa mgła. Jest bezdźwięczna, ale uderza intensywnych zapachem piwa i tak też smakuje – niezwykle gorzko, pozostawiając po sobie poranną suchość. Odczucie to zwiększa swoją potęgę pod wpływem żaru świeżo wykutego żelaza. W dotyku niezłomna o ostrych brzegach, niemal palących się do walki. Mam nieznacznie gładką strukturę, która daje wyobrażenie sztywności, a czasem i giętkości.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Raavik
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Raavik

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
9 lat temu
Ostatnio aktywny:
8 lat temu
Liczba postów:
30
(0.03% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Fargoth
(Posty: 20 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Honor Norda
(Posty: 20 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:stalowe mięśnie, niezłomny, odporny
Zwinność:zręczny, powolny
Percepcja:nieznaczny zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, silna wola
Prezencja:przekonywujący

Umiejętności

KartografiaPodstawowy
Odebrał podstawowe szkolenie w tej sztuce. Musi umieć kreślić mapy, wcześniej odwiedzonych miejsc.
ŻeglarstwoBiegły
Każdy, kto widział kattegańczyka na łodzi, wie, że tamten lud to urodzeni żeglarze. Raavik nie jest wyjątkiem, od młodych lat wiele godzin spędzał na łodzi.
Walka tarczą i toporemMistrz
Niektórzy powiedzą, że to zwykłe wyposażenie tarczownika, jednak syn Rolla doprowadził używanie tych broni do perfekcji. Raavik, Wykałaczka i Deska to śmiertelnie groźne połączenie.
StrategiaBiegły
Jako oficer wysokiego szczebla był na niejednej odprawie i naradzie wojennej. Kilka razy zdarzało się, że był polowym dowódcą całej brygady.
TaktykaMistrz
Czasami prowadził całą brygadę do zwycięstwa, jednak wiele lat spędził z Piątą Drużyną Tarczowników. Raavik doskonale czuje się, dowodząc małym oddziałem, gdy wie, że bezgranicznie ufa każdemu ze swojego oddziału. Krasnolud bez problemu obmyśla proste, ale skuteczne plany ataku i co najważniejsze, jego podkomendni bezwarunkowo go szanują.
UnikiOpanowany
Syn Rolla jest świetnym wojownikiem, a każdy wojak wie, że dobry unik może uratować życie. Krasnoludy nie słyną z szybkości, więc Raavik nie jest mistrzem w tej sztuce, jednak ćwiczył ją w trakcie wielu bitew.
Walka gołymi pięściamiOpanowany
W wojsku każdy musi sam o siebie zadbać, szczególnie na najniższych szczeblach. Gdy Raavik był jeszcze szeregowcem nieraz wpakowywał się w kłopoty i nieraz kończyło się to bójką. Krasnolud przegrał i wygrał wiele mordobić, może się więc pochwalić doświadczeniem w tej dziedzinie walki.
Czytanie i pisanieOpanowany
Nic szczególnego, w armii Kattegat każdy oficer musi umieć pisać i czytać. Dzięki temu mogą wydawać rozkazy przy pomocy listów bez ryzyka, że skryba okaże się zdrajcą.
KaligrafiaPodstawowy
Sztuka którą Raavik poznaje od niedawna. Krasnolud cokolwiek pisze, stara się robić to najstaranniej jak się da, licząc, że przyniesie to efekty w postaci pięknego charakteru pisma.
RysunekBiegły
Umiejętność, którą dowódca Piątej Kompanii może się chlubić. Krasnolud jest świetnym wojownikiem i strategiem, ale nie jest to nic wyjątkowego w Kattegat. Raavik wychyla się z tłumu jeśli chodzi o piękne rysunki. Raavik odkrył swój talent, gdy zyskał dostęp do biblioteki w Górnym Mieście. Od tamtej pory ciągle szkolił się w tej sztuce.
HistoriaPodstawowy
Pasja Raavika. Krasnolud nigdy nie spamiętał wielu informacji, ale te ważniejsze ma zanotowane w swoim kajecie.

