Historia
Urodził się sanginierem. Jego rodzicie również nimi byli- ojciec Samiela był wojownikiem i myśliwym, a matka zajmowała się medycyną i zielarstwem. Mieszkali przy niewielkim lesie na obszarze Równin Drivii. Las ten zapewniał im pożywienie, a gdy były potrzebne jakieś przyprawy, medykamenty, bądź cokolwiek innego, czego nie można było znaleźć w lesie, to jego ojciec wyruszał do najbliższego miasta i sprzedawał tam skóry, a za zarobione pieniądze kupował rzeczy, które były potrzebne jego rodzinie. Samiel od małego uczył się walki długimi sztyletami, gdyż ten typ broni bardzo szybko przypadł mu do gustu. Jego ojciec polecił mu, aby nauczył się także posługiwania łukiem lub kuszą- młody wybrał kuszę, dlatego że ta broń spodobała mu się bardziej niż łuk, jednak i tak więcej czasu poświęcał na naukę walki sztyletami i wręcz, a nie na strzelanie z kuszy. Walki, oczywiście, uczył go ojciec, a matka uczyła go medycyny, zielarstwa, anatomii i jeszcze paru innych rzeczy, bo też chciała mieć wkład w umiejętności syna, a przynajmniej tak powiedziała. Samiel od swojego ojca nauczył się także tropienia, polowania, i przetrwania. Bardzo szybko opanował "Smocze Oko" i z tego powodu ojciec był z niego dumny. Chodzili wspólnie na polowania, więc sanginier mógł sprawdzić swoje umiejętności w praktycznym zastosowaniu. Jego ojciec zmarł, gdy Caranor miał jakieś 50 lat. Zmarł on przez to, że mężczyźni wpadli na trop wilczego stada, które zabijało zwierzynę, a dodatkowo, gdyby udało im się zabić te wilki to za skóry można by było dostać trochę ruenów. Wytropili watahę, jednak nie spodziewali się, że wilków będzie tam, aż tyle, a było ich jakieś dziesięć sztuk. Gdyby atakowali pojedynczo to, możliwe, że obaj mężczyźni przeżyliby to spotkanie i, co prawda, stało się tak, jednak wyszli z tego starcia dość poważnie ranni. Samiel właśnie wtedy dorobił się dwóch blizn na twarzy, które są śladem po nie do końca udanym trafieniu wilczych pazurów. Z jego ojcem nie było tak dobrze, jak z nim, bo większość wilków rzuciła się właśnie na niego, jakby wyczuły, że będzie lepiej, jeżeli najpierw pozbędą się starszego sanginiera i zrobiły to, ale po tym, jak poginęły- ojciec Samiela zmarł w wyniku poważnych ran i infekcji, mimo że jego żona próbowała go ratować. W tym czasie młody sanginier wybrał się do lasu, oskórował wilki i pojechał do miasta, aby sprzedać te skóry i zakupić rzeczy, które są im potrzebne. Ledwo oboje pozbierali się po stracie członka rodziny, to na ich dom napadła grupa najemników, którym przewodził mag. Samiel chciał z nimi walczyć, jednak jego matka nakazała mu, aby spróbował uciec, a ona się nimi zajmie- zdążył tylko zabić jednego z wojowników poprzez strzał z kuszy w jego głowę. Następnie uciekł przez okno. Słyszał, jak jego matka krzyczy przez jakiś czas, a później milknie. Spekulował, że ci najpierw zmusili ją do mówienia, a gdy nie chciała tego zrobić, to wykorzystali ją i zabili. Teraz, najprawdopodobniej, szukali jego. Tylko po co i dlaczego go szukali?- zadał sobie to pytanie w myślach. Nie ukrył się daleko, bo w lesie, który bardzo dobrze znał. Był to ten sam las, w którym niejednokrotnie polował i, w którym śmiertelnie ranny został jego ojciec. Miał pecha, bo mag przewodzący grupie w jakiś sposób chwycił jego trop, pewnie magicznie, i pojawił się przed Samielem. Sanginier uciekał, jednak mag był o krok przed nim. W końcu uciekł tak, że po tym, jak się rozejrzał, nie zauważył maga, jednak niedane było mu się tym cieszyć w jakikolwiek sposób, gdyż czarownik gonił go cały czas, a tym razem pojawił się za mężczyzną i ogłuszył go przy pomocy uderzenia.
Obudził się na jakimś stole ze świeżymi ranami na twarzy, a także z bólem w tylnej części głowy i jeszcze kilku miejscach. W pobliżu stał ten sam mag i przygotowywał jakąś miksturę na stole.
- Mógłbym wykorzystać do tego twoją matkę, jednak... była ona za stara. Natomiast ty nadawałeś się do tego idealnie — powiedział mag nie odwracając się w stronę sanginiera, jakby wyczuł, że ten się obudził.
Samiel nic nie odpowiedział, leżał spokojnie i nawet nie próbował sprawdzić wytrzymałości pasów, którymi był przypięty do stołu.
