Oglądasz profil – Sheelan

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji
Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Sheelan Aberon
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
23 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Miedziana, przeciętna aura, roztaczająca topazową poświatę. Wydziela woń dobrze wyprawionej skóry. Nie towarzyszy jej żaden dźwięk. W dotyku jest raczej miękka, giętka, o ostrych krawędziach i gładkiej powierzchni, w smaku zaś lepka.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Sheelan
Grupy:

Skontaktuj się z Sheelan

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
11
Rejestracja:
11 lat temu
Ostatnio aktywny:
10 lat temu
Liczba postów:
21
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Serenaa
(Posty: 8 / 38.10% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Szlak żółty, niedaleko miasta Serenaa] Niewątpliwe tarapaty
(Posty: 8 / 38.10% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:niezbyt silny, raczej wytrwały, wrażliwy
Zwinność:zręczny, dokładny
Percepcja:dobry wzrok, dobry słuch, kiepski węch, wyostrzony smak, nieznaczny zmysł magiczny
Umysł:bystry, ineligentny, silna wola
Prezencja:piękny, szarmancki, charyzmatyczny

Umiejętności

Gra na instrumencieMistrz
AktorstwoBiegły
ŚpiewBiegły
KuglarstwoBiegły
PoezjaMistrz
SzpiegostwoPodstawowy
KaligrafiaBiegły
JeździectwoPodstawowy
EtykietaOpanowany
PływaniePodstawowy

Cechy Specjalne

Srebrzyste palceZaleta
Nasz młody bard, po wielu latach tułaczki znalazł odpowiedniego nauczyciela. Ów przez wiele miesięcy usiłował nauczyć barda wszystkiego co umiał. Z rezultatem dość mizernym. Nasz bohater nauczył się tylko starej sztuczki, zwanej Srebrzystymi Palcami, dzięki owej sztuczce bard mógł okiełznać, lub uspokoić, oszalałego człowieka, knura lub inną pomniejszą bestyję
Chooodu!Zaleta
Bohater naszej opowieści podczas wielu swych przygód spotkał jeszcze więcej dziewoi, na jego nieszczęście, wiele z nich miało innych adoratorów, ba! Zdarzyło się kilka mężatek. Przydatna więc była umiejętność szybkiego ulatniania się z domu swojej konkubiny. Logicznym jest, iż nasz bohater sztukę ta opanował do perfekcji.
Palce zwinne tak, że zwinniejsze być nie mogłyZaleta
Bard, nieraz już uspokoił rozszalałego olbrzyma swoimi kuglarskimi sztuczkami, wliczając w to żonglerkę wszystkimi kończynami, górnymi i dolnymi. Świat kuglarski nie miał tajemnic przed naszym bohaterem. Szkoda tylko, że żonglowanie piłeczkami przed oczyma wściekłemu ojcowi pewnej młynarki nie uchroniło barda przed śliwą pod okiem.

Magia: Inkantacje

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Lutnia dwie do czterechTajemny
Lutnia, którą w dłoniach dzierżył nasz śpiewak, była ponoć prezentem od pewnej elfiej panny, która na zaczarowanej polanie oddała mu się. Bard twierdzi, iż lutnia była prezentem od elfki w ramach uznania, czego, to już chyba lepiej nie wspominać. Lutnia pomagała naszemu bohaterowi wygrywać tylko najlepsze melodie. A dlaczego dwie do czterech? Cóż elfka była dość kapryśna i tylko dwie z sześciu strun mają iście magiczne brzmienie co i tak dawało wspaniały efekt. Bard melodiami wygrywanymi z lutni potrafił zaczarować zarówno tłum, jak i wszelką złowrogą bestię która stała mu na drodze
Kwiat Ihaeen-essBaśniowy
Bard dostał od swej elfiej panny również kapelusik z wpiętym w niego ślicznym kwiatem Ihaeen-ess. Cóż czapkę zgubił, albo przegrał w kości dawno temu, ale kwiat został i przynosi mu szczęście

Charakter

Zawsze było wiadomo, że dla barda jest najlepiej, gdy raczej troszczy się o siebie, w ewentualnie skrajnych przypadkach, kiedy troszczy się o swojego 

rumaka i instrument. Cóż z bohaterem tej opowieści było tak samo, no może nie wliczając incydentu z kotkiem i pożarem, ale wtedy był pijany, więc to
raczej się nie liczy. Ogółem można go uznać za jednostkę neutralną, która stroniła od heroicznych czynów ( z wyjątkiem kotka ) i chwalebnej śmierci, bo cóż,
na niej mu specjalnie nie zależało. Ponadto lubował się w przebywaniu w dużym gronie towarzyszy, a najlepiej mu było kiedy był w centrum uwagi. Ot
bard.

Wygląd

Wzrost - 189 cm.

Kolor oczu - jadowicie zielone
Włosy - Długie, rude
Nasz bohater, był dość wysokim mężczyzną, posiadał bladą twarz, która zdawała się roztaczać aurę spokoju, jednak dla niektórych było w niej coś
niepokojącego (szczególnie, jeśli jest się dziewką). Był on wysoki i żylasty, a jego kozia bródka przydawała mu nonszalanckiego wyglądu. Poruszał się z
gracją godną najlepszych akrobatów, a ubierał się w dwa typy ubrań: Pstrokate i kolorowe przyodziewki na specjalne występy, a swój podróżny kaptur
nakładał, gdy wyruszał na trakt, do tego zakładał pasiaste szarawary, długie, czarne buty z wysoką cholewą i bawełnianą koszulę, na którą często
nakładał skórzany kabat. Wysławiał się nasz bohater niezwykle pięknie, szczególnie jeśli rozmowa była toczona z płcią piękną. Często przeplatał swoje
wypowiedzi rymami oraz żartami, jakimi, to już zależało od rozmówcy.

