Oglądasz profil – Quirrito

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Quirrito X'orr'da "Wygnaniec" Ecevhessha'hanghuennthesstle
Rasa:
Czarodziej
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
1352 lat
Wygląda na:
34 lat
Profesje:
Mag, Wędrowiec, Badacz
Majątek:
Zasobny
Sława:
Legendarny

Aura

Obficie srebrna barwa przewiązana jest słabszymi, aczkolwiek licznymi, cynowymi wstęgami. Ta dwubarwna aura szczelnie ukryta jest pod poświatą o niezwykle klarownym, szmaragdowym odcieniu. Rozbrzmiewa wyraźnie słyszalnym szeptem liści nadając w ten sposób delikatności i wrażliwości tej wyjątkowej emanacji. Stłumione są jednakże przez potężny szczęk metalu, który pozostawia po sobie echo grzmotów. Niejednego osobnika przyprawia to o dreszcze. Intensywny zapach pergaminu świadczy o licznych godzinach nad spędzonymi księgami i doświadczeniu tego osobnika. Najbardziej skomplikowaną częścią aury wywołują wrażenia dotykowe. Na szorstkiej powłoce wyznaczyć można gładkie tereny, które także charakteryzują się miękkością. W głównej mierze jest giętka, ale należy pamiętać o sztywnych, ostrych rogach raniące z dziecinną łatwością. W smaku równie skomplikowana, bowiem w pierwszej mierze wysusza delikatny język, jak i podniebienie, a w drugiej zaś fazie szybko pozostawia po sobie nadzwyczajnie lepki posmak. Przede wszystkim, wyczuwalna jest jej gorzkość.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Quirrito
Wiek:
28
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Quirrito

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
9
Rejestracja:
9 lat temu
Ostatnio aktywny:
4 lat temu
Liczba postów:
37
(0.04% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Rubidia
(Posty: 11 / 29.73% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Południe, ulice miasta] W pogoni za człowieczeństwem
(Posty: 11 / 29.73% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

                ||> Main Character Theme <||

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:słaby, raczej wytrwały, wrażliwy
Zwinność:zręczny, powolny, perfekcyjny
Percepcja:niedowidzący, wszechsłyszący, szczątkowy węch, pozbawiony smaku, wyczulony na magię
Umysł:niezwykle bystry, błyskotliwy, Żelazna wola
Prezencja:odpychający, przekonywujący

Umiejętności

Teoria muzykiArcymistrz
To go tak bardzo fascynowało, że doskonalił ją, analizował, studiował. Dzięki tej podstawowej wiedzy o muzyce i dźwięku poznał tajniki Magii Dźwięku. Teraz wykorzystuje nieustannie tą umiejętność przy wszelkich zaklęciach, próbując przewidzieć ich skutki.
Czytanie aurMistrz
Nic trudnego dla maga, który tak długo już studiował istotę magii. Musiał się i tego nauczyć, choć nie miał dużo okazji za czasów studiów do praktyk, teraz ma ich aż nadto.
Maskowanie się, skradanie i wtapianie w tłumMistrz
Nauczył się skrywać w cieniu, pozostawać niezauważonym przez nawet najlepszych obserwatorów. Bowiem kiedy tylko zwróci nieumyślnie na siebie uwagę, już ma na karku całą zgraję Strażników i Łowców Nagród, bowiem za jego głowę wystawiona jest spora nagroda.
Gra na instrumentachEkspert
Nauczył się całkiem nieźle grać na wielu instrumentach: flecie, gitarze, lutni, pianinie, harmonii, bębnach, skrzypcach oraz w sumie na każdym o podobnej budowie czy zasadzie działania. Szybko uczy się również nowych, nieznanych sobie urządzeń muzycznych.
Szeroka wiedzaBiegły
Zdobyta przy okazji szerszych studiów nad magią i poprzez praktyce próby przetrwania.
TropienieBiegły
Żeby coś upolować, najpierw trzeba to wytropić. A człowieka wytropić o wiele łatwiej, niż zwierzę...
HistoriaBiegły
Zastawianie pułapekBiegły
Jakoś trzeba upolować obiad, więc nauczył się kilku prostych pułapek, sideł na zwierzynę.
PrzetrwanieBiegły
Budowanie szałasu, maskowanie swojego obozowiska, rozpalanie ogniska bez przyrządów - trochę problematyczne, jednak niezbędne, toteż Czarodziej musiał się tego wszystkiego wyuczyć.
PolitykaBiegły
Częściowo był zmuszony do jej poznania. Stosunki pomiędzy królestwami są bardzo pomocne przy próbach ucieczki z jednego do drugiego.
Walka dwoma ostrzamiBiegły
Miecz w prawej ręce, sztylet w lewej, i można się bić, jeśli tego wymaga sytuacja. Nie jest specjalnie w tym dobry, ale zna kilka podstawowych ruchów i sporo ciekawych sztuczek Mrocznych Elfów - wszak został przez nie tego nauczony.
GeografiaZaawansowany
Zdobyta przez wieloletnie wędrówki i podróże po całym kontynencie.
JeździectwoOpanowany
Czasem należy dostać się w dalsze miejsce, gdzie teleportacja nie pozwala, bo okazuje się zbyt daleko. Wypożycza wtedy konia i... Jedzie.
GarbarstwoOpanowany
Wypatroszenie zwierzyny, przygotowanie jej skóry na sprzedaż... Pieniądze też są potrzebne, żeby żyć, nie?
AnatomiaOpanowany
Przydatne, jeśli chodzi o leczenie niezbyt poważnych ran drganiami fal dźwiękowych. Nie jest to nie wiadomo jak skuteczne, ale pomaga.
Kłamstwo, oszustwo i gra aktorskaOpanowany
Jak już go ktoś nakryje i rozpozna, to musi dobrze zagrać kogoś innego. Nie wychodzi mu to najczęściej najlepiej, ale stara się i czasem ratuje mu to życie.
ŚpiewOpanowany
Umie śpiewać, głębokim, zachrypniętym tenorem.
KreomagowanieOpanowany
Umiejętność zdobyta również przypadkiem, przy okazji nauk otrzymanych od wuja.
Pismo runicznePodstawowy

