Oglądasz profil – Elsker

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Elsker "Ciemna"
Rasa:
Mroczny Elf
Płeć:
Kobieta
Wiek:
165 lat
Wygląda na:
25 lat
Profesje:
Złodziej, Szpieg, Zabójca
Majątek:
Dostatni
Sława:
Nieznany

Aura

Aura o przeciętnej sile, która nadal błyszczy jasnym światłem. Ma ona barwę cyny i mieni się bursztynową poświatą. Wydziela mocny i wyraźny zapach lasu, z wyraźną nutą świerku. Słychać przy niej delikatny szczęk metalu. W dotyku jest jednocześnie giętka, twarda i sztywna. Powoduje wyraźny pikantny smak. Bije od niej zdecydowany chłód.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Elsker
Grupy:

Skontaktuj się z Elsker

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
10
Rejestracja:
10 lat temu
Ostatnio aktywny:
1 rok temu
Liczba postów:
19
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Opuszczony Dom
(Posty: 10 / 52.63% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Zjawiskowe noce w Opuszczonym Domu
(Posty: 10 / 52.63% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:silny, wytrwały, odporny
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:wyostrzony wzrok, dobry słuch
Umysł:bystry, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:barbarzyński, przekonywujący

Umiejętności

PrzetrwanieMistrz
Władanie bronią białą [miecz]Mistrz
PolowanieBiegły
WspinaczkaBiegły
SzulerstwoBiegły
AktorstwoBiegły
JeździectwoOpanowany
SkrytobójstwoOpanowany
UnikiOpanowany
TropienieOpanowany
ŁucznictwoOpanowany
HandelOpanowany
Czytanie AurPodstawowy

Cechy Specjalne

Widzenie w ciemnościachZaleta
Elsker potrafi dostrzec w egipskich ciemnościach najdrobniejsze szczegóły, ponieważ przywykła do jaskiń czy grot, gdzie próżno doszukiwać się promieni słonecznych.

Magia: Intuicyjna

PowietrzaAdept
ZłaCzeladnik

Przedmioty Magiczne

Zatruta strzałaZaklęty
Wśród niczym nie wyróżniających się strzał, jakie elfka używa do polowań, znajduje się jedna wyjątkowa, ze złotym grotem, o którą szczególnie dba. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta- to przedmiot magiczny, umożliwiający zadawanie bólu w sytuacjach patowych - kiedy znajduje się w niebezpieczeństwie. Przedmiot współgra z Elsker i można powiedzieć, że &
39Mroczny

Charakter

Z reguły jest niesympatyczna i wredna, a czasami nerwowa. Lubi rozlew krwi, bo dzień bez bijatyki, to dzień stracony. Przemawia przez 
nią chłód i zdystansowanie względem nowo poznanych istot, jak również podejrzliwość. Nie znosi, gdy ktoś ją ogranicza- lubi czuć się
niezależna oraz posiadać sporą przestrzeń życiową. Bywa samolubna, przebiegła, bezwzględna, a czasami chytra. Do jej zalet z
pewnością należy odwaga, silna wola, zdecydowanie, a także ogromna pewność swojego zdania, która bywa mylnie interpretowana jako
impertynencja. Zdarzają się momenty, w których pozbywa się tej twardej skorupy i wychodzi z niej całkiem normalna elfka - trzeba tylko
mieć na nią sposób i zdobyć jej zaufanie, co nie jest łatwe. Ma klaustrofobię.

Wygląd

Przede wszystkim, w oczy rzuca się wysoki wzrost Elsker, bo osiąga aż 180 centymetrów. Gdyby nie ciemna karnacja postaci oraz 
bardzo ciemne, kasztanowe, niemal czarne włosy, byłaby do bólu przeciętna, bowiem rysy twarzy nie są ani arystokratyczne, ani
wyszukane. Oczy są koloru czarnego, chociaż w ciemnościach mogą mienić się czerwonym blaskiem - ułatwia to widzenie w
niecodziennych warunkach. Nie można zapomnieć o najważniejszym - charakterystycznych spiczastych uszach, jakie wyrastają zza
gęstych, gładkich i prostych włosów. Kolejnym atutem, prócz długich kasztanowych włosów, jest jej głęboki, acz papierosowy głos.