- Spodziewałem się, że będziesz bardziej narwany, a ty jesteś dość spokojny — powiedział po chwili mag. Samiel, tak naprawdę, czekał tylko na odpowiedni moment, bo odkąd się obudził, to myślał tylko nad tym, jak wyswobodzić się z więzów, zabić maga i jego sługusy, przeszukać to miejsce i uciec.
- Mam coś dla ciebie... - mag podszedł do stołu z jakąś miksturą, która miała kolor zbliżony do pomarańczowego. Samiel sprzeciwiał się wypiciu tego specyfiku, jednak ograniczenie ruchowe wzięło górę i magowi udało się wlać całą zawartość fiolki do ust sanginiera.
Wtedy się zaczęło... Samiel poczuł straszny ból głowy, a później oczy tak, jakby coś wypaliło mu oczy. Po chwili czuł ten ból na całym ciele. Na kilka minut oślepł całkowicie, jednak po tym czasie wzrok mu powoli wracał. Wiedział, że po tych magicznych eksperymentach zalicza się teraz do przemienionych, a ci zaliczają się do demonów. Poczuł się silniejszy, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Chwilę później przekonał się, że jego "Smocze Oko" nadal funkcjonuje prawidłowo, na szczęście. Postanowił, że spróbuje wyrwać się z więzów- udało się mu tego dokonać. Tym posunięciem zaskoczył maga i wykorzystał to zaskoczenie, aby doskoczyć do niego- po chwili skręcił mu kark. Przeszukał salę, w której był przypięty pasami do stołu i znalazł w niej przejście do schowka, w którym znalazł otwartą skrzynię z całym swoim ekwipunkiem, a także kilka zamkniętych. W jednej z nich znalazł swoją Magiczną Kuszę, a także Piekielne Kły. Na początku myślał, że te długie sztylety to tylko zwykły oręż zrobiony z jakiegoś magicznego metalu czy coś, jednak z czasem poznał ich prawdziwą moc. W pozostałych skrzyniach znalazł trochę pieniędzy, medykamentów i parę innych rzeczy. Zabił pomagierów maga i opuścił jego siedzibę, która okazała się niewielkim fortem. Najpierw udał się drogą do przodu i liczył na to, że znajdzie kogoś, kto powie mu, gdzie dokładnie jest. Później udał się do domu, w którym się urodził, gdzie zastał tylko zgliszcza- nie miał już domu i żadnej rodziny.
Przemieniony zaczął wieloletnią wędrówkę po świecie w poszukiwaniu przygód i źródeł zarobku, którymi najczęściej były zlecenia skrytobójcze lub najemnicze. Poznał wielu ludzi, jednak jego zaufanie zdobyło tylko kilku. Jeszcze nie ma zamiaru umierać, jednak wie, że śmierć kiedyś się o niego upomni i przyjdzie po niego. Teraz nadszedł czas na przeżycie większej ilości przygód, wykonanie większej ilości zleceń i zabicie większej ilości stworzeń. Przemieniony stawał się coraz bardziej rozpoznawalny w przestępczym półświatku, jednak oznaczało to też, że różnorakie organizacje skrytobójcze zaczęły się nim bardziej interesować. Samiel dalej chciał zachować swoją pozycję wolnego strzelca, więc postanowił, że nie będzie przyjmował zaproszeń. Szybko przekonał się, że odrzucenie oferty prawie zawsze wiąże się z tym, że spotkanie kończy się walką, z której cało wychodzi tylko on.
Raz spotkał się z grupą, która nazwała siebie Przyjaciółmi i, oczywiście, zaproponowali mu oni dołączenie w ich szeregi. Skrytobójca odmówił, więc został zaatakowany. Walka trwała krótko, a grupa, która miała go zwerbować, została zabita. Samiel dopiero teraz zauważył dziewczynę, która stała z tyłu. Była młoda, w dodatku wyglądało na to, że była bezbronna, jednak nie miał wątpliwości co do tego, że przyszła z Przyjaciółmi i może do nich należeć. Przemieniony nie zabił jej, jednak w zamian miała dostarczyć wiadomość swoim mistrzom albo mistrzowi, jeśli był on tylko jeden. W wiadomości tej, Samiel przekazał im, żeby więcej nie próbowali go rekrutować, bo i tak im się to nie uda.
Po jakimś czasie zrozumiał, że wiadomość musiała poskutkować, bo więcej nie pojawił się nikt, kto powiedziałby, że "Przyjaciele chcieliby mieć w swoich szeregach kogoś tak uzdolnionego, jak on". Były sanginier wrócił do tego, co robił i, może mimowolnie, zdobywał reputację, która sprawiała, że był bardziej rozpoznawalny w odpowiednich kręgach i, oczywiście, szanowany.
Na początku nie dostrzegł, w osobie stojącej w jego pobliżu, dziewczynki, której kiedyś nie odebrał życie i odesłał z wiadomością do jej mistrzów. Cóż, przez te paręnaście lat urosła i wyładniała, jednak on nie zmienił się w ogóle. Wyglądało na to, że ona też go rozpoznała. Okazało się, że czeka ich wspólna akcja od jednego zleceniodawcy. Skowronek i Samiel nie rozmawiali ze sobą za długo, jednak przedstawili się sobie, zawsze istniała możliwość, że spotkają się ponownie, w końcu robili w tej samej branży.