Cechy Specjalne

TwardzielDar
Jak inni przedstawiciele swej rasy jest bardzo wytrzymały oraz odporny na zmęczenie, ból i choroby.
Silne uzależnienie od palonych ziółSkaza
Gdy przez kilka dni nie ma fajki w ustach staje się nerwowy i ma problemy z panowaniem nad swoim ciałem.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

WykałaczkaBaśniowy
Jednoręczny topór. Położony pionowo na ziemi sięga Raavikowi do pasa. Broń potrafi wykorzystywać ostatki energii pokonanych wrogów. Dopóki jest używana do zabijania, nie tępi się, nie rdzewieje i nie szczerbi.
DeskaZaklęty
Okrągła tarcza Raavika. Ma średnicę długości przykucniętego krasnoluda. Element ekwipunku sam się naprawia i odbija magiczne ciosy, ale obydwie czynności wykonywane są kosztem energii właściciela.

Charakter

Nie da się uogólnić charakteru tarczownika z Kattegat. Na potrzeby tego opisu, trzeba podzielić cechy Raavika na dwie grupy.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

POZA WALKĄ:

Syn Rolla jest bardzo towarzyski. Uwielbia spędzać czas ze znajomymi na piciu i dobrej zabawie. Nie jest materialistą, zawsze dzieli łup równo, jest gotowy pokryć żołd swoich żołnierzy z własnej kiesy. Mówi spokojnie z wyraźną wesołością. Potrafi być porywczy, ale w pełni nad sobą panuje. Jednak pomimo swej łagodnej awantury, często stawia na swoim. Nieraz zapoczątkował porządne mordobicie w gospodzie. Jest odważny, według wierzeń jego ludu śmierć w słusznej sprawie gwarantuje pobyt w niebie. Jako żołnierz-grabieżca wielokrotnie pozbawiał innych życia, toteż nie ma problemów moralnych z zabijaniem. Gdy był młodszy często działał bez planu, jednak teraz jest doświadczonym krasnoludem, który myśli co robi, chociaż nie jest zbyt roztropny. Często zdarza mu się podążyć za sercem, a nie rozumem. Uwielbia przygody i adrenalinę.

W TRAKCIE WALKI:

Krasnoludy z Kattegat w trakcie dłuższej walki wpadają w szał bojowy. Ich umysły skupiają się na dwóch czynnościach - utrzymaniu szyku i zabiciu jak największej ilości wrogów. Gdy Raavik jest w trakcie bitwy, znika większość jego pozytywnych cech charakteru. Tarczownicy nie boją się śmierci w walce, oni przyjmują ją z radością, bo najwyższe poświęcenie daje dostęp do ich nieba. Syn Rolla będąc w furii, jest bardzo stanowczy i agresywny. Jakiekolwiek dobre emocje okazuje tylko towarzyszom broni.

Wygląd

Wzrostem nie wyróżnia się w szeregu. Raavik mierzy cztery i pół stopy wzrostu. Jak większość swoich rodaków szczyci się długą, gęstą brodą, którą czasami zawija w warkocze. Z głowy opadają mu zaczesane do tyłu włosy sięgające minimalnie poniżej łopatek. Wszelkie owłosienie tego krasnoluda ma barwę złota.


Od ponad stu czterdziestu trzech lat ćwiczy walkę, odbiło się to na stopniu jego umięśnienia. Syn Rolla, może pochwalić porządnie zbudowaną tkanką mięśniowa, jednak wszyscy krasnoludowie z Kattegat mają pokaźny, naturalny zapas tłuszczu(sposób organizmu na walkę z obecnym tam zimnem). Dowódca Piątej Drużyny Tarczowników, jak każdy wojak, doczekał się wielu blizn, część przebiega przez plecy, kolejne ozdabiają klatkę piersiową, a jeszcze inne można znaleźć na udach. Raavik jest dumy z tego, że nigdy nie poranił twarzy na polu bitwy. Jednakże jego przód głowy i tak nie należy do najpiękniejszych, ani chociaż do przystojnych. Ma spory nos i zielone oczy.