Historia

RODZICE <br><br>Jej rodzice poznali się w całkiem zwyczajnych warunkach. Matka - leśna elfka- parała się handlem i pewnego dnia przed jej straganem <br>zjawił się zbłąkany i ranny mroczny elf. Okazało się, że ma na imię Sedir i potrzebuje pomocy. Został wychowany tradycyjnie, czyli sam <br>kontakt z elfami innego pochodzenia powodował w nim protest, ale tym razem nie miał wyjścia- musiał zwrócić się do kogoś o pomoc. <br>Wokół nie było żywego ducha- padał deszcz i zbierało się na burzę. Amira - bo tak ma na imię rodzicielka Elsker - zdecydowała się <br>zostać, pomimo złych warunków pogodowych, na swoim stanowisku, bowiem brakowało jej pieniędzy, a koniecznie chciała zarobić na <br>najprostszy posiłek w karczmie. Była to wówczas prosta, uboga i dość cicha kobieta, która imała się wszystkiego, aby zyskać <br>trochę pieniędzy. Wychowała się z dala od członków swojej rasy, największy kontakt miała z ludźmi, z którymi pracowała. Kiedy ujrzała <br>Sedira, niewiele myśląc podbiegła do niego, oferując pomoc. Po tym, jak Amira wielkodusznie opatrzyła ranę Sedira, ten w ramach <br>podzięki, zaprosił ją na syty posiłek w karczmie. <br>- Chodź, nie będziesz przecież tak stać w największej ulewie - zatroszczył się. Po raz pierwszy czuł, że ma kogoś, kim może się <br>opiekować. <br>Kolejne wydarzenia były oczywistością. Wkrótce zostali parą, zaś na świecie pojawiła się Elsker. <br><br>DZIECIŃSTWO <br><br>Jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Rodzice mieszkali blisko innych elfów, więc ich rodzina była postrzegana przez <br>niektórych jako dziwadła. Ci jednak nie bardzo się tym przejmowali. Mała mroczna elfka doświadczyła wtedy mnóstwa przykrości. <br>Szarpano ją, popychano, wyszydzano, śmiano się z jej ciemnej karnacji. Inne dzieci były do bólu zwyczajne, zaś ona się wyróżniała z <br>daleka. Budziło to ich zazdrość i niezrozumienie. Bały się jej na swój sposób. Tym bardziej, że Elsker protestowała, kiedy w jakiś sposób <br>się ją krzywdziło. Głośno krzyczała, klęła i tupała nogami, w efekcie - biła inne dzieci. Już wtedy była bardzo waleczna, co budziło obawy <br>rodziców, zaś respekt słabszych od niej. Wkrótce została przywódczynią paczki, w ten sposób reszta towarzystwa ją zaakceptowała i <br>przyjęła do swojego grona. Wiedziała, że elfy nie będą słuchać tego, co ma do powiedzenia, zrobią, co im każe wtedy, gdy użyje siły. W <br>tym czasie nauczyła się też oszukiwać. Wszyscy wiedzieli, że jest dobrą aktorką - potrafiła świetnie kłamać w żywe oczy. Kiedy było <br>trzeba, potrafiła być smutna, rozgniewana czy wesoła. Dorośli chętnie ulegali jej dziecięcemu urokowi - dużym, proszącym, załzawionym <br>oczom i bezbronnej mince. Dzieciństwo Elsker nie należało do najłatwiejszych również dlatego, że w głębi duszy pragnęła być taka, jak <br>jej koledzy, nie będący mrocznymi elfami. No bo co to za uciecha być wytykaną palcami? Elsker dobrze wiedziała, że wśród elfów innego <br>pochodzenia wzbudza zainteresowanie - raczej to negatywne... Elsker dorastała, tymczasem powoli dochodziło do niej, że domek przy <br>lasku to nie jest jej miejsce na ziemi. Ona chciała polować, mordować i kraść! Kiedy to odkryła? Cóż, miała wówczas zaledwie 10 