Cechy Specjalne

Władaniem dźwiękiemMoc
Zwana przez ignorantów Magią Dźwięku. Połączenie Kręgu Żywiołów - Magii Powietrza oraz Kręgu Materii - Magii Sił. Potrafi kontrolować drganie fal podłużnych, które właśnie objawiają się istotom żyjącym jako dźwięk, a mag ma nad nim pełną kontrolę. Potrafi tworzyć obszary wytłumione, wykreować nieistniejącą rozmowę, którą słyszą, zależnie od jego woli, wszyscy wokół albo wyłącznie jedna, konkretna osoba. Muzyka staje się ciastem, które Quirrito dowolnie formuje, na własną korzyść. Wywołuje cichy, przyjemny i kojący basowy dźwięk, bądź wręcz przeciwnie - oszałamiający krzyk, pisk, który wwierca się w mózg i otumania. Panuje nad częstotliwością fal dźwiękowych, a co za tym idzie - może częściowo wpływać na samoleczenie istnień bądź rozrywać tkanki wewnętrzne. Może dosłownie ogłuszyć lub całkowicie pozbawić słuchu na jakiś czas kogokolwiek, kto mu przeszkadza. Wbrew pozorom magia ta ma spore aspiracje w trakcie potyczek. Jego ulubionym zaklęciem bojowym jest potężna fala uderzeniowa potrafiąca zmieść ścianę budynku, kilka starszych drzew i przeciwnika odbić na kilka staj bez butów.
TeleportacjaFenomen
Niezwykle prosta umiejętność dla maga, który tak długo już próbuje unikać ludzi. Albo uciekać...
Muzykalność, teoria muzyki i słuch absolutnyZaleta
Wykształtował w sobie doskonały słuch muzyczny, jego uszy są tak czułe jak nikogo innego. Ma również niesamowicie szeroką wiedzę na temat historii i teorii muzyki.
DługowiecznośćRasowa
Ciężko to wyjaśnić. Najpierw Quirrito eksperymentował z drganiami tak, aby leczyć niszczące się na staroć narządy. Potem rozpoczął poszukiwania innych czarów na to, aż w końcu, zupełnie przypadkiem, znalazł się w samym centrum rytuału dającego taką zdolność.
Wiedza tajemnaRasowa
Przez wiele długich lat studiował, analizował i uczył się wszystkiego, co związane jest z dźwiękiem, jego generowaniem i manipulacją. Oczywistym jest, że nauka magii związana jest z wieloma próbami, często zakończonymi sromotną klęską. Tak też Quirrito posiadł szeroko pojętą wiedzę tajemną - metodą prób i błędów, a także napotykając podświadomie pewne informacje w trakcie studiów nad inną dziedziną.

Magia: Inkantacje

PowietrzaMistrz
Tak na dobrą sprawę, to Quirrito nigdy jeszcze nie używał tej dziedziny osobno, zawsze łączy ją z Magią Sił, aby osiągnąć zamierzony efekt. Zna ją niesamowicie dobrze, analizował jej zasady, prawa oraz eksperymentował z jej pochodnymi przez długie wieki. Poznał mnóstwo zaklęć, których jednak nigdy nie rzuca. Trud włożony w jej studiowanie pozwolił mu zapanować nad dźwiękiem.
MocyMistrz
Tak na dobrą sprawę, to Quirrito nigdy jeszcze nie używał tej dziedziny osobno, zawsze łączy ją z Magią Powietrza, aby osiągnąć zamierzony efekt. Zna ją niesamowicie dobrze, analizował jej zasady, prawa oraz eksperymentował z jej pochodnymi przez długie wieki. Poznał mnóstwo zaklęć, których jednak nigdy nie rzuca. Trud włożony w jej studiowanie pozwolił mu zapanować nad dźwiękiem.
EnergiiAdept
Dodatkowa dziedzina magii, której Quirrito uczył się dla zwiększenia swojego potencjału bojowego. Nie jest on osobą walczącą w zwarciu, musi więc skutecznie utrzymywać wszelkich oponentów na odległość. Do tego służy mu właśnie ta magia - pociski energii, dyski, promienie, ale również zaklęcia defensywne, jak tarcza, ściana czy kopuła. Magia bardzo wszechstronna, ale tylko częściowo poznana przez maga.

Przedmioty Magiczne

Tatuaż - Dwa OstrzaZaklęty
Dłuższe (Hnch’yel) to miecz jednoręczny, a krótsze (Dhvani) to mizerykordia. Właściciel potrafi je przywołać poprzez dotknięcie magicznego znaku na wierzchniej części prawej dłoni i wypowiedzeniu kilku słów w Czarnej Mowie - nie zna ich przesłania ani tłumaczenia, ale pozwalają mu one wykorzystać artefakt. Same miecze nie są specjalnie wyjątkowe, trochę wytrzymalsze, a w ciemności potrafią wydzielać delikatne, bladoniebieskie światło, gdy się je złączy klingami. Quirrito musi o nie dbać, bowiem każde wyszczerbienie zostaje na nich i nie znika od tak - należy je pielęgnować jak normalną, ludzką broń.