Krasnoludy są ulepione z trochę twardszej gliny niż reszta ras, więc nie mają problemu z podróżą w pancerzu. Syn Rolla w trakcie podróży nosi miękką koszulę schowaną w wiązane wytrzymałym sznurem brązowe spodnie. Na stopach ma ocieplanie futrem, wysokie obuwie, a na dłoniach rękawice. Ostatni wymieniony element ubioru ma możliwa odczepienia osłony palców, można więc stwierdzić, że posiada wersje letnią i zimową. Na zwykły ubiór nałożony jest skórzany napierśnik, która w środku ma płytę wykonaną z twardego, ale lekkiego stopu(jedno z dzieł krasnoludzkich płatnerzy). Na nogach ma ochraniacze, w skład których wchodzą nagolenniki i osłony na kolana oraz uda. Na rękach ma ćwiekowane karwasze. Na górną część ciała założony jest skórzany bezrękawnik, spięty potężnym pasem. Jeśli chodzi o uzbrojenie to ciężko o lepsze zobrazowanie powiedzenia "uzbrojony po zęby". Przy talii znajduje się pochwa na "Wykałaczkę", w tylnej części kurtki jest ukryty kolejny topór. Na prawej nodze można znaleźć długi i bardzo ostry nóż. Z pasków na lewej wystają cztery sztylety. Każdy but ma wypełnioną skrytkę na szeroką finkę. Między kamizelą, a pancerzem znajdują się 3 małe, wyważone noże przeznaczone do rzucania. Na plecach Raavika znajduje się plecak. Wyposażenie tej torby to: 2 krótkie topory, maczeta, zapasowe ubrania, dwie książki(dziennik krasnoluda i mały kajet na notatki) i trochę żywności, a także mały zapas ziół i fajek schowany w doszywanej kieszeni. Do dolnej części plecaka przytroczony jest jednoosobowy namiot, a tył bagażu ma uchwyty na tarczę. W trakcie podróży zakłada na siebie brązowy płaszcz podróżny z kapturem.

Syn Rolla spędził wiele lat jako oficer, nie raz stawał na czele oddziału, co poskutkowało jego pozą. Zawsze stoi nienagannie wyprostowany i ma pewny krok.

Historia

Krasnolud usiadł na krześle przed biurkiem, sprawdził, czy wszystko było na swoim miejscu. Niewypełniona księga leżała przed nim, na prawo od niej były przyrządy do pisania. Po lewej znajdował się duży kufel piwa i gotowa do zapalenia fajka. Otworzył książkę na pierwszej stronie i zabrał się do pracy.
Na pierwszej stronie narysował autoportret. Był oczywiście nieco wyidealizowany. Krasnolud przewrócił kartkę i zaczął pisać. Na górze umieścił tytuł: WSTĘP CZYLI MOJA HISTORIA, po czym kontynuował wypełnianie papieru.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Nazywam się Raavik syn Rolla, pochodzę z Kattegat i osiągnąłem stopień kapitana w miejscowej armii. Kilka dni temu skończyłem sto pięćdziesiąt lat. A ty czytelniku masz przed sobą mój dziennik, nie sądzę, żebym dał go komuś, więc zapewne masz go w rękach, bo zginąłem. Chociaż mógłbyś go też ukraść, albo ja mógłbym go zgubić? No dobrze, jest mnóstwo powodów, dla których możesz czytać mój dziennik, ale to nieistotne.