lat, a <br>już zdążyła udusić niewielkiego królika, którego pokazała rodzicom. Jaka była z siebie dumna! Wróć, w tym wieku na pewno nie snuła <br>jeszcze jakichś planów odnośnie swojej przyszłości. Po prostu przemoc sprawiała jej frajdę. Panowanie nad kimś, wydawanie rozkazów. <br>Trzęsła młodymi elfami z podwórka, miało być wszystko tak, jak ona chce. Wykorzystywała najsłabszych, za co potem obrywało jej się od <br>ojca. A był surowy i miał ciężką rękę... Elsker wówczas wybuchała płaczem. Nawet ona miała swoje słabości. Matka lubiła zaplatać jej <br>warkocze, w których jej córka nie czuła się najlepiej. Buntowała się, gdy tylko słyszała: <br>- Elsker, chodź tutaj do mamy! <br>Aż dziw bierze, że Amira pozostała niewzruszona na widok jej tupiącego i wrzeszczącego wniebogłosy dziecka. ''Pomarudzi, pomarudzi i <br>przestanie'', myślała sobie wtedy. Ale nie przestała tak łatwo. Elsker do samego końca ciągnęła matkę za włosy, poszturchiwała, a <br>nawet kopała. Jednak Amira uśmiechała się tylko pobłażliwie. Pojedynek zwykle wygrywała juniorka, a zawdzięczała to swojemu <br>uporowi i niezłomności. Dopóki matka nie zrozumiała, że nie chce nosić warkoczyków, dopóty robiła sceny. Zdarzało się jednak, że <br>młodsza z elfek miała lepszy dzień. Wówczas zgadzała się na tę torturę - pozwalała rodzicielce się trochę upiększyć. Ilekroć Elsker szła <br>na ustępstwo, Amirze kwitł szczery uśmiech na twarzy. Wiedziała, że pod tą twardą skorupą tkwi wrażliwa dusza. <br>- Mroczne elfy po prostu tak mają, że mają trochę większy temperament od reszty. One w ten sposób bronią się przed <br>niesprawiedliwością otoczenia - tłumaczył Sedir Amirze, kiedy kolejną noc z rzędu zanosiła się szlochem, w obawie o los jedynaczki. <br><br>Po jakimś czasie Elsker została wykluczona z grupy przez swoich kompanów z podwórka. W wieku około trzynastu - czternastu lat była <br>sama, jak palec. Nikt nie chciał się z nią przyjaźnić, bo była nieznośna, zbyt agresywna. Inne elfy zaczęły dorastać. W wieku szesnastu <br>lat zaczęły się pierwsze randki. Rozemocjonowane elfki chodziły wte i wewte i opowiadały sobie na ucho o swoich przeżyciach. Elsker, <br>obserwując wszystko z okien, myślała sobie, że ją coś omija, a zarazem, to był czas, w którym szkoliła się jako wojownik. Ojciec <br>postanowił nauczyć ją władania bronią. A była to trudna sztuka! Aczkolwiek wysoki wzrost i wrodzona siła sprawiła, że potrafiła <br>udźwignąć miecz sporych rozmiarów. Sedir był pod wrażeniem, kiedy widział, jak jego pociecha dość dobrze, jak na początki, radzi <br>sobie z bronią. Początkowo Amira była przeciwna temu, aby jej szesnastoletnia wówczas córka miała jakikolwiek kontakt z mieczem. <br>- Amiro, daj spokój - pouczał Sedir. - Nie zapominaj, że jest Elsker jest mroczną elfką. To oczywiste, że z łatwością powinna władać <br>bronią białą. <br>Sedir przypominał również swojej małżonce, że już za niedługo jedynaczka ich opuści. Amira wyrywała sobie włosy z głowy, robiła <br>wszystko, aby Elsker z nimi została. Tak się jednak nie stało, jak powszechnie wiadomo, mroczne elfy chodzą własnymi drogami. <br><br>DOROSŁOŚĆ <br><br>Wyprowadzka z rodzinnego domu przypominała jednak bardziej ucieczkę. Gdyby Elsker