Charakter

-Proszę wstać, władca wchodzi do komnaty! Oskarżony proszony jest przed oblicze króla! - krzyknął donośnym głosem skryba kłaniając się przed postacią króla-sędziego. Quirrito został wypchnięty do barierki i do niej przykuty łańcuchem z kajdanami, na których widniały antymagiczne runy.
-Kim jesteś? Przedstaw się Wygnańcu! - głęboki, wywołujący strach władcy skrytego w cieniu wstrząsnął Pradawnym oraz całą salą.
-Jestem Quirrito X'orr'da Ecevhessha'hanghuennthesstle. Czarodziej. Niewinny.
-Milcz! Ja tu decyduję, kto jest winny, a kto nie! Jesteś mordercą i manipulantem. - stwierdził sędzia.
-Nie! Jestem dobrym człowiekiem! Nie chcę niczyjej krzywdy! Lubię towarzystwo i właściwie rzadko robię komukolwiek przykrość z własnych pobudek!
-Tak więc po co wywołałeś wojnę? Tylko ty mogłeś to uczynić!
-To nie ja! Nawet mnie tam nie było!
-Masz jakieś alibi?
-Emm... Niestety... - zawahał się Mag. - Nie mam. Byłem wtedy sam w domu.
-Więc nikt nie potwierdzi tej wersji. Poza tym to przecież był twój cel. Wszelkie dowody na to wskazują.
-Nigdy bym czegoś takiego nie uczynił! Moim celem od zawsze była nauka i poszerzanie wiedzy! Robię to, co kocham, panuję nad dźwiękiem...
-Ha! - wykrzyknął król - Przyznałeś się!
-Nie prawda! Zawsze chętnie pomagam, nawet nieznajomym! To przez ucieczkę i wygnanie jestem zmuszony do samotności! Nie lubię tego, zostałem samotnikiem z przymusu, nie wyboru! Zawsze chciałem znaleźć prawdziwego przyjaciela, z którym mógłbym dzielić swoją pasję.
-Więc twierdzisz, że jesteś niewinny, zaprzeczasz wszystkim dowodom, a nawet mojemu słowu?! - oburzył się sędzia-król.
-Nie o to mi chodzi... Chcę być pokorny, uprzejmy i unikać władczych zachowań, ale teraz muszę się bronić! Przecież nawet nie mam obrońcy!
-Zamilcz!
-Boję się konsekwencji! Przeze mnie przecież zginęło sporo istot! Jestem tak na prawdę słaby, ale staram się poprawić! - nie przerywał Mag, zupełnie nie zważając na słowa władcy - Boję się, że kiedyś przyjdzie mi odpowiedzieć za wszelkie wyrządzone przeze mnie zło! Ale chcę być dobry! To wy! Wy oraz wszyscy inni mi przeszkadzacie! Ganiacie mnie, atakujecie! Przecież muszę się bronić! Za każdym razem, gdy jakaś dywizja mnie atakuje, muszę ich zniszcz...
-Zamknij się, kmiocie~!!! - tym razem król skutecznie zakończył tyradę Czarodzieja. Quirrito wpatrywał się tylko przerażonym wzrokiem w postać będącą nad nim. - Oto wyrok! Skazuję cię na śmierć przez ścięcie...!!!

~~W tym momencie Quirrito zawsze się budzi. Ten koszmar męczy go bardzo często, czasami nawet kilka nocy pod rząd. Zawsze budzi się zlany potem i roztrzęsiony. Sen, w którym przechodzi przez sąd za swoje czyny. Wtedy jego sumienie płacze, dusza zwija się z bólu, a serce kona. Bowiem Mag Dźwięku chce być miły. Chce znaleźć kogoś, z kim się dogada, kto będzie przyjaźnie nastawiony. Niestety nic na to nie wskazuje. Pomaga bezinteresownie, rozdziela walczących, a nader wszystko chce się uczyć. Nie lubi oglądać przemocy, ale przez te czternaście wieków wytworzył w sobie pewną barierę ochronną - już nie tylko potrafi obserwować zbrodnie, ale sam czasem musi zadać śmierć niewinnym. Wciąż pamięta Laurę. Przez jego lekkomyślność wpadła w tarapaty, na szczęście udało jej się wydostać. Była bezpieczna. Moralność nader wszystko, niestety czasami zasady etyki i honor nie działają, zaczynają zaś obowiązywać prawa natury. X'orr'da nie lubi być sam, wolałby żyć w społeczeństwie, więc chętnie szuka wszelkich znajomości. Nie uznaje zasady ''po trupach do celu'', choć niegdyś się nią kierował. Samotnik z przymusu, nie z natury. Lubi się napić z kimś rozmownym i inteligentnym, nie poszukuje jednak towarzyszki serca. Kobiety uważa za zbyt słabe psychicznie. Albo raczej wolałby, aby żadna nie musiała przechodzić tego, co on. Na jego nieszczęście - łatwo ulega ich wpływom. Jest nieco władczy, jeśli ma komu rozkazywać lub kim kierować, zawsze robi to dobrze.