Zanim zacznę pisać o mnie, muszę opisać miejsce mojego pochodzenia. Kattegat, no cóż mogę powiedzieć o tym miejscu? To najwspanialsze miasto świata! Tak jak większość krasnoludzkich fortec jest doskonale ukryta, nikt kto nie zna do niej drogi, nie znajdzie mojej siedziby. Kattegat jest wydrążone we wnętrzu kilku gór na północy. Nie są to wielkie góry, żeby na ich szczytach można było wypasać owce i uprawiać ziemię. Do tej miejscowości są trzy wejścia. Pierwsze jest na samym czubku jednego z wzniesień. Drugie to brama mająca swe miejsce u podnóża gór. Wykonana z porządnej, krasnoludzkiej stali(dużo wytrzymalszej niż to ludzkie gówno), wysoka na dwadzieścia stóp, szeroka na czterdzieści i gruba na piętnaście. Trzecim sposobem dostania się do miasta, są tak zwane Drzwi Grabieżcy. Wymiary ma takie same, jak w drugiej bramie, ale budulcem tej jest drewno. Nie myśl sobie, że nie było nas stać na dwa metalowe odrzwia, chodzi tu o względy czysto praktyczne. Drzwi Grabieżcy oddzielają miasto od portu, więc są często otwierane i zamykane, a ruszenie takiego cholerstwa wymaga wiele pracy. Poza tym od strony rzeki jesteśmy dużo mniej narażeni na ataki.
Między dwiema ostatnimi możliwościami wejścia znajduje się targ. Bardzo duża hala ze straganami, karczmami i magazynami. Jest to jedno z dwóch miejsc w Kattegat, gdzie spotykają się w zwykłych okolicznościach przedstawiciele wszystkich klas społecznych (drugim jest port). Wgłąb miasta jest tylko jedno przejście - szerokie schody, długie na siedemdziesiąt pięć stopni, zakończone bramą. Nie jest to zwykła brama, to kwintesencja naszego talentu do budownictwa. Te wielkie wrota są cztery razy większe od Drzwi Grabieżcy i sześć razy od nich grubsze. Przez większość czasu są otwarte, gdyż ich zamknięcie wymaga pracy nieco ponad stu dwudziestu mężów. Za tymi odrzwiami są rozdroża do trzech głównych dzielnic. Dolna, gdzie mieszkają niższe klasy, centralna w której znajdują się manufaktury, warsztaty, siedziby wojska i kopalnie. Jest też Górne Miasto, gdzie można znaleźć mieszkania szlachciców, biblioteki i pałac króla.

Skończyłem opisywać część architektoniczną, teraz czas na zwyczaje panujące w mieście. Jesteśmy samowystarczalni pod względem żywności, ale krasnoludy mają słabość do towarów luksusowych, szczególnie do metali szlachetnych. Pokrycie naszych zachcianek zapewniają wyprawy łupieżcze. Oczywiście nie jesteśmy głupcami, nie atakujemy środkowej Alaranii. Płyniemy do wysp północnych przez Morze Cienia. Władzę sprawuje król, który wybierany w wyborach powszechnych. Każdy dorosły krasnolud może kandydować, każdy dorosły krasnolud może głosować. Głosy jednak nie są równe, szlachecki jest dwa razy więcej warty od głosu pospolitego krasnoluda. Szlachta jest też jedyną grupą społeczną, która posiada nazwiska. Każda rodzina może awansować, jedynym warunkiem jest to, żeby jej przedstawiciel znalazł, wynalazł, lub stworzył coś, co pomoże całemu miastu. Może to być węgiel, który mniej dymi przy paleniu, nowy, wytrzymalszy stop żelaza, lub nową technikę walki podpatrzoną od innych nacji. W historii Kattegat występuje też jeden krasnolud, który został znobilitowany za zasługi wojenne. Generał Torstein Haraldson utrzymał miasto w trakcie dwuletniego oblężenia, przegonił najeźdźców i złupił ich ojczyznę.