przyszła o matki, wyglądałoby to co najmniej <br>dziwnie. Któregoś dnia po prostu nie wróciła i wrócić nie zamierzała. Gdy osiągnęła dwadzieścia lat, zrozumiała, że i tak zbyt wiele czasu <br>spędziła pod ich dachem. Nie dlatego, że miała za złe rodzicom o cokolwiek, a właśnie ze względu na jej pochodzenie. Chciała się <br>usamodzielnić. Podczas gdy dawni koledzy z podwórka wychodzili za mąż, zakładali rodziny, ona wybrała życie w dziczy, z dala od <br>rodziców. Uznała, że pod ich  skrzydłami czuła się, jak zwierzę w klatce, mimo że zapewniali jej sporo swobody, czegoś jej brakowało. A <br>mianowicie wolności. Wolności w pełnym tego słowa znaczeniu... Dokąd się wybrała? Najpierw przez okres około miesiąca spędziła w <br>jaskini, żywiąc się wszystkim, czym popadnie. Przed ucieczką potrafiła już bardzo dobrze posługiwać się mieczem, zaś Sedir nauczył ją <br>strzelania z łuku. Zdawał sobie sprawę, że już niedługo ich opuści, a wolał, aby potrafiła polować na zwierzynę. Spakowała więc <br>wszystko, co potrzeba do torby - ubrania, trochę ruenów, miecz, łuk ze strzałami i jakieś drobiazgi, a następnie wyruszyła w nieznane. <br>Wspinała się dość długo (bo aż dwa dni) po stromych zboczach, żeby osiedlić się ostatecznie w niedużej grocie. Tam ''zaprzyjaźniła'' się <br>z nietoperzami - nie mogła spać przez nie, bo ledwo zamknęła oczy, a one już latały wokół niej, jak oszalałe. Musiała więc spać przed <br>jaskinią i być zależna od warunków pogodowych. Wyruszyła znowu na jesieni, zaś w ostatnich dniach swojego pobytu w grocie, spadł <br>śnieg. Było tak zimno, że nie mogła sobie pozwolić na nocowanie przed nią. To by zagrażało jej życiu. Zdecydowała, że będzie się <br>wałęsać bez celu tak długo, aż w końcu znajdzie jakiś nocleg. Nie miała wyboru - udała się w kierunku centrum miasta, by znaleźć jakąś <br>karczmę, w której mogła się zatrzymać. Kiedy dotarła do strasznie obskurnego i śmierdzącego miejsca, uznała, że nie chce już dłużej <br>podróżować - była tak zmęczona, że nawet najgorszy smród nie był w stanie jej zrazić. Sama też cuchnęła okropnie, bo nie miała od <br>dłuższego czasu kontaktu z wodą. Za śmieszną sumę wynajęła małą i ciasną izbę, do której zmieściło się tylko połamane łóżko, stolik i <br>jedno krzesło wraz z umywalką. Musiała się tym zadowolić, przynajmniej na jakiś czas, dopóki zima nie ustąpi. <br><br>Któregoś dnia, kiedy posilała się niezbyt smaczną strawą, do jej ławy przysiadł się szpakowaty mężczyzna, zapewne jakiś mag czy <br>czarnoksiężnik, bo był ubrany dość nietypowo, jak na to miejsce. Mianowicie miał na sobie połyskującą, granatową szatę i kozią <br>bródkę. <br>- Kim jesteś i czego chcesz? - spytała, kiedy zauważyła, że starzec usiadł na przeciwko niej. Machnął ręką na te pytanie i odparł z <br>powagą: <br>- Nieważne, kim ja jestem, ważne, że wiem, kim ty jesteś. - Jego oczy przypominały studnię, im dłużej się w nie patrzyło, tym miało <br>się wrażenie, że coś cię pochłania. Elsker wzdrygnęła się na dźwięk jego głosu. On również był dziwny. Taki przenikliwy, głęboki... <br>Powodował, że miało się gęsią skórkę. Elsker poczuła, że pewność siebie ją opuszcza, poczuła lęk. Zastanawiała się, czego ten typ od <br>niej chce i niemal