Oglądasz profil – Marcus

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Marcus von Vanderloth
Rasa:
Wampir (Czystej Krwi)
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
550 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Aura u podstawy posiada żelazny odcień przechodzący delikatnie w barwę jasnego srebra. Cała pokryta jest platynowymi drobinkami mieniącymi się w słońcu. Silna turmalinowa poświata nadaje tej emanacji niezwykły blask. Szczególnie przytłaczające uczucie wywołują agonalne krzyki oraz jęki skazanych na tortury, przyprawiające o szybsze bicie serca, zwłaszcza, iż w mieszance odgłosów słychać też dość mocne uderzenia młota. Jeśli się wsłuchasz, usłyszysz cichą, spokojną melodię, tonącą w tej burzy dźwięków. Zmysł węchu podrażnia zapach krwi. Natomiast twarda powłoka zdaje się delikatnie zginać, niezwykle ostre krawędzie, wyraźnie ukazujące się spod niesamowicie aksamitnych części, prowokują do dotknięcia. Na podniebieniu pozostawia delikatny, lepki posmak.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Marcus
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Marcus

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
9
Rejestracja:
9 lat temu
Ostatnio aktywny:
9 lat temu
Liczba postów:
18
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Opuszczone Królestwo
(Posty: 12 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Południowe Pustkowia] Witaj w domu
(Posty: 12 / 66.67% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, wytrwały
Zwinność:dokładny
Percepcja:wyczulony na magię
Umysł:bystry, ineligentny, Żelazna wola
Prezencja:szarmancki, władczy

