Oglądasz profil – Paul

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Paul Christian Vollar
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
19 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Błyszcząca, miedziano-cynowa, umiarkowanie silna aura, o szafirowej poświacie. Ktoś o bardzo wyostrzonej magicznej percepcji może dojrzeć jeszcze inną poświatę. Rubinową, w śladowej ilości. Jakby była pozostałością po czymś... Słychać wokół niej jęki torturowanych ludzi, szmer wody, oraz zawodzenie wiatru. Wydziela zapach silny drewna, jaki jest charakterystyczny dla świeżo wykonanych skrzypiec. W dotyku jest bardzo miękka, giętka, dość ostra i w znacznym stopniu szorstka. W smaku zaś jest gorzka, kwaśna, lepka oraz ostra. Bije od niej przytłaczające uczucie bólu i osamotnienia.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Paul
Grupy:

Skontaktuj się z Paul

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
12
Rejestracja:
12 lat temu
Ostatnio aktywny:
7 lat temu
Liczba postów:
53
(0.06% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Góry Dasso
(Posty: 38 / 71.70% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[W podziemnej komnacie]Uwięzieni
(Posty: 13 / 24.53% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:zanik mięśni, chuderlawy, wrażliwy
Zwinność:bardzo zręczny, precyzyjny
Percepcja:dobry wzrok, czuły słuch, wyostrzony węch, czuły język, wyostrzone czucie, czuły zmysł magiczny
Umysł:bystry, błyskotliwy, silna wola
Prezencja:maszkaron, szarmancki, charyzmatyczny

Umiejętności

JeździectwoBiegły
Poruszanie się o własnych siłach byłoby dla niego bardzo problematyczne, ponadto też jazda na gipsodzie znacząco poprawiła tę umiejętność.
Gra na skrzypcach i pianinieMistrz
Grać uczył się od najmłodszych lat, zdradzając w tym kierunku silne predyspozycje... Choć przenigdy nie zagrał ni jednej wesołej melodii, zawsze były one smutne, przejmujące i pełne bólu.
AnatomiaOpanowany
Ucząc się zadawać ból, musiał poznać szczegóły budowy ludzkiego ciała.
Sporządzanie truciznBiegły
Pasja od najmłodszych lat, skrupulatnie doskonalona. Wskutek nieużywania Paul wychodzi z wprawy.
TorturowanieBiegły
--
BotanikaPodstawowy
Wiedza wstępna, interesuje się wyłącznie tym, co toksyczne.
EtykietaOpanowany
Ojciec przynajmniej... starał się wychować syna. Etykietę Paul opanował bardzo dobrze i nienaganne zachowywanie się nie stanowi dla niego żadnego problemu.
Walka sztyletemPodstawowy
Nie mogąc używać magii w bezpośredniej walce, zwłaszcza przy obecnym stanie zdrowia, nie miałby szans... Podstawy jednak zna.
RysunekOpanowany
Ot, takie zajęcie - naszkicuje coś od czasu do czasu.
Czytanie i pisanieOpanowany
Wykształcenie w tym względzie zostało zapewnione przez ojca.
HistoriaPodstawowy
Mieszkając jeszcze u ojca, czytał niekiedy księgi o dziejach Alaranii. Teraz jednak nie pamięta z nich prawie niczego.

Cechy Specjalne

Słuch muzycznyZaleta
Zdolność ta pozwala mu na nadzwyczaj szybką naukę gry na instrumentach. Ponadto, grane przez niego melodie wzbudzają w słuchaczach głębokie emocje.
RanyDar
Trudno powiedzieć, że jest to dar. Każdej nocy na jego plecach otwierają się potwornie bolesne rany, zasklepiające się ponownie przed świtem.
PostZaleta
Chyba jedyna pożyteczna cecha wynikająca z bulimii - chłopak nie musi jeść tyle, co inni
Klątwa

