Oglądasz profil – Asabar

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Asabar Payl zwany Krwawym Katem
Rasa:
Człowiek- Najemnik
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
44 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Silniejsza niż przeciętna aura intensywniej, żelazno-cynowej barwie i rubinowej poświacie. Roztacza zapach, jaki zwykle wydzielają zmarli, paskudny odór śmierci. W dotyku jest twarda lecz giętka, szorstka, o ostrych krawędziach. W smaku jest słono-gorzka, o łagodnym posmaku.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Asabar
Grupy:

Skontaktuj się z Asabar

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
11
Rejestracja:
11 lat temu
Ostatnio aktywny:
11 lat temu
Liczba postów:
8
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Rapsodia
(Posty: 5 / 62.50% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Uliczki Rapsodii] Pożegnanie
(Posty: 5 / 62.50% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:silny, niezłomny, odporny
Zwinność:zręczny, precyzyjny
Percepcja:dobry wzrok, pozbawiony zmysł magiczny
Umysł:ineligentny, Żelazna wola
Prezencja:brzydki, nieokrzesany

Umiejętności

Władanie bronią(topór)Mistrz
TorturowanieBiegły
Bloki toporemBiegły
PrawoOpanowany
AnatomiaOpanowany
SzulerstwoOpanowany
SkrytobójstwoBiegły
Skradanie sięOpanowany
Otwieranie zamkówOpanowany
DyscyplinaOpanowany
KusznictwoBiegły

Cechy Specjalne

Niesamowita odporność psychicznaZaleta
Śmierć dla starego kata to chleb powszedni... Nic go nie przestraszy

Magia: Intuicyjna

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Ponury z charakteru. Jako były kat nie ma poczuci humoru ani wielu przyjaciół. Przy rozmowie zawsze burknie coś pod nosem. Często jest niemiły. 

Nie obchodzi go na ogół człowiek, który z nim podróżuje. Jeśli kogoś ratuje to znaczy, że go bardzo lubi, ma u niego dług lub dana istota jest mu
potrzebna.

Wygląd

Wysoki(około 190 centymetrów), ponury człowiek z zacięciem w oczach, koloru szarego. Ubrany w stary płaszcz katowski z kapturem jak maska, a 

na to wszystko nałożona
zbroja.Pod nakryciem głowy czarne włosy przetykane siwizną. Silny, barczysty i twardy. Mówi krótko i na temat, często jakby ciężkim znużonym
głosem. Jego twarz ma kwadratowe, nieprzyjemne
kontury, a jej wyraz mówi często Zostaw mnie w spokoju, albo chodź i spróbuj.

Historia

Syn kata Orsona. Dzieciństwo ponure jak diabli. Wprawiany w fach przez ojca od ósmego roku życia. Mieszkał w Ekradonie. Po ukończeniu 
trzynastu lat został sam. ''Tatuś zapił się w tawernie!!!'' krzyczały inne dzieciaki. Po takich słowach nikt nigdy ich później nie widział. Milczący
nastolatek przejął katowski fach. Często torturował, zabijał, a w wieku siedemnastu lat był nawet wynajmowany do zabójstw. W końcu dobra
passa się skończyła. Po wielu latach ciemnego i lewego życia został odkryty jego zabójczy proceder. Sam miał trafić na katowski pieniek. Gdyby
nie
wojna byłby trupem. Zaciągnięty do wojska. Po tygodniu uznany za dezertera. Widziano go jeszcze tylko jeden raz w rodzinnym mieście. Zabrał
stamtąd najważniejsze przedmioty, zbroję, płaszcz i pieniądze. Po następnych kilku latach wszyscy w całej Alaranii słyszeli o Krwawym Kacie,
bezlitosnym najemniku, który nie bał się żadnego zadania.

Stał sam w środku lasu. Noc był dość chłodna. Drzewa szumiały, a wiatr łagodnie muskał jego wyciosaną, niczym z głazu, twarz. Krople potu
spływały mu po policzkach. Popatrzył na topór, który ukradł swojemu towarzyszowi z oddziału zaraz po tym jak skręcił mu kark. Na kolczudze
nosił płachtę, na której wyraźnie widać było godło Ekradońskiej armii.
Widział jego twarz obróconą o 180 stopni w jego stronę, słyszał trzask pękających kręgów szyjnych i lekki jęk. Nie czuł nic, ani satysfakcji, ani
smutku, czy wyrzutów sumienia. Za dużo razy widział gorsze zejścia. Sekundy zdawały się godzinami gdy wsłuchiwał się w szumy. Słyszał jak
jego prześladowcy szukają go. Wiedział, że jak go znajdą czeka go śmierć. Nie bał się jednak. ''Nie traktuj śmierci jak wroga, synu, bowiem do
końca życia będzie twoim towarzyszem''- mawiał ojciec. Stał tak za drzewem słuchając jak strażnicy o nim mówią.
- Bryniolf ty naprawdę jesteś szalony. Aż tak ci się spieszy by dołączyć do Axtona i Nemeja? Widziałeś co on z nimi zrobił? Ax miał głowę niemal
odkręconą! Słyszysz?!? Odkręconą!!! Nie chcę tu być!
- Zamknij się! Mamy rozkazy, a po za tym Nemej był moim kuzynem! Nie puszczę sukinsyna tak łatwo!
- Tylko, że Nemej jest teraz rozpłatany od głowy, aż po krocze, a my jeszcze nie! JESZCZE!!!
Asabar usłyszał chrzęst i stęknięcie. Gdy lekko wyjrzał z za drzewa zobaczył, że jeden strażnik uderzył drugiego i złamał mu nos.
- Albo się zamkniesz, albo sam cię rozpłatam! Słysz... Zaraz... Co to?
Musieli zobaczyć błysk księżyca w hełmie. Na całe szczęście nie ujrzeli go całego i nie byli pewni co zobaczyli.
- Idź to zbadać Finn.
-J...j...ja?- zapytał przerażony żołnierz.
-Tak! Ty!
-To ty się pchałeś do bitki nie ja!
- I co z tego!?! Nakazuje ci jako wyższy stoAAAAAGGHHHHHHHH!!!
Topór tkwił w boku Bryniolfa tak głęboko, że niemal przecinał go w pół. Przestraszony Finn zerwał się i uciekł.
Przez moment Asabar stał nad ofiarą patrząc jak mdleje i wypływa jej życie wraz z wnętrznościami. Nie miał czasu trzeba było uciekać. Drugi
strażnik z pewnością nie długo złoży raport kapitanowi, a to oznacza więcej patroli.
Ruszył biegiem przed siebie by dotrzeć do starego gościńca. Nikt tam nie chodził, bo wierzono, że po jego kamieniach przechadzają się zmarli.
Trup to trup...- pomyślał- ... i tak utnę mu głowę.