Umiejętności

JeździectwoOpanowany
Nauka jazdy konno stanowiła obowiązek każdego szlachetnie urodzonego jegomościa. Marcus nie stanowił wyjątku od reguły, od najmłodszych lat wpajano mu tę umiejętność. Początki do najprostszych się nie zaliczały, aczkolwiek nawet najlepsi od razu cudów nie wyczyniali. Z biegiem czasu miał jednak szereg okazji do praktyki, co przełożyło się na ostateczne rezultaty. Zrzucenie go z wierzchowca w warunkach bojowych wymaga przyłożenia się do tego zadania. O drobnych nietaktach związanych z nierównością terenu i arystokratycznym zadem na ziemi mowy nie ma.
SzpiegostwoBiegły
Tę umiejętność wąpierz nie zawdzięcza działaniom wykonywanym przez niego osobiście, lecz czymś nieco odmiennym. Rozumie on mechanizmy zarządzania całą siatką szpiegowską. Jest w stanie dobrać odpowiednich ludzi do zadań wymagających dyskrecji, a jednocześnie upewnić się, iż nie zmienią strony. Sam osobiście nigdy nie bawił się w szpiega, gdyż czas mu na to nie pozwalał. Jako generał miał inne zmartwienia, więc zmuszony został do ograniczenia się w roli kogoś na wzór zarządcy.
AlchemiaBiegły
Nigdy specjalnie nie interesowały go warzenie mniej lub bardziej wymyślnych mikstur – to fakt. Z drugiej strony bywały one wielce pomocne w różnorakich celach, od drobnego przesłuchania po szybkie i proste uśmiercenie. Przepisy czerpał z różnorakich ksiąg bogatej biblioteczki arcylisza. Wszystko co wie zaczerpnął właśnie stamtąd. Własnych eksperymentów jako takich nie przeprowadzał, a już na pewno nic przełomowego z tego nie wyszło.
Czytanie aurOpanowany
Dla osobnika obdarzonego niebagatelnym zmysłem magicznym, opanowanie tejże umiejętności nie stanowiło nadto wielkiego wyzwania. Marcus błyskawicznie załapał, o co w tym wszystkich chodziło. Obecnie jest w stanie odczytać emancję magiczną praktycznie każdej istoty, o ile ta nie maskuje jej poprzez magiczny przedmiot lub też zdolność. Znaczną część życia spędził pośród nieumarłych, tak więc jest szczególnie dobry w rozpoznawaniu takowych.
TorturowanieOpanowany
Marcus nie raz musiał wydobyć z kogoś cenne dla niego informacje, lecz nie zawsze istota je posiadająca skłaniała się do kooperacji. Z tegoż powodu odwołać się musiał do najprostszego języka znanego ludzkości – przemocy. Do gustu wampira rozmaite narzędzia nigdy nie podpasowały. Przesłuchania wolał przeprowadzać przy użyciu mniej krwawego sposobu, konkretnie magicznego. Naturalnie dowiadywać się mógł dzięki zdolności czytania w myślach czy też dziedziny umysłu, lecz wtedy całość traciła na frajdzie. Jako czarnoksiężnik specjalizował się w zadawaniu bólu, a ten potrafił złamać opór części ofiar.
EtykietaOpanowany
Przy odrobinie chęci, wampir jest w stanie zachowywać się zgodnie z normami panującymi na dworach. Edukację w tym kierunku otrzymał już długie lata temu. Jednak jego styl bycia stał z nią w sprzeczności. Jako dowódca mawiał wprost, zaś argumentowanie swojego punktu widzenia przeciętnemu trepowi musiało odbywać się w sposób prosty i nieskomplikowany. Dodatkowo na dworach królewskich za często nie gościł, a już a pewno nie w charakterze pokojowym. Niektóre ze zwyczajów panującym wśród przedstawicieli z wyższych sfer są w jego ocenie bzdurne – tylko co na to poradzić?
NekromancjaMistrz
Wpierw uczony przez swoją matkę, następnie Ziver kaesha, a na końcu samego siebie. Do perfekcji jeszcze daleka droga, lecz i obecny poziom wiedzy uważa za niezgorszy. Znajomość technik napełnienia sztucznym życiem legionów nieumarłych oraz bardziej zaawansowanych tworów nie sprawia mu problemów. Szereg skomplikowanych rytuałów oraz prostych gestów i słów – wszystkie je spisał w swej magicznej księdze i wykuł na blachę.
PoliglotyzmOpanowany
Oprócz języka powszechnie używanego przez wszystkich w Alaranii, Marcus opanował mowę nieumarłych. Jako czarownikowi władającemu dziedziną śmierci jest ona niezbędna do rzucenia części bardzie zaawansowanych zaklęć. Dodatkowo niewielu spoza kręgu nekromantycznego rozumie ten język, więc zawsze można to wykorzystać jako szyfr – na bardzo krótką metę i w wyjątkowych sytuacjach. Elfickiego uczył się z prostej przyczyny: należy znać język wroga. Włada nim w miarę biegle, aczkolwiek nieco mu jeszcze brakuje do perfekcji. Mimo to raczej się za szlifowanie go nie weźmie, stare konflikty za czasów Maurii przestały go interesować, a z nimi i potrzeba edukacji w tym kierunku.
Walka w zwarciuOpanowany
Lata temu Marcus uczył się walki mieczem bękarcim, przez co nadal pamięta nieco starych sztuczek. Z czasem przestawił się na walkę przy użyciu niemalże samej magii, więc broń biała schodziła na dalszy plan i najzwyczajniej w świecie odzwyczaił się od niej. Użytkowania kostura jako broni uczył się w wolnych chwilach, w pewnym sensie dla relaksu. Zwykłe machanie kijkiem, ot co.
Strategia i taktykaMistrz
Dowodzić uczył się praktycznie od wczesnej młodości. W swym żywocie przeczytał masę ksiąg o tym traktujących. Miał również okazję ścierać się z naprawdę szeroką gamą przeciwników: od elfów, przez ludzi, po nieumarłych. Zna się na prowadzeniu wojny zwłaszcza z tymi ostatnimi, bo doskonale zna ich punkt widzenia. Powód jest prosty i oczywisty – sam reprezentuje w miarę podobny styl oparty na tych samych fundamentach
RysunekPodstawowy
Wąpierz wybitnym szkicownikiem ani innego rodzaju artystą w tego rodzaju sztuce nie jest, lecz musi wykorzystać ją do nieco innych celów – wojny. Przed batalią wszystko należy dokładnie rozplanować, a bez map bardzo ciężko jest to zrobić. Z tego powodu należało postarać się o własną, prowizoryczną. W wykonaniu Marcusa bez problemu da się wszystko prawidłowo odczytać, gdyż schematy te są w pełni czytelne.