Jakiś czas później spotkali się ponownie, tym razem udało im się porozmawiać dłużej, bo oboje czekali na zleceniodawcę, który, krótko mówiąc, się spóźniał, jednak dzięki temu Samiel i Skowronek mogli ze sobą porozmawiać. Dziewczyna zadawała mu pytania, które nawiązywały do plotek na jego temat, plotek, które już słyszał i, które, w większości, były prawdą. To, że nie były do końca potwierdzone, nadawało temu wszystkiego swoistą otoczkę tajemniczości, a tożsamość Samiela znały tylko osoby, które powinny ją znać. Oczywiście, nie mógł powiedzieć jej wszystkiego o sobie, jednak na też miała swoje tajemnice, o które przemieniony nie miał zamiaru pytać. Po rozmowie ze zleceniodawcą i odebraniem wynagrodzenia, oboje ruszyli w swoją drogę i nie spotkali się ponownie.
Samiel wykonywał zlecenia już nie tylko po to, żeby podbić swoją reputację i, czasem, zdobyć nowe znajomości, a po prostu po to, żeby zarobić na życie, mieć jakieś stałe zajęcie i przeżyć nowe przygody, bo nie ograniczał się tylko do zabijania ras humanoidalnych. Oczywiście, dzięki temu powstawały też nowe plotki, jednak na to on sam nie miał wpływu...
**********
Najpierw trafił do Maurii, gdzie podjął się pewnego zlecenia z w miarę dobrą zapłatą, którego zleceniodawcą okazała się wampirzyca. Mieli przeszukać ruiny cytadeli, szukając jakiegoś artefaktu, a Samiel, z racji tego, że był świetnym wojownikiem, miał także dbać o bezpieczeństwo reszty grupy, ale to zadanie nie spoczywało tylko na jego barkach. Już będąc pod runiami budynku, w pewnym momencie, spotkał kotołaczkę i raz jeszcze przeszukał cytadelę, jednak tym razem, z jej pomocą. Później oboje udali się do karczmy w Maurii, gdzie spędzili ze sobą trochę więcej czasu.
Następnie jego droga skrzyżowała się z drogą tajemniczej czarodziejki z rogiem na czole i dziewczyny z płonącymi włosami, a po jakimś czasie ich drogi połączyły się w jedną. Szybko okazało się, że przemieniony, przez przypadek, wplątał się w coś dużego, jednak już było za późno na zrezygnowanie i pójście swoją drogą. W pewnym momencie tej wspólnej wędrówki wpadli do dziury, z której Samiel już nie wyszedł, bo został porwany przez byty, które nie są w najlepszych stosunkach z Luną, czyli z czarodziejką z rogiem na głowie. Przez pewien czas, którego nawet sam mężczyzna nie potrafił określić, był przesłuchiwany przez te byty cienia, a na sam koniec uznały one, że już nie jest im potrzebny i wyrzuciły go przez portal. Niektórzy mogliby uznać, że to przeznaczenie, a inni, że ślepy los, bo Samiel natknął się na te same osoby, przez które wpadł w łapska bytów cienia. Niezbyt miał wybór, więc znowu zaczął z nimi podróżować. Dotarli do chaty dziwnej staruszki i dowiedzieli się też, że są jakimiś wybrańcami, na których spoczywa misja obudzenia magii w jakiejś starej komnacie, która znajduje się w Górach Druidów. W międzyczasie dołączyła do nich białowłosa elfka i cała grupa ruszyła w stronę Gór Druidów.
Dotarli do kompleksu jaskiń i tuneli, które znane są pod nazwą Podziemnych Korytarzy, tam natrafili na kilka pułapek, a także labirynt i dzikiego minotaura, który poległ zabity przez przemienionego. Dotarli do drzwi prowadzących do komnaty, która była celem ich misji, jednak zanim przez nie przeszli, ich przewodniczka poświęciła swoje życie po to, aby żadne z nich nie zginęło. W komnacie natknęli się na dwie skrzynie- w jednej uwięzili mroczne byty, a w drugiej znaleźli nagrody za to, co zrobili. Gdy każdy wziął przedmiot, który był dlań przeznaczony, na ścianie obok otworzył się portal, który był wyjściem z pomieszczenia. Ciekawe, w jakie miejsce tym razem trafi demon i co go tam spotka...
Okazało się, że został przeniesiony przez maga w miejsce, w którym przebywał ów osobnik. Mag wręczył mu dwa listy, jeden był zaproszeniem od osoby, której zdarzyło mu się pomóc, a drugi zleceniem zabójstwa mężczyzny, który napisał pierwszy list. Samiel nie zastanawiał się długo i, razem z magiem, przenieśli się pod bramę wejściową zamku, w którym mieszkał Xam, adresat zaproszenia. Później rozstali się, a Samiel, po pokazaniu oficjalnego zaproszenia, został wpuszczony do środka. Szybko podszedł do niego służący, który zaprowadził go do sali, w której miał odbyć się obiad, a także rozmowa z Xamem.