Kilka tygodni później na starym gościńcu nic się nie działo, a Asabar zaczynał się robić głodny. Ostatnim posiłkiem był ten rogacz którego z
zaskoczenia wziął toporem skacząc z drzewa. Nietypowe sposoby na obiad. Cóż miał tylko topór...
Nadchodziła powoli kolejna noc. Powiało chłodem. Było dość ciemno i wietrznie. Mimo takich warunków ujrzał drobnego zająca w trawie. Odłożył
broń i wystrzelił jak z procy prosto w stronę zwierzątka. Cwany długouchy był jednak szybszy i człowiek został daleko w tyle. Obchodząc się
smakiem ruszył w stronę obozowiska. Gdy szedł powoli usłyszał szelesty, nic jednak nie dostrzegł. Ruszył i znowu usłyszał szelesty, tym razem w
formie ciągnięcia czegoś po ziemi lub powłóczenia nogami. Gdy się odwrócił dostrzegł człowieka wychodzącego z zarośli. Wszystko było by w
porządku gdyby nie fakt zwisającego na nerwie lewego oka, wychodzącej kości ze stawu kolanowego i wyjedzonego policzka, z którego
wystawał poczerniały język. Stwór wydawał odgłosy podobne do bulgotania połączonego z krztuszeniem się obrzydliwą flegmą.
Czyli jednak mieli rację. Tu rzeczywiście chodzą trupy...
Monstrum poruszało się powoli, lecz gdy znalazło się około trzydziestu metrów od niego wyskoczyło i złapało go za nogę. Szybki kopniak okutym
w stal butem złamał martwiakowi czaszkę i kręgosłup, ale to nie powstrzymało potwora. Dalej trzymał nogę tak mocno, że człowiekowi krew nie
mogła dopłynąć do stopy. Z pokruszonej czaszki wystawały kawałki mózgu zmieszane z pociętymi gałkami ocznymi i językiem.
Dezerter ponownie kopnął, tym razem uderzając podeszwą o bark. Po trzech uderzeniach kość ustąpiła, a ręka odpadła i znieruchomiała. Skoro
tak się stało to trup musiał mieć słaby punkt.
Dostrzegł dziwny szew na poszarpanej skórze w okolicach serca. Złapał tęgą lagę i uderzył nieumarłego po kolanach. Potwór przewrócił się, a
gdy próbował wstać Asabar potężnym uderzeniem kija zmiażdżył mu dłoń tak, że z owej nic nie zostało.
Zgiął rękę w łokciu i z impetem wbił ją w miejsce szwu. Szara skóra rwała się jak stare grube płótno, a zaschnięta krew w żyłach stawiała opór,
lecz w końcu dotarł ręką do miejsca, którym powinno być serce, a był kamień. Czarny błyszczący kryształ w kształcie rąbu.
Trup padł i już nie powstał, a dziwny obiekt został rozbity przy uderzeniu. Po tych wydarzeniach Asabar ruszył dalszą drogę...
  • Najnowsze posty napisane przez: Asabar
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [Uliczki Rapsodii] Pożegnanie
    Kiwną potakująco głową do wojownika. Podszedł do konia, wskoczył na siodło i szarpną lejcami tak, że koń gwałtownie zwrócił się w stronę kobiety. - Czyli nie wybierasz się z nami, he? Cóż szkoda... -burknął obo…
    19 Odpowiedzi
    12260 Odsłony
    Ostatni post 11 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Uliczki Rapsodii] Pożegnanie
    W duchu czuł satysfakcję. Nareszcie po tylu porażkach w poszukiwaniu bestii miał zamiar ją dopaść. Może to katowskie przyzwyczajenie, ale oczyma wyobraźni widział wilczą głowę w swoich rękach. Zapowiadało się c…
    19 Odpowiedzi
    12260 Odsłony
    Ostatni post 11 lat temu Wyświetl najnowszy post