Zanim zacznę o mnie, muszę poruszyć jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze wojskowość. Kattegat przetrwało tak długo, ponieważ każdy pełnosprawny krasnolud stamtąd potrafi walczyć. W wieku siedmiu lat dzieci bez względu na płeć zabierane są na trzy lata do koszar na pierwsze nauki. Po tym okresie wracają do domu, ale trzy razy w roku trzeba udać się na miesięczne szkolenie. Dzięki takiemu systemowi w razie ataku każdy mieszkaniec może pomóc w obronie. Wyprawy łupieżcze są tylko dla ochotników, ale ze względu na możliwość porządnego zarobku, mamy wielu chętnych. Po łupy płyniemy łodziami, mamy ich dwa rodzaje. Pierwszy to sneka, długi okręt z jednym żaglem na którym płynie dziesięciu tarczowników ze skarbami. Drugim typem są bryki, duże jednostki mające dwa żagle i dolny pokład, załogę tego typu stanowi trzydziestu wojowników.
Nasza armia opiera się na prostym systemie stopni. Mamy tylko kilka stopni wojskowych, a nie dziesiątki jak w innych wojskach. Na każdego szeregowca mówi się po imieniu, potem są sierżanci, którzy mogą dowodzić sneką. Następnie awansuje się na porucznika, którzy dowodzi oddziałem mogącym pomieścić się na trzech snekach, lub jednym brygu. Najwyższym stopniem jest kapitan, czyli osoba która ma pod sobą trzech poruczników. Dziewięćdziesięciu tarczowników, czyli najliczniejsza jednostka służąca do wypraw łupieżczych nazywa się Drużyną. W razie wojny król wybiera jednego z kapitanów na generała, który dowodzi całym wojskiem i dziesięciu innych najwyższych rangą oficerów na pułkowników, którzy mają pod sobą brygadę, czyli sześć brygów.
Została jeszcze religia. Według naszego wyznania istnieje wielu bogów. Najważniejszym jest Ojciec Wojownik, to do jego pałacu, czyli do Valhalli odchodzą nasi wojownicy po śmierci. Dzięki temu nie boimy się poświęcenia w walce.

Opisałem miejsce mojego pochodzenia, nadszedł więc czas na najważniejszy punkt czyli moją historię. Urodziłem się jako syn sierżanta i zbrojmistrzyni. Dzieciństwo przebiegło mi bez problemu. Mieszkaliśmy w Dolnym Mieście w dwupiętrowym domu. Było nas stać na utrzymanie takiego domostwa, dzięki łupom przywiezionym przez ojca. Moja matka tak naprawdę nie musiała pracować, bardziej chodziło jej o zabicie czasu i chęć czucia się potrzebną. Zanim wyruszyłem na pierwsze szkolenie, byłem już zapoznany z podstawami walki. Mój rodziciel dbał o wychowanie mnie na żołnierza, rozbudził we mnie miłość do podróży. Opowiadał o północnych, bogatych krainach, w których grabią moi współplemieńcy. Już wtedy wiedziałem, że moja przyszłość będzie w armii. Jeżeli chodzi o rodzeństwo, to mam siostrę, na imię jej Lagertha i obecnie jest żoną jednego z lepszych cieśli w Kattegat.
Moja pierwsza wyprawa odbyła się, gdy miałem na karku szesnaście wiosen. Było to pół roku po śmierci mojego ojca (nie odbywaliśmy żałoby, nie robimy tego. Po pogrzebie cieszymy się z tego, że nasi bliscy ucztują w Valhalli). Moja kariera szeregowca nie jest zbyt ciekawa. Może warto tylko wspomnieć, że nieraz pakowałem się w kłopoty, które kończyły się mordobiciem. Taki po prostu byłem. Regularnie wypływaliśmy na wiosnę, wracaliśmy jesienią. Było tak przez dobre ćwierć wieku, w końcu za zasługi na polu bitwy zostałem awansowany. Sierżantem byłem bardzo krótko. Już w trakcie drugiej wyprawy zasłużyłem na promocję. Wracaliśmy z łupami do naszych łodzi. Dowódca padł podczas szturmu na niewielkie miasto, które najechaliśmy. Byliśmy pewni, że dojdziemy bez przeszkód do snek i odpłyniemy do Kattegat. Jednak na plaży spotkaliśmy wroga. Była to pierwsza bitwa, w której dowodziłem, więc dostaniesz jej dokładniejszy opis.