niedostrzegalnie zbliżyła dłoń do karku, aby w razie czego, posłużyć się mieczem. <br>- Spokojnie, żartowałem - mrugnął do niej okiem. - Nazywam się Omet Georhen. Nie chcę, by to źle zabrzmiało, ale obserwuję cię od <br>dłuższego czasu. Wyglądasz mi na elfkę, która przywykła do lepszych warunków, niźli nocowanie w tej ruderze. Słuchaj, mam pewną <br>propozycję. Jeśli zgodzisz się dla mnie pracować, nigdy tutaj nie wrócisz. Zapewnię ci wszystko, czego będziesz chciała, jeżeli ze mną <br>pójdziesz. <br>- Co to za praca? - Nie traciła czujności. Chciała wiedzieć, na co się pisze. <br>- Chodzi o handel. - Staruszek spojrzał na nią bystro i kontynuował, drapiąc się w zamyśleniu po brodzie. - Wyglądasz mi na osobę, <br>która zna się na handlu, mam rację? <br>- O, tak, coś o tym wiem. Moja matka była handlarką i jak byłam małą dziewczynką, zabierała mnie na stragan i uczyła, a ja <br>obserwowałam. Spędzałam z nią czasem całe dnie, więc można powiedzieć, że się na tym znam. <br>- W takim razie, zgadzasz się dla mnie pracować? Obiecuję, że nocleg masz zapewniony. Zabieram cię do miejsca, gdzie jest ciepła <br>woda, nie to, co w tej norze. Będziesz nosiła najlepsze szaty, pozwolę ci się stroić i robić, co chcesz. Będziesz bywać na bankietach, a ja <br>ci będę towarzyszyć. <br>- Co? Bankiety, strojenie się? - wzdrygnęła się. - Posłuchaj, ty głupi staruchu, rozmawiasz z mroczną elfką, nie z jakąś... Na pewno nie <br>będę łazić z tobą na żadne wystawne przyjęcia, bo mnie to nie interesuje. Skoro już proponujesz mi pracę, pozwól, że reszta odbędzie <br>się na moich warunkach. Mam w nosie etykietę, więc powiem ci wprost: bierz lepiej dupę w troki, jak masz zamiar zrobić ze mnie <br>salonowego pieska. Jazda mi stąd! <br>Reakcja starca była zaskakująca, bo zamiast faktycznie wyjść i zdenerwować się, on zaczął się śmiać. I to w głos. Śmiał się do rozpuku.<br>Elsker liczyła, że w końcu z tego śmiania się, kopnie w kalendarz - będzie o jednego głupka mniej na tym świecie. Ten jednak po paru <br>minutach opanował się i spojrzał na nią trzeźwo. <br>- Czy naprawdę sądzisz, że zaprowadziłbym cię gdziekolwiek? Cha, cha, patrzcie ją! - kpił z mrocznej. <br>- Wynocha - odparła krótko, nie zwracając uwagi na jego zaczepki. <br>- Zgoda, ale jeśli zmienisz zdanie, wrócę tu jutro. Będę o tej samej porze. Zaczekam na ciebie. <br>Po wszystkim Elsker udała się do swojego pokoju. Wrzeszczała, kopała, waliła pięścią w ścianę, aż zjawił się gospodarz i zagroził, że <br>jeśli nie przestanie, wymówi jej wynajem. Elsker nagle się uspokoiła, bo nie miała, gdzie się podziać. Wiedziała, że musi przyjąć ofertę <br>starca. Kończyły jej się pieniądze, a zima nie ustępowała. Trochę ją zastanowiła ta propozycja handlu, niby gdzie i jak miałaby <br>handlować w takim mrozie? Cóż, może Omet znajdzie jakieś rozwiązanie. <br>Następnego dnia faktycznie zjawił się tak, jak obiecywał i ze stoickim spokojem usiadł na wczorajszej ławie. Elsker nie kazała długo <br>na siebie czekać. <br>- Zgadzam się - rzekła cicho, niemal niedosłyszalnie, wbijając spojrzenie w podłogę. - Ale nie będziesz mnie zmuszał do szwendania <br>po bankietach. <br>- W takim razie, i ja się zgadzam, pani - odparł usłużnie, pochylając