Cechy Specjalne

WampiryzmDar
Cechy rasowe wampirów.
CzarnoksiężnikZaleta
Marcusowi edukacja pod względem magicznym nigdy nie przysparzała większych trudności. Stosunkowo szybko łapał, o co chodziło w każdej z dziedzin, którymi dysponował. W przeciwieństwie do wielu innych czarowników, on nie ograniczał się do rzucania czarów w jeden sposób. Uważał to za bzdurę, w żaden sposób nieuzasadnioną. Dlatego też, w zależności od sytuacji, jest w stanie rzucać takowe dzięki: inkantacjom, rozkazom oraz rytuałom. Nie wykorzystuje jedynie intuicji, a to ze względu na zbyt dużą nieprzewidywalność.

Magia: Inkantacje

ŚmierciMistrz
UmysłuAdept
ZłaAdept
MocyAdept
OgniaUczeń

Przedmioty Magiczne

Magiczna KsięgaBaśniowy
Słusznych gabarytów tomiszcze, w którym strony nigdy się nie wyczerpują. Dodatkowo jej rozmiary oraz ciężar nie ulegają zmianie, pomimo coraz to większej ilości zapisanego tekstu. Przedmiot jest zaskakująco wytrzymały i odporny na sporą część niefortunnych zdarzeń losowych tj. zalanie. Nie jest to jednak rzecz niezniszczalna – wrzucona do zwykłego ogniska po prostu spłonie.
KosturTajemny
Wykonany z nie do końca znanych Marcusowi materiałów, pokryty szeregiem skomplikowanych run kostur zwiększający zdolności magiczne użytkownika w dziedzinie śmierci. Rzecz charakterystyczna ze względu na umiejscowioną na samej górze czaszkę jakiegoś nieszczęśnika zapomnianym przez świat. Mimo pozornej kruchości, bardzo ciężko jest porysować ów magiczną broń. Da się nią bez problemu parować ciosy nawet lepszych egzemplarzy typowego oręża przeznaczonego do walki w zwarciu.

Charakter

Kierując się wszelkimi znanymi stereotypami oraz biorąc pod uwagę opinię innych, Marcus uważany jest prawie, że za uosobienie czystego zła. Tu rodzi się pytanie, czy słusznie? Należy również odwołać się do samej jego definicji, bo czym tak naprawdę ono jest? Brakiem dobra! Tylko czym w takim razie jest to całe dobro? Brakiem zła? Generalnie całość zależy od punktu widzenia. Prosty przykład: wojna. Dla żołnierzy każdej ze stron, to właśnie ta druga stanowi tę gorszą, chcącą zniszczyć jedyny słuszny ład i porządek. W takim razie działania sprzeczne z moralnością! Tutaj jednak dostrzec można wiele owych sprzeczności, gdyż każdy ma inne wartości, którymi się w swym życiu kieruje. Dla jednych zabijanie w obronie koniecznej jest dopuszczalne, ktoś inny nazwie to i tak czynem niegodnym – różne personalia chadzają po tym świecie. Wampir sam nie pokusił się o samo skomentowanie tego zjawiska. Tak patetycznych podziałów po prostu nie uznaje. Za to pomocne w określeniu nekromanty mogą być pewne fakty. 

Wszyscy wiemy jak działają wielcy bohaterowie, krzyżują plany antagonistom. Wszystko pięknie, ładnie, ale co dalej? Najczęściej taki ląduje w lochu, po jakimś czasie z niego uciekając. Następnie całość zaczyna się od początku, a ludzie cierpią nadal. Nieumarły ma inną metodę działania – unicestwienie. Jeśli jednostka jest niereformowalna, działająca na szkodę ogółu, zostaje powstrzymana. Szybka, czasem bardzo długa śmierć i problem z głowy. Proste rozwiązanie, a scenariusz się nie powtórzy. W każdym razie nie z tą samą osobą, gdyż czasami pojawiają się jacyś następcy tudzież naśladowcy. Zjawisko rzadkie lecz rozwiązanie to samo. Da się? Da
Kolejny przykład z jednej, niewolniczej kolonii. W okolicy pełno rycerzy w złotej zbroi: dobrych, uczciwych, prawych – tylko proceder handlu żywym towarem kwitł nadal.
- Panie, błagam, ratuj nas! Wyzwól spod jarzma bezdusznych handlarzy!
- Przykro mi, ale nie.
A co zrobił Marcus? Ten podły i zły czarnoksiężnik? Ano zlikwidował problem. Liczba niewolników spadła do niespełna dwudziestu, a tę grupę stanowili niedawni ciemiężcy. Odpłacać pięknym za nadobne, ot co. To, czego nie mogli załatwić ci pozornie dobrzy, zrobił on – ten zły do szpiku kości, ale przynajmniej nie nieudolny!