Wracaliśmy całą grupą przez wybrzeże, gdy zobaczyliśmy, że na drodze czekał na nas oddział około dziewięćdziesięciu zbrojnych. Stali w szyku bojowym. Przed pierwszą linię wyjechał ich lider, dosiadał białego konia.
- Poddajcie się, a zostaniecie oszczędzeni - wykrzyknął.
Wielu z nas nie wiedziało co robić, nasz dowódca leżał martwy, a żaden z trzech obecnych sierżantów nie rwał się, aby toczyć rozmowy. Stwierdziłem, że skoro dwóch równych mi wojaków nie przejmuje dowództwa, to ja to zrobię. Rozejrzałem się, byliśmy między skałą, a morzem, wróg nie mógł nas otoczyć, mieliśmy korzystne warunki.
Wyszedłem przed szereg i zacząłem się śmiać. Donośny rechot szybko dobiegł do naszych przeciwników. Wkrótce dołączyła do mnie cała reszta moich towarzyszy broni. Lider tamtych ludzi był zmieszany, było widać, że spodziewał się, że się poddamy. W końcu skupił się i nakazał swoim ludzi, żeby nas ostrzelali. Moi żołnierze nawet nie drgnęli, czekając na rozkaz. Po chwili go wydałem:
- Mur z tarcz!
To jedna z naszych podstawowych formacji polegająca na ustawieniu ściany z tarcz pierwszych szeregów. Strzały wroga nie trafiły ani jednego z moich grabieżców. Ich dowódca był już bardzo zdenerwowany, nakazał wszystkim swoim zbrojnym ruszyć na nas. Gdy biegli mówiłem do swoich towarzyszy, aby poprawić morale.
- Mają tylko trzykrotną przewagę! To świetna proporcja dla krasnoluda, nie bójcie się, walczcie dzielnie, gdyż bogowie obserwują nas w tej chwili. A teraz przedziurawić mi tę hołotę!
Na ten rozkaz tylne rzędy ustawiły się odpowiednio. Łucznik zostawał podnoszony przez dwóch innych tarczowników i strzelał we wrogów. Było to o tyle skuteczne, że przeciwnik biegł na nas i wielu z nich powywracało się o martwych sojuszników. Poza tym, jeśli któryś został ranny, to najbliższy żołnierz zabierał go na bezpieczną odległość.
Dobiegli do nas i próbowali przebić się przez mur, ale nic to nie dało, krasnoudy przewyższają ludzi siłą, szczególnie gdy tworzą zwarty oddział. Po kilku sekundach przepychanek padł kolejny rozkaz:
- Włócznie!
Tarcze tworzące mur lekko się rozsunęły. Powstały w ten sposób dziury, które wykorzystali moi żołnierze z trzeciego szeregu. Skuteczni wbijali je we wroga. Na pierwszej linii też nie próżnowaliśmy, topory i miecze cięły bez ustanku, wraży wojacy nie mieli żadnej formacji, parli po prostu naprzód, wytracili impet przy zderzeniu, a potem stawali się coraz bardziej bezbronni. Dodatkowo przez cały czas byli ostrzeliwani przez naszych łuczników.
Po kwadransie takiej walki ich szereg został w końcu załamany. Przerażeni ludzie zaczęli się całkowicie cofać. Wtedy padła moja ostatnia komenda:
- Wykończyć ich!
To było to, czego moi tarczownicy potrzebowali. Nasz szyk się rozpadł, mężczyźni i kobiety wbiegli wprost w uciekającego wroga. Cięli rąbali i tłukli, wróg był przerażony. Reszta bitwy była już tylko formalnością, połowa agresorów łącznie z dowódcą zbiegła, zostawiając nam wolną drogę do domu.
Po powrocie awansowano mnie na porucznika.