Historia

Bohater nasz urodził się w Arturonie , był synem wędrownego minstrela i najmłodszej córki z kupieckiej rodziny. Niedługo po narodzinach naszego grajka i 
śpiewaka, jego matka zmarła, zabrana przez zarazę, która w tamtym czasie szalała. Był on wychowywany na przemian to przez starszą siostrę jego matki,
to przez Astrid, ladacznicę, która była koleżanką z młodości córek handlarza. Często chadzał ze swoją „opiekunką” do burdelu: „Różowy kwiatek”, gdzie
robił karierę śpiewając piosenki innym ladacznicom. Regularnie powiększał swój repertuar, słuchając pieśni, które śpiewali bardowie, przybywający do
tamtego przybytku. Później jego wizyty w zamtuzie skończyły się, kiedy to zaśpiewał jedną z niedawno poznanych piosenek przy obiedzie. Jego stary
dziadek coraz bardziej popadał w starczy obłęd i coraz mniej przepadał za synem swej zmarłej córki i barda, który wyjechał z miasta, zanim dziewczyna
zdała sobie sprawę, że jest w ciąży. Ponoć bił go przy każdej okazji, a kiedy w piętnaste urodziny dziadek spróbował go uderzyć, cóż... okazało się, że
chłopak był silniejszy. Co prawda dziadek przeżył upadek ze schodów, ale nigdy już nie wrócił do siebie. Sheelan niedługo po tym uciekł z domu i zaczął
wieść mało godny żywot, to kradnąc, to śpiewając w tanich oberżach i szynkach. Niedługo przed szesnastymi urodzinami, spotkał wędrownego minstrela,
który miał odmienić jego życie... mianowicie ukraść mu sakiewkę z oszczędnościami. Tak tedy Sheelan bez grosza wyruszył aby znaleźć tego podłego
skurczybyka, co to mu pieniądz zakosił. Przed wyruszeniem w drogę udało mu się znaleźć trochę prowiantu i ciepły koc, a także sztylet, z którego było
niczego sobie dziabajło''. I wyruszył w świat szeroki, a zrządzeniem losu znalazł kradzieja monet w rowie z poderżniętym gardłem, staję za miastem. Monet
oczywiście nie znalazł, ale znalazł za to starą lutnię, leżącą obok ciała. Wzruszył ramionami nasz bohater i ruszył dalej, brzdękając na zdobytym
instrumencie. Los w wiele miejsc zagnał naszego bohatera, jednak lutnia cały czas mu towarzyszyła. Nie wiadomo, czy była to zasługa krwi barda, płynącej
w jego żyłach, czy też po prostu nie miał pomysłu na życie, nasz bohater, ale pewnym jest, że wyruszył on w poszukiwaniu nauczyciela, który pomoże mu
opanować trudne sztuki śpiewania, grania i figlowania ku uciesze gawiedzi. Szukał Sheelan długo, aż znalazł. Pierwej uczył się on u Alvara Srebrnogłosego,
potem, gdy Alvara nie stało, kształcił się u starej Gertrudy, Słowikiem zwanej. Później natrafił na Fibojlarlina, który nauczył go takich sztuczek jak
Srebrzyste Palce. Do Fibojlarlina trafił niedługo po tym, kiedy zdobył Dobbina. A było to tak: Bard wracał właśnie z sioły o nazwie, której nikt nie spamiętał,
za to wszyscy pamiętają imię karczmarki-wdowy, do której przez jakiś czas chadzał Sheelan, a brzmiało ono Hilda. I wracał przez komysze do małej osady
drwali, z którymi codziennie grywał w kości. Był w połowie drogi, kiedy krople deszczu zaczęły kapać na jego kurtę. Potem rozszalała się straszliwa burza, a
wilce zaczęły wyć, tak, że naszemu bohaterowi mężnie stanęły włosy na karku. Opowieść o tym jak to chwalebnie uciekający bard napotkał Dobbina znacie
prawda? Tedy nie będę musiał jej chyba powtarzać. Sheelan pobierał nauki u Fibojlarlina, a potem znów wyruszył w świat szeroki, poszukując miejsca,
gdzie ktokolwiek chciałby wysłuchać jego pieśni. Takich znalazło się wielu, chociaż Sheelan często spać chodził głodny. I tak pewnego dnia napotkał na
polanie pannę, co za elfkę się podała naszemu bardowi i bez większych ceregieli, pewnie przez czystą ciekawość, oddała mu się na magicznej polanie. Ty
tam! Nie śmiej się, bo zara w ogóle nie będę opowiadał o Sheelanie Bękarcie Pieśni. Co? Że opowiadać? A bo mnie wziął zdenerwował... a więc. Co znowu? No
i gdzieś mam, że się nie zaczyna, ja zaczynam i to ci powinno wystarczyć. A więc niedługo po tym... incydencie na polanie, Sheelan znalazł się w swoim
rodzinnym mieście Arturonie. Czego tam szukał? To już inna opowieść, którą opowiem innym razem.
  • Najnowsze posty napisane przez: Sheelan
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data