głowę w geście szacunku. <br>Po wyjściu z karczmy i odmówieniu wynajmu pokoju, czekały na nich dwa konie. Elsker oczom nie mogła uwierzyć. Wprawdzie, <br>kilkakrotnie w życiu jeździła konno, ale nie była w tym na tyle dobra, aby móc się na nim swobodnie poruszać. Z przestrachem w oczach, <br>zatrzymała wzrok na Omecie. <br>- Nic ci się nie stanie. A właściwie, nie przedstawiłaś mi się. Zatem, jak brzmi twoja godność? <br>- Elsker. <br>-... a dalej? <br>- Nic. Po prostu Elsker. <br>Omet ponownie podrapał się po brodzie, gładząc swoje siwe włosy w zamyśleniu. ''Elsker...'', myślał. ''To może się udać. Kiedy klienci <br>dowiedzą się, że mają odwiedzić pewną tajemniczą Elsker, tym bardziej będą chcieli do niej zaglądać i będę miał z niej dochód'', <br>uśmiechnął się do siebie, po czym pomógł mrocznej wsiąść na konia. <br>- Będziesz prowadzić, Elsker. To tylko kawałek. Dalej czeka na nas dorożka wraz z moim stangretem. <br>- Co? Do-roż-ka? - Sylabizowała elfka, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Nigdy nie podróżowała tym środkiem transportu, ale jej <br>towarzysz musiał być naprawdę bardzo bogaty, skoro stać go było na takie udogodnienie. <br>- Nie dziw się tak! Zapomniałaś? Zarabiam na handlu. <br>Mimo że kobieta bała się najpierw konia, po niedługim czasie nawiązali współpracę. Omet miał oko na swoją nową pracownicę, dzięki <br>czemu udzielał jej wskazówek, jak na przykład to, żeby trzymała równo lejce i nie drażniła się z koniem. Gdy przesiedli się do dorożki, <br>a Omet zapłacił stangretowi za przewóz, Elsker usłyszała, jak staruszek proponuje jej wypicie pewnej wzmacniającej mikstury. <br>- To na zdrowie - przekonywał, napotkawszy jej podejrzliwe spojrzenie. Innego wyjścia nie miała. A skoro miało to być na <br>wzmocnienie, to tym bardziej uznała, że powinna spróbować chociaż troszkę. Po kilkunastu minutach spała w najlepsze. Widząc to, <br>Omet uśmiechnął się złowieszczo i kazał woźnicy się pospieszyć, jako że zależy mu na czasie... <br><br>Niczego nie podejrzewająca elfa wkroczyła dumnie do wielkiego pomieszczenia, które aż lśniło czystością, śmiało można było jeść z <br>podłogi. A ileż tam było ozdób! Znajdowali się w posiadłości Ometa. Nie trzeba dodawać, że owa posiadłość była, jak <br>trzy lub cztery domy rodziców mrocznej elfki. Była ogromna. Spora ilość pokojów, fortepian na środku salonu, piękne obicia foteli czy <br>obrazy na ścianach, uzmysłowiły Elsker, że się nie myliła - naprawdę ma do czynienia z bogatym człowiekiem. Omet podarował jej kilka <br>wykwintnych sukien, złotą biżuterię i buty na obcasie pod kolor sukienek. Nigdy przedtem nie dotykała tak pięknego materiału. Naraz <br>zapomniała, że jest mroczną elfką - w tym niezwykłym miejscu chciała się czuć, jak księżniczka. Gdy przyodziała - jej zdaniem - <br>najpiękniejszą ze wszystkich, błękitną sukienkę, faktycznie się tak poczuła. To była bardzo przyjemna chwila w jej życiu. <br>- Wzięłaś prysznic? - zatroszczył się mężczyzna. <br>- Um... nie. Chciałam się położyć. <br>- Nic z tego, zaraz masz pierwszego klienta. Musisz, oprócz ładnego stroju, też ładnie pachnieć. Idź się porządnie wyszorować. <br>To, co powiedział jej Omet, mocno zastanowiło elfkę. Ale jak to: pierwszego klienta? O ile wiedziała, handel polegał na tym, że to ona <br>rozkładała się ze straganem i to ona szła to klientów, nie odwrotnie.