Magia: Intuicyjna

ZłoUczeń
Chłopak ma wrodzony talent do tej dziedziny, wzmocniony przez Mayhili, jednak większości zaklęć nauczył się przebywając w grupie pod dowództwem Przemienionego.
WodaNowicjusz
Zaklęć z tej dziedziny wyuczył się głównie samodzielnie, przez ostatnie dwa lata.
PowietrzeNowicjusz
--

Przedmioty Magiczne

Łzy PółnocyZaklęty
Trudno powiedzieć, co jest zaklęte: fiolka czy może sam eliksir? Tak czy tak, otwierające się co noc rany są bardzo bolesne, a sen potrzebny jest każdej istocie. Po wypiciu zaledwie kilku kropel Łez człowiek zasypia niemal natychmiast na dość długi czas. Mikstury nie można zażywać zbyt często
Mroczny
SkrzypceZaklęty
Pozornie zwyczajny instrument, zwracający uwagę jedynie precyzją, z jaką go wykonano, oraz lekko szkarłatnym połyskiem drewna. W rzeczywistości utkwiła w nim cząstka jaźni Mayhili, która nie pozwala Paulowi rozstać się z instrumentem. To właśnie owa bestia sprawia, że chłopak tak troszczy się o skrzypce, że melodie z nich wydobywane brzmią tak żałobnie, że młodzieniec czasem postąpi okrutnie. Jednak on sam nie ma o niczym pojęcia. Jest przekonany, iż to całkiem zwyczajny instrument, choć bardzo go sobie ceni...

Charakter

Trudno opisać Paula w sposób całkowicie zgodny z prawdą. Można jednak zacząć od tego, jaki wydaje się on być. 

Stwarza wrażenie osoby bardzo spokojnej, opanowanej, w znacznym stopniu rozważnej, pewnej siebie, jak również inteligentnej i lekko tajemniczej, zaś
przede wszystkim - niezwykle kulturalnej. Tak najczęściej postrzega się go, a on sam jest z tego bardzo zadowolony.
To jednak tylko początkowe wrażenie. Spędzając z nim więcej czasu można zauważyć, że nie tak trudno wyprowadzić go z równowagi i skłonić do
nieuprzejmości oraz użycia ostrych słów. Niemalże humorzasty, dałoby się powiedzieć; jeśli dostrzeże się jego odpychającą arogancję, połączoną z
poczuciem wyższości nad innymi istotami, jakże nieproporcjonalnym do młodego wieku, niełatwo zachować o Paulu dobrą opinię. Nie pomaga w tym też
bardzo rzadko, spontanicznie, lecz jednak pojawiające się nieuzasadnione okrucieństwo.
Lubi być podziwiany, lubi być błagany o pomoc - lecz sam swojego podziwu nie wyrazi i o ratunek nie poprosi(choć POPROSZONY skrupulatnie go
udzieli). Uwielbia pedantycznie analizować poznane osoby, dogłębnie kontemplować ich charakter, przewidywać, jak zachowają się w każdej sytuacji.
Pełne szoku spojrzenia, skierowane na jego niezwykle oszpeconą wskutek choroby osobę dają mu gorzką satysfakcję... Bardzo cieszy go znalezienie
słabostki w jakiejś istocie, słabostki, wokół której mógłby wypielęgnować pogardę dla istoty owej. Bywa bezlitosny w swoich często krzywdzących
osądach i ciężko namówić go do zmiany zdania.
Jednak wszystko to po części... pozory. Naprawdę jest zupełnie inaczej. W środku ma swoją słabą część, wewnętrzny głos, który za wszelką cenę stara
się stłumić pychą i fałszywą pewnością siebie...
Prawda jest taka, iż Paul to osoba wprost niewiarygodnie wrażliwa. Choć nie przejmie się pospolitą obelgą, a nawet da mu ona lekką przyjemność, kilka
celnie dobranych słów jest w stanie zranić go bardzo głęboko. Nienawidzi być poniżany, a rany są tajemnicą, której wyjście na jaw prowadzi do
szczególnie silnego upokorzenia... Podobnież chłopak bardzo nie lubi mówić o swojej przeszłości; uważa, że stał się osobą zupełnie inną niż był wcześniej.
Ma silne wyrzuty sumienia z powodu popełnionych zbrodni. Nad sprawą swojego ojca nigdy się nie zastanawia. Unika nawet myślenia o niej.
Każdy, kto cierpiał na bulimię, wie, jak trudno pozbyć się fałszywych przekonań, wiodących do grobu urojeń. Młodzieniec w znacznym stopniu zwyciężył
to wstrętne, snujące się za nim widmo nieistniejącej otyłości, ale... Ktoś, kto nie zna tej choroby, nie pojmie absurdalnej prawidłowości, którą kierują się
bulimicy i nie zrozumie tej ulgi odczuwalnej po wepchnięciu palców do gardła. To irracjonalne i obrzydliwe. Tak jak cała bulimia.
Zapewne ciężkim do pojęcia jest też ciągłe wrażenie bycia ściganym, obserwowanym, śledzonym; wrażenie pozbawionych twarzy cieni, wyciągających z
mroku dłonie; cichych szeptów, zachęcających do powrotu do przeszłości; obsesje i natręctwa - choćby ciągłe zapinanie i rozpinanie guzików,
wspomniane wyżej pedantyczne analizowanie osobowości napotkanych istot; obłęd, gdy wszystko dookoła kłamie i pozostaje tylko to przemożne
pragnienie, by rzucić się w dół...
Czy tak trudno teraz zrozumieć, dlaczego chłopak stworzył pozór samego siebie: aroganckiego, wyrachowanego, oschłego w uczuciach? W teatrze swojej
duszy jednocześnie gra główną rolę i siedzi na widowni, tylko po to, by naprawdę nie spojrzeć w głąb siebie - bo tam jest już tylko pustka, pustka i
obłęd...