Kapitanem zostałem miesiąc po moich sto dwudziestych urodzinach. Odbyła się wtedy największa batalia w moim życiu, jakiś władca z północy zjednał sobie wielu ludzi i wyruszył wydać nam wojnę. Król stwierdził, że zaatakujemy ich z zaskoczenia na jednej z większych wysp, na której na pewno musieli się zatrzymać z powodu zbliżających się sztormów. Nie wykazałem się tam żadną nadzwyczajną odwagą ani legendarnym władaniem orężem. Zgłosiłem się na ochotnika do przeprowadzenia ataku od flanki i moja misja się powiodła. Zmiażdżyliśmy wroga atakują go z dwóch stron w kotlinie, przeciwnicy byli bez szans.
Władca był wielce tym uradowany. Ja i czterech poruczników, którzy mi pomagali, dostaliśmy awans. Ponadto każdy został czymś obdarowany. Ja dostałem topór i tarczę, oba mają magiczne właściwości.
Nowa pozycja pozwoliła mi na dostęp do Górnego Miasta. Dzielnica szlachty była o klasę lepsze od całej reszty Kattegat, piękne domy wykonane z kolorowych skał, eleganckie krasnoludy, zdobione place, pomniki. Jednak najwięcej mojego czasu pożarła wielka biblioteka. To właśnie tam pokochałem historię, nauczyłem się czytać i rysować. Właśnie tam zdałem sobie sprawę, że chciałbym w życiu osiągnąć jeszcze jeden celem. Stwierdziłem, że zostanę szlachcicem.
Oczywiście nie zaniedbałem mojej Drużyny. Razem łupiliśmy przez trzydzieści lat, jednak w dzień moich sto pięćdziesiątych urodzin podjąłem decyzję. Wymyśliłem, że opuszczę Kattegat i udam się w poszukiwania czegoś, co podniesie status mojej rodziny. Zdziwiło mnie to, że przyjaciele i rodzina w pełni się ze mną zgodzili.

Dzień po opuszczeniu miasta spotkałem w górach podróżnika, który okazał się podstarzałym magiem. Chciał mój topór, więc graliśmy w karty. Czarownik próbował oszukiwać, ale chyba przekombinował sprawę, bo wygrałem. Moją nagrodą był kruk. Na początku myślałem, że to zwykłe ptaszysko, ale ten zwierzak ma łeb na karku i potrafi robić mi za przewodnika, czy w to uwierzysz czy nie.
Na tym kończą się moje starsze dzieje, teraz czas na współczesne wydarzanie, bowiem ta historia nie kończy opowieści. Ona ją dopiero zaczyna".

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Raavik zamknął księgę i dopił resztę piwa. Stwierdził, że za długo przesiedział w jednym miejscu. Zaplanował, że jutro wyruszy w dalszą podróż.
  • Najnowsze posty napisane przez: Raavik
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: Honor Norda [cd]
             Raavik usiadł na krześle i wyjął swoją fajkę. Spokojnym ruchem napełnił ją świeżymi ziołami, a potem odpalił od świecy. Zaciągnął się kilka razy, następnie zaczął odpowiadać na pytanie Nurdina.       …
    19 Odpowiedzi
    11957 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Honor Norda [cd]
            Raavik wyjął topór i tarczę. Następnie podbiegł do sir Ewalda. Z drugiej strony biegł Nurdin, który dzierżył wielki młot. Rycerz próbował się bronić, ale szybko zrozumiał, że jego cienka broń nie nadawa…
    19 Odpowiedzi
    11957 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Honor Norda [cd]
             Raavik słuchał tego, co Nurdin miał do powiedzenia. Następnie popatrzył na Bulgila i wygłosił kilka słów, w których negatywnie ocenił działania swoje oraz młodszego krasnoluda. Pod koniec wypowiedzi mr…
    19 Odpowiedzi
    11957 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post