<br>- Tak właściwie, to handel, jaki ja poznałam chyba cechuje się czymś innym - zagadnęła, kiedy wyszła spod prysznica i pojawiła się w <br>salonie, tuż przy Omecie. <br>- Chyba się nie zrozumieliśmy - mrugnął do niej. - Nie masz handlować rzeczami, a swoim ciałem. <br>Elsker zbaraniała. Momentalnie doszło do niej, jak bardzo się pomyliła, że zgodziła się pracować dla tego zboczeńca. Salon zawirował <br>jej przed oczami, a ona, niedowierzająco wpatrywała się w chciwą twarz swojego pracodawcy, zadając w kółko to samo pytanie: <br>- Ale jak to? Ale jak to? Ale jak to? <br><br>Po ochłonięciu, Elsker zamierzała stąd uciec. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiedziała, gdzie jest, przecież starzec <br>poczęstował ją dziwnym eliksirem, wskutek czego zasnęła, jak kamień. ''Więc to tak sobie to urządził stary zgred!'', myślała ze złością w <br>swojej komnacie. ''Będę musiała zostać tu aż do wiosny, a potem jakoś stąd uciec.'', obrała plan działania. Mimo że wydawało się to <br>niemożliwe, musiało jej się udać. <br><br>Miała różnych klientów. Jedni oczekiwali tylko rozmowy, a drudzy czegoś więcej. Nie zgadzała się na bardziej lubieżne pomysły <br>mężczyzn, którzy do niej przychodzili. W gruncie rzeczy, zazwyczaj unosiła się honorem i do niczego poważniejszego nie dochodziło. <br>Chyba, że przychodził do niej bardzo przystojny klient- wówczas mogła zrobić dla niego, co tylko chciał. Nie znosiła obleśnych staruchów, <br>śliniących się na widok jej wdzięków. Momentalnie powodowali w niej odruchy wymiotne. Mijały tygodnie, aż w końcu zdała sobie <br>sprawę, że niedługo po śniegu nie będzie ani śladu, zaś zwierzęta obudzą się z zimowego snu. Wprawdzie nie wiedziała, jak się <br>wydostać z twierdzy Ometa. Pewnego razu do jej drzwi zapukał sędziwy staruszek. Nie miał jednego zęba z przodu, garbił się i <br>nieprzyjemnie pachniał, zapewne jakimiś kroplami na katar. Elsker wzdrygnęła się, po czym zwróciła się do starca: <br>- Niech pan posłucha. Musi pan pomóc mi się stąd wydostać. Zostałam tu zamknięta, jak niewolnica, tymczasem moje przeznaczenie <br>jest inne. Nie przywykłam do takich warunków, chcę na zewnątrz, wysoko, do gór. Chcę się tam zaszyć i bez przeszkód polować na <br>zwierzęta, chcę używać miecza, zamiast wdzięcznie uśmiechać się do tych wszystkich ludzi, których spotykam. Jestem, jak dziki ptak, <br>zamknięty w ciasnej klatce.<br>Podczas rozmowy ze staruszkiem, dowiedziała się, że jest w posiadaniu ogromnej mocy. W końcu, sędziwy wiek maga, pozwolił na <br>wieloletnie studiowanie potrzebnych praktyk. <br>- Aby stąd uciec, musimy odwrócić uwagę strażników oraz nie trafić na Ometa. W przeciwnym wypadku, to się nigdy nie uda, a ja <br>zostanę tu na zawsze. <br>- Umowa stoi. Zrobię wszystko, aby panience pomóc – zwrócił się pokornie do Elsker i ukłonił.