Głównym motorem napędowym wąpierza jest potęga, a co za tym idzie, wiedza. Nie ma on ustawionej żadnej poprzeczki, chce rozwijać się cały czas. Nawet jeśli osiągnąłby w danej dziedzinie wszystko, to i tak za mało. Żadnych limitów. Z tego powodu sięga po mroczne arkana sztuki magicznej, bo to właśnie ona w głównej mierze umożliwia realizację jego celu. Nigdy nie uważał żadnej magii za złą, wszystko zależy od sposobu jej wykorzystania. W dodatku sami jej twórcy nie ustanawiali ograniczeń swojego dzieła. Ich następcy, a później kolejni i kolejni nieustannie ją udoskonalali. Mieli tą przewagę nad swymi przeciwieństwami, iż nie wprowadzali żadnego sztucznego progu, na którym można by zaniechać dalszego postępu. Siłą rzeczy i tak wymuszali na dobru ewolucję, lecz nigdy nie próbowali ubierać tego w ładne słówka. Tak samo i Marcus, nie szuka szlachetnego usprawiedliwienia swoich czynów. Nie boi się nazywać rzeczy po imieniu. Nie musi zakładać do tego żadnej fałszywej maski niewinności. Dobrze, tylko tutaj może zrodzić się pytanie: na co mu to? Odpowiedź jest prosta – po nic. Wampir uważa, iż samodoskonalenie stanowi główną podstawę życia. Niekoniecznie każdy musi od razu stać się wielkim magiem czy też wspaniałym wojownikiem, ale to już wynika z jego wychowania. W grę wchodził talent magiczny, którego zaprzepaścić nie chciał. Naturalnie, podobnie z resztą jak większość istot, przeciwko odrobinie władzy nic nie miał. Jednak to w połączeniu z potęgą bardzo szybko rodzi arogancję, a ta doprowadza do upadku. Należy znać umiar, a już na pewno nie decydować o wszystkim tylko i wyłącznie ze swojego punktu widzenia. Supremacja z uwzględnieniem współpracy – niby sprzeczna, lecz konieczna. Oczywiście w razie braku osiągnięcia porozumienia należy zastosować bardziej drastyczne metody. W tym przypadku należy jednak znać swoje możliwości oraz dostrzegać pewne granice, dominacja nie współrówna się potędze. Iluż to głupców przejechało się na tym to nie sposób zliczyć. Nec Hercules contra plures.

W przeciwieństwie do wielu, Marcus nie uważa emocji za złych doradców. Kwestię stanowiła znajomość samego siebie oraz samokontrola. Brzmi sprzecznie? Niestety, na to nie ma rady – tak już po prostu jest. Wampir czerpie siłę z własnych emocji, głównie negatywnych. Wszakże nic tak nie motywuje do dalszego rozwoju samego siebie jak zemsta – tak to działało na początku w jego przypadku, później widział w samodoskonaleniu coś więcej niż tylko to. Nie oznacza to jednak, że skoczy od razu do gardła tym, których nie darzy sympatią – nie przesadzajmy. Nieumarły masę czasu poświęcił na same poznanie swojej własnej osoby. Z tego powodu potrafi panować nad sobą niemalże idealnie a zarazem móc uwolnić swój gniew gdy tylko nadarzy się ku temu odpowiednia okazja. Ma nawet motto życiowe, którym się kieruje.
"Jestem, kim jestem. I jestem z tego dumny, bo to mój w pełni świadomy wybór. Czy to samo możesz powiedzieć o sobie?"