Wygląd

Nie tak dawno temu większość panien zapewne zachwycałaby się chłopakiem: mierzący ponad 180 centymetrów wzrostu, szczupły, o niezwykle gęstych, 

lśniących, falistych czarnych włosach, tu i tam skręconych w luźny lok. Uwagę przyciągała również smukła i piękna, gładko ogolona twarz o
szlachetnych rysach; prosty, bez najmniejszej skazy nos, idealnie skrojone usta, wysokie czoło i kości policzkowe. Spod lekko zakrzywionych i dość
cienkich, acz wyrazistych brwi, błękitne oczy młodzieńca spoglądały z powagą i spokojem, wzbudzające respekt samym obecnym w nich błyskiem
niezwykłej mądrości, a także lekkiej władczości. Piękne dłonie o długich, cienkich palcach wydawały się wręcz stworzone do gry na instrumentach, jakiej
z upodobaniem oddawał się Paul, zaś wyprostowana postawa i pełen godności uśmiech dodawały mu znacząco autorytetu.
Niestety, bulimia nie pozostawiła na nim niemal śladu dawnego uroku. Wspaniałe włosy, sięgające obecnie nieco nad ramiona, zmatowiały; gdyby nie
ich wcześniejsza niezwyczajna bujność, zapewne mogłoby ich nieco brakować. Pod oczami, w których blask zgasł bezpowrotnie, wykwitły sine cienie,
skóra zaś paskudnie obwisła, odsłaniając kanty kości na twarzy i zbierając się na policzkach, szyi i pod brodą. Niegdyś arystokratycznie blada cera
stała się przezroczysta, gdzieniegdzie o nieznacznym zabarwieniu żółtym bądź zielonkawym. Można przez nią zobaczyć wszystkie naczynia krwionośne.
Paul bardzo pilnuje się, by powstrzymać się od uśmiechów; bladosine, spękane i poznaczone ropnymi wypryskami opryszczki wargi skrywają
zniszczone od kwasu żołądkowego zęby, zwisające z pokurczonych dziąseł niby zmarniałe kiście winogron. Nosi też zawsze rękawiczki, aby nie
pokazywać palców powykrzywianych niczym szpony, niewiele grubszych od odnóży pająka, z ropiejącymi jamami miast miejsc, gdzie były niegdyś
paznokcie. Przenigdy nie obnaża się przy jakimkolwiek towarzystwie, bowiem potwornie sterczące żebra i wklęsłość zamiast brzucha, jak i grube, barwy
ciemnej czerwieni pręgi na plecach doprawdy nie stwarzają przyjemnego wrażenia. Cieńsze od gałęzi drzewa kończyny i zdeformowane od utrzymywania
nieprawidłowego ciężaru ciała stopy skrywa w ciemnych, długich, wielokrotnie za dużych strojach i wysokich butach, twarz osłania szalem i kapturem.
Czując wstręt i odrazę do swojego ciała porusza się przygarbiony, przemawia cicho, tonem zazwyczaj chłodnym, często oszczędny w gestach i
nienaturalnie wyszukanych słowach. Patrząc na niego, ma się wrażenie, iż za wszelką cenę stara się on odizolować od rzeczywistości.