Wygląd

-Słyszałeś o Wygnańcu?
-O tym pieprzonym magu dźwięku? Przecież to tylko mit, bajeczka wymyślona na potrzeby wojny przez władzę... - tak wyglądała dowolna rozmowa na dowolnym rynku dowolnego miasta. - Ponoć przez niego doszło do wojny między Ekradonem i Maurią.
-To żadna bajeczka, wczoraj widziałem go! Tutaj sobie przechodził! Wokół słychać było, jakby pogwizdywał, ale nie robił tego! Tylko on mógłby tak zrobić!
-Taa, albo dowolny brzuchomówca...
-Ale to był on! Wszędzie poznałbym tą czterdziestoletnią twarz z pokaźnym zarostem, błękitnymi oczami i szeroką, bladą blizną biegnącą od lewej strony czoła, przez lewe oko i nos, po prawy kącik ust! No i ten no... Ciemne, długie po kark włosy w kolorze kory dębu, podobnie jak ów broda... Jeszcze był wyraźnie wychudzony, chodził jakby był zmęczony, ospały, jakby długo nic nie jadł! Zupełnie jak on!
-A błysk w oczach? Ten intelekt musi mieć przecież jakieś odbicie w jego spojrzeniu...
-Tak! Jego wzrok niemal przewiercał na wylot ściany! W dodatku nie dało się dosłyszeć nic w jego aurze, zupełnie jakby ją zagłuszał! No wiesz...
-Zaraz, a przypadkiem nie widziałeś jego dłoni?
-Widziałem prawą, z dziwnym, niebieskim tatuażem, chyba przedstawiał dwie falujące kreski... To była jakaś runa?
-Może... Albo zwykła ozdoba... Ale podobno używa jej do wzmocnienia efektów fal dźwiękowych, tak, aby poszerzać spektrum ich działania... Ale to nadal tylko bajeczki, zwykłe gadanie. Nikt taki nie istnieje...
-Istnieje! To był na pewno on! Szara, długa szata dokładnie skrywająca każdy szczegół ciała na chwilę się podwiała i zobaczyłem pod nią jego ubranie! Złożone w dużej mierze z czarnej skóry, wyglądał jak bitewna zbroja zapewniająca obronę przed magią! A te świecące na błękitno elementy odbijające wątłe światło... Miałem farta, że to zobaczyłem! A jeszcze większego, że ujrzałem jego twarz!
-No tak, podobno nieprzerwanie skrywa ją pod cieniem głębokiego kaptura, chodzi schylony i nie pokazuje się niemal w ogóle w dużych miastach, tym bardziej za dnia... Jak ty żeś go znalazł?! Jakie miał buty?
-Nie wiem jak go znalazłem... Buty... Nie wiem, ale tego nie zakodowałem...
Wtem nagle do rozmówców zbliżyła się skulona, acz wysoka na blisko trzy i pół łokcia postać w szarym habicie, a jej twarz skryta była skrzętnie pod cieniem kaptura. Jego miękkie, podróżne buty zachrzęściły na żwirze drogi okołomiejskiej. Jego głos był cichy, basowy i melodyjny, delikatnie drżący, jakby bał się, ale jednocześnie pewny siebie:
-Panowie wybaczą, ale nie ładnie tak obgadywać nieznajomych. Przepraszam... - rzekł i oddalił się w sobie tylko znanym kierunku.

Historia

***Narodziny i młodość***
Urodził się... Gdzieś. Sam nie pamięta gdzie. Miał rodziców, dziadków, nawet siostrę. Nie zapamiętał ich twarzy ani imion. Bo i po co? Szybko dorastał, zafascynowany śpiewem starszej siostry. To ona wpoiła mu miłość do muzyki. Wczesnymi rankami wymykał się oknem z domu na rynek, gdzie przysłuchiwał się ulicznym grajkom i bardom. Czasami miał możliwość dotknąć różnych instrumentów, zagrać na nich. Okazywał się bardzo zdolnym uczniem, szybko pojmował podstawowe techniki gry na lutni, flecie, gitarze. Jednak dla niego muzyka nie była zwyczajnym zlepkiem słów, nut i pauz. Czuł, jak drży powietrze wokół niego. Młody chłopaczyna szybko zrozumiał, że za każdym dźwiękiem, jaki słyszymy stoi większa siła. Chciał ją poznać, zrozumieć.

***Nauka***
Młodzieniec wykazywał niezwykłe zdolności, poza tymi związanymi z muzykalnością. Od młodu potrafił wykonywać proste, nieskomplikowane i bardziej podstawowe zaklęcia, tworzył przedmioty z mocy. Potrafił władać energią magiczną. Rodzina dostrzegła i ten talent, wysłała więc go wcześnie do znajomego czarodzieja. W jego wieży miał się uczyć przez kilka lat. Uczył się przez kilkaset...

***Nieświadomość, nowa tożsamość***
''-Jesteś adoptowany'' - odezwał się wuj, bowiem tak chłopak zaczął nazywać nauczyciela. ''- Nie jesteś człowiekiem. Jesteś czarodziejem, podobnie jak ja''. Wtedy przybrał nowe imię: ''Quirrito'', oraz nazwisko po mentorze: ''Ecevhessha'hanghuennthesstle''. Stał się, już pełnoprawnie, Pradawnym.

***Jego własne odczucia***
Quirrito spędzał cały czas na nauce. Mało spał, jadł tylko, kiedy musiał. Nieprzerwanie studiował księgę za księgą. A że wuj miał ich całkiem sporo, bo wszystkie ściany wieży były nimi zawalone, miał co czytać przez całe tysiąclecia. I nie szczędził na to czasu. Miał go całkiem sporo. Pomimo, iż poświęcał większość doby na naukę podstaw, ogólnej teorii magii i wszystkiego, co z nią związane, wciąż potrafił znaleźć czas na swoją pasję - muzykę. Umiał śpiewać, ale to nie to samo. Potrafił grać nawet już na pianinie, które stało zakurzone w podziemiach mieszkania nauczyciela, ale to również nie dawało pełnej satysfakcji. Młodzieniec chciał panować nad muzyką. Mieć ją we władzy. Lepić, niczym ciasto. Być jej częścią. Dlatego eksperymentował, próbując zrozumieć samodzielnie, jak działa dźwięk. W ten sposób dotarł do wielu zakazanych informacji.

***Muzyka prozą mego życia***
''- Fala! Drgania powietrza!'' - wykrzyknął młody mag, niczym słynne ''Eureka''. Odkrył, jak zapanować nad drgająca falą dźwiękową, zaczął więc szkolić się w tym. Samodzielnie - metodą prób i błędów. Często źle się to dla niego kończyło. Zbyt duża częstotliwość drgań, i nagle cały budynek szopy zawalał się. Zbyt krótkie amplitudy, a wszystko drży, że aż bolą uszy i wnętrzności, pękają naczynia krwionośne. Ale powoli doskonalił się. Jego głównymi elementarzami były księgi istoty i zaklęć Magii Powietrza oraz Magii Sił - połączenie tylko niektórych, zasadniczo niezbędnych elementów tych dwóch dziedzin pozwalało panować nad muzyką, tworzyć i generować ją według własnej wizji. Nie rozumiał żadnej z nich osobno. Były niczym nieznany język. Jednak ich połączenie dawało pełnię szczęścia oraz spełnienia Quirritowi. Panował nad tym, co kochał. To bardzo podobne uczucie, jak być bogiem. Doskonale wiedział, że jest wyjątkowy, że tylko on ma tak niecodzienne umiejętności. I był z tego dumny. ''-Nikt nie może o tym wiedzieć. Zostaniesz zdradzony, uznany za zagrożenie, bo będziesz inny niż wszyscy!'' - przestrzegał wuj, ale to nie było ważne. Nie popisywał się przed nikim, bo i nie miał przed kim. Ale czarował, tworzył muzykę taką, jaką chciał, żeby była. Ona była jego narzędziem, bronią, a on sam jej stwórcą, właścicielem. Jedynym prawowitym władcą. Jej ojcem.

***Ucieczka, czas na praktykę***
Wuj nie wytrzymał, ciskając co rusz dowolnymi przedmiotami w nieposłusznego uczniaka. Quirrito sprytnie omijał przeszkody. Wuj chciał krzyczeć, lecz młodzieniec skutecznie wygłuszał wszystkie dźwięki wydobywające się z ust gospodarza. To to go tak wściekło. Chłopak był nieposłuszny i robił co chciał. A teraz chciał wyjść do jakiegoś miasta, zabawić się, sprawdzić swoje umiejętności. Jedno mocniejsze uderzenie w ścianę falą uderzeniową, niby głośnym wybuchem, i Pradawny był już na zewnątrz, wolny i samodzielny. Jednak wciąż nie przygotowany na życie wśród innych, choć nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

***Jestem śmiertelny!***
Czas mijał. Mijały dni, tygodnie lata. Nim się obejrzał, miał już na karku ponad trzy, a blisko cztery wieki. Wtedy uświadomił sobie, że nie chce umrzeć, że się starzeje. A gdy on zniknie, zniknie też jedyna osoba, która może panować nad muzyką, która jest ojcem dźwięku. Był zbyt pyszny, aby uczyć kogokolwiek innego tego, co sam wiedział, nie chciał przekazywać wiedzy, którą posiadł przez długie lata eksperymentów. Teraz pochłonęła go inna wizja - wizja starości. Zaczął więc szukać rozwiązania. Najpierw eksperymentował z drganiami, bowiem za ich pomocą potrafił wpływać na leczenie ran. Miał nadzieję, że uda się tym również zatrzymać starzenie się ciała. Próby, nieprzerwana nauka i nauka nieprzerwanie tej samej dziedziny, oraz kolejne eksperymenty nad Magią Energii trwały przez kolejne dziesięciolecia. Te ostatnie arkana - Energii, również nie pomagały w powstrzymaniu starzenia się. Quirrito był zdesperowany. Tab bardzo, że zaczął szukać pomocy w księgach zakazanych, w Czarnej Magii. Zdobywał nieświadomie wiedzę o runach, również tych niebezpiecznych. Odkrył rytuał zapieczętowania demona, który przedłużał życie śmiertelnika niemal do wieczności. Nie czytał o konsekwencjach, nie rozpatrywał zagrożeń, jakie z tego wynikają ani skutków ubocznych. Ważny był dla niego efekt.

***Dath'er'khan, bo ''demon jest gorszy od Prasmoka''***
Stało się. Pięciu nieznajomych magów, ciemny las, tuzin świec i pentagram. A pośrodku tego wszystkiego - przestraszony Quirrito. Czarodzieje byli przerażeni, nie potrafili opanować emocji. Quirrito, mimo strachu, starał się być spokojny. Niestety, wybrał kiepskich towarzyszy i złego demona. Dath'er'khan - wyższy sługa, Gwardzista Płomieni Otchłani, bo tak się przedstawił, nie był zadowolony z przymusowej przerwy w pracy, lub, jak to nazwał nierozważnie Quirrito, w ''gwardzeniu tym ognikom''. Obudził się dużo później. Jego twarz skryta była cała w białych bandażach, został mocno ranny, niemal zginął, a na pewno ledwo uszedł z życiem uratowany przez owego ostatniego pozostałego przy życiu czarodzieja. Od tej pory ma ohydną, bladą bliznę biegnącą od lewej części czoła po sam prawy kącik ust. Od tego samego maga, który przeżył dowiedział się, że Demon został częściowo pokonany, zapieczętowany, a jego nieśmiertelność w pewnym fragmencie przekazana Pradawnemu. Młody, choć już bardziej względnie, mag dźwięku stał się długowieczny, kosztem ciężkiego stanu zdrowia i utraty czterech towarzyszy. Ta sytuacja uświadomiła mu, że postępował bardzo niesłusznie. Nauczył się w ciągu kilku następnych lat pokory, ostrożności. Stał się bardziej odpowiedzialny i dojrzały. Trwając w takim ''stanie zawieszenia'' kontynuował studiowanie swojej autorskiej magii przez następne dwieście lat.

***Hnch’yel i Dhvani***
Wędrował długo, tracąc wszelkie siły. Trafił do podziemnej wioski, którą zamieszkiwały Mroczne Elfy. Był wyczerpany, więc pomogli mu oni, dając mu wody, karmiąc go oraz opiekując się. Stał się jednym z nich, tak więc nadali mu imię godne swojej wioski: X'orr'da. Mag powoli wracał do pełni zdrowia. Po kilku tygodniach spędzonych w łóżku zaczął i on im pomagać - nosił wodę, zabawiał dzieci, wspierał w pracach domowych każdego, kto tego potrzebował. Śpiewał i tworzył muzykę przyjaciołom. Przeszedł skrócone, ale poprawne szkolenie walki dwoma mieczami i otrzymał w podzięce tatuaż. Przyjaciel nauczył go jak go używać, po czym wykonał ową runę na skórze prawej dłoni. Tak oto Mag otrzymał dwa ostrza skryte w malunku z głęboko-niebieskiej farby - Hnch’yel, czyli jednoręczny miecz o czarnym ostrzu, i Dhvani, czyli krótszy sztylet, zwany mizerykordią, o podobnym kolorze klingi do pary. Oba aktywuje się krótką formułką w Czarnej Mowie, niestety Pradawny nie zna jej przesłania. Natomiast imieniem nadanym przez Mroczne Elfy posługuje się w miastach do dnia dzisiejszego...

***Laura. Wygnaniec! Wojna!***
(fabularne połączenie Quirrita z postacią Laurą - Niewidomą Anielicą)
Zamieszkał w Ekradonie. W sporym domku w okolicach centrum. Miał spokojne życie, spędzał je na nauce, czytaniu i ćwiczeniach. Jego magia stała się częścią jego życia, jego ciała. Zaczął więc studiować, poza Muzyką, jeszcze jedne arkana - Energi. Skoro już od młodu miał w nim umiejętności, wypadałoby się czegoś o nim dowiedzieć. I się dowiadywał, czytał uczył. Rzadko wychodził poza mieszkanie, mieszkańcy i sąsiedzi znali go jako Robertha, bowiem tak im się przedstawił. Szybko jednak poszła plotka, jakie jest jego prawdziwe imię - Quirrito, oraz jego zdolności do magi dźwięku. Niedługo potem wybuchła wojna pomiędzy Ekradonem i Maurią. Trwała przez kilka lat, wiele istnień zginęło. Mag jednak nie brał w tym udziału.

***
Pewnego chłodnego, jesiennego dnia, jak zdarzało mu się raz na jakiś czas, wybrał się na rynek. Niechcący podsłuchał rozmowę - dwie przekupki o czymś zawzięcie dyskutowały. Wyraźnie czuć było swąd plotki.
-To on! - szeptała jedna do drugiej - Ponoć zmienił tok rozmów dyplomatycznym i magią zmusił naszego władcę do wypowiedzenia wojny! Gdyby nie on, mój synek...
-Tak, mój syn również zginął tam, na polu bitwy... Jednym z wielu... Takich ludzi trzeba skazywać! On nie może... - w tym miejscu urwała, ujrzała bowiem stojącego obok Quirrita.
-Panie wybaczą - niemal półgłosem powiedział mag i oddalił się. Pewnym było, że mówiły o nim samym.

***
Tą samą plotkę usłyszał jeszcze kilkukrotnie, w różnych częściach Alaranii. Nie miał co prawda nic z tym wspólnego, ale stało się. ''Na szczęście to tylko plotka'' - pocieszał się Pradawny. Miał nadzieję, że szybko o tym zapomni się. Nie był jednak świadom, że informacja ta została rozesłana przez władców Ekradonu. Zawsze musi być pretekst do wojny, tym razem czarną owcą został niewinny mag dźwięku. ''A wuj ostrzegał, że będę znienawidzony za nietypowe zdolności...''.

***
Deszcz padał niezwykle rzęsiście, burza rozhulała się na dobre. Tak więc co tak delikatna i słaba osoba, jaką okazała się niewidoma dziewczyna na wózku inwalidzkim, robi w samym centrum miasta... Quirrito postanowił się do niej zbliżyć, w tym jednak momencie złapał ją jakiś mężczyzna. ''Chyba są razem'' - pomyślał mag, a w tym momencie nieznajoma zaczęła się wyrywać. Quirrito postanowił jej pomóc. Po chwili zbliżył się do niej i do nieznajomego. Zauważył, że dziewczyna potrafiła spostrzec aury, zareagowała przecież na obecność X'orr'dy.
-To aura. - powiedział do niewidomej. - Jak się w nią wczytasz, poznasz każdą osobę.
-Odwal się, Wygnańcu! - krzyknął nieprzyjemnie mężczyzna. - Jest moją... Moją... Ghaaaaaaa!!! - nagle krzyknął, kiedy Inwalidka ugryzła go w dłoń.
Quirrito się skrzywił, nie spodobało mu się nazwanie go ''Wygnańcem'', choć darzyło się już to nie pierwszy raz. Straż miasta już go tak wyzywała zmuszając do opuszczenia miejsca zamieszkania. Mag doskoczył do przeciwnika atakując ostrzami, lecz ten sparował cios. Pradawny, kontynuując ofensywę, przyłożył swoją lewą rękę do jego uszu upuszczając mizerykordię i wypuścił potężną, poddźwiękową falę. Innymi słowy - rozkwasił mu mózg na krwistą breję. Z oczu, uszu i nosa faceta popłynął szkarłatny płyn. Quirrito spojrzał na dziewczynę na wózku. Wydawało się, że nic nie zauważyła.
- Choć, zabiorę się w suche miejsce. Dam ci herbaty, odpoczniesz. I porozmawiamy. - dziewczyna tylko kiwnęła głową na słowa Maga, więc mężczyzna popchnął jej wózek w kierunku swojego mieszkania.

***
- Co to za przedmiot pod twoją ręką? Czyżby instrument? - Jasnowłosa odruchowo sięgnęła po to, gdy Quirrito zadał pytanie. Zauważył pod jej ręką futerał na skrzypce. ''Czyżby potrafiła grać?'' pomyślał mag chcąc znaleźć w niewidomej bratnią duszę.
- Nie wiem. - odrzekła Dziewczyna, ale wydobyła instrument z pokrowca, wzięła do rąk smyczek i... Zagrała. Zagrała tak pięknie, że Dźwiękowiec nie mógł wyjść z podziwu. Tymczasem bezbronna kobieta pchnięta impulsem zaczęła najpierw cicho nucić, stopniowo coraz pewniej i głośniej, aż wreszcie zaśpiewała pełnym głosem refren o deszczu zraszającym smutne, nagie drzewa toczące niekończący się bój z jesiennym wiatrem. Piosenka była piękna, lecz smutna, co zafascynowało Pradawnego. Postanowił się nią zająć. Nie widział na jej twarzy żadnej mimiki, żadnych uczuć, co go trochę przerażało, nie zamierzał jednak dać za wygraną. Była ślepa i poruszała się na wózku, co było niezbyt wygodne i bezpieczne w obecnych czasach.
- Jestem Roberth - przedstawił się kłamliwie Władca Muzyki. - Jak masz na imię? - Quirrito pytał raz za razem, kaleka jednak nic nie odpowiadała. Trzymała w dłoniach porcelanową filiżankę z ciepłą herbatą, a na kolanach talerzyk z ciastem jabłkowym. - Na prawdę nie wiesz tego? - nie przestawał pytać Czarodziej. - Każdy musi mieć imię. Może chcesz, żebym ci jakieś nadał? - tym razem Jasnowłosa zareagowała podnosząc głowę. Na jej policzki wypłynął rumieniec, usta wyjątkowo wygięły się w uśmiechu, a powieki podniosły. To był ten jedyny raz, kiedy jej twarz tak wyglądała.
-Tak więc... ''Laura''. Co ty na to? - zapytał, nie usłyszał jednak odpowiedzi. Laura jednak była wyraźnie zadowolona. Nagle kichnęła. ''A jednak się rozchorowała...'' - pomyślał chłopak po raz kolejny decydując się, że jej pomoże. W takim nastroju Jasnowłosa pozostała przez kilka dni w jego rezydencji w środku miasta.

***
Niestety sielanka nie trwała długo. Mieszkańcy, podburzani przez władzę miasta oraz Straż, coraz częściej atakowali mieszkanie Czarodzieja. Pewnego dnia sytuacja stała się o wiele gorsza, bowiem około kilkuset niewinnych osób naszło go w domu, podpalając budynek. Quirrito najszybciej, jak tylko mógł, znalazł Laurę i kazał jej uciekać. Uciekać jak najdalej, może nikt jej z nim nie skojarzy. Dziewczyna uciekła, a niedługo potem, wewnątrz płonącej izby, odnaleźli go mieszkańcy, pochwycili, związali i ogłuszyli.

***
Laura była najwyraźniej bezpieczna, bowiem jej aura się oddalała. Nie można tego jednak było powiedzieć o Quirricie, który został przywiązany do drewnianego pala na stosie, a wokół zgromadzili się tłumnie mieszkańcy oczekujący na egzekucję Maga Dźwięku. Bez procesu, bez sędziego, bez obrony. Po prostu - samosąd. Stos suchych gałęzi szybko zajmował się coraz szerzej płomieniem, niedługo potem dosięgał już i ciała Pradawnego. Ten, używając wszystkich swoich sił, próbował wykorzystań niedawno wyuczoną technikę. Próby okazywały się coraz słabsze, bowiem przez dym tracił przytomność. ''Trzymaj się, trzymaj się! Nie zasypiaj, bo to będzie koniec! Nie po to męczyłem się z rytuałem, aby teraz zginąć!''. Nagle w jego głowie przemówił głos. Znajomy. To był demon o jakże znienawidzonym imieniu Dath'er'khan. ''I po to mnie wzywałeś? Aby niedługo potem zmarnować tą moc?!'' wyrzucał Magowi nieprzyjaciel. Jego słowa jednak motywowały Czarodzieja. Raz, za razem próbował. Raz, za razem. I jeszcze ponownie. Zapiekły go kolana, zerknął w tamtym kierunku i zobaczył, że płomień zaczyna trawić jego nogawki od spodni. Jeszcze jedna próba! Nagle... Świat przemknął przed oczami Quirrita, mignął, błysnął i Mag stał już przy bramie miasta, cały roztrzęsiony. Pochwycił pierwszy lepszy płaszcz podróżny z pobliskiego, opuszczonego straganu i uciekł. To była jego pierwsza teleportacja, w dodatku udana.

***Anioł, Demon i Mediator***
(fabularne połączenie historii Quirrita z postacią Lokstarem - Przemienionym z Łowcy Dusz)
Pewna przygoda wykuła się w pamięci Quirrita mocniej od wielu innych podobnych. Oglądał... Potyczkę Anioła z jakimś piekielnym, najprawdopodobniej Łowcą Dusz. Walka trwała nieprzerwanie przez cztery doby! Widowisko było prześwietne, ale z dnia na dzień coraz większy obszar okolicy był zniszczony. Mieszkańcy najbliższych miejscowości uciekali w popłochu, tylko niektórzy, ci najsilniejsi, oglądali potyczkę. Pojedynek wyglądał niezwykle, bowiem Niebianin walczył w zwarciu, w pełnym rynsztunku bojowym - zbroja rycerska świeciła niemal namacalnym blaskiem, a spory miecz jednoręczny obosieczny i tarcza w lewej dłoni odbijały niemal wszystkie ataki Piekielnego, który wykorzystywał do walki magiczną broń palną, przypominającą rewolwer. W końcu nawet ci najwytrwalsi zaczęli uciekać, w obawie o własne życie. Quirrito postanowił rozdzielić walczących i powstrzymać dalsze niszczenie wszystkiego w około. Zbliżył się do centrum w momencie, gdy przeciwnicy przeszli do walki w zwarciu, rozdzielił ich Energią i wytworzył unoszące się klatki z prętami z Magii Energii. Na chwilę zapanował spokój.
-Uspokójcie się! - przemówił donośnym głosem Wygnaniec, aż obaj oponenci odnaleźli chwilę wytchnienia.
-Wypuść mnie, a zaprzestanę walki - powiedział Skrzydlaty rycerz, toteż Mag posłuchał go, a Niebianin poleciał w swoją stronę. Tymczasem Quirrito mógł skupić całą moc na więzieniu Rewolwerowca. Niemal rozkazem nakazał Piekielnemu wypowiedzenie prostego zaklęcia na blokadę umysłu. Jego założeniem było uspokojenie Łowcy, jednak ten, gdy tylko wypowiedział owe zaklęcie, zaczął się trząść, a jego aura nagle zafalowała. Prawdopodobnie zostało zerwane połączenie jego z Czarnym Panem. Później facet stracił przytomność, toteż Mag wyłącznie podleczył lekko jego rany i odszedł w swoją stronę.

***Nauka w ukryciu***
Mały szałas gdzieś w centrum Szepczącego Lasu. Tak dobrze zamaskowany, że nikt tam nie mógł trafić. Wkoło obozowiska było mnóstwo poukrywanych pułapek i sideł na zwierzynę, a niedaleko mały, czysty strumyk. Mag spędził tutaj kilkanaście kolejnych lat, ćwicząc się, ukrywając się przed pościgami, ale również przed samą Radą Magów, doskonaląc posiadane umiejętności oraz czytając kolejne księgi, które zdobywał z najbliższego miasta. Nawet on - Wygnaniec i samotnik - musiał czasem tam trafić. Sprzedawał wtedy garbowane skóry, różne leśne znaleziska oraz tym podobne przedmioty. Raz został rozpoznany i cała straż miejska goniła go przez bite dwie dobry, dopóki nie zgubił ich pomiędzy drzewami lasu. Zmęczony, wyczerpany i poobijany Quirrito dotarł do kryjówki świadomy, że niedługo i tutaj go znajdą. Pozbył się wszystkich śladów swojej obecności w tym obozowisku, zakopał zdobyte lub skradzione księgi i uciekł na północ, a potem za góry dalej w stronę wybrzeża.

***Mauria. ''Tu też mnie szukają...'' - jak wszędzie***
Pewnego mglistego poranka trafił do Maurii. Był to jedyny sposób, aby ukryć się przed nadchodzącą zimą, która miała być surowsza od pozostałych. Spędzenie jej na dworze równe było ze śmiercią. Przemierzał opustoszałe jeszcze uliczki porannego miasta i trafił do najobskurniejszej karczmy. Gospodarz wydawał się zaspany, więc chyba nie poznał Maga, którego tak zawzięcie wszyscy poszukują i znają. Wynajął pokój i postanowił wychodzić z niego wyłącznie późną nocą. Tak więc przeczekał cały dzień w izbie, gdy nagle ktoś potężnie przygrzmocił w drzwi.
-Straż! Pokazać dokumenty! - krzyczał gruby głos mężczyzny, prawdopodobnie rycerza. Czuły słuch Quirrita wyłapywał bowiem szczękanie zbroi trzech lub czterech zbrojnych mężów. Zmusił się do cichego ruchu, tworząc drgania powietrza. Nagle w pokoju rozległ się kobiecy, zalotny głos. To Mag tworzył takie złudzenie, aby spławić Strażników. Głos powiedział ''Akurat teraz? Nie mogę, jestem rozebrana''. Po drugiej stronie drzwi chyba zapadło zdumienie, bowiem przez krótki czas nic nie było więcej słychać. Jeden z Nachodźców powiedział szeptem do towarzyszy, jednak Czarodziej dosłyszał to.
- Tym bardziej bym wszedł... Albo i więcej...
- Nie wolno. To turyści. Zostawmy ją w spokoju - odpowiedział prawdopodobnie dowódca. Sekundę później odgłos żelaznych kroków oddalał się. Czarodziej powtarzał podobne próby kilkukrotnie w ciągu całej zimy, aby Strażnicy nie mieli najmniejszej możliwości sprawdzić kto ukrywa się wewnątrz. Wraz z nastaniem przedwiośnia, wczesnym, mglistym rankiem wyruszył z miasta. Byle jak najdalej. Pogoda przypominała mu tą samą, która panowała, gdy trafił do Maurii.

***Obecnie...***
Teraz? Quirrito X'orr'da Ecevhessha'hanghuennthesstle błąka się po Alarani, szukając wiedzy i spokoju, a czasem przygód i towarzystwa. Szuka ludzi, którzy mu zaufają. Jednak nadal jest wszędzie postrzegany źle, za wroga, nazywany Wygnańcem i szczuty psami, bronią. Czasem nawet na niego polują, jak na zwyczajnego jelenia.
  • Najnowsze posty napisane przez: Quirrito
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [Dzielnica stoczniowa w Trytonii] Poszlaka
            Sytuacja szybko się zmieniła. Najpierw to wampir był w odwrocie. Po chwili jednak... Uporał się z piekielną, sam zaś chwilę potem zwiał. Był ranny, natomiast Quirrito nie zamierzał go gonić. Miał ważnie…
    26 Odpowiedzi
    16004 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Dzielnica stoczniowa w Trytonii] Poszlaka
            Doskonale wiedział, co się dzieje. A precyzyjniej - myślał, że wie. Istniał w zakłamanej rzeczywistości manipulowanej przez Deamonda według jego własnej woli. Quirrito leżał twarzą w dół czując, jakby j…
    26 Odpowiedzi
    16004 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post