<br>Minęła godzina, zbliżała się północ. Dwójka towarzyszy postanowiła działać od razu. Podkradła się w kierunku ciężkich drzwi, jednak <br>strażnicy stali tam niestrudzenie. Elsker głośno klasnęła w ręce, miała nadzieję, że to odwróci ich uwagę i udadzą się w przeciwnym <br>kierunku. To jednak nic nie pomogło. Niestety, ich kryjówka została przezeń odkryta i Elsker już chciała uciekać, kiedy strażnicy unieśli się <br>nad ziemią i zawiśli tak w powietrzu. Mroczna elfka przekroczyła próg wrót, ale nie zdążyła nacieszyć się wolnością, bo jak spod ziemi, <br>naprzeciwko niej wyrósł nie kto inny, jak Omet. Złapał ją mocno w pasie i starał się ją nieść tak długo, aż znajdą się wewnątrz jego <br>posiadłości. Nagle elfka poczuła przepływ prądu przez jej dłonie, zaś Omet z impetem odbił się od jej ciała. Nie wiedziała, jak to się stało. <br>Czyżby była w posiadaniu umiejętności magicznych? „Niesłychane”, myślała sobie, gdy już znalazła się w bezpiecznej odległości od <br>domostwa  pracodawcy. Obok niej szedł wolnym krokiem jej wybawca. Okazało się, że ma na imię Kaspian. Był kiedyś przystojnym <br>młodzieńcem, złamał serca wielu niewiastom i już wtedy zrozumiał, że nie jest zwykłym człowiekiem. <br>- Widziałeś? - spytała Kaspiana z przestrachem. - Widziałeś, jak on się ode mnie odbił?<br>- Widziałem – przytaknął i w geście uznania, poklepał mroczną po ramieniu. - Trzeba to wykorzystać. Jestem w stanie nauczyć cię <br>paru zaklęć, o ile będziesz pojętną uczennicą, rozwiniesz swój talent. Obiecuję ci to. <br><br>Kolejne tygodnie Elsker spędziła w towarzystwie Kaspiana. W tym czasie wynajęli solidny pokój znajdujący się w starej, aczkolwiek <br>zadbanej kamienicy w centrum miasta, gdzie zawsze można było spotkać kogoś interesującego i zwyczajnie porozmawiać w przelocie. <br>Elsker, oprócz studiowania przy pomocy swojego wybawcy, magii, zajmowała się też zarabianiem na chleb.<br><br>CZASY NAJNOWSZE<br><br>Obecnie mroczna elfka zajmuje się poszukiwaniem szczęścia. Od czasu do czasu widuje się z rodzicami, którzy zawsze są ciekawi, co <br>tam u niej słychać. Matka za każdym razem pyta o to samo, mianowicie, czy poznała jakiegoś przystojnego elfa. Elsker jednak <br>zaprzecza, ilekroć takie pytanie pada. Z Kaspianem również się widuje. Zawsze dobrze bawią się w swoim towarzystwie. Mroczna elfka <br>parę razy złapała się na myśli, iż żałuje, że nie jest trochę młodszy- kto wie, co by z tego wynikło? Nikt jeszcze nie zdobył jej serca. Ale <br>nie poszukuje uporczywie. Zdobywa świat, poznaje ludzi, elfy oraz inne stworzenia, każdego dnia zadając sobie pytanie: ''Dokąd <br>właściwie zmierzam i gdzie jest moje miejsce w życiu?''.
  • Najnowsze posty napisane przez: Elsker
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Zjawiskowe noce w Opuszczonym Domu
    Mroczna patrzyła na unoszącą się przy jej łóżku zjawę na poły z przerażeniem, na poły z oczarowaniem. Było w niej coś niesamowicie pięknego, choć nie było to piękno czyste i oczywiste. Jej czarne oczy wyrażały …
    20 Odpowiedzi
    11678 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: Zjawiskowe noce w Opuszczonym Domu
    - Przestań! - krzyknęła wściekła Elsker podczas lamentowania zjawy, które dosłownie rozrywało jej uszy. Była pewna, że nie wyjdzie cało z tej nocy. - Rozkazuję ci natychmiast przestać - ponowiła już spokojnym g…
    20 Odpowiedzi
    11678 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post