Historia

Nicolas ponuro wpatrywał się w leżące w krzepnącej z wolna czarnej kałuży ciało. Jego współpracownik. Jego towarzysz. Prawie brat. Zginął z powodu 
przeklętego demona, który opętał jego duszę. Mayhili.
Pamiętał, jak Frederick bladł, kiedy się pojawiała - potworna, wynaturzona kreatura, o bladym ciele pokrytym rzadką, czarną szczeciną, potężnych
pazurach i szczękach zdolnych zmiażdżyć głowę dorosłego człowieka. Żywiła się lękiem i krzykami bólu, który powodowała, zaglądając swoimi pustymi
ślepiami w ludzkie oczy i przywołując obraz otchłani - dla każdego innej, ale jednako przerażającej...
Pamiętał ból Fredericka, kiedy ta bestia na jego oczach mordowała niewinnych ludzi, a on stał bezradny - zniewolony - cichy...
Pamiętał, jak przed kilkoma minutami zrozpaczony mężczyzna wbił miecz w serce bestii, a wówczas na jego koszuli wykwitła ciemna plama i padł bez
życia, a potwór rozwiał się niczym sen.
Rozgoryczony pochował ciało przyjaciela. Kolejna bliska osoba, jaką stracił w ostatnich miesiącach. Wrócił do Anny, tylko o niej mógł myśleć, by się
pocieszać, o niej, o dziecku, jakie miało przyjść na świat.
Gorzkie rozczarowanie.
Fakt, iż Anna nie przeżyła porodu, w jakiś sposób nie był dla niego zaskakujący. Ze zdumieniem odkrył, że ból jest mniejszy, niż mógłby myśleć, że
nawet się tego spodziewał. Nicolas został sam ze swoim synem, który wkrótce okazał się przekleństwem.
Chłopiec rozwijał się dwa razy szybciej niż powinien pod względem umysłowym oraz nieco powolniej, lecz również zbyt prędko pod względem fizycznym.
Zaskakiwała jego wielokrotnie przewyższająca piękno obydwojga rodziców uroda oraz oczy - głębokie, czarne i puste, o lekkim szkarłatnym pobłysku,
jego niezwykły talent do gry na instrumentach - choć przygnębiające melodie, jakie z nich wydobywał, wzbudzały raczej depresję niż radość. Zadziwiał,
wynajmowanych przez pragnącego zapewnić synowi najlepszą edukację ojca, nauczycieli - tym, jak chłonął wiedzę, tym, jaki był... niepokojący.
Nicolas pojął o co chodzi i pożałował swych konszachtów z demonami. Mayhili, miast umrzeć wraz z Frederickiem bądź zaatakować samego swojego
stworzyciela, wniknęła w nienarodzone wówczas jeszcze dziecko, zabijając równocześnie Annę.
Okrucieństwo chłopaka było zatrważające. Zaczęło się od oślepionych czy pozbawionych kończyn zwierząt, których szczątki bądź półżywe ciała
czarownik zaczął znajdować. Z biegiem lat ofiarami stali się ludzie - torturowani, poddawani działaniom trucizn, okaleczani. Nicolasa przerażało też, jak
idealnie jego syn współpracował z demonem - w odróżnieniu od Fredericka nie próbował walczyć. Podporządkowywał się woli Mayhili, jednocześnie sam
wydając jej polecenia. Mag pamiętał jednak, jak skończył jego przyjaciel, a że bardzo kochał dziecko, nie próbował go powstrzymywać. Sam od strony
Paula nigdy nie zaznał... niczego. Ciepła, chłodu, miłości, nienawiści. Niczego.