Wygląd

Spoglądając na Marcusa od razu można stwierdzić – toć to wampir najprawdziwszy. Na większość osób spogląda z góry, ponieważ należy do całkiem wysokich osób. Jego wzrost delikatnie przekracza 190 cm. Jak na czarnoksiężnika to ma posturę raczej nienaganną. Nie cierpi na nadmiar mięśni, sylwetki wielkiego woja próżno u niego szukać. Z drugiej strony pospolitym cieniasem również ochrzcić się go nie da. Zachowuje względny balans z delikatnym skinieniem ku lepszym wrażeniom wizualnym. Zgodnie ze swym pochodzeniem, skóra jest blada a rysy twarzy drapieżne. Doliczając do tego kły oraz czerwone oczy – przykład wampira idealnego pod kątem rasowych cech w wyglądzie. Włosy ma krótkie, w codziennych czynnościach niewadzące, ciemne niczym noc. Kwestia zarostu jest prosta – nawet kilkudniowa, co tylko nieumarłemu uroku dodaje. Charakteryzują go trzy blizny po srebrnych pazurach, zaczynające się prawie że na samym czubku czoła, przechodzące przez oko i kończące u podstawy policzka. Wszystko to po prawej stronie twarzy. Spoglądając na niego, ciężko wyczytać jakieś pozytywne emocje. Jeśli już to tylko te negatywne kalają jego oblicze, lecz tylko przy naprawdę skrajnych odczuciach. Mówi w sposób opanowany; spokojny. Przez wszystkie lata studiów magicznych garbu się nie nabawił, więc chodzi wyprostowany.

Historia

Marcus urodził się w arystokratycznym rodzie von Vanderloth, jako trzeci i zarazem najmłodszy syn głowy rodu. Rodzina ta składała się tylko i wyłącznie z przedstawicieli czystej krwi wampirów, gdyż bratanie się ze zwykłymi przedstawicielami wąpierzy nie wchodziło nawet w rachubę. O innych gatunków nawet wspominać nie warto, żadnych wyjątków od reguły. Nawet pomimo wielu okazji, gdyż w Maurii nie brakowało wysoko postawionych person, które przydatne okazać się mogły w wielu interesach lub też najzwyczajniejszym podniesieniu samego prestiżu. 
Ojciec jego, Teodrius, miał niebagatelny wpływ na politykę miasta – państwa z racji piastowania generalskiej funkcji wojskowej. Mało powiedziane, raczej nie było drugiego takiego w całym Mieście Umarłych, który mógł mieć aż taki wpływ na wszelakie decyzje podejmowane na najwyższym szczeblu. Potrzeba było dwóch, a nawet trzech wysoko postawionych oficerów byleby tylko móc podważyć jego decyzję. Fakt, nie ma istot nieomylnych, lecz on błędów praktycznie nie popełniał. Ktoś o tak sporym doświadczeniu życiowym nie pozwalał sobie na nie, gdyż zapewne przerabiał je podczas swego życia niejednokrotnie. Prowadząc politykę prorodzinną, raczej nie powinien nikogo dziwić fakt, iż sporo stanowisk w wojsku zostało obsadzonych przez członków tego rodu. Według Teodriusa, armia stanowiła podstawę dominacji i sukcesu, dlatego chciał mieć w tym zakresie jak najwięcej do powiedzenia.
Marsea, matka Marcusa, stanowiła zdecydowanie jaśniejszą stronę rodu. Znacznie bardziej tolerancyjna i kilkukrotnie milej usposobiona, piękna i wyjątkowo niebezpieczna zarazem. Próżno szukać lepszej nekromantki wśród von Vanderloth'ów aniżeli jej skromna osoba. Jednocześnie zdolna była do wyperswadowania części nadto ekstremalnych pomysłów swego męża, co też wszystkim wychodziło na dobre. Mimo to, w sprawach niezwykle ważnych, stawała za nim murem. Niczym królowa, gdzie na osobności obaj małżonkowie mogli drzeć koty do woli, lecz dla reszty świata okazywała pełne poparcie swemu królowi. Wszakże żadna osoba trzecia nie mogła wychwycić niezgodności wśród panujących, co by nie wykorzystać tego do swych celów. O prostym ludzie nie wspominając, bo władza musiała podejmować decyzję jednogłośnie.
Nic więc dziwnego, iż Marcusa czekała kariera wojskowa, do której swoją drogą pasował wręcz idealnie – głównie mentalnie. Już od najmłodszych lat przejawiał wszelkie możliwe predyspozycje do swej przyszłej, dowódczej roli. Orężem władał raczej średnio, więc wymiana instruktorów na coraz to bardziej zaawansowanych nie była koniecznością. Jazda konna nie stanowiła większych problemów, ale i tak szła mu ona dość opornie, jeśli spojrzeć na początki nauki. Wystarczyło rzec, iż początkowo wąpierz i rumak niespecjalnie się ze sobą dogadywali. Później to nawet narwany wierzchowiec nie miał nic do powiedzenia.
Najmocniejszą stroną wampira była, jest i będzie magia. Za młodu cała edukacja pod tym kierunkiem ograniczała się jedynie do dziedziny śmierci oraz nekromancji. Iście wrodzony talent oraz wiele źródeł informacji bywały wielce pomocne w poznawaniu coraz to mroczniejszych arkan tej zacnej sztuki – milsze zastosowania i tak nie występowały, a przynajmniej on takowych nie dostrzegał. Peszek?
Strategia i taktyka, bo nad tym siedział wtedy chyba najdłużej, także nie była mu obca. Zalążki mogły przyprawić o salwę śmiechu, a mianowicie szachy. Prosta gra oparta na myśleniu, rozrywka i edukacja w jednym. W dodatku drobne hobby, pożyteczne. Wracając do sedna, na poważnie, uczył się na przykładach z życia wziętych. Fakt, zaznajomił się z paroma tomiszczami opisującymi wojnę, lecz swoje lata księgo miały, zaś sposób prowadzenia walki ulegał ciągłym przemianom. Z tego powodu ojciec uczył go na przykładach, w pełni praktycznie. Wróg Maurii ukryty był pod postacią uszatych stworzonek zwanych elfami, a tych nie brakowało. Liczne walki pomiędzy Miastem Śmierci oraz Uszatymi dawały szansę na poznanie realiów wojenek. Niefortunnie dla niego, do miana otwartego konfliktu sporo brakowało. Oficjalnie obowiązywało obustronne zawieszenie broni, ale któż się tym przejmował? Raz na jakiś czas najeżdżali jedni na drugich, by później wziąć odwet. I tak do znudzenia.
Znacznie ciekawsze zajęcie stanowiło przywoływanie do porządku któregoś z nekromantów. Częsta przypadłość pod postacią świadomości, iż takowemu należy się cały świat w posiadanie – to nigdy dobrze się nie kończyło. Liczne starcia w wewnętrznej hierarchii wśród adeptów śmierci dawały Marcusowi spore pole do popisu. Sam również zaliczał się do grona władających tą dziedziną, a dodając do tego fakt, że najczęściej górował nad resztą pod względem zdolności dowódczych - zwyciężał. Zdarzało mu się upokarzać takowych w pierwszej bitwie, nim całość przerodziła się w żmudną kampanię wojenną. Blitzkrieg – chyba jego najulubieńsza strategia, a zarazem wielce skuteczna. Ogółem starcia miedzy nekromantami mają w zwyczaju przedłużać się ze względu na sposób pozyskiwania armii. Mało który jest przygotowany na ewentualność, gdzie musi rozegrać decydującą batalię niemalże od razu.
Jednak nie samą wojaczką ów nicpoń żył. Wszakże życie arystokraty to przede wszystkim bale, bale i jeszcze więcej balów. Narodziny, urodziny, święta – każdy pretekst był dobry. Okazja do wypicia na wysokim poziomie, co po parunastu kieliszkach ulegało zmianie, jak na każdym przyjęciu z resztą. Tak się złożyło, iż na jednej z takich spotkań wpadła mu w oko pewna wampirzyca. Piękne i długie, srebrne włosy, oczy jednego z najwspanialszych kolorów, czerwieni o krwistym odcieniu, figury godnej pozazdroszczenia oraz drapieżnego charakteru połączonego z nielichymi umiejętnościami walki bronią białą. Powiedzmy sobie szczerze, mało kto dałby radę oprzeć się takiej pokusie, a już na pewno nie Marcus. Szczęśliwy los zdawał się sprzyjać młodzieńcowi , bo i ona żywiła do niego ciepłe uczucia. Całość dało się podsumować krótko: miłość od pierwszego wejrzenia. Znany to motyw z wielu powieści, lecz tutaj całość szła iście książkowym schematem. Jakiś czas ich poznaniu, zapewne paręnaście dziesiątek lat, owocem ich związku stała się śliczna córeczka, którą oboje kochali nad życie. Charakterne stworzonko, w dodatku mające rodziców o dość specyficznym sposobie wychowywania – zbrojna w sukience i zwojami w rękawach! Taki rodowy ewenement, niereformowalny. Fakt, poświęcał on sporo czasu swojemu oczku w głowie, lecz godził to ze służbą wojskową i studiami magicznymi. W gruncie rzeczy potrafił odpowiednio rozdysponować czas. Szkoda tylko, że wolnego wiele nie pozostawało.

Punkt kulminacyjny w jego doczesnej karierze stanowiła zdrada. Swoją drogą to zastanawia się czasem, czy aby nie wyszła mu ona na dobre. Z biegiem czasu stawał się coraz potężniejszy, zaś jego wpływy rosły. Pretendował nawet na stanowisko należące do jego ojca. Fakt, agresywnością mu dorównywał, lecz większym rozumowaniem się wyróżniał. W dodatku dało się z nim dogadać, bo nie przejawiał skłonności do różnorakich zachowań Teodriusa, które wyszły z użycia od nastu wieków. Aż dziw, że taki relikt nadal się utrzymywał. Intrygę szybko tchórzliwa szuja uknuła i wraz z częścią rodu próbowali pozbawić go życia. Śmieszna sprawa, ale policzył noże, które wbito mu w plecy – dokładnie cztery srebrne sztuki. Magia śmierci ledwo wyratowała Marcusa przez niechybnym zejściem z tego świata w tak żałosny sposób. Udało mu się wykraść nieco energii życiowej z przeciwników, przez co przeżył i wykończył jednego po drugim. Architekta zdrady niestety tam nie było, inaczej też pewno urwałby mu ten niezbyt przebiegły łeb. Zapewne podjąłby działania mające na celu właśnie ten czyn, lecz musiał chociaż spróbować ratować swoich bliskich. Niestety, ale dla jego partnerki było już a późno – jedyne co zastał po powrocie do swego domostwa to ruiny i jej zwłoki. Z córką to już zupełnie inna historia, nieco zawiła i utrzymywana przez wampira w tajemnicy. Wszystko załatwił tak, co by wymazać ją z akt wszelakich i zatrzeć wszelkie ślady i powiązania między sobą. Ta sztuka udała mu się tak dobrze, że nie wie o jej dalszym losie do dziś. Nim komukolwiek przyjdą do głowy jakieś złe scenariusze to uspokaja: włos z jej ślicznej główki nie spadł. Miała się dobrze, a na nowe życie i znacznie więcej starczyło, skromnie rzecz ujmując. On sam opuścił Alaranię, udając się daleko na zachód. Mając na głowie całą Maurię, skutecznie przeciwko niemu skierowaną oraz bardzo negatywną reputację wśród elfów, dalsze perspektywy życia w tym miejscu nie jawiły się w nadto jasnych kolorach. Zgodnie ze swym charakterem, zemstę poprzysiągł. Czas realizacji – nieznany. Na szczęście wampir istota żywotna, czasu na jej realizację na pewno nie braknie.
Jako osoba o sporych predyspozycjach do czynienia tego co samemu sobie nie miłe, czyli bardzo złego, szybko znalazł sobie bardzo ambitne zajęcie. Służba u arcylisza Ziver'kaesha, któremu marzyła się prawdziwa potęga i władza. Strasznie kuszące. Jednak perspektywa wzrostu własnej mocy kusiła, a i tak nie miał nic innego do roboty. Znał się na zgrywaniu generała, więc nic nie stało na przeszkodzie, co by poprowadzić jego nieumarłe legiony na podbój. Utopić krainę w morzu krwi – wrogów wszakże dostatek. Elfy, krasnoludy, ludzie, inni nekromanci, a to dopiero wierzchołek góry lodowej – tłukli się praktycznie ze wszystkimi. Jednak nieumarły dysponował olbrzymią potęgą oraz niepodważalną charyzmą, własnych zwolenników mu nie brakowało. Śmiechem żartem, awansował on nawet do rangi boga. Jednak wąpierza nie obchodziło to dopóty, dopóki miał szansę nauczenia się czegoś od niego. W dodatku z podbitych ziem nie czynił wyjałowionego pustkowia a normalne królestwo, więc problemu w służbie nie widział. Ot kolejne państwo na mapie. Któregoś pięknego dnia zakupił od lokalnego kreomaga magiczną księgę. Niby wiele takich na tym świecie, lecz w tej strony nigdy się nie kończyły. Liczba wolnych kartek nigdy nie spadała poniżej pięciu, a rozmiar całego tomiszcza zmianie nie ulegał. Jako czarnoksiężnik z krwi i kości, musiał znać wiele zaklęć oraz przepisów na alchemiczne specyfiki, więc teraz mógł zapisywać je w jednej księdze. Rozwiązanie o tyle wygodne, iż w razie czego latać po parunastu dziełach nie musiał.

Z biegiem lat zaczął dostrzegać powolny upadek Królestwa. Arcylisz stopniowo zmieniał swą politykę na coraz bardziej krwawszą. Swe życie traciło coraz więcej osób, bo zapotrzebowanie na armię rosło z dnia na dzień. Materiał na żołnierzy pozyskiwano z niewinnych cywili, czego Marcus tolerować nie mógł. Miał zasłużenie straszliwą reputację, ale znał granice, a te zostały w tej chwili znacząco przekroczone. Wampir przeszedł na stronę wroga. W dodatku mógł na równi stanąć z nim w szranki z Ziver'kaeshem, ich umiejętności stały na mniej więcej tym samym poziomie. Wyjątek stanowiła nekromancja, tutaj ustępował mu pola i to znacznie. Jednak w bezpośrednim pojedynku nie stanowiło to aż tak wielkiej przewagi. Ponownie odwołał się do swojej ulubionej strategii walki – blitzkriegu.
Zjednoczeni razem i stoczywszy ostateczną batalię z siłami zła, chociaż to pojęcie względne, odesłali wielkiego mistrza nieumarłych na tamten świat - permanentnie. Za ten czyn odpuszczono mu wszystkie winy. W końcu początkowo przyczynił się do wielu szkód, lecz ostatecznie przeszedł na tę lepszą stronę. Jako zwycięzcę, wielu podwładnych Oszusta Śmierci uznało Marcusa za swojego nowego lidera. Nie zmieniło to jednak faktu, iż niemalże każdy z nich zginął. Według wampira, umysły strute ideologią poprzednika stanowiły zbędną oraz jakże szkodliwą materię. Przepiękną rzeź przeżyli nieliczni. Niektórych uznał za wartościowych, więc nie widział powodów dla których ich egzystencja musiałaby zakończyć się w tamtym momencie. Część z nich chciała pozostać nawet jego uczniami. Szybka analiza wykazała, iż mieć po swojej stronie kilkoro magów śmierci nie zawadzi, więc zgodził się na to.
Zyskawszy dość sporo bogactw, wliczając w to magiczny kostur po swoim pośredniku, zaliczając się do tych silniejszych czarnoksiężników oraz mających nawet kilku adeptów mrocznych arkan , powrócił on do Alaranii. Musiał jeszcze zemścić się na większej części swego rodu za wydarzenia z przeszłości.
Niestety, ale z chwilą przybycia do Opuszczonego Królestwa, całość potoczyła się zupełnie inaczej aniżeli mógł on to sobie zaplanować. Ale ta opowieść dopiero się zaczynała...
  • Najnowsze posty napisane przez: Marcus
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu
    - Zadziwiające co można znaleźć w tak prostych miejscach – skomentował. - Gdybym wiedział to wcześniej, ucztowałbym na Ragussie w zeszłym tygodniu. - Przez słowo "Ragussa" rozumiał rodową twierdzę położoną nieo…
    42 Odpowiedzi
    19562 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu
    Tak jak mógł się tego spodziewać, srebrnowłosa charakterek odziedziczyła po mamusi. Drapieżna istotka mająca czasem problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy. Naturalnie informacja którą przekazał do jej wiadomośc…
    42 Odpowiedzi
    19562 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu
    Wąpierza nie dziwiło zdziwienie malujące się na ślicznej twarzyczce srebrnowłosej. Bardzo stare zaklęcie kasujące jej pamięć nosiło miano nieodwracalnego. Nie bez powodu, gdyż rzucił je naprawdę zdolny czarowni…
    42 Odpowiedzi
    19562 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post