Sprawy przybrały inny obrót, gdy Nicolas poznał uroczą osobę, i gdy już miał się w niej zakochać, znalazł jej rozszarpane szczątki wraz ze zwłokami
członków jej rodziny, a obok szelmowsko uśmiechniętego i najwyraźniej dumnego z siebie własnego potomka. Patrząc na zmasakrowane ciała
czarownik odczuwał mdłości, poczucie winy, nie mógł zrozumieć niewyobrażalnego okrucieństwa. Nie mógł też jednak uczynić krzywdy Paulowi.
Zaklęciem sprowadził na niego sen, który w zamyśle miał potrwać wiecznie.
Mayhili wydostała się w końcu z opętanej przez siebie duszy. Wkrótce później rezydencję Vollarów strawił pożar - a na miejscu znaleziono tylko
nietknięte płomieniami skrzypce i oszołomionego, błękitnookiego chłopaka, zachowującego się jak szaleniec. A pewnej nocy i on zniknął, pozostawiając
po sobie garstkę błyszczącego granatowego pyłu.
W rzeczywistości jednak jego historia wcale się nie skończyła. Zło ponownie przyciągnęło go do siebie. Hulaszcza grupa złożonona z młodych,
zbuntowanych czarowników, demonów i mrocznych elfów, pod wodzą starszego i doświadczonego Przemienionego, podejmowała się różnych zadań,
powszechnie określanych jako niezgodne z prawem. Paul szybko zyskał podziw za swe zdolności do tortur, trucicielstwa i zadawania bólu zaklęciami, jak
również podporządkowanie sobie gipsody. Owa kompania przyczyniła się do śmierci i nieszczęścia rozlicznych istot, zaś młody Vollar wyśmienicie się
bawił, zadając cierpienie kolejnym błagającym o litość ludziom.
Mając lat siedemnaście, powoli zaczął zdawać sobie sprawę z bezsensowności podejmowanych działań. Dążył też do uniezależnienia swojego ciała od
potrzeb fizycznych, również przy pomocy magii i eliksirów. Nie powiodło się to, doprowadziło chłopaka do bulimii, prób samobójczych, przypomnienia
sobie ojca i Mayhili, całkowitej przemiany i ucieczki... Trwającego do dziś obłędu. Ukrywając się przed dawnymi towarzyszami wyzbył się
wynaturzonego okrucieństwa. Przestał być złym człowiekiem - choć nigdy nie będzie mu dane dowiedzieć się, dlaczego.
Przemieniony wiązał z młodzieńcem określone plany, równocześnie wymagając bezwzględnego posłuszeństwa od swoich podwładnych, dlatego nie
zamierzał pozwolić Paulowi po prostu odejść. Dopadł go i batem zostawił na jego plecach makabryczą pamiątkę - otwierające się każdej nocy,
krwawiące, niewyobrażalnie bolesne rany.
Dwa lata zmagania się z chorobą, bólem i przeszłością były dla chłopaka stąpaniem po cienkiej linii i ucieczką od śmierci. Ostatecznie przy pomocy
eliksiru kupionego czystym przypadkiem na Czarnym Rynku jest w stanie przespać noc i ból, jednak nie powstrzymuje to krwi, a płynu nie może zażywać
zbyt często. Ze znacznie zmienioną osobowością snuje się na swym wierzchowcu to tu, to tam, szalony skrzypek przekonany o swojej chwale, która
bezpowrotnie przeminęła. Choć... Czy mogło przeminąć coś, czego nigdy nie było?
  • Najnowsze posty